piątek, 24 maja 2019

Padł blady strach


  Już argumentacja jest powalająca. Brak wolnych gruntów na nowe cmentarze oraz konieczność ograniczenia emisji dwutlenku węgla w atmosferze, jaki wytwarza się podczas kremacji ludzkich zwłok. Amerykanie wpadli na nowy pomysł pozbywania się zmarłych. Ludzkie zwłoki mogą być poddane metodzie recyklingu. Na razie tylko w stanie Waszyngton, na razie tylko na zasadzie pełnej dobrowolności. Rzekłbym, zero szacunku dla tradycji chrześcijańskiej. Powiało grozą i gnozą...

  Oszczędzę Czytelnikom szczegółowego opisu, ważne, że końcowym etapem tego procesu kompostowania zwłok, jest żyzna gleba, np. w sam raz pod uprawę soczystych pomidorów. Nic więc dziwnego, że mój organizm nie trawi tego warzywa od urodzenia (właściwie to... jagoda). Raz w życiu zrobiłem gryza. Wystarczy. Nikt mnie nie zmusi. Czasami skusi mnie zapach zupy pomidorowej, ale to też zazwyczaj źle się kończy. Tak jakbym przeczuwał na czym będą wzrastać.
Ale wróćmy do zasadniczego tematu. Jak dla mnie pomysł jest... na miarę amerykańskich uczonych, ale być może to tylko pierwsze wrażenie. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem o pomyśle kremacji zamiast grzebania zwłok, też miałem drobne problemy natury emocjonalnej. Dziś zapisałem kremację jako warunek do uzyskania po mnie spodku. Jeśli ktoś wpadnie na głupi pomysł pochowania mnie w tradycyjny sposób bez kremacji, w trumnie, cały mój majątek przejmie schronisko dla zwierząt. Ale naszła mnie też inna refleksja. Czym, jeśli właśnie nie procesem recyklingu zwłok jest tradycyjny pochówek?

  Oczywiście, owa metoda kompostowania spotkała się natychmiast z ostrym sprzeciwem. Bardzo ostrym sprzeciwem w... naszym, katolickim kraju. Pojawiło się nawet hasło: Giń! Potrzebny jest kompost - mające sugerować, że będziemy teraz wręcz namawiani do śmierci. Argumenty są też nie do podważenia, ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował. Cytuję: „Takie podejście do ludzkich zwłok wskazuje na materialistyczne i panteistyczne inspiracje nie mające nic wspólnego z naszą wiarą. Zakłada ono bowiem nieistnienie ludzkiej duszy, a takie praktyki – w połączeniu z aborcją i eutanazją – wskazują na całkowite odrzucenie prawdziwej godności człowieka1. Zaraz, zaraz, trzeba by się zastanowić, czy trup to jeszcze człowiek, czy tylko jego zwłoki? I co z tym procesem może mieć wspólnego dusza, skoro podobno ulatnia się z naszych ciał zaraz po śmierci? Czyste i święte dusze nie lubią obrzydlistwa rozkładających się zwłok. Jeśli ktoś sądzi, że rozkładające się zwłoki mają jakąś godność to mu gratuluję i jednocześnie współczuję. „Przebija z tej inicjatywy współczesne radykalnie świeckie pojęcie człowieka jako istoty bez duszy, a więc i bez celu w życiu. Ciało jest wobec tego tylko fazą ciągłej przemiany materii. Jednostka nie ma realnego znaczenia, historii ani wiecznego przeznaczenia2. I tu też mam poważne wątpliwości. Celem życia jednostki na ziemi jest nieunikniona śmierć, i bez względu na to jak podejdziemy do zagadnienia duszy, zwłokom jest najzupełniej obojętne, co się z nimi stanie. Spróbujcie je zapytać, co myślą o kompostowaniu. Pewnie chodzi o ten chrześcijański obrzęd pochówku. Bądźmy szczerzy - obrzęd satysfakcjonujący tylko żywych. I tu już faktycznie jest problem, choć nie wiem czy do końca. Jeśli dziś trumnę zasypujemy ziemią, a ziemię zakrywamy betonową płytą, co jak nie przymierzając przypomina jedno, czasami dwuosobowy bunkier przeciwlotniczy, to czy nie lepiej na tym kompoście posadzić kwiatki, albo ozdobny, wiecznie zielony krzew? Zamiast w robaki, nasze atomy zmienią się w piękne rośliny... ku chwale Pana. Właśnie z powodu „(…) niepisanych i niezmiennych praw zakorzenionych w ludzkiej naturze, przez które ludzie od niepamiętnych czasów odczuwają potrzebę oddawania czci zmarłym3.

