sobota, 22 kwietnia 2017

Objawienia fatimskie



  Ja już pisałem o tym, jakie są moje odczucia wobec uchwały Sejmu RP w sprawie objawień fatimskich. I miałem na tym poprzestać, gdy trafiłem na wywiad1 z senatorem Janem Marią Jackowskim, a w nim zdanie: „Objawienia Fatimskie wywarły ogromny wpływ na kilka pokoleń Polaków i są istotnym rysem współczesności” (sic!) Ja bym ten rys zamienił na rysę. Bo najbardziej istotną sprawą jest to, że Watykan nie przymusza do uznawania objawień prywatnych ani do wiary w ich prawdziwość, nawet jeśli były zatwierdzone.

  Czy ja mogę krytycznie o tych objawieniach? Pytanie retoryczne, bo nie pytałem nikogo przed napisaniem tego felietonu. A już dłużej nie mogę zmilczeć, gdy się je traktuje jako narodowe wyzwolenie od ateistycznej propagandy (to słowa posłanki Sobeckiej, choć nie oryginalne, a odtworzone z pamięci). Owe objawienia zostały spisane i opublikowane przez biskupa diecezji Leiria Fatima. Ich, może niezbyt obszerne, ale najważniejsze  fragmenty można znaleźć na stronie Sekretariatu Fatimskiego2. W skrócie ma się to tak, że oto Matka Boska ukazała się niewykształconym dzieciom, przekazała coś, co de facto nie miało żadnego znaczenia i pokazała „cud słońca”, tak spektakularny, że aż śmieszny. Tu warto zaznaczyć, że te spisane już objawienia przez dorosłą i jedyną żyjącą z wizjonerów, pochodzą z czasów po dokonaniu się różnych przepowiedni. Innymi słowy post factum. Pierwsze dwie przepowiednie spisane zostały w 1941 roku (24 lata po), trzecia w 1944. Ja tylko o niektórych objawieniach, tych najbardziej spektakularnych, zatwierdzonych w 2002 roku.

  Zaczęło się tak:
Skąd pani jest? – zapytała Łucja
Jestem z nieba! – odparła zjawa
A czego Pani ode mnie chce?
Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez 6 kolejnych miesięcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz.
I tu już nie rozumiem. Święta Panienka nie chce zdradzić kim jest, ale prosi, aby dzieci stale przychodziły trzynastego. Gdyby mojej dziesięcioletniej córce ktoś powiedział, że jest z nieba, pewnie zabiłaby go śmiechem, choć chodziła na lekcje religii. Mogłaby też opcjonalnie wrzeszczeć z przerażenia, a mnie czekałoby jej długie leczenie w psychiatryku.

  Kolejny fragment:
– Czy ja także pójdę do nieba?
– Tak!
– A Hiacynta?
– Też!
– A Franciszek?
– Także, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców.
Ten Franciszek był kilkuletnim chłopcem i aż trudno uwierzyć, że aż tyle nagrzeszył, choć to wiele nie jest sprecyzowane. Ale faktycznie, chłopcy jakby grzeszą więcej. Ciekawe ile różańców muszą odmówić dorośli wierzący? Zdążą przed śmiercią?


  Moje największe kontrowersje budzi poniższy fragment:
Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i jako prośba o nawrócenie grzeszników?
– Tak, chcemy!
Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą!
Nie wiem jak dla kogo, dla mnie to przykład najgorszego sadyzmu wobec niczemu niewinnych dzieci. Wypowiada je matka Boga, ucieleśnienie matczynej dobroci. A najbardziej miłosierny z miłosiernych jest obrażony za obrazy ludzi (sic!), każe dzieciom przyjąć winę grzesznych na siebie i znosić cierpienie przynależne owym grzesznikom. Po prostu Bóg ma focha i każe cierpieć dzieciom! A podobno na krzyżu już wszystkie grzechy, nawet te jeszcze nie popełnione, nam odpuścił.


