W naszej
kulturze utrwaliły się dwa bardzo odmienne wyobrażenia diabła. Bardziej
popularny jest wizerunek diabła ludowego, takiego z paskudną gębą, rogami na
głowie, kopytami zamiast stóp i ogonem jak u krowy. Mimo swej szpetoty, wydaje
się nawet sympatyczny, bo jest odrobinę przygłupi, odrobinę rubaszny i
strasznie boi się święconej wody. Drugi, mniej znany, to po prostu upadły
anioł. Upadły, ale anioł. Ten jest autentycznie groźny, bo jak każdy anioł,
obdarzony jest większą mocą i mądrością niż człowiek. A do tego, nomen omen, diabelnie przebiegły. Tak
jest zresztą traktowany przez Kościół i Pismo Święte. I na tym wizerunku będę
się opierał.
Jak
twierdzi niejaki Charles Baudelaire1 „Największą sztuczką diabła
jest dowieść własnego nieistnienia.” Przyznam, że długo nie potrafiłem sobie
poradzić z tym koronnym argumentem apologetyków. Skoro ja w diabły nie wierzę, jego sztuczka
mu się udała, co jednocześnie podważa mój ateizm. Riposta przyszła jak
archimedesowska „Eureka!”. Skoro tak może zrobić diabeł, pewnie tak samo
postąpił ze mną Bóg. Dowiódł mi swego nieistnienia. Ale czy można przyjąć, że
Bóg stosuje te same sztuczki, co diabeł, nawet jeśli je nazwać „wolną wolą”?
Prawdę powiedziawszy, jest trochę inaczej. Bo ten diabeł stosując taką sztuczkę
wobec mnie, mimochodem, z podobnym skutkiem, stosuje ją wobec wierzących. Jak
twierdzi Sławomir Zatwardnicki: „nie wolno się nadmiernie na nim [diable – dopisek mój] koncentrować.”2
Tu warto sobie przypomnieć Credo, chrześcijańskie wyznanie wiary, gdzie nie ma
odniesienia wprost do diabła, ale gdzie mówimy: „Bóg jest stworzycielem
wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Czyli również stworzycielem
diabła – upadłego anioła. A to już popada w herezję, mimo że tak stwierdził synod
w Bredzie (574 r.). Teologowie wyszli z tego absurdu obronną ręką,
stwierdzając, że upadłe anioły miały wolną wolę. Wprawdzie oni tego upadku
aniołów nie widzieli, nigdzie w Biblii nie jest opisany, a jednak są go pewni (sic!) Podobnie postępuje wspomniany
Sławomir Zatwardnicki, odpowiadając na sobie zadane pytanie: Dlaczego wierzyć w szatana? Wymienia kilka
powodów: bo to jest zgodne z tradycją Kościoła, odpowiada zmaganiom chrześcijan
doświadczających walki ze złym duchem, czy wreszcie dlatego, że tak każe zdrowy
rozsądek (sic!) Już w tym miejscu
ręce opadają, ale Zatwardnicki nie ustaje: „Nie sposób przecząc realności
szatana, odpowiedzieć, kto stoi za wielkimi i małymi dramatami świata, czy komu
w istocie zawdzięczamy śmierć.”3 Za odpowiedź niech posłużą słowa
Alexandre Ganoczy: „W rozumieniu Biblii można wierzyć tylko w Boga, nie można
wierzyć w złego ducha.”4 Tylko skoro nie można wierzyć w szatana, to
skąd ta największa sztuczka szatana?
W tym
właśnie miejscu rodzi się pytanie o zło? Jest trudniej, gdyż aby odpowiedzieć
na pytanie skąd, trzeba by najpierw zło zdefiniować, co wbrew pozorom, nie jest
wcale takie proste. Chrześcijanin powie, że złem jest wszystko, co jest
sprzeczne z Dekalogiem. Jest w tym sporo racji,
ale i budzi wątpliwości. Dekalog jest mało precyzyjny, zbyt ogólny i nie
definiuje wszystkich objawów zła. Nie ma w Dekalogu nic o niewolnictwie, ludobójstwie, czy deprawacji nieletnich. A jak zdefiniować zachowanie kotki,
pożerającej własne młode, zjawisko powszechne również wśród ryb (oba przypadki
znam z autopsji, mam kotkę i miałem akwarium)? Jeśli to nie jest złem, dlaczego
złem ma być aborcja? Wiem, wiem, człowiek ma rozum, świadomość tego, co jest
złem, ale człowiek ma też instynkt przetrwania, tak samo silny jak u zwierząt.
Nawet silniejszy, bo mimo posiadania pewnych aspektów moralności, nie zawaha
się zabić w obronie własnej, łamiąc tę moralność. Tak się dzieje zawsze w
ekstremalnych warunkach zagrożenia życia, np. kataklizmy czy katastrofy. Czy
można mówić, że śmiertelne choroby są dobrem? W celu ochrony przed nimi
człowiek będzie maltretował zwierzęta w laboratorium, poddając je
niewyobrażalnym cierpieniom. Bóg podobno dał nam władzę nad zwierzętami, ale
czy na pewno o taką władzę Mu chodziło?
Paweł VI w 1975 roku powiedział: „Zło jest niedostatkiem, jest pewnym brakiem. Ktoś jest chory, brak mu zdrowia (...)”5 Gdzie w tym jest uosobienie zła – szatan? Paweł VI ucieka się jednak do innej konstrukcji: „O ile choroba wynika z braku skuteczności, o tyle istnieje również zło skuteczne, zło istniejące, zło, które jest osobą [szatanem – dopisek mój].”6 Nie potrafię zrozumieć tej chrześcijańskiej zależności: dobro jest działaniem Boga, za zło odpowiada człowiek, czyniąc je z podszeptu szatana. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy Biblia kłamie mówiąc: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.” [Rdz 1:27], czy też Bóg ma taką samą słabość do czynienia zła jak człowiek? W moim odczuciu kłamie Biblia, bo ani człowiek nie jest podobny do Boga fizycznie, ani intelektualnie, ani moralnie. Nie sposób bowiem mieć rozeznanie tego, co jest dobrem, nie wiedząc, co jest złem. To działa również w drugą stronę. Bez istnienia zła nie będziemy wiedzieć, czym jest dobro. Jedno bez drugiego nie może istnieć i do tej konstrukcji nie jest potrzebny ani Bóg, ani tym bardziej diabeł. Te obie postacie możemy jedynie uznać za personifikację naszego postrzegania zmiennej w czasie moralności, widzenia dobra i zła, a nie za ich przyczynę.
I teraz powstaje dylemat: czy ateizm jest złem w sytuacji, gdy ateista postępuje
niejednokrotnie bardziej moralnie (w znaczeniu pozytywnym) niż niejeden
wierzący? Czy sztuczka diabła z niewiarą w niego, nawet jeśli by ją uznać za skuteczną, czyni człowieka złym? Ja myślę, że nawet ów diabeł, gdyby
istniał, miałby z odpowiedzią na to pytanie poważny problem.
Przypisy:
1 – za „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
2 – „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
3 – ibidem str.100
4 – za „Katolicki przewodnik towarzyski” str. 101
5 – ibidem str. 99
6 – ibidem str. 99
1 – za „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
2 – „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
3 – ibidem str.100
4 – za „Katolicki przewodnik towarzyski” str. 101
5 – ibidem str. 99
6 – ibidem str. 99