środa, 20 maja 2020

Seksualność bożych owieczek i baranów


  Powiem Wam kochani tak: mam straszny strach otworzyć YouTube przez ten #hot16challenge2. Już chyba nie ma w Polsce celebryty i polityka (oprócz PiS, bo ta akcja była wymierzona w nich), który nie rapował. Mam też już drugi straszny strach, bo nie mam sesji na tym kanale, aby mi nie wyskakiwał Adam Szustak OP. Myślicie, że już gorzej być nie może? Zapewniam Was, że może! Wczoraj rano otwieram YouTube, a tam..., a tam dwa w jednym, Adam Szustak OP   r a p u j e   według tego szablonu #hot16challenge2 (sic!) Ale ja nie o tym rapowaniu miałem, a o pewnym wykładzie, na zupełnie inny temat.

  „Czwartym składnikiem miłości jest seksualność, no nie?”. Tak rozpoczyna swój wykład ks. Szustak OP na temat ludzkiej seksualności. Nie wnikam, który to składnik według kolejności (ważności?), ale się zgodzę z jednym, na pewno nie jest najważniejszym, choć ważny. Wykład słuchałem i oglądałem z pewną dozą niezdrowej ciekawości. Ważne jest tu też to oglądanie. Na wstępie pozwolę sobie na drobny sarkazm: nieżonaty facet z pokaźnym brzuszkiem, w białym habicie, który nie bardzo wie, co zrobić z lewą ręką, lub prawą, w zależności od tego, w której trzyma mikrofon, tłumaczący słuchaczom, parom narzeczeńskim i małżeńskim, co jest źle z ich seksualnością. O tyle to dziwne, bo gdy kamera najeżdża na widownię, u żadnej pary, przynajmniej na zewnątrz, nie widać, aby mieli z tym problem. Część nawet czule się tuli do siebie. Ze spokojem wytrzymałem to do momentu, gdy ten gościówa (i to jest bardzo łagodne określenie) przyrównuje facetów do bezrozumnych stworzeń, bo tak funkcjonuje ich seksualność. Chętnie bym go zapytał, dlaczego on tak nienawidzi facetów? Nie wiem jak mój laptop to wytrzymał, ale wytrzymał, bo tej notki by nie było. Tyle tytułem drugiego wstępu.

  Przejdźmy do konkretów, przy czym od razu uprzedzę, moja opinia na temat tego wykładu jest moją osobistą, człowieka, dla którego seksualność dziś nie jest nawet czwartym składnikiem miłości, bo ja żyję już tylko miłością własną, czyli tą najbardziej doskonałą...
  Szustak stwierdza beztrosko, że za wszystkie problemy seksualne w związkach małżeńskich jest winien facet, jak z tym głosowaniem na Tuska, tylko gorzej bo 98:2 w procentach. Widać ma taki wyjątkowy uraz, bo on jest facet i wie, że my mamy (faceci) problemy z właściwym podejściem do seksualności
(sic!). Otóż panie Szustak, jeśli facet nie jest wynaturzony, i nie jest prawiczkiem, to nie ma żadnych problemów z tym właściwym podejściem. Faceta stworzył twój Bóg, więc miej pretensje do Niego. A zbudował faceta tak, że ma na niego działać niemal wszystko w sferze erotyki, i to w miarę szybko. Kobiety, w odróżnieniu od Szustaka, o tym doskonale wiedzą i bez pardonu wykorzystują.

  Zakonnik zdecydowanie oponuje przeciw uprawianiu seksu przed ślubem, więc czepia się tego popularnego argumentu: „musimy sprawdzić, czy do siebie pasujemy”, i spłyca to do samego aktu płciowego. W dodatku wydaje mu się, że obala ten mit wyjątkowo celnie, bo przecież każdy może z każdą (sic!) Otóż jesteś kaznodziejo w totalnym błędzie, omotany dziwaczną moralnością religijną. Nie, tu nie tylko chodzi o sam akt, tu chodzi o wszystko to, co temu aktowi towarzyszy. Między innymi o to, aby zobaczyć partnerkę bez fajnych ciuchów, bez seksownej bielizny, rozczochraną i..., i ze zlizanym makijażem. Mam się przy niej ocknąć w sytuacji, gdy jest dokładnie taka, jak ją Pan Bóg stworzył, i mam sobie powiedzieć, że dalej mi się podoba. Mało tego, ma mi się podobać jej chodzenie i zachowanie w sytuacji, kiedy już się nie pilnuje, aby nie zrobić na mnie złego wrażenia. Ma mi się podobać nie tylko wtedy gdy ją rozbieram, ale również, gdy się przy mnie ubiera. Jeśli zaś ona godzi się na ten sprawdzian, widać ma też swoje powody: na przykład chce sprawdzić, czy zapach potu faceta przy tym wysiłku, nie wywoła u niej odruchów wymiotnych. Po ślubie jest już za późno na takie doświadczenia. Innymi słowy, to dopasowanie fizyczne nie jest tak proste, jak się zakonnikowi w habicie wydaje.