  Równie ciekawie brzmi zalecenie:
Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny!
Właśnie to zalecenie jest bez znaczenia, bo pewnie i bez różańca wszystko by się potoczyło tak jak się potoczyło. Niemniej, co to za Mateczka, która istnienie pokoju i zakończenie wojny składa na barki małych dzieci, sama mając moc pokonania szatana i do pomocy jeszcze bardziej mocarnego Syna?  A widać małolaty i tak niezbyt dobrze się starały, skoro wojna trwała jeszcze ponad rok.

  I kolejne kuriozum, bo żadne objawienie nie może się obyć bez wizji piekła:
(... ) zobaczyliśmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzeni byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli, które pływały w tym ogniu. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy
.
Łucja nawet krzyknęła z przerażenia „Aj!”. Aż dziw bierze, że Matka Boska, aby się przed dziećmi uwiarygodnić, pokazuje im piekło. I je uspokaja: – „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Czyli nic za darmo. Skromna i pokorna Matka Jezusa ustanawia dla siebie nabożeństwo. Do tego każe wybudować sobie sanktuarium z datków jakie przynoszą wierni, ciekawi objawień.

  Już na koniec wybranych przeze mnie przykładów:
Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy: czy zechciałaby Pani uzdrowić kilku chorych i nawrócić kilku grzeszników i wiele więcej.
Jednych tak, innych nie. Muszą się poprawić i niech proszą o przebaczenie swoich grzechów.
Tak leczyć to chyba i ja mogę. Jednych uleczę, innych nie. Kogo uleczę? To się okaże jak wyzdrowieją…


  Ogólnej puenty miało już nie b. Każdy przytoczony fragment tych objawień ma już swoją. Niemniej nie mogę się nadziwić naszym natchnionym posłom i posłankom. Może oni mają żal, że im za młodu Panienka się nie ukazała i aby sobie tę stratę powetować, chcą się objawić innym?

29 komentarzy:

  1. Wypada tylko bezradnie rozłożyć ręce... Bzdury, bzdury, bzdury...Aż dziw bierze, że w ogóle ktokolwiek może w coś takiego wierzyć... Jak dla mnie, objawienia Fatimskie to bezbożny kult Maryi, to oszustwo, gdyż jedyne prawdziwe i niezawodne proroctwa to proroctwa biblijne. Sama konwersacja domniemanej Marii z dziećmi to istna farsa...Zobacz jakie sprzeczne z Biblią głupoty ona tam wygaduje... Na szczęście Pismo Święte daje nam rozeznanie co do takowych praktyk Gal 1:6-8 "Ale choćby nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Olimpio, znów jest coś, w czym się zgadzamy ;) Niemniej jest pewien niuans, rzekłbym: niuansik. Tak samo jak objawienia maryjne traktuję również objawienia Biblii. Innymi słowy mógłbym napisać, posługując się Twoimi słowami: „Aż dziw bierze, że w ogóle ktokolwiek może w coś takiego wierzyć”.

      A co do samego kultu maryjnego. Jeśli pozbawić go owych objawień, nie tylko fatimskich, ten kult ma w gruncie rzeczy takie same przesłanki jak sedno wiary – wiara w Boga chrześcijańskiego. Jeśli ktoś pragnie wierzyć w Maryję , nie tracą z widoku Boga, w czym problem? Ja pod żadnym pozorem nie odbierałbym tej postaci wierzącym, ani za to potępiał. Oczywiście do czasu, kiedy to wykracza po za ramy racjonalności. A tak się niestety dzieje w przypadku celebrowania owych objawień.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Hmmmmm ale w tym wywiadzie nie ma słowa o ateistycznych ideologiach.Zresztą z tego wywiadu nic nie wynika,oprócz tego co już wszyscy wiemy.Co do objawień fatimskich - kto chce niech wierzy,modli się,pielgrzymuje i nic mi do tego.A posłowie to powinni habit założyć i na ambonę,a nie do sejmu...
    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasti:
      W tym wywiadzie Jackowskiego jest takie zdanie: „Objawienia Fatimskie były akurat pozytywnym przejawem, przypomnieniem współczesnemu człowiekowi o jego transcendentalnym wymiarze, ale również o tym, do czego prowadzą ateistyczne ideologie [w domyśle bolszewizm – dopisek mój”.
      Cóż, niektórzy wyborcy chętnie widzieliby habity w Sejmie ;)
      Pozdrawiam pięknie :)

