sobota, 30 kwietnia 2016

Zło czyli diabeł wcielony



  W naszej kulturze utrwaliły się dwa bardzo odmienne wyobrażenia diabła. Bardziej popularny jest wizerunek diabła ludowego, takiego z paskudną gębą, rogami na głowie, kopytami zamiast stóp i ogonem jak u krowy. Mimo swej szpetoty, wydaje się nawet sympatyczny, bo jest odrobinę przygłupi, odrobinę rubaszny i strasznie boi się święconej wody. Drugi, mniej znany, to po prostu upadły anioł. Upadły, ale anioł. Ten jest autentycznie groźny, bo jak każdy anioł, obdarzony jest większą mocą i mądrością niż człowiek. A do tego, nomen omen, diabelnie przebiegły. Tak jest zresztą traktowany przez Kościół i Pismo Święte. I na tym wizerunku będę się opierał.

  Jak twierdzi niejaki Charles Baudelaire1 „Największą sztuczką diabła jest dowieść własnego nieistnienia.” Przyznam, że długo nie potrafiłem sobie poradzić z tym koronnym argumentem apologetyków.  Skoro ja w diabły nie wierzę, jego sztuczka mu się udała, co jednocześnie podważa mój ateizm. Riposta przyszła jak archimedesowska „Eureka!”. Skoro tak może zrobić diabeł, pewnie tak samo postąpił ze mną Bóg. Dowiódł mi swego nieistnienia. Ale czy można przyjąć, że Bóg stosuje te same sztuczki, co diabeł, nawet jeśli je nazwać „wolną wolą”? Prawdę powiedziawszy, jest trochę inaczej. Bo ten diabeł stosując taką sztuczkę wobec mnie, mimochodem, z podobnym skutkiem, stosuje ją wobec wierzących. Jak twierdzi Sławomir Zatwardnicki: „nie wolno się nadmiernie na nim [diable – dopisek mój] koncentrować.”2 Tu warto sobie przypomnieć Credo, chrześcijańskie wyznanie wiary, gdzie nie ma odniesienia wprost do diabła, ale gdzie mówimy: „Bóg jest stworzycielem wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Czyli również stworzycielem diabła – upadłego anioła. A to już popada w herezję, mimo że tak stwierdził synod w Bredzie (574 r.). Teologowie wyszli z tego absurdu obronną ręką, stwierdzając, że upadłe anioły miały wolną wolę. Wprawdzie oni tego upadku aniołów nie widzieli, nigdzie w Biblii nie jest opisany, a jednak są go pewni (sic!) Podobnie postępuje wspomniany Sławomir Zatwardnicki, odpowiadając na sobie zadane pytanie:  Dlaczego wierzyć w szatana? Wymienia kilka powodów: bo to jest zgodne z tradycją Kościoła, odpowiada zmaganiom chrześcijan doświadczających walki ze złym duchem, czy wreszcie dlatego, że tak każe zdrowy rozsądek (sic!) Już w tym miejscu ręce opadają, ale Zatwardnicki nie ustaje: „Nie sposób przecząc realności szatana, odpowiedzieć, kto stoi za wielkimi i małymi dramatami świata, czy komu w istocie zawdzięczamy śmierć.”3 Za odpowiedź niech posłużą słowa Alexandre Ganoczy: „W rozumieniu Biblii można wierzyć tylko w Boga, nie można wierzyć w złego ducha.”4 Tylko skoro nie można wierzyć w szatana, to skąd ta największa sztuczka szatana?

  W tym właśnie miejscu rodzi się pytanie o zło? Jest trudniej, gdyż aby odpowiedzieć na pytanie skąd, trzeba by najpierw zło zdefiniować, co wbrew pozorom, nie jest wcale takie proste. Chrześcijanin powie, że złem jest wszystko, co jest sprzeczne z Dekalogiem. Jest w tym sporo racji, ale i budzi wątpliwości. Dekalog jest mało precyzyjny, zbyt ogólny i nie definiuje wszystkich objawów zła. Nie ma w Dekalogu nic o niewolnictwie, ludobójstwie, czy deprawacji nieletnich. A jak zdefiniować zachowanie kotki, pożerającej własne młode, zjawisko powszechne również wśród ryb (oba przypadki znam z autopsji, mam kotkę i miałem akwarium)? Jeśli to nie jest złem, dlaczego złem ma być aborcja? Wiem, wiem, człowiek ma rozum, świadomość tego, co jest złem, ale człowiek ma też instynkt przetrwania, tak samo silny jak u zwierząt. Nawet silniejszy, bo mimo posiadania pewnych aspektów moralności, nie zawaha się zabić w obronie własnej, łamiąc tę moralność. Tak się dzieje zawsze w ekstremalnych warunkach zagrożenia życia, np. kataklizmy czy katastrofy. Czy można mówić, że śmiertelne choroby są dobrem? W celu ochrony przed nimi człowiek będzie maltretował zwierzęta w laboratorium, poddając je niewyobrażalnym cierpieniom. Bóg podobno dał nam władzę nad zwierzętami, ale czy na pewno o taką władzę Mu chodziło?
 
