piątek, 7 kwietnia 2017

Jak cztać Biblię?



  Poszło o interpretację pewnych fragmentów Biblii, ale wydaje mi się, że sprawa ma daleko większy kontekst. Ja już pisałem kiedyś, przeczytałem ją w całości dwa razy. Raz pobieżnie, choć od deski do deski, ściślej, bez żadnej analizy. Kto próbował, pewnie wie jak ciężkie to zadanie. Archaiczny teks jest trudny w odbiorze i przez to czasami wręcz niezrozumiały. Tę pobieżność mi jednak wypomniano, więc wróciłem do lektury po raz wtóry. Tym razem z objaśnieniami, a w wątpliwych przypadkach nawet do egzegezy.

  Konia z rzędem temu, jeśli jest zwykłym śmiertelnikiem, kto zna prawidłowy i realny sposób analizy tych tekstów. Najczęściej słyszę, że musi temu towarzyszyć modlitwa i... Duch Święty, co mnie z miejsca dyskwalifikuje, bo ani nie korzystam z dobrodziejstw modlitwy, ani nie potrafię uwierzyć w tego Ducha. W takim razie nie powinienem czytać?! Ale to rzucenie ręcznikiem na ring nim się na niego wejdzie. Wierzący z miejsca czyni mnie przegranym, a mój ateizm jest głupi i niedorzeczny. Choć narzuca mi się jednocześnie pytanie, czy wszyscy wierzący Biblię całą przeczytali i ją zrozumieli? Próbowałem więc znaleźć jakiś poradnik, mający mi pomóc zrozumieć tekst Biblii bez uciekania się do modlitwy i Ducha Świętego. Spróbujcie w necie, taniej i bezpieczniej, bo nie trzeba na te poradniki wydawać kasy i kupować kota w worku. I ja właśnie ten esej poświęcam tym poradnikom i ich poradom.

  W całej zalewie tych poradników (tak, zalewie, bo podpowiedzi idą w tysiące) od razu dowiaduję się, że sprawa ani nie jest prosta, ani jednoznaczna. Gorzej, bo autorami tych podręczników są zazwyczaj księża, których trudno uznać za obiektywnych. I to mnie właściwie nie dziwi, lektura Biblii bez zrozumiałego i właściwego przewodnika może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. Albo czytający popadnie w nadmierną egzaltację, albo Bóg może się okazać mściwy okrutnikiem, zazdrośnikiem, Bogiem zadufanym w sobie i przepełnionym pychą. Wróćmy jednak do samych metod. Pominę takie propozycje jak: słuchanie, uczenie się na pamięć czy przepisywanie. Jest taka metoda, która nazywa się Lectio divina, składająca się z kilku etapów. Pierwszy zaczyna się tym nieszczęsnym „oczekiwaniem na Ducha Świętego1 (i to pominę, bo bym nie doczekał). Drugi to lectioczytanie i analiza fragmentu Pisma Świętego – najlepiej kilka razy i na głos, można podkreślić ważniejsze słowa, wypisać wydarzenia czy bohaterów2. Trzeci, meditatio – „szukanie głębszego sensu czytanych słów, „przeżuwanie” tekstu. By się dowiedzieć: jakie jest przesłanie tego fragmentu dla Wspólnoty Kościoła i każdego człowieka3 Czwarty, contemplatio – „zaangażowanie całego siebie w treść i przesłanie Orędzia, zasłuchanie się w Słowo Boże, wejście ze wszystkim co się ma w strumień Bożej myśli, aby pozwolić Bogu by przelał i zanurzył nas w oceanie swojego wewnętrznego Życia i Miłości4 (ciekawe jak to można odnieść do ateisty? Przecież to praktycznie to samo, co oczekiwanie na Ducha Świętego). Wreszcie oratio – „kontemplacja jest doświadczeniem, które naturalnie ląduje w modlitwie słowami, najczęściej uwielbieniem, dziękczynieniem, a w końcu prośbą o pomoc w podjęciu konkretnych działań w swoim życiu zaraz po zakończeniu lectio divina5. To się da ująć tylko jednym zdaniem. Jeśli nie wierzysz w Boga, daruj sobie lekturę Biblii. 

