Czytam sobie w wolnej chwili: „Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana. Jest całkowicie zrozumiałe, że jeżeli człowiek zamyka się tylko w granicach życia doczesnego, to starość się nie udała. Następuje degradacja człowieka w chorobie, w kalectwie, w samotności”1, i powiem nie bez wewnętrznego wścieku, krew mnie zalewa na takie gadanie. Tym bardziej, że wypowiada ją jeszcze bardziej niż ja stary, podobno zasłużony zakonnik, który w swej akurat starość o nic się nie musi troszczyć, może tylko o to, aby błyszczeć w mediach, za co dostaje się Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Nigdy nie powąchał prawdziwego życia z Bogiem czy bez, ale uzurpuje sobie prawo decydowania o tym, że życie w niewierze w krasnoludki należy zaliczyć do nieudanych, bo ta niewiara ma degradować człowieka.
Kiedyś ten gościu
opowiedział dowcip, nawet zabawny jak na standardy katolickie:
„Ksiądz karci ministrantów:
- Jak mogliście po mszy św. i przyjęciu komunii świętej pobić kolegę?
- Proszę ojca! Msza – mszą, komunia – komunią, a dostać musiał, bo świnia!”2.
I aż mnie ręka świerzbi, aby wzorem tych ministrantów sprawić manto księżulkowi,
gdyż tą opinią o ludziach bez Boga na to solennie zasłużył. Ale nie tylko za to.
Kiedyś wypowiedział się publicznie o filmie Tomasza Sekielskiego: „To tylko 3 proc. pedofilii w Polsce. Czy
dziennikarska kwerenda sięgnie do pozostałych 97 proc.? Czy będą filmy o
zwyrodniałych tatusiach, braciach, dziadkach i wujkach, o matkach, które
wiedząc bagatelizowały sprawę dramatu swoich córek?”3. On
chciałby dla dobrego samopoczucia oglądać też filmy o zwyrodniałych tatusiach,
braciach i wujkach. Przecież w Polsce jest podobno 90 procent katolików, więc to
przede wszystkim katolicy bagatelizują dramaty swoich dzieci. Są przykłady, że
całe parafie stają murem w obronie zwyrodnialców w sukienkach. Ma parcie na
szkło, niech sobie sam nakręci.
Jestem już stary, trochę schorowany i traf chce, że bez tego Boga, ale nigdy w życiu nie czułem się tak komfortowo jak teraz, choć wokoło pandemia. Gdyby nie takie wypowiedzi jak tego pożal się Boże księżulka, nie miałbym na co i na kogo zrzędzić, a przecież zrzędzenie to niekwestionowany przywilej starości. On podobno kocha swego Bozię, który nakazuje miłować bliźnich, przyjmować życie w pokorze a nie publicznie deprecjonować innych. Tymczasem coś się przez ten katolicyzm porobiło, że prędzej zrzędzą ci, którzy podobno są szczęśliwi swoją miłością do wyimaginowanego absolutu. Nawet młodzi, szczególnie wtedy, gdy im starzy nie pomagają. Według nich stary ma prawo tylko do dwóch rzeczy: trzymać ścisłą dietę, bo mu wszystko może zaszkodzić, może też trzymać w rękach paciorki różańca, bo przecież lada moment stanie przed obliczem Pana. To, co mu zostanie z emerytury, a przy takiej diecie i trybie życia na pewno mu zostanie, ma oddać młodym, w końcu do grobu tego nie weźmie. Zaś swoje „mądrości” niech zachowa dla siebie, przecież tego się słuchać nie da. Naftaliną pachnie. Powie stary – Boga nie ma – już gotowi uznać, że alzheimer mu rozum odebrał, choć sami tego Boga nigdy nie widzieli.
Dobił mnie ks. Leon Knabit OSB, bo to o nim mowa, stwierdzeniem, że jeśli człowiecza starość to tylko ta z głodową dietą, która czyni ciało niczym wysuszony pergamin, i z różańcem w ręku, którego przesuwanie w palcach powoduje na nich odciski. Najlepiej jeśli trwa długo i w cierpieniu, które z miłości do Boga należy znosić w pokorze – to wbrew powszechnemu mniemaniu, starość się właśnie Bogu najbardziej udała. Niczym złota polska jesień z obumieraniem przyrody (to jego metafora). I choć to za bardzo sensu nie ma, bo to tak jakbym gadał do obrazu, odpowiem ks. Leonowi jako człowiek bez Boga i degenerat – daj się wypchać z taką wizją starości. Właśnie otwierają mi Operę Śląską w Bytomiu spektaklem „La Rondine” Giacomo Pucciniego i zamierzam nadrabiać pandemiczne zaległości. Garnitur odświeżony i wyczyszczony, żeby nie pachniał naftaliną, koszula wyprasowana i bije po oczach białością, a buty wyglancowane na błysk niczym lusterka, którymi w młodości zaglądało się dziewczynom pod spódniczki. I wreszcie, bez żadnej błagalnej modlitwy udało mi się kupić grafitowy STR8. Praktycznie wypróbowany. Kobiety na ten zapach są bliskie orgazmu, zdecydowanie bliżej niż na zapach kadzidła (aby nie było, to żadna kryptoreklama).
PS. Tym razem fotografii nie będzie, bo ja na tego faceta patrzeć nie mogę.