  Właściwie to ja w życiu nie pojmę, dlaczego trzeba oddawać cześć prochom, w które zmienia się nasze ciało po śmierci. Pewnie po śmierci też nie pojmę. Zamiast tej czci ważniejsza jest chyba pamięć o zmarłym, którą można skuteczniej pobudzić fotografią na kominku, lub portretem na ścianie. Mam taki duży portret ukochanej osoby, i choć de facto nie każdego dnia nawet go widzę, nie jest tak, abym co kilka dni o niej nie wspomniał, patrząc w piękne oczy, stale zwrócone w moją stronę. W krótkim, przelotnym ale zawsze dyskretnym uśmiechu, przypominając sobie jej delikatną, ciepłą dłoń na mojej rozczochranej czuprynie. Na cmentarz idę raz do roku i we wspomnieniach o niej przeszkadzają mi skutecznie plotkujące ciotki i pociotki. Jak na ironię, obgadujące żywych...



Przypisy:
1 - https://www.pch24.pl/frontalny-atak-na-ludzka-godnosc--waszyngton-przeglosowal-kompostowanie-ludzkich-zwlok,68430,i.html
2 – ibidem;
3 – ibidem. Całość brzmi tak: „Wielkim osiągnięciem ekologów, którzy stworzyli pomysł rekompozycji, nie jest jednak skonstruowanie urządzenia przekształcającego człowieka w kompost. Ich największym sukcesem jest obalenie wspomnianych na początku niepisanych i niezmiennych praw zakorzenionych w ludzkiej naturze, przez które ludzie od niepamiętnych czasów odczuwają potrzebę oddawania czci zmarłym”, co diametralnie zmienia kontekst tego, zacytowanego w notce fragmentu.


33 komentarze:

  1. Czytałem taką książkę "Przestrzeni, przestrzeni" (sfilmowanej także pod tytułem "Soilent Green") w której zmarłych przerabiało się na karmę, co miało na celu rozwiązać problem żywności. :)

    Co do wpisu... Ciało jest tylko powłoką, które po śmierci jest puste. I tak pewnie w miejscach gdzie są pola kiedyś były potencjalne cmentarze, na których na ciałach, które dawno obróciły się w proch rosną nie tylko pomidory. Poszanowanie dla zwłok wynika z tradycji, ale czy naprawdę do tego upamiętnienia człowieka konieczne jest wywalenie pomnika i obecność jego zwłok, traktowanych jak jakiś fetysz? Moim zdaniem taka czy inna utylizacja zwłok kiedyś stanie się po prostu koniecznością, a trup to już tylko trup, szacunek dla niego narodził się chyba tylko i jedynie ze strachu przed śmiercią.

    Polecam książkę:

    Phillipe Aires "Człowiek i Śmierć"

    Naprawdę pozwala oswoić się z tematem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet „jakaś łąka” nie musiała być cmentarzem, atomy naszych ciał są przenoszone przez robaki i inne tałatajstwo ;) Recykling w pełnej krasie, choć mocno wydłużony w czasie i przestrzeni.

      O książce pomyślę, choć na dobrą sprawę, ja już nie mam problemów z tym tematem, choć pozornie powinienem mieć większy niż wierzący w życie po życiu. Bez wątpienia będzie mi żal życia, ale skoro śmierć jest nieunikniona...

      Usuń
    2. Książka w zasadzie opisuje stosunek człowieka do śmierci i szczątków doczesnych na przestrzeni wieków, a także wyjaśnia skąd wzięły się różne uprzedzenia, przesądy, a także szacunek dla zwłok, więc de facto nie rozwiązuje niczyich problemów z faktem że musi umrzeć, jeżeli ktoś oczywiście takowe ma.

      Usuń
    3. A pisząc "oswoić z tematem" miałem na myśli to, że autor pisze o tym bez zbędnego nadęcia, ot zwyczajny proces jak każdy inny.

