poniedziałek, 23 marca 2020

Wstrząsające świadectwo


  Kocham takie wstrząsające tytuły i jeszcze bardziej takie świadectwa. Będzie o dwóch, choć wiem, że znów zostanę posądzony o próbę ośmieszania wiary katolickiej. Od razu uprzedzę takie insynuacje: to nie ja ośmieszam, to ta wiara sama się ośmiesza. Ja tylko o tym informuję, oczywiście na swój specyficzny sposób. Ale tego nie da się skomentować inaczej.

  Na początek fragment „Dzienniczka” św. siostry Faustyny: „Kiedy weszłam na chwilę do kaplicy, powiedział mi Pan: Córko moja, pomóż mi zbawić pewnego grzesznika konającego; odmów za niego tę koronkę, której cię nauczyłem. Kiedy zaczęłam odmawiać tę koronkę, ujrzałam tego konającego w strasznych mękach i walkach. Bronił go Anioł Stróż, ale był jakby bezsilny wobec wielkości nędzy tej duszy; całe mnóstwo szatanów czekało na tę duszę. Jednak podczas odmawiania tej koronki ujrzałam Jezusa w takiej postaci, jak jest namalowany na tym obrazie. Te promienie, które wyszły z Serca Jezusa ogarnęły chorego, a moce ciemności uciekły w popłochu. Chory oddał ostatnie tchnienie spokojnie1 [Dz. 1565]. W tym krótkim tekście same herezje, choć mnie się kojarzą ze światem fantasy. Jezus, Bóg nad bogami, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, który wskrzeszał umarłych i chodził po wodzie, prosi zwykłą zakonnicę o moc, aby mógł odpędzić moce ciemności (sic!) No przecież bez wsparcia modlitewnego tej siostruni nie dałby rady. Nawet z Aniołem Stróżem do spółki...

  Nie będę taki, ja tej Faustynie wybaczam, wszak cierpiała na jakieś zaburzenia psychiczne. Niemniej czytałem wczoraj na podobno poważnym portalu katolickim, że ruszyła akcja „Adoptuj konającego”. Normalnie mnie zatkało. To bardzo łatwe. Wystarczy do zakonu siostrzyczek Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie wysłać sms z dowolnym imieniem umierającego z powodu zarazy, a one tę koronkę odmówią. Wtedy Jezus konającego uwolni od mocy ciemności i..., i pozwoli mu oddać ostatnie tchnienie. On czeka tylko na sygnał, by przystąpić do akcji ratowania grzesznej duszy, oczywiście tylko takiej duszy, za którą ktoś odmówił koronkę, autorstwa siostruni Faustyny. Myślałem, że śnię, ale to się dzieje naprawdę...

  Jeszcze bardzie wstrząsające świadectwo dał podobno pewien włoski lekarz, który od dłuższego czasu nie wychodzi w ogóle ze szpitala w zawiązku z koronawirusem. Chyba niepotrzebnie dali mu dzień wolnego, powinni dać dwa. Jeden by przyszedł do siebie, odpoczął, a w drugim by się odrobinę zastanowił, aby nie pleść, co ślina na język przyniesie. Tymczasem zamiast się położyć i zregenerować siły, od razu usiadł przy laptopie, by przez Facebook oznajmić światu, że on i jego koledzy zrywają z ateizmem (sic!) Przypuszczam, że ja też po siedmiodniowym dyżurze non-stop mógłby wygadywać podobne, albo i jeszcze większe głupoty. Tym bardziej, że lekarz wyjaśnia dalej: „Codziennie szukamy pokoju, prosząc Pana, by pomógł nam się na Nim oprzeć, byśmy mogli opiekować się chorymi2. To zdanie dowodzi, że był już krańcowo wyczerpany, i fizycznie, i psychicznie. Jeszcze, gdyby pisał o pokoju światowym, takim między narodami, ale on prosi Pana o pomieszczenie, gdzie mógłby się na Nim oprzeć. Jego wcześniejszy ateizm budzi moje poważne wątpliwości. Prawdziwy ateista szukałby w takich chwilach piersi młodej lekarki, w najgorszym razie pielęgniarki, co bez wątpienia dodałoby mu energii do dalszej pracy. Można, nomen omen, bosko odpocząć na tych piersiach, nawet jeśli tylko przez chwilę. Ok, odrobinę przesadziłem, ale tylko odrobinę. Jeszcze lepiej odpoczywałoby się na łonie tych lekarek.  

  Tych nawróconych ateistów podobno do wiary przekonał widok kapłana, hospitalizowanego z powodu koronawirusa, który choć sam umierający, pomagał innym konającym oddać ostatnie tchnienie. Mam lekko mieszane odczucia, gdyż z jednej strony rozumiem tego księdza – takie ma powołanie – a pewnie konający czeka na jakieś pocieszenie. Wszystko gra do momentu stuprocentowej kompatybilności księdza i umierającego. Ale jeśli tego brak? Już o tym kiedyś pisałem, więc tym razem sobie daruję.

  Jeszcze tylko jeden krótki cytat z tego lekarza, już nie ateisty: „Nigdy w najmroczniejszych koszmarach nie wyobrażałem sobie, że mogę zobaczyć i doświadczyć tego, co dzieje się tutaj w naszym szpitalu od trzech tygodni. Koszmar płynie (...)”3. Widać z tych słów, że facet młody i niedoświadczony. Nie takie kataklizmy spadały na ludzkość i nie na takie cierpienia lekarze musieli patrzeć. Ledwie kilka dni temu oglądałem film, gdzie była scena ze szpitala w czasie nalotu na Pearl Harbour, tak realistyczna, że cała reszta fabuły przestała się liczyć. Mnie w takich momentach zawsze nachodzi pytanie: gdzie jest ten Bóg? Czyżby czekał na koronkę od św. Faustyny?



 


78 komentarzy:

  1. Ty jestes na serio niemozliwy.:))

    " „Codziennie szukamy pokoju, prosząc Pana, by pomógł nam się na Nim oprzeć, byśmy mogli opiekować się chorymi”2"

    Skad wiadomo, z tego maciupkiego fragmenciku, ze chodzi o "pokoj" jako pomieszczenie, a nie o "pokoj" wewnetrzny? O spokoj, pokoj w wykonywaniu trudnych zajec?
    Kurcze jak to latwo wysmiewac innych, kiedy samemu siedzi sie w cieplym zaciszu domowym i z nudow na dekiel juz czlowiekowi pada. Wymysla co by tu jeszcze przeczytac, aby zadyme wywolac i napietnowac ludzki brak logiki. Kiedy ktos nie jest w butach tego drugiego, to wiadomo jak jest:))

    "Prawdziwy ateista szukałby w takich chwilach piersi młodej lekarki, w najgorszym razie pielęgniarki, co bez wątpienia dodałoby mu energii do dalszej pracy. "
    I czymze by sie ow ateista roznil wtedy od takiego np.: parapsychologa, ezoteryka? Przekazywanie energii przez dotyk. Co prawda poprzez piersi, ale pominmy owa czesc ciala a uznajmy, ze ogolnie biega o dotyk i zyciodajna moc:))

    " Tych nawróconych ateistów podobno do wiary przekonał widok kapłana, hospitalizowanego z powodu koronawirusa, który choć sam umierający, pomagał innym konającym oddać ostatnie tchnienie."

    No widzisz. Ile dobrego ow przyklad konajacego lekarza zrobil? Jak swiety, choc nic o jego preferencjach swiatopogladowych nie wiemy:)) Przyklad do nasladowania lub uznania, jezeli ktos podobnej postawy nie da rady nasladowac:))

    " Widać z tych słów, że facet młody i niedoświadczony. Nie takie kataklizmy spadały na ludzkość i nie na takie cierpienia lekarze musieli patrzeć. Ledwie kilka dni temu oglądałem film, gdzie była scena ze szpitala w czasie nalotu na Pearl Harbour, tak realistyczna, że cała reszta fabuły przestała się liczyć. "
    Ty ogladasz w kapciach prze TV o Pearl Harbour i juz ciebie zatkalo, on w takim "Pearl Harbour" siedzi. Ty jestes bezpieczny, on ma taka akcje realnie.

    " Mnie w takich momentach zawsze nachodzi pytanie: gdzie jest ten Bóg? Czyżby czekał na koronkę od św. Faustyny?"
    Niewykluczone:))

    "On czeka tylko na sygnał, by przystąpić do akcji ratowania grzesznej duszy"
    Poniewaz lubisz sf, to prorocy nowych czasow ( prorocy sf) tez o tym mowia. O naszym przyzwoleniu. To my decydujemy czego chcemy. Czy "zaswiaty" maja dzialac, czy zwijac sie:))

    Atak w sprawie owej smierci. Adopcji konajacego… nie kazdy na lekka ( dobra) smierc. Czasami sie ludzie mecza zanim odejda z tego swiata. Modlitwa nie zaszkodzi. Skoro wiara czyni cuda to chce wierzyc, ze moja modlitwa ulzy komus w odejsciu. Zlagodzi , ulzy w mece konajacemu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że każde swoje odniesienie do mojego tekstu kończysz znaczkiem „:))”. Inaczej spotkałaby Cię ostra w tonie reprymenda ;)

      Tak tylko z ciekawości zapytam, czym tak bardzo rożni się pokój „wewnętrzny” od pokoju jako pomieszczenie? W moim odczuciu to tylko stan bezpieczeństwa.

      Nie, to nie chodzi o żadne przekazywanie energii przez dotyk. Jako zatwardziały ateista, nie wierzę nawet w takie „fluidy”. Tu rzecz o odpoczynku. Chwili miłego odpoczynku. Jak kładziesz głowę na poduszce nie spodziewasz się chyba przepływu energii od pierza lub jakiegoś sztucznego tworzywa? ;)

      Jeśli do zmiany światopoglądu przekonywałby widok kapłana przy kimś w chwili ostatniego tchnienia, na świecie w ogóle nie byłoby ateistów ;)

      W jakim Pearl Harbor? Tam w ciągu godziny umierało w straszliwych mękach dziesięciokrotnie więcej rannych niż na jego oddziale w ciągu tygodnia. Tego nie da się porównać. On najwyżej diagnozował, ordynował leki, lub wypisywał akt zgonu. Tam lekarze ucinali kończyny, operowali wnętrzności, szyli ciała, a nawet wydłubywali resztki oka z oczodołu. Nie czyń mi zarzutu, że ja nie jestem na jego miejscu, to on wybrał zawód lekarza, nie ja.

      To, że ja lubię sf, nie dowodzi, że pisarzy w tym gatunku uznaję za proroków. ;)

      Piszesz: „modlitwa nie zaszkodzi” i tu mam poważny problem. Sprawa godna większej dyskusji. Ujmę to w jednym zdaniu: jeśli umierający nie ma nic wspólnego z wiarą, a ktoś go w chwili śmierci „męczy” modlitwą, to ona jednak szkodzi. I to nie jest moje zdanie, je wypowiedział pewien ksiądz, choć w trochę innych okolicznościach. Przepędził całe modlące się nad umierającym towarzystwo i zabronił im wracać, gdy przyszedł z ostatnim namaszczeniem.

      Usuń
    2. "W jakim Pearl Harbor? Tam w ciągu godziny umierało w straszliwych mękach dziesięciokrotnie więcej rannych niż na jego oddziale w ciągu tygodnia. Tego nie da się porównać."

      Nie wiem czy jest co porownywac bo ani w Pearl Harbor nie bylam, ani w takim zawirusowanym szpitalu , w ktorym walcza o respirator i lekarz decyduje komu go dac. To moze tez byc powalajace doswiadczenie:) Nie wchodze w tego typu dyskusje, poza tym kazdy ma inny prog odpornosci na stres i wydaje mi sie, ze sytuacja w jakiej sie znajdujemy tez nie jest bez znaczenia.

      "Tu rzecz o odpoczynku. Chwili miłego odpoczynku. "
      Ciekawe czy w takich okolicznosciach mozna mowic o milym odpoczynku. Czy ktos potrafi sie tak wylaczyc z sytuacji, ze tylko glowe do podusi piersiastej przylozy i …. nagle staje sie milo:)) Moze mozna, tez nie bede sie spierac:)

      " To, że ja lubię sf, nie dowodzi, że pisarzy w tym gatunku uznaję za proroków"
      E tam… nie mowie o pisarzach, choc w sumie oni to chyba tez juz teraz pisarze. Mowie o prorokach ery kosmicznej:))

      "jeśli umierający nie ma nic wspólnego z wiarą, a ktoś go w chwili śmierci „męczy” modlitwą, to ona jednak szkodzi."

      Ja nie mowie , ze zaraz tlum kleczacych i gosno zmawiajacych rozaniec, obok gromnica i zawodzace niewiasty:) Nie dziwie sie ksiedzu , ze przegonil towarzystwo:))
      Do rzeczy jednak. Nie wiem po co ten kaplan z ostatnia posluga w takim przypadku? Ten, ktory przegonil?
      Kaplani sa rozni. Jeden zdajac sobie sprawe, ze ma do czynienia z umierajacym niewierzacym w ramach uszanowania jego woli wycofa modlace sie kondukty. Drugi wycofa, ale gdzies w zaciszu zmowi modlitwe za konajacego. Trzeci sluchac tego nawet nie bedzie i bedzie robil swoje- czyli modlil sie i namaszczal:)
      Beda i tacy, ktorzy wrecz zaleca modlitwe nad umierajacym. W rodzinie znajomej tak bylo, ze Kaplan takie rozwiazanie rodzinie podpowiedzial bo konajacy meczyl sie czyms. Lekarze nie wiedzieli dokladnie o co biega, bo w sumie nie bylo to odejscie w bolach chorobowych. Ponoc modlitwa pomogla.

      Usuń
    3. „każdy ma inny próg odporności na stres” – w czasie studiów medycznych, student medycyny musi przejść test na stres. To warunek konieczny. Mi się to kojarzy z sytuacją, gdy będąc młodym sztygarem (jak młoda lekarka) jeden z moich pracowników złamał nogę. Wołam sanitariusza, a ten na widok otwartego złamania... zemdlał. Miałem w tym momencie dwóch rannych, którym była potrzebna natychmiastowa pomoc ;)

      „czy w takich okolicznościach można mówić o miłym odpoczynku” – i znów odwołam się do własnego przykładu. Z powodu awarii byłem na dole ponad dobę. Uwierz mi, wystarczył mi drewniany stojak by się oprzeć, i natychmiast dopadał mnie sen. Na stojąco.

      „Kaplan takie rozwiązanie rodzinie podpowiedział bo konający męczył się czymś. Ponoć modlitwa pomogła” – szkoda, że nie napisałaś, jak mu pomogła? Umrzeć natychmiast, czy pokonać chorobę. Ale i tak oba te warianty tracą sens, gdy używasz stwierdzenia „ponoć”. Ponoć chłop w szpitalu na oko umarł ;)

      Usuń
    4. "w czasie studiów medycznych, student medycyny musi przejść test na stres. To warunek konieczny."
      Niewatpliwie warunki nas ksztaltuja. Wymuszaja niejako sile, ale ja to bym chyba przy braku tych respiratorow i gdyby mi zeszlo w nocy kilkunastu pacjentow, polegla. I nie dlatego, ze jestem kobieta i nie mam jaj. Jak na te okolicznosci, to sytuacja jest dramatyczna.

      " Z powodu awarii byłem na dole ponad dobę. Uwierz mi, wystarczył mi drewniany stojak by się oprzeć, i natychmiast dopadał mnie sen. Na stojąco."

      No tak Asmo, sa tacy co tylko glowe gdzies przycisna i juz lulu, ale wez… to chyba nie norma?

      "
      „Kaplan takie rozwiązanie rodzinie podpowiedział bo konający męczył się czymś. Ponoć modlitwa pomogła” – szkoda, że nie napisałaś, jak mu pomogła? Umrzeć natychmiast, czy pokonać chorobę."

      A jakiego rozwiazania oczekujesz? Ozdrowienczego zmartwychwstania? Bo oni konretnie modlili sie, aby ten ktos w spokoju odszedl. Jakos w koncu umrzec chyba trzeba, toz nikt nam niesmiertelnosci nie zagwarantowal. Problem w tym , ze nie wszyscy maja latwa smierc. Sa tacy co sie mecza i nie leza na lozu obsypanym rozami.
      Dlatego w katolicyzmie jest tradycja ( w zwiazku ze swiadomoscia braku niesmiertelnosci) modlenia sie tez i o dobra smierc:)))

      Usuń
    5. „ja to bym chyba przy braku tych respiratorów i gdyby mi zeszło w nocy kilkunastu pacjentów, poległa” - a czy od Ciebie ktoś tego oczekuje? Chyba nawet dziś czytałem wypowiedź innego włoskiego lekarza, który stwierdził, iż jest zalecenie. aby osobom po sześćdziesiątce nie dawać respiratorów z powodu ich ograniczonej ilości. Jedną decyzję mają za sobą...

      Nie to nie jest norma, ale weź popracuj tak ze dwadzieścia siedem godzin bez chwili odpoczynku. Możesz spróbować nawet tylko papierkowej roboty... ;)

      „Dlatego w katolicyzmie jest tradycja ( w związku ze świadomością braku nieśmiertelności) modlenia się też i o dobra śmierć :)))” – tak tylko zapytam: dlaczego zatem nie godzą się na „dobrą śmierć” (eutanazję)? Nie sądzę, aby sama modlitwa przynosiła ulgę umierającemu w cierpieniu. Może jedynie uspokoić sumienie modlących.

      Usuń
    6. "iż jest zalecenie. aby osobom po sześćdziesiątce nie dawać respiratorów z powodu ich ograniczonej ilości. Jedną decyzję mają za sobą…"
      No, cos na zasadzie... "toz ja tylko wykonywalem rozkazy". Przykre to. Dusi sie pacjent majacy 61 lat i … niestety temu panu podziekujemy. No coz- pech, nieprawdaz? A takie piekne przysiego skladaja ponoc lekarze konczac studia medyczne, eh!
      Ja slyszalam , ze gdzies tam ludzi po osiemdziesiatce nie przyjmuje sie obecnie do szpitala. Nie ma miejsc.
      Zeby takie warunki przejsc, mowie o kims nie wypaczonym wojna, posiadajcym w miare uksztaltowane sumienie, to chyba wiara w takim momencie szalenstwa moze pomoc to przetrwac.

      "tak tylko zapytam: dlaczego zatem nie godzą się na „dobrą śmierć” (eutanazję)?"
      Nie wchodze w to... zacznie sie dyskusja o eutanazji. Ciekawe, czy eutanazja to "dobra smierc"?

      "Nie sądzę, aby sama modlitwa przynosiła ulgę umierającemu w cierpieniu. Może jedynie uspokoić sumienie modlących."

      Ogladalam kiedy dokument o odchodzeniu w buddyzmie. Oni tam tez cos nawijali o psychologicznym aspekcie odchodzenia czlowieka, o chwili wyciszenia, skupienia… nie rozpraszania sie i nie zatrzymywania sie na tym co zostawiaja. No i tam tez pala kadzidla, cos mantruja… chcac stworzyc odchodzacemu dobre warunki odejscia, nazwijmy to "dobry klimat".
      Psychologiczny wymiar smierci, a ze ludzmi jestesmy wiec ta psychologia nas dotyczy. Mysle, ze modlitwa pomaga konajacemu, ale modlacy sie musza byc wyrobieni w modlitwie, zeby tam nikt nie zaczal beczec i sam nie zaczal wprowadzac elementu niepokoju. Dlatego te wszystkie wierzace babcie takie wymantrowane juz , wypraktykowane w dobrym tego slowa znaczeniu, sa w takich momentach niezastapione, bezcenne:))

      Usuń
    7. "Chyba nawet dziś czytałem wypowiedź innego włoskiego lekarza, który stwierdził, iż jest zalecenie. aby osobom po sześćdziesiątce nie dawać respiratorów z powodu ich ograniczonej ilości. Jedną decyzję mają za sobą…"

      Zaczynam sie od teraz modlic.

      Usuń
    8. To nie jest rozkaz, to zalecenie mające ułatwić podejmowanie decyzji, gdy do jednego respiratora jest dwóch chorych, a jednym jest sześćdziesięciolatek. To nie jest pech, to są okoliczności, na które ani lekarz, ani pacjent nie ma wpływu. Wiara nie ma tu żadnego znaczenia, w takich sytuacja lekarz musi odłączyć sumienie i sentymenty, bo umrze dwóch, a nie jeden.

      Tak twierdzą ci, co chcą się eutanazji poddać.

      Ty mi tu buddyzmu w to nie mieszaj ;)))
      Nikt nigdy się nie przekona, czy umierającemu na coś się te modły zdały. Z tymi wymamrotanymi babciami przypomniałaś mi fraszkę Sztaudyngera:
      „A kiedy przyjdzie ta z kosą
      Niech będzie ładną i bosą
      Abym nie słyszał zawczasu
      Stukania jej obcasów”
      A kysz stare, mamroczące baby od mojego łoża śmierci ;)))

      Przecież nie masz jeszcze sześćdziesiątki ;)))

      Usuń
    9. Jezeli juz to wymantrowane babcie a nie wymamrotane:))) Kurcze, patrzaj no... mlodzieniaszek nam sie trafil:)) Chcesz bosych , ladnych siedemdziesiecioletnich nimf? :)) Maja miec latwy, czy utrudniony dostep do piersi? :))

      Zaczynam sie modlic . To nie przelewki. Co rusz poprzeczke na te respiratory podnosza.

      " to zalecenie mające ułatwić podejmowanie decyzji, gdy do jednego respiratora jest dwóch chorych,"
      Aha... ladne mi zalecenie… w razie czego zarzuca lekarzowi, ze sam podjal decyzje. A w ogole o czym my tu mowimy. To jest dramatyczne.

      Usuń
    10. Na jedno z tymi babciami wychodzi. Jaka różnica, czy mantrują, czy mamrotają?
      Z tą bosą śmiercią to o coś innego chodzi. Mam nie słyszeć jej nadejścia, mógłbym chcieć uciec. Natomiast z tą ładną to tylko moje wyobrażenie (nie zdradzę czy z utrudnionym dostępem do piersi). Śmierć jako osoba nie istnieje. Przynajmniej dla ateisty ;)))

      Spokojnie, nim Ty do tej poprzeczki dożyjesz, będzie po pandemii.

      Nic lekarzowi nie zarzucą. Zalecenie jest na piśmie.

      Usuń
    11. "Na jedno z tymi babciami wychodzi. Jaka różnica, czy mantrują, czy mamrotają?"

      No wlasnie nie. Roznica jest. Wizerunkowa roznica:)) Momrocze sie pod nosem, slychac to mamrotanie, nie wiadomo o co mamrocie chodzi. Mantrujacej nie trzeba slyszec, taka bardziej cool babcia- nie slychac a swoje wymamrocze ( wymantruje) :)) A jak jeszcze dodac ta piers, no to moze byc nawet calkiem ok:))

      "Nic lekarzowi nie zarzucą. Zalecenie jest na piśmie. "
      Ale dramatyczne jest polozenie i tego chorego i lekarza. ah … jak latwo jest tworzyc zalecenia.

      Usuń
    12. Taaa, stara mantrująca babcia i piersi ;))) Ależ mi to wymyśliłaś? Ja na pewno na tę okoliczność poddam się eutanazji. W tajemnicy przed tymi babciami. ;)

      Przecież teraz takich wyborów jest zatrzęsienie. Kogo leczyć: chorych na grypę czy na koronowirusa? Wysiudać chorych na inne choroby z łóżek szpitalnych, aby ci drudzy mieli luz i nie zrażali innych? Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

      Usuń
    13. "Taaa, stara mantrująca babcia i piersi ;))) Ależ mi to wymyśliłaś? Ja na pewno na tę okoliczność poddam się eutanazji. W tajemnicy przed tymi babciami. ;)"

      Nie czaruj, nie sciemniaj…
      A taka?
      https://kobieta.wp.pl/helena-norowicz-w-blekitnej-sukni-bohoboco-5983085423740033g

      Sporo po siedemndziesiatce. Nie byloby milo jakby przysiadla i za raczke potrzymala, tudziez chusteczka pot z chorego czola otarla?
      Co prawda piersi nie eksponuje, ale… calkiem mozliwe, ze i nad tym mozna popracowac:))

      Albo taka Joyce Carpati? 82 lata.
      https://youtu.be/Nn86pWJvWj4
      Chyba lubi opere:)) Zaloze sie, ze zapomnialbys o eutanazji:))

      Widzialam przedwczoraj na niemieciej TV wyciagniety z jakiegos portalu spolecznosciowego material filmowy. Dziewczyna , na oko przed 30stka , lezala w szpitalu, oddychala przy pomocy repiratora i plakala , ze to okropna choroba, zeby ludzie wzieli zalecenia na powaznie. I ze ona bez respiratora nie moze oddychac. O jej! Jak wielu poruszonych bylo takowym widokiem. Niech lezy sobie taki po 60 siatce i tak poplakuje- procentowo mialby chyba mniej lajkow niz ta dwudziestka, i niewatpliwie spory tlumek rzucilby sie do ratowania owej dziewczyny, pomijajac calkowicie 60-ciolatka. Skazujac go. Mnie nie satysfakcjonuje powiedzenie: "Co zrobic? Takie zycie"
      Na ten zwariowany swiat, ktory tak szybko rozsadza i w taki sposob rozsadza, Boga potrzeba.

      Usuń
    14. Łoże śmierci to nie opera, zaś te mantrujące staruszki na pewno nie mają takich kreacji, ani takiej kosmetyczki. Zresztą bądźmy szczerzy, ja też nie jestem dziś Apollo, i nie mam zamiaru obecną „przystojnością” narzucać innym swojego towarzystwa. W każdym razie, na taki zachwyt nie liczę ;))) Nawet w trumnie Baltony będę wyglądał na tyle lat, ile będę miał. Nie Aniu, nawet te wystrojone panie, nie powstrzymałyby mnie przed eutanazją ;)

      Problem jest chyba bardziej złożony. To, że nikt nie chce umierać z powodu braku dostępu do respiratora, młody czy stary, jest jakby oczywiste. To nie jest też kwestia osobistej oceny (innych). Tu się nawet w rosyjską ruletkę nie da zagrać. Reguła jest prosta, tak prosta że aż boli. Młody rokuje większe nadzieje na wyleczenie, a i „korzyści” z jego wyzdrowienia dla społeczeństwa są bezsporne. Zauważ, jestem kimś kto mógłby się znaleźć w takiej sytuacji i nie mam wątpliwości, że obraziłbym się na amen na ten świat, że do respiratora wybrano kogoś młodego, ale to i tak niczego nie zmienia. Ja już nie spłodzę nowego potomstwa, nie pomnożę bogactwa gospodarczego kraju i nie zarobię na ZUS dla starszego od siebie pokolenia. Prozaiczne, śmieszne i... tragiczne.
      I Bóg na to nic nie poradzi, jest bezsilny.

      Usuń
    15. Zostawmy staruszki w spokoju. I twoja kreacje jakby cos sie wydarzylo.

      " Prozaiczne, śmieszne i... tragiczne.
      I Bóg na to nic nie poradzi, jest bezsilny."

      Nie Asmo. To ty widzisz wszedzie bezsilnosc Boga. Sa ludzie, ktorzy nie chca zyc wedlug prawa silniejszego. A tych, ktorzy tego nie chca chyba nie widzisz. Przyklad lekarza, ktory do konca trwal na swym posterunku. Powinien zadbac w pierwszej kolejnosci o siebie- takie zycie. Wykorzystac swoj stolek i miejsce siedzenia , do myslenia tylko i wylacznie o sobie. Nie zrozumielibysmy tego? Dlaczego nie? Toz to by bylo bardzo racjonalne postepowanie, w swiecie nastawionym na prawo silniejszego i na sekekcjonowanie podlug owego prawa:))

      Usuń
  2. O Faustynie się nie wypowiem, ale Twoje drwiny z tego lekarza to taki cios poniżej pasa i raczej kiepsko świadczy o Tobie jako o człowieku. No ale są tacy co ciągle myślą o cyckach, bez względu na okoliczności. To ma swoją nazwę i być może nasila się z wiekiem, gdy człowiek może sobie tylko pomarzyć.
    Równie dobrze mógłby się też Ciebie ktoś spytać, jak bardzo mocno uderzyłeś się w głowę, że straciłeś wiarę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę cios poniżej pasa? Jego wypowiedź cytują nie tylko katolickie portale, by uderzyć w ateizm. W tym jego wywiadzie są też jeszcze dwa znamienne zdania: „Jeszcze dwa tygodnie temu moi koledzy i ja byliśmy ateistami; to było normalne, ponieważ jesteśmy lekarzami i powiedziano nam, że nauka wyklucza istnienie Boga. Zawsze śmiałem się z moich rodziców, którzy chodzili do kościoła”.
      Po pierwsze, on sam śmiał się z religijności rodziców. Jemu wolno, i to z własnych rodziców?
      Po drugie, chciałbym wiedzieć, na której to uczelni medycznej powiedziano mu, że nauka wyklucza Boga? Nauka nie zajmuje się Bogiem, więc ściemnia na potęgę. Jak katolicki ortodoksa.

      A co do cycków. To Ty używasz tego określenie wątpliwej wartości. Ja wspominam o piersiach. Tylko dlaczego, mimo swojego wieku mam deprecjonować, tak jak Ty, te uroki kobiet? Naprawdę jest w tym coś zdrożnego purytaninie?

      Zaś, co do mojego ateizmu. Nie wynikał z uderzenia się w głowę. Ale chętnie każdemu wytłumaczę z czego wynikało porzucenie wiary.

      Usuń
    2. Ależ oczywiście, za każdym razem jak ktoś się nawraca, albo odzyskuje wiarę i śmie o tym publicznie się wypowiedzieć jest to cios w ten Twój wynoszony na ołtarze ateizm. SIC! Tu nawet podwójny - bo facet jest wykształcony.
      Nauka medycyny nie zajmuje się Bogiem i tyle - po prostu Bóg nie istnieje w naukach medycznych, więc odpowiedz sobie na pytanie sam kto mu powiedział.

      Wiesz, są tacy co nie odmawiają sobie tych uroków nawet w prosektorium. To też być może zbędny purytanizm. :) Natomiast jakoś mnie nie dziwi, że ten lekarz jednak myślał o czym innym niż cycki po tym jak kilkanaście dni z rzędu oglądał konających... Mój drogi, nigdy nie miałem żadnych zahamowań, które by Cię uprawniały do nazwania mnie purytaninem. Ale przyznaję - nie podnieca mnie śmierć, pogrzeby, ani chorzy w szpitalnych łóżkach...

      Zarówno porzucenie jak i odzyskanie wiary ma podobne korzenie. Jakieś skłaniające do refleksji przeżycie, nie musi być traumatyczne. Śmieszni są natomiast ludzie, którym się zdaje, ze porzucając wiarę doznali jakiegoś olśnienia i stali się przez to mądrzejsi. Nic podobnego. :)

      Usuń
    3. Wykształcenie nie chroni przed głupotą. Mamy tego bardzo dużo przykładów. Gdyby ten lekarz był inteligentny, nie chwaliłby się nawróceniem na cały świat, w końcu to osobista decyzja i dotycząca tylko jego samego.
      Masz rację, sam o tym napisałem powyżej, nauka nie zajmuje się Bogiem, ale on wyraźnie podkreśla, że jako lekarzowi powiedziano mu, że jest wręcz coś odwrotnego. Jeszcze raz przeczytaj sobie jego zdanie.

      Do prosektorium się jeszcze nie wybieram, nawet jako zwiedzający, więc sobie daruj. Nie wiem czy nigdy – teraz dajesz dowód purytanizmu. Pewnie był w Tobie ukryty ;)

      Nigdy nie doznałem żadnego olśnienia. Żadnego. To była starannie przemyślana decyzja, więc mnie do tego lekarza nawet nie przyrównuj.

      Usuń
    4. A Tobie wolno eksponować swój ateizm na cały świat? Dlaczego jego wiara ma być mniej warta od Twojego ateizmu?
      Nie studiowałem z nim medycyny, nie wiem co mu mówiono. Ty wiesz?

      Czemu mam sobie darować? Znane są przypadki pracowników - którym nie przeszkadzało, że pierś jest już chłodna. A jeżeli niechęć do takich to określimy jako purytanizm, to faktycznie nim jednak jestem...

      Oj tam starannie. Sam pisałeś, że najbardziej koliło Cię to że Twoje wyobrażenie Bozi Cię nie słucha, więc przestałeś w nią wierzyć. :) W ogóle swój ateizm z reguły podpierasz dość oklepanymi argumentami, które i niczym nie świadczą, oprócz tego właśnie, że Bóg nie musi być tym, co nam się wydaje.

      Usuń
    5. Myślisz, że mój blog ma zasięg ogólnoświatowy i kto ma dostęp do netu, czeka z niecierpliwością na moje notki? No toś mnie podbudował ;) Tylko jakoś tego na liczniku nie widać, a i cytowani w necie mało. Dziś nie mogę ocenić jego wiary, za krótko jest wierzącym. Sprawia wrażenie jakby dopiero raczkował.

      Czy Ty nie rozumiesz, że mnie prosektorium ani nekrofilia nie interesuje? Wspomniałeś coś o cyckach, ale mowa była o żywej kobiecie, nie truposzu.

      Ja proszę, wskaż mi to miejsce, gdzie napisałem (nawet nie dosłownie), że „koliło [mnie] to że [moje] wyobrażenie Bozi [mnie] nie słucha, więc przestałem w nią wierzyć”. Aby coś uściślić, twierdzenie, że nie widzę oznak działania Boga, nie jest z tym tożsame.

      Usuń
    6. "Sam pisałeś, że najbardziej koliło Cię to że Twoje wyobrażenie Bozi Cię nie słucha, więc przestałeś w nią wierzyć. :)"
      Kurcze , dobre , az mi sie geba rozesmiala:)))
      Cos w tym jest, bo Asmo czesto mowi,ze nie odczul obecnosci Bozi, nie mial dowodow namacalnych. Moze nie mogl przytulic sie do tej piersi? Nie czul, wiec... calkiem mozliwe, ze to dlatego to goodbay nastapilo:))
      Tak mi sie skojarzylo , ze bozia jak piesek. Choc , mam cukierka, a teraz nie potrzebuje twych umizgow:)))

      Usuń
    7. Nie musisz odpowiadać, ale czy sama masz namacalne dowody istnienia Boga? De facto msz tylko wyobrażenie tych dowodów, które wcisnęli Ci inni wierzący. Miałem jeden taki moment, gdy umierała moja babcia w ciężkiej chorobie. Tyle, że ja się wtedy na Boga nie obraziłem, przestałem od Niego czegokolwiek oczekiwać. Wiarę porzuciłem piętnaście lat później.

      Psu nie daje się cukierków ;)))

      Usuń
    8. Psu sie daje psie cukierki, smakolyki:))

      Wiesz Asmo przeciez, ze swiat kobiety i faceta to dwie odrebne orbity. Ja macac nie musze:))) Kobiety sa... jakby to ujac(?).. bardziej ezoteryczne(?) :)))

      Usuń
    9. A co za różnica jaki ma zasięg? Masz prawo wypowiedzi, On również.

      Naprawdę nie interesuje Cię nekrofilia? Przecież truposze płci żeńskiej też mają cycki. A skąd taki purytanizm.../ :P

      Ależ proszę - http://antyfronda.blogspot.com/2016/04/psalmy.html
      Jak dla mnie cały te ciąg wynurzeń zmierza do jednego. :)

      Usuń
    10. Tylko gdy psa tresujesz. Nadmiar psich cukierków przynosi odwrotny skutek do zamierzonego. ;)

      Bardziej ezoteryczne? I to ma Cię usprawiedliwić? ;)))

      Usuń
    11. Radku:

      Ano ów zasięg ma znaczenie. Moje notki czyta może ze dwadzieścia osób, jego wpis na fb, przeczytało miliony. Można więc rzec, że ja piszę dla siebie, on chciał zabłysnąć na cały świat (i mu się to udało).

      To, że truposze „mają cycki” nie dowodzi tego, że jestem nekrofilem. Jeśli jeszcze dołożysz do tego purytanizm, z prawd oczywistych (bo z osobna to są prawdy oczywiste) – wychodzi totalny bigos intelektualny. Na co Ty chcesz mnie naciągną?

      I co z tej notki ma niby wynikać? Zobrazowałem przemianę swojego stosunku do modlitwy, a nie do wiary w Boga. Nie potrafisz tego rozróżnić?

      Usuń
    12. Ahaaa. Czyli mam rozumieć, że wzrost liczby odbiorców skłoniłby Cię do zaprzestania działalności blogowej? ROFTL... Asmo kogo Ty tu ... :)

      Ja? A kto stwierdził, że lekarz po męczącym i traumatycznym dla siebie okresie powinien się zająć "piersią lekarki", a nie wypowiadać na kwestie egzystencjalne, bo nie pasuje Ci co powiedział? Gdyby powiedział że stracił wiarę (tu pobawię się we wróżbitę) wątpię żebyś miał pretensje że powiedział to wobec milionów.

      Zobrazowałeś też uczucia które towarzyszyły tej modlitwie - więc nie próbuj teraz dla odmiany twierdzić że były one bez znaczenia dla Twojej wiary. Zaczynasz wić się jak piskorz... :)

      Usuń
    13. Pojmujesz różnicę miedzy blogiem a fb? Pojmujesz czym jest felieton, a czym wyznanie aktu wiary (nawrócenia)? Coś mi się zdaje, że kompletnie nie.

      Co Ty mi tu insynuujesz? Napisałem: „Jego wcześniejszy ateizm budzi moje poważne wątpliwości. Prawdziwy ateista szukałby w takich chwilach piersi młodej lekarki”. Rzecz dotyczy powątpienia w jego ateizm przed nawróceniem. W żadnym razie nie jest radą dla niego, co powinien zrobić jako zmęczony lekarz. Ja mu radziłem odpoczynek. Dwudniowy odpoczynek.

      Jakie uczucia? Że zdjąłem z Niego ciężar spełnienia każdej modlitwy? Przecież nawet tego tam nie ma. Uświadomiłem sobie, że modlitwa jako prośba jest bezcelowa.

      Usuń
    14. W kontekście wyrażania opinii nie ma znaczenia czy to felieton, czy wyznanie wiary i czy to fb, czy blog. Nie wiem czemu chcesz zatykać komuś usta i cenzurować czyjeś wypowiedzi. Możesz to jakoś mi uzasadnić, poza tym, że Ci się nie podoba to co powiedział?

      Znaczy - mów może za siebie, np. gej ateista szukałby czegoś innego, a jeszcze czego innego ateista nekrofil. :)

      Uświadomiłeś sobie jednak... co nic nie miało pewnie wspólnego z wiarą. :) Asmo daj już spokój, bo chyba uwierzyłeś nawet w to, że ateista nie może się ośmieszyć, tylko dlatego że jest ateistą... :D

      Usuń
    15. Ano właśnie. Nie podoba mi się jego wpis, ale nie mogę mu go zabronić. Nawet z tak prozaicznego powodu jak to, że on się już dokonał. Czy ja gdzieś żądam jego usunięcia? Ale odwróćmy całą sytuację. Nie masz nic przeciw jego wpisowi, ale przeciw krytyce, już jak najbardziej. Jemu dajesz prawo głoszenia swoich poglądów, w których deprecjonuje ateizm, ale mnie odmawiasz prawa do krytyki. Niczym nie ubliżając kaczystom, prezentujesz ten sam sposób myślenia.

      Co Ty mi tu znów z gejami i nekrofilami wyjeżdżasz? Wytłumacz, o co Ci w tym chodzi, bo mam wrażenie, że znów uciekasz się do sztandarowego: „a u was biją murzynów”.

      Normalnie można się przy Tobie załamać ;)))
      Tak, mój stosunek do modlitwy osłabił moją wiarę, ale wtedy jeszcze nie skutkował jej porzuceniem. Zrodził wątpliwości.

      Usuń
    16. Asmo mój drogi - Ja Ci odmawiam krytyki? Nie. Ja tylko chcę Ci uzmysłowić jak bardzo nietrafiona owa krytyka jest w tym wypadku.

      U jakich was? :) Znaczy ateistów? Ale przecież to nie ja chcę komuś narzucić jego potrzeby po długim dyżurze. :) Ty byś chciał przytulić się co cyca, on chciał wyrzucić swoją frustrację na portalu społecznościowym. Dla mnie obie postawy są spoko...

      A jednak... :) Był jednym z wielu ziarenek, które kiełkowały aż wyrosły. :)

      Usuń
    17. No i nie potrafisz mi uzmysłowić. Nawet nie dlatego, że jestem uparty, po prostu Twoje argumenty są do kitu. Wiesz dlaczego? Sam stosujesz tę samą metodę wobec mnie, co ja wobec lekarza, przy czym różni nas tylko to, że Ty nie chcesz się do tego przyznać ;)

      Wytłumacz mi, co ja mogę narzucić komuś po fakcie? Jeszcze raz przypomnę: powątpiewałem w jego ateizm, tu dodam, w formie jaka jest w felietonie dopuszczalna.

      Przypomnę Ci Twoje zdanie inicjujące ten watek: „Śmieszni są natomiast ludzie, którym się zdaje, że porzucając wiarę doznali jakiegoś olśnienia i stali się przez to mądrzejsi”. Otóż mnie żadne olśnienie nie naszło, to był długi proces zmagania się z wiarą i niewiarą. Nigdy nie byłem pomysłowym Dobromirem z bajki na dobranoc, któremu kulka skakała po głowie przez kilka sekund i doznawał olśnienia.

      Usuń
    18. Ale do czego? :) Co jest dla Ciebie niezrozumiałe? Mówisz, że stosuję taką samą metodę - twierdzisz, że to jest do kitu, ale nie przeszkadza Ci to twierdzić, że Twoja metoda jest zasadna, pomimo że jest taka sama :D. I na koniec wychodzi że to nie dlatego, że jesteś uparty. :D To zaczyna być coraz śmieszniejsze, jak z tym tatarzynem z przysłowia. :D

      Aha. I nagle się okazuje że cały ten wywód, bo jesteś wątpiący. :) W sumie nawet na potrzeby felietonu, jak się kogoś wyśmiewa też trzeba umić - on się nie chce opierać na pokoju, tylko na Bogu. :)

      No dobrze, nie było olśnienia, bo nie skakała Ci po głowie kulka. Czyli możemy uderzenie w głowę wykluczyć. :D

      Usuń
    19. Coś Ty znowu wykombinował? Stwierdziłem, że Twoje argumenty są do kitu, a nie Twoje metody. Radku, czasami się zastanów, przeczytaj jeszcze raz, a jak czegoś nie rozumiesz – zapytaj ;)

      I znów Ci coś umknęło. W tym akapicie notki jest takie zdanie: „Przypuszczam, że ja też po siedmiodniowym dyżurze non-stop mógłby wygadywać podobne, albo i jeszcze większe głupoty”. Ono tam jest wstawione nie po to, aby tekst był obszerny. A teraz kombinuj, jaki ono ma sens?

      Poszukaj sobie w słowniku znaczenie słowa „olśnienie”, a później mi wytłumacz, po co użyłeś tego zwrotu? Jeśli już, to lekarz doznał cudu olśnienia.

      Usuń
    20. Metoda stosowania tych samych argumentów, czy jakaś inna metoda? :D

      Żaden - oprócz tego, że zakładasz at hoc, że pisze on głupoty i że nie był ateistą. Bo ateiści się nie nawracają. Takiego dramatu nie jesteś w stanie sobie wyobrazić... :)

      No wiem, wiem nie było tej kulki... ale skoro okładamy się teraz słownikiem to:

      olśnić - natchnąć, wskazać właściwy tok myślenia.

      W sumie skoro uznamy że Twój tok myślenia jest niewłaściwy, jestem w stanie przyznać, że wcale Cię nie olśniło. :) Zresztą tak napisałem, że to olśnienie pozorne...

      Usuń
    21. Wydawało mi się, że prościej nie można. Ale spróbuję. Gdybyś mi przedstawił argumenty na to, że zachowanie tego lekarza było racjonalne, to stosując tę samą metodę co ja, byłoby o czym dyskutować. Tymczasem atakujesz mnie argumentami ad personam, tylko przez ośmieszanie moich.

      Tu jeszcze gorzej. Przecież w tym zdaniu tego lekarza w jakiś sposób usprawiedliwiam stwierdzeniem, że w jego sytuacji, też mógłbym palnąć jakąś głupotę. Prosty eksperyment. Normalnie to zdanie o pokoju powinno brzmieć: „Codziennie szukamy ukojenia, prosząc Pana, by pomógł nam opiekować się chorymi”. Krótko, zwięźle i na temat. Nawet dla mnie, starego ateisty, byłoby ono sensowne w ustach (już) wierzącego i naprawdę nie miałbym się czego czepiać. Nawet tego rzekomego ateizmu.

      Napisałeś „olśnienie” a nie „olśnić”. Zaś jeżeli coś mamy uznać, to bardziej to, że Twój tok myślenia jest niewłaściwy. Pozorne olśnienie nie jest olśnieniem, to bardziej oksymoron, taka sucha woda ;)

      Usuń
    22. A dlaczego miało być racjonalne? Spośród różnych impulsów, które kierują ludźmi nie każdy musi się kierować racjonalnością, w sensie stricte. Tak jak się przyjrzeć na sens tego co piszesz dla tych 20 osób - też trudno się w tym dopatrywać jakiejś głębszej racjonalności - bo niczemu to służy oprócz Twojej satysfakcji?

      Asmo, ja mam obawę, że jako Włoch on tego po polsku nie pisał. :) Fakt, za zręcznie to nie jest wyłożone - ale słowo "Nim" z dużej litery świadczy o tym, że nie chodzi o tu o pokój w sensie pomieszczenia.

      Fakt, napisałem "olśnienie", nie "olśnić", spodziewając się że zrozumiesz, ale co się okazuje? Olśnienie nie olśniewa. :D Co za tym idzie - dzielenie pewno nie dzieli, spoiwo nie spaja i tak dalej? Hmm.
      Co do suchej wody - prawda, przecież mówiłem od początku, że to żadne olśnienie, ale nie chce mi się zaczynać kolejnej dyskusji na temat braku empirycznych podstaw do stwierdzenia, że coś istnieje czy nie istnieje - w przypadku Boga.

      Usuń
    23. Ha, ha, moja satysfakcja ma tu najważniejsze znaczenie. Czy ja nie pisałem, że mam strasznie przerośnięte ego? ;) Ale wracając do sedna. Cały problem w tym, że Ty nie potrafisz się odnieść racjonalnie do bohatera tego wątku notki, od razu atakujesz, zresztą pobieżnie zrozumiany mój stosunek do niego. Jeszcze inaczej, nic chcesz oceniać jego postawy, nie chcesz jej bronić, łatwiej jest przecież zdyskredytować moje podejście. A przecież tego gościa i jego zachowanie można łatwo uzasadnić i usprawiedliwić. Bo tak naprawdę jest to ckliwa historyjka z kazania dla dzieci w okresie pierwszej komunii świętej.

      Racja, to Włoch, powiedział coś po włosku, ale to nie ja go tłumaczyłem a polscy, jak mniemam katoliccy, tłumacze. Te jego słowa są cytowane również na portalu wPolityce, czy Niezależna. Ja to określę dość dobitnie. Wydawało im się, że w ten sposób dop...lą lewakom.
      Radku!, Radku! – ja znam przynajmniej ogólnie zasady gramatyki. Jeśli „Nim” jest pisane z dużej litery, to ten zaimek odnosi się do Pana, a nie do pokoju czy pomieszczenia. Sam tę zasadę stosuję, choć mnie mierzi to pisanie o kimś z dużej litery, o kimś kogo nie ma.

      Tu mi się nie migaj. Jest wręcz namacalny, choć wirtualny zapis Twojego zdania, którego już się nie wyprzesz ;) Mogę Ci jego sens rozłożyć na czynniki pierwsze...

      Usuń
    24. Nie jestem po prostu kompetentny by oceniać jego postawę - przyznaję mu jedynie prawo do wypowiedzi, bez wtrętów, że powinien sobie zamiast tego poszukać "piersi lekarki". Jego wypowiedź niczego nikomu nie narzuca, nie jest też obraźliwa - stąd wydrwienie go uważam za słabe po prostu i tą opinię wyraziłem - bezpośrednio do autora. Nie mam też nic przeciw temu, że historią jest według niektórych ckliwa - akurat lepsze to niż Twoje jadowite uwagi pod adresem tego lekarza. Tak naprawdę przyczepiłeś się do tego faceta nie mając również żadnych konkretnych argumentów, sypiąc stekiem pomówień i spekulacji, a to że nie był ateistą, a to że pisząc o Bogu pisze głupoty, w końcu już nie mając się czego ciepnąć - że jest ckliwy. I to jest słabe, bardzo. Tym bardziej słabsze, że mienisz się tym niby liberałem (choć w praktyce więcej w Tobie tego "niby" niż liberała - tolerancji nie ma w Tobie za grosz).

      Niby jak ma to dopier-ć lewakom? Na zasadzie skropienia święconą wodą diabła? Na samo słowo Bóg dostają padaczki i ataku pianotoku?

      Kiepsko znasz te zasady... Otóż zasada pisania Boga z wielkiej litery odnosi się w religii monoteistycznej do konkretnej osoby - nieważne czy ona istnieje czy nie - i tak . To raz. Co do zaimków - żadna zasada gramatyczna nie zobowiązuje Cię do używania wielkich liter gdy piszesz o Bogu, aczkolwiek używanie ich nie jest błędem, jeśli ktoś zwraca się do osoby w której istnienie wierzy.

      Tak tak, możesz także napisać elaborat na temat zawartości cukru w cukrze... :)

      Usuń
    25. A czy ja temu lekarzowi odbieram prawo do wypowiedzi? Ale skoro on ma prawo wypowiedzieć je publicznie, to i ja mam prawo się do nich odnieść. Chyba, że mi to prawo odbierzesz ;) Przy tym strasznie, ale to strasznie manipulujesz. Słowa o „piersiach lekarki” odnoszę do prawdziwego ateisty, i tylko w Twojej interpretacji (zresztą błędnej) dotyczą lekarza. Nie proponuję mu kłaść się na tych piersiach, ja powątpiewam w jego prawdziwy ateizm, w przesadny sposób tłumacząc, co zrobiłby prawdziwy ateista, którym on nie był. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?
      Jego wypowiedź nikomu nic nie narzuca?! W jego wypowiedzi jest i takie zdanie: „Zdaliśmy sobie sprawę, że tam, gdzie człowiek nic nie może zrobić, potrzebujemy Boga”. A z kolei tekst: „Codziennie szukamy pokoju, prosząc Pana, by pomógł nam się na Nim oprzeć, byśmy mogli opiekować się chorymi”, pomijając ów nieszczęsny pokój, czyż nie sugeruje, że aby opiekować się chorymi, potrzebny jest Pan?
      Oczywiście, że historyjka jest ckliwa, takich się właśnie nasłuchałem w czasach gdy, przystępowałem do I Komunii świętej i jeszcze kilka lat później. Uciekając się do różnych przykładów, wmawiano mi (często skutecznie), że Bozia jest dobry i bardzo nam pomaga.
      I jeśli możesz, wskaż mi tę setkę pomówień, no dobra, niech będzie pół setki, do których się uciekam ;)

      Nic z tego wątku nie rozumiesz, więc mi tu nie zalewaj święconą wodą ;)))

      Pisownię wyrazów związanych z Bogiem monoteistycznym określiła szczegółowo Rada Języka Polskiego z 2005 i 2007 roku. Zaleca stosowanie dużej litery do samego słowa Bóg jak i jemu pochodnych. Jak każde zalecenie, możesz się do niego stosować, albo nie. Tymczasem Ty znów odwracasz kota ogonem. W oryginalnym tekście (polskim) jest napisane Nim z dużej litery, co jednoznacznie odnosi się do tego Boga/Pana, a nie do pokoju (cokolwiek to znaczy), czy pomieszczenia (jakiekolwiek przyszłoby Ci na myśl).

      Mogę, ale nie będę Ci już groził ;)))

      Usuń
    26. @ Asmo

      Ze sie wtrace bo mnie zaczyna …

      "Cały problem w tym, że Ty nie potrafisz się odnieść racjonalnie do bohatera tego wątku notki, od razu atakujesz,(..)"

      Caly problem w tym Asmo, ze ty nie potrafisz podejsc do tego co przeczytales empatycznie. Jest kryzys. Ludzie reaguja roznie. Jedni zwracaja sie do Boga, bo wszystko co w ludziej mocy bylo, uczynili. Drudzy sie od tego Boga odwracaja, bo takie "cos", w ich miemaniu, nie ma prawa zaistniec w swiecie poddanym Bozej pieczy.

      Rademenes ma racje. Sprawa wygladalaby zgola inaczej, gdybys trafil na przypadek kogos kto sie od Boga odwrocil i zaczal gaworzyc o ateizmie. Bylbys caly w skowronkach i kontent. Nie wyszydzilbys tej postawy. Natomiast odwrotna sytuacje linczujez bez opamietania. Wysmiewasz. Okazujesz wrecz psychopatyczne parcie na udawadnianie braku logiki i racjonalnosci w takim wpisie i postawie. Lekarza wysmiewasz, ze golowas ci on byc musi, bo Pearl Harbor to dopiero bylo pieklo… i tam to dopiero lekarze mieli roboty po pachy i to jakiej!! No po prostu dajesz nam tutaj koncert barku taktu. Braku umiejetnosci wczucia sie w sytuacje drugiego czlowieka. A brak umiejetnosci wczucia sie to brak empatii. Jakbys nie byl w ogole zdolny do tego. Wspolczuje ci, choc wspolczujcie , choc wspolczucie to uczucie i na pewno nie ma ono nic z racjonalnoscia wspolnego:))
      Rademenes probuje ci zwrocic uwage, ze to twoje dowodzenie mozna odwrocic na twoja niekorzysc. Doczepic sie w taki sam sposob twoich argumentow, w jakich ty doczepiasz sie lekarza. I … ? No co za "i" ? To przeciez nie to samo, nieprawdaz? Twoje argumenty to sa dopiero racjonalne, a tamtem "dupek" to w ogole jakies poplatanie z pomieszaniem.

      A jeszcze tak w sprawie twojej wiary, ktora niby starciles. O ile moge oceniac. Ty jej nigdy nie miales. Chciales tak jak ogol, ale … nie szlo . Chodziles na te wszystkie koscielne uroczystosci, poddawales sie rtualom, ale ...nigdy nie byles wierzacym:))

      Usuń
    27. A co mają piersi lekarki wspólnego z prawdziwym, czy nawet nieprawdziwym ateizmem? I co to jest "prawdziwy ateizm"? Mówisz o sytuacji w której człowiek udaje że nie wierzy, ale wierzy? Nie jesteś w tego w stanie stwierdzić, gdybanie nie ma tu sensu.

      Co jego wypowiedź niby narzuca? Podałeś dwa cytaty - co one mają wspólnego z narzuceniem komuś czegoś? Wcale nie sugeruje, że potrzebny jest Pan by opiekować się chorymi, powiedział tylko, że oni go potrzebowali. Cały czas mówił "MY" czyli wyrażał się w imieniu swoim, ewentualnie kolegów - jeśli ktoś ma prawo oponować to oni. Jak powiesz, że chce Ci się pić to też całe otoczenie ma się poczuć w obowiązku, by rzucić się do wodopoju?

      A to to co napisałeś Ci nie starczy, aż pół setki się domagasz? :D Pomawiasz go choćby o pozorny ateizm. :D

      He, he typowe zakończenie rozmowy, w chwili gdy komuś brak argumentów, albo się zorientował, że strzelił głupotę, której nie da rady obronić. :D

      Taak? A gdzie tak zaleca? Zdaję się że teraz Tu siłujesz lać wodę.
      Zaimki odnoszące się do Boga: jeżeli zaimków tych używamy w wypowiedziach skierowanych do Boga, to zapisujemy je wielką literą, np. Bądź wola Twoja; jeżeli natomiast używamy ich w wypowiedziach o Bogu, można zapisywać je wariantywnie – wielka lub małą literą." Zatem pisząc o Bogu możesz używać wielkiej albo małej litery, ale zwracając się do Boga powinieneś używać dużej - co jest logiczne - bo dotyczy każdego podmiotu, niezależnie od tego czy jest on realny, czy fikcyjny. Ponieważ jesteś "ateistom", nie powinieneś odczuwać potrzeby, by się do Niego zwracać, więc ze spokojnym sumieniem możesz sobie darować wielką literę. :)

      Usuń
    28. Aniu:

      Uwielbiam działać kobietom raz na zmysły, raz na nerwy ;)))

      Empatycznie? Zraz, zaraz, empatii wymaga się od lekarza, dlaczego więc jemu jej brakuje i deprecjonuje niewierzących? Empatię to ja mam dla chorych, od lekarza wymagam jakichś standardów możliwych do przyjęcia przez wszystkich, a nie tylko przez wierzących.

      Ja bym prosił, abyś nie gdybała. Przypadków porzucenia wiary jest zdecydowanie więcej niż tych, którzy wiarę przyjmują (włączając chrzczonych noworodków). Pokaż mi choć jedną notkę, gdzie ekscytuję się kimś, kto wiarę porzucił, bo przecież o tym gdybasz.
      Aha, czyli na każdą taką ckliwą historyjkę powinienem reagować taktem, zrozumieniem i szacunkiem(?) Tymczasem nawet Ty, (tu złośliwie) jak przystało na katoliczkę, oceniasz mnie bez pardonu i wyrokujesz, czy ja byłem wierzący czy nie, nic w tym temacie nie wiedząc. Innymi słowy, Ty i Radek macie prawo mnie oceniać, mnie nie wolno nikogo, a przecież ja się nawet do Was w tym sensie nie odnoszę. Wziąłem na tapetę news, który mnie bulwersuje i wykazałem co. Nie oceniam tego lekarza przez pryzmat przyjętej wiary, ale przez to, co napisał na Twitterze. A napisał niemal dokładnie to, co w swoim „Dzienniczku” napisała św. Faustyna, choć innymi słowami. Jakoś nie czytam u Was oburzenia na moją krytykę jej słów.

      Zaś wtrętu o „dupkach” już w ogóle nie rozumiem. Bo niby co? Nie przystoi staremu zrzędzie? Powinien już tylko o różańcu... Staram się być daleko bardziej delikatny w tym temacie od Radka (cycki), czy nawet od Ciebie (dupki), a jednak się okazuje, że to ja jestem wulgarny ;))) No wybacz...

      Usuń
    29. "Zraz, zaraz, empatii wymaga się od lekarza, dlaczego więc jemu jej brakuje i deprecjonuje niewierzących?"

      Samo mówienie że się uwierzyło i że się potrzebuje w sytuacji kryzysowej Boga jest "deprecjonowaniem niewierzących"? Asmo, Ty tak na poważnie to piszesz, czy nie do końca przemyślałeś jeszcze co masz napisać?

      Usuń
    30. Piersi lekarki nie mają nic wspólnego z ateizmem. Tylko mnie się wydawało (błędnie), że potrafisz zrozumieć metaforę, której używasz na potęgę. Przykład: „Był jednym z wielu ziarenek, które kiełkowały aż wyrosły” 23-03 22:13. Natomiast bez zastrzeżeń przyjmujesz ckliwą historyjkę, że lekarz ateista, na widok kapłana przy umierającym, nagle uwierzył w Boga. Dlaczego nie uwierzył, gdy jego rodzice chodzili do kościoła?

      Jeśli ja powiem, że Boga nie ma, też uznasz, że to nie jest agitka na rzecz ateizmu? Tymczasem on nie mówi w swoim imieniu, a w imieniu jakieś grupy, i choćbyś nie chciał, to też jest agitka, podparta dodatkowo określeniem „my”. Czyli już nie tylko ja, ale my, a ponieważ nas jest więcej, to my mamy rację. To odnieść też do komentarza z 15:01. Jeśli zaś ja powiem, że chcę pić, to znaczy, że mnie suszy, a nie Ciebie i Anię. ;)

      Nie ja się domagam setki, to Ty setkę zaproponowałeś. Nawet bym się napił... Przeczytaj komentarz Ani, w którym mi zarzuca, że nigdy nie byłem wierzącym (choć dziś żałuję, że byłem). To samo można powiedzieć o tym lekarzu.

      Napisałem, że nie rozumiesz tego wątku. Jak mógłbyś zrozumieć, skoro według Ciebie lewactwu się należy?

      W ogóle nie pojmuję, po co drążysz ten wątek? To nie ja napisałem „Nim” z dużej litery, choć uznaję, że ta pisownia jest do przyjęcia i sam ją stosuję. Niezależnie od tego, czy jestem wierzący, czy nie.

      Usuń
    31. Nie do mnie to pytanie. Jego się spytaj, ja strażnikiem niczyich myśli nie jestem, dlaczego traci, albo odzyskuje wiarę.

      Przecież cały czas, przy każdej okazji to podkreślasz. Samo twierdzenie że Boga nie ma jest jakąś tezą, nie musi mieć znamion agitacji. Problem zaczyna się w chwili, gdy każdego, kto mówi inaczej zaczyna się traktować jak głupka - a tak właśnie się zachowałeś, niestety. On nie mówi zresztą w imieniu "jakiejś" grupy, tylko konkretnie lekarzy, z którymi pracował. Jeżeli ktoś ma prawo teraz się z nim nie zgadzać to tylko oni. Poza tym o jakiej "racji" mówisz? Tu nie ma ani śladu żadnej racji. Tu jest mowa o subiektywnych odczuciach tych ludzi. Nie ma żadnej puenty, która skłaniałby do odbiorcę tych słów do uwierzenia - wszystkie te zarzuty narodziły się w Twojej wyobraźni, skoślawionej nawet nie samym ateizmem, ale uwielbieniem swojego ateizmu, dla którego istnienie Boga nawet w wyobrażeniu innych jest jakimś zagrożeniem, albo zniewagą co najmniej...
      A jak ja Ci opowiem że ostatnio z kolegą byłem na spacerze zachciało NAM się pić, to zmieni postać rzeczy? A może jakaś agitacja się za tym kryje?

      Nie wiem czy byłeś, czy nie byłeś, Twoja sprawa.

      Co się znowu im należy? Mówienie o Bogu? :D Asmo, dobrze się czujesz, czy tak nie za bardzo?

      Ja drążę? Przecież Ciebie mierzi pisanie zaimków związanych z osobą boską z dużej litery... :)

      Usuń
    32. @ Asmo

      "Ja bym prosił, abyś nie gdybała. Przypadków porzucenia wiary jest zdecydowanie więcej niż tych, którzy wiarę przyjmują (włączając chrzczonych noworodków). "

      Tak? To dlaczego wynik pt.: "wiecej" , podajesz mi na gebe? Racjonalnie prosze. To twoje "wiecej" brzmi jak matematyczne zyczenie:) Nie przecze, ze tak nie jest, ale jak na razie musze (racjonalnie) zawierzyc twej matematyce. Statystyka sie posluz.

      "Aha, czyli na każdą taką ckliwą historyjkę powinienem reagować taktem, zrozumieniem i szacunkiem(?)"

      Mysle, ze nie na kazda, ale bywaja takie sytuacje ( np.: smierc innych, czy tez sytuacje z tym zwiazane), ze wypadaloby choc ciut taktu wykazac:)

      "Pokaż mi choć jedną notkę, gdzie ekscytuję się kimś, kto wiarę porzucił, bo przecież o tym gdybasz. "
      Nie. Ty musisz miec powod do rzenia, do wysmiewania ludzkiej glupoty, a przejscie na ateizm nie jest dla ciebie przypadkiem glupoty. Poklepalbys kogos takiego przyjacielsko po pleckach i podal reke, jak bratu w wierze. To nie wzbudza twoich negatywnych emocji. Jest aktem wywyzszajacym rozum. To nie jest przypadek wymagajacym zastosowania terapii wysmiewania i wytykania paluchami:)
      Ciebie rajcuja takie wypowiedzi jak u tego lekarza. To dopiero szczyt glupoty i mozna po czyms takim pojechac jak na lysej kobyle, nieprawdaz? Bez ograniczen, bez taktu, bez jakiejkolwiek empatii.
      A tu prosze jest potwierdzenie na to co napisalam :
      "Wziąłem na tapetę news, który mnie bulwersuje i wykazałem co."
      Dokladnie. Nie bedziesz bral na tapete i zajmowal sie przypadkami przejscia na ateizm, bo one cie nie bulwersuja. Nie bedziesz szczycil sie takimi przykldami i nimi napawal, bo nie buzuja w tobie w tym czasie negatywne emocje. Ty musisz byc dotkniety bulwersacja aby splodzic post taki, jaki splodziles:))

      "Innymi słowy, Ty i Radek macie prawo mnie oceniać, mnie nie wolno nikogo, a przecież ja się nawet do Was w tym sensie nie odnoszę."

      No przeciez ci wolno. Przeciez to robisz. A nam wolno odniesc sie do tego, co tobie wolno. Ocenic tak, jako i ty oceniasz.

      No coz... moze uda ci sie tak kogos zawstydzic, ze jakby mu sie tam w srodku serce sklanialo ku wierze w Boga to po przeczytaniu twego jakzesz ostrego felietonku linczujacego glupote ludzka, od razu odechce sie delikwentowi wiary jakiejkolwiek:)) Moze uda ci sie uratowac przesmiewaniem kogos watpiacego? Kto wie.

      Usuń
    33. Radku:

      No tak, mogłem się spodziewać. Bronisz go jak Jasnej Góry przed Szwedami, a teraz każesz mi go samego zapytać ;) Ale spokojnie, ja go nie zapytam, pytanie jest retoryczne, ta wypowiedź dowodzi tylko, że jego ateizm był pozorny.

      Naprawdę każdego wierzącego traktuję jak głupka? No toś wymyślił.
      Jakie ma znaczenie czy to jest grupa lekarz, a nie na przykład hydraulików, którzy nagle ze zdumieniem stwierdzili, że jednak woda płynie z kranu (przykład dobrany celowo)?
      Miałbyś wnet rację Radku. Gdyby oni między sobą ustalili, że jednak jest Bóg, tylko oni mogliby to podważyć. Ale zapominasz, że jeden z nich tę „radosną nowinę” puścił w świat, niczym apostoł-ewangelista. W takim przypadku ich prywatne ustalenia przestały być prywatne.
      To prawda, wychwalam swój ateizm, ale jestem świadomy tego, że każdy tu może zajrzeć i określić mnie głupcem. Jeśli mi to racjonalnie udowodni, a nawet jeśli nie, byle nie na zasadzie „nie bo nie”, będę mógł mieć tylko do siebie pretensje, że temat poruszyłem. Tylko jest gorzej Radku. Ja nie wyśmiewam jego wiary, ile opis, jak do tej wiary się przekonał. I znów zadam retoryczne pytanie: czy gdyby na miejscu tego księdza był buddyjski mnich, ogłosiłby światu, że stał się buddystą. Już o takim imamie i wiarę w Allaha nie wspomnę? I jeszcze jedno: czy wtedy polskie portale też by z taką euforią i nim pisały?

      Przynajmniej przyznałeś się do tego, że nie wiesz. Masz mały plusik ;)))

      A mówiłem, że nie zrozumiesz ;)))

      No jeszcze mi powiedz, że to ja bronię tego lekarza :D

      Usuń
    34. @ Asmo
      " I jeszcze jedno: czy wtedy polskie portale też by z taką euforią i nim pisały?"

      Akcja dzieje sie ( nawrocenie lekarza) w sektorze , obszarze, terenie, na ktorym jest przewaga wiary chrzescijanskiej. Pisza wiec o tym, miedz innymi, portale katolickie, zajely sie przypadkiem, zwrocil on ich uwage:))

      Usuń
    35. A, to teraz moja wypowiedź dowodzi pozornego ateizmu tego lekarza... Ciekawy związek przyczynowo skutkowy, nie powiem... :)

      A niby jak? Przecież tego lekarza zmieszałeś z błotem, pastwiąc się nad nim, jakie to on głupoty wypisuje. Z każdego słowa bije pogarda, przemądrzałego ateisty do poczciwego i głupawego doktorzyny, który powinien się zamknąć i przylgnąć do piersi lekarki a nie wypowiadać się publicznie. Jesteś tak zaślepiony w swej niechęci do wszystkiego co się wiąże z tym Bogiem, że nie zauważasz nawet jak bardzo prymitywny jest Twój atak. Jak bardzo miałkie te wszystkie argumenty, które uważasz niby za racjonalne.
      Nie wiem, czy to ma znaczenie kim by się on stał - czy buddystą, czy muzułmaninem. Dla mnie na przykład żadnego, nie wiem czego ma dowodzić ten przykład, chyba tylko tego, że byś się o tym nie dowiedział i nie miał z kogo dworować.

      A to mów od razu, że po prostu piszesz bez sensu, a nie po to, żeby ktoś coś zrozumiał.

      Usuń
    36. Aniu:

      Mówisz masz (statystykę):
      Austria (2018): - apostazji poddało się 600 tys. wiernych, na łono Kościoła wróciło lub się nawróciło 5 tys.
      W katolickiej Polsce nie ma wiarygodnych statystyk. Kościół takimi danymi się nie chwali. Ale można śmiało przyjąć, że to od 300 do 500 osób rocznie (oficjalnie). Natomiast Kościół też nie chwali się liczbami ilu niewiernych nawróciło się na katolicyzm, ale tu tym bardziej nie ma się czym chwalić. W polskiej prasie katolickiej nie opisują takich przypadków, poza nielicznymi dokonanymi za granicą. A śledzę tę prasę dość pilnie i nie umknęłoby to mojej uwagi.

      Zmarł ks. prałat Piotr Pawlukiewicz. Facet, którego nie znosiłem (pominę epitety). Nawet słówkiem się na jego temat nie zająknąłem. Mogę najwyżej napisać: niech mu ziemią lekką będzie. Bez ironii.

      Nie ma już blogów na Interii. Nie musisz mi wierzyć – doprowadziłem trzech facetów, ateistów do zlikwidowania swoich blogów, udowadniając im, że swoimi wpisami ateizm obrażają. Daj mi dziś taki blog, a nie zostawię na nim suchej nitki.

      Różnica miedzy mną a Wami jest taka, że ja z Wami grzecznie polemizuje, a Wam się nie zawsze to udaje. Ale z natury jestem wyjątkowo wyrozumiały ;)))

      Do komentarza z 16:34. To dowodzi, że polskie portale nie są zainteresowane konwersją na inną wiarę, działają wyjątkowo wybiórczo. ;)

      Usuń
    37. Radku, mnie teraz naprawdę ręce opadły z bezsilności ;)))

      Jaka Twoja wypowiedź? Cały czas odnoszę do tekstu i słów lekarza. Ty go bronisz, ale nie potrafisz mi wykazać sensu jego słów, poza jednym – ja się mylę.

      Nie lekarza, a jego słowa zmieszałem z błotem. Ja mam gdzieś, czy on się nawrócił, czy nie. Ani mnie to ziębi, ani parzy. Bulwersuje mnie tylko sposób w jaki to oznajmił światu. Dopóki tego nie pojmiesz, to ta dyskusja staje się jałowa.

      Ano ma znaczenie, i to kolosalne. Gdyby on został buddystą, te same media pisałyby, że mu odbiło, że szatan pętał jego duszę i tym podobne dyrdymały. Znam wiele takich przypadków, choć jeden, ale tylko jeden był znamienny. Dobrze pisano o synu Szydło, że powinno się go zostawić w spokoju. Wierzą do tej pory, że on się nawróci..., choć już jakby mniej. No ale syna byłej premierowej nie wolno obrażać. Gdyby to był syn Kidawy-Błońskiej, o wtedy by się działo, oj działo.

      Wezmę sobie mały oddech, to Ci wytłumaczę, czego nie rozumiesz ;)

      Usuń
    38. @ Asmo

      "Zmarł ks. prałat Piotr Pawlukiewicz. Facet, którego nie znosiłem (pominę epitety). Nawet słówkiem się na jego temat nie zająknąłem."

      No. Niech tylko ktos cos o nim napisze. Cos takiego co cie zbulwersuje, od razu kalwiaturka pojdzie w ruch:)) Moze jakies katolickie epitafium i .. juz bedziesz zagotowany:))

      " Nie ma już blogów na Interii. Nie musisz mi wierzyć – doprowadziłem trzech facetów, ateistów do zlikwidowania swoich blogów, udowadniając im, że swoimi wpisami ateizm obrażają (…)"

      Dokladnie. Musze uwierzyc:))

      "Różnica miedzy mną a Wami jest taka, że ja z Wami grzecznie polemizuje, a Wam się nie zawsze to udaje."
      Niech ci bedzie. Jestes w tych polemikach lepszy, lagodniejszy i ojcowsko wyrozumialy:))

      " To dowodzi, że polskie portale nie są zainteresowane konwersją na inną wiarę, działają wyjątkowo wybiórczo. ;)"
      Nie wiadomo czy ten lekarz zwiazal sie z jakims kosciolem. Nie wiadomo, czy nie skloni sie ku islamowi. Chodzi o to, ze zaczal wierzyc w Boga. On wyglosil pochwale Boga- tak to nazwijmy.

      Usuń
    39. Tych epitafium było zatrzęsienie, jeśli go jeszcze nie pochowali, to jeszcze się jakieś pojawią. Żaden do tej pory mną nie „ruszył” ;)

      Zapomniałaś dodać, że jednocześnie uparty. Mnie ten komplement nie razi ;)))

      Ponieważ chodzi o katolickiego księdza, mowa może być tylko o katolicyzmie. Choć z drugiej strony heretyków tej religii nie brakuje, więc kto ich tam wie? ;)

      Usuń
    40. Zaraz zaraz - sens jego słów chyba jest jasny, nie chcę też wykazywać że w czymś się mylisz, bo i niby w czym masz się mylić - masz inne zdanie i koniec. Krytykujesz rożne rzeczy, masz prawo. Na stronie jest też możliwość komentarzy - więc sugeruje to, że liczysz na jakąś dyskusję. Nie zamierzam kiwać głową, skoro uważam że tu krytyka jest bezzasadna, a co więcej - wynika tylko z osobistych i dość obsesyjnych uprzedzeń gospodarza, jakie ten ma do wiary i Boga.

      Ale ja przecież rozumiem doskonale. Tobie przeszkadza, że on W OGÓLE o tym powiedział.

      To mówimy w końcu o mediach, czy o tym co on powiedział? Bo odbiegasz od tematu...

      Heh...

      Usuń
    41. Mówimy i o mediach i treści tego artykułu.

      Przerwa w polemice wyjątkowo mi się przydała. W całej tej tkliwej historyjce jest coś, co mi dotychczas umknęło. Otóż, jest teraz w czasie zarazy dziwny trend katolickich ortodoksów do wołania aby się nawrócić, bo cała ta pandemia jeśli nie jest karą z grzechy, to na pewno ostrzeżeniem ze strony Boga. Przypomina się wizje i postawy świętych, mnoży przykłady reakcji Bozi na zepsucie moralne, oraz coraz częściej owe „świadectwa” nawrócenia. I ta historyjka doskonale się w ten trend wpisuje.

      Próbuję znaleźć jakieś źródło. Był Fecebook, był blog Marco Tossatiego, był też jakiś włoski portal katolicki. Ale najzabawniejsze jest coś innego. Te źródła nie mogą się zdecydować, czy to był ksiądz, czy pastor który żegnał umierających. Zależy który portal to opisuje: katolicki, czy protestancki. I jest też jedna (słownie: jedna) fotografia tego 38-letniego lekarza. Jemu bliżej do pięćdziesiątki niż przed czterdziestką. Natomiast sama fotografia przypomina ujęcie z reklamy pasty do zębów, gdzie znany stomatolog zapewnia, że ta jest najlepsza. Niby ona (redaktorka?) i on mają maseczki, ale na szyi...

      Wniosek nasuwa mi się sam. Fake news (nie przesądzam) ku przestrodze niewiernych, bo włoska prasa w ogóle o tym nie pisze (ja przynajmniej nie znalazłem). Dlaczego ku przestrodze? Bo ten ateizm w wielu (polskich) opisach stale i różnie się podkreśla. A to „zacięci ateiści”, a to „przekonani ateiści”, a to wreszcie „zatwardziali ateiści” (każdy z tych przymiotników niejako a priori wyklucza nawrócenie się z takiego powodu jak widok księdza/pastor przy umierającym).

      (cdn. nastąpi)

      Usuń
    42. Wreszcie o czymś, czego nie rozumiesz, a co obiecałem Ci wyjaśnić. W Polsce istnieją dwa główne nurty polityczno-ideologiczne. Prawicowy konserwatyzm i laicyzujący liberalizm. Ten pierwszy wprawdzie jest wciąż dominujący (w teorii) ale ewidentnie nie potrafi sobie poradzić z powolną degradacją (w praktyce). Użyję metafory: tonący brzytwy się chwyta, więc jedyny ratunek w tym, aby zohydzić ten drugi nurt. Jedną z wielu metod i celów jest zdyskredytowanie świeckości. Między innymi przez propagowanie takich ckliwych treści jak ta o tym lekarzu, które mają oczernić ateizm. Cios jest strasznie chybiony. Ateistów w Polsce jest garstka i ten artykuł nie ruszy „sumień” ateistów, ani nie „wstrząśnie” letnim katolicyzmem, optującym za świeckością. Co najwyżej obnaża prymitywizm dążenia do powrotu do chrześcijańskich korzeni.

      Dla porównania artykułu z Pch24.pl polecam Ci:
      https://opoka.news/wloski-lekarz-ciesze-sie-ze-wrocilem-do-boga
      Znajdź różnice ;)))

      Usuń
    43. Gadanie o karze boskiej nie znajduje nawet poparcia wewnątrz kościoła, czego dowodem słowa abp. Polaka - "Pan nie przychodzi do nas jako epidemia. Pandemia nie jest karą zesłaną na nas przez Pana Boga." Skończyły się czas straszenia karą boską i gadanie niej nie przynosi posłuchu żadnemu kaznodziei - z tego zdaje sobie sprawę większość najbardziej zagorzałych ortodoksów.

      Co do tego czy to fake news - to może Cię zaskoczę, ale nie zamierzam się spierać, bo to niewykluczone. Natomiast nie rozumiem zupełnie, dlaczego niby o nawróceniu tego lekarza miałaby pisać włoska prasa, uważasz że to aż tak istotne wydarzenie?

      Tak tak, wszystko rozumiem o tych nurtach, to się mniej więcej zgadza, nawet z tym dyskredytowaniem ateizmu, ale do momentu, że akurat "treści o tym lekarzu mają oczernić ateizm". Tego momentu nie rozumiem - w jaki sposób przytoczenie słów, kogoś, kto się nawrócił "oczernia" ateizm, skoro tam nie ma ani słowa wartościowującego ten ateizm. Nie tyle jest to "chybiony cios", co wcale nie jest żaden cios. Gdyby on chociaż powiedział, że był zaślepiony, że tkwił w błędzie... Ale nie, facet po prostu mówi, że wtedy przydała mu się wiara i natchnął go do tego widok kapłana, który mimo choroby pomagał innym.

      A jakie mam różnice znaleźć, skoro to mowa o tym samym przypadku? :D

      Usuń
  3. No nie wiem czy w obecnej sytuacji przytulanie się (zwłaszcza w szpitalu zakaźnym) do piersi młodych lekarek i pielęgniarek to dobry pomysł. Mógłbym jeszcze zrozumieć katolika, który wierzy, że modlitwa go ochroni... Ale taka propozycja ze strony prawdziwego ateisty? No, no...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co chcesz, racjonalne podejście ateisty w praktyce... :)

      Usuń
    2. Boja:

      Z tym przytulaniem nie ryzykujesz nic więcej, niż przez sam pobyt w takim zakaźnym szpitalu. W ostateczności możesz lekarkę zdezynfekować...

      Usuń
    3. Ja zdezynfekuję lekarkę, lekarka zdezynfekuje mnie... Strasznie jałowo będzie!

      Usuń
    4. A jak ma być? Romantycznie? W szpitalu zakaźnym? Tego nawet ja bym nie wymyślił. On miał przez chwilę odpocząć. Jakiekolwiek podteksty ateiście nie przystają, jeśli ktoś ma kudłate myśli..., no dobra, tu już sobie daruję ;)

      Usuń
  4. Jeżeli chodzi o Faustynę to "Dzienniczka" jeszcze nie czytałam. Chociaż czego mogę się spodziewać wiem po rozdziale z książki Anny Connolly "Toksyczni święci czyi o kulcie cierpienia w chrześcijaństwie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To "zerwanie z ateizmem" może wynikać właśnie z takiego nadmiernego wycieńczenia fizycznego i psychicznego.Bo jak wiadomo "jak trwoga,to do Boga"
      Czy to zerwanie będzie już sytuacją stałe okaże się po unormowaniu sytuacji.

      Jeżeli chodzi o umierającego księdza ,który był przy konających.Właśnie takie momenty jak na przykład epidemie pokazują miarę naszego człowieczeństwa. Widać ten ksiądz okazał się dobrym człowiekiem

      Usuń
    2. Straciłem ponad miesiąc na tę lekturę, gdyż tego momentami nie dało się czytać. Dziś odpowiednie cytaty znajduję w necie, bo drugi raz już bym „Dzienniczka” nie strawił. Same herezje, jakem ateista ;)

      Może być, że to efekt trwogi. Tylko akurat on o tym nie wspomina ani słowem. Tego księdza nie oceniam, robił to, co mu nakazywało powołanie.

      Usuń
    3. Jak same herezje,to może w sam raz dla heretyczki :)

      Tak to nieraz bywa,gdy człowiek znikąd nie widzi pomocy to zwraca się do tych sil wyższych i nawet zaczyna wierzyć,że wierzy.

      To nie tylko powołanie ale ten zwykły ludzki odruch.Ateistom i heretykom też się on zdarza ;)

      Usuń
    4. Ale to trzeba wiedzieć, na czym owa herezja polega. Niezbędna jest znajomość religii ;)

      Gotów jestem obstawić tezę, że ateistom trafia się ów odruch bardziej, czego proszę nie mylić z częściej. Bardziej dlatego, że nie kierują się nakazami religii.

      Usuń
  5. Ja osobiście swój heretyzm przejawiam do każdej religii.

    Bo najważniejsze to kierować się odruchem serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzeba by sprecyzować czym jest heretyzm, a czym ateizm ;) Ale nie będę się tu spierał ;)

      Usuń
    2. Ateista sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem.
      Heretyk to taki ,który by się ewentualnie na jakiś okręt z kapitanem załapał.Tylko potem tego kapitana chętnie by się pozbył i sam ster przejął.

      To chyba będzie coś w tym stylu.Mogę to poddać pod długą i burzliwą dyskusję ;)

      Usuń
    3. Z definicją ateisty, pod pewnymi względami się zgodzę ;)

      Heretyk w tym przykładzie to raczej ktoś, kto nie tyle chce się pozbyć kapitana, ile udowadnia innym, że kapitan rozkazał coś innego, niż oni zrozumieli ;)

      Usuń
    4. Też tak może być.
      Można też kapitana rozumieć jako szeroko pojętą doktrynę,dziwaczne nieraz dogmaty.

      Jeżeli chodzi o admirała to jeszcze inna sprawa ;)

      Usuń
    5. Admirał jest nieomylny ;) Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce stanowi źródło herezji.

      Usuń
    6. Masz racje jeszcze o tym admirale zapomniałam.Tylko nie ma czegoś takiego jak nieomylność.

      Konkretnie to mi chodziło to tego na samym szczycie hierarchii.Tego co ma małą skrzyneczkę z takim czerwonym przyciskiem.Siedzi i czeka kiedy sobie na niego nacisnąć.
      Chociaż z drugiej strony uważam,że ma pomimo wszystko ciekawsze rzeczy do robienia i rodzaj ludzki sobie odpuścił.

      Usuń
    7. Kiedy metaforycznie chciałem napisać o tym gościu z czerwonym przyciskiem. To on jest źródłem wszelkiej herezji ;)

      Z ostatnim zdaniem się nie zgodzę, ale to wynika z mojego ateizmu. Natomiast nie wyobrażam sobie, że mogłoby być coś ciekawszego niż ludzie ;)

      Usuń