piątek, 2 listopada 2018

Kremacja - pożar dechrystianizacji


  Niejaki Goerge D. miał wielu przyjaciół i był przez nich bardzo lubiany ze względu na elokwencję, która czyniła go doskonałym gawędziarzem. A ponieważ był inteligentny, słuchało się go z przyjemnością. Nie zanudzał i innych prowokował do dyskusji. Niestety, jak to w nomen omen życiu bywa, zmarło mu się w słusznym wieku, czym wywołał olbrzymi smutek tychże przyjaciół. Wszyscy szykowali się do uroczystego pogrzebu... a tu nic. Nie wiadomo czyja to była decyzja, jego czy żony, dość, że ciało Georga zostało poddane kremacji i nie odbyła się żadna uroczystość pogrzebowa, choć oboje z żoną byli katolikami. Mnie to nie dziwi, ludzie pokroju Georga uwielbiają czynić przyjaciołom niespodzianki.

  Żona Joanne złożyła prochy męża do urny w kształcie książki i postawiła ja na regale biblioteczki. Według mnie romantycznie, choć z lekką przesadą, mógłby się ktoś pomylić i otwierając książkę, wysypać te prochy na dywan. Zresztą, po cholerę takie prochy trzymać w domu, modlić się za zmarłego można w każdym miejscu, nie tylko nad prochami. Byłoby jeszcze bardziej romantycznie rozsypać je na falach mórz i oceanów, albo  na skalistym zboczu góry. Ja jednak nie wnikam i nie oceniam. Za to od oceny nie potrafił uciec pewien katolicki pisarz, Nelson Fragelli. Pozwolę sobie przytoczyć uroczy fragmencik: „Nikt nie mógł pomodlić się nad grobem przyjaciela, przynieść kwiatów, powspominać wspólnych rozmów, wspólnych niedziel, jego wykwintnej konwersacji. Zażyła relacja przyjaźni domagała się tego prostego aktu szacunku. Ale nie było to możliwe. Płomienie, które gwałtownie i natychmiast obróciły w proch jego ciało, zdawały się, że pochłonęły również wspomnienia o nim. O dwadzieścia centymetrów ponad prostackimi komediami czy innymi nieprzyzwoitymi opowieściami emitowanymi przez telewizor spoczywał Georges, wraz z całą swoją życzliwością i pulsującą energią. W takim otoczeniu nie można było odmówić choćby Zdrowaś Maryjo za jego duszę1. Straszne...! Tak swoją drogą widzieliście kiedyś zmarłego, pulsującego energią”? A może mi ktoś wytłumaczy, po co zmarłemu kwiaty wąchać od spodu? A może ktoś ze zmarłym wspominał „wspólne rozmowy i konwersacje”? I najważniejsze – czy Zdrowaś Maryjo – jest odmawiana dla prochów, czy dla duszy zmarłego (jeśli istnieje)? Cóż, bez względu na to, jakie poznam odpowiedzi, sądzę, że ów pisarz po prostu odpłynął.

  W tym miejscu wrażliwi czytelnicy powinni ten akapit pominąć. Bo ja się zastanawiam w czym jest więcej estetyki, jeśli w tym przypadku w ogóle można mówić o estetyce: w prochu po błyskawicznie spalonym ciele, czy w gnijących, pożeranych przez bakterie i robactwo  zwłokach? Skutek tego pożerania będzie taki, że pozostaną ze zwłok kości, paznokcie i włosy, sarkastycznie dodam: też cóś pięknego. Tak pięknego, że zakopujemy zwłoki do ziemi, aby ich nie oglądać. Zamiast bliskiego, przyjaciela będziemy od teraz podziwiać wygładzone kamienie. Możemy też z tymi kamieniami pogadać. Podobno tego nam brakuje. Nieboszczykowi też... Ów Fragelli zadaje pytanie: „Po co odrzucać pogrzeb i sakralny wymiar pochówku na rzecz brutalnego, natychmiastowego zniszczenia ciała?”. I w tym miejscu nie mogę wyjść z podziwu. Czyżby sakralny pogrzeb był mniej brutalny od kremacji? Czyżby nieboszczyk był świadomy tego, co się z jego zwłokami dzieje? Nawet gdyby był, jestem głęboko przekonany, że wrzeszczałby niesłyszalnym głosem: nie dajcie mnie zeżreć robakom! Tylko kto by się tam głosem nieboszczyka przejmował...