      Usuń
    2. No ok ale to tylko wzmianka.Skoro ateizm to takie zło to ja chcę,a wręcz żądam żeby ten mądrala jak już zaczął - skończył.Bo do czego prowadzą ateistyczne ideologie?Ba!Wie ale nie powie?Widzi drzazgę w oku ateisty ale belki w oku katolików już nie???
      :)))))
      Anastazja

      Usuń
    3. Co się miał rozwodzić na ten temat, skoro wszyscy wokoło trąbią, nawet z ambon, że ateizm jest be!? To przecież oczywista oczywistość. ;)

      Usuń
    4. Och głupia ja! Lepiej krzyżem oglądać bliźniego swego!Zapamiętać muszę:))))
      Anastazja

      Usuń
    5. Głupi telefon - okładać miało być :D
      A.

      Usuń
    6. Chyba głuchy telefon? Chyba jeszcze się nie obudziłaś, ale to się zdarza w niedzielne poranki. :)))

      Usuń
    7. Hahaha fajna zabawa to była;)Głupi telefon,bo ja piszę okładać a wskoczyło oglądać.
      Obudziłam się ale widząc to co sie dzieje za oknem,mam ochotę wrócić do łóżka i zakopać sie pod kołderkę:)
      Anastazja

      Usuń
    8. A co sobie będziesz żałować? :)

      Usuń
    9. Tak dobrze to nie ma.Czeka mnie ciężka niedziela.
      Anastazja

      Usuń
  3. Nie wnikałem jeszcze w temat, bo szczerze mówiąc podchodzę bardzo sceptycznie do objawień. Natomiast potwierdzeniem tych objawień miał być tzw. Cud Słońca, niezwykłe zjawisko na niebie, które zaobserwowało 13 maja 1917 roku, 70 tys osób. Różnie to sobie tłumaczą sceptycy, zbiorową halucynacją, nawet przylotem UFO. Co jeszcze bardziej ciekawe 11 maja w "Jornal de Notícias", pojawiła się zapowiedź, że pod wskazaną datą dojdzie do zdarzenia o historycznym znaczeniu.
    Generalnie nie chcę tu optować, za wersją cudu, ale coś niezwykłego faktycznie stało się w Fatimie te 100 lat temu, co wobec ilości tak wielu świadków Kościół skwapliwie zaadoptował jako swój cud. Bo jak inaczej prości w większości ludzie mogli sobie wytłumaczyć jakieś niecodzienne zjawiska, niż ingerencją boską?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko napomknąłem w felietonie o „cudzie słońca” nie chcąc specjalnie rozwijać tematu. A rzecz ma się tak, że wcale nie trzeba się uciekać do UFO. Spróbuj sobie wyobrazić tłum ludzi w oczekiwaniu na cud. Z nieba pada deszcz, który nagle przestaje, a z spoza chmur wyłania się piękne słońce. I wszyscy nagle patrzą prosto na tę gwiazdę (bez okularów przeciwsłonecznych), już podświadomie nastawiony na jakieś niezwykłe zjawisko. Ile Ty byś wytrzymał bez omamów i bez groźby utraty wzroku? I ktoś nagle w tłumie krzyczy: słońce wiruje!, co w cale nie musi wynikać z cudu...