      Usuń
    4. Jeśli tylko będę miał wenę ;) W tej chwili czytam „Sodomę”, a mam jeszcze przed sobą dwa tomy „Dalej jest noc”. Trochę odejdę od tematu. Ostatnio dyskutowałem z moją księgarką o nowościach wydawniczych w moich ulubionych tematach (zna je na wylot). W kontekście stosunku do śmierci, najbardziej żal mi będzie tych nieprzeczytanych książek... ;)

      Usuń
    5. Ja waham się co do tej drugiej pozycji.
      Ja na razie przebrnąłem przez 75 stron recenzji "Dalej jest Noc", i czytam o wojnie z IPN i Żydowskim Instytutem Historycznym. W zasadzie trudno mi to ocenić, na ile wytknięte błędy wpływają na tezy autorów książki, choć najciekawszy z tego wszystkiego jest pozew pod adresem Engelking o zniesławienie jakiejś dziewięcdziesięciolatki. Jak porównać to co przytoczyła z akt procesowych jakiegoś wójta, i to co w nich rzeczywiście jest napisane, no to... zrobiła z faceta, który ratował Żydów ich prześladowcę.

      Usuń
    6. Jak przystało na prawdziwego faceta, przy poważnych pozycjach mam słabą podzielność uwagi, a czuję, że ta książka będzie wymagała nadzwyczajnej koncentracji. ;) Nie chcę się wypowiadać na temat czegoś, czego jeszcze nie poznałem.

      Usuń
    7. Sęk w tym, że takie rzeczy trudno ocenić bez naukowej wiedzy i tu powiem szczerze - ja ze swoją lokalną znajomością tematu, jestem za miękki. Zresztą może porozmawiamy na temat tej książki jak obaj będziemy wiedzieli o czym gadamy...

      Usuń
    8. Tę propozycję przyjmuję bez zastrzeżeń. Nawet gotów jestem przerwać "Sodomę" ;)

      Usuń
    9. Ja nie na temat, ale mam info, któe najłatwiej mi tu przekazać. Rademenes, gdy wrzucasz u mnie na blogu linki w komentarz, to musi on poczekać aż go zatwierdzę, stąd poślizg w publikacji.

      Usuń
  2. Zastanowiwszy się, doszedłem do wniosku, że to dobry pomysł. Ja chciałbym użyźnić grządkę marychy. Przynajmniej powącham sobie od spodu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, wbrew pozorom, jest nawet sensowny argument...

      Usuń
  3. Ja w ogóle nie rozumiem dlaczego katolicy nie balsamują zwłok, bo przecież kiedyś, kiedyś mamy wszak powstać ze zmarłych. Przy zabalsamowanych zwłokach byłoby to zapewne prostsze. A tak, pochowani w tradycyjny sposób, zostaniemy zżarci przez robaki a po latach i tak użyźnimy sobą ziemię. No i jak nas potem ożywić?. Ja tez piszę się na kremację, o czym potomkini wie.
    W USA mają czasem zabawne pomysły- jednym z nich jest zrobienie ze zwłok osoby ukochanej sztucznego brylantu i oprawienie go potem tak by był oczkiem pierścionka. Cena tej usługi taka, że każdy spoglądając na ów kamyk w pierścionku siłą rzeczy pomyśli- "mój drogi, moja droga" i ciężko westchnie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brylant ze zwłok? Wiesz, że to lepszy pomysł, niż owa kompostownia ;) Biorąc pod uwagę fakt, ile moich przodków już zmarło, byłbym dziś multimiliarderem. Wątpię, czy by mi starczyło palców u rąk, więc pewnie diadem bym na głowie nosił...

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Moja mama mawia, ze po smierci juz sie nie rzadz i nie ma sensu wizualizowac sobie wlasnego pogrzebu. Wymuszac na ludziach jakiejs pompy etc...
    po smierci sprawy doczesne czlowieka , czy tez zwloki owego czlowieka, nie interesuja, ale ci po nas, nasi bliscy zyja w okreslonej mentalnosci, obyczajowosci i tradycji. Na tyle na ile bedzie nas stac ( mnie i moje siostry) zmarli w naszej rodzinie dostana godny pochowek i miejsce gdzie bedziemy przychodzic i siac kwiaty , zapalac znicze i w dupie z przychodzacymi i obgadujacymi na cmentarzach krewnymi.