  Paweł VI w 1975 roku powiedział: „Zło jest niedostatkiem, jest pewnym brakiem. Ktoś jest chory, brak mu zdrowia (...)”5 Gdzie w tym jest uosobienie zła – szatan? Paweł VI ucieka się jednak do innej konstrukcji: „O ile choroba wynika z braku skuteczności, o tyle istnieje również zło skuteczne, zło istniejące, zło, które jest osobą [szatanem – dopisek mój].”6 Nie potrafię zrozumieć tej chrześcijańskiej zależności: dobro jest działaniem Boga, za zło odpowiada człowiek, czyniąc je z podszeptu szatana. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy Biblia kłamie mówiąc: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.” [Rdz 1:27], czy też Bóg ma taką samą słabość do czynienia zła jak człowiek?  W moim odczuciu kłamie Biblia, bo ani człowiek nie jest podobny do Boga fizycznie, ani intelektualnie, ani moralnie. Nie sposób bowiem mieć rozeznanie tego, co jest dobrem, nie wiedząc, co jest złem. To działa również w drugą stronę. Bez istnienia zła nie będziemy wiedzieć, czym jest dobro. Jedno bez drugiego nie może istnieć i do tej konstrukcji nie jest potrzebny ani Bóg, ani tym bardziej diabeł. Te obie postacie możemy jedynie uznać za personifikację naszego postrzegania zmiennej w czasie moralności, widzenia dobra i zła, a nie za ich przyczynę.

  I teraz powstaje dylemat: czy ateizm jest złem w sytuacji, gdy ateista postępuje niejednokrotnie bardziej moralnie (w znaczeniu pozytywnym) niż niejeden wierzący? Czy sztuczka diabła z niewiarą w niego, nawet jeśli by ją uznać za skuteczną, czyni człowieka złym? Ja myślę, że nawet ów diabeł, gdyby istniał, miałby z odpowiedzią na to pytanie poważny problem.

Przypisy:
1 – za „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
2 – „Katolicki przewodnik towarzyski”, Sławomir Zatwardnicki, Wydawnictwo Fronda PL, str. 97
3 – ibidem str.100
4 – za „Katolicki przewodnik towarzyski” str. 101
5 – ibidem str. 99
6 – ibidem str. 99


19 komentarzy:

  1. Tak , tak ... czasami taki potrafi skusić i sprowadzić na manowce chyba :)
    Ciekawe czy jest taki straszny , jak go malują ?:)
    Pięknej niedzieli życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam z ręką na sercu, czasami chętnie, nawet bez diabła zszedłbym, na co niektóre manowce :)
      Diabeł może być też piękny, wszak lubi przybierać postać pięknej kobiety lub przystojnego faceta.
      Miłego dnia :)))

      Usuń
  2. Zło i dobro - dzieli je bardzo cienka linia, podobnie jak dobroć i głupotę.
    Nie zgodzę się z tym , że zło to jest to wszystko, co narusza przepisy dekalogu. Złem jest nieustanne karmienie głodnych zamiast stwarzanie im warunków by sami mogli zatroszczyć się o swe wyżywienie. Złem jest również sytuacja gdy cel uświęca środki a my powoli wkraczamy właśnie na tę ścieżkę.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z Tobą zgadzam, wszak napisałem, że Dekalog nie definiuje wszystkiego zła. Swoją drogą, szkoda, że nie skonsultowałem się z Tobą przed opublikowaniem notki. Twoje uwagi chętnie w eseju bym zawarł.
      Miłego dnia :)

      Usuń
    2. Zawsze możesz do mnie pchnąć maila, adres znajdziesz w moim profilu.
      Miłego 1Maja!

      Usuń
    3. Ja to poważnie przemyślę :)

      Usuń
  3. W podejściu dychotomicznym - Bóg jest dobrem, a Diabeł złem.
    W podejściu strategicznym - Bóg wnosi miłość i pokój, Diabeł wrogość i rozgardiasz.
    W podejściu rozrachunkowym - Bóg będzie zwycięzcą, Diabeł zostanie pokonany.

    Napisałam to z przewrotności, ponieważ nic innego nie przepuścił mój mózg.
    Mogę jedynie powiedzieć, że tekst "sam w sobie" jest dociekliwy...
    Skoro Bóg stworzył świat, to można założyć, że gdyby chciał, to zdusiłby diabła w zalążku, a jednak tego nie zrobił (!) Czy chciał przez to "umocnić swoją pozycję"? Czy w ten sposób, dając człowiekowi wolną wolę, stworzył warunki do jej przejawiania, poprzez ciągły wybór - między dobrem a złem? Nie chcę dalej tego "ciągnąć" - nie mam do tego kompetencji.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli o dychotomii to tylko w ujęciu dychotomii myślowej.
      To ujęcie strategiczne w odniesieniu do Boga jest bardzo wątpliwe (z uwagi na Stary Testament)
      Ujęcie rozrachunkowe jest, póki co, tylko przypuszczeniem.

