sobota, 3 czerwca 2017

Słowo na niedzielę - Apokatastaza



  Ostatnio pisałem o idei wiecznego zbawienia, bardziej o wiecznej szczęśliwości, której nie sposób sobie wyobrazić, czyli o Niebie. W moim, osobistym odczuciu to Niebo niewiele różni się od piekła, przede wszystkim właśnie dlatego, że jest niespójne. Z tym porównaniem do piekła jednak się myliłem, choć nie zmieniam zdania, co do istoty Nieba. Piekło jest zdecydowanie inne, choć też wieczne.

   Niejaki Orygenes, już w trzecim wieku naszej ery doszedł do wniosku, że jeśli piekło istnieje, należy mieć nadzieję, że jest puste. Ta idea odżyła w XX wieku i ochrzczono ją mianem Apokatastazy. Bo skoro Bóg jest niewypowiedzianie miłosierny, nie może być jednocześnie tak okrutny, by skazać ludzi na wieczne potępienie. Według tej tezy, w ujęciu lekko sarkastycznym, część teologów jest przekonana, że już On tam coś wymyśli, aby piekło było jednak puste. Coś w tym jest na rzeczy, bo jest obszerna lista świętych, którzy na pewno znaleźli się w Niebie, nikt jednak nie chce stworzyć listy ludzi, którzy na pewno w piekle się znajdują. Nawet z takimi zbrodniarzami jak Hitler czy Stalin. Sprawa jest na tyle ciekawa, gdyż większość teologów optuje za tym, iż jeśli nawet największy grzesznik pojedna się z Bogiem tuż przed śmiercią, po okresie kwarantanny (czytaj: pobycie w czyśćcu) szanse na zabawienie ma. A jeśli się nie pojedna?

  Gdzieś wyczytałem o pewnym paradoksie. W Niebie powinniśmy być bezgranicznie szczęśliwi. Czy jednak ta bezgraniczność jest możliwa, jeśli ktoś nam bardzo bliski (mąż, żona, dziecko, rodzic, a najprędzej kochanek lub kochanka) znajdzie się w piekle, albo nawet na kilkaset lat w czyśćcu? Większość z nas cierpi, gdy taką bliską osobę spotka już na ziemi jakieś nieszczęście. Jak być szczęśliwym przez wieczność, wiedząc, że ktoś taki cierpi równie wieczne męki? To jest możliwe, jeśli przestaniemy kochać, jeśli sprawimy, że nasze serce zmieni się w nieczuły kamień w krainie... podobno wypełnionej miłością. Tylko jak sobie wyobrazić Niebo pełne prawdziwych, bezkompromisowych egoistów, zatwardziałych serc, nieczułych na żadne cierpienie? Innymi słowy, idea Nowej Ziemi bez cierpienia i zła, w kontekście istnienia zapełnionego piekła wydaje się niemożliwa do zrealizowania.

  Chrześcijaństwo próbuje jakoś sobie poradzić z tym pustym piekłem, bo idei piekła nie jest w stanie się pozbyć. Religie nie bardzo ufają wiernym. Im jest potrzebny straszak w obawie przed postawą: hulaj dusza, piekła nie ma. Obawa mocno na wyrost, gdyż w religiach nie wywodzących się od Starego Testamentu, gdzie idei piekła nie ma, jakoś nie wszyscy hulają, a religie z piekłem, nie są wolne od hulaków. Tłumaczy się więc ten aspekt możliwością posiadania nadziei, nadziei na zbawienie wszystkich, a w dodatku katolik nie ma obowiązku wierzyć, że w piekle znajdzie się choć jedna osoba (stąd brak owej listy obecności). Problem bowiem w tym, że takie automatyczne i przymusowe zbawienie jest sprzeczne z przekazem Ewangelii. Ładnie to ujął Jan Paweł II: „Potępienie wieczne jest z pewnością zapowiedziane w Ewangelii. O ile jest ono jednak realizowane w życiu pozagrobowym? To ostatecznie wielka tajemnica. Nie da się jednak zapomnieć, że Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tym 2:4]” Tyle, że problem zapełnionego piekła i konsekwencji jakie z tego wynikają nie znika. Ten sam Kościół, którego reprezentantem jest Jan Paweł II ze swą wiarą w Wielką Tajemnicę, z dziwną gorliwością rozpowszechnia wizje piekła „pełnego dusz, które niedowierzały, że piekło jest (Faustyna Kowalska)”.