  Tradycja pochówku, grzebania zmarłych, nie jest pomysłem chrześcijan. Gdyby nie groby, nic byśmy nie wiedzieli o naszych prapraprzodkach. Archeologowie nie mieliby czego szukać w ziemi.  A wyniki takich wykopalisk wiele mówią o kulturze, w której żył zmarły. Ciekawe czy w przyszłym tysiącleciu, albo i dalej, też będą szukać? Na pewno oprócz kości i włosów znajdą paciorki różańca, co ewidentnie będzie wskazywać na epokę katolicyzmu i prawosławia. Nie wiem na pewno, protestanci raczej go nie używają.  Niemniej wydaje mi się, że jeśli u władzy nie będzie PiS-u, nikt już za ekshumacją nie będzie tęsknił. Nasza epoka ma wiele innych źródeł świadczących o naszej kulturze. Równolegle z tradycją pochówku kształtowała się kultura palenia zwłok, uznawana za pogańską, choć w mojej ocenie była zdecydowanie bardziej racjonalna. Z duchami przodków kontaktowali się na różne inne sposoby i nie musieli dbać o nagrobki. A z tym dbaniem bywa różnie. Na moich terenach znalazłem dwa cmentarze, o które nikt nie dba, bo są poniemieckie. Raz na kilka lat uczniowie jakieś szkoły przyjadą odgrzebać groby spod liści, zapalą znicz i tyle, bo pomników nikt nie remontuje. Zresztą trudno byłoby dziś kamienie nagrobkowe dopasować.

  Jeszcze jedno zdumiewające pytanie Nelsona Fragelliego: „Jakże więc to ciało, (...) uświęcone chrztem i przyjmowaniem Najświętszej Eucharystii, ożywiane przez duszę wyniesioną dzięki łasce ku życiu Bożemu, świątynię Ducha Świętego, spopielić niczym niepotrzebne odpadki?” Aż zapytam retorycznie: a czymże jest ciało złożone do grobu jeśli niepotrzebnym odpadkiem? Nie łudźmy się frazesami, po to się to ciało zakopuje, aby nie było z nim problemów. Nas nie obchodzi, co się z tym ciałem dzieje, my tylko potrzebujemy symboliki miejsca. Miejsca, w którym będziemy mogli udowodnić sobie, ale i innym, że pamiętamy, że modlimy się o jego/jej zbawienie. Nie, ja nie chcę nikomu odbierać takiej potrzeby. Przecież widzę ile czasu i wysiłku ludzie wkładają w pielęgnację nagrobków nie tylko przed Wszystkim Świętymi. Jeśli to ma dla niech sens, jeśli jest częścią ich życia, jeśli jest nadzieją, że z ich grobami potomni będą postępować podobnie – pełen szacunek. Tylko na Boga!, co komu przeszkadza fakt, że ktoś chce się poddać kremacji, lub tego chcą najbliżsi? W końcu tyle nas na tym ziemskim padole po śmierci, ile zapamiętają potomni. Nic dłużej...


Przypisy:
1- ten cytat, jak i wszystkie pozostałe pochodzą z: https://www.pch24.pl/kremacja---pozar-wspolczesnej-dechrystianizacji,63813,i.html



35 komentarzy:

  1. Już dawno wydaliśmy z mężem dyspozycję, że mamy być spopieleni. Gdybyśmy zmarli w Warszawie, to mamy tam urnowy grób i i można tam urny złożyć. Jeśli umrzemy tu, gdzie teraz jesteśmy- to decyzję o miejscu złożenia prochów zostawiamy córce.
    I oczywiście nie życzymy sobie jakiejkolwiek kościelnej balangi z tej okazji.
    Co ktoś zrobi z moimi prochami jest mi totalnie obojętne, nawet jeśli za kilka tysięcy dolarów przerobi je na żółty diament do pierścionka. Liczy się pamięć o zmarłej osobie, a nie miejsce złożenia szczątków.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się to „kościelna balanga” ;) W ujęcia Kościoła tak przeróbka na żółty diament to grzech śmiertelny...!, choć na kremację i pochówek w grobie się zgadza.

