piątek, 1 kwietnia 2016

Zeszyty karmelitańskie



  Krótkie wyjaśnienie. Wreszcie poczułem przesyt Frondą. Mnie już niczym nie zaskoczy. Tym felietonem rozpoczynam cykl poświęcony wierze religijnej, przynajmniej w tych jej aspektach, które w jakieś części skłoniły mnie do jej porzucenia. Na początek anegdota:
Dwóch zacnych rabinów jedzie taksówką i dyskutują.
- Kim ja jestem? Wprawdzie studiowałem Talmud, ale moja wiedza w porównaniu z Twoją jest cieniutka.
- Cieniutka? Raczysz żartować, to ja nie dorastam ci do pięt.
- Ależ nie, w porównaniu z tobą jestem kompletnym zerem.
- Zerem? Nieprawda, to ja jestem zerem. Itd., itd.
Kierowca taksówki nie wytrzymał i niemal krzyczy:
- „Dwóch wielkich rabinów uważa się za kompletne zera! To kim ja jestem?! Zerem do kwadratu?!”
Obaj rabini patrzą zdumieni na niego i na siebie, i jeden z nich odpowiada:
- Dobre sobie! A ten tutaj za kogo się ma?”.
Można by rzec, zostałem taksówkarzem...

  Autorem „Zeszytów karmelitańskich” jest Stanisław Grygiel, doktor filozofii na KUL, autor książki „Na ścieżkach prawdy. Rozmawiając z Janem Pawłem II”. Zeszyty powstały w 2010 roku i przypomniane zostały niedawno z okazji święta paschy. Przeczytałem z powodu ciekawego tytułu pierwszego rozdziału: „Jesteśmy smutni, kiedy nie mamy dokąd pójść.” Jak dla mnie odrobinę za bardzo filozoficzne to stwierdzenie, nie wiedzieć czym uzasadnione.

  Grygiel podpiera się cytatem z Dostojewskiej „Zbrodni i Kary”, który chciałbym przytoczyć: „(...) przecie koniecznie trzeba, żeby każdy człowiek mógł choć dokądkolwiek pójść. Albowiem bywają takie dnie, kiedy nieodzownie trzeba pójść, choć gdziekolwiek bądź!” Cytat trochę niezrozumiały w kontekście tego, co według autora ma uzasadniać. Grygiel bowiem stwierdza, że nowożytność wmawia nam, że droga od narodzin do śmierci prowadzi do nikąd. Ściślej, skoro Bóg na nas nie czeka, rozwiewamy się w nicość. Dostojewski pisze o potrzebie jakiejkolwiek drogi, prowadzącej byle gdzie. I w tym stwierdzeniu, nawet jeśli jest metaforą, nie ma żadnego odniesienia do tego, że tą drogą musi być Bóg. Ważne aby była. Czy nowożytność nie wytycza żadnej drogi? Skąd takie przypuszczenie i takie do niej uprzedzenie? Ja w tym miejscu pozwolę sobie z kolei przytoczyć słowa Księgi Rodzaju: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi.” [Rdz 1, 28] Choć sam nie wierzę w istnienie Autora tych słów, mogę przyjąć, że to one wytyczają drogę dla każdego z nas, nawet niewierzących. Te słowa nic nie mówią o tajemnicy wieczności, jest za to stwierdzenie: „Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz.” [Rdz 3, 19] Żadnej obietnicy zmartwychwstania i szczęśliwej wieczności. Sensem naszego bytu ma być życie na tej ziemi, w pocie czoła zdobywanie pożywienia i rozmnażanie się. To się idealnie spełnia.