Przypisy:
1 - https://deon.pl/inteligentne-zycie/styl-zycia/to-jest-wyzwanie-dla-czlowieka-starego-nie-dac-sie,1376828
2 - z książki „Ojca Leona różowe okulary”
3 - https://wiadomosci.wp.pl/o-knabit-pyta-sekielskiego-czy-rzeczywiscie-zalezy-panu-na-dobru-dzieci-w-polsce-6380600765986433a
Oj żółć się komuś ulała... :D
OdpowiedzUsuńGdybym powiedział, że swoje mądrości możesz zachować dla siebie, strasznie byś się obruszył, że ktoś Ci narzuca co masz robić i co pisać. Ja rozumiem że wizje starości Twoja i ojca Knabita się nieco różnią, ale po co ta agresja? :D
Gdybyś powiedział, że Leon ma zachować swoje mądrości dla siebie, zapewniam, że wcale bym się nie obruszył :D
UsuńJaka agresja? No jaka? Nawet go pochwaliłem za dowcip o ministrantach... ;)
A jeżeli to notka pochwalna, to zmienia postać rzeczy. :D
UsuńEee tam, zaraz pochwalna...
UsuńTradycyjnie ;)) manipulujesz. Knabit deprecjonuje moją starość, ale to mnie oskarżasz o agresję. Czyżbyś był przedstawicielem tych młodych, którzy chętnie zakneblowaliby starych? No, nie wszystkich starych. Stary zakonnik może pleść, co mu ślina na język przyniesie i pewnie jeszcze go pochwalisz.
DeLu
UsuńO czym ty tu mlodzieniaszku prawisz, co? To ty nie masz szacunu dla siwych wlosow. Ten Knabit to prawie dwie dekady starszy od ciebie. Jak mozna DeLu- wstydz sie!
Taki mlodzik co to jeszcze za pannami sie oglada, po operach sie wloczy w wyglacowanych butach coby dziewczynon pod stringi zagladaci ( wloczy sie na dodatek bez podporki czytaj balkoniku lub laski i maski tlenowej), chce pouczac starca pod dziewiecdziesiatke jak starosc ma przebiegac? On w twoim wieku patrzyl na te sprawy niewatpliwie podobnie.
Uszanuj czyjas starosc. A nie, ze ci sie nawet na niego patrzec nie chce. Nie dziwie sie, ze Rademenes zwrocil uwage na twoja agresje:)
Nie starca pod dziewiecdziesiatke tylko , Knabit ma 94 lata- przeoczylam. I ty do niego startujesz z moralami? Pozyjesz, dozyjesz i zobaczysz jak sprawy beda w takim ukladzie wygladaly:)
UsuńI znów wyłazi z Ciebie klasyczna hipokrytka. Policz sobie, jaka jest różnica wieku między nami (a jest większa niż między mną a Knabitem), później siebie zapytaj, dlaczego odnosisz się do starego człowieka w taki lekceważący sposób? Sama naucz się szanować starość, a później żądaj tego szacunku od innych, bo inaczej wychodzisz na..., no dobra, mam dziś dobry dzień i nie napiszę co mam na myśli.
UsuńZnów jakieś tajemnicze "deprecjonowanie starości"...
UsuńNie dlaczego mam kneblować starych... w przeciwieństwie do Ciebie nie uważam, że ma "swoje „mądrości” zachować dla siebie", ani że ma się "wypchać z taką wizją starości."
Uważam że ma prawo jako człowiek stary się wypowiadać na ten temat.
Ja też nie mam nic przeciw, aby wypowiadał się na temat starości. Może nawet mówić o starości z uwielbieniem Pana Boga. Ale skoro on obraża starość bez Boga, mówiąc o niej, że powoduje degradację człowieka, w dodatku publicznie, to ja się nie będę liczył ze słowami. Bo niby dlaczego? Bo on ma uczucia religijne? Powiem wprost, ta jego religia jest karykaturą wiary, i wiem co mówię.
UsuńAleś wrażliwy, jak panna na wydaniu. Masz rację, starość nie oznacza degradacji ciała i umysłu, człowiek stary wygląda kwitnąco, zalicza maratony i bystrzeje na umyśle... Tylko moja babka na starość postanowiła wszystko zapomnieć i leżeć w łóżku jak kłoda.
UsuńGeneralnie skoro Cię drażnią takie rzeczy - podejdź od innej strony. Może jeszcze taki stary nie jesteś, w końcu starość to w dużej mierze stan umysłu.
Ja jestem wrażliwy? No nie mogę, przecież to Ty wyraziłeś oburzenie na mój tekst. Swoją wrażliwością ująłeś się za Knabitem.
UsuńI jeszcze ta porada „przejdź do innej strony” (sic!) Tak jakbym słyszał: ojciec, weź lepiej różaniec do ręki :D
Ha ha bo on starszy od Ciebie.
UsuńA tak serio nie ująłem się za Knabitem, tylko uważam że każdy ma prawo do swojego zdania i ma prawo je wyrażać.
To dlaczego masz opory, gdy ja wyrażam swoje zdanie? Coś tu nie gra, panie Radku :D
UsuńBo Ty uważasz, że on nie powinien, a ja jestem przeciwnikiem cenzury. :D Jestem w tym miejscu po prostu bardziej liberalny.
UsuńBardziej liberalny czy raczej bardziej stronniczy? :D
UsuńOtóż uważam, że nie powinien obrażać ludzi starych, którzy nie mają Boga. Nikt mu nie dał takiego prawa, a już na pewno nie Bóg, którego podobno on ma. Nic go nie tłumaczy, mnie natomiast usprawiedliwia jego głupia i obraźliwa wypowiedź.
Nie jestem stronniczy, bo nie uważam że Knabit ma rację. Człowiek ma lepszą starość jeśli ma cel w życiu, a że z reguły tym celem często bywa Bóg to już inna sprawa.
UsuńNo widzisz, nie sądzę żeby obrażał ludzi starych, bo on się wyrażał konkretnie o starości. Stwierdzenie że kawa bez cukru jest lepsza niż słodzona nie obraża amatorów słodzonej kawy.
Zaczynasz mi przypominać inkwizytora. :) Powinni Ci jakiś artykuł obok 196 wprowadzić, żebyś mógł ścigać księży...
