poniedziałek, 12 czerwca 2017

Piekielnie tanie smsy



  Ja już naprawdę nie wiem. Przy porannej kawie, oddając się bez reszty penetrowaniu netu, dowiedziałem się, że na pewno opętał mnie diabeł. On tak właśnie działa, że blokuje w nas wiarę w jego istnienie. To może być coś na rzeczy, bo ja ostatnio pisałem o pustym piekle z pozycji człowieka, który w diabła nie wierzy. Jeszcze wprawdzie nie mówię obcymi językami, jeszcze mnie nie dopadają drgawki i konwulsje, i wciąż nie potrafię zmieniać głosu, ale kto go tam wie, może się we mnie usadowił na dobre?

  Tak przynajmniej zapewniają mnie egzorcyści, profesjonalni wyganiacze diabłów z ludzkich ciał. W Polsce jest ich stanowczo za mało, bo tylko niespełna setka, więc gdybym tak zechciał się zapisać na ich świadczenia, kto wie na kiedy wyznaczyliby mi termin. Tym samym muszę żywić tego pasożyta, choć on podobno duch (zły) i właściwie żreć nie musi. Jemu wystarczy satysfakcja z tego, że w niego nie wierzę. O tym pisze do mnie jeden z tych egzorcystów, ks. Marian Rajchel1, który autorytatywnie stwierdza, że dostał smsy od diabła, więc trudno mu nie wierzyć. On je zapisał w pamięci swojej osobistej komórki, tym samym ma niepodważalny dowód. I powiem szczerze, nomen omen jak na spowiedzi, że chciałbym wiedzieć z jakiej sieci komórkowej korzysta ten szatan? Musi być doskonała, o pełnym zasięgu nawet na niematerialne istoty. Chętnie skorzystałbym z tej sieci i darmowych telefonów, reagujących na głos, z translatorem na wszystkie możliwe języki i od razu ze spisem wszystkich egzorcystów. Do tego prawdziwa okazja: 666 darmowych minut do wszystkich parafii w Polsce i całej Europie (bez roamingu)! Niemal jak owo tytułowe reklamowe hasło: piekielnie tanie smsy...

  Świat idzie do przodu, a ten postęp technologiczny, jak amen w pacierzu, jest na rękę wszystkim diabłom. Mogą teraz bez przeszkód rozpowszechniać bluźniercze treści, porno nie wyłączając. Dziś to się nawet dziwię, jak taki diabeł sobie radził w średniowieczu? Pamiętam sztukę teatralną „Zapomniany diabeł” w rewelacyjnej obsadzie (Anna Seniuk, Janusz Gajos, Jan Peszek i inni), zrealizowaną w Teatrze Telewizji w 1985 roku. Aż łezka w oku się kręci, na wspomnienie tych czasów, gdy telewizja publiczna (też reżimowa, choć inaczej) nadawała cykl wspaniałych sztuk teatralnych. W tym przedstawieniu zapomniany przez Piekło diabeł Maciej, był nawet sympatyczny, choć bardzo prymitywny. A może właśnie dlatego sympatyczny, że prymitywny? W każdym razie na niego wystarczyło kropidło zwykłego proboszcza. Dziś z diabłem mają problem nawet najzdolniejsi egzorcyści. Jak już nie potrafią sobie z nim poradzić, odsyłają opętanego do psychiatry..., a może na odwrót, co jest tu najmniej ważne. Ks. Marian opisuje, że nawet dziewczyny licealistki potrafiły rozpoznać, że jakiś chłopak jest opętany, a nie chory psychicznie: „bo takim wzrokiem na nas patrzył, jakby chciał wszystkie nas pozabijać”. I tu mam problem, bo ja, jako opętany, bardziej bym patrzył na te dziewczyny pożądliwym wzrokiem. Widać ten mój osobisty diabeł to raczej taki zbereźnik niż zabójca.

  Ja ironizuję ale jest gorzej, zdecydowanie gorzej. Jak stwierdza inny egzorcysta, ks. Maciej (nie mylić z telewizyjnym wróżbitą) Gutmajer2, diabeł nie boi się kościoła, ma nawet sposób na przyjmujących komunię świętą. Pewna dziewczyna chciała przystąpić, ale diabeł straszliwie zawył... i rzucił nią o ziemię. Na dodatek, gdy w końcu udało się ją umieścić w podziemnej kaplicy, trzeba było zużyć kilka ręczników (nie wiadomo czy kąpielowych?), tak intensywnie pluła w twarz egzorcysty. A teraz najzabawniejsze. Egzorcystę uratował kawałek skarpetki (sic!)  Gdy włożył go pod głowę opętanej, diabeł znów zawył: „(...) weź tego Janka, weź to białe, zabierz to, bo śmierdzi!”. Cóż, skarpetka, nawet jeśli w kawałku, ma prawo śmierdzieć, szczególnie gdy używana, nawet jeśli nosił ją sam JP II, a relikwii, jak powszechnie wiadomo, prać nie wolno. Trochę to dziwne, że ten diabeł po imieniu z papieżem, ale cóż ja mogę na ten temat wiedzieć? Natomiast biedna ta dziewczyna. Diabeł chwili nie wytrzymał, a ona jeszcze półtora roku musiała profilaktycznie wąchać ten kawałek skarpetki...



4 komentarze:

  1. Janusz Gajos popluwający płonącą śliną ze złości, że zapomniał "przeklęcia", to faktycznie była świetna sztuka, pamiętam...
    z jedną relikwią po JP2 związana była kiedyś zabawna historia... była to zasmarkana chusteczka do nosa, którą właściciel upuścił przysnąwszy na fotelu... zauważył to niejaki ksiądz Góra, który podszedł do śpiącego i /jak sam wspominał, jego słowa/ "zabrał ją ukradkiem", innymi słowy zaj***ł ją, po czym uruchomił chałupniczą produkcję kopii tej chusteczki i sprzedaż... niestety nie jest wyjaśnione do końca, czy smarki na niej również zostały skopiowane, przedsiębiorczy klecha zabrał sekret do grobu...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nawet złamał własną przysięgę, że już nigdy więcej na publiczną TV nie spojrzę, gdyby była powtórka tej sztuki ;)

      Twoją anegdotkę zapamiętam, bo uwielbiam temat relikwii.

      Usuń
    2. Asmo, obejrzyj sobie na YT

      https://www.youtube.com/watch?v=nwAteGU_AoM&list=PLLO-de1S6RQ7yaaOWcb9uRCaojMqlxNv-

      Usuń
    3. Dzięki Radku ;)
      Całe popołudnie diabli wzięli (to nie jest metafora) bo nie mogłem się oprzeć...

      Usuń