    Nie wiem czy na takiej glebokosci, na jakiej chowane jest cialo ludzkie buszuja robale- Watpie. Natomiast mysl, ze jedz synku, to dobry pomidorek,bo babcia nam go uzyznila, jest nie do przelkniecia.
    Szanujmy naszych zmarlych- chodzi o miejsce ich pochowku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy mnie o nic innego nie biega, jak o ową mentalność i tradycję. Obie są w moim rozumieniu chore. Sama dowodzisz, że ów tradycyjny pochówek nie jest dla zmarłych, a dla żywych, co stoi w niejakiej sprzeczności do tego, co o śmierci mówi religia. W niej śmierć jest etapem przejścia duszy w inny, podobno lepszy wymiar. Duszy, nie zwłok. Szacunek i godność (dobra pamięć) należna jest tej duszy. Jeśli nie respektujesz woli zmarłego, wykazujesz się barkiem szacunku dla jego duszy.

      Dwa metry pod ziemią jest tyle robaków, że ich za życia nie zliczysz. Szczególnie na cmentarzach, gdzie mają wręcz darmową stołówkę, stale uzupełnianą (już nie napiszę – świeżą dostawą). Jeśli piszesz o szacunku o zmarłych, to możesz tylko mówić o pamięci. Miejsce pochówku jest tak ważne, jak miejsce zamieszkania, które opuszczasz po przeprowadzce.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie wiem Asmo co z tymi robalami na glebokosci chocby 2 metrow, bo czytalam wlasnie cos z medycyny sadowej. Oni tam pisza, ze jak cialo jest glebiej zakopane to robaki nie maja dostepu ( mowiac jezykiem kryminalnym - nie niszcza dowodow), wiec gadanie, ze robale nas zezra pozbawione jest sensu. Mikroorganizmy niszcza cialo i kwasowosc gleby niszczy zwloki. Pamietam jak kiedys ogladalam ekhumacje, to raczej byly wyschniete ludzkie szkielety, a nie szkielety obzarte. Jezeli cialo jest glebiej zakopane ani robal, ani zwierze nie ma do niego dostepu:)
      Uff ...co za paskudna rozmowa.

      A tak w sumie, co chesz Asmo powiedziec? Ze tradycja to gowniany pomysl i ze pora ruszyc to gowno i zmienic ludziom zapatrywania na sprawy pochowku? Ze bardziej uzyteczne i praktyczne jest robienie za nawoz? O wlasnie w kwestii owego nawozu, to ludzi wkopie sie na taka gleboosc aby owe robale przyspieszyly proces rozkladu, czyli dopiero w takim przypadku powiedzenie, ze robale nas zezra bedzie mialo sens:)

      Tylko po co ruszac tradycje chowania przodkow? Co znowu tutaj jest zlego? Co tutaj nie gra w naszej obyczajowosci? Nawoz ze zwlok jest praktyczniejszy? Historia tez juz to zna. I takie powiedzenie, zawarte w Medalionach Nalkowskiej, ze : "X narod, to taki praktyczny narod, bo potrafi zrobic cos z niczego". Tym czyms bylo mydlo, a tym niczym ludzkie zwloki- tluszcz ze zwlok pozyskiwany do produkcji owego mydla. Przyznam sie szczezre, ze to zdanie utkwilo mi na lata , po lekcjach przerabiajacych literature obozowa.:))

      Usuń
    4. Gdy dokonano ekshumacji grobów katyńskich, tożsamości nie rozpoznawano po zwłokach, a po przedmiotach nie trawionych przez robaki. Nie wiem jak gdzie, ale na znanym mi cmentarzu, po dwudziestu latach, w tym samym miejscu można pochować następnego zmarłego, bo po poprzedniku już nic nie zostaje. Po trumnie też. Samo w proch się nie obraca, do tego potrzebne są bakterie i robale, a te robale są zjadane przez inne robale itd. Nie lubię linków, ale poczytaj (jeśli akurat czegoś nie jesz):
      https://pomorska.pl/po-dwoch-tygodniach-od-smierci-widac-juz-kosci/ar/7239956

      Daleki jestem od tego, by zabraniać ludziom pochówku, ja się wyśmiewam z argumentów krytykowanego w notce artykułu. Nawet nie próbuję oceniać w jaki sposób można się pozbyć zwłok, choć pisząc o kremacji wyrażam swój osobisty stosunek do tej „procedury”. Mnie nie chodzi o reklamę, napisałem wyraźnie, że mnie ten sposób, kompostowania zwłok, też szokuje.