  Zabawna jest metoda Lecatio Continua – czyli przeczytanie Pisma Świętego od deski do deski. Można czytać Święte Księgi w różnej kolejności. Choć to podstęp, gdyż w tym sposobie na chybił trafił podobno tkwi niebezpieczeństwo manipulowania Słowem Bożym, zwłaszcza jeśli szuka się konkretnych odpowiedzi losując fragmenty Pisma Świętego. Inny sposób to czytanie tematyczne. Jeśli chcemy wiedzieć, co Bóg myśli o cierpieniu, przebaczaniu czy miłości wystarczy wybrać tylko te fragmenty, które o tym piszą. Marny Twój los, studencie Biblii, bo jak znajdziesz te fragmenty nie mając spisu treści ani nie znając całości?

  Dość ciekawa jest propozycja6 czytania Biblii w innej kolejności niż została napisana, co mnie wręcz zdumiewa. Ale niech tak będzie, może coś to zmieni w odbiorze. Kolejność jest taka: historia Kościoła czyli Dzieje Apostolskie; List św. Jana; cztery Ewangelie; Listy św. Pawła; Listy Apostolskie. Tu konsternacja, nie należy na tym etapie czytać Apokalipsy! Chyba wiem z jakich powodów. Stary Testament też należy studiować w odpowiedniej kolejności: Księga Mądrości; Syracha; Ksiągi Machabejskie; Przysłów; Hioba i Psalmów.  A gdzie Księga Rodzaju, Księga Wyjścia, Księga Kapłańska, Księga Jozuego, Księga Powtórzonego Prawa? Otóż te Księgi lepiej pominąć, aby nie burzyć sobie obrazu Boga (sic!), bo one są podobno bardzo trudne w odbiorze. Pozwolę sobie na fragment: „Trzymaj się prostej linii prawdy. Unikaj światowej gadaniny, albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać do bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. [2 Tm 2,15]7. I wszystko jasne.

  I tak jest z każdą chrześcijańską metodą czytania Biblii. Dodam tylko, że nie powinniśmy uciekać się do tłumaczenia znaczeń oryginalnych, hebrajskich tekstów. Znów cytat: „Jeden z kolegów powiedział, iż nie wyobraża sobie wykładania Starego Testamentu klerykom nieznającym języka hebrajskiego, w którym te teksty zostały napisane. Ktoś z nas przytomnie zauważył, iż takie stawianie sprawy jest niewłaściwe. Bo wystarczy popatrzeć na Ewangelię. Oto za Jezusem idą tłumy ludzi. Słuchają Jego słów i rozumieją je, mimo że nie mieli za sobą żadnych studiów językowych8. Potwierdza się spostrzeżenie, że zwykły śmiertelnik nie powinien Pisma Świętego czytać, najlepiej słuchać tylko wybrane przez katechetę fragmenty. W tym kontekście zrozumiałym się staje, dlaczego do czasu wynalezienia druku, dla pospólstwa Biblia była Księgą zakazaną.

  Co więc z tym fantem zrobić? Wyjaśnienie i sposób w jaki powinno się studiować Biblię znalazłem na... Forum Żydów Polskich. Jest tam recenzja9 książki „Czy Torę można czytać po polsku?” Wywiad z rabinem Sachą Pecaricem. Czytam: „Mosze (Mojżesz) nie otrzymał od Boga na Synaju jedynie Tory Pisanej, ale także Torę Ustną, czyli wszystkie wyjaśnienia i doprecyzowania, bez których tekst Tory (czyli Pięcioksięgu) stałby się dawno niezrozumiały, skamieniały, martwy. Tora Pisana (Tora Szebichtaw) i Tora Ustna (Tora Szebealpe) stanowią jedność. Są one jak dwie strony jednej monety: awers i rewers. (...) religijne prawo żydowskie wymaga nie tylko czytania Tory, ale także rozumienia Tory. Prawo to brzmisznajim mikra weechad targum” - dwa razy Tora i raz wytłumaczenie [podkreślenie moje]. Tak właśnie religijny Żyd musi czytać Torę. I aby Torę mógł zrozumieć, potrzebny jest mu targum (tłumaczenie przekazu ustnego)”. Chciałbym znaleźć takie tłumaczenie całej Biblii w wersji chrześcijańskiej, nawet jeśli skażone religią, tak jak może być skażone religią judaistyczne tłumaczenie Pięcioksięgu. Póki co, jestem na straconej pozycji, przynajmniej w oczach wiernych, nawet tych, którzy Biblię znają tylko z kazań.