  Aby było śmieszniej, generał jezuitów o. Arturo Sosa Abascal, stwierdził, że diabeł nie istnieje! Według jezuity szatan „jest tylko konstruktem myślowym mającym symbolizować zło1, co z oczywistych względów zostaje przez fundamentalistów okrzyknięte herezją, na razie bez skutków kanonicznych. Tak na marginesie, ten sam generał stwierdził kiedyś, że „słowa Jezusa przeciwko rozwodom są względne i każdy może je ocenić zgodnie z własnym sumieniem. Dodał, że w czasach Chrystusa nie było urządzeń, które by zarejestrowały jego słowa”. A pismak, sorry, ewangelista, kilkadziesiąt lat po fakcie mógł pisać, co mu się żywnie podobało. Takie starożytne fake news...

  Że bluźnię? Chyba nie bardziej niż katolicki portal malydziennik.pl, który na słowa generała o nieistnieniu diabła zareagował tak: „Te słowa burzą - i to od podstaw - gmach wiary chrześcijańskiej i doktryny Kościoła. Jeśli diabeł jest tylko „symboliczną figurą”, to trzeba zadać pytanie o źródła grzechu pierworodnego, zła w świecie (bo przecież nie można przyjąć, że pochodzi ono od Boga, ani na to, że Bóg nie był w stanie stworzyć świata doskonałego), o wolność człowieka.2 (sic!) Czyżby podstawą wiary chrześcijańskiej był diabeł?! I choć autor zaprzecza takiej interpretacji, okazuje się, że bez diabła „Antropologia chrześcijańska nie ma sensu [podkreślenie moje]. Jeśli diabeł nie istnieje, jeśli nie było grzechu pierworodnego, to powstaje pytanie - albo o to, po co było Wcielenie, a także Męka i Śmierć Jezusa, albo - czy Bóg nie był w stanie stworzyć świata, w którym nie byłoby zła… W obu przypadkach chrześcijaństwo przestaje być religią racjonalną, rozumną, spójną”. Mnie się nie chce wierzyć jakich ja czasów dożyłem. Chrześcijanie sami podważają sens swojej wiary, a diabeł staje się tak samo ważny i konieczny dla wiary – jak Bóg. Sataniści powinni czuć się dowartościowani...


41 komentarzy:

  1. Bez diabła teoretycznie nie ma wolnej woli.
    W prastarych religiach występuje dość zradykalizowany dualizm świata - wyraźny podział na równorzędne siły zła i dobra. Aryman i Ormuzd, dwie strony tej samej monety, brakteatu. Myślę że trudno ten problem rozważać więc w odcięciu od archetypu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby dlaczego bez diabła nie ma wolnej woli? Przyznam, że kompletnie nie rozumiem tej tezy.

      Nie trzeba żadnego archetypu. Bez człowieka nie istnieją pojęcia dobra i zła – jest tylko konieczność. Oba pierwsze pojęcia są czystą abstrakcją, spersonifikowane do postaci Boga i Szatana.

      Usuń
  2. "W moim, osobistym odczuciu ... " ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbym nie miał prawa do osobistych odczuć? Aby zrozumieć, że mam takie prawo, muszę Cię odesłać do notki z 26 maj br. pt. „Niebiański Raj” (trzy notki wstecz).

      Usuń
  3. Myśle, ze aby mieć osobiste odczucie czegoś trzeba się z tym zetknąć osobiście. Czy twoje osobiste odczucie dotyczy nieba czy czyjegoś opisu nieba? Poprostu pytam. Dziękuje za wyjaśnienie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę :)
      Nikt z niebem się nie zetknął, a ja nie jestem jedynym „ekspertem”, w dodatku znam lepszych ode mnie. Indoktrynowano mnie nim przez czterdzieści lat, więc można śmiało przyjąć, że się z nim w jakimś sensie zetknąłem :)
      Odwzajemniam pozdrawiam równie serdecznie i dziękuję za wizytę.