      Usuń
    2. @RademenesII
      A ja Radku, tłumaczę sobie te cuda po swojemu.„Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca”. Czy to robi Maria z Nazaretu? Całą uwagę skupia na sobie? To głównie Ona jest zniesławiona grzechami? Ta skromna Maria z Nazaretu nieustannie pożąda czci? Ja uważam, że matka Jezusa Miriam, nigdy nie wypowiedziałaby takich słów. Kto więc podszywa się pod Marię, która każe tworzyć swoje wizerunki, która każe siebie czcić? Jeśli porównamy te żądania z biblijnym drugim przykazaniem (Ks.Wyjścia 20:4-6, które zakazuje tworzenia i czczenia wszelkich wizerunków ( i tu przypomnę tylko, że KK usunął to przykazanie, a dziesiąte rozdzielił, aby zachowac ich pełną liczbę) to odpowiedź może być według mnie tylko jedna: Nie może to być Maria, matka Jezusa Chrystusa. Przeciez ta bogobojna Żydówka doskonale wiedziała, że Bóg zakazał kultu obrazów i sama respektowała ten zakaz. Matka Jezusa nie nakazywałaby też budowy światyń, skoro Biblia mówi, że Bóg jest duchem i nie mieszka w budowlach rękami uczynionych (DA 7:48) Kto więc stoi za tymi wszystkimi cudami, czyż nie istoty demoniczne??? Prawdziwa Maria nigdy nie przyznałaby się do kościoła, którego nauki i zwyczaje są sprzeczne z Biblią, który przez całe stulecia trzymał Pismo Świete z dala od wiernych i winny jest najwiekszych zbrodni przeciw ludzkosci. Za kultem fałszywej Mari z objawień kryje się ten, który "przybiera postac anioła światłosci"(2Kor 11:14) Biblia w przejrzysty sposób odsłania przyszłe dni owej Marii, bo czytamy w niej "Zstąp i usiądź w prochu, Dziewico, Córo Babilonska. Usiądź na ziemi, zrzucona z tronu, Córo Chaldejska. Bo przestana cie nazywać rozpieszczoną i rozkoszną" (Iz.47:1) Czy można cos jeszcze do tego dodac?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Pragnę zwrócić uwagę, że rok pierwszych objawień fatimskich (1917), to także rok zwycięstwa w Rosji rewolucji bolszewickiej, kierowanej przez Włodzimierza I. Lenina, twórcę ateistycznego systemu komunistycznego. W objawieniach fatimskich pojawia się także akcent Rosji; "Fatimska Pani ostrzegała 13 lipca 1917 r., że jeżeli ludzie nie odpowiedzą na Jej wezwanie, wówczas Rosja „rozsieje swoje błędy po całym świecie, doprowadzając do wojen i prześladowań Kościoła”.
    Wspominasz o "cudzie słońca" a pominąłeś wydarzenie, gdy niemalże cały świat zadrżał,wstrzymał oddech 13 maja 1981 r. gdy na Placu św. Piotra w Rzymie turecki zamachowiec Ali Agca oddał strzały do Ojca Świętego Jana Pawła II. Po tym wydarzeniu kard. Joseph Ratzinger powiedział: „Fakt, iż macierzyńska dłoń zmieniła bieg śmiercionośnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji”. To jest przesłanie z Fatimy. Po przeczytaniu Twego felietonu nasunęło mi się pytanie; dlaczego objawienia doświadczyły dzieci?
    Odpowiedzią na to są chyba słowa Jezusa zapisane Pisma Św.; " Jeśli nie staniecie się jak dzieci…" (Mt 18,1-5).
    pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem na pierwszy wątek przekornie. Chcesz mnie przekonać, że z powodu objawień fatimskich dokonała się rewolucja październikowa w Rosji? To żarcik tylko, ale na poważnie: Przepowiednia o bolszewizmie została spisana i ujawniona w 1941 roku czyli 24 lata post factum. Nie chcę być złośliwym, w ten sposób to ja mogę z dokładnością do minuty przewidzieć wybuch II wojny światowej, bez uciekania się do widoku zorzy polarnej (znaków na niebie). I rodzi się pytanie, czy świat pod koniec XX wieku stał się bardziej religijny, że komunizm w Rosji upadł? Bo jakoś tak wszyscy twierdzą, że sekularyzacja postępuje w zastraszającym tempie.