2 - ibidem
3 - ibidem
4 - ibidem


32 komentarze:

  1. Jak tak dobrze się zastanowić, to chyba znalazłoby się trochę pozabiblijnych interpretacji Biblii, a przynajmniej fragmentów. No ale w sumie trochę mnie zdziwił Twój esej, bo poniekąd troszkę wyszedłeś naprzeciw mojej argumentacji. Pominęliśmy jeszcze jedną rzecz. Kościół fałszował strasznie tekst biblijny na przestrzeni lat.
    Ci Żydzi, co teraz tłumaczą ją od nowa twierdzą że oryginalne teksty są o wiele szczuplejsze. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie by się i znalazło tych pozabiblijnych, ale mam niejasne przeczucie, że byłoby to zbyt mocno krytyczne albo zbyt odległe od „ducha” Pisma. Mnie bardziej interesuje takie chrześcijańskie targum, nawet jeśli Biblia jest w jakiś sposób sfałszowana czy dopisana. Targum, czyli rzeczowe wyjaśnienie bez uciekania się do Ducha Świętego.

      Pisząc esej nie miałem na myśli Ciebie, raczej chodziło mi o moje spojrzenie na tę lekturę. Np., nie potrafię zrozumieć zachwytu takiej Olimpii, ale i Aisab, czy jej przyjaciółka też opacznie rozumieją treści świętych Ksiąg, powołując się na nie, a nie znając ich całych treści. Oczywiście, ja nikogo nie będę zmuszał do przyjmowania mojego spojrzenia na Biblię, ale jeśli się ktoś na nią powołuje, chciałbym usłyszeć, przeczytać rzeczowe tłumaczenie w kontekście innych fragmentów. W dodatku ja się przyznaję, wiem, że wcale nie muszę mieć racji w interpretacji, ale póki co, trudno się oprzeć na rzeczowym wyjaśnieniu, którego nie ma.

