środa, 8 sierpnia 2018

„Westworld” po katolicku


  Jako fan serialu science fiction „Westworld” popełniłem dwie oficjalne recenzje na pewnym, jeszcze raczkującym portalu, i teraz spokojnie czekam sobie na trzeci sezon, który mam nadzieję, mnie nie ominie. Ze względu na popularność, a w grę wchodzi spora kasa, pewnie ani producenci, ani autorzy z niej tak łatwo nie zrezygnują. I dobrze, gdyż fanów science fiction wciąż nie brakuje, a i prawdopodobnie przybywa.

  Przekonuje mnie o tym pewien artykuł1, nomen omen, na katolickim portalu, coś jak rozmowa między panem a plebanem, bez wójta za to oniemiałą z wrażenia publiką. Pan wydaje się też fanem tego gatunku literatury i filmu, a pleban, choć to wręcz niewiarygodne, to zamiłowanie zdaje się w pełni nie tylko podzielać, ale jest jeszcze bardziej nią podekscytowany. Właściwie nie powinno nas to dziwić, wszak nauka wciąż czyni postępy, a nasza wiedza o wszechświecie znacznie się poszerzyła. Szczególnie zaś astronomia. Tej wiedzy nie da się zignorować. Już raz astronomia obaliła dogmaty wiary chrześcijańskiej – Ziemia okazała się nie być centrum Wszechświata. Teraz okazuje się, że w tym Wszechświecie istnieje niezliczona ilość podobnych do naszego układów słonecznych z planetami, na których hipotetycznie może istnieć takie samo życie jak na naszym padole. Z jednym problemem, mocno komplikującym nasze mniemanie o człowieku, jako rozumnej istocie, stworzonej przez Boga, na Jego wzór i podobieństwo. Tam przecież mogą mieszkać obcy, rozumni tak jak my.

  Ludzki pan widzi w tym problem, gdyż dalej chciałby być tą jedyną istotą, którą umiłował niebiański Pan. Jakoś tak nie za bardzo przepadamy za obcymi w ogóle, a co dopiero za obcymi z innych planet. Tym niebiańskim Panem nie lubimy się dzielić z innowiercami, o innych gatunkach żywych nie wspomnę, a tu masz babo placek, jeszcze jakieś inne rozumne stwory, może i trójpalczaste, bez nosów czy włosów. Ohyda. I niech się taki zjawi w UFO, czym udowodni, że jest nawet mądrzejszy od nas. Niedoczekanie... Ale pleban, w swej religijnej mądrości jest niesłychanie spokojny. On wie, że Jezus urodził się jako człowiek, a nie jakiś szkaradny ufoludek i widzi w tym nową misję dla chrześcijaństwa. Tych obcych trzeba będzie nawrócić na jedynie słuszną wiarę. Po to Bóg doświadcza nas ponad dwoma tysiącami lat chrystianizacji i rechrystianizacji, abyśmy nabyli odpowiednie doświadczenia.

  Istnieje też inna alternatywa, którą widzi pleban. Być może prarodzice obcych, odmienni niż Adam i Ewa, nie dopuścili się grzechu pierworodnego i teraz żyją bez grzechu, więc nie trzeba będzie ich nawracać, ba, to oni wyjaśnią nam na czym polega życie bez grzechu. Ów pleban wyjaśnia przy okazji, że cały ten układ wszechświata, w związku z grzechem pierworodnym, do się porównać do komputera. Bóg stworzył świat bezgrzeszny, a to upadły anioł wpuścił nam wirusa, przez co pojawił się grzech. Wprawdzie Bóg podsuwa nam ciągle programy antywirusowe, ale diabeł, jak licho, też nie śpi. I tak jak w „Westworld”, trzeba nam speców (czytaj: kaznodziei), aby tę naszą świadomość (czytaj: mózgi) naprawili po to tych wirusach. Na serialowych hostach operacja nie do końca się udała, ale pleban jest zdecydowanym optymistą.

