czwartek, 20 lutego 2020

Niektórym marzy się prawdziwa wolność


  Dodam nie bez kozery, że niektórym marzy się wolność katolicka, podobno ta najprawdziwsza, choć dość oryginalna jak na mój sarkastyczny gust. I będzie sarkastycznie. Powszechna jest opinia, że z Zachodu przychodzi do nas rozwiązła wolność, ze swoim wynaturzeniami. Owo poczucie wolności maluje się na wzór libertyński, choć jednocześnie dość często mówi się również, że na Zachodzie nie ma takiej wolności, jak w naszej, katolickiej Polsce. Policja we Francji bije demonstrantów, czego podobno u nas nie uświadczysz. U nas się ich po prostu wlecze po prokuraturach i sądach, w których sądzą neokomunistyczni, kastowi sędziowie. Jak to jest, gdzie jest ta wolność, tego nie wie nikt, poza dwoma nawiedzonymi ortodoksami.

  Pewien piewca wolności katolickiej, Grzegorz Kucharczyk pisze, że kolonialna przeszłość Meksyku stanowi o sile Nowej Hiszpanii. Najważniejsza stała się religia katolicka, którą przynieśli z sobą Hiszpanie, mieczem zagarniając wolne tereny dzisiejszego Meksyku i jeszcze ciut więcej. Owo ciut to niemal cała Ameryka Południowa. Katolicyzm jest ośrodkiem społeczeństwa kolonialnego, gdyż jest źródłem życia, działalności, namiętności, cnoty, a nawet grzechu sług i panów, urzędników i księży, kupców i wojskowych. Dzięki religii katolickiej system kolonialny nie jest zwykłą nadbudową nowych form państwowości, której wcześniej tam nie znano, lecz żywym organizmem społecznym. Katolicyzm otwiera kluczem chrztu bramy społeczeństwa i zmienia je w porządek uniwersalny, otwarty dla wszystkich mieszkańców Meksyku (sic!) Innymi słowy, żyli sobie ci Indianie Meksyku ciesząc się swoimi prawami wolności, ale oto na szczęście zjawiła się cywilizacja chrześcijańska Europy i..., i ich wyprostowała. Bo kolonializm, ten katolicki – to jest dopiero prawdziwa wolność. I tu również cytat: Taka wolność jest ulżeniem ich życia i zorganizowaniem ich w sposób sprawiedliwy i chrześcijański, jaką dawał im chrzest mocą uświęcenia, do jednego systemu i jednego Kościoła. Poprzez wiarę katolicką Indianie, w stanie sieroctwa, kiedy zostały zerwane więzy z ich dawnymi kulturami, kiedy zginęli ich bogowie jak również ich miasta, znajdują wreszcie swoje miejsce na świeci i w Kosmosie. Tu trudno o jakikolwiek sensowny komentarz. Nawet wyrywanie włosów z rozpaczy nad takimi bredniami nie pomoże.

  Inny domorosły, katolicki filozof Bronislav Michalka, też optuje za wolnością. Ma na myśli prawdziwą wolność, a nie abstrakcję, skonstruowaną w mózgach liberalnych intelektualistów. Znów zacytuję, aby było wiadomo o jaką wolność mu chodzi: Wolność nieposyłania dzieci do szkoły, a nawet do przedszkola, wolność niepłacenia ubezpieczenia, swoboda nie zapinania się w samochodzie pasami bezpieczeństwa pod karą grzywny, wolność nazywania mężczyzny mężczyzną, nawet, jeśli jest po „zmianie płci, wolność, aby nie wpuszczać do miasta czy wsi nikogo, kto mógłby nas skrzywdzić [homoseksualnie -dopisek mój], wolność w dyscyplinowaniu [biciem - dopisek mój] własnych dzieci itp. A to tylko ułamek swobód, które chrześcijanie zdobywali w ciągu dwóch tysiącleci, a które zaczynają zanikać bardzo szybko przez ten wstrętny liberalizm. To dlatego, że przez utratę wiary na rzecz nowoczesności zapominamy, że wolności nie wolno rozdzielać wszystkim po równo.

  Realna wolność polega na hierarchiczności. Jest Pan (ten nieziemski), są panowie (już ziemscy), są ich zarządcy (i tego nieziemskiego i tych ziemskich), i są wreszcie ci najbardziej wolni, czyli poddani. Wolno im się tym wszystkim panom i zarządcom kłaniać oraz płacić im daniny. Jeślibyśmy chcieli to zmienić, bez wątpienia powstaną getta pełne obrzydliwości i wynaturzeń. Jak wynika z historii ludzkości, prawdziwe ramy wolności jednostki dało chrześcijaństwo. Zniosło straszny „przywilej” wyboru wierzenia w wielu różnorakich bogów. W imię tej nowej, chrześcijańskiej wolności nałożono na człowieka grzech pierworodny, aby się poczuł jeszcze bardziej wolny. Wolny od podejmowania niechrześcijańskich decyzji. Fałszywa ideologia, wyssana z palca oświeconej nauki, ciemięży człowieka dając mu demokrację. Równie fałszywa droga liberalizmu czyni człowieka zniewolonym pogaństwem, bo przecież lepiej być podobno wolnym parobkiem chrześcijańskiego pana, nic to, że bez możliwości decydowania o sobie. Do czego ta liberalna wolność nam w ogóle jest potrzebna? Chyba tylko po to, aby grzeszyć na potęgę. Poszukiwanie innej wolności niż ta chrześcijańska jest całkowicie bezużyteczne, to powrót do pogańskiego rozpasania. Dziś to chrześcijaństwo daje nam prawdziwy wybór: albo  będziemy poddanymi totalitarnego państwa, czystego rasowo ale i pobożnego, albo dopadnie nas wielokulturowość z brakiem wiary. Tu nie ma innego wyboru, tu trzeba natychmiast iść do kościoła i modlić się gorąco słowami: prawdziwą wolność racz nam dać Panie! Ci co chcą wolności od obowiązku posłuszeństwa Bogu, są skazani na niewolę własnych pragnień.

  Na koniec, jako puenta, perełka prawdziwa. Grzegorz Kucharczyk wychwala kolonializm katolicki (pierwsza część notki), Bonislav Michalka dowodzi, że to katolicyzm jest oswobodzicielem z kolonializmu (druga część). A obie tezy na tym samym, ortodoksyjnym portalu katolickim Pch24.pl.






17 komentarzy:

  1. tak szczerze i uczciwie stawiając sprawę, to cywilizacje Ameryki Łacińskiej /Południowej i Środkowej/ wcale takie wolnościowe nie były... państwa Inków i Azteków były wyznaniowe i w efekcie tego totalitarne, do tego jeszcze antyeko... można ewentualnie dyskutować o wolnościowości co poniektórych małych społeczności żyjących gdzieś tam po lasach, ale to też nie na pewno ze względu na pewien ich konserwatyzm, również sprzeczny w wolnością... ale w społeczeństwach monokulturowych inaczej chyba(?) być nie mogło...
    a co zmieniło tam chrześcijaństwo?... deszcz ujęty w kilka rynien na jedną rynnę...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze:
      Wydaje mi się, ba, jestem przekonany, że my nie możemy, nie potrafimy ocenić tej ich wolności sprzed czasów ekspansji hiszpańskich najeźdźców. Była daleko różna od chrześcijańskie, ale ich własną. Ocenianie jej z pozycji nowej, chrześcijańskiej kultury jest po prostu nieporozumieniem.

      Usuń
    2. moja ocena (czegokolwiek) nie jest chrześcijańska, bo nie identyfikuję się z chrześcijaństwem, jest tylko moja... mogę tylko próbować wczuć się w podmiot oceniający (coś) z pozycji chrześcijańskiej, z marnym zresztą skutkiem...
      ale tu akurat ja nic nie oceniam... próbuję jedynie skonstatować, czy sytuacja w tamtejszych przedchrześcijańskich czasach była wolnościowa i w jakim stopniu /tak w ogólności/ i porównać z czasami po chrystianizacji tych terenów... wyszło mi, że stopień jest podobny...
      natomiast zgodzę się, że rozumienie pojęcia "wolność" zarówno przez (np.) dawnych Inków, jak też przez chrześcijan może być faktycznie różne od mojego...

      Usuń
    3. Nie „piłem” do Twojej oceny, a do chrześcijańskiej.
      Tego się pewnie nie da skontestować. Musiałbyś istnieć w tamtej rzeczywistości, aby móc w ogóle próbować. Dlatego tak bardzo mierzi mnie wypowiedź Kucharczyka.

      Usuń
  2. Zastawiam się jak bardzo obecnie wolność neoliberalna leży od założeń prekursorów liberalizmu, działających w zupełnie innym systemie wartości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wątpienia jest różna, bo jak sam zauważyłeś, prekursorzy liberalizmu działali w innym systemie wartości. Już pominę slogan, że wszystko się zmienia, zapytam tylko, czy te zmiany są na pewno złe? Gdyby tamten system wartości był tak dobry, nie doszłoby do stosunkowo szybkiej jego ewolucji.
      Za to pozwolę sobie na inny slogan: chwała postępowi! ;)

      Usuń
    2. Mówiąc tym razem całkowicie poważnie:
      Nie można chyba jednoznacznie stwierdzić, że są złe albo dobre - zresztą w analizie zjawiska które trwa, powinno się unikać w ogóle takich sformułowań. W oparciu o jakiś tam pogląd można się spierać, nad wyborem jakiejś alternatywy, co w praktyce miało by sens, gdybyśmy mogli porównać jakieś dwa środowiska i wykazać, że mniej lub bardziej korzystne są wynikiem jakichś konkretnych działań.

      Usuń
    3. Tu się akurat zgodzę. Nie sposób o ocenę w kategoriach dobra i zła. Ale właśnie dlatego tak bardzo drażni mnie jednoznaczny osąd chrześcijańskich (katolickich) ortodoksów. Czy tego chcemy, czy nie, postęp jest nieunikniony, nawet jeśli da się go krytykować. Skoro jest postęp, zmienia się wszystko, w tym również pojęcie wolności.
      Jak bardzo próba zatrzymania czasu, lub powrotu do „danych, dobrych czasów” może być szkodliwa, pokazuje deklaracja Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, której marzy się przywrócenie cenzury. Jednocześnie jej środowiska mają pretensje do uczelni, że nie dopuszcza się debat o wsteczności.

      Usuń
    4. Ja też się zgadzam - "jednoznaczny osąd drażni" :)

      Usuń
    5. Połknąłeś: " chrześcijańskich (katolickich) ortodoksów" ;)

      Usuń
    6. Akurat mnie drażni nie tylko ich osąd...

      Usuń
  3. W sumie wolność oznacza swobodny wybór od czego lub kogo się uzależniamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłaby zbyt prosta definicja, w dodatku zaprzeczająca wolności ;)

      Usuń
    2. Nigdy nie jest się w pełni wolnym. Zawsze jest się od czegoś/kogoś zależnym.

      Usuń
  4. Asmo, postęp postępem, niby wszystko się zmienia, ale nadal nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na kilka pytań dręczących ludzi- to są pytania z gatunku czy bóg/bogowie istnieją czy może nie istnieją a wszystkie wymogi religijne (każdej jednej religii świata minionego i teraźniejszego) są dyktatem owych bogów czy może tylko tworem ludzkiej wyobraźni. I jestem jakoś dziwnie pewna, że nawet gdy będziemy już na wpół
    sztuczni to pytanie nadal będzie nękać i rozpalać ludzkie umysły.
    Podobnie jest z pojęciem wolności - owa wolność dotyczy niemal wszystkich aspektów życia, a życie niesie z sobą wiele ograniczeń.Czy wolność to możliwość robienia wszystkiego co tylko nam przyjdzie do głowy nawet gdy nasze postępowanie wszystkim i wszystkiemu szkodzi? Czy jesteś w stanie udzielić odpowiedzi na te pytania tak by już nikt nie miał żadnych więcej pytań ? I jak udowodnisz, że twe odpowiedzi są prawidłowe?
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie w wielości (ilości, różnorodności) bogów widzę doskonały dowód na to, że ich nie ma. Ale nawet gdyby byli, żyjąc w świadomości, że ich nie ma, człowiek staje się uczciwszy. Cała odpowiedzialność spada tylko na człowieka (w pozytywnym i negatywnym tego słowa znaczeniu). Paradoksalnie bogom i tak to zwisa ;)

      Przecież nikomu nie usiłuję narzucić swojej definicji wolności, choć ona jest prosta. Wolność to możliwość swobodnego wyboru, którą będzie ograniczać zarówno moje istnienie (jego fizyczne możliwości) jak moje poczucie moralności i odpowiedzialności wobec siebie i innych. Konflikt na linii „ja i oni (reszta świata)” należy rozstrzygać na korzyść „oni” z zastrzeżeniem, że to jest mój wybór, a nie ich, czyli onych.

      Usuń
  5. You should see how my partner Wesley Virgin's tale starts with this SHOCKING AND CONTROVERSIAL video.

    As a matter of fact, Wesley was in the army-and shortly after leaving-he discovered hidden, "mind control" secrets that the CIA and others used to get anything they want.

    These are the EXACT same tactics tons of celebrities (especially those who "come out of nowhere") and top business people used to become rich and successful.

    You probably know how you only use 10% of your brain.

    Mostly, that's because most of your BRAINPOWER is UNTAPPED.

    Maybe this thought has even taken place IN YOUR very own mind... as it did in my good friend Wesley Virgin's mind around 7 years back, while driving a non-registered, beat-up garbage bucket of a car without a license and on his bank card.

    "I'm absolutely frustrated with living check to check! When will I become successful?"

    You've been a part of those those types of questions, ain't it right?

    Your success story is waiting to be written. You just have to take a leap of faith in YOURSELF.

    CLICK HERE TO LEARN WESLEY'S SECRETS

    OdpowiedzUsuń