      Usuń
    2. Asmodeo, Rademenes ma racje mowiac o falszowaniu tekstow biblijnych przez kosciol. Robili to w bialych rekawiczkach zmieniajac sens tresci np. poprzez TYLKO przesuniecie przecinka o jeden wyraz dalej lub odrzuceniu pierwszego przykazania Bozego mowiacego o tym, aby nie robic zadnych rzezb i obrazow i nie klaniac sie im. Aby pozostalo jednak dziesiec przykazan, ostatnie przykazanie podzielili na dwa. W ich interpretacji ostatnie "przykazanie" brzmi: "ani zadnej rzeczy, ktora jego jest". O czym mowi to, przez kosciol sztucznie stworzone, "przykazanie"? Poza tym ksieza najchetniej skleili by niektore kartki Biblii. Czy zachecaja swoich poddanych do studiowania Biblii? Nie. Sami czytaja na mszach niektore wersety, aby nikomu nie przyszlo na mysl, ze mozna samemu, bez ich pomocy dochodzic prawd biblijnych tekstow. A prawd jest tam bardzo wiele. Relacje biblijne sa wiarygodne. Potwierdza to wielu naukowcow, przede wszystkim archeolodzy, ktorzy poslugujac sie tymi relacjami jak przewodnikiem, dokonywali wielu odkryc naukowych. Znamienna jest zgodnosc wewnetrzna Biblii. Spisywalo ja 40 roznych mezczyzn, wsrod ktorych byli krolowie, prorocy, pasterze, poborca podatkow i lekarz. Spisywanie trwalo 1610 lat, nie byla wiec mozliwa zadna zmowa. Mimo to poszczegolne pisma zgodne sa w najdrobniejszych szczegolach, rozmaite czesci Ksiegi sa ze soba harmonijnie powiazane. Aby to pojac, trzeba samemu czytac, a wlasciwie studiowac Biblie, a nie sluchac na mszy wersetow, wybranych i "odbebnionych" przez ksiedza na uzytek zachowania autorytetu kosciola i wiarygodnosci jego przeslania. Jest wiele dowodow wiarygodnosci relacji biblijnych. Miedzy innymi starozytne pismo klinowe potwierdzajace zapisane w Biblii fakty historyczne. Asyryjczycy, a pozniej Babilonczycy utrwalali swoje dzieje na glinianych tabliczkach, jak i cylindrach, graniastoslupach czy pomnikach. Kiedy wiec uczeni odszyfrowali akadyjskie pismo klinowe, zauwazyli, ze w tekstach tych znalazly sie wzmianki o ludziach wymienionych rowniez w Biblii. Inny przyklad: Pewna slynna inskrypcja klinowa odkryta w 1879 roku, zwana Cylindrem Cyrusa, informuje, ze po zdobyciu Babilonu (co nastąpiło w 539 roku p.n.e.) Cyrus wprowadzil polityke umozliwiajaca jencom powrot do ojczyzny. Skorzystali z tego miedzy innymi Zydzi (Ezd. 1:1-4). Wielu XIX-wiecznych uczonych kwestionowało autentycznosc dekretu zacytowanego w Biblii. A jednak dokumenty klinowe z okresu perskiej dominacji, w tym Cylinder Cyrusa, dostarczaja przekonujacych dowodow, ze relacja biblijna jest wiarygodna. Mozna by wiele jeszcze dowodow tu przytoczyc, lecz brak miejsca na to nie pozwala. Sa to dowody naukowe na poparcie tekstow biblijnych. Znamienny jest krociutki werset mowiacy o kulistosci Ziemi (Izaj. 40:22 - "Ten, co mieszka nad kregiem ziemi ..."). W tym czasie ludzie wierzyli przeciez w to, ze Ziemia jest plaska. Dopiero ponad 200 lat po napisaniu tego tekstu biblijnego greccy filozofowie doszli do wniosku, ze Ziemia prawdopodobnie ma ksztalt kulisty, a 300 lat pozniej grecki astronom w przyblizeniu obliczyl promien Ziemi.
      Nie wspomnialam tu o mocy ducha, ani o modlitwie. Raczej o wnikliwym studiowaniu Biblii i porownywaniu Jej tekstow z tymi naukowymi. Poniewaz Biblia sluzy wszystkim, niezaleznie od swiatopogladu :)
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Asmo, w jednym to się nie będę kłócił, ani przez myśl mi nie przeszło, że jakąś notkę zrobiłeś pod moim kątem. :D.

      Ja też nie rozumiem zachwytów nad Biblią. Jeżeli ktoś ją przeczytał i wydaje mu się że wszystko wie, to albo nie przeczytał, albo mu się wydaje. Księża chyba silą się na takie wyjaśnienia, ale jest to krąg zamknięty, bo wychodzą przecież już od tekstu wtórnego, podczas gdy należałoby przestudiować ponownie oryginał.

      Usuń
    4. @Alenko, tekst biblijny co by nie powiedzieć nie wisiał w próżni historycznej, pomimo interpretowania ich ingerencją boską. Ba, nawet jeśli weźmiemy rzeczy typowo związane z religią, to one też mają jakieś echa w innych religiach. Greckiej, albo egipskiej - choćby idea Boga poświęcającego się dla człowieka. Wiara spisujących Biblię była dość sterylna, więc stąd może wynikać jej harmonijność.
      Co do fałszowania jest to przykład najbardziej znany z tymi przykazaniami, ale w późniejszych przekładach giną takie atrakcje jak zbrodnie Dawida popełniane bodajże na Chaldejczykach. - jest drobna różnica między skierowaniem kogoś do pracy przy wypalaniu cegieł, a wrzuceniu go do pieca służącego do wypalania cegieł... :D