  Pewnie w tym miejscu każdy mi powie, że Nowy Testament... itd., itd. Na chwilę, i tylko na chwilę, zapomnijmy o Nowym Testamencie. Spróbujmy za to wyobrazić sobie Boga opisanego w tym Starym Testamencie. Nie będę pisał, że był kapryśny, że często wpadał w złość i stosował straszliwe kary, a na domiar wszystkiego był mściwy i pamiętliwy. Gdyby tylko taki Jego obraz przekazać, byłby to obraz przekłamany. To przecież w Księgach Starego Testamentu znajdziemy takie przymiotniki jak: wielki, wszechmocny, wszechwiedzący, sprawiedliwy, nieomylny, etc., etc. Trzeba wziąć pod uwagę, że Bóg był opisywany w zupełnie innych czasach, jakże odmiennych od dzisiejszych. Nie będę się nad tym teraz rozwodził, chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewien fakt, z którego mało kto zdaje sobie sprawę, a który ma kapitalne znaczenie dla Boga Nowego Testamentu. Otóż, ten wszechpotężny Bóg, przez cały Stary Testament nie wspomina nic o piekle ani o mękach piekielnych. Skazuje na unicestwienie wiele narodów, zsyła potop, ogień, plagi oraz rzuca klątwami na następne pokolenia. Grzebie narody, topi i pali ludzi i..., więcej się nimi nie interesuje. Paradoksalnie wyjaśnienie jest całkiem proste i prozaiczne. W czasach tworzenia Ksiąg Starego Testamentu piekło, w znaczeniu miejsca wiecznej katorgi i cierpienia, nie istniało. Jest Szeol i tylko raz jest wzmianka prorokini Anny, że: „To Pan daje śmierć i życie, wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza.” [1 Sam 2:6], co już sprzeczne z ideą piekła jako miejsca wiecznego cierpienia. Była kraina zmarłych, kraina niebytu, lub jakkolwiek to nazwać. Piekło nie miało sensu, bo wystarczająco straszna była przedwczesna śmierć i gniew Boga tu na ziemi.

  I oto pojawia się na scenie Syn Boży, i co tak chętnie podkreślają chrześcijanie, o zupełnie innym obliczu niż Jego Ojciec. Jest przede wszystkim miłosierny dla maluczkich. Jest zdecydowanie bardziej dobry i dla tych, którzy w Niego uwierzą, pojawiają się już takie pojęcia jak zmartwychwstanie i szczęśliwa wieczność. Życie na tym ziemskim padole staje się już tylko drobnym epizodem, testem, aby dostać się do Nieba-Raju, łatwiej jest więc trudy tego życia znieść. Jest jednak mały szczegół. Dla tych, co nie chcą w Niego uwierzyć, ten Dobry Syn Boży przygotował piekło, równie wieczne jak Raj. Jego uczniowie i uczniowie tych uczniów,  chętnie temat piekła podchwycili i wykorzystali. Od tego momentu mnożą się, jak przysłowiowe grzyby po deszczu, opisy straszliwych mąk piekielnych. Jego straszność ewoluuje w zależności od potrzeb i... świadomości ludzi. Na początku było smażenie w gotującej się smole, dziś, kiedy ta smoła nijak nie pasuje do praw fizyki, jest to straszliwa, niewypowiedziana tęsknota za obliczem Boga. O Niebie jakby mniej, rzekłbym wcale, poza enigmatycznym (nawet w Apokalipsie św. Jana) pojęciem wiecznej szczęśliwości. Owo wskrzeszenie wszystkich umarłych dziś jakoś trudno logicznie nie tyle uzasadnić, co sprecyzować, np. w kwestii tego, jakie ciała przybierzemy.