      Jeśli nie czujesz się kompetentna to Twój plus. Ja mam bardzo złe mniemanie o wszelkiej maści demonologach :)

      Pozdrowienia.

      Usuń
  4. bardzo dawno temu czytałam książkę, której autorem był Anatol France. zabij, ale tytułu nie pamiętam.
    było to właśnie o wojnie szatana z bogiem. szatan zwarł szeregi i tak poprowadził wojnę, że wygrał. gdy "usiadł na tronie" i zaczął się napawać zwycięstwem... uznał, że... to on teraz pełni rolę boga... a być bogiem nie chce... i zrezygnował.
    o ile dobrze pamiętam, tak to w telegraficznym skrócie wyglądało.

    przypomniałeś mi swoim tekstem i aż muszę sobie kupić tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy się, lubisz fantasy :)))
      Ja już unikam takich książek, ale te które przeczytałem w podobnym temacie, zawsze kończyły się klęską szatana.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. nie wiem, czy można to nazwać fantasy :) znalazłam tytuł "Bunt Aniołów", rok wydania 1914. książkę czytałam tak dawno, że trochę jednak przeinaczyłam lakoniczny opis.

      Usuń
    3. a lubię książki historyczne. zwłaszcza biografie. polecam biografie, których autorem jest Irving Stone.

      Usuń
    4. Mam w biblioteczce kilka biografii z serii: „Niezwykli, Nieprzeciętni, Niezapomniani” wyd. Świat Książki, między innymi Nerona, Aleksandra Wielkiego, Churchill ‘a, ale już mi jakoś przeszło. Rzekłbym: gust mi się zmienił :)

      Usuń
  5. Każdy inaczej pojmuje Boga oraz diabła, w zależności jak został wychowany i czego w swoim życiu doświadczył. Często zaciera się właściwe pojecie Boga, a także istnienie samego diabła. Wiele jest pojęć, które mieszają jedno z drugim i trudno wtedy, z kimkolwiek na ten temat dyskutować. Dlatego, że wiekowe opinie co do tego tematu, również bywają ogromnie zróżnicowane i nie jasne w swoim przekazie. Z finałem Twojego postu zgadzam się całkowicie, podobnie z częścią jego treścią. Lecz nie całkiem do końca, ale spierał się nie będę bo tak Ty jak i ja oraz każdy, mamy prawo do własnego zdania co do powyższych kwestii ujętych w całości treści. Jednakże, mimo rożnego rodzaju różnic jakie nas dzielą, cenię sobie każdy Twój wpis. Ponieważ, skłaniasz nimi człowieka do myślenia a to bardzo wielka rzecz. Dzięki. Szacun Asmodeuszu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywistym jest, że sprawa z diabłem nie jest jednoznaczna. Niemniej ja bym tej niejednoznaczności nie opierał na naszym postrzeganiu, a bardziej na ewoluowaniu tej postaci w przekazie religijnym. Był Zły, który kusił do złego, teraz stał się fałszywym bogiem, antychrystem, który zagraża światu (sic!). Wszystko staje się zadziwiająco proste i zrozumiałe, gdy uznajemy, że nie istnieją niematerialne istoty.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Bóg musiał sobie diabła stworzyć, bo bez niego nie istniałoby pojęcie zła. Na co komu wolna wola, gdy nie ma tego wyboru? Rodzi się pewien pozorny paradoks, bo wypadałoby, że faktycznie istnienie diabła jest w boskim planie. Ale jak już nadmieniłem - pozorny. Za tym idą rozważania Zdzisława Kijasa, nad naturą aniołów. - Byt ten jest duchem, anioł jest jego funkcją.

    "Ponieważ cieszą się wolnością, aniołowie mogą odwrócić się od Boga. Możliwość taka stała się rzeczywistością, co Bóg w swojej wszechwiedzy i w swojej ponadczasowości przewidział. "
    Przewidział? Więc może zaplanował?
    Skoro funkcją ducha służącemu Bogu, jest anioł, funkcją ducha zbuntowanego jest szatan. Z tym że też jest to bunt pozorny, bo zgodny z przewidywaniami.

    Ot jeszcze taka powieść Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata", w bardzo fajny sposób porusza kwestię zasadności istnienia szatana, a także niewiary, zarówno w Boga, jak i w niego. Zresztą jest to wizja już powtórzona - faustowska, w której też jest "częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie, jak w odpowiedzi do komentarza powyżej. Cały ten mętlik przestaje mieć znaczenie, gdy nie uznajemy istnienia bytów niematerialnych. Prawa Wszechświata to jedno, nasza moralność, rozumienie dobra i zła to dwa i nabiera zupełnie innego znaczenia.

      Usuń
    2. Asmodeuszu, jeżeli to uznasz w ogóle Twoje rozważania nie mają sensu.

      Usuń
    3. Pewnie by nie miały, gdyby nie ten stale powtarzający się motyw: „Największą sztuczką diabła jest dowieść własnego nieistnienia.”, którym za każdym razem się mnie częstuje, gdy twierdzę, że diabła nie ma.

      Usuń