      Z zamachem na papieża JP II jest też co najmniej dziwnie. W trzeciej przepowiedni jest mowa o zamachu na papieża i większość kojarzy to właśnie z zamachem na JP II. Ale tam jest o zabiciu papieża przez grupę żołnierzy, którzy ugodzili go pociskami i strzałami z łuków. Pomijając już tę nieścisłość, bo zamachowiec był tylko jeden i posługiwał się pistoletem, choć podobno nasłany przez KGB, to jednak JP II przeżył. Czy to dłoń Matki Bożej zmieniła bieg kuli? Śmiem wątpić, bo to tylko domniemanie, równe temu, że ja kogoś w cudowny sposób wyleczę (o czym piszę w felietonie).

      Może to jest tak, że aby w to wszystko uwierzyć trzeba być dzieckiem? Inaczej po prostu nie przejdzie. Pewnie dlatego też dziś indoktrynuje się dzieci już w przedszkolu, później człowiek staje się bardziej odporny na cuda. Mateusz ewangelista to przewidział...

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Asmodeuszu> jesteś w błędzie. Nie chcę Cię przekonywać, co do cudów fatimskich. Jedynie wskazuję na zbieżność dat; 13 maja 1917r. objawienia i 1917 rok rewolucja październikowa, nie wnikając w tekst objawień. 13 maja zamach na J.P.II. Może gdyby zamachowiec wybrał inną datę, wydarzenia potoczyłyby się inaczej. My nie znamy dnia ani godziny, a mielibyśmy gdybać; czy przepowiednie z objawień ziściły się i w jakim stopniu??? Należy wziąć pod uwagę, że osoby dające świadectwo relacjonują i nie mają obowiązku dowodzić. Jeśli potrzebujesz dowodów, to ich szukaj.Może wtedy usłyszysz jak św. Tomasz; "...i nie bądź niedowiarkiem...". Nie chcesz, to nie wierz. Twój wybór i Twoja decyzja. Nic na siłę. Nie biegam za "cudami" i sensacjami. Koncentruję się na tym, czego sama doświadczam.

      Usuń
    3. Rewolucja 1917 miała miejsce 6 listopada (24 październik) zbieżności dat tu nie widzę. Natomiast zamach na papieża miał związek z Audiencja Generalną, jakie odbywały się w każdą środę. Żadnego związku nie widzę. Na potwierdzenie kilka wydarzeń po objawieniach fatimskich, które miały miejsce 13 maja, a które trudno z nimi połączyć:
      - 1934 – Upadł rząd Janusza Jędrzejewicza;
      - 1937 – Po zabójstwie polskiego policjanta dokonanym przez Żyda w Brześciu nad Bugiem wybuchły zajścia antyżydowskie;
      - 1943 – W wyniku sowieckiego nalotu na Warszawę w nocy z 12 na 13 maja zginęło ok. 300 Polaków, a ok. 1000 zostało rannych;
      - 1986 – Rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban zapowiedział wysłanie bezdomnym w Nowym Jorku 5 tysięcy koców i śpiworów;
      - 1994 – Sejm RP przyjął ustawę o stosunku Państwa do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
      To tylko w Polsce (w świecie było ich zdecydowanie więcej). Daty za Wikipedią. Innymi słowy – jest jedna szansa na 365, że każde wydarzenie może się trafić 13 maja. Namiętnie grałbym w lotto, gdyby tam była taka szansa.