      Usuń
    5. Radku:
      Masz rację, przydałoby się znać oryginał. Tylko to niewiele zmienia, bo przecież na dobrą sprawę nic, albo niewiele się przez to nie zmieni. W końcu religie opierają się na przekładach, a nie chodzi o to by oceniać stopień prawdziwości, ile wyszukać sens nawet tych przekłamanych już tekstów. Alenka napisała dość obszerny komentarz, zdecydowanie krytyczny wobec dzisiejszych przekładów, tylko to nie zmienia samej idei, bo nie sądzę aby tekst pierwotny był bardziej zrozumiały w swym przesłaniu niż dzisiejszy. Tym bardziej, że najbardziej warto się zastanowić nad Nowym Testamentem, bo to on wywiera dziś największe wpływ na religię. Nawet teologowie są dziś skłonni twierdzić, że Stary Testament to zbiór mitów ubranych w alegorie i metafory mających uzasadnić takie a nie inne postępowanie.

      Usuń
    6. Alenko:

      Ależ ja się zgadzam ze stwierdzeniem, że dzisiejsze przekłady Biblii są skażone nie tylko niewłaściwym przekładem ale również celowym fałszerstwem. Tyle, że jak wyjaśniałem Radkowi, to niewiele zmienia, bo oryginał może być jeszcze bardziej niezrozumiały, a już na pewno jeszcze bardziej odległy w czasie od teraźniejszości. Nie zmienia tego podejścia nawet zmiana Dekalogu, którego główne przesłanie pozostaje takie samo. Jeden jest Bóg i należy kierować się Jego nakazami. Czy ikonografia, nawet jeśli w oryginale zakazana wypacza sens samej wiary? Chrześcijaństwo zyskało tylko jeszcze jeden element obrzędowości, niejako w zastępstwie krwawych ofiar.

      Tu drobna uwaga: krąg to figura geometryczna płaska i nie dowodzi kulistości ziemi. Płaski obszar, nawet duży, jest widzialny kręgiem, ale nie musiał świadczyć o istnieniu kuli. Oczywistą jest jednak nieprawdą, że chrześcijanie optowali za płaskością ziemi. To wymysł przeciwników religii chrześcijańskiej. To, że Kolumb miał przeciwników – dziś też istnieją kreacjoniści optujący za tym że ziemia ma 6 tys. lat.

      To, że pewne elementy innych wyznań są podobne też niczego nie dowodzi, jeśli się przyjmie, że są zapożyczeniami. A są! Fakt, część biblijnych relacji dało się udowodnić badaniami, szczególnie archeologicznymi, ale zdecydowana większość jest wciąż w sferze przypuszczeń. Nawet istnienia takich postaci jak Abraham czy Mojżesz nie da się udowodnić, łatwiej je uznać za mityczne, jak chociażby ów Mojżesz. Twierdzi się, ze to on jest twórcą Księgi Wyjścia, ale tam jest opisana jego śmierć, a przecież nikt swojej śmierci nie opisze.

      Dziękuję za dość ciekawy, mocny w fakty komentarz i pozdrawiam ;)

      Usuń
    7. Ale widzisz, weź ten tekst z Genesis, o którym pisałem. Już tam masz poważną rozbieżność - nie stworzył świata, ale niejako uformował sobie różne rzeczy z tworzywa, które już miał pod ręką.

      Weź mit o Lilith, z którego by wynikało, że Bóg stworzył pierwszych ludzi jednocześnie, ale stworzenie nie było do końca jednak udane, skoro musiał je poprawiać posiłkując się żebrem Adama. Generalnie w Biblii Lilith nie pojawia się na tyle często, by brać jej biblijny żywot na poważnie, ale rozbieżność zostaje.

      KS R 1,27 Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
      na obraz Boży go stworzył:
      stworzył mężczyznę i niewiastę.