  Szustak stwierdza, że niedopasowanie płciowe to mit, i jednocześnie sam ten mit propaguje, choć w sferach psychicznych! Naoglądał się pewnie pewnego amerykańskiego komika, który porównał mózg kobiety do gmatwaniny kabelków i mu się ten obraz kobiecego mózgu spodobał. Twierdzi też, że facet jest tak ubogi w tych sprawach, że ma tylko wajchę off/on. Nie, żebym się obrażał o takie porównanie, ja tylko stwierdzam, on nie wie o czym ględzi. Oczywiście, seksualność kobiety i mężczyzny jest różna, ale nie na tyle, aby się dało to uprościć do takiego schematu. W końcu, jeśli facet chce, a gdy się kogoś kocha – to na pewno się chce, nie ma powodów by tej kobiecej seksualności nie poznać, co nie jest tożsame z wcieleniem się w jej seksualność. Należy ją dogłębnie poznać i... z premedytacją wykorzystać tak, jak one wykorzystują naszą wrażliwość na bodźce. Najdziwniejsze w tej wypowiedzi znawcy seksualności kobiet jest to, że on ją opiera na potrzebie posiadania dziecka! Jemu się seksualność z macierzyństwem po katolicku pomyliła, że zacytuję nie do końca dosłownie: „pełną satysfakcję seksualną kobieta ma wtedy, i tylko wtedy, gdy wie, że z tego może być dziecko” (sic!) Może ja miałem pecha, może ja się na tych sprawach nie znam, ale pierwszy raz w życiu słyszę taki argument, żeby kobiet uzależniała udany seks od możliwości zajścia w ciążę. Kościół wprawdzie mówi, że seks ma służyć prokreacji, niemniej to nie to samo, bo tego Kościoła satysfakcja seksualna w ogóle nie interesuje. Za to z opowiadań znam metodę na dziecko służyła szantażowi ślubnemu. Widać Szustak miał w jakimś sensie podobne doświadczenia. Usłyszał: zrób mi dziecko, i dlatego uciekł do zakonu? Nie podobała mu się rola ojca rodzonego, wolał zostać ojcem duchowym. To wymaga mniej wysiłku. 

  Przekonuje słuchaczy, że kobieta jest otwarta na mężczyznę, gdy czuje się przy nim bezpieczna. W tym miejscu przypomniał mi się jego wywód z poprzedniej notki, gdy mówił samym kobietom: „wam mężczyzna nie jest do niczego potrzebny”. Tu zaś grzmi na facetów, niczym abp Jędraszewski na bezbożnych: „jeśli nie zbudowałeś prawdziwej więzi z żoną, nie waż mi się wchodzić z nią do łóżka!”, i to mi jest dość wymowne. Aby zrozumieć kuriozum tego zakazu, muszę się cofnąć do wstępu wykładu, kiedy to tłumaczy w dość zabawny sposób, że nie będzie stał przy łóżku i mówił, co wolno małżonkom, a czego nie. Natomiast chce decydować o tym, czy w ogóle mężowi wolno wejść do łóżka (sic!) Wolne żarty, ja tylko zapytam, czy za tę więź odpowiedzialny jest tylko facet? Dla Szustaka odpowiedź jest jednoznaczne twierdząca, on to wie, bo przede wszystkim to kobiety się u niego spowiadają, a on lubi zadawać pytanie: a jak wam się układa współżycie seksualne...!? Taki ciekawski jest. Ja zaś nie mogę się oprzeć kolejnej ironii: pewnie przez to ma te bogate doświadczenia erotyczne z kobietami..., z dokładnością do piętnastu procent kobiecej pochwy!

