„Koniecznie
przeczytaj!” - tym mnie zachęcono. Artykuł dotyczy prawosławia, więc jakby
mniej ciekawy, ale w końcu też chrześcijaństwo i Wszystkich Świętych blisko. W
dodatku tekst strasznie długi i ciężko strawny. Nie polecam, za to wybrałem
kilka perełek.
Na początek dobre
pytanie: „Życie nasze byłoby bezcelowe, gdyby kończyło się śmiercią. Jaka
korzyść byłaby z cnoty i dobrych uczynków?” A czymże się to nasze życie kończy,
jak nie ową śmiercią? I od razu nasuwa się poważne zastrzeżenie. Dobre uczynki
i cnota są skutkiem dbałości o wieczne życie? Nic tak z normalnej,
bezinteresownej dobroci i samej chęci bycia cnotliwym? Czysty egoizm ma być
drogą do nieba?
Nie jestem w stanie
zrozumieć akapitu o nijakim abba
Doroteuszu, który miał mówić: „(...) dusze pamiętają wszystko, co było
tutaj, i słowa, i czyny, i myśli i niczego z nich nie mogą wtedy zapomnieć.
(...) w ten dzień [śmierci ciała] zginą wszystkie myśli ich, mówi się o myślach
dotyczących świata tego, to znaczy budowania, majątku, rodziców, dzieci i
wszelkich transakcji.” Potrafi mi ktoś
tę karkołomną tezę wyjaśnić? Ja się nie podejmuję, tym bardziej, że ów
Doroteusz to mieszkaniec Gazy z VI wieku.
Dalej jest jeszcze
ciekawiej: „Dzięki współczesnym doświadczeniom ‘pośmiertnym’ ludzie są
wstrząsająco świadomi tego, iż dusza zachowuje świadomość po śmierci, że jej
zdolności umysłowe poprawiają się i wyostrzają. Lecz sama to świadomość nie
wystarczy, aby uchronić kogoś znajdującego się w tym stanie przed oszustwem
objawień sfery ‘pozacielesnej’; wymaga to znajomości pełnej, chrześcijańskiej
nauki na ten temat.” Uff... W pierwszej
chwili nie wiedziałem czy rwać sobie włosy z głowy. To z powodu tej
wstrząsającej świadomości jaką dają jakieś współczesne doświadczenia
pośmiertne. Chciałbym poznać choć jedno takie doświadczenie. A już największą
grozę budzi fakt, że i po śmierci ktoś będzie wodził mnie na pokuszenie! I to,
że by je rozpoznać muszę poznać pełną, chrześcijańską wiedzę! Masakra, bo już
choćby katolicyzm, prawosławie i protestantyzm to stanowczo za dużo jak na
jedną duszę. A gdzie cała reszta chrześcijańskich religii?
Pominę cały
fragment dotyczący wierzeń prawosławia na temat czterdziestu dni po opuszczeniu
doczesnego ciała przez duszę. To z pogranicza fantasy, poparte podobno
objawieniami Aniołów. Do tego sporo wiadomości na temat wędrówki duszy od śmierci
do Sądu Ostatecznego. Kto zainteresowany odsyłam do całego artykułu, którego
link znajduje się na końcu postu.
Wreszcie fragment
dotyczący zmartwychwstania, jak rozumiem z tekstu, w dniu Sądu Ostatecznego.
„Pewnego dnia cały ten poddany zepsuciu świat dobiegnie końca i zaświta na
wieczność Królestwo Niebieski, w którym dusze odkupione połączone z ich
zmartwychwstałymi ciałami, będą na wieki mieszkać z Chrystusem, nieśmiertelne i
nie podlegające zepsuciu. (...) lecz ci, którzy nie przyjęli zbawienia (...)
będą męczeni na wieki, razem z ich zmartwychwstałymi ciałami - w piekle.” Dwie
wątpliwości mnie naszły po tym fragmencie. Pierwsza, po co nam ciało, kiedy
świat przestanie istnieć? Czy wraz z ciałem powróci chuć i łaknienie z szansą
na obżarstwo? Druga, jakie to będzie ciało? Te z czasu śmierci (bójcie się
staruszkowie), czy dowolnie wybranych lat z szansą na samouwielbienie? Inne
komplikacje związane z zmartwychwstaniem tylu ciał pominę milczeniem. Ten wywód
o zmartwychwstaniu ma logiczne uzasadnienie. Skoro dusza nie umiera,
zmartwychwstać może tylko ciało.
Autor artykułu na
koniec odsyła do tekstu o. Jacka Solija OP, w którym znajdziemy wyjaśnienie
dlaczego prawosławie myli się odrzucając katolicką naukę o czyśćcu. To jednak za
dużo jak na jedną notkę.
Źródło cytatów: Fronda