      Usuń
    2. Byłam ciekawa jak sobie dasz radę Asmodeuszu z odpowiedzą na to pytanie o "zetknięcie się" z niebem. :) Odpowiedź godna mistrza - zawiera w sobie twierdzenie i zaprzeczenie jednocześnie :) , na dodatek trudno jej zarzucić kłamstwo. :)
      Pozdrawiam
      Maria

      Usuń
    3. Mario, znów mi tak ni schlebiaj :) Po prostu zabieram głos "w sprawie", którą nie ja podniosłem do rangi mistycyzmu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Chaos rządzi tym felietonem...
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaos niesie w sobie nadzieję na uporządkowanie. :) Znacznie gorsza jest sytuacja odwrotna.
      Maria

      Usuń
    2. Nasti:
      Świat powstał z chaosu;), choć zaznaczam, ja za stwórcę się nie mam. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Mario,chaos niesie spustoszenie i patrząc na to co się dzieje na świecie,trudno mieć nadzieję na uporządkowanie.Jakiekolwiek.Ale jeśli Ty masz,to masz masz do tego prawo.Mnie się bardzo źle czyta takie wpisy,bonie wiadomo do czego się odnieść.A poza tym to chaos monotematyczny...

      Asmodeuszu nie rozumiem tego co napisałeś.Przypominam Ci,że jesteś ateistą.I nawet puszczone oczko nic tu nie zmienia.

      Pozdrawiam Was Anastazja

      Usuń
    4. Chaos monotematyczny? Przyznam, że nie za bardzo rozumiem. Chaos dla mnie to wielość, kotłowanina, a mono- to pojedynczość, jeden, a więc trudno mówić o chaosie czegoś co jest tylko jedno. :)
      Pozdrawiam
      Maria

      Usuń
    5. Widzisz Anastazjo, świat światem, zawsze w nim były niepokoje i krzywdy. Dla człowieka najważniejsze jest, żeby "w sobie" miał jakieś uporządkowanie, a nie chaos, bo przy takim wewnętrznym chaosie nic nie będzie człowieka cieszyć, nawet choćby cały świat miał u stóp. Znane są przecież przypadki życia ludzi prostych, biednych a mimo to szczęśliwych. I bardzo bogatych, ustawionych, niby spełnionych, a nieszczęśliwych aż do unicestwienia siebie włącznie.
      Życzę dobrego dnia.
      Maria

      Usuń
    6. "Chaos monotematyczny" - tak jest poprawniej.Monotematyczny,bo Asmodeusz pisze tylko o jednej religii,a chaos ma jakieś 390 synonimów.Min.- groch z kapustą,galimatias,kołomyja,mętlik,pomieszanie z poplątaniem,farsa,jaja,nieporozumienie,brednie,bzdury,głupstwa,pierdoły,chaotyczność,dysharmonia,niestaranność,nierzetelność,wprowadzenie zamętu,zagmatwanie,zawiłość,błędny pogląd,niejasność,niekonsekwencja,itd.Co kto woli:)Nie ograniczaj się Mario tylko do tego chaosu z którego rzekomo powstał świat...
      Anastazja

      Usuń
    7. Asmodeusz pisze o jednej religii, tej, którą dobrze zna od dzieciństwa, a której podstawy, czyli Pismo św. przestudiował i przemyślał dokładnie w wieku męskim. Teraz zaś nadal obserwuje na żywo jej przejawy w wykonaniu religijnych bliźnich. I opisuje, często prześmiewczo, ale przyznasz Anastazjo, że ma talent do "wyłapywania co smakowitszych kąsków" w często niezbyt fortunnych wypowiedziach różnych znanych osób. Nie ukrywa swoich poglądów, daje miejsce na forum dla dyskusji każdemu, kto chce, itd.
      Ja nie mam poczucia chaosu w rozważaniach nt. tej Apokatastazy. Kto chce to wierzy, kto nie chce nie wierzy, na pewno nie jest to do sprawdzenia.

      No proszę jaki ładny pean mi wyszedł ..... :)
      Maria
      PS. Chyba sprawiłaś Anastazjo przykrość Asmodeuszowi. Zamierzoną?

      Usuń
    8. Mario do czego mam odnieść Twój komentarz z 13.03?Coś sugerujesz?
      Anastazja

      Usuń
    9. Zna a uogólnia.Zna a wrzuca wszystkich,zwłaszcza księży do jednego wora.Zna a czasami mam wrażenie że dyskryminuje.Zna a wyśmiewa wierzących.Zna a każde zło tego świata zwala na Boga.To moje zdanie.
      Przykrość?Do tego zamierzoną?A niby czym miałabym zrobić Mu tą przykrość?
      Anastazja
      PS.Ale widzę że Ty za mną tęskniłaś...

