poniedziałek, 15 stycznia 2018

Stał się cud pewnego razu...



  Za wstęp niech posłuży parafraza pewnej ludowej przyśpiewki:
Stał się cud pewnego razu – łoj,
Asmo zbeształ księdza zrazu– łoj.
Wtedy ksiądz użył słowa – łoj,
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.

Asmo księdza wylął pasem, wylął pasem, wylął pasem
A ksiądz Asmo bęc obcasem, bęc obcasem, bęc
.1

  Już wyjaśniam, choć na tej przyśpiewce mógłbym zakończyć. Znany jestem przede wszystkim ze swego antyklerykalizmu i choć ja uważam go za wybiórczy, mam łatkę nieprzejednanego wroga całego kleru, czemu właściwie się nie dziwię, wszak pozytywnie o klerze się raczej nie wypowiadam. I stał się właśnie tytułowy cud, bo dziś będzie zdecydowanie pozytywnie. Stali czytelnicy pewnie przypominają sobie notkę zatytułowaną „Krytyka czy hejt”, w której opisałem ks. Mateusza Tarczyńskiego jako wroga krytyki, krytykanctwa i hejtu. Poddałem krytyce pewne wypowiedzi Księdza, szczególnie te odnoszące się do krytyki i nawet dziś zdania nie zmieniam, choć zastrzegam, że wcale nie roszczę sobie pretensji do twierdzenia, że muszę mieć w tej kwestii absolutną rację.

  Ku mojemu największemu zdumieniu otrzymuję mail od ks. Mateusza! Taaak, tego ks. Mateusza. I to uważam za właściwy cud, o którym piszę na początku. Mail z zarzutami i pretensjami, wyrażony nie jako reprymenda, lecz jako kreatywna polemika z moją krytyką. Tu dodam, że ks. Mateusz nie jest czytelnikiem mojego bloga, ba, przebywa gdzieś we Włoszech, poświęcając się pracy naukowej. Świat stał się paskudnie mały i nie problem w tym, że ktoś mu tę moją notkę podrzucił, a ja z tego powodu mam się czuć bardziej zagrożony czy ograniczony. Wniosek raczej taki, że jeśli kogoś krytykuję personalnie, a tak mi się zdarza najczęściej, muszę być świadomy, że bohater mojej pisaniny do tej krytyki dotrze, dokładnie tak, jak to opisałem w omawianej notce i jak to miało miejsce w tej konkretnej, wręcz nieprawdopodobnej sytuacji. Wątpię czy ja powstrzymam się przed krytyką kleru i Kościoła, ale na pewno będę unikał uogólnień jak ognia. Nie będzie łatwo, skoro poczynania tego naszego rodzimego kleru mają często właśnie charakter ogólny, w którym trudno wyodrębnić pozytywne jednostki. Pozytywne, które są w dodatku niesłyszalne i niezauważalne, tym bardziej, że zdarza się Kościołowi zamykać im usta. Dopiero wtedy stają się głośne.

  Najbardziej jednak istotnym jest to, że od kilku dni mam nowego kumpla w osobie ks. Mateusza, gdyż za pomocą maili wyjaśniliśmy sobie w sposób merytoryczny i kulturalny nasze stanowiska. Nie wiem, jak długo potrwa to kumplostwo, wszak nasze światopoglądy są diametralnie różne, by nie napisać, że pozostają do siebie w opozycji, ale ks. Mateusz oznajmił mi, że jemu to nie przeszkadza. Mnie też, bo ja niekoniecznie osoby konsekrowane postrzegam jako „diabły wcielone”. W przytoczonej notce odnoszę się również do kazań. I tu kolejne zaskoczenie. Okazuje się, że ks. Mateusz praktykuje rozmowy ze słuchaczami, gdzieś w zakrystii lub kruchcie o swoich kazaniach. Gdyby taka praktyka była w naszych kościołach powszechna, kto wie czy nie zacząłbym znów do kościoła chodzić.

  Jeśli dodam, że dostałem zaproszenie do polemiki na temat jego kolejnych artykułów, właściwie nic dodawać nie trzeba.


Przypisy:
1 – dla tych, którzy oryginału nie znają:
„Stał się cud pewnego razu – łoj,
dziad przemówił do obrazu – łoj,
obraz nie rzekł ani słowa – łoj
Taka był ich rozmowa – łoj, łoj, łoj.
Ojciec syna wylął pasem, wylął pasem, wylął pasem
a syn ojca bęc obcasem, bęc obcasem, bęc ”.


20 komentarzy:

  1. Na Twoim miejscu też bym zaprosił księdza Mateusza do polemiki na bloga, to dopiero może być ciekawe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże. Omawialiśmy sprawę dyskusji na tematy religijno-teologiczne i światopoglądowe. Ks. Mateusz usprawiedliwia się na dziś pracą naukową, a ja nie mam zamiaru naciskać. Znam natomiast temat jego najnowszego artykułu i już mogę zdradzić, że dla mnie będzie ciekawy, że na pewno o nim podyskutujemy, choć nie wiem czy u siebie, czy pod jego artykułem. Na pewno się do niego blogu.