  Nie obeszło się też bez odniesienia do pornografii. Mentalność (oczywiście fałszywa i zepsuta) facetów w sprawie seksualności ma wynikać z tego, że się jej za dużo naoglądali. I tu pojawia się wątek, który dla odmiany mnie rozbawił i totalnie rozbroił. Otóż Szustak twierdzi, że te niewinne żony, jeśli tylko poczują namiastkę tej odpowiedzialność i rodzącą się już miłość męża (sic!), obdarzą go takim seksem, o jakim mu się nie śniło, lepszym i bogatszym niż w tych filmach porno. Od razu narzuciło się pytanie: a skąd one ten seks tak dobrze znają? Pismo Święte uważnie czytały, czy może baśnie Andersena? Według założeń tego wspaniałego znawcy kobiecej seksualności, te narzeczone i żony nie powinny mieć żadnego, ale to żadnego doświadczenia w sprawach seksu. No chyba, że praktykowały w jakichś sektach religijnych, bo przecież one pornusów nie oglądają. Szustak, na jakim ty świecie żyjesz, że taki obiecanki (czytaj: ciemnotę) mężczyznom wciskasz!?

  Notka robi mi się za długa, więc tylko jeszcze jedno odniesienie do końcowego fragmentu jego wypowiedzi. Sam się przyznaje, że Kościół zrobił z seksualności straszaka. Ale twierdzi, że teraz jest inaczej, bo na nowo zinterpretowano słowa Boga w Raju: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”. Innymi słowy, stworzył ich nagich i zapraszał w krzaki, tak jakby ich ktoś mógł podglądać. Tak mówi Szustak. Tylko coś mi tu nie gra. Nigdzie w Biblii nie znalazłem tekstu, który mówiłby, że w tym Raju urodziło się prarodzicom dziecko. Poza Rajem już tak, mieli ich na pęczki. Kalendarzyka małżeńskiego nie znali, o antykoncepcji nie wspomnę...

  Ciekawych odsyłam do linku, gdzie można obejrzeć całość półgodzinnego wykładu. Radzę przy okazji zwrócić uwagę na pewien znamienny drobiazg. Dość często posługuje się zwrotem no nie?. To niewinne pytanko retoryczne, czasami przemieniane na prawda?, wypowiadane mimo woli sugeruje, że nasz prelegent tak do końca nie jest wcale pewien tego, co mówi.


Całość na podstawie: https://www.youtube.com/watch?v=Iar6NdfLefQ
Gdyby ktoś chciał zobaczyć ten rapujący wideoklip Szustak, bo wbrew pozorom nie jest aż taki zły: https://www.youtube.com/watch?v=Xk2A1Dt9nMU

 

53 komentarze:

  1. Wiesz, przesłuchałem tą naukę Szustaka i generalnie, mimo, że nie ze wszystkim się zgadzam (facet pomija różnice temperamentów, co jest moim zdaniem istotnym czynnikiem, bzdurą są jego wywody o antykoncepcji i tym nastawieniu emocjonalnym o przyjęciu życia), dochodzę do wniosku, że w większości Twoja krytyka jest bezpodstawna, a chwilami prawisz o wiele większe głupoty niż on, nie mówiąc już że uciekasz się do swojego ulubionego przekłamywania.
    na przykład - on nie mówi, że "że za wszystkie problemy seksualne w związkach małżeńskich jest winien facet", tylko że na ogół jest winien.
    "jeśli facet nie jest wynaturzony, i nie jest prawiczkiem, to nie ma żadnych problemów z tym właściwym podejściem"
    Panie Asmo, posłuchaj sobie od 5 minuty, co mówi Szustak i wyjdzie panu, że to samo...
    Szustak mówi o niedopasowaniu fizycznym, a nie płciowym...