   Chwała ci ludzkości za net, bo pewnie sam bym nie znalazł opisu Raju jaki czeka wiernych po śmierci, choć to tylko opis z Koranu. Chrześcijaństwo na takie szczegóły się nie poważyło. W skrócie opisał to niejaki Michel Onfray  w „Traktacie ateologicznym” i pozwolę sobie na kolejny cytat: „Podczas niebiańskiej uczty sprawiedliwi piją wino (LXXXIII,25 i XLVII,15) jedzą wieprzowinę (LII,22), śpiewają, noszą złote ozdoby (XVIII,31) – zakazane za życia – jedzą i piją z naczyń wykonanych ze szlachetnych kruszców – co na ziemi jest zabronione – ubierają się w szaty z jedwabiu – w świecie doczesnym uchodzące za nieczyste, nici są bowiem wydzieliną larwy jedwabnika – spółkują z hurysami (XLIV,54), korzystają z posług wiecznych dziewic (LV,70), odpoczywając na posłaniu wysadzanym drogocennymi kamieniami – na pustyni w swoich namiotach musieli się zadowolić zwykłym kocem i ślubną małżonką, góra trzema.” Oczywiście, ten opis każdy chrześcijan uzna za bzdurny, z czym się w pełni zgadzam, ale dam sobie mały palec lewej ręki odciąć, że większość z chrześcijan na tej samej zasadzie, choć różniącą się w szczegółach, widzi tak szczęśliwą wieczność. Będą mieli wszystko, czego zapragną a o czym za życia mogli tylko pomarzyć. Czy aby wszystko? Śmiem wątpić, bo przecież podobnie jak w islamie i chrześcijaństwo ma wiele ograniczeń, co może skutkować takim absurdami jak w islamskim raju. Tu wyznam szczerze, jak na spowiedzi, ja się do raju nie nadaję, bo mnie się wprawdzie marzą wieczne dziewice ale już z tym śpiewaniem, czy noszeniem złotych ozdób mi nie po drodze i na islam przejść nie zamierzam. Przeraża mnie też Niebo widziane oczyma św. Faustyny „Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu.”, bo jeśli tak całą wieczność...


18 komentarzy:

  1. a ja tak sobie jakiś czas temu właśnie wymyśliłam, że... starotestamentowy bóg jest największym ludobójcą wszechczasów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, to nie Bóg, a niecni ludzie gotują ludziom na ziemi piekło. Bezprawnie i bluźnierczo biorąc sobie Boga, w swój szyld obłudy i hipokryzji, w celu manienia ludzi wierzących a jednocześnie słabych duchowo. Pozdrawiam Amadeuszu

    Nota bene!
    Dla sprostowania Twojej odpowiedzi, co do mojego światopoglądu i treści mojego bloga, pozostawiam pod nią moją odpowiedź. Dodam tu tylko, że wcale mnie swoimi notkami nie bulwersujesz, a nasze poglądy są mniej więcej takie same. Szacun!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że piszesz o tym wszystkim na swoim blogu, który również od czasu do czasu będę odwiedzał i czytał. Zapoznałem się z Twoim opisem bloga, w związku z czym zapewniam Cię, że żadną treścią nie Jesteś mnie w stanie zrazić, no chyba, że byłaby to treść wyssana z palca ale jeśli piszesz o rzeczywistości, to nic nie jest w stanie mnie zniechęcić by do Ciebie zaglądać i czytać, to czym także się interesuję. Zwłaszcza, że mam podobne poglądy do Twoich tj, na obecny czas stałem się nie tyle co niewierzący ale niezgadzający się, z fałszywymi i pełnymi hipokryzji przekazami fanatycznego kk. Dobry tekst, oświeca ludzki umysł i chroni, od fanatycznych idiotyzmów tego ciemnego Watykańskiego czarno-grodu. Pozdrawiam! Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście aż tak bym nie uogólniał. Nie cały Kościół jest pełen hipokryzji, może problem w tym, że ci hipokryci i fanatyczni ortodoksi wysuwają się przed szereg zniekształcając jego obraz. Dlatego staram się być bardzo ostrożny w swoich poglądach i przekazach. Niemniej, moim zdaniem, Biblia jest pełna sprzeczności, i gdy mi ktoś wymachuje przed oczyma tą Księgą, by mi udowodnić, że moja postawa wobec świata jest zakłamana, ja te sprzeczności potrafię wskazać, co nie zawsze cieszy się aprobatą. Do lektury jak najbardziej zapraszam, nawet do dyskusji.
      Pozdrawiam z pytaniem: czy masz blog?

