Zawsze mnie
zastanawiało gdzie kończy się krytyka a zaczyna drwina. Tej drugiej chciałbym
uniknąć, ale nigdy stuprocentowej pewności nie mam. I chyba już nigdy mieć nie
będę. Tak i w tym przypadku, gdyż temat, który chcę poruszyć jest naprawdę
ciekawy, i nie mogę się oprzeć poddania go ostrej krytyce.
Sprawa
dotyczy św. Ludwika z Grenady (1505 – 1588), mistyka dominikańskiego. Posiadał
rzadki talent krasomówczy (co okaże się być nie bez znaczenia), uzyskał
magisterium z teologii, jego dzieła cieszyły się dużą popularnością w Hiszpanii
i w całej Europie. Posiadł sztukę celnej argumentacji i jasnego, przejrzystego
stylu.1 (sic!)
Ponieważ
niemal od zawsze mam problem z tą sprawiedliwością Bożą, zaciekawił mnie artykuł o podobnym tytule jak mój felieton. Artykuł na portalu PCH24.pl.2 Szukam cały czas wyjaśnień tego
fenomenu. I doczekałem się czegoś na wzór definicji, której zacytowania nie
jestem się w stanie oprzeć: „Wszystkie
drogi Boże są sprawiedliwe i miłosierne. Aż do pierwszej zbrodni objawione było
samo miłosierdzie. Sprawiedliwość pozostawała zawarta w łonie Bożym jak miecz w
swojej pochwie.”3 Jestem spaczony i od razu mnie się to źle
kojarzy. Pominę płeć (na razie) bo i ta mi się nasunęła, ale
akurat miecz i pochwa kojarzy mi się z wojną i to nie zawsze sprawiedliwą.
Sprawiedliwość, jeśli już, symbolicznie kojarzymy z wagą. Ważą się nasze dobre
i złe uczynki.
Dalej jest
jednak gorzej, gdyż tu już mamy do czynienia ze skojarzeniem, które się we mnie
tylko tliło. Czytam: „(...) jaka może być
wina dziecka w łonie matki, żeby ta sama chwila, która obdarza je życiem,
wydawała je zarazem na gniew i karanie? Samo przez się niewinne, jest ono
dzieckiem występnego ojca, który grzechem
skaził naturę ludzką w jej źródle [wszystkie podkreślenia moje], nosi więc
na sobie złowrogie piętno zmazy swego nieszczęśliwego pochodzenia. Taka jest wielkość chwały Bożej!”
Tu pewnie chodzi o grzech pierworodny, którym sprawiedliwy Bóg obdarzył nas
wszystkich do ostatniego pokolenia. Wszystkich z jednym jedynym wyjątkiem –
Marii, Matki Bożej. To się zresztą wyjaśnia: „Pierwszy człowiek grzeszy i natychmiast zostaje wygnany na zawsze z miejsca rozkoszy, gdzie był osadzony.
Idzie za popędem zmysłowości i odtąd
rodzaj ludzki jęczy pod nawałem klęsk i niedoli, i po tylu wciąż pokoleniach
dziecko, na samym wstępie życia, czuje się dotknięte ciosem, który dotknął jego
ojca. Tyle wieków nie mogło zatrzeć winy rozłożonej na tak wielkiej liczbie
ludzi, ukaranej tyloma plagami. Wszystkie klęski, jakie dotąd nawiedzały świat,
wszystkie choroby, wszystkie śmierci, które go dotąd wypełniły, wszystkie
grzechy, jakie wtrąciły i jeszcze wtrącają dusze w wieczne płomienie – to jakby
iskry tryskające z tego nieszczęsnego ogniska, jakby pomniki głoszące sprawiedliwość Bożą.” To jest ten jasny i przejrzysty styl krasomówczy.
A cóż to za
straszliwa wina? To pierwszy grzech Adama i Ewy w raju popełniony pod wpływem
pokusy szatana. Polegał on na uniesieniu się pychą i okazaniu nieposłuszeństwa
wobec Boga poprzez spożycie z drzewa poznania dobra i zła owocu zakazanego, i jest przekazywany dziecku w akcie poczęcia (sic!)
Grzech pierworodny dokonany z przyczyny posiadania wolnej woli, którą człowieka
obdarzył ten sam Bóg. Innymi słowy, otrzymaliśmy w darze coś, z czego nie wolno
było skorzystać. Dar poznania dobra i zła, za który zostaliśmy ukarani. To się
dziś zwykło określać mianem odpowiedzialności zbiorowej. Czasami jeszcze gorzej. Słynne, komunistyczne: dajcie mi człowieka, a wina się znajdzie.
Najzabawniejsze
jest w tym to, że tego nikt nie widział, reportera przy tym nie było, a
pierwsza wzmianka pisana pojawiała się blisko dwa miliony lat po tym
wydarzeniu...
Przypisy:
1. Za Wikipedią
2. http://www.m.pch24.pl/sprawiedliwosc-boza-karze-wystepek,10067,i.html
3. Wszystkie cytaty pochodzą ze wspomnianego wyżej artykułu.
1. Za Wikipedią
2. http://www.m.pch24.pl/sprawiedliwosc-boza-karze-wystepek,10067,i.html
3. Wszystkie cytaty pochodzą ze wspomnianego wyżej artykułu.