      Usuń
    4. Asmodeuszu - jesteś mądrym człowiekiem [bez ironii]; potrafisz korzystać z Wikipedii; potrafisz racjonalnie wytłumaczyć zjawiska wydawałoby się nadprzyrodzone; dla Ciebie to wszystko jest "oczywista oczywistość"; a tymczasem samo życie jest wielką tajemnicą. Pozwolę sobie sparafrazować wiersz J.Tuwima "NAUKA"
      "Nauczyli Cię mnóstwa mądrości,
      Logarytmów, wzorów i formułek,
      Z kwadracików, trójkącików i kółek
      Nauczali Cię nieskończoności...."
      Ten felieton, a właściwie jego prześmiewcza forma dowodzi, że nie nauczyli Cię szacunku do tego, co dla innych jest święte. Bowiem dla niektórych objawienia fatimskie są pewnego rodzaju świętością. A chociaż do nich nie należę, to przecież w ich imieniu się wypowiadam, bo szanuję prawo każdego do godności [a u wierzyć do godności dziecka Bożego]. Masz prawo do nie uznawania tych "cudów" ale po co ta prześmiewczość, ten cynizm i szyderstwo? To nas dzieli; pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Właściwie nie powinienem się tłumaczyć, ale skoro pytasz dlaczego?

      Są dwa zasadnicze powody. Pierwszy to sposób w jaki wyszydza się mój ateizm, szczególnie przez katolickie media, przypisując mu najgorsze zło tego świata. Drugi, to próba narzucenia wszystkim tej pozornej „świętości” niemal na siłę (patrz: uchwała Sejmu, wcześniej intronizacja Jezusa na króla Polski). Czy ja drwię i szydzę z prawdziwej świętości? Jeśli możesz pokaż mi, w którym miejscu? Ja w felietonie, ani w komentarzach nie odnoszę się do prawdziwej wiary, jedynie do czegoś, co czyni z niej śmieszność, taką jak w cytowanych przeze mnie przykładach. Wybacz, nigdy nie zrozumiem czemu to ma służyć, bo to jest dopiero prawdziwa kpina z racjonalności, tej eksponowanej przez prawdziwą wiarę, tej, którą prawdziwa wiara się podpiera.

      A co do mądrości mądrych ludzi – te wypowiadali w zupełnie innych czasach, i okolicznościach, i niekoniecznie w opisywanym przeze mnie temacie.

      Usuń
  5. Asmodeuszu, wiara przychodzi wtedy, kiedy najmniej się spodziewamy (tak przynajmniej było w moim przypadku) Gdy czytam Twoje niepokorne teksty (daruj, ale tak je przeważnie odbieram) przypominają mi się czasy, gdy byłam dokładnie w tym samym miejscu, co Ty. Podobnie jak Ty, z całym przekonaniem mówiłam "nigdy, przenigdy" oraz „Aż dziw bierze, że w ogóle ktokolwiek może w coś takiego wierzyć”. A jednak stało się, Jezus poskromił moją pychę i brak wiary... Teraz jestem w miejscu, w którym powinnam była być od zawsze... Wiele spraw wyglądałoby inaczej, kilka życiowych kwestii nie zaistniałoby. Ale na szczęście Jezus daje czystą kartę, pozwala ruszyć z miejsca, w którym tkwilismy w poczuciu przekonania, że Go po prostu nie ma. Czy to przyjdzie do Ciebie? Nie wiem!!! Ty tego też wiedzieć z całą pewnością nie możesz... Ale jedno jest pewne: On cały czas idzie...idzie i może pewnego dnia stanie na Twojej drodze i być może powie:"Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?"(Dz.9;1) i co wtedy???
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle zdajesz zapominać o pewnej różnicy. O ile Ty najpierw nie wierzyłaś i zaczęłaś wierzyć, o tyle ja najpierw wierzyłem by dojść do wniosku, że to bez sensu. I to właśnie opisuję.

