środa, 30 czerwca 2021

Statystyczna spowiedź Prymasa


  Zacznę od przytoczenia fragmentu oświadczenia bp Zbigniewa Kiernikowskiego: „Ze względu na to, że zbliża się data osiągnięcia przeze mnie wieku emerytalnego, złożyłem już na ręce Ojca Świętego Franciszka swoją rezygnację z posługi biskupiej w diecezji legnickiej. (...) mając na uwadze również trudności w zarządzaniu diecezją legnicką1. Prawda, że pięknie i w dodatku jakże po katolicku honorowo? Jak to się mówi – stanął w Prawdzie. Smutna to nowina dla Ludu Bożego, choć wydawałaby się godna pełnego szacunku i zrozumienia dla powziętej decyzji. Tymczasem okazuje się, że bp Kiernikowski kłamie. On nie miał innego wyjścia, do rezygnacji został zmuszony nie tylko za skandaliczne poręczenie aresztowanego proboszcza pedofila. Kilku innych sukienkowych wielbicieli młodych ciał mogło liczyć w jego diecezjach na pobłażliwość i zrozumienie. 

  Wreszcie na hierarchów padł blady strach. Watykan robi w tym gronie prawdziwą czystkę, niczym Stalin wśród generalicji w przededniu wybuch II wojny światowej, choć trudno tu ze zrozumiałych względów porównywać konsekwencje i wyroki. Już nawet kardynał Dziwisz, hierarcha wydawałoby się nie do ruszenia, nie może spać spokojnie. Jest następny w kolejce. Pewnie w obliczu tej czystki Konferencja Episkopatu Polski spłodziła raport, który rzekomo ma świadczyć o dobrych intencjach polskiego Kościoła. Raport z... suchymi danymi statystycznymi (sic!), które właściwie nic nie mówią. Przez dwa i pół roku Kościół odnotował 368 zgłoszeń dotyczących wykorzystywania seksualnego, czyli przeciętnie jedno zgłoszenie na tydzień, odrzucając te niepotwierdzone. Wyszło mi, że w sprawy przestępstw seksualnych zamieszanych było bezpośrednio około pięć (słownie: pięć) procent kleru, a przecież jeszcze nie tak dawno upierano się przy niespełna jednym procencie. A gdzie ci, którzy wiedzieli i milczeli?  I teraz najważniejsze. Nie sposób mieć wątpliwości, że to pewnie czubek góry lodowej, gdyż większość pokrzywdzonych przez kler nie chce do tych spraw wracać wiedząc, że wiele z niech się przedawniło i poza dodatkową traumą niczego nie zyskają. Choć nie do końca. W przeprosinach usłyszą prośby o wybaczenie i chóralne modlitwy przebłagalne za błędy Kościoła. 

  Czujecie bluesa? Ofiary i zdumieni tym, co się dzieje wierni, mają wybaczać Świętej Instytucji i się za nią gorliwie modlić. Bo kto się modli ten nie zadaje niewygodnych pytań. Ale niech tylko jakiś gej lub lesbijka upomni się o swoje prawa, to wtedy nie ma zmiłuj się, bo to jest zamach na sakramentalną rodzinę i chrześcijaństwo ze wskazaniem na najświętszy polski Kościół katolicki. Ten Kościół zawsze prosi o wybaczenie i modlitwę, ale sam nigdy nikomu niczego nie wybacza. Żydom, że nie chcą uznać boskości Jezusa, niewiernym, że nie wierzą w ich Boga, a już najbardziej tym, którzy chcą sami decydować o sobie nie pytając się o wskazówki zdemoralizowanych (nie tylko seksualnie) sukienkowych. Gdy czytam: „Chciałbym dzisiaj, w nawiązaniu do tych słów, jako delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, zwrócić się do osób skrzywdzonych i do wszystkich zgorszonych złem w Kościele jeszcze raz prosząc o przebaczenie2 to ja nie wierzę w szczerość słów Prymasa. Grunt pali się hierarchom pod nogami i kreują się teraz na cnotliwe skruszone panienki. Tak cnotliwe, że wstydzą się pokazać dokumentację.