      Manipulujesz odwołując się do metod nazistowskich. Kremacja na masową skalę była przez nich stosowana, to fakt, ale dziś nawet Kościół na nią zezwala. Przerabianie na mydło też było stosowane przez nazistów, ale nikt Cię dziś do tego nie zmusza. Przecież w tym nie chodzi o wyszukiwanie podobieństw, bo mógłbym Ci udowodnić, ze palenie zwłok w Europie przedchrześcijańskiej było zdecydowanie najbardziej popularnym sposobem pozbywania się martwych. Czy tamta tradycja nie jest tradycją? Przypomnę Ci też, że przypadki kanibalizmu, w skrajnych przypadkach ratowały życie innym. Możesz się oburzać, ale nie zmienisz faktów.

      Usuń
    5. Nie Asmo..to ty manipulujesz. Ja nawet slowkiem na temat kremacji nie pisnelam. Nic do niej nie mam i nie przywoluje mi ona porownan. Natomiast kompostowanie ludzkich zwlok - pomysl, jak najbardziej mnie zszokowal. I styl myslenia, ze co sie bedzie material na ulepszenie gleby marnowal. Przeciez mozna zrobic cos z niczego- tak mi sie akurat to pokojarzylo.

      Kremacja moze byc ok. Wiesz przynajmniej gdzie znajduja sie zwloki kogos ci bliskiego. A czy ty je potem rozsypiesz na morzu, czy w gorach skalistych, czy na polce w domu postawisz … jezeli takowe bylo na dodatek zyczenie zmarlego to czemu nie.

      Kompostowanie zas... no to sorry:) Ta prkatycznosc pomyslu. Wiem, ze Szwedzi maja podlaczona miejska kotlownie do pieca Krematorium i przy okazji czerpia owe generujace sie cieplo. To jeszcze nie szokuje, ale np.: mnostwo nie odebranych urn po kremacjach, takie "bezpanskie", "bezdomne" urny...wzrost liczby ludzi samotnych u schylku zycia- to martwi.

      Usuń
    6. O kanibalizmie tez wiem, jak np.: wiezniowie planujacy ucieczke z gulagow brali ze soba jednego slabego, ktory mial w zalozeniach pasc i posluzyc im za zywnosc …. Przykra historia. Drastyczna metoda, ale czy aby byla to wina uciekajacych? Z pewnoscia za robienie w bambuko kumpla, chodzacej jeszcze na nogach zywnosci.

      Usuń
    7. Tylko po co odwołujesz się do przerabiania zwłok na mydło?

      Wyjaśnijmy, oboje jesteśmy zszokowani pomysłem kompostowania, ale to wynika z naszych uwarunkowań kulturowych. Ja się tylko zastanawiam, co nam do tego, co inni chcą zrobić ze swoim ciałem po śmierci? Smuci Cię, że ktoś nie odbiera urn z popiołami, ale przejdź się po jakimkolwiek cmentarzu, też znajdziesz takie, którymi nikt się ewidentnie nie interesuje.

      Usuń
    8. Tyle tylko, ze ja po sposobie twojego przesmiewczego pisania nie wyczulam, ze jestes przeciwny kompostowaniu, bo czyz nie lepiej aby wyrosl z kompostu naszych zwlok piekny krzew, czy cus tam innego?
      I pomyslalam sobie, ze Asmo jak zwykle odpierdala:) Tylko bez obrazy prosze. Aby chrzescijanom dobimbac bedzie pisal i gadal tak, aby rozdraznic. W sumie to mialam wrazenie , ze te plotkary ciotki i pociotki tak przeszkadzaja ci na cmentarzach wszelakich, ze czyz nie lepiej skompostowac zmarlego , aby nie mialy gdzie lazic ze swoimi cietymi jezorami? (P) :))

      Piszesz zaczepnie, a mi nie chce sie tego typu humoru zawsze tolerowac.
      I wiem, ze ludzie zapominaja o swoich zmarlych. A zobacz ja sadze kwiaty , zapalam swieczki na grobach tych, ktorzy mi dokuczyli:)) I to nie znaczy, ze ja taka fajna jestem:))

      I w tekscie ktory zalinkowales maja racje. Sa ludzie, ktorzy odczuwaja potrzebe oddawania czci lub tez pamieci miejscu rodzinnego kultu. Chca takiego miejsca, potrzebuja, bo kochali, bo pamietaja, bo tesknia….