UsuńZnów manipulujesz. Czy ja mam pretensje do Knabita, że jego celem w życiu jest Bóg? Niech to będzie i trzech Bogów plus Maryja zawsze Dziewica. W tym układzie, co go obchodzi mój cel w życiu i dlaczego twierdzi, że on mnie degeneruje? I się nie wykręcaj cukrem, bo w jego wypowiedzi nie ma słowa o cukrze, jest mowa o ludziach starych bez Boga a ja siebie do tej grupy zaliczam.
UsuńJest gorzej. Gdy Piotr obrażał jakąś bliżej niesprecyzowaną grupę użyciem słowa „durnie”, zaprotestowałeś. I słusznie. Co się stało, że teraz, gdy to poszło w drugą stronę uważasz, że Knabit ma prawo do nieocenzurowanej wypowiedzi? Dziwny jest ten Twój liberalizm. Oj, dziwny ;)
Nie potrzeba mi żadnego paragrafu. Nie jestem katolikiem, który śle donos do prokuratury, gdy tylko poczuje swąd obrazy uczuć religijnych, albo do administratora Bloggera, że moje notki mogą podchodzić pod ten paragraf. Wystarczy mi proste narzędzie do piętnowania takich wypowiedzi jak ta Knabita, czyli mój osobisty blog. I wyobraź sobie, to mnie w pełni satysfakcjonuje.
On nie twierdzi że jakiś cel degeneruje, degeneruje starość sama w sobie, a wiara pomaga się z tym procesem uporać według niego. Raczej co do tego nie ma wątpliwości, choć teraz jak czytam twoją wypowiedź mam wrażenie, że nie rozumiesz o czym on pisze i dlatego się tak rzucasz. Najwyraźniej uważasz, że skoro on jest związany z kościołem to MUSI mieć złe intencje.
UsuńZnaczy obrzucanie błotem? Faktycznie znalazłeś sobie niezły, choć ograniczony do wąskiego grona roztrząsacz.
Co Ty znowu kombinujesz? Jak inaczej można zinterpretować to jedno zdanie: „Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana”? Nie może mówić o sobie, bo on właśnie ma Boga. Nie wie jak o jest być bez Boga. I powtarza, gdyby ktoś nie zrozumiał: „jeżeli człowiek zamyka się tylko w granicach życia doczesnego, to starość się nie udała”. Masz wątpliwości o kim mówi i w jakim kontekście?
UsuńDalej jest jeszcze lepiej, ale nie będę analizowała zdania po zdaniu.
No mnie też szkoda czasu na pierdoły. :)
UsuńDeLu
UsuńA wiesz, iz bywalo, ze mialam wyrzuty sumienia w zwiazku z twoja "siwa glowa" i wyzwaniami ( tak to nazwijmy, ciut z przymruzeniem oka) w zwiazku z naszymi dyskusjami na twoim blogu. Czasami chcialam sie pochylic nad twoja staroscia i dac ci wygrac, ale zwyciezalo, cos w stylu: "niech sie wysili, niech stawia garde":))
Urazil cie jedeno zdanie, po jego przeczytaniu poczules igle w tylku. I nie wazne dla ciebie, ze ten tekst na temat starosci jest bardzo cieply i prawdziwy. Zrozumiales tylko uwage: „Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana”- zaperzyles sie. Poniewaz ta uwaga pojawila sie na poczatku artykulu, to ciekawe czy doczytales reszte? W sumie to oni ( on) pochwalaja twoje podejscie do tego okresu ludzkiego zycia, czyli DeLu; zaloz garnitur, wyglancuj buty, podgladaj nimi dziewczyny idz do opery, ciesz sie zyciem... badz mlody! Wedlug mnie takie jest przeslanie tego felietonu. A nie ze wez rozaniec i klecz i omadlaj swiat.
Kiedy od nikogo nie żądam, aby się pochylał nad moją siwą głową, ani tym bardziej nad moją starością. Nie chcę, aby moim argumentem w jakieś dyskusji był mój wiek, choć czasami się do niego odwołuję, bo to byłoby nieuczciwe z mojej strony. Chyba jednak mam prawo do odrobiny szacunku, jako człowiek, nie jako starzec? Przypomnę, zawsze mogłaś sobie pozwolić na więcej niż inni, przynajmniej do czasu, aż przekroczyłaś pewną granicę przyzwoitości. Sprawę uważam za zamkniętą, i choć nie chowam urazy, niemniej za każdym razem w stosunku do Twoich wypowiedzi będę bardziej niż ostrożny, i co gorsza, wyczulony na każdy fałszywy przytyk. Ale to Twoja „zasługa”.
UsuńRzecz w tym, że cały artykuł przeczytałem od dechy do dechy kilka razy, aby nie wyjść na durnia. Przesłanie tego artykułu jest jednoznaczne i to w dwóch aspektach:
Primo, przekaz nie jest skierowany do mnie, a do wierzących;
Secundo, w całym tym przekazie „człowiek bez Boga” spełnia rolę straszaka, przykład „zła” dla wierzących.
I ten drugi aspekt jest obrażający i uwłaczający całej rzeszy starszych ludzi, którzy nie wierzą w żadnego Boga. Zdarzyła mi się już kilka razy sytuacja, w której matka małego dziecka, nie mogąc sobie poradzić z jego „energią”, np. w sklepie, klepie bez sensu do malca: jak będziesz niegrzeczny ten pan się tobą zajmie, lub gorzej – oddam cię temu panu. Mnie się w takich razach nóż w kieszeni otwiera na takie straszenie. Już kilka razy zwróciłem takiej mamuśce uwagę na niestosowność i głupotę takiego argumentu, jako elementu wychowawczego. Knabit postępuje dokładnie tak samo, a nawet dosadniej. Maluje fałszywy obraz zdegenerowanego, samotnego niewierzącego i straszy nim wierzących, żeby przypadkiem od wiary na starość nie odeszli.