      Usuń
  2. Kościół Katolicki już w 1963 roku uznał spalenie zwłok za dopuszczalną formę pochówku. Nie mogłeś jakiegoś Polaka znaleźć przeciwko tej formie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kremacja nie jest zabroniona, ale lepszy jest tradycyjny pogrzeb: "Kościół usilnie zaleca zachowanie pobożnego zwyczaju grzebania ciał zmarłych. Nie zabrania jednak kremacji, jeśli nie została wybrana z pobudek przeciwnych nauce chrześcijańskiej" (1176 § 3). Z komunikatu EP: „Kremacja jednak nie jest zakazana, „chyba że została wybrana z powodów sprzecznych z nauką chrześcijańską”. Nie pytaj mnie, o co tu biega, bo nie wiem. A teraz interpretacja: „Czy pochówek nie może być uważany za pozostałość przestarzałej mentalności lub pełnej przesądów i tylko zewnętrznej otoczki czci dla ciała zmarłego? Otóż trzeba mocno powiedzieć, że takie myślenie nadaje kremacji znaczenie ideologiczne, oczywiście inne niż to antychrześcijańskie i antyreligijne znane z przeszłości, ale zawsze nie do przyjęcia”. Czyli kremacja owszem, ale pod warunkiem, że odbędzie się pogrzeb (najlepiej katolicki). Tyle w Polsce. Przytoczony tekst francuskiego pisarza ukazał się dziś na polskim portalu katolickim.

      Usuń
    2. Z tego co piszesz zrozumiałem , że jesteś za kremacją ludzkich zwłok... A co na to natura? Czy człowiek jest istotą wyjątkową? Nie jest częścią łańcucha pokarmowego?

      Usuń
    3. Nawet za życia jesteś elementem łańcuch pokarmowego. Nie masz pojęcie ile karmisz bakterii ;)

      Wychodzę z założenia, że każdy ma prawo decydować, czy chce być zżerany po śmierci. Jakoś nie czuję sentymentu do robali z grobów... Ale gdyby mnie zżarł tygrys bengalski, nawet za życia, niewiele miałbym do powiedzenia, a ten zwierzak naprawdę mnie zachwyca.

      Usuń
    4. Tygrysy bengalskie raczej nie gustują w ludzinie, za to robale i owszem...

      Usuń
    5. Dlatego wolę tygrysy bengalskie od robali...

      Usuń
    6. Ale gdy Cię spalą to ani tygrys ani robal nie skorzysta... Jeszcze gorzej gdy rozsypią Twoje prochy, to może być przyczyną alergii...

      Usuń
    7. Albo jakiejś ateistycznej zarazy...

      Usuń
    8. Jeśli to będzie alergia na wiarę, albo ateistyczna zaraza, która tę wiarę zdziesiątkuje – nie mam nic przeciw :D

      Usuń
  3. No widzisz, żeby nie było że troluję Cię cały czas, to się zgadzam, chyba w całości z tym co napisałeś. Dorzućmy do tego te różniste grobowce - zawalające kawał miejsca na cmentarzach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, że się ze mną w pełni zgadasz ;) Protestuję z powodu „żeby nie było że troluję Cię cały czas”. Miałeś taki okres, uważam, że krótki i nie będę się nad nim rozwodził więcej. ;)

      Usuń
    2. Zwłaszcza grobowce faraonów zawalają i szpecą krajobraz...

      Usuń
    3. Boja:

      Masz w planie zamiast grobowca piramidę? Aż ciekaw jestem, ile czasu potrzebowałeś na załatwienie formalności budowlanych :D

      Usuń
    4. W planie mam żeby iść spać do zwykłego łóżka... Jeżeli chodzi o sen wieczny - dopiero myślę.

      Usuń
    5. Za czasów faraonów grzebano zwykłych prostaczków w gorącym piasku, tych kilka piramid można Egipcjanom wybaczyć. :D

      Natomiast nie jestem przeciwnikiem stawiania grobów, tylko upychaniu ich jednego na drugim, tak że przejść nie można, bo odległość między jednym a drugim wynosi 5 cm.