  Wróćmy jeszcze na chwilę do tych statystyk. Wyszło KEP, że wśród ofiar cielesnych i uduchowionych pedofilów oraz miłośników już wykształconych płciowo ciał, jest w przybliżeniu tyle samo dziewcząt, co chłopców, choć najwięcej jest ministrantów. Mit o lobby homoseksualnym, które ma być odpowiedzialne za ten stan rzeczy po prostu legł w gruzach. LGBTQ to tylko zasłona dymna mająca odwrócić uwagę od fałszywej moralności pasterzy. Nie oszukujmy się, żadnemu purpuratowi krzywda się nie stanie, ale skutki będą opłakane. Nie tylko dla samego Kościoła (formalne i nieformalne apostazje). Dotychczasowa, i tak tylko pozorna równowaga zostanie zachwiana, a do głosu dojdą ci najbardziej sfanatyzowani radykałowie (Jędraszewski, Gądecki, Rydzyk), co może skutkować zaostrzeniem relacji: Kościół – społeczeństwo (nie mylić z państwem). Ranna bestia jest jak Lewiatan z Księgi Hioba.

  PS. Już po publikacji notki trafiłem na słowa abp Pawłowskiego: „Łatwo jest krytykować, opisać, opluć, wyzwać. Jeśli jednak chcemy wesprzeć Kościół, jeśli naprawdę zależy nam na jego dobru, to musimy się nade wszystko modlić3. W obecnej sytuacji to czysta kpina z wierzących. Oni, hierarchowie, są niereformowalni, tkwiący intelektualnie gdzieś w czasach faraonów. Po prostu brak słów.

 

 

Przypisy:
1 - https://wyborcza.pl/7,75398,27261127,episkopat-przedstawia-dane-dot-wykorzystywania-dzieci-przez.html#S.main_topic_2-K.C-B.1-L.1.duzy
2 - https://wpolityce.pl/kosciol/556556-iskk-przedstawil-raport-dot-przypadkow-pedofilii-w-kosciele
3 - https://deon.pl/kosciol/abp-pawlowski-wspomagajmy-kosciol-modlitwa-a-nie-krytyka,1435772

 

 

wtorek, 1 czerwca 2021

Jak Bogu starość się udała

 

  Czytam sobie w wolnej chwili: „Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana. Jest całkowicie zrozumiałe, że jeżeli człowiek zamyka się tylko w granicach życia doczesnego, to starość się nie udała. Następuje degradacja człowieka w chorobie, w kalectwie, w samotności1, i powiem nie bez wewnętrznego wścieku, krew mnie zalewa na takie gadanie. Tym bardziej, że wypowiada ją jeszcze bardziej niż ja stary, podobno zasłużony zakonnik, który w swej akurat starość o nic się nie musi troszczyć, może tylko o to, aby błyszczeć w mediach, za co dostaje się Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Nigdy nie powąchał prawdziwego życia z Bogiem czy bez, ale uzurpuje sobie prawo decydowania o tym, że życie w niewierze w krasnoludki należy zaliczyć do nieudanych, bo ta niewiara ma degradować człowieka.

  Kiedyś ten gościu opowiedział dowcip, nawet zabawny jak na standardy katolickie:
Ksiądz karci ministrantów:
- Jak mogliście po mszy św. i przyjęciu komunii świętej pobić kolegę?
- Proszę ojca! Msza – mszą, komunia – komunią, a dostać musiał, bo świnia!
2.
I aż mnie ręka świerzbi, aby wzorem tych ministrantów sprawić manto księżulkowi, gdyż tą opinią o ludziach bez Boga na to solennie zasłużył. Ale nie tylko za to. Kiedyś wypowiedział się publicznie o filmie Tomasza Sekielskiego: „To tylko 3 proc. pedofilii w Polsce. Czy dziennikarska kwerenda sięgnie do pozostałych 97 proc.? Czy będą filmy o zwyrodniałych tatusiach, braciach, dziadkach i wujkach, o matkach, które wiedząc bagatelizowały sprawę dramatu swoich córek?”
3. On chciałby dla dobrego samopoczucia oglądać też filmy o zwyrodniałych tatusiach, braciach i wujkach. Przecież w Polsce jest podobno 90 procent katolików, więc to przede wszystkim katolicy bagatelizują dramaty swoich dzieci. Są przykłady, że całe parafie stają murem w obronie zwyrodnialców w sukienkach. Ma parcie na szkło, niech sobie sam nakręci.

  Jestem już stary, trochę schorowany i traf chce, że bez tego Boga, ale nigdy w życiu nie czułem się tak komfortowo jak teraz, choć wokoło pandemia. Gdyby nie takie wypowiedzi jak tego pożal się Boże księżulka, nie miałbym na co i na kogo zrzędzić, a przecież zrzędzenie to niekwestionowany przywilej starości. On podobno kocha swego Bozię, który nakazuje miłować bliźnich, przyjmować życie w pokorze a nie publicznie deprecjonować innych. Tymczasem coś się przez ten katolicyzm porobiło, że prędzej zrzędzą ci, którzy podobno są szczęśliwi swoją miłością do wyimaginowanego absolutu. Nawet młodzi, szczególnie wtedy, gdy im starzy nie pomagają. Według nich stary ma prawo tylko do dwóch rzeczy: trzymać ścisłą dietę, bo mu wszystko może zaszkodzić, może też trzymać w rękach paciorki różańca, bo przecież lada moment stanie przed obliczem Pana. To, co mu zostanie z emerytury, a przy takiej diecie i trybie życia na pewno mu zostanie, ma oddać młodym, w końcu do grobu tego nie weźmie. Zaś swoje „mądrości” niech zachowa dla siebie, przecież tego się słuchać nie da. Naftaliną pachnie. Powie stary – Boga nie ma – już gotowi uznać, że alzheimer mu rozum odebrał, choć sami tego Boga nigdy nie widzieli.

  Dobił mnie ks. Leon Knabit OSB, bo to o nim mowa, stwierdzeniem, że jeśli człowiecza starość to tylko ta z głodową dietą, która czyni ciało niczym wysuszony pergamin, i z różańcem w ręku, którego przesuwanie w palcach powoduje na nich odciski. Najlepiej jeśli trwa długo i w cierpieniu, które z miłości do Boga należy znosić w pokorze to wbrew powszechnemu mniemaniu, starość się właśnie Bogu najbardziej udała. Niczym złota polska jesień z obumieraniem przyrody (to jego metafora). I choć to za bardzo sensu nie ma, bo to tak jakbym gadał do obrazu, odpowiem ks. Leonowi jako człowiek bez Boga i degenerat – daj się wypchać z taką wizją starości. Właśnie otwierają mi Operę Śląską w Bytomiu spektaklem „La Rondine” Giacomo Pucciniego i zamierzam nadrabiać pandemiczne zaległości. Garnitur odświeżony i wyczyszczony, żeby nie pachniał naftaliną, koszula wyprasowana i bije po oczach białością, a buty wyglancowane na błysk niczym lusterka, którymi w młodości zaglądało się dziewczynom pod spódniczki. I wreszcie, bez żadnej błagalnej modlitwy udało mi się kupić grafitowy STR8. Praktycznie wypróbowany. Kobiety na ten zapach są bliskie orgazmu, zdecydowanie bliżej niż na zapach kadzidła (aby nie było, to żadna kryptoreklama).

 

PS. Tym razem fotografii nie będzie, bo ja na tego faceta patrzeć nie mogę.

 

Przypisy:
1 - https://deon.pl/inteligentne-zycie/styl-zycia/to-jest-wyzwanie-dla-czlowieka-starego-nie-dac-sie,1376828
2 - z książki „Ojca Leona różowe okulary
3 - https://wiadomosci.wp.pl/o-knabit-pyta-sekielskiego-czy-rzeczywiscie-zalezy-panu-na-dobru-dzieci-w-polsce-6380600765986433a