      Usuń
    10. Nasti:
      Spróbuję Ci ten mój styl pisania po krótce wyjaśnić. Faktycznie może się wydawać, ze jestem wręcz monotematyczny, bo się czepiam religii, przede wszystkim chrześcijańskiej, ze wskazaniem na katolicyzm. Ale trudno to nazwać monotematycznością, gdyż piszę o wielu sprawach (moralność, wierzenia, teologia, klerykalizm itp.) a i tak nie są to wszystkie tematy. W obszerniejszym eseju wyjaśnię dlaczego tak, a nie inaczej. Podejrzewam, że słowem „chaos” określasz to, że notki są ze sobą niespójne, raz o tym, raz o innym. Ale to też jest celowe, bo jedna tematyka mogłaby nie tylko mnie się znudzić. Natomiast nie zgodzę się z Tobą, że przywarami jednych księży obarczam wszystkich. Wróć na chwilę do poprzedniej notki i znajdziesz tam pochlebne słowa na temat portalu katolik.pl, portalu redagowanego przede wszystkim przez księży. A że piszę o tych, z którymi się nie zgadzam? Trudno się polemizuje z kimś, z kim zgadzamy się w pełni. Musiałby li tylko przepisywać artykuły, lub informować o nich, wskazując je linkami. Zawsze bardziej ciekawie jest mi odnieść się do tego, z czym się nie zgadzam.

      Usuń
    11. Mario:
      Anastazja, jako stała czytelniczka moich postów, nie jest w stanie zrobić mi krzywdy, nawet jeśli bardzo się ze mną nie zgadza. Nawet by mi na myśl nie przyszło ją o to podejrzewać, że chciałby coś takiego uczynić celowo.
      Moje lekko przedłużające się milczenie jest powodowane pobytem w szpitalu, gdzie nawet pisanie komentarzy jest mało komfortowe.
      Faktycznie peon Ci się udał :) Dziękuje za uznanie.

      Usuń
    12. Asmodeuszu,znowuż odniosę się do moich ulubionych synonimów.Monotematyczny - stereotypowy,nudny,drętwy,nużący,przydługi,ograniczony,suchy,usypiający,nieinteresujący,ograniczony.
      Słowem chaos określiłam to,że ten felieton jest o wszystkim i o niczym,a nie to że notki są ze sobą niepowiązane.To blog,a nie książka.Kiedyś pisałeś inaczej.A najbardziej brakuje mi Twoich spostrzeżeń,skoro przez czterdzieści lat byłeś indoktrynowany.No ale skoro wolisz się opierać na literaturze i cytatach,no cóż - ja mam wybór,albo to czytać albo nie.
      Anastazja

      Usuń
    13. Akurat tu się z Tobą zupełnie nie zgodzę. Notka jest przede wszystkim o zagadnieniu pustego piekła i przy okazji o sensie istnienia diabła, w znaczeniu: po co w pustym piekle obsługa? Moja opinia byłaby tu zbyt subiektywna, gdyż ja w takie twory jak niebo i piekło nie wierzę. Podpieram się więc cytatami „światłych znawców”, tyle że nie po to, by się z nimi sprzeczać, ale aby wykazać jak bardzo ten temat ich „boli” i jak bardzo sprzeczne są opinie ich samych.

      Natomiast, co do Twojej opinii o temacie notki, a raczej jej braku, wcale nie dziwi mnie Twoje posądzenie o monotematyczność czy nudę i brak atrakcyjności. Wstyd się przyznać, ale mnie też nie wszystko interesuje. Gdy na przykład notka u kogoś dotyczy szydełkowania, kończę lekturę na pierwszym zdaniu, stwierdzając autorytatywnie, że mnie temat nuży i usypia ;)))

      Pozdrawiam pięknie na początek dnia :)

      Usuń
    14. To zależy kto jak pisze o tym szydełkowaniu;) Bo to też nie moja bajka ale jeśli jest to opisane w ciekawy i nienużący sposób to chętnie przeczytam.

      Asmodeuszu czytam Cię od września zeszłego roku i po prostu oczekuję czegoś więcej,a Ty ostatnio sam zaniżasz swój poziom...Może to znużenie?