      Usuń
  4. Nie pojmuję tego kretyństwa. Wynika z niego, że odmówienie "Zdrowaś Mario" ma wartość jedynie w czasie mówienia NAD GROBEM - w przeciwnym razie się nie liczy. Ergo - nie dusza się liczy, nie szczątki nawet, tylko miejsce pochówku, które czyni modlitwy i wspominki ważnymi! Absurd tej miary mógł wymyślić tylko pisarz katolicki. I nie musiał nawet odpływać. Nie rozumiem zresztą, dlaczego nie można modlić się przy telewizorze - tam bozia nie słyszy? No to można ściszyć dźwięk lub zgoła wyłączyć TV...
    Sam krk robi jakieś dziwaczne problemy z kremacją, tłumacząc, że nie można odprawiać mszy nad urną z prochami, bo w rytuale czy tam innym scenariuszu napisane jest, że ma być nad doczesnymi szczątkami. Rozumiem z tego, że popiół to nie szczątki! Tylko co, ciekawa jestem bardzo - dmuchany balonik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja w ogóle nie rozumiem stanowiska KK. Bo niby z jednej strony uznali kremację za możliwą, z drugiej – ma być pogrzeb katolicki. Czytałem komunikat Episkopatu, ale chyba potrzebuję tłumacza na polski ;)

      Usuń
    2. Sam jesteś sobie winien - po co czytujesz takie dziwne rzeczy? Nie powinieneś oczu oszczędzać?

      Usuń
    3. Czytam, bo lubię. Nomen-omen po śmierci moje oczy odpoczną ;)

      Usuń
    4. Cóż, z lubieniem się nie dyskutuje - jeden lubi Beethovena, drugi jak mu skarpetki śmierdzą, a mnie pozostaje jedynie przyjąć to do wiadomości :)

      Usuń
    5. Asmodeuszu Szanowny, a co w tym jest trudnego do zrozumienia? Pogrzeb katolicki może i z zasady powinien być tradycyjny, tj. z ciałem zmarłego, albo może być z prochami zmarłego, tyle, że wtedy uroczystość jest dwuetapowa. Msza św. jest odprawiana przy trumnie z ciałem, a końcowe uroczystości pogrzebowe już tylko ze stosownymi modlitwami na cmentarzu.
      Oczywiście są dwa wyjątki od takiej dwuetapowej ceremonii (związane głównie z czasem) - kiedy człowiek zmarł za granicą i kiedy rodzina przyjeżdża na pogrzeb z daleka. Wtedy dopuszcza się Mszę św. przy urnie z prochami.
      Wydaje mi się też, że jest to możliwe także w innych, uzasadnionych przypadkach, ale to już chyba zależy od uznania księdza.

      Usuń
    6. Mario:

      Jestem Ci niezmiernie wdzięczny za te szczegółowe wyjaśnienia (faktycznie o tych odstępstwach nie wiedziałem), niemniej wydaje mi się, że to niczego nie zmienia. Co mówi Episkopat Polski, wszem i wobec wiadomo. Ja nie znajduję motywacji dla treści artykułu, na który wskazuje link, bo na nim opieram notkę. Przypomnę, artykuł ukazał się na polskim portalu katolickim ledwie kilka dni temu, kilkanaście lat po decyzji wspomnianego Episkopatu. Może Ty rozumiesz sens takiej publikacji?

      Pozdrawiam pięknie ;)

      Usuń
    7. Przecież napisałam to samo trzy komentarze wyżej. Moich nie czytasz czy są niewiarygodne?