      Starsza wersja jest o wiele bardziej szowinistyczna, baba miała być dla Adama pomocą, a nie równorzędnym dziełem stworzenia. :) Choć talmud wyjaśnia:

      "Bóg nie stworzył kobiety z głowy by mu rozkazywała, ani z jego nóg by była dla niego niewolnicą. Stworzył ją z jego boku by była bliska jego sercu.".

      Ale... znów pojawia się przed tekstem o stworzeniu z żebra, że "Nie dobrze jest być człowiekowi samemu".Rdz 2.18". Znów jakby sugestia, że nie był sam przed stworzeniem Ewy...

      Z drugiej strony, czy należy traktować Adama i Ewę jako jednostki, czy jako po prostu rodzaj ludzki, a całość historii z Księgi Rodzaju jako alegorię? Ja skłaniałbym się do tego drugiego, zważywszy, że wygnany Kain zamieszkał w kraju Nod i założył rodzinę... ba, od niego pochodzi prawdopodobnie lud Kenizytów, czy też – Kenitów. Ale z kim mógł to zrobić? Potomkowie Kaina nie są umieszczeni w genealogii Adama...

      Usuń
    8. Wszystkie opisane przez Ciebie wątpliwości są zasadne, choć ja bym nie wszystkie interpretował tak samo. Np. tekst „Nie dobrze jest być człowiekowi samemu” bardziej świadczy o tym, że Adam był sam i dlatego Bóg stworzył mu do towarzystwa Ewę. O sprawie Kaina już kiedyś pisałem, zwracając uwagę na fakt, że musieli istnieć ludzie równolegle z prarodzicami, choć poza zamkniętym Rajem. Świadczy o tym chociażby lament Kaina: „(...) każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!” [Rdz 4, 14]. Tylko co w takim ujęciu z grzechem pierworodnym? Dotknął wszystkich czy tylko wywodzących się od Adama I Ewy? To paradoksalnie rozwiązuje Potop, bo ocaleli tylko Ci, co poczęci w tym grzechu.

      Reasumując – nie sposób traktować Księgi Rodzaju faktologicznie, bo dochodzi się do absurdów. Zresztą już kiedyś użyłem zwrotu: „fotografa (czytaj: piśmiennego reportera) przy tym nie było” i to dotyczy się również samego stworzenia świata. Czy Bóg stworzył świat z niczego, czy już lepił z gotowej materii, obie wersje pachną metaforycznym mitem.

      Usuń
    9. A widzisz, logicznie można się z Tobą jak najbardziej zgodzić. Ale przecież wszystko co Bóg stworzył było dobre i nagle ten samotny Adam niedobry?

      Z tym potopem to też tak średnio, bo Kenizyci mieli mieszkać w ziemi Kanaan, zanim przybył tam Abraham, bądź co bądź potomek Noego.

      Najśmieszniejsze jest wywodzenie rodowodu Kenizytów od Kenaza, wnuka Ezawa... czyli wnuka Abrahama. Abraham sprowadzając Izraelitów do Kanaan spotkał własnych potomków? :D

      Usuń
    10. Taaak, Adam w gruncie rzeczy był dobrym, ale Bóg dał mu wolną wolę i to już nie było dobre ;) Mnie ta wolna wola zawsze kojarz się z pewnym dowcipem: „Bóg stworzył Ewę i postawił ją przed Adamem: wybierz sobie teraz żonę”.

      Ciekawe jest to, że gdy używam argumentu, że Biblia jest pełna sprzeczności, większość uznaje mnie głupca ;)))

      Usuń
    11. Mnie zastanawia na jakim etapie te sprzeczności powstały...