    Nie zrozumiałeś też absolutnie o co chodzi z tym przyciskiem on/off. To nie jest wymysł Szustaka - to jest psychologicznie stwierdzony fakt, że facetowi wystarczy do pobudzenia bodziec wzrokowy. Kobiety wymagają dłuższej gry wstępnej, stymulacji stref erogennych, i tak dalej i tak dalej. Nie wiesz o tym - cóż można mniemać, że Twoje partnerki tylko udawały pełną satysfakcję, a Ty całe życie spędziłeś nie do końca uświadomiony. :)

    Rację też ma co do pornografii, bo akurat średnio się ona nadaje jako instruktarz udanego pożycia i powie Ci to pierwszy lepszy seksuolog. Sprowadza się bowiem do przerysowanego aktu seksualnego, pozbawionego podstawowej rzeczy - uczuć.
    Nie każda kobieta marzy o wytrysku prosto w twarz po wszystkim i nie każdy facet ma takie fantazje. Poza na pytanie skąd kobiety znają seks - odpowiem. Nie z filmów pornograficznych jednak, bo większość odbiorców takich filmów to faceci - a powód jest podobny do przycisku on/off...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie nic nie zarabiam na promocji filmów Szustaka, ale liczyłem na to, że Czytelnik mojej notki zechce skonfrontować moją ocenę z oryginałem. Ale po kolei:

      - owo „na ogół” to: „mężczyźni są znacznie częściej winowajcami, znacznie, znacznie częściej, bo my mamy ogromne problemy z czystością”. Należy słuchać całości, a nie wyrywać coś z kontekstu;

      - nie wyjdzie na to samo, bo mowa jest o czymś zupełnie innym. Szustak mówi o fizycznym dopasowaniu każdego mężczyzny do każdej kobiety, ja odnoszę się do właściwego podejścia do seksualności kobiet. Na domiar wszystkiego Szustak i tak bredzi, co wiąże się również z ową wajchą. Mogę Ci powiedzieć z ręką na sercu – na każdym etapie mojego życia około 90 procent kobiet nie wywoła (nie wywoływało) u mnie żadnych skojarzeń erotycznych, i na pewno nie jestem w tym odosobniony, a skoro nie wywoła, o żadnym dopasowaniu fizycznym nie ma mowy;

      - piszesz: „to jest psychologicznie stwierdzony fakt, że facetowi wystarczy do pobudzenia bodziec wzrokowy”, a ja Ci powiem, że to jest gówno prawda (za Tischnerem), i jeśli tak jest z Tobą to ja Ci bardzo współczuję, bo wiele rzeczy Cię omija. Coś Ci się kompletnie pomyliło. Zgaśnie światło i u Ciebie po seksie? W tym przypadku mówimy o seksualności mężczyzn, a nie kobiet. Piszę wyraźnie, seksualność mężczyzny i kobiety jest różna (pełna zgoda z Szustakiem), ale mylisz, podobnie jak on, seksualność z erekcją, w dodatku z taką, którą się osiąga tylko za pomocą wzroku (typowe zaburzenie seksualności od nadmiaru pornografii);

      - czy ja gdzieś proponuję pornografię jako instruktaż? Zakwestionowałem jego obiecanki. W ogóle Twój wywód na ten temat jest poniżej krytyki, skoro sprowadzasz sprawę do wytrysku na twarz (sic!). I znów na spółkę z Szustakiem zapominacie o takim elemencie seksualności jak doświadczenie, którego wcale nie trzeba szukać w pornografii.

      Usuń
    2. Wisz panie, ja też nie i fanem jego nie zostanę. Po prostu przekładanie wszystkiego z naszego na katolickie, mnie nie kręci, ale rozumiem dlaczego u Szustaka jest to jakieś rozwiązanie problemu. Stąd moja zabawa w adwokata diabła, gdyż akurat jak na klechę ma sporo racji w tym co gada, będąc zobowiązanym trzymać się pewnych religijnych ograniczeń. Tym bardziej dla ludzi, którzy żyją w jakimś wyobrażeniu jeszcze bardziej radykalnym - mogą być te nauki przydatne.

      To jak tak uważnie słuchałeś, to przytocz mi fragment gdzie on mówi że mężczyźni odpowiadają za wszystkie problemy.

      No rozumiem, że nie wywołało, ale nadal tego nie rozumiesz. Bo gdy jednak zaczynało wywoływać - zaczynało się od bodźców wzrokowych - facet (zdrowy i młody) jest gotów do stosunku po kilkunastu sekundach od bodźca. Z kobietą tak nie jest i stąd to porównanie do wajchy.