      Usuń
    9. I dalej te kwiatki (wolę tuję strzelistą) na kompoście podtrzymuję. Szkoda, że raczej nie dożyję, aż ta moda zawędruje do nas, więc nie ma sensu rozważać takiej możliwości.

      O takie rzeczy się nie obrażam, więc wal pani śmiało ;) Tak jak Tobie nie do końca pasuje mój prześmiewczy ton, tak mnie cholera bierze, gdy czytam takie głupoty, jak w tym artykule, na który się powołuję. Właśnie, że są tacy ludzie, którzy potrzebują sakramentalnego pochówku i ja im tego nie odbieram, tak niech ten oświecony nawiedzony pozostawi ich pomysły w spokoju. W końcu nie jego będą kompostować...

      Usuń
    10. A kto tam wie z tym kompostowaniem? Zieloni coraz mocniejsi sa... pomysl powstal , hasla dbania o planete i ze miejsca coraz mniej dla ludzi, bo sie krolicza, robia kariere, wiec Asmo.... moze trzeba sie przygotowac? :))

      Usuń
    11. Kiedyś zaświtał mi lepszy pomysł ;)
      Oddać swoje martwe ciało studentom na ćwiczenia praktyczne z zakresu sekcji zwłok... Poświęciłbym się dla nauki!

      Usuń
  5. "Zakłada ono bowiem nieistnienie ludzkiej duszy, a takie praktyki – w połączeniu z aborcją i eutanazją – wskazują na całkowite odrzucenie prawdziwej godności człowieka".

    Pomijając ekwilibrystykę logiczną tego zdania, której pojąć nie godnaM - kto cieszy się nieprawdziwą godnością człowieka, ręka do góry! Ja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiasz mnie w wyjątkowo trudnej sytuacji, więc poproszę o inny zestaw pytań ;)

      Ja też tej słownej ekwilibrystyki nie rozumiem, ale nie potrafię odrzucić tej prawdziwej godności, nawet jeśli się z nią nie zgadzam. W końcu to osobisty wybór, nawet jeśli dotyczy stosunku do eutanazji i aborcji.

      Usuń
  6. Niechby każdy miał prawo chowania swoim bliskich zgodnie ze swoim przekonaniem i potrzebą, to jak dla mnie będzie w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  7. mity czy edukacja,EDUKACJA
    przerabianie na mydło przez nazistów.....
    skrót na kostce mydła RIF nie oznacza REINES JUDISCHES FETT(czysty żydowski tłuszcz),ale Reichsstelle fur Industrielle Fettvesorgung(damy radę przetłumaczyć?)
    amerykańska(komunistyczna?) propaganda z lat 40-tych ubiegłego wieku u takiego szczególarza antyfrondalnego ....wiadomoG.
    nie liczę na komentarze-to osobny wątek-pozdrawiam."Siódmy milion"Segev-polecam.