  Przy okazji wyszła sprawa naszej rzekomej nieśmiertelności, którą straciliśmy w Raju przez ten wirus wypuszczony przez Szatana. I tu niespodzianka, pleban po części przyznaje rację uczonym (ziemskim). Otóż ową nieśmiertelność trzeba traktować dziś w kategoriach metafory, gdyż naukowcy udowodnili poza wszelką wątpliwość iż każdy żywy organizm biologicznie jest skazany na starzenie się i w konsekwencji śmierć. Tego nie sposób ominąć. Owa nieśmiertelność to jakby inna forma przejścia z życia doczesnego w stan życia po życiu, czyli w połączeniu się z Bogiem. Bez strachu i żalu, choć być może jednak lekko cierpiąc, po to, aby doznać niewysłowionej ulgi, że to się już stało. Tak jak hosty opuszczający piękny ale i straszny park Westworld raz na zawsze sztucznych organów.

  Mam, raczej pleban ma, dla nas jeszcze lepsze wieści. Jeśli pojawią się ci obcy, przestaną być potrzebne: papież, kapłani, Kościoły (jako instytucje) a nawet Biblia (sic!) To wszystko jest nam dziś potrzebne do Zbawienia, bo zgrzeszyliśmy. Obcy nas uwolnią od tych aspektów. Cała rozmowa kończy się tak:
„Pan - Przychodzi ktoś z zewnątrz i poucza nas o naszej wierze. A co on sobie myśli?!
Pleban - Jak będą bez grzechu, to zapewniam pana, że nie będą nas w ogóle pouczali, tylko będą opowiadać o swoim bezgrzesznym doświadczeniu Boga”.
 

  Cóż, ks. Grzegorz Strzelczyk jako pleban jest przekonywujący, coś mu jednak umknęło, ale nich to pozostanie zagadką dla moich (szczególnie tych wierzących) Czytelników. Za pierwszą prawidłową odpowiedź: o czym zapomnieli w wariancie obcych bezgrzesznych? dam w nagrodę książkę (nowość, powieść Och, Elvis!) i zapewniam – nie jest to książka o ateizmie, czy antyreligijna.

Ciekawostka:
To samo pytanie (bez obietnicy nagrody) postawiłem w komentarzu pod oryginalnym artykułem. To żaden hejt. Zresztą komentarz nie został usunięty, za to w chwilę później, niemal jak UFO zniknął,,. artykuł (sic!). Nauczony wcześniej podobnym zdarzeniem, adres zapisuję, stąd mogę go wskazać.




5 komentarzy:

  1. Chodzi Ci o to, że nie grzesząc nie mają świadomości istnienia zła?
    Bo wydaje mi się to możliwe tylko w tej sytuacji, kiedy w raju nie wybrali owej pechowej jabłoni, która by ich uświadomiła, czyli nie popełnili pierwszego grzechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi o początki, a raczej o koniec. Tyle mogę podpowiedzieć ;) W jakiś sposób poruszasz też istotny problem, choć pleban mówi o bezgrzesznym doświadczeniu Boga, więc chyba też istnieje u obcych pojęcie grzeszności(?)

      Usuń
    2. he he właśnie przyszedł mi do głowy pomysł na opowiadanie, w którym kosmici nawracają nas na jakąś ichnią wiarę. Jej dogmaty zdają się nie mieć zupełnie zastosowania w naszej rzeczywistości, ale przecież to kosmici, wiedzą lepiej. :D

      Usuń
    3. Jak napiszesz, chętnie poczytam.
      Mnie się jednak wydaje, że bardziej byłoby ciekawsze wciskanie stojącym technologicznie zdecydowanie wyżej i bezgrzesznym ufoludkom dogmatów wiary chrześcijańskiej, najlepiej katolickiej (kult Maryi) :D

      Usuń
  2. Zasadniczo ufoludki (w dowolnym kolorze) w niczym mi nie przeszkadzają. Mają swoje światy, my mamy nasz - i gra gitara. Bez względu na to, czy istnieje jakikolwiek bóg.
    Tom rzekła, nie będąc do końca w pełni władz umysłowych (z tytułu jajecznicy wyciekającej uszami i bezskutecznych prób powrotu do życia, tak poczętego, jak i kontynuowanego).

    OdpowiedzUsuń