      Na dziś się chyba jednak wystrzelałem z biblijnych przemyśleń. Polecam jeno artykulik...

      http://wiadomosci.onet.pl/tablica/izrael-klopotliwe-wykopaliska-biblijne-nie-ruszajc,1666,270154,43599446,watek.html

      Usuń
  2. Hmmmm...U Ciebie na blogu doskonale widać różnice w interpretowaniu Biblii.Każdy rozumie treść w niej zawartą na swój sposób.Ale czy to coś złego?Złe jest wg mnie narzucanie tego rozumienia innym.
    Bo jak rozumiem z tego co tu napisałeś mam Biblię rozumieć tak jak to sobie ktoś z góry założył?
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pytaj mnie o to jak ją masz rozumieć. W zależności jakiej jesteś religii, masz wyciągać z niej odpowiednią Prawdę. Ona jest na tyle niespójna, że paradoksalnie to jest możliwe, o czym świadczą setki różnych Kościołów opierających swoje doktryny na tych samych Księgach. Ale o ile judaizm dla swojej Tory opracował pisemne objaśnienia, w religiach chrześcijańskich musisz opierać na wyjaśnieniach ustnych kapłanów danego Kościoła. Ustnych, gdyż wtedy zawsze można powiedzieć, że czegoś do końca nie zrozumiałaś, lub, że nie natchnął Cię Duch Święty. Owszem, są pisemne opracowania, ale tylko dotyczą wybranego zagadnienia lub jakiegoś fragmentu. Indywidualna, całościowa interpretacja jest wysoce niewskazana. :)
      Pięknie pozdrawiam

      Usuń
    2. Prawda to pojęcie względne;)
      Odwzajemniam pozdrowienia:)
      Anastazja

      Usuń
    3. Napisałem Prawda prze duże P bo chodzi o prawdę chrześcijańską, a ta już nie jest pojęciem względnym. Raczej enigmatyczną ;) Ale z tą względnością do innych prawd w pełni się zgadzam.

      Usuń
    4. Mysle, ze trzeba byc szczegolnym "bibijnym szperaczem", aby wylowic uchybienia we wspolczesnych parafrazach Biblii. Niektore sa tak swobodne, ze zmieniaja sens oryginalow. Trzeba by bylo porownywac rozne przeklady biblijne, a to juz praca iscie benedyktynska. Dzis istnieje okolo 6000 recznie sporzadzonych odpisow Pism Hebrajskich i ok. 5000 kopii Chrzescijanskich Pism Greckich. Oprocz tego istnieja tez odpisy wczesnych tlumaczen na inne jezyki. Roznie bywa z biblijnymi przekladami. Jedne scisle trzymaja sie oryginalu, inne nie. Dlatego tez ja sama nie wnikam w szczegoly. Od lat nie czytam regularnie Biblii, aby przez wnikanie w te szczegoly nie zatracic ogolnego sensu przeslania Boga. Moglabym powiedziec, ze rozumiem Pismo raczej sercem, niz "szkielkiem i okiem". To jest deczko przyblizone do slow Anastazji, ktora wspomniala o tym, ze kazdy z nas ma prawo do wlasnego odczuwania tego, co zawiera Pismo Swiete. Byleby nie naruszyc "kregoslupa" tej Ksiegi, jak to lubia czynic niektorzy tlumacze, ktorzy pozwalaja sobie, aby w ich przekladach niejako przemycic ich wlasne poglady religijne.
      Zgadzam sie z Toba Asmodeo, ze chyba bardziej przemawiaja do wspolczesnych przeklady bardziej przyswajalne, niz te oryginalne, ciezkostrawne. Przyznam sie, ze Biblia zawsze byla dla mnie trudna; jednak dzieki Niej zrozumialam to co dla mnie najwazniejsze - Bog kazal Ja spisac m.in. i dla mnie :)

      Usuń
    5. Alenko:
      Nic nie ujmując Twojemu ostatecznemu wnioskowi i tak mnie zastanawia fakt, skąd ta teoria o nakazie spisania woli Bożej? Chyba tylko z przypowieści o Mojżeszu na górze Synaj. Mnie ta przypowieść wydaje się tak samo mało prawdopodobna jak istnienie samego Mojżesza. Mit o księciu egipskim, który został uratowany z papirusowej łódki jest zapożyczeniem, choć na teraz nie pamiętam, prawdopodobnie z mitologii egipskiej (mit o Ozyrysie). Nie ma też żadnej innej wzmianki o niewoli egipskiej po za biblijną, a trudno jest posądzać Egipcjan, że uszło im uwadze tak liczne plemię niewolników. Każdy naród potrzebuje swojego mitycznego protoplasty i tworzy się ich jak legendę.
      Ale zastrzegam, to tylko mój pogląd, nikt nie musi go podzielać.