      Usuń
    8. Frau Be:

      Wytłumaczyłaś mi, że nie można odprawiać rytuałów nad prochami. Maria wytłumaczyła mi jakie są wyjątki ;)

      Usuń
  5. Asmo, wiadomo, że praktyka kremacji była wykonywana w czasach biblijnych, chociaż nie była ona powszechnie stosowana ani przez Izraelitów ani przez wierzących czasów Nowego Testamentu. W kulturach czasów biblijnych, powszechnym sposobem grzebania ludzi był pochówek w grobowcu, grocie lub w ziemi. Jednak Biblia nigdzie nie nakazuje tego sposobu jako jedynej dopuszczalnej metody. Nie ma też żadnego biblijnego zakazu sprzeciwiającego się kremacji. Niektórzy wierzący są przeciwni praktyce kremacji ze względu na przekonanie, iż pewnego dnia Bóg zbudzi z martwych nasze ciała i połączy je z naszymi duszami. Aczkolwiek fakt, że nasze ciała zostaną skremowane, w żaden sposób nie przeszkodzi Bogu, aby zbudził je z martwych. Ciała chrześcijan, którzy umarli tysiące lat temu przecież już teraz zmienione są w proch i to w żaden sposób nie uniemożliwi Bogu zbudzenia ich ciał z martwych. Pytanie odnośnie grzebania człowieka w ziemi lub kremacji związane jest raczej z osobistą decyzją chrześcijanina, bądź jego rodziny. KK obstaje przy pochówku tradycyjnym, ponieważ jest to związane z kasą i tyle.
    Natomiast jakby nie do końca podoba mi się pomysł przechowywania urny z prochami w domu, jakieś to takie mało "estetyczne". Przecież mamy specjalnie wydzielone na cmentarzach miejsca-ściany, gdzie wmurowuje się urny. Jeśli ktoś się bardzo mocno upiera przy stwierdzeniu, że tylko na cmentarzu można powspominać zmarłych, to nic nie stoi na przeszkodzie aby to czynił. Jak dla mnie, bliskich zmarłych wspominać można wszędzie i zawsze, bo przecież żyją w naszej pamięci, uśmiechają się do nas z rodzinnych fotek. Święto Zmarłych w Polsce jawi mi się raczej jak jakaś ogólnonarodowa histeria. No ale cóż… żyjemy w Polsce przeca…😊
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu w jakimś sensie, i w jakimś wymiarze Twojego komentarza, potrafię się z Tobą zgodzić. Ale...
      - kremacji w czasach chrześcijańskich dokonywano tylko w wyjątkowych przypadkach: wojen, głodu i zarazy, kiedy ilość trupów przewyższała możliwości tradycyjnego pochówku;
      - protestantyzm wprawdzie wcześniej zaaprobował kremację, ale od pochówku nie ucieka;
      - to prawdopodobnie wśród protestantów nastała moda na przechowywania prochów w domu;
      - nie rozumiem dlaczego robisz problem ze świętem Wszystkich Świętych?
      Na koniec tak mnie naszło pytanie retoryczne: gdyby Rzymianie i Żydzi wpadli na pomysł kremacji zwłok Jezusa i rozsypania prochów na pustyni, ciekawe czy chrześcijaństwo mogłoby zaistnieć? Wszak nie byłoby odsuniętego głazu przy Jego grobowcu i nikt by nie szedł z olejkami? Ale to gdybanie jest bez sensu. Jest jak jest. Jedni są przekonani, że śmierć to koniec, inni wierzą, ze te prochy pozbierają się w kupkę i ożyją. Ja nie chcę powiedzieć, że ta druga wersja kojarzy mi się z zombie.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. @Olimpia...
      trzymanie urny z prochami w domu, czy w jakiejś innej formie prywatnej dyspozycji jest w Polsce nielegalne i choć nie jestem legalistą, to to konkretne prawo wydaje mi się być dość sensowne bez specjalnej potrzeby dociekania tej sensowności...
      natomiast jest możliwość ekshumacji zwłok, kremacji tego, co zostało i umieszczenia w kolumbarium, ale ilość formalności, zgód urzędowych iluś tam instytucji /począwszy od Policji, Sanepid-u, etc/, ta cała bariera biurokratyczna jest w praktyce nie o przeskoczenia dla szarego obywatela...
      powiedzmy, że coś o tym wiem...
      ...
      zakładając, że Bóg istnieje, to przy takich właściwościach, jakie mu są przypisywane, faktycznie nie powinno dlań być problemu z rekonstrukcją ciała bez względu na stopień potasowania i rozproszenia jego molekuł... co prawda wojak Szwejk mocno się zastanawiał, jak poskładają wywiadowcę Bretschneidera, którego zjadły własne psy, ale dość szybko dał sobie z tym spokój mając ciekawsze tematy do zastanawiania się...
      ciekawsza mi się wydaje kwestia rekonstrukcji umysłu zmarłego na Alzheimera, o której wspomniałem w swoim głównym komentarzu, choć tu zapewne Bóg też sobie jakoś poradzi... w końcu po to wymyślono Boga, by sobie radził z tym, z czym ludzie sobie nie radzą...
      p.jzns :)...