    OdpowiedzUsuń
  8. poszedłbym dalej z praktycznym wykorzystaniem ciała ludzkiego po śmierci.Szczególnie do pomysłu o przeznaczeniu spadku na schronisko dla zwierząt dodałbym jeszcze siebie...Namawiam do odważniejszych decyzji i proponuję oddać również swój zezwłok na karmę dla jakichś zwierzaków(hieny,sępy trotodyle ).Prawo nie powinno tego zabraniać ,skoro można ofiarować swoje organa bliźnim ,to dlaczego nie przysłużyć się głodnym zwierzętom padlinożernym?No i nawóz jest równie pożyteczny ,chyba(tylko psie g.... jest nic nie warte dla ogrodnictwa).Zamiast na cmentarz idzie się z rodziną do zoo i uświadamia wnusia ,że ten oto SĘP skonsumował dziadzię ,który cały swój majątek wydał na paszę dla np.psów.I taki wnusio jest dumny i na pewno szybciej pokocha część dziadka w sępie(a nie sępa w dziadku).Poza tym po co chodzić na cmentarz raz na jakiś czas do nieistotnego i obcego dla rodziny człowieka?A w zoo, to hoho, masa obcych ludzi przeczyta na tabliczce -"Rodzinę Sępa "Demona" osobiście wyżywił darczyńca X ....".Sam się zastanawiam ,myśląc o kajmanach -najpiękniejszych zwierzętach na świecie...wiadomoG.
    DO ODWAŻNYCH ZOO NALEŻY (nawet po śmierci).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystając z uprzejmości Właściciela Świętoszka proponuję krótki wykład na temat pojęcia tożsamości płciowej i o co chodzi w genderystycznej interpretacji tegoż pojęcia. Książka J.Butler(WIADOMO kto zacz?) z 1990 r;"Gender Trouble :Fenimizm and the Subversion of Identity",czyli "Problem gender:Feminizm i obalenie tożsamości" to najważniejsze dzieło ideologii gender.W Polsce ukazała się pod sfałszowanym tytułem "Uwikłani w płeć".
      "Człowiek wyposażony jest w popęd seksualny.W wyniku ewolucji gatunku doszło do ukształtowania osobników o całkowicie odmiennych odmiennych płciach,niezbędnych sobie nawzajem do zapewniającej trwanie gatunku prokreacji.Jednak osobniki różnych płci posiadają ślady wspólnych tzw.drugorzędnych cech płciowych ,co nasuwa wniosek ,że powstały one z jakiejś formy dwupłciowej ,co nie zmienia faktu,że ewolucja -nie wiadomo po co-doprowadziła do skrajnej dwupłciowości i współpraca tych dwóch płci jest warunkiem przetrwania gatunku.
      Popęd seksualny skłania ludzi(i nie tylko)do czynności seksualnych ,oferując w nagrodę zmysłową przyjemność ,jednak ta przyjemność nie ma związku z prokreacją,bo człowiek może osiągać przyjemność zmysłową na bardzo różne sposoby.Zróżnicowanie płci jest jednak kategoryczne ,to znaczy ,że prokreacji może dokonać tylko dwa osobniki odmiennych płci.Na dodatek ,jeśli gatunek ma przetrwać ,w populacji muszą dominować naturalne skłonności heteroseksualne ,albo normy sprzyjające utrwalaniu takich skłonności.To jest nakaz wynikający nie z kultury ani religii,ale z ewolucji.
      Jednak w dziele prokreacji natura podzieliła obowiązki nierówno,znacznie bardziej obciążając kobietę,to kobieta zachodzi w ciążę ,rodzi dziecko i je karmi.Źródłem konfliktów i wojen jest KULTURA ,która oferując czystą przyjemność seks poddała rygorowi biseksualnej prokreacji ,tworząc strukturę nuklearnej rodziny.Nowa osoba związana z rodzicami więzami krwi staje się przedmiotem (rozbijającej egalitarną wspólnotę)egoistycznej zapobiegliwości rodziców i jednocześnie obiektem kapitalistycznej eksploatacji,a sama kobieta traktowana jak maszyna produkująca siłę roboczą.Droga do wolności prowadzi więc przez wykorzenienie heteroseksualności i promocję wszystkich form seksualności wykluczające prokreację,bo to właśnie prokreacja tworzy antagonizujące ludzi związki krwi.Oczywiście i logicznie wyzwolony z zagrożenia kołtuńską prokreacją jest homoseksualizm.Problemem technicznym ,który czeka na rozwiązanie ,pozostaje metoda prokreacji sztucznej,uniezależniającej przetrwanie gatunku od konwencjonalnej ,heteroseksualnej kopulacji,ale nauka nie zna granic i wszystko przed nami"."historia antykultury".
      nie należy tej cytaty traktować jako formy hejtu ,czy jak tam by zwał trollowanie ,ale przedstawienie pewnej koncepcji kultury(?).Dla ludzi rozsądnych(?) wydaje się to oczywistą oczywistością-edukacja,edukacja .wiadomo G.

      Usuń