      Usuń
  3. "/-/tak mnie zastanawia fakt, skąd ta teoria o nakazie spisania woli Bożej?" - i to jest wlasnie ta wiara w Boga Asmodeo :) Ta mickiewiczowska romantycznosc, ktora pozwala innym "rozumiec to, co ja rozumiem i widziec to, co ja widze". Bo tak juz jest z takimi, jak ja, ze "czucie i wiara silniej mowi do nich, niz medrca szkielko i oko." :)
    Pieknie Cie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest to ;) Nie przepadam za romantyzmem, ba! mam o tej epoce straszne złe mniemanie. Nie dziw się więc, że i ta metoda wiary na mnie nie działa...

      Usuń
  4. Biblia jest zrodlem wiedzy, madrosci,a nawet instrukcji dla czytelnikow o roznych zainteresowaniach. Jest chyba jedynym skoncentrowanym, wyrazonym w slowach, szeroko dostepnym, zrodlem wiedzy o Bogu. Wedlug mnie jedyne sensowne rozmowy uwzgledniajace Biblie sa pomiedzy ludzmi majacymi ten sam powod ja czytac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie chodziło o sens rozmowy na temat Biblii, ale znalezienie sposobu jej czytania, tak by ją móc właściwie zinterpretować. W końcu to nie jest Księga zakazana dla niektórych. Bo jeśli ktoś wysuwa jakieś argumenty i powołuje się na tę Księgę, jako oponent chyba powinienem wiedzieć, o co chodzi? Wiesz, ja mogę Ci wierzyć, że Ona jest dla Ciebie tym, o czym piszesz, ale gdybym spróbował to znaleźć i sprawdzić, marne moje szanse, bo tam są również rzeczy mogące temu przeczyć.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ale coś w tym jednak jest, żadne dzieło nie zawiera chyba tak skondensowanej wiedzy o Bogu. I nowotestamentowy Bóg, jest jednak ponadczasowy ze swoim przesłaniem miłości, nie tylko przecież do siebie, ale do ludzi nawzajem.

      Usuń
    2. Radku: jakiej wiedzy?! To zbiór ludzkich wyobrażeń, pobożnych życzeń o Bogu. Na górze Synaj Bóg ostrzegał Mojżesza, że nie wolno mu oglądać Jego oblicza. Dla Żydów istniał nawet zakaz wypowiadania słowa Jahwe, które zastąpiono słowem Pan. Biblia jest raczej wiedzą o wymaganiach Boga wobec ludzi. Św. Paweł pisze: „Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży” [1Kor 2, 11], a to zaprzecza twierdzeniom Knitting.

      Usuń
  6. a list do Koryntian to Nowy Testament?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, ale odnosi się do tego samego Boga.

      Usuń
    2. Ale 1Kor 2, 11 brzmi: "Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku?"

      Usuń
    3. Pełny wers, za Biblią Tysiąclecia brzmi: "Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży." - wynika z niego, że musisz być obdarzony Duchem Świętym, ale i tak prawdę o Bogu zna ten Duch, anie Ty, choć masz go w sobie. I rodzi się pytanie, czy na pewno masz tego Ducha? ;)

      Usuń
    4. Ja chyba nie. Ale katolików takich nienadpsutych wątpliwościami podobno wypełnia Duch Boży...
      W ogóle dziś to czuję w sobie tylko grasującego wirusa.

      Usuń
    5. Właśnie - podobno ;)
      Walcz z tym wirusem.

      Usuń
  7. — „Jak «cztać» Biblię?”
    — Biblię należy cztać godną czcionką.

    OdpowiedzUsuń