Poprzez Facebook trafiłem na artykuł pod takim właśnie tytułem1, tu
dodam, że umieszczony jest na portalu judaistycznym „The 614 Commandment Society”.
Autor podpiera się twierdzeniem samego Voltaire: „Gdyby Bóg nie istniał,
koniecznością stałoby się wynalezienie go”. Temat ma ścisły związek ze świętem
Szawuot, upamiętniającym dzień, kiedy to lud Izraela, zgromadzony pod górą Synaj
usłyszał: „Jam jest Pan, Bóg twój” [Pwt 5, 6]2, i otrzymał
Dziesięcioro Przykazań.
Nie
będę wnikał w szczegóły tej biblijnej przypowieści, ani tym bardziej w sens
żydowskiego święta. Bardziej interesujące są argumenty za istnieniem, a raczej
koniecznością istnienia Boga. I nie chodzi tu o metafizykę, mistykę czy aspekt
duchowy. Podobno ta konieczność wynika z etyki opartej na logice. Rzecz w tym, że etyka nie jest nauką ścisłą i
nie podlega tym samym regułom, co matematyka i fizyka. I trudno się z tym nie
zgodzić. Na etykę składają się opinie, a te trudno przecież sklasyfikować
według jakiś konkretnych zasad. Autor posługuje się konkretnym przykładem: „morderstwo
jest złem”, a które w domyśle ma znaczyć tyle, co „nie lubię morderstwa” lub „w
mojej opinii zabijanie niewinnych ludzi jest złem”. I tu wyłania się problem
subiektywności takiej opinii. Zauważmy, że w kolejnych dwóch zdaniach pojawia
się „ja” wskazujące na wyrażającego tę opinię. Co się jednak stanie, gdy
spotkamy się z równie subiektywną opinią „mordowanie nie w wszystkich
przypadkach jest złe”? I tu autor ma stuprocentową rację – obiektywnie nigdy
nie stwierdzimy, która z tych alternatyw jest słuszna. Bo przecież, gdy bronimy
swojego życia, swoich bliskich, czy nawet przypadkową ofiarę przed oprawcą,
może, czasami musi to skutkować zabiciem. Okazuje się, że „jedynym kryterium oceny opinii są inne opinie. (...) z punktu widzenia
logiki, opinie w dziedzinie etyki nie podlegają kryterium prawdy i fałszu”3.
I napiszę szczerze – w tym miejscu argumentacja Autora tekstu jeszcze mnie
przekonuje.
Jednak gdy stwierdza, że „Istnieje tylko jeden,
jedyny sposób na pokonanie tego najtrudniejszego dylematu, wymagającego zmiany
statusu reguły etycznej z opinii w niepodważalny pewnik: potrzebny jest ponadludzki
autorytet i wiara w jego istnienie” – już dopadają mnie dwie wątpliwości. Owa
wiara w ponadludzki autorytet wymaga przyjęcia a priori, że taki autorytet istnieje, ba! trzeba w ten sam sposób
przyjąć, że tego autorytetu nie wolno podważać. Druga wątpliwość wynika z
treści tej samej Biblii, która opisuje przekazanie Dziesięciu Przykazań – ów autorytet,
Bóg, sam jest niekonsekwentny w odniesieniu do tych niepodważalnych pewników. W tym samym Dekalogu są dwa
przykazania, które starotestamentowy Bóg łamie dość często: nie zabijaj i nie kradnij. Niejednokrotnie
każe zabijać całe narody, nie będące narodem wybranym, łącznie z niewinnym
niczego kobietami i dziećmi oraz nakazuje zabierać ich mienie. Zresztą, w ten
sam sposób niejednokrotnie karze i naród wybrany. Aby było ciekawiej,
interpretacja, talmudyczne (nawet kanoniczne) wytłumaczenie tych wydarzeń, jest
już opinią, taką samą opinią, która
nie poddaje się kryterium prawdy i fałszu.
Tym samym stwierdzenie, że „Tylko wtedy,
gdy pojawia się autorytet nie z tego świta, autorytet transcendentny, czyli
spoza układu (świata ludzkiego), oraz tylko wtedy, gdy jednocześnie uznajemy
ten autorytet, możliwe jest postawienie etyki na solidnej podstawie”, opiera
się też tylko na opinii, niepodlegającej
kryterium prawdy i fałszu. Aż korci postawienie
pytania: gdzie tu jest ta logika?!
Autor
kończy esej dość pesymistycznie: „W
praktyce oznaczałoby to [brak boskiego autorytetu – dopisek mój], że zawsze
mogą się pojawić ludzie, którzy uznają mordowanie nas z jakiegokolwiek
przyczyny za etycznie w porządku. I w pełnej zgodzie ze swoimi sumieniami nas
wymordują”. Ja bym go jednak pocieszył. Mimo tragicznych doświadczeń
historii ludzkości, w tym najtragiczniejszego – II wojny światowej – gdzie mordowanie
przybrało formy niespotykanego dotąd ludobójstwa, człowiek do tej pory przed
mordowaniem się obronił, ba! bez boskiego autorytetu, bez boskiej pomocy musi
sobie cały czas z mordercami radzić, choć nie bez ofiar.
Przypisy:
1 – http://www.the614thcs.com/17.2144.0.0.1.0.phtml
2 – za http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=222
3 – wszystkie cytaty pochodzą z omawianego artykułu.
1 – http://www.the614thcs.com/17.2144.0.0.1.0.phtml
2 – za http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=222
3 – wszystkie cytaty pochodzą z omawianego artykułu.