      Tak jak Ty dziś twierdzisz, że wybrałaś jedynie słuszną drogę, tak ja mam dokładnie tak samo. Dziś nie potrafię zrozumieć, po co i dlaczego wierzyłem. Jeśli człowiek jest uczciwy wobec siebie i bliskich bez nakazów i zakazów wynikających z Biblii, potrafi być bardziej szczęśliwy z każdego dnia i godziny. Wie, że zawdzięcza to sobie i nie musi być za to „wdzięczny” jakieś wyimaginowanej, niematerialnej istocie. Bez tej postaci wszystko ma wokoło swój właściwy wymiar i kieruje się jedynymi prawdziwymi prawami, zwanymi życiem. On nie jest tu do niczego potrzebny. Nie mamię się mrzonkami o wiecznej szczęśliwości, której nikt nie zna ani nie potrafi sobie jej wyobrazić. Nie muszę szukać duchowego, niematerialnego przewodnika, ani mu się kłaniać, tym bardziej, że kompletnie nie można Go zrozumieć. Ale to nie jest z mej strony obraza na Boga. Nie można się obrazić na kogoś, kogo uznaje się za nieistniejącego. Jeśli już, mam pretensje do samego siebie, że tak późno uwolniłem się od indoktrynacji, której byłem poddawany od najmłodszych lat.

      Rodzi się pytanie, skąd więc zainteresowanie wiarą, ściślej jej nadmiernym eksponowaniem i niezrozumiałą eskalacją? Zdumiewa mnie ten fenomen, któremu sam kiedyś uległem. Ponieważ odpowiedzi nie znalazłem w Biblii, poszukiwałem go w innych książkach, nie tylko ateistów ale i gorliwych obrońców wiary. Ten spór jest zdecydowanie bardziej ciekawszy niż karty Biblii pisanej przed tysiącami lat, bo pisany językiem współczesnym i zrozumiałym, gdzie nie ma miejsca na alegorie i metafory, których sensu trzeba się domyślać i poddawać dowolnej interpretacji. Innymi słowy, ja Go nie szukam, mnie tylko interesuje spór wokół religii i wiary oraz moralności jaka z tego wynika.

      Ja Bogu już dałem szansę przez sześćdziesiąt lat ze sporym okładem. Dziś bym Go zapytał, gdzie byłeś jak miałem wątpliwości a i życia miałem przed sobą sporo? I życzyłbym mu szczęścia na droga. Ale mi nie imputuj. Ja Go nie prześladuję, nie można prześladować kogoś, kogo nie ma! Czasami wytykam fanatykom wiary ich hipokryzję. A to nie to samo.

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Nie imputuj mi??? Przejrzyj swoje posty i przypomnij sobie ile jadu wylałeś na kogoś, w kogo nie wierzysz... Czyżby dementi Cię dopadło ???
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę być złośliwy, bo jeśli tak czytasz Biblię, jak moje posty...
      Masz rację, wylewam sporo jadu, ale nie na Boga, a na hipokryzję tych, którzy Jego imieniem się zasłaniają, którzy wypaczają wiarę. To jest drobna, choć dość istotna różnica.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Asmodeuszu, a zatem cytuję Twoje słowa (felieton "Cud Uzdrowienia" z 21 lutego 2017)