      Usuń
  2. Jak przeczytałam tytuł, to pierwsza myśl była o innym cudzie, ale i ten nie jest z grubsza gorszy. Widzisz Asmo - "nie taki diabeł straszny, jak go malują", jak Ty malujesz kler uogólniając. Gdyby nasz Proboszcz nie był tak bardzo obciążony obowiązkami, to poprosiłabym aby drukował swoje swoje kazania np. na stronie parafii. Chętnie bym te słowa na spokojnie sobie "przeżuwała". Kazanie- słowo ulotne jest, a czasami moja koncentracja na słuchaniu ograniczona. Wolę czytać.
    A ten cud o którym w pierwszej chwili pomyślała, to "cud głosowania nad Obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". Wśród przeciwników odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu było 58 posłów klubu PiS m.in. prezes Jarosław Kaczyński. Cudem było zachowanie opozycji.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robisz ze mnie diabla rogatego, choć ja przecież tylko demon ;) Zawsze Ci odpowiadałem, że dobrzy księża się trafiają, na nasze nieszczęście głosy tych gorszych skutecznie ich zagłuszają . taka jest moja opinia, i póki co, nic się w temacie nie zmienia. To było widać podczas WOŚP. Czytałem, że jeden z księży dał całą „tacę” zebraną na mszy, inny wypędził wolontariuszy z chodnika przed kościołem.

      To co piszesz o głosowaniu to nie cud lecz (nie)czysta polityka. Kaczyński, Pawłowicz i inni pisowscy głosowali za! Jak myślisz dlaczego? Na pewno nie dlatego, że chcą zachować status quo. Liczyli na to, że projekt „Ratujmy kobiety” przejdzie do komisji, gdzie i tak mu się „łeb ukręci”, ale na jakiś czas będzie spokój. Opozycja pomieszała im szyki, choć przyznaję, zupełnie niezamierzenia. Spokoju nie będzie, choć tym razem posypią się gromy na wszystkich posłów.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Tylko,że ten co dał to z Kościoła Polskokatolickiego był!!

      Usuń
    3. Greto, wiedziałem, że coś tu nie gra ;)

      Usuń
  3. Bądź ostrożny, Asmodeuszu! To się może zakończyć powrotem na łono...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to bym nawet chętnie wrócił na łono... byle kobiece.

      Usuń
  4. To masz szczęście Asmodeuszu,że dostałeś zaproszenie do jakiejś formy polemiki.Mnie to niestety do tej pory nie spotkało,przeważnie jestem przez osoby duchowne "grzecznie"proszona ,żebym se w "diabły" poszła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, jeśli wziąć pod uwagę, że najpierw skrytykowałem jego artykuł. Może w tym jest metoda?
      I tak masz szczęście, że grzecznie, cokolwiek pod tym pojęciem się kryje. Mógłby pobić ;)

      Usuń
  5. Tak szastasz tym cudem...przeciez w cuda nie wierzysz. Po co to?
    Nie watpie, ze gdyby ksieza zachecali do dzielenia sie swoim zdaniem na temat ich kazan to bys zaczal chadzac do tego przybytku, oczywiscie w celu udzielania krytycznego blogoslawienstwa:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części masz raję. Szastam cudem, bo dla mnie to cud prawdziwy, nie wyimaginowany.

      Niestety, błogosławieństw nie udzielam, nie dostał go nawet ks. Mateusz ;) W mojej opinii, mam tę zaletę, że nie boję się zetknąć z poglądami przeciwnymi do swoich, stąd moja chęć obecności. Wierni raczej unikają takich konfrontacji, natomiast chętnie krzyczą o obrazie uczuć religijnych na przedstawieniach, których nie widzieli, czy o zepsuciu moralnym choć sami grzeszą. Ostatnio przeczytałem, że pewien literat za jedno zdanie znalazł się na indeksie twórców zakazanych dla katolików. Wiesz Aniu jak to się nazywa? Tak najbardziej oględnie: chowanie głowy w piasek. Polecam Ci jednak lekturę książek Tomàša Halika, szczególnie zaś „Cierpliwość wobec Boga”.

      Usuń
  6. To nie cud, bo raz na ileś tysięcy księży można trafić na inteligentnego i kulturalnego jednocześnie. Cud to mnie dziś się trafił- miejsce do zaparkowania tuz przed własnym domem i to o godz.prawie 17,00.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę - nie taki ksiądz straszny, jak go malują:D Ale widzisz jak to jest - w necie czytamy czyjeś artykuły, czytamy artykuły o tej osobie i widzimy samo zło, buca i cholera wie kogo jeszcze. Jak to można sobie wypaczyć czyjś wizerunek. Ale fajnie się ksiądz zachował.
    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasti:
      Naprawdę myślisz, że jak maluję wszystkich księży na czarno? Sami się malują, nakładając czarne sutanny ;) Ale to tylko taki żarcik.
      Też uważam, że ksiądz zachował się fajnie.
      Pozdrawiam ciepło, bo u mnie akurat sypnęło śniegiem.

      Usuń
  8. Szlachetny, mądry antagonista też jest wart uwagi.Pozdrawiam i życzę miłych, wzbogacających polemik z ks.Mateuszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za życzenia dziękuję. Tak sobie wyobrażam moje przyszłe kontakty z ks. Mateuszem.

      Usuń
  9. Mam pytanie. Gdzie można znaleźć nagranie piosenki - Stał się cud pewnego razu - w wykonaniu mężczyzny, nie pamiętam nazwiska, jeszcze z czasów PRL-u?

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pytanie. Gdzie można znaleźć nagranie piosenki - Stał się cud pewnego razu - w wykonaniu mężczyzny, nie pamiętam nazwiska, jeszcze z czasów PRL-u?

    OdpowiedzUsuń