      Usuń
  6. już więcej logiki jest w zwyczaju chowania zabalsamowanych, czy jakoś tam inaczej spreparowanych zwłok, gdyż stała za tym wiara, że nieboszczyk ma dotrzeć w miarę kompletnym stanie do miejsca ostatecznego pobytu, a że ówczesna technologia konserwacji stała na takim, a nie innym poziomie, to już inna sprawa...
    ...
    opór przed kremacją zwłok w Polsce powojennej długo był tłumaczony tym, że "się kojarzy" /obozy i takie tam/... natomiast wydaje mi się, że trzeba by się przyjrzeć tematowi od strony czysto finansowej... kompletnie się na tym nie znam, więc tylko podrzucam takie pytanie, jak wygląda kwestia zysków z dzierżawy miejsca "klasycznego" pochówku z takimże miejscem w kolumbarium... może tu leży pies pogrzebany?... co prawda gdybym miał kawałek gruntu i zdecydował się zarabiać na chowaniu tam cudzych resztek pośmiertnych, to lepszym biznesem wydaje mi się kolumbarium, niż klasyczny cmentarz, mimo że klient płaciłby mniej za miejsce trzymania urny z prochami... ale powtórzę, że ja się na tym nie znam, więc tak tylko czysto szkicowo sobie to rozważam...
    ...
    ...
    natomiast tak już prawie całkiem odchodząc od głównego tematu: ciekawe mi się wydaje pytanie, które można by zadać eschatologom chrześcijańskim: "jeśli ktoś umarł w wyniku choroby Alzheimera, która objawia się zanikiem umysłu praktycznie do zera, to KTO staje przed tzw. Sądem Ostatecznym?"...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balsamowanie i jego pochodna – zamrażanie (choć idea inna) – ma swoich zwolenników do dziś, tyle, że nie każdego stać.

      O ile jestem dobrze zorientowany, cmentarze są zwolnione od podatku na rzecz gminy i faktycznie cały zysk z grobu zbiera cmentarz. Ale bez przesady, to nie są takie kwoty, na których można zbić majątek, symboliczna opłata jest odnawiana po dwudziestu latach. Inaczej jest z rytuałem pochówku, tu nawet działają lokalne mafie i nie tak łatwo w interes się wkręcić. Nie możesz myśleć o prywatnym cmentarzu, na to są potrzebne specjalne zezwolenia, których nie masz szans przeskoczyć.

      W ostatnim temacie mam nawet gotową notkę, tylko nie mam wolnego grafika ;) Jak twierdzi pewien kaznodzieja, Bóg i na Alzhaimera znalazł sposób. Póki co nie zdradzę, temat notki będzie aktualny w każdym czasie.

      Usuń
    2. czyli bez zmian, już w starożytnym Egipcie to była kwestia takich, czy innych pieniędzy, tylko rozdzielnik miał inną strukturę, działał według nieco innego mechanizmu...
      ...
      myśleć to ja sobie mogę, ale TYLKO myśleć, nie za wiele zresztą, bo domyślam się, że jest tak, jak piszesz...