      Usuń
    2. Owszem są w kk jednostki, ale tylko jednostki w miarę dobrych wyznawców Stwórcy. Natomiast, znaczna większość to zakłamani hipokryci i.t.p. takie, jest moje zdanie i go nie zmienię, gdyż potwierdzają je fakty z poczynań kk. Natomiast, co do biblijnej treści, to rzeczywiście niekiedy ma się odczucie, że są sprzeczne. Ale po kolejnym uważnym przeczytaniu danego tekstu, dostrzega się w nim, że owe sprzeczności jednak się uzupełniają w dalszej treści Biblii, tj na przykład w kolejnych rozdziałach. Po pierwsze Biblia, to nie jest Księga by komuś cokolwiek nią udowadniać, jest to błędny sposób myślenia i jej traktowania. Jest to przede wszystkim Księga mówiąca do jej czytelnika, do jego ducha i serca oraz do jego sumienia, która swym przekazem na mocy Stwórcy odmienia człowieka i jego doczesne życie. Dlatego, wymaga skupienia i duchowego zaangażowania w trakcie zapoznawania się z jej treścią. Inaczej, nigdy nie pojmie się jej przekazu, którym Stwórca pragnie dotrzeć do człowieczej duchowości. Oczywiście, można długo i na różne sposoby o niej dyskutować i różnie pojmować jej treść, bo wszystko zależy od samego człowieka który po nią sięga i tego, w jakim celu chce tejże treści użyć wobec drugiego człowieka, który nie zaznajomił się z jej przekazem. Dlatego, w kk używa się najczęściej co niektórych wersetów, w celu zastraszenia i trzymania w karbach naiwnych poddanych. Albowiem, kto raz indywidualnie w skupieniu zapoznał się z treścią tej niezwykłej Księgi, wie że kk nie wiele ma wspólnego ze Stwórcą i Autorem tych ponadczasowych słów, spisanych przez dawnych proroków. Na tym zakończę mój obecny komentarz, mając nadzieję, że w miarę wystarczająco wytłumaczyłem fakt, dlaczego mam taki a nie inny sposób spostrzegania organizacji kk.

      P.S. Do wczoraj, nie miałem ale już utworzyłem, by podzielić się swoimi myślami o Stwórcy, człowieku i życiu. A więc, zapraszam do poczytania. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Świętoszku czemu mały lewy , a nie prawy ?:)
    Pożyjemy , później umrzemy i zobaczymy na własne oczy , taką mam nadzieję :)
    Ja osobiście , nie chcę żadnego raju . Chcę , aby tam było podobnie jak tu . Tylko żeby ludzie byli życzliwsi , nie dopadały nas choroby w portfelu
    kręcił się jakiś grosik i był Internet :)A obok mnie normalny facet :) nie lubię samotni :) Pięknego niedzielnego popołudnia życzę :))) Chyba dziś napiszę list do Pana Boga , jak ma wyglądać mój raj . Ja nie lubię bogactwa , przepychu ! ja kocham zwyczajnych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem absolutnie praworęczny. Bez lewego palca sobie poradzę, brak prawego sprawiałby mi utrudnienia :)))
      Z tym "pożyjemy, zobaczymy" kojarzysz mi się z zakładem Pascala :), niestety bardzo łatwy do obalenia.
      Wiesz. ja bym chętnie poczytał też ten list, co do warunków, jakie ma spełniać Twoje Niebo.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Po części zgadzam się z Markiem . Przeczytałam Twoje wszystkie notki i tam i tu . Wiem , że jesteś obiektywny w tym co piszesz . Pozostaje wiara , każdy ma prawo wierzyć w to co chce . Przyznam się , też zupełnie szczerze , że tu u Ciebie ateisty uzupełniam moje braki odnośnie wiary . Chyba miałam ubogie lekcje religii . Ksiądz katecheta mało się przykładał , albo to ja byłam niezbyt pilną uczennicą :( Nauka , też wszystkiego nie tłumaczy , często teoria mija się z praktyką :)Dalej słonecznego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd Anonimowa :))) Ja bardzo często podkreślam, że moje poglądy są subiektywne, obiektywne tylko wtedy, gdy to jest możliwe, o co niestety bardzo trudno.
      Masz rację, nauka też nie wszystko tłumaczy. Jest jednak dość istotna różnica. Gdy nauka czegoś nie wie, nie udaje, że wie na pewno, jak to ma miejsce w religii. Wiara traktuje wszystko jako pewnik, nauka, jako domniemanie, które stara się udowodnić.
      Trochę mi dziwnie, gdy piszesz, że jestem jak katecheta :)))
      Miłego wieczoru, a raczej nocy, bo już zrobiło bardzo późno.

      Usuń
    2. Dzięki bardzo Anonimowa! Serdeczności :)

      Usuń
  6. Szkoda, że nie posiadasz na blogu obserwatorów, bym mógł mieć Cię na liście jako Twój czytelnik. Myślę, że warto ją wprowadzić, jeśli chcesz mieć czytelników z podobnymi blogami. Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem taki gadżet na innych blogach, ale ze smutkiem przyznam, że nie wiem jak go wstawić, tzn. nie wiem który z proponowanych gadżetów jest tym właściwym. Będę eksperymentował :)
      Pozdrowienia.

      Usuń
  7. Witaj Świętoszku , specjalnie napisałam obiektywne i czekałam na Twój ruch .
    Widzę , że szachy w życiu pomagają :) ruch bardzo przemyślany .
    Mówisz , że ten katecheta nie za bardzo ... to może kaznodzieja ?:)
    Pięknego poniedziałku życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniedziałek będzie piękny. Pogoda i spotkanie w klubie szachowym (choć nie turniej).
      Kaznodzieja mi też nie odpowiada. Ja już nie raz podkreślałem, że nikogo nie chcę nawracać na ateizm. Będę go chwalił, ale to musi być decyzja, i przemyślana, i w pełni osobista.
      Ciśnie mi się na usta słowo: podpuszczalska, ale uznajmy, że nic takiego nie powiedziałem :)))
      Piękną mam pogodę i takiej życzę Tobie, również w sferze ducha :)

      Usuń
  8. W sferze ducha powiadasz ,pewnie masz rację :) Wszystkie ważne sprawy powstały przy pomocy ducha . Aż mnie ciśnie , aby zapytać . Wcześniejszą wiarę
    na półkę odstawiłeś , ale ducha zostawiłeś ?:) Czytam tu wszystko dokładnie i wyczytałam np. że osiągnąłeś spokój ducha :)jak przeszedłeś na ateizm Prawdziwy ateista , pewnie by odpowiedział , że
    osiągnął spokój wewnętrzny :) Proszę bez żadnej urazy , wpadłam tak z popołudniową wizytą . Dalej słonecznego dzionka życzę i miłego
    spotkania w klubie , na kolejnej partyjce :):):) mogę być podpuszczalska :)
    I u mnie piękna pogoda ,niebo błękitne , słońce uśmiechem grzeje .To pewnie zasługa ducha :) i jak się z Nim nie kumplować ?:)







    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o duchu miałem na myśli duchowość, sorry za drobne nieporozumienie. W duchy nie wierzę :) Odstawiłem wiarę, ale duchowości nikt nie jest w stanie odstawić na półkę. Dlatego właśnie nie widzę wielkiej różnicy między spokojem wewnętrznym a duchowym.
      Mam nadzieję, że tym razem wyraziłem się bardziej precyzyjnie :)
      Miłej nocy i pięknych snów. Jak wyszła Ci petycja o wspaniałe Niebo?

      Usuń
  9. Dzięki, za wymowny komentarz, na który dałem odpowiedź. Chciałbym, byś wiedział, że pomimo nielicznych różnić, cenię sobie Twoją wypowiedź. Szacun!

    OdpowiedzUsuń