W polemice pod jedną z notek, moja Czytelniczka – Ania,
podrzuciła mi link do pewnego wideoklipu1 na YouTube. W roli głównej
George Coyne SJ, amerykański ksiądz katolicki i Richard Dawkins, którego w
zasadzie nie trzeba przedstawiać. Jeśli ktoś myśli, że tam jest ostry spór
ideologiczny, może się grubo pomylić. Obaj panowie rozmawiają w rzeczowy sposób
o ewolucji, już nie jako teorii, ale o potwierdzonymi przez naukę faktach, przy
czym obaj... wyrażają ten sam pogląd. Z dzisiejszego punktu widzenia ewolucji
nie sposób podważyć.
Aby było ciekawie przytoczę słowa G.
Coyna SJ: „Najlepszym naukowym
wyjaśnieniem jakie mamy na temat pochodzenia wszechświata i wszystkiego we wszechświecie,
włączając w to wszystkie żywe systemy i nas samych jest, jak to nazywamy, neo-darwinistyczny
ewolucjonizm. (...) Unikam słowa teoria, gdyż kojarzy się z wyobrażeniem, że to
tylko teoria [podkreślenie moje]”. Tu dodam, aby nie było wątpliwości,
ks. G. Coyno mówi jasno, że ta opinia nie jest oficjalnym stanowiskiem Kościoła,
choć jest przez wielu oficjeli i teologów podzielana. I tu mam zastrzeżenie. Istnienie
takiej grupy jeszcze trudno uznać za sukces. Na użytek tej notki posługuję się
słowem negocjonaliści (nie ja go wymyśliłem), co nie ma żadnego związku z
negocjowaniem, za to wiele z negowaniem. Negowaniem osiągnięć badań nad ewolucją. Negocjonaliści
stanowią wciąż olbrzymią grupę, która nie jest w stanie przyjąć do świadomości,
że człowiek wyewoluował z innych gatunków zwierząt. Owo pochodzenie od małpy
jest oczywiście błędne, ale stanowi jeden z najważniejszych argumentów przeciw
ewolucji i ich zwolennikom. Problem w tym, że nie ma żadnych dowodów na to, że człowiek
powstał jako gatunek niezależnie od innych gatunków, za to jest sporo, zarówno
w wykopaliskach jak i badaniach DNA, na pokrewieństwo człowieka ze światem
zwierząt i nawet roślin.
Antynaukowe nonsensy o nadzwyczajności rodzaju
ludzkiego wynikają przede wszystkim z faktu, że ewolucjonizm wyklucza istnienie
pierwszych prarodziców – Adama i Ewy – tym samym chwieją się podstawy zarówno „grzechu
pierworodnego” jaki i wszystkich doktryn Kościoła, opartych na tym grzechu, że
wspomną tylko o akcie chrztu, jako uwolnienie od niego. Tymczasem wciąż mamy do
czynienia z faktami, kiedy to księża na ambonie, do tego grzechu się odwołują,
szczególnie w kontekście moralnym. Sami wiedząc, że Księga Rodzaju jest
alegorią i tylko alegorią, każą „owieczkom” wierzyć, że to słowa Prawdy,
koniecznie przez duże „P”. Czy można mieć pretensje do zasiadających w lawach
kościelnych za ich sprzeciw wobec ewolucji? Oczywiście, że nie, niestety to
wina tych, którzy z pełną świadomością kłamią, wiedząc dziś, że to tylko bajki
o stworzeniu, że to tylko wyobrażenie starożytnych, którzy nigdy nie zetknęli
się z tematyką ewolucji. Ci wierni, nie mając świadomości tego, co w Biblii
może być prawdziwe, a co jest tylko wymysłem autorów, wszystko będą brali za
Prawdę.
Ewolucja jest faktem nie tylko fragmentarycznym,
jeśli jest potwierdzona w kilkudziesięciu aspektach, działa we wszystkich, choć nie
wszystkie są naukowo udowodnione. Nie ma żadnych sensownych powodów jej negować.
Trzeba być świadomy, że to, co kiedyś było tylko hipotezą dziś jest niezaprzeczalnym
faktem. Negocjonalizm tu już nic nie pomoże, co najwyżej, jest ignoranctwem, a
przez to powodem do śmieszności. Słowo „teoria” do pewnego czasu było pewnym
kompromisem, dziś już nie ma najmniejszego sensu. Tu posłużę się słownikowym
znaczeniem. „1 – całościowa koncepcja zwierająca opis i objaśnienia określonych
zjawisk i zagadnień; 2 – teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia
w praktyce”. Negocjonaliści w stosunku do ewolucji będą się upierać przy drugim
znaczeniu, choć jej zdecydowanie bliżej do pierwszego, też (ze względu na
dowody) nie do końca trafnego.
Już na koniec dwie kwestie. W
wideoklipie jest mowa o nadprzyrodzoności, rozumianej jako element, którego
ewolucja nie wyjaśnia. W mojej opinii nie musi, bo to są sprawy wykraczające
poza zakres jej kompetencji. Nie znaczy to jednak, że owa nadprzyrodzoność (zmysłowość,
intelekt, uczucia, myślenie) bierze się znikąd i ma być dowodem na istnienie
niematerialnego a sprawczego. Druga rzecz dotyczy początku życia, lub nawet
jeśli ktoś woli, początku wszystkiego. To, że ewolucjonizm nie ma dowodów na
początek życia nie jest z automatu dowodem na to, że ten początek musiał dać
Stwórca. Ale nawet jeśli przyjąć teoretycznie, że był jakiś stwórca, wszystko
wskazuje na to, że nigdy więcej swoim „dziełem” już się nie interesował. A tego
negocjonaliści już w żadnym wypadku ewolucji wybaczyć nie mogą.