      Usuń
  7. Witom, Witom Asmodeusz. Widzę, że tu znów szlakuje się KK albo tradycję więc podsumowanie. W I wieku przed Chrystusem czołowe rody z Jerozolimy wykuwały monumentalne grobowce w dolinie Cedronu. Pan Jezus mówi o „grobach pobielanych” (Mt 23, 27), co oznacza, że były budowlami. Groby wykute w skale często znajdowały się w ogrodach (2 Krl 21, 18.26; Mt 27, 57; J 19, 41- 42).
    W czasach Pana Jezusa wykuwano w Jerozolimie w wapiennych skałach zarówno proste groby, jak też mające bogatą dekorację i rzeźbione wejścia. Kiedy tylko dana osoba zmarła, najstarszy syn lub najbliższy z obecnych krewnych zamykał jej oczy (Rdz 46, 4), co tłumaczy podobieństwo śmierci do snu. Następnie podwiązywano podbródek, żeby usta były zamknięte (J 11, 44), myto ciało (Dz 9, 37) i namaszczano wonnościami (J 12, 7; 19, 39; Mk 16, 1; Łk 24, 1), potem ciało owijano najczęściej w lnianą tkaninę (Mt 27, 59), a na twarz kładziono chustę (J 20, 7). Dostojników nieraz chowano we wspaniałych szatach. Dane archeologiczne i biblijne wskazują, że ludzi zamożnych i ważne osobistości życia politycznego chowano wraz z bogatym wyposażeniem, takim jak: szaty, biżuteria, meble, broń, ceramika. Ciało nieśli do grobu na drewnianych noszach zwykle przyjaciele, słudzy i krewni (2 Sm 3, 31W konduktach szli fleciści (Mt 9, 23). Z powodu ciepłego klimatu w Palestynie pogrzeb odbywał się zwykle tego samego dnia. U Żydów pochówek był normalną praktyką, pozostawienie ciała, by się rozłożyło niepochowane było hańbą (1 Krl 14, 1-14). Każdy, kto znalazł zwłoki na skraju drogi miał obowiązek je pochować (2 Sm 21, 10-14). Czy tą formę pochówku wymyśli KK ?? Więc jest tu gdzieś mowa o kremacji ? nie ma? Taka jest tradycja chrześcijańska i nie róbmy z igły widły. Grób to miejsce gdzie spoczywają szczątki i do tego miejsca się udaje rodzina. Z tego miejsca nastąpi wydaje się zmartwychwstanie ciał. Początek zmartwychwstania Jezusa nastąpił z grobu. Więc nie rozumiem skąd te powyższe teksty. To,że ktoś w to nie wierzy to jego problem nie mój. Co do kremacji nie przeczę ale urna powinna być w odpowiednim miejscu a nie robić prymitywnego cyrku z prochem na różne sposoby. Zdarza mi się bywać na grobach np. w Warszawie czy okolicach (na Śląsku jest skromniej) to rzeczywiście te pomniki pewnie w wyścigu który lepszy czy wystawniejszy i w ogóle duże groby pomniki to dla mnie głupota. Te wystawne groby umarłemu nie pomogą. Ja jestem zwolennikiem skromnych grobów jeśli chodzi o rodzinę. No i też gdzieś wyczytałem robiący badania, że na wskutek dużej ilości cmentarzy na świecie mamy skażone powietrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mirku.

      Właściwie ze wszystkim, co piszesz w komentarzu, się zgadzam. Historia pochówku i tradycji cmentarnej silnie wiązała się przez wieki z chrześcijaństwem, i nie zamierzam tego podważać. Problem jest zupełnie inny (w notce) – stosunek chrześcijaństwa do kremacji, która, póki co, jest wolnym wyborem. Nie ma przymusu, choć kto wie jak to będzie za sto lat, kiedy faktycznie zacznie brakować miejsca na cmentarze? Nie wnikam też w rzekome skażenia, prędzej przekonuje mnie skażenie gleby i wód podziemnych, gdy tak jak u mnie, wodę czerpie się właśnie z takich wód. Ale tym niech się martwią władze gminy, skoro w każdej wiosce jest ujęcie wody i jest cmentarz.

      Jedno, na co zwrócił uwagę Piotr, jest pewne. Nasz, polski stosunek do kremacji, jest w pewien sposób „ustawiony” przez pamięć o niemieckich krematoriach. Źle nam się kojarzą, stąd taki opór, mimo zgody Episkopatu. W komentarzach pozwoliłem sobie na kilka kąśliwych uwag, ale inaczej nie byłbym sobą. Natomiast krytyczny stosunek do artykułu, do którego odnoszę notkę, wynika z faktu, że jego tekst jest daleko nieaktualny, a argumenty Fragelliego wręcz śmieszą.

      Jestem przekonany, że następna notka (nie wiem czy jutro, czy pojutrze), da Ci więcej satysfakcji i powodów do polemiki ;)

      Usuń