Ha, ha, ha... smiac mi sie chce... jestes typowym facetem , takim rasowym samcem kiedy dochodzi do konfliktu, dumnym pawiem, urazonym kogutem... Przekroczylam pewne granice:) Napisalam posta o tym jak to kosciol bierzesz na zab bo cie ow kosciol - chyba samym swoim istnieniem- obraza , a nie zauwazyles nigdy jak potrafia obrazac ateistow ci nie w kosciele. Ci od madrych waznych i skomplikowanych rzeczy... ci powiazani z nauka i z dochodzeniem prawdy na sposob, ktory cie najbardziej przekonuje. I to zabolalo? W tym przekroczylam granice przyzwoitosci? Jezeli juz, to nie ja je przekroczylam, ale pan noblista:) Za to zostalam uznana za wsteczna dr Jude? :) No hzlosliwy jestes i walczysz , walczysz, bo cie ciagle obrazaja... Nie wiem czy na tym polega sens zycia, czyli na walce o swa godnosc:)
UsuńNa serio mialam wyrzuty, ze nie nadarzasz i trzeba dac ci fory, a nie traktowac jak mlodzieniaszka co to wszystko w lot.
Musze przyznac Rademenesowi, ze mial racje piszac ci w jednym z komentarzy , iz nie zrozumiales tego co przeczytales.
Dlaczego wiec zgrzytasz zebami skoro przekaz nie jest dla ciebie a dla wierzacych? Po co sie w to ladujesz?
I to secundo ... wybacz, oszczedz mi tych interpretacji. Nie obraz sie, ale masz powazne braki na polu interpretacji tekstow - ja to tak widze. Po prostu na j. polskim kiedy obrabialiscie lektury chyba musiales niezle sie nudzic, co? Ja mialam takich znajomych- scisle glowy, ktorzy wymiekali przy analizie dziel literackich na polaku. Najbardziej nudne, nieprzydatne, zgryzliwe zajecie w szkole... czytali wiele, ale zeby mylsec co taki lub siaki mial na mysli to...
Dlatego DeLu, ja znowuz wysiadam przy twojej interpretacji tak prostego tekstu. To jest jakies pokrecenie! Gosc , wedlug mnie mowi jak sobie z ta staroscia radzic. Nie dac sie- ty sie nie dajesz, byc mlodym- starasz sie takim byc ... czyli ok... Dobra droga. O co ci chodzi, czym cie znowu obrazili?
I jakby na potwierdzenie moich słów dowodzisz, że od inwektyw nie potrafisz uciec. To jest po prostu dla Ciebie za trudne, poziom wręcz nieosiągalny. A potem się dziwisz, że ja stosuję „złośliwości”, nawet nie pojmując, że się tylko „odwdzięczam” pięknym za nadobne. Nie obrażaj, nie będzie ironicznych złośliwości w stosowaniu których uważam się za mistrza, być może zbyt pochopnie, ale sam przyznajesz, że sobie z nimi nie radzisz. To nie ja zgrzytam zębami, to Ty w bezsilności obgryzasz paznokcie.
UsuńFajne to „oszczędź mi tych interpretacji”. Bo co? Bo one nie pasują do Twojego punktu widzenia? Bo katolik-kaznodzieja brzmi tak dumnie, że nie wolno mu niczego zarzucić?
Jedna rzecz mnie na lekcjach polskiego denerwowała – zgadnij, co autor wiersza miał na myśli. Knabit zaś nie jest poetą, choć dziwaczne metafory stosuje. Typowy, ambonowy kaznodzieja, przewidywalny jak treść kartek kalendarza liturgicznego. I nie potrafi uciec od typowej retoryki kaznodziei: pokazać przypadek złego, nieważne, że zmyślonego, aby na tym przykładzie wyznaczać ścieżki dla wierzących. To jest wielowiekowa tradycja schematu fałszywie pojmowanej ewangelizacji i ten artykuł jest typowym tego przykładem. Ale żeby to pojąć, trzeba wyjść choć na chwilę z zaczarowanego kręgu magii i cudów. Gdyby Knabit chciał tylko powiedzieć, jak wierzący ma sobie radzić ze starością, pal go licho, nie mam zamiaru negować metody na różaniec, czy uciekania się w sens odradzającej się przyrody. Tylko po ki diabła mu jest do tego potrzebny niemający w sobie Boga? Jeśli mi to sensownie uzasadnisz, czapka z głowy.
"To nie ja zgrzytam zębami, to Ty w bezsilności obgryzasz paznokcie"
UsuńW tym zdaniu nie widze ani jednej inwektywy ani zlosliwosci. Normalne to. Nie obryzam paznokci:)) A moze obgryzam:) Mnie ten wtret nie rusza- jakby co:)
Ok. zacznijmy od jezyka. Roznimy sie jezykowa wrazliwoscia. Po mnie wiecej rzeczy splywa i nie odbieram ich ad persona, ale tez- jak kazdy- mam pewne granice. Trzeba sie postarac aby mnie urazic, a najbardziej uraza mnie klamanie na moj temat. Tobie udalo sie mnie urazic. Sklamales :)
"Bo one nie pasują do Twojego punktu widzenia? Bo katolik-kaznodzieja brzmi tak dumnie, że nie wolno mu niczego zarzucić?"
Spokojnie. Jezeli twoja interpretacja bylaby zwiazana z zalinkowanym tekstem to ja bym nic przeciwko nie miala. Ale ona sie tyczy chyba jakiegos innego tekstu i innego kaznodzieji?:) W zalinkowanym tekscie znalazlo sie jedno zdanie, kontrowersyjne dla ciebie ( dla mnie jest to zdanie tendencyjne, jak na katolicki portal przystalo) i pojechales po calosci, zaznaczajac mi w poprzednim komentarzu , ze primo- to jest tekst dla wierzacych. Skoro tak swietnie to wiesz, to skad owe podirytowanie? Poza tym uwazam, ze w tekscie wszystko sie zgadza z tym jak ty zyjesz- w jakim stylu zyjesz. Sposobem, zycia potwierdzasz prawdziwosc slow Knabita. On o tym mowi a w tobie widac przyklad praktycznej realizacji tego co om mowi. Dlaczego tak skaczesz? Czy to Nieumiejetnsc interpretacji slowa czytanego? Prosze nie odczytuj tego jako inwektywy, czy tez ad persona. Pytanie otwarte...
Nie dziw sie, iz pojawiaja sie wypowiedzi w komentarzach, ze kosciol obraza cie samym swym istnieniem.
I wroce do raz zacytowanego przeze mnie eksperymentu o psie Pawlowa. Nie chce cie znowuz urazac ( kurdeeeee jak ja sie tu klaniam tobie ... non stop poklony bije i dopraszam sie abys dobrze odczytal...), ale u ciebie chyba tak wlasnie to dziala. On - pies- reagowal na czerwona lampe sygnalizujaca podanie strawy. Dla ciebie taka czerwona lampa jest strawa w postaci katolickich tekstow. Po prostu nie wazna jest jakosc tej strawy, tylko sam fakt, ze sie pojawila. I oczywiscie konsumujesz z wewnetrznym przekonaniem, ze to smierdzi, jest nieswieze, wzdyma, ciezko to przetrawic, same w tym sztucznosci... ale wtryniasz, az milo. Na dodatek czesto gesto udawadniasz ( wlasna moralnoscia i podejsciem do zycia), ze te teksty maja racje bytu:) Ze tak wlasnie byc powinno:)
"Jedna rzecz mnie na lekcjach polskiego denerwowała – zgadnij, co autor wiersza miał na myśli."
Nie musze zgadywac, bo to jest dokladnie to, co na twoj temat uwazam. Wiem, zaobserwowalam w rozmowach z toba. zasugerowalam ci w poprzednim komentarzu. Tobie trzeba pomoc zrozumiec tekst, za ktory sie zabrales:)) I znowu- nie odbieraj tego jako kolejnej inwektywy. Przestaje mnie dziwic stwierdzenie, ze ludzie nie czytaja, bo uwazaja, ze do czytania trzeba miec odpowiednie umiejetnosci, predyspozycje, przygotiwanie... nieprzymierzajac jak do odbioru dziela w operze.
Poza tym w szkole znalam chlopakow i dziewczyny z klas mat-fiz i wiekszosc z nich reprezentowala twoje podejscie do tematu. Ich jaraly cyferki i zapis "zycia" w postaci rownan, ciagow, funkcji... niz czytanie wiersza Grochowiaka i analizowanie co on mial na mysli. A niestety, bez humanistycznego wyrobienia zginiemy....
"Knabit zaś nie jest poetą, choć dziwaczne metafory stosuje." :)))
Usmialam sie. Jest humanem... humanista jest. Skoro dla ciebie magia i cudem jest nawiazanie ( lekko poetyckie) w tekscie do jesieni i opadajacych lisci ( ja wiem, ze dla wielu to zbedne, niech wali kawe na lawe, bez ozdobek zwiazanych z odniesieniem do obumierania przyrody), to ja wlasnie wymiekam... gosc chcial lekko poetycko, ale wedlug ciebie mu nie wyszlo, co? :))
No i tutaj, na tym poletku mozemy sie spierac. I mozemy sie madrzyc, przekomarzac... czy Knabit Wielkim Poeta jest:)) Ale przekaz jego tekstu i pomyslu na radzenie sobie ze staroscia jest jednoznaczny z twoim zyciem- po co sie wiec wnerwiac?
Mnie też „zgrzytasz zębami” nie rusza, jak każda inna inwektywa. Stan, który ten epitet określa potocznie znaczy zdenerwowanie, które sobie wyimaginowałaś, bo chciałabyś żaby tak było. Miałabyś radochę po pachy. Patrzcie, doprowadziłam DeLu do tego, że zgrzyta zębami, i oczami wyobraźni ten moment widzisz. Cóż, ja za psikusy (omamy) Twojej wyobraźni nie odpowiadam.
UsuńZadałem Ci prosty, jasno wyrażony problem do wyjaśnienia (bo podobno jesteś doskonała w interpretacji tekstów) – po co Knabitowi „stary człowiek bez Boga?”. W całym Twoim długim komentarzu, jest wszystko, tylko brak odpowiedzi na tak postawione pytanie. Na egzaminie z polaka też tak lawirowałaś (za moich czasów nazywało się to laniem wody)?
Znajdźmy więc inne zdania poza tym jednym, jedynym:
„Niektórym [bez Boga – dopisek mój] jest bardzo trudno. Następuje degradacja człowieka w chorobie, w kalectwie, w samotności”;
„W przyrodzie odnajdujemy Boga, a starość w obliczu Boga, w obliczu wieczności, itd. (...) Najbardziej smutna jest starość, w której nie ma miłości [do Boga – dopisek mój]”;
„Kiedy wierzący człowiek ma świadomość, że mimo wszystko jest miłowany przez Pana Boga, wtedy o wiele łatwiej daje sobie radę ze starością” – czyli człowiek niewierzący nie daje sobie rady ze starością(?);
„Ludzie starsi, mający głęboką wiarę w to, że Bóg umiłował każdego człowieka, przeżywają z większym spokojem swoje trudne dni”.
Nawet pory roku odnosi do religijnej wieczności.
I na koniec rodzynek: „sursum corda!” skierowane do wierzących, którzy podobno nie mają problemów ze starością.
Reasumując: Knabit pisze jaka jest piękna starość z Bogiem i jaka brzydka bez Boga, a Ty usiłujesz mi wmówić, że on propaguje moją starość. No koń by się uśmiał.
Nie czytasz uważnie, albo tylko to, do czego możesz się przyczepić. Napisałem wyraźnie, że chodzi mi o próbę odgadywania myśli poety, czyli piszę o poezji, a nie literaturze ogólnie. Daj mi tekst pisany prozą, z metaforami, alegoriami, przenośniami, odniesieniami – ja Ci to wszystko zinterpretuję – łącznie z tym, co jest napisanie między zdaniami.
Wątek o moim stosunku do Kościoła i wierzących, do moralności katolickiej (pies Pawłowa) pominę, bo tu też „płyniesz” na falach swojej wyobraźni. A z Twoją wyobraźnią nie będę się kopał.
"Miałabyś radochę po pachy. Patrzcie, doprowadziłam DeLu do tego, że zgrzyta zębami, i oczami wyobraźni ten moment widzisz. Cóż, ja za psikusy (omamy) Twojej wyobraźni nie odpowiadam."
UsuńZastanawiam sie czy to ty nie przejawiasz omamow:) Kurcze- wciskasz mi co mam sobie wobrazac, albo o czym w wyobrazni marze.... niepojete to, ale faktycznie moze znasz sie lepiej na mojej wyobrazni.
"Zadałem Ci prosty, jasno wyrażony problem do wyjaśnienia (bo podobno jesteś doskonała w interpretacji tekstów) – po co Knabitowi „stary człowiek bez Boga?”."
To teraz mowimy na temat : "po co Knabitowi stary czlowiek bez Boga?" ? Ciekawe. A jak ty na ow temat przedskoczyles? Skad sie on u ciebie wzial? Bo mi sie wydawalo , ze na tapete bylo wziete wyrazenie Knabita: "„Starość, jeśli jest bez Boga, jest nieudana”, a ty zrobiles z tego : "po co Knabitowi stary czlowiek bez Boga? ". Nie widzisz co robisz z tekstem? Wyzyny interpretacji.
Ja lalam wode a ty wodospady tworzysz:)
Dalej na teksty z twoimi dopiskami nie wyrazam ochoty. Bo to ty dopowiadasz czego autor nie powiedzial. Dorysowujesz komus brode i wasy. Niektorym, (pominmy twoj dopisek), jest w tym okresie zycia bardzo trudno...
Ja sobie ciebie i twoje podejscie do tego tekstu daruje...manipulujesz na maksa.
A nawet jezeli autor gdzies zdecydowal sie na odniesienie do Boga to ... wybacz mozesz sie posrac z wysilku aby mu zabraniac, ale on wypowiada sie w przestrzeni takiej, w ktorej te odnesienia sa jak najbardziej na miejscu.
rozjemczo i ugodowo Wam /Ania, TheLoo/ powiem, że słowa pana Knabita można rozumieć dwojako: albo snuje on wizje, jak wyglądałaby jego starość "bez Boga", albo jako pewną próbę narzucenia, dyktatu komuś, jak powinna wyglądać jego starość... to trochę tak, jakby ktoś jedzącemu kiełbasę z keczupem powiedzieć: "a cóż to za jedzenie kiełbasy bez musztardy, to musi być niesmaczne"... osobnik ksobny przyjmie tą drugą interpretację i tak właśnie zrobił TheLoo...
Usuń*/errata... "ktoś powiedzieć" - trochę po murzyńsku mi się niechcący napisało, ma być: "powiedział" lub "powiedzieć" bez "ktosia" :)
UsuńDeLu walesa sie bez celu po katolickich portalach i przypieprza sie do nich, ze jak oni smia odnosic sie w swoich tekstach i wypowiedZiach do Boga. Nie wiem, moze oczekuje, ze katolicki portal da miejsce ateistom na ich wypowiedzi? Gdyby tak Knabit nasmecil w wyborczej niech mu wtedy DeLu medzi i poucza. Wychodzi na to, ze nawet w swej wlasnej przestrzeni katolicy nie maja prawa po katolicku gadac bo DeLu czuje sie obrazony.
Usuńna razie to TheLoo poszedł pewnie na procesję bożocielesną i ustosunkuje się do tego wszystkiego jak wróci :)
UsuńOjciec Knabit żyje z dala od problemów doczesnych, medytuje, sam na wiór wysuszony,więc i potrzeby ma niewielkie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, by wiara i regularne uczęszczanie do kościoła umniejszyły czyjeś choroby lub zwiększyły emeryturę.
Jak mawiał mój teść - w pewnym wieku człek spogląda na księżą oborę, zawiedziony w sprawach doczesnych liczy choć na zasługi w niebie...
jotka
Ale podobno chodzenie do kościoła czyni starca lepszym. Lepszym od tych, co do kościoła nie chodzą ;)
UsuńNie wiem dlaczego, ja tam zasług w niebie nie chcę mieć. I księżom do obory nie zaglądam. Niech mają. Kiedyś nawet im żywego prosiaka dostarczyłem, i to wcale nie ze złości ;)
Ja to bym powiedziała, że nie tylko starość się nie udała- całość jest mało imponująca, biorąc pod uwagę , że Bóg stworzył człowieka na na wzór i podobieństwo swoje. Tak za bardzo nie ma się czym zachwycać - nie są powalające swą doskonałością cechy ludzkie.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Też twierdzę, że określenie "Bóg stworzyły wszystko i to było dobre" jest mocno przesadzone. ;)
UsuńPozdrawiam;)
Bez względu na to, co pisze Knabit lub Ty, starość jest do bani, choć bywają lepsze momenty :)
OdpowiedzUsuńWielu mocnych wrażeń w Operze Śląskiej życzę.
Jeszcze nie dożyłem późnej starości, takiej niedołężnej, więc jednoznacznego zdania nie mam ;) Póki co, nie narzekam i oby jak najdłużej, wtedy nie będzie mi żal.
UsuńDziękuję za życzenia.
skoro pan Knabit w swoim wieku dobrze się czuje ze swoją iluzją - ze swoim bogiem, to nie widzę powodu tworzenia z tego problemu...
OdpowiedzUsuń/ups, chyba będzie draka: trzy "obrażenia uczuć religijnych" w jednym, zaiste skandal :) /...
zaś co do tego rzekomego "deprecjonowania starości", a dokładniej innych modeli przeżywania starości, to jedynym faktem jest, że mamy tu do czynienia z typową projekcją: ktoś na przykład lubi /lub nie lubi/ pomidory i uważa, że cudzy, inny gust w temacie pomidorów jest "gorszy"... taki błąd popełnia całe mnóstwo ludzi, włącznie ze mną: jako niezwykle skromny człowiek ulegam nieraz złudzeniu, że wszyscy wiedzą, umieją i rozumieją tyle samo, co ja, a tymczasem prawda jest inna, na świecie jest mnóstwo idiotów, zaś ja sam też jestem idiotą w porównaniu z niektórymi ludźmi...
ale z drugiej strony skoro bohater Twojego posta coś "deprecjonuuje", albo "obraaaża" starość /jak wspomniałeś Radkowi/, to z Twoją prywatną terminologią polemizował nie będę, w końcu każdy nazywa świat jak chce, np. pomidora "ogórkiem", tylko niech się nie dziwi, że ktoś go błędnie zrozumiał i ma kłopot z tego powodu...
...
kawału o ministrantach nie pojąłem, bo nie myślę "po katolicku", więc liczę na Ciebie, że mi wyjaśnisz... czy to oznacza, że zaraz po rytuale nie można komuś wlać, bo jest "świnią", a jedynie po jakimś czasie?... ciekawe po jakim?...
p.jzns :)
Tak się składa, że należę do grupy ludzi, którzy nie cierpią pomidorów (chyba się już wcześniej przyznałem stąd pojmuję dlaczego akurat ten przykład), tylko z tego nic nie wynika, bo ja czasami kupowałem pomidory rodzince bez żadnej odrazy i patrzyłem jak się nimi opychają. Nie tak dawno miałem gości i postanowiłem im zrobić przyjemność. Chciałem kupić pomidory, jedne z pierwszych tego roku. Zapytałem ekspedientkę czy one są smaczne? Ona mnie lubi, choć jestem stary i bez Boga, wzięła jeden, przekroiła na pół i mnie połówką częstuje. Zdębiała, gdy przyznałem się, że pomidorów nie jem, że chcę kupić tylko dla gości. Była jednak wyrozumiała i sama go zjadła stwierdzając autorytatywnie, że [cytuję] w smaku ten pomidor dupy nie urywa. Kupiłem więc tylko ogórki w słoiku pokrojone na plasterki.
UsuńKatolickie kawały mają to do siebie, że ich nie trzeba rozumieć, wystarczy się z nich śmiać. Bo dowcip dla wielu jest tym zabawniejszy im bardziej irracjonalny.
no tak, pomidory okazały się w tym wszystkim najważniejsze, podziwiam nienaganność techniczną czmychnięcia w ten temat :)
Usuńale przyznam szczerze, że rozmowa o pomidorach niesie ze sobą większy walor poznawczy i twórczy, niż rozmowa o jakimś dziadku, który "obraaaża" (LOL) starość, więc nawet mi się podoba kierunek tego czmychnięcia...
Czmycha się od czegoś, przed czymś ;)) Skoro napisałeś „z Twoją prywatną terminologią polemizował nie będę” pozostał mi tylko temat pomidorów, który po prostu rozwinąłem.
UsuńManipulujesz. Nie piszę o „obrażaniu starości” piszę o „starym człowieku, który nie ma Boga”, a który wg Knabita jest przykładem degeneracji. To są dwa różne przypadki. Starość to okres w życiu człowieka, stary człowiek, to już osoba (zaawansowana wiekiem). Jak przyswoisz różnicę, możemy kontynuować temat.
napisałeś dokładnie tak /cytuję/: "on obraża starość bez Boga", to nie wciskaj mi teraz ciemnoty, to jest naprawdę nudne i męczące... pominąłem jakoś niechcący to "bez Boga", ale jaka to różnica, starość to starość...
Usuńzrobimy tak: jak będziesz chciał pisać o tym, co piszesz, to najpierw wróć do tego, co piszesz, żebyś sobie przypomniał co piszesz... tylko nie przyswajaj sobie różnicy między tym, co piszesz i tym co piszesz, że piszesz, bo Ci się to do reszty już poplącze... po prostu spróbuj zapamiętać to, co piszesz, dasz radę :)
:))))))))
UsuńNapisałem, to fakt, ale w nieco innym kontekście, bardziej ogólnym, który jak ulał pasuje do obrazy uczuć religijnych. Natomiast on de facto obraża "starego człowieka bez Boga", który przez brak tego Boga się podobno degeneruje. Pytanie brzmi, czy sama starość, bez odniesienia do konkretnego człowieka się degeneruje?
Usuńat TheLoo...
Usuńtego, co Ty nazywasz "obrażaniem" wałkować nie będziemy, :X, bo ja już nie mam zdrowia do tego :P :)
natomiast końcowe, dość filozoficzne pytanie wydaje się być dość ciekawe z racji braku logiki w nim... co prawda starość można postrzegać jako pewną degenerację (organizmu i umysłu), ale degeneracja degeneracji to już jakiś wygibas myślowy... co prawda czasem się mawia, że ktoś starzeje się "z klasą" lub "pięknie", jednak to jest tylko subiektywne oszacowanie postępu i subiektywna ocena estetyki tej degeneracji u konkretnej osoby, a nie starości jako takiej...
DeLu
Usuń"Natomiast on de facto obraża "starego człowieka bez Boga", który przez brak tego Boga się podobno degeneruje. "
A znajdz konkrtena podpowiedz w tekscie, ktora spowodowala, ze twoje drogi myslowe pocwalowaly w kierunku interpretacji, ze stary czlowiek bez Boga sie podobnio degeneruje?
Teraz moje wlasne prywatne zdanie, ktore moge wsadzic sobie tam, gdzie slonce nie dochodzi. W takiej starosci w jakiej znajduje sie Knabit , a ty jeszcze nie masz przyjemnosci doswiadzcyc, moze nastapic "otepienie" czy tez niedostateczne funkcjonowanie zmyslowe. Nie mozna czytac ksiazek, bo zmysl wzroku zawodzi, mecza sie oczy, albo nawet okulary niewiele pomagaja... czlowiek moze nie moc korzystac z takiej zyciowej przyjemnosci jak czytanie ksiazek i prasy.
Moze zawodzic zmysl sluchu-nie mozna odbierac zmyslem sluchu opery. I nie chodzi tu li tylko o postepujaca gluchote, ale tez moze pojawic sie pewna nadwrazliwosc na dzwieki, chaotyczny odbior tych dzwiekow, spowodowany pewnymi starczymi dysfunkcjami mozgu. Mozna byc fizycznie niesprawnym, nie korzystac z rowerowych przejazdzek, pieszych wycieczek, trzeba odstawic auto na kolki, bo i to juz nie dla czlowieka, taki kierowca to zagrozenie na drodze... Dopisz sobie jeszcze to , co chcesz do tej listy. Mlodzi gdzies pedza, nie maja czasu. Znajomi i bliscy umieraja - narastajace osamotnienie czlowieka dopada. I w tym okresie zycia wyrobienie sie np.: w modlitwie, czy tez mantrze, mysl o Bogu- ze to wszystko na jakis konkretny cel moze pomoc w przezywaniu tego ostatniego okresu zycia. On mowi z perspektywy takiego wlasnie starca, ktoremu powoli wylaczaja swiatlo, ale jeszcze tu jest.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@Ania...
Usuńrealia nie pozwalają na zaglądanie nikomu tak, gdzie Słońce nie dochodzi, ale masz realnego lajka za to, co tam sobie wsadziłaś...
w zasadzie wykonałaś puentę finiszująca, coup de grace, ale zbójeckim prawem Gospodarza forum jest odwarknąć coś na koniec... uszanujmy to milcząc potem nad tą trumną...
LOL...
Wyznam, że więcej uwagi poświęciłem marginesowym tematom tego wpisu.
OdpowiedzUsuńLa Rondine, Puccini - wyznam,że to było zaskoczenie, nie słyszałem o takiej operze. Dowiedziałem się, że polski tytuł to Jaskółka. Chyba nie jest zbyt często wystawiana. Czy te spektakl w Bytomiu to czasem nie jest polska prapremiera tej opery?
Grafitowy STR8 - to zainteresowało mnie jeszcze bardziej. Kliknąłem w google i znalazło - specjalistyczny kompas to orienteeringu. 8 modeli (na prawą lub lewą rękę), nie jestem pewien czy sa grafitowe, tylko jeden nadaje się na półkule północną (ale to mnie nie dotyczy) - https://www.wildfiresports.com.au/brand/str8/ .
Tylko doczekam do rana i lecę szukać... nie kompasu, o nie. Tylko nie jestem pewien czy lepszy kompas na lewą, czy na prawą rekę. Znaczy - jestem praworęczny, czyli chyba lepiej mieć kompas na lewej ręce a prawą CHWYTAĆ tę Jaskółkę :)
No i co tu się panu Bogu nie udało?
Nie sprawdzałem historii Opery Śląskiej pod tym kątem. A afiszach mowa jest o premierze. W necie znalazłem natomiast wzmiankę, że praprmiera była w Teatrze Wielkim w Warszawie, a łącznie grano ją tam tylko dwa razy.
UsuńSTR8 występuje w postaci perfum i wody kolońskiej, ja znalazłem dezodorant i ten mi najbardziej odpowiada. Gama tych perfum jest olbrzymia, chyba tyle ile jest kolorów, niemniej inne nie mają takiej siły rażenia na kobiety jak właśnie grafit ;)) No chyba, ze w wyniku zarażenia covidem-19 straciła węch :D
Z racji patrzenia na życie poprzez mój aktualny pryzmat wynika, że w pewnym wieku( dla każdego jest on indywidualny) otoczenie przestaje nas słuchać i wtedy jedynym rozmówcą jest albo jakiś Bóg, albo gadamy do siebie jak dziad do obrazu, albo nabyliśmy w trakcie życia umiejętność milczenia (i wtedy jest nam całkiem obojętne czy nas słuchają czy nie ) :-)
OdpowiedzUsuńProblem zatem leży w tym, czy ma się słuchacza i kto nim jest,a to już zależy od otoczenia w jakim się przebywa. Bóg i demencja/skleroza zniesie wszystko. Ludzie nie.
Czemu Kościół tak bardzo się upiera przy tym, że cierpienie uszlachetnia? Szczególnie, że sami nigdy tego nie praktykują? O wiele lepsze są te religie, które skupiają się na cieszeniu się życiem. Stan psychiczny człowieka bardzo silnie oddziałuje na ciało i choroby, a dodatkowo taka umęczona i cierpiętnicza osoba nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie, kochać, dodawać otuchy innym, czy doceniać to, jaki mu piękny świat Bóg stworzył. Kościół, szczególnie ten w Polsce, jest niczym matka, która nie pozwala ci iść na dwie imprezy w tygodniu, żeby ci się przypadkiem w głowie nie poprzewracało z nadmiaru szczęścia. Beznadziejna metoda wychowawcza. Nic dziwnego, że jedną z naszych cech narodowych jest narzekanie.
OdpowiedzUsuńDeLu gdzie jesteś??? Od 3 dni nigdzie Cię nie widać ani słychać! Wracaj, tęsknimy za Tobą... ;)
OdpowiedzUsuńDeLu! To już tydzień... :(
OdpowiedzUsuńDaj jakiś znak...