Ten tekst jest w pewnym sensie pokłosiem notki na blogu Zrzędy. Ponieważ ma bardziej spersonalizowany charakter, przeniosłem wątek tutaj. Posłużę się definicją ze słownika – omerta to: „zmowa milczenia, nieformalne prawo sycylijskie
zabraniające członkowi mafii informowania o jej przestępstwach osoby z tym
przestępstwem niezwiązane, w szczególności przedstawicieli wymiaru
sprawiedliwości – sędziów, prokuratorów i policji”. To było do niedawna
naczelną zasadą Kościoła instytucjonalnego, w sprawach negatywnie
pojmowanej obyczajowości wewnątrz tego Kościoła.
Podkreślmy – właśnie tego instytucjonalnego. Sprawa, pod naporem opinii publicznej,
jest jakby nieaktualna, ale...
Rademenes w
swojej notce odniósł się do pewnej siostrzyczki zakonnej, która zasadzie omerty
hołduje. Bo po co roztrząsać sprawy księży pedofilów, skoro jest nadzieja, że
Bóg im wybaczy? To wideo obiegło net, budząc nie lada sensację. Jak na mój
gust, słowa tej siostrzyczki są bardziej godne politowania niż potępienia. Tak
ją zindoktrynowano, że nie jest dziś zdolna do samodzielnego myślenia, szczególnie
w sprawach moralnych. Tylko, co w takim razie powiedzieć o biskupie seniorze Stanisławie
Napierale, który zastąpił bp Janiaka oskarżonego o tuszowanie pedofilii w Kościele, a który w uroczystym wyświęceniu kapłanów w katedrze w
Kaliszu namawia dokładnie do tego samego? Pozwolę sobie na przytoczenie kilku zdań z jego homilii już po
zakończeniu Mszy:
„Nie znam nikogo, komu zależy na Kościele
i mówiłby złe słowa o księżach. Nie potępia ponieważ chce być w prawdzie, a
prawda mu mówi, że on też jest grzechem dotknięty. Człowiek nieraz sięga po
grzech, bo mu się wydaje, że będzie miał przyjemność, że tak będzie dobrze. Ale
skoro grzech popełni, zwłaszcza grzech obłudy, a ma jeszcze trochę uczciwości w
sobie, to zamilknie [podkreślenia moje]”1. Następnie
odniósł się do biblijnej przypowieści o nierządnicy, która miała być
ukamieniowana i puentuje: „Pan
Jezus milczał. Bo są sytuacje, gdzie trzeba milczeć dla dobra wszystkich. Im [Żydom – dopisek mój] nie chodziło o dobro, ale o to, żeby uderzyć
w Pana Jezusa. Drodzy neoprezbiterzy będziecie silni, będziecie mocni. Diabeł
nie da rady! Tylko się nie bójcie, ale nie stawiajcie na psychologię, na
socjologię, na jakieś inne nauki, na media, na jakieś autorytety takich czy
innych. Idźcie i nieście pokój wszystkim ludziom, a najbardziej – ale też to
jest najtrudniej – tym, którzy będą przeciwko wam, to znaczy przeciwko
Kościołowi, przeciwko Bogu”.
Ręce
opadają. Klasyczny przykład propagowania klasycznej hipokryzji, usprawiedliwiania
teologicznego milczenia wobec przestępstw nie tylko o charakterze pedofilnym.
Hipokryzja do entej potęgi, która
wynosi kapłaństwo ponad tę moralność, o którą samo rzekomo zabiega. Kapłan ma
prawo dyktować ci, co jest moralnie złe, ma prawo zadać pokutę, i potępiać
publicznie twoje postępowanie, ale jednocześnie domaga się od nas milczenia, gdy sam
postępuje niemoralnie, bo komu zależy na dobru Kościoła, nie może mówić źle
o kapłanach. Pójdę krok dalej i po raz wtóry oskarżę całą hierarchię kościelną
o zaklamanie. Ileż to się nagadali, że trzeba naprawić Kościół, ale
jednocześnie uparcie milczą na temat konkretnych przypadków. Niby odsunęli biskupa Janiaka
od samych święceń, ale dopiero w obliczu protestów wiernych. Póki co, jemu na
razie włos z głowy nie spadł, nikt z hierarchów go nie potępił, a na jego miejsce powołali innego biskupa, który de facto niczym w poglądach się nie różni od bp Janiaka. Nie bójmy się słów, bo słowa tego hierarchy
seniora świadczą o głębokim upadku moralnym pasterzy Kościoła. Skoro ich mentalność jest
wręcz nieuleczalnie chora, co się dziwić jakieś tam siostruni w prowincjonalnej parafii?
W tym wszystkim najbardziej uwiera mnie ów argument, że nie ma ludzi bez grzechu, więc nikogo nie wolno oceniać, ze wskazaniem na księży. To jest bardzo rozpowszechniona argumentacja, bo opiera się na słowach Jezusa w przypowieści o nierządnicy. Od razu przychodzi mi na myśl, że w takim razie nie uchodzi obwiniać kogokolwiek, ani tym bardziej karać. Zabił, ukradł, pobił, oszukał, molestował, etc., etc... Jakim prawem takich osądzać, skoro sami grzeszymy na pęczki, np. nie odmówimy wieczornego paciorka? Właśnie ci, co najczęściej operują tym argumentem, nie mają żadnych zahamowań, aby już nie tylko oceniać, ale wręcz oczerniać innych. Sławetny wręcz epitet o rzekomej nienawiści do Kościoła, bo ośmieliło się skrytykować jakiegoś hierarchę, kaznodzieję czy nawiedzonego. Im wolno piętnować innych, nawet grupowo, ale..., „co wolno biskupowi, to nie tobie smrodzie”.
W tym wszystkim najbardziej uwiera mnie ów argument, że nie ma ludzi bez grzechu, więc nikogo nie wolno oceniać, ze wskazaniem na księży. To jest bardzo rozpowszechniona argumentacja, bo opiera się na słowach Jezusa w przypowieści o nierządnicy. Od razu przychodzi mi na myśl, że w takim razie nie uchodzi obwiniać kogokolwiek, ani tym bardziej karać. Zabił, ukradł, pobił, oszukał, molestował, etc., etc... Jakim prawem takich osądzać, skoro sami grzeszymy na pęczki, np. nie odmówimy wieczornego paciorka? Właśnie ci, co najczęściej operują tym argumentem, nie mają żadnych zahamowań, aby już nie tylko oceniać, ale wręcz oczerniać innych. Sławetny wręcz epitet o rzekomej nienawiści do Kościoła, bo ośmieliło się skrytykować jakiegoś hierarchę, kaznodzieję czy nawiedzonego. Im wolno piętnować innych, nawet grupowo, ale..., „co wolno biskupowi, to nie tobie smrodzie”.
Przypisy:
1 – wszystkie cytaty pochodzą z wideoklipu umieszczonego na: https://domjozefa.tv/sermon/swiecenia-kaplanskie-2020-w-diecezji-kaliskiej/ Dla tych, którzy nie chce się oglądać całej, ponad dwugodzinnej uroczystości proponuję zacząć od 2:01:55
1 – wszystkie cytaty pochodzą z wideoklipu umieszczonego na: https://domjozefa.tv/sermon/swiecenia-kaplanskie-2020-w-diecezji-kaliskiej/ Dla tych, którzy nie chce się oglądać całej, ponad dwugodzinnej uroczystości proponuję zacząć od 2:01:55