      "Będzie bulwersująco, może nawet bluźnierczo, ale sama się prosisz. Gdyby Jezus umierał na krzyżu, a ja miałbym tę śmierć uznać za zbawczą, to musiałby na nimi umierać nie trzy dni a trzy wieki! I nie za nasze winy a... za winy Boga. Jedynym przewinieniem człowieka wobec Niego, było wykorzystanie wolnej woli jaką podobno człowiek otrzymał od Niego, choć nie tak jak tego oczekiwał, ściślej, za mało człowiek bił Mu pokłonów, za mało składał ofiar, za to za bardzo korzystał z danej mu wolności. Wszystko inne "winy", począwszy od pojawienia się na świecie, poprzez kłamstwa, intrygi, zazdrość o innych (bogów), pychę, poczucie wyższości po mordercze instynkty z ludobójstwem włącznie, człowiek otrzymał w darze od... Stwórcy. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył” [Rozd 1,27]. Sama kiedyś przytoczyłaś na tym blogu słowa ew. św. Jana: „Wszystko przez Nie (słowo - dopisek mój) się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” [J 1,3] Z tych słów Twojego ulubionego ewangelisty jednoznacznie wynika, że nic w tym świecie widzialnym i niewidzialnym nie mogło się stać bez woli Boga. Również zło, ani tym bardziej Zły. Tylko Bóg ma mieć siłę stwórcy i tego nie możesz zanegować. I są tylko dwa wytłumaczenia tego fenomenu "spapranego" świata. Albo Bóg okazał się marnym twórcą, albo wszystko zostało idealnie zaplanowane, łącznie z buntem aniołów i nieposłuszeństwem człowieka. W najmniejszym szczególiku! Dowodów na to w przyrodzie jest setki milionów, począwszy od pasożytów gnieżdżących się w innych organizmach żywych, po blisko czterdzieści procent umierających płodów w łonach kobiet z przyczyn naturalnych! Nie ma i nie było większego dzieciobójcy niż był nim, jeszcze do niedawna, Bóg. Ostatnio nie splamił rąk, bo dokonał tego za pomocą nazistów i komunistów. Ale od czasów potopu, poprzez ucieczkę z niewoli egipskiej, poprzez Sodomę i Gomorę, poprzez dzieje narodu wybranego w ziemi obiecanej, mordował sąsiadów i swoich wyznawców łącznie z kobietami, starcami dziećmi a nawet bydłem. Bez litości – jak leci, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej i pokoleniowej".

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Owo „bluźnierczo” jest domniemaniem, bo być może ktoś tak może uznać (Ty właśnie uznałaś). Napisałem jaka jest moja opinia, podkreślam: moja, ale nie widzę w niej żadnego bluźnierstwa – jedynie bulwersujące spostrzeżenie i wnioski z niego wypływające. Zapytam: potrafisz zadać kłam tym spostrzeżeniom? Może się najwyżej z nimi nie zgadzać, ale nie potrafiłaś i nie potrafisz tych argumentów podważyć. Jeśli nie potrafisz, to nie mogłem obrazić Ciebie, ani tym bardziej kogoś, w kogo istnienie nie wierzę (sama to spostrzegłaś). Czy gdybym napisał, że królewna śnieżka jest głupia bo wierzy w krasnoludki, to ona poczuła by się obrażona? A może Ty? A przecież nie wierzysz w istnienie królewny śnieżki. Tak jak ja. Różnica między nami jest taka, że ja nie wierzę również w Boga – na tej samej zasadzie. I zadam jeszcze jedno pytanie: czy ja mam prawo nie wierzyć?

      Swoją drogą podziwiam, że chciało Ci się grzebać aż tak daleko w moich notkach ;)

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    4. No tak, zakładałam, że będziesz próbował odwrócić kota ogonem...bo w przeciwnym razie musiałbyś przyznać mi rację...Podrzuciłam Ci cytat, masz to czarno na białym, a jednak w dalszym ciągu obstajesz przy swoim.
      A co do grzebania w Twoich notkach...heh, potraktuj to raczej jako pochwałę dla mojej świetnie funkcjonującej pamięci :) :)
      Pozdrawiam wieczorową porą :)

      Usuń
    5. Rzecz w tym, że ja nie uciekam przed stwierdzeniem, że "pojechałem" w tym komentarzu ostro, nawet bardzo ostro. Tylko chyba już nie pamiętasz z czego ta ostrość wynikała.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń