Morderczy bieg na ponad czterdzieści kilometrów
kończy się metą, na której dla zwycięzców czekają nagrody. Ale tylko dla
nielicznych, pozostałym musi wystarczyć sama satysfakcja z przebiegnięcia tego
dystansu. Ja bym porównał ten bieg do naszego życia, z tym że nie ma ściśle
określonego dystansu, gdyż dla każdego jest inny. Tym samym nie ma też
szczególnych nagród, jest tylko satysfakcja, ale bądźmy szczerzy, to naprawdę niemało.
Wraz z moim blogowym adwersarzem,
Mirkiem, doszliśmy do wniosku, że Kościół to Instytucja zrzeszająca wiernych,
niezdolnych w stu procentach wypełnić nakazów religii, jakie ten Kościół wymaga.
Nigdy tak nie było, żeby wierni, nawet święci, byli w stanie zbliżyć się do
ideału człowieka w pełni religijnego. A jednak, z punktu widzenia mojego
adwersarza (i nie tylko), wiernych i tak czeka na końcu dodatkowa nagroda w
postaci zbawienia. Wystarczy tylko uwierzyć w tę Prawdę.
I tu zaczynają się prawdziwe schody. Czym jest owa Prawda? Ano jest Tajemnicą (sic!) Chociażby nie wiedzieć jak byś się wysilał, jest to jedyna tajemnica, której nie ma nawet cienia szans odkryć. Jeszcze jednym tajemniczym słowem jest „Miłość”, które nie ma żadnego związku z miłością dwojga kochających się ludzi na ziemi w doczesnym życiu, pewnie dlatego pisane przez duże „M”. Towarzyszy jej zazwyczaj tekst: „Miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawdy”, przypomnę: Prawdy, która jest Tajemnicą. Przyznam szczerze, jak na spowiedzi, to jeszcze trudniej pojąć, niż zrozumieć pojęcie Trójcy Świętej, które kiedyś tam w końcu „rozgryzłem”.
I tu zaczynają się prawdziwe schody. Czym jest owa Prawda? Ano jest Tajemnicą (sic!) Chociażby nie wiedzieć jak byś się wysilał, jest to jedyna tajemnica, której nie ma nawet cienia szans odkryć. Jeszcze jednym tajemniczym słowem jest „Miłość”, które nie ma żadnego związku z miłością dwojga kochających się ludzi na ziemi w doczesnym życiu, pewnie dlatego pisane przez duże „M”. Towarzyszy jej zazwyczaj tekst: „Miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawdy”, przypomnę: Prawdy, która jest Tajemnicą. Przyznam szczerze, jak na spowiedzi, to jeszcze trudniej pojąć, niż zrozumieć pojęcie Trójcy Świętej, które kiedyś tam w końcu „rozgryzłem”.
Szukałem wyjaśnień i oto jeden z przykładów:
„Prawdą jest miłość Boga do nas
w Jezusie Chrystusie. (...) Każdy z nas pojmuje i wyraża prawdę, wychodząc od
siebie: od swojej historii i kultury, od sytuacji, w której żyje. Prawda będąc
ostatecznie czymś jednym z miłością, wymaga pokory i otwartości, aby jej
szukać, przyjąć i wyrazić. Dlatego też trzeba się dobrze rozeznawać w
terminach, być może aby wyjść z trudności stanowisk przeciwstawnych...
absolutnej, podjąć to zagadnienie zupełnie na nowo”1.
To słowa papieża Franciszka. Prawda, że proste? Przełożę to na bardziej
zrozumiały język: Prawdą jest Miłość Boga, którą można interpretować w
zależności od historii i kultury, ale dobrze jest się rozeznać w terminologii i
za każdym razem odkrywać ją na nowo i koniecznie na nowo przyjąć (sic!). Ja rozumiem, w mądrości
to ja papieżowi do pięt nie sięgam, ale jeśli te słowa cokolwiek wyjaśniają...
Podobnie z Tajemnicą: „Wszelka Prawda, która przekracza szranki
pojętności ludzkiej, jest dla nas Tajemnicą. Nie możemy bowiem o niej się
upewnić za pomocą rodzimego światła rozumu”2.
Jeszcze raz wytłumaczę: Prawdy, czyli miłości Boga do ludzi, człowiek nigdy nie zrozumie, gdyż ma za mały
rozum, więc tym samym logiczne jest, że ja nie rozumiem słów papieża. W dodatku
brak mi pokory, choć otwartości mi dla odmiany nie brak. Łatwiej zrozumieć czym
jest Miłość, Agape: „pragnienie dobra. Podstawowe źródło
szczęścia człowieka.
Wypływa z miłości Boga, będąc darem
darmo otrzymanym”3. Problem w tym, że to jest
domniemaniem, bo my przecież Boga i jego zamiarów (ani uczuć) nie możemy pojąć. Są
owiane Tajemnicą, która jest Prawdą. To moje spostrzeżenie, ale powołam się jeszcze na
słowa Tomáša Halika, katolickiego księdza: „Bóg pozostaje radykalna tajemnicą – właśnie dlatego
próby manipulowania Nim są tak śmieszne i bluźniercze”4.
Zbliżam się do sedna, czyli do mety. Pewnie wszyscy słyszeliśmy
o św. Teresie z Lisieux. W 1997 roku papież Jan Paweł II ustanowił ją Doktorem
Kościoła, przy czym nie należy tego równoważyć z tytułem doktora uczelni
naukowych. Św. Teresa nigdy nie napisała żadnej rozprawy teologicznej. Ów tytuł
wiąże się z „wniesieniem znaczącego
wkładu w pogłębienie zrozumienia [podkreślenie
moje] misterium Boga i wydatnie powiększyła bogactwo doświadczenia
chrześcijańskiego”5. I mam wrażenie, że to zrozumienie jest na
wyrost i spuchliznę. Niejaki Thomas Nevina, amerykański teolog, w 2006 roku opublikował
biografię tej świętej, pozbawioną ingerencji cenzorów oraz nabożnego lukru
wcześniejszych biografii. Dochodzi do wniosku, że św. Teresa zmarła..., bez
wiary w Boga (sic!) Na progu śmierci, w
młodym jeszcze wieku wyznaje, że „straciła
wiarę, całą pewność i światło”6. Mimo to została świętą, bo
wciąż ją kochał Bóg, w którego istnienie na łożu śmierci zwątpiła. Wielokrotnie
zdarzało mi się czytać historie ateistów, którzy pod koniec życia, niemal w
przededniu śmierci porzucili ateizm. Najbardziej klasycznym przykładem ma być
Antony Flew, problem z tą jego konwersją jest jednak taki, że on uwierzył, ale
w Boga deistów, Boga bezosobowego i to nie miało żadnego znaczenie w stosunku
do mety jaką jest śmierć, bo dalej twierdził, że życia po życiu, nagrody w
postaci zbawienia po pobożnym maratonie nie ma. Przypomina mi się też historia Voltaire’a, nieprzejednanego
wroga Kościoła, który podobno umierając przeklinał wszystkich i wszystko, a
przecież umierał jako wierzący. Wszystkie te przypadki łączy jedno - w obliczu śmierci człowiek traci pewność i to wydaje się normalne.
Tomáš Halik w swej
książce pisze, że aby być prawdziwie wierzącym, trzeba koniecznie zmierzyć się
z ateizmem, ale nie w sensie wojowniczych szranków, ile przyjąć i spróbować
odpowiedzieć na pewne pytania, między innymi takie jak właśnie zadała św.
Teresa z Lisieux: „Czyżbyśmy byli zabawkami w Bożych rękach?”7.
Wyjaśnię, jej chodziło o to, że ten Bóg tkwi w jej świadomości jako wyobrażenie,
ale tak naprawdę Go nie doświadcza. Tak jakby się z nią bawił w chowanego. Cóż,
kiedy zaliczałem siebie do grona wiernych, takie wątpliwości nachodziły mnie
najczęściej. Tłumaczono mi Jego działanie we wszystkim, co mnie otacza, ale
coraz częściej dochodziłem do wniosku, że ta otaczająca mnie rzeczywistość nie
potrzebuje Jego ingerencji. Będzie się toczyć w czasie i przestrzeni, dając się coraz
częściej wyjaśnić w naturalny sposób. To ja, i tylko dlatego, że tak chciałem,
przypisywałem tej rzeczywistości działanie Boga. Być może niechcący postąpiłem
tak jak zaleca Tomáš Halik, zmierzając się z ateizmem, choć
wtedy go przecież nie znałem. Jednak nie mając zamiaru uzbroić się w
cierpliwość, jak zaleca ów ksiądz, gdy porzucałem te „towary religijne, czyli współczesną ofertę
religijną”8, nie chciałem czekać całe życie, z tej
prostej przyczyny, że mogłem się na koniec poczuć tak samo rozczarowany jak św.
Teresa na łożu śmierci, choć jej dylematy też były mi wtedy obce.
Jaka będzie meta tego
maratonu, zwanym życiem? Niestety nie ma reguły, nie ma pewności i nie ma
sposobu, aby tej niepewności uniknąć. W tym miejscu aż się prosi o przyjęcie
zakładu Pascala. Jeśli nie wierzysz a On faktycznie jest, stracisz wszystko.
Jeśli wierzysz, możesz coś zyskać. Jeśli wierzysz, a Go nie ma, nic nie
tracisz. Lepiej jest więc wierzyć. Jest jeden szkopuł tej logicznej propozycji. Jest około 5 tys. religii
z czego tylko czterdzieści chrześcijańskich. Którą wybrać, skoro wszystkie twierdzą,
że są Prawdą, Tajemnicą i Miłością, a przecież we wszystkie nie sposób wierzyć? Za
puentę jeszcze raz Tomáš Halik: „Nikt nie
ma na Boga monopolu”9.
Przypisy:
1 - http://kosciol.wiara.pl/doc/1703039.Coz-to-jest-prawda
2 - http://www.ultramontes.pl/tajemnice_w_religii.htm
3 - https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87_(chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo)
4 - „Cierpliwość wobec Boga”, Tomáš Halik, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016 str.88;
5 - ibidem str. 68;
6 - ibidem str. 62;
7 - ibidem str. 71;
8 - ibidem str. 15;
9 - ibidem str. 87 – zdanie wyrwane jest celowo z kontekstu. Całość brzmi: „Nikt nie ma na Niego monopolu. „Nasz” Bóg jest równocześnie Bogiem tych innych”.
1 - http://kosciol.wiara.pl/doc/1703039.Coz-to-jest-prawda
2 - http://www.ultramontes.pl/tajemnice_w_religii.htm
3 - https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87_(chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo)
4 - „Cierpliwość wobec Boga”, Tomáš Halik, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016 str.88;
5 - ibidem str. 68;
6 - ibidem str. 62;
7 - ibidem str. 71;
8 - ibidem str. 15;
9 - ibidem str. 87 – zdanie wyrwane jest celowo z kontekstu. Całość brzmi: „Nikt nie ma na Niego monopolu. „Nasz” Bóg jest równocześnie Bogiem tych innych”.