poniedziałek, 24 lutego 2020

Wiara jak Facebook


  W komentarzach pod notką o mleku teściowej1, jak bumerang powróciła sprawa opętań i jak na zawołanie, trafiły mi się dwa ciekawy artykuły w tym temacie. Jeden dość ogólny, choć jednoznaczny w wymowie, poddający ostrej krytyce Facebook, jako narzędzie groźnego uzależnienia, które może nam zrujnować życie. Drugi dotyczy zaburzeń psychicznych i stosunek do nich w oparciu o wiarę. To fragment książki, którą na pewno sobie kupię...

  Zacznę od groźnego przesłania tytułu „Jak Facebook zjada ci mózg” Michała Lewandowskiego. Osobiście mam mieszane uczucia do tej platformy społecznościowej jaką jest Facebook, ale uczciwie przyznam, że mam tam swoje konto. Nawet trudno mi umotywować swoją obecność. Na dziś ograniczam się do sprawdzenia, co mają ciekawego do powiedzenia znajomi, przy czym kładę nacisk na: „ciekawego”. Ktoś był na ważnej imprezie (opera, teatr), ktoś znalazł coś ciekawego do przeczytania (artykuł, książka), ktoś był świadkiem niecodziennego wydarzenia, itp. Sam rzadko mam coś do zakomunikowania, nawet już wypadami do opery za bardzo się nie chwalę. Tak, właśnie chwalę się, bo tam wypada się li tylko chwalić. W końcu nie zawsze mamy gdzie i komu, a Facebook się idealnie do tego nadaje. Ogólnie, jestem tam dwa, trzy razy dziennie, nie dłużej niż kilka minut. Pytanie: czy mimo to Facebook zjada mi mózg?

  Czytam: „Wiedziałem, że dzieje się ze mną coś złego. Struty chodziłem kilka dni i próbowałem zrozumieć, co sprawia, że gorzej się wysypiam, mniej koncentruję na wszystkim, spokój ustępuje miejsca rozdrażnieniu i podenerwowaniu. Choć fizycznie byłem zdrowy, to czułem, jakby coś zjadało mi mózg2. Cóż, jak twierdzi Lewandowski, badania amerykańskich uczonych wykazały, że częste zaglądanie na Facebook nas po prostu unieszczęśliwia. Podobno za sprawą mechanizmu, który zmusza nas do porównania naszego życia z życiem innych, a to się musi źle skończyć (sic!) Moje zdumienie bierze się stąd, że i bez Facebooku, a ja znam takie czasy, też nie byłem zawsze szczęśliwy, gorzej, też porównywałem swoje życie do życia innych. Wysunę śmiałą tezę: dzięki Facebookowi  masz mniejsze szanse pokłócić się ze znajomymi, a nawet z żoną pod warunkiem, że ona też siedzi godzinami w Facebooku. Masz dość pełnej napięć gadki z żoną? Namów ją na Facebook. Sam zaś możesz spokojnie w pozycji półleżącej, z piwkiem obok, kontemplować w telewizji mecz...

  Podobno nasz mózg nie jest przystosowany do takich ilości informacji, co uważam za wierutne kłamstwo. Jeśli Twój mózg nie potrafi sobie radzić z takim natłokiem, to dowodzi, że już wcześniej miałeś mocno zżarty mózg (np. alkoholem, felerem genetycznym, lub bardzo niskim ilorazem inteligencji). Gdy dotarłem do fragmentu: „Dla każdego chrześcijanina korzystanie z Facebooka wiąże się z jeszcze jednym zagrożeniem. Nieustanne powiadomienia, chaos, ciągłe rozproszenie nie wpływają dobrze na modlitwę3, doszedłem do wniosku, że ten Lewandowski faktycznie miał już wcześniej problemy. I to wcześniej niż..., niż pierwszy raz zajrzał na Facebook. Nie, nie chodzi mi o to, że modlitwa zżarła mu mózg, raczej o to, że jej nadmiar też miał na niego zgubny wpływ. Może się okazać, że modlący będzie miał majaki. W sukurs przychodzi mi drugi artykuł „W średniowieczu nikt by jej nie leczył. Spłonęłaby na stosie”. Czytam: „Rozmaite zaburzone formy myślenia i zachowania zyskują akceptację społeczną, występując w kontekście religijnym. (...) religia może sprzyjać wystąpieniu czy pogłębieniu zaburzeń psychicznych, działając stresogennie na daną osobę, na przykład restrykcyjne wychowanie religijne sprzyja rozwojowi nerwicy natręctw4. Tu wyjaśnię, wbrew pozorom, cały artykuł nie jest krytyką religijności, wręcz przeciwnie, niemniej daje do myślenia. Czym są natręctwa? Klasycznym przykładem jest uzależnienie od Facebooka, ale równie adekwatnym jest potrzeba ciągłej modlitwy. Fachowo mówimy: zaburzenia obsesyjno-kompulsywne – przy czy drugi człon znaczy tyle, co czynności przymusowe. Jeśli musisz myć ręce, co pół godziny, jeśli co pięć minut zaglądasz na Facebook, jeśli ciągle masz potrzebę modlenia się – jak to mówił ks. Natanek – wiedz, że coś złego się dzieje.

  Rodzi się pytanie, które z tych zachowań jest bardziej niebezpieczne, a trzeba mieć świadomość, że jest ich dużo więcej? W moim osobistym mniemaniu, to potrzeba ciągłej modlitwy, choć innych nie ignoruję. Facebook się w końcu i tak znudzi, modlitwa może mieć zaś fatalne skutki. W tym drugim artykule jest taki tekst (fragmenty): „Najbardziej interesujące w kontekście naszej rozmowy są: trans i opętanie. Ludzie zazwyczaj mieli psychotyczne przeżycia o treści religijnej, na przykład związane z diabłem. Spójrzmy: kończy się druga dekada XXI wieku, po ulicach jeżdżą autonomiczne samochody, nasze telefony są naszpikowane sztuczną inteligencją, podbijamy kosmos, a te urojenia związane z diabłem są wciąż dość częste. Mam pod opieką pacjentkę, zakonnicę, bardzo sympatyczną, pobożną, bogobojną kobietę. Ostra psychoza schizofreniczna zaczęła się u niej od przeżyć, w których przychodził do niej diabeł, a ona z nim kopulowała5. Jakby mi te słowa z ust wyjęto. Moja diagnoza, co do opętań w ujęciu religijnym, jest dokładnie taka sama.

  Nie wiem, czy ktoś miał trans kopulowania z Facebookiem, wydaje mi się to wręcz mało prawdopodobne. Za dużo świadków, więc i o śmieszność łatwiej. Na miejscu tego Lewandowskiego mocno bym się zastanowił, czy uciekając przed Facebookiem, nie wpadnie pod rynnę, ściślej, w ramiona napalonego, biseksualnego diabła...




21 komentarzy:

  1. Nie bardzo rozumiem związek uzależnienia od portalu internetowego i przypadku psychozy maniakalnej kobiety kopulującej z diabłem, oprócz może takiego, że obydwa są związane z problemem na tle psychicznym.
    Nie wiem też na jakiej podstawie sobie mniemasz, że jeśli chodzi o zaburzenia obsesyjno kompulsywne - te związane z fiksacją religijną i modlitwą są groźniejsze od innych, bo przecież nie obiekt tych fiksacji jest tu wyznacznikiem tylko sam fakt ich występowania, tudzież skala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu zauważam, że mnie przychodzi zdecydowanie łatwiej kojarzyć pewne zjawiska. I nie wiem, czy to zalety, czy też może wada, a może nawet zaburzenie psychiczne? ;)))

      Facet twierdzi, na podstawie własnych doświadczeń i badań „amerykańskich uczonych”, że przez Facebook popadł w obłęd. Jest to o tyle dziwne, że sam się zdiagnozował, co nawet w przypadku grypy jest trudne dla niefachowca. Tymczasem dla mnie jest to tylko uzależnienie. Podobnie pani (podobno) psycholog dochodzi do wniosku, że zbyt częsta modlitwa może doprowadzić do takich samych zaburzeń, choć innych objawowo, ale to już nie jest uzależnienie, to jest faktycznie obłęd. Czy teraz rozumiesz to skojarzenie?

      Napisałem wyraźnie: „w moim osobistym mniemaniu” i nie mam pretensji, jeśli ktoś uważa inaczej. Niemniej, od uzależnień związanych z fb można się stosunkowo łatwo uwolnić i bez szwanku dla zdrowia, natomiast uwolnić się od opętań demonicznych jest już zdecydowanie trudniej. Skutki mogą być też gorsze. Przy nadmiarze fb podobno boli głowa i ogarnia nas apatia. Przy opętaniu demonicznym dzieją się już „dziwne” rzeczy, omamów nie wyłączając.

      Usuń
    2. Urojenia paranoiczne to mogą jeszcze być... Masz naprawdę bardzo duży wachlarz możliwość, zanim założysz własny geniusz, co oczywiście może dodatkowo znamionować megalomanię. :D

      No rozumiem. Są to dwa różne schorzenia o podobnych symptomach. Dajmy na to taki kaszel. Może oznaczać przeziębienie, albo nowotwór. Tak naprawdę jednak przeziębienie z nowotworem już ciężko skojarzyć...

      "uzależnień związanych z fb można się stosunkowo łatwo uwolnić i bez szwanku dla zdrowia" - można, albo i niemożna. :) Zresztą skąd nagle mowa od razu o opętaniu demonicznym, w związku z nadużyciem modlitwy? Na jednym przykładzie pani obcującej z czartem? A słyszałeś o wirtualnym seksie?

      Usuń
    3. Przed tą megalomanią to ja się bronię pisząc kontrowersyjne notki. Oponenci sprowadzają mnie na ziemię. Albo i nie :D

      Nie jestem lekarzem, ale grypę charakteryzują cztery objawy: osłabienie, gorączka (bardzo różnych wartości), kaszel (nie zawsze), katar (też nie zawsze). Rzecz w tym, że podobne objawy ma przeziębienie, czasami zwykła infekcja, ale i groźne zapalenie płuc. Po co Ci nowotwór?

      Ostatnio dyskutowaliśmy o egzorcyzmach. Jest takie zapotrzebowanie, że szkoli się następnych kilkudziesięciu speców. Więc to niejedyny przypadek (choć drastyczny) opętania związanego z wiarą.

      Usuń
    4. opowieść tego gościa na pewno nie daje podstaw do diagnozy "uzależnienie", wręcz takowej zaprzecza... koleś wyraźnie mówi, że gdy zrobił sobie przerwę to poczuł się lepiej, tymczasem ludzie uzależnieni podczas takiej przerwy czują się gorzej i to ich właśnie napędza aby powrócić do danego zachowania...
      widzę, że Asmo kompletnie nie rozumie, co to jest uzależnienie, na czym to polega, ale nie jest to tajemnicą, bo wylazło już przy innej dyskusji...
      opisany przypadek to prozaiczne nadużycie, w tym przypadku Facebooka, gdy ktoś odkrywa, że zaczyna się od tego źle czuć i uważa, że coś w jego życiu jest nie tak... to można porównać z kilkutygodniowym, a może nawet kilkumiesięcznym chlaniem gorzały, gdy klient zauważa, że (jego zdaniem) bardziej mu to szkodzi, niż bawi i odpuszcza sobie temat... bardzo zdrowa reakcja zresztą...
      co innego by było, gdy nasz bohater po pewnym czasie odczuł potrzebę zajrzenia do fejsa i znowu popłynął na jakiś czas... wtedy można by dopiero dyskutować o ewentualnych początkach uzależnienia... ale nic takiego w tym artykule nie ma, więc nie ma o czym gadać...
      co oczywiście nie znaczy, że nie istnieje uzależnienie (behawioralne) od Facebooka... istnieje, jak najbardziej istnieje... ale pojedynczy epizod, analogiczny do "ciągu pijackiego" to jeszcze nie jest uzależnienie...
      p.jzns :)

      Usuń
    5. Chyba nie do końca i niezbyt uważnie przeczytałeś ten artykuł.
      Primo, nie wiadomo jak długo facet był uzależniony jednorazowo (?) od fb. Czy dwa, trzy, pięć lat z fb to pojedynczy epizod?
      Secundo, facet zrobił sobie przerwę na dwa tygodnie (tak pisze) i paradoksalnie wymyślił artykuł o szkodliwości fb ;) i potrzebował tygodnia na to by poczuć się... ale nie pisze, że lepiej, ile że się wysypia. Pisze też, że to wspaniałe, że telefon odpoczywa (sic!) ;)))
      Tertio, facet powołuje się na badania „amerykańskich uczonych”...

      No to wytłumacz mi czym jest uzależnienie. Chętnie się douczę...

      Usuń
    6. opieram się tylko na suchych faktach... to prawda, że np. po miesiącu gość mógł znowu usiąść do sprzętu i wsiąknąć, ale to tylko jedna z wielu możliwych fantazji...
      ...
      już raz była okazja u Radka na dokształt, ale co mi szkodzi, Ctrl C Crtl V, tylko jak znowu zapomnisz to trzeciego razu nie będzie:
      "jako suplement dodam tylko, co to jest uzależnienie /jako dysfunkcja psychiczna/:
      1/definicja naukowa wg. oficjalnych standardów:
      aby uznać klienta za uzależnionego musi mieć on co najmniej trzy z sześciu objawów "osiowych"... resztę sobie wyguglaj...
      2/definicja intuicyjna, oldskulowa, ale też używana common przez fachowców:
      klient musi spełnić trzy warunki:
      - mocny (co najmniej) dyskomfort w razie deprywacji jakiegoś zachowania...
      - kompulsja, znaczne ograniczenie lub brak kontroli nad danym zachowaniem...
      - zmiana hierarchii priorytetów życiowych, dana czynność jest w czołówce tychże"

      Usuń
    7. Wszystko pięknie i ładnie, tylko ja o wozie, Ty o kozie. ;)))

      Zarówno uzależnienie od fb jak i od modlitwy należy do uzależnień behawioralnych, daleko różnych od tych, których mi tu definicje naukowe przytaczasz, choć może się mieścić w tym, co piszesz o definicji intuicyjnej w zakresie hierarchii priorytetów i mocnym dyskomforcie. Z kompulsją mam już problem, choć może odnosić się do przesuwania paciorków różańca, ale nie znam uzależnionego od fb, który jednocześnie odmawia różaniec. To już prędzej programiści mieli dziwne nawyki ruchowe.

      Usuń
  2. Akurat prawie się nie znam na psychozach, więc wydaje mi się, że mogę zupełnie obiektywnie zabrać głos w temacie. :)))
    Problem może być w tym, że z religią i modlitwami ta kobieta miała prawdopodobnie kontakt od "kołyski". W związku z czym wbiło się to jej trwale w umysł i na tej podstawie wpływało na inne wartości np. moralne.

    Uzależnienie od portalu internetowego może inaczej wyglądać w przypadku osób, które się uzależniły już jako osoby dorosłe, z ukształtowanym systemem wartości, a inaczej z dziećmi, które z portalem się wychowywały "od pampersa".
    Podobnie jak z pornografią.
    Bo leczenie uzależnienia często polega na cofnięciu psychiki chorego do czasu sprzed uzależnienia i "wdrukowaniu" w umysł innych wartości. Do czego wrócić w przypadku dziecka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet ładnie to umotywowałaś, ale i tak mam wątpliwości. Dziecko rodzi się wolne od wszelkich uzależnień (z wyjątkiem alkoholu, którego nadużywa matka w ciąży), również wolne od religii (sam chrzest nie czyni je religijnym w prawdziwym tego słowa znaczeniu). Innymi słowy, od wszystkich tych „złych” rzeczy uzależniamy się (albo i nie) na styku posiadania już pewnej świadomości. Przy czym niemal na pewno najpierw doświadczamy religijności i..., telewizji (kreskówki dla dzieci pozwalają rodzicom na chwilę odetchnąć). Internet czy pornografia to już sprawy późniejsze, a przez to łatwiejsze do wyeliminowania. Mam na myśli tylko niezdrowe i przesadzone skutki tych uzależnień.

      Skoro dziecko to swego rodzaju tabula raza, zawsze jest do czego wrócić ;)

      Usuń
    2. Ale to dziecko, które już od niemowlaka uzależnia się od telewizji czy komputera nie jest znowu takie tabula raza, bo na samym dnie swojej świadomości ma już owe wartości z tych mediów jako podstawę. Z nimi rośnie i się rozwija.
      Nie można w świadomości cofnąć się do "niczego" i próbować zmieniać to "nic".
      Chyba, że tworząc zupełnie nowego człowieka, a nie tylko lecząc tego starego....
      Ale to chyba nie o to chodzi.

      Usuń
    3. To już przesadzasz Mario z tymi niemowlakami ;) Niemowlaki uzależniają się od grzechotek, czasami piszczałek, ale to im samoistnie przechodzi. Dziecko najpierw zdobywa umiejętności manualne, rozpoznawcze w strefie dźwięków (mowa) i wizji (obrazy). Aby się uzależnić od takich spraw jak religia, telewizja, telefon, internet, itp., trzeba mieć już zdolność samoświadomości i myślenia abstrakcyjnego.

      I sprawa zasadnicza. Wcale nie jestem pewien, czy jedynym skutecznym leczeniem jest powrót do czasów sprzed popadnięciem w te uzależnienia. Ba!, istnieje szansa, ze znów w nie się wpadnie. Bardziej przydaje się świadomość szkodliwości tych uzależnień i samoobrony przed nimi.

      Usuń
    4. O jejku! Nie było ważne, że tak stricte od niemowlaka, ważne, że od najmłodszych lat.
      Nie napisałam też, że jedynym skutecznym leczeniem, ale napisałam, że często.
      Taki przynajmniej był sens wypowiedzi specjalisty dotyczący uzależnieniu dzieci i nastolatków od pornografii i skutkach, często nieodwracalnych jakie ono u nich powoduje. W odróżnieniu od osób, które się uzależniły w wieku późniejszym, a wcześniej miały już jakieś bardziej prawidłowe wyobrażenia i doświadczenia nt. seksualności.
      Uzależnienie (jak wynika z nazwy), wskazuje że jesteśmy od czegoś zależni, czyli nie jesteśmy wolni. Od czegokolwiek.

      Usuń
    5. Znów się z Tobą zgodzę. Dzieci i młodzież bardziej są podatne na uzależnienia, które mogą zwichrować ich psychikę. Pozostaje nieodgadnionym pytanie: jak temu zapobiec? Rzecz w tym, że nawet na „załączonym obrazku” (to metafora, mam na myśli życie) widać jak na dłoni, że nie skutkuje zakaz ani negatywna propaganda. Im więcej zakazów, im czarniejszy opis tych fecebooków, pornografii, zgniłej kultury Zachodu, tym bardziej „ciągnie wilka do lasu”. Dużo by o tym pisać.

      Usuń
  3. Poczytałem sobie i do głowy przyszło mi stare, mądre (choć trochę wyświechtane) powiedzenie: "Co za dużo to niezdrowo"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Boyem, że we wszystkim należy zachować umiar i rozsądek. I z Tobą się zgadzam, że opisywane przez Ciebie opętane osoby zapewne (pewne!) miały już wcześniej skłonność do zaburzeń. Taka zgodliwa dziś jestem, że boje się, żeby mi to w zachowanie kompulsywne nie przeszło :)

    Jest jednak wyjątek od tej reguły, mianowicie dzieci i młodzież. Im naprawdę łatwo namieszać w głowach, szczególnie w okresie dorastania, który już sam w sobie jest zaburzeniem ;) I tu trzeba być ostrożnym - i Facebook i pogrążenie w praktykach religijnych mogą im zaszkodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie masz pomysłu na czym ta ostrożność ma polegać? ;) Zakaz?

      Usuń
    2. Na dziecko masz wpływ do okresu dorastania. Potem możesz już tylko ufać, że za daleko nie odejdzie od zasad wyniesionych z domu. Bo że odejdzie, to pewne. Musi.
      A ostrożność, to baczenie, czy dziecko radzi sobie dobrze w nowym, swoim świecie, żeby, gdyby była taka potrzeba, przyjść z pomocą. Tak to widzę.

      Usuń
    3. Pełna zgoda, co do okresu, kiedy ma się bardzo duży wpływ na nasze dziecko. Cały problem w tym, że zdecydowana większość rodziców ten okres bagatelizuje. Większość z niech, paradoksalnie również na fb, chwali się tym jakie to ma cudowne dzieci, i są tak tą „cudownością” zachwyceni, że bagatelizują większość aspektów jego wychowania.

      Usuń
  5. Did you hear there is a 12 word phrase you can speak to your crush... that will induce deep emotions of love and impulsive attractiveness for you buried within his chest?

    That's because hidden in these 12 words is a "secret signal" that fuels a man's instinct to love, idolize and look after you with his entire heart...

    =====> 12 Words That Fuel A Man's Desire Impulse

    This instinct is so built-in to a man's genetics that it will drive him to try harder than ever before to make your relationship as strong as it can be.

    As a matter of fact, triggering this mighty instinct is so mandatory to achieving the best ever relationship with your man that the second you send your man a "Secret Signal"...

    ...You'll immediately notice him expose his heart and mind to you in such a way he haven't experienced before and he'll perceive you as the only woman in the universe who has ever truly attracted him.

    OdpowiedzUsuń