      To ja inaczej, tym bardziej że Tischner też średni dla mnie autorytet w tej dziedzinie.
      "Z badań wynika, że większość mężczyzn (statystyczna) ujawnia większą wrażliwość na bodźce wizualne, a większość kobiet na bodźce dotykowe i akustyczne. Ma to duże znaczenie w sztuce miłosnej, obyczajowości erotycznej, cechach atrakcyjności płci, w sztuce i literaturze..." bla bla bla, można wierzyć albo nie. Ale takie proste pytanie - wolałeś się kochać po ciemku, czy za widoku? :) Tak szczerze. Chyba że górnicy po całym dniu w kopalni lubią po ciemku, albo mają tak paskudne partnerki, że wolą na nie patrzeć? To nie mnie chyba trzeba współczuć...

      Sprawę pornografii do której nawiązałem sprowadzam właśnie do tego - seksu mechanicznego i pozbawionego emocji, wystudiowanych achów i ochów, stwarzającym złudny obraz jak seks wyglądać powinien. Nic o żadnym doświadczeniu nawet nie wspominałem, więc może na temat się wypowiedz, a nie jakimiś opłotkami zbaczasz z tematu.





      Usuń
    3. 20:40 My (czyli wszyscy) tego nie zrozumiemy nigdy. (...) Bo u nas to jest po prostu akty wydalenia pewnej cieczy z organizmu. Ogromna liczba mężczyzn krzywdzi swoje żony”.
      21:55 Bo my (czyli wszyscy) tu panowie jesteśmy strasznymi winowajcami, strasznymi. Tu jest 2 procent (winy kobiety) do 98.

      Dowodzisz po raz wtóry, że seksualność pomyliła Ci się z erekcją (i tu Szustak może mieć rację z tą winą facetów – skoro część myśli tak jak Ty). Spłycasz seksualność do samego aktu płciowego.

      Ale czy z tego wynika, że seksualność ma się kończyć na bodźcu wzrokowym, bo tak chcą naukowcy na podstawie badań? Więc powtórzę jeszcze raz, jeśli męska seksualność miałaby się kończyć na bodźcu wzrokowym to stalibyśmy się ułomni, wręcz inwalidami.
      Jest trzecie wyjście, nic nie wolałem, miałem równie udany seks i w dzień, i w nocy. Wystarczyło, że mnie z partnerką łączyło coś więcej niż erekcja na bodźce wzrokowe.

      A ja zapytam: po jaką cholerę Szustak w ogóle nawiązuje do porno? Otóż Ci odpowiem. Potrzebuje jakiegoś argumentu, by udowodnić, że za wszystkie problemy związane z seksualnością odpowiedzialny jest facet. Na ile błędna jest ta teza wystarczy się odnieść do czasów, gdy pornografii praktycznie nie było. Myślisz, że wtedy problemów z seksualnością nie było? Bo Szustak chyba tak myśli...

      Usuń
    4. Ale mi tu klicisz... Tak, mam wrażenie, że tej sfery nie jest w stanie facet zrozumieć.
      W drugim przypadku możesz mi usiłować wmówić, że więcej niż 2 % facetów myśli o prokreacji podczas stosunku, ale raczej mnie też nie przekonasz.

      Ale Ty w ogóle nie rozumiesz o czym mowa, wyjeżdżasz z uporem maniaka z tą seksualnością, podczas gdy ja mówię o pewnym konkretnym mechanizmie, który znacząco różni mężczyznę od kobiety podczas aktu płciowego właśnie. Seksualność się rzecz jasna na tym nie kończy, jest kwestią złożoną, fizyczną i emocjonalną, z tym że nie trzeba wszystkich jej elementów dobudowywać do zwykłego że tak powiem bzykania. Jasne czy nadal nie bardzo?
      Nie, nie kończy się na bodźcu wzrokowym. Znów nie o tym mowa. Chodzi o to, że faceci i kobiety inaczej te bodźce odbierają i inaczej reagują.

      A ja się zapytam po jaką cholerę nawiązujesz do Szustaka? :) No tak se nawiązał, wyprowadził pewną tezę i jak dla mnie ma to sens - jeżeli ktoś za wzorcowy seks uzna taki jak na filmie porno - to raczej się w praktyce zawiedzie.