      Pozdrawiam pięknie i z uśmiechem:) Anastazja

      Usuń
    15. Wiesz, nawet gdyby ktoś pisał o szydełkowaniu w stylu mistrza Hitchcocka, nie zmusiłbym się do lektury ;)

      Wyszło szydło z worka. :) I dla mnie jest oczywistym, że mój styl się nie zmienił, a tylko Ty oczekujesz ciągle czegoś więcej. Ale spokojnie, ja to rozumiem bo mam podobnie, dlatego na przykład nie czytam dziś powieści, bo mnie taka forma literatury znużyła. Czytam obecnie zbiór esejów o sekularyzacji różnych autorów i widzę, że nawet w tym temacie staję się coraz bardziej zmanierowany, gdyż tylko nieliczne wydają mi się interesujące. Innymi słowy, uważam, że jesteś na dobrej drodze kształtowania swoich gustów. Teraz tylko musisz się pokusić o pisanie recenzji (nie szukaj w tym żadnej zgryźliwości – to tylko dobra rada)

      Usuń
    16. "(...)tylko Ty oczekujesz ciągle czegoś więcej" ???
      Anastazja

      Usuń
    17. A nie? Sama napisałaś (8 - czerwiec godz. 20:00)

      Usuń
    18. Oczekuję czegoś więcej to nie to samo co ciągle oczekuję czegoś więcej.Jedno słowo robi ogromną różnicę.W związku z tym to Twoja ocena mojej osoby,a nie cytat z mojej wypowiedzi...
      Anastazja

      Usuń
    19. Masz zadatki na dobrego adwokata ;)
      Ja Cię nie cytuję, wskazuję na Twoją wypowiedź. Czy to „ciągle” ma tu znaczenie? Ma, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że piszesz: „ostatnio sam zaniżasz swój poziom” (to już cytat). Mógłbym odpowiedzieć: sama zawyżasz ostatnio (czyli od jakiegoś czasu ciągle) swoje względem mnie oczekiwania :))))
      Traktuj to z lekkim przymrużeniem oka ;)

      Usuń
  5. Dziękuję bardzo.Uznaję to za komplement:)

    Czy to źle że od jakiegoś czasu ciągle zawyżam swoje oczekiwania względem Ciebie?Traktuj to całkiem poważnie;)
    Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Żebym choć wiedział, po co te zawyżone wobec mnie oczekiwania? I nie chodzi o to, bym chciał spocząć na laurach, ale co, jeśli Twoje oczekiwania rozminą się z moimi dążeniami? ;)

      Usuń
    2. To w takim razie do czego dążysz Asmodeuszu?:)
      Anastazja

      Usuń
    3. Może zaczniemy od tego, czego ode mnie oczekujesz? ;)

      Usuń
    4. Hahaha jesteś starszy,więc masz pierwszeństwo:)
      Anastazja

      Usuń
    5. Taaak, jestem starszy, wychowany jeszcze w duchu „Kamyczka”. A tam było czarno na białym, że kobiety z a w s z e mają pierwszeństwo ;)

      Usuń
    6. Jako kobieta mająca zadatki na dobrego adwokata odpowiadam - mamy XXI wiek i równouprawnienie:)))
      Anastazja

      Usuń
    7. Savoir vivre jest ponadczasowe i w niczym nie przeszkadza równouprawnieniu :)))

      Usuń
    8. No i mamy pat,bo ja zostałam wychowana tak,że to starsi mają pierwszeństwo bez względu na płeć:)))
      Anastazja

      Usuń
    9. Nic nie ujmując Twoim rodzicom, chyba nie o to chodzi. Starszym należy się szacunek i pomoc, a to nie ma nic wspólnego z pierwszeństwem.

      Ale nie będę się już z Tobą droczył :) Mam zamiar napisać jeszcze wiele felietonów i esejów, a spośród nich wybrać te najlepsze, poddać je surowej ocenie pewnej polonistki i kto wie – może je wydać. O ile wcześniej nie pożegnam się z tym światem :))))

      Usuń
    10. Świetnie z tego wybrnąłeś:)Jak dobry prawnik;)I oczywiście trzymam kciuki.Tylko wiesz...trzymaj poziom;)
      Anastazja

      Usuń
    11. Czego Ty mi życzysz? Poziom to ja będę trzymał w trumnie :) Chociaż nie, podjołem decyzję o skremowaniu...

      Usuń
    12. Ależ ja Ci bardzo dobrze życzę!Kiedy mężczyzna trzyma poziom to to jest bardzo dobry i zdrowy objaw;):)
      Anastazja

      Usuń