      Usuń
    5. He, he, teraz kliczę ;))) Przecież właśnie dla Szustaka facet, który nie myśli o prokreacji jest winien problemów związanych z seksualnością. Jeśli nie potrafisz zrozumieć seksualności kobiet, to za Szustakiem: „nie waż mi się wchodzić do łóżka żony” ;)))

      Widzisz, cały błąd polega na tym, że usiłuje się seksualność spłycić do „konkretnych mechanizmów” (bodźców). Ale zaczynam Cię powoli rozumieć. Wolisz gadać na temat zwykłego bzykania. Tylko nie o tym jest ta notka, nawet jeśli krytyczna wobec tez Szustaka.
      I tu chyba odkrywasz na nowo Amerykę ;) Bo zastanawiam się kto twierdzi, że jest inaczej? Ale zapytam, czy wobec tego, że jeśli kobiecie potrzebne są inne bodźce, to w czym problem je poznać?

      I zaczynasz mięknąć ;) Już nie wszyscy, ale ktoś opiera się na porno... Teraz ja znów z odrobiną ironii: poznajesz kobietę, zakochujesz się w niej po uszy, hormony Ci buzują przez samą z nią obecnością. I wtedy Ty idziesz oglądać porno? ;)))

      Usuń
    6. Moim zdaniem nie do końca tak jest, aczkolwiek podświadomie i instynktownie kobiety szukają najlepszego materiału genetycznego na ojca - tak działają bowiem feromony, więc ta jego teza też nie jest taka do końca pozbawiona sensu.

      Ale kto usiłuje? Z naturą nie wygrasz, seksualność seksualnością a pierwotne mechanizmy mają ją i tak gdzieś, dlatego jak nie widzisz wad osoby w której się zadurzysz - nawet jeśli to ostatnia szuja - olejesz anioła i polecisz za szują na koniec świata.
      Nic nie odkrywam - To Ty cały czas tak prowadziłeś dyskusję jakbyś pojęcia o tym nie miał. :)

      ??? O czym TY gadasz, bo jak pragnę zdrowia nie rozumiem.

      Usuń
    7. No teraz toś mnie wręcz zaszokował ;) To już nie chodzi o bezpieczeństwo kobiety, a o dobry materiał genetyczny? Możesz mi więc przybliżyć ową podświadomość i intuicję, i jak z nich skorzystać, tylko błagam – proszę bez cudów? ;)

      Mnie akurat nie żal tych, co polecą za szują. Czy my gadamy ogólnie o ludziach myślących, czy raczej o przypadkach totalnej głupoty? Może dlatego, aby uniknąć wiązania się z szujami, owo życie przed ślubem pod wspólnym dachem ma sens? Taki przymusowy okres narzeczeństwa we wspólnym gospodarstwie z nakazem stosowania antykoncepcji – i liczba rozwodów maleje o jedną trzecią, jeśli nie więcej ;) Radku, po to istnieje granica pełnoletności, która uprawnia do ślubu, aby uniknąć przypadków, gdy hormony rządzą nad rozsądkiem. Jak dla mnie jest to granica daleko za niska.
      Nie ja, ale Szustak i Ty zdajecie się nie mieć pojęcia czym jest seksualność facetów, spłycając ją do stosunku płciowego.

      O pornografii gadam ;)

      Usuń
    8. Naprawdę? No cóż, skoro podstawowa wiedza z dziedziny biologii Cie tak szokuje, wróć do podręczników dla szkoły średniej, tam jest to dość idiotoodpornie wyjaśnione. Ewentualnie poczytaj sobie o komunikacji feromonalnej przy ludzkim doborze płciowym.

      Niewiele ma to wspólnego z niepełnoletnością, bo przekraczając barierę 18 lat człowiek nie robi się nagle odporny na głupotę, ani też z mieszkaniem ze sobą przed ślubem (choć to faktycznie pomaga w pewnych sprawach). :) Masz jakieś pojęcie na ten temat z czasów Króla Ćwieczka. Po prostu za te sprawy odpowiadają często kwestie niekontrolowalne przez człowieka.

      To czego jeszcze nie wiesz? Trzeba Ci powtarzać jak mantrę, że pornografia nie jest dobrym materiałem szkoleniowym, jeśli chodzi o współżycie ze sobą? Że ludzie którzy zaczynają zaznajamianie się z seksem od oglądania filmów pornograficznych mają na jego temat mylne pojęcie? Czy może masz wątpliwości, że w ogóle są tacy ludzie?

      Usuń
    9. powiem Wam, że pan Szustak dobrze gada, gdy zamiast kompletnej dominacji nad kobietą podczas seksu proponuje "dopuszczenie jej do głosu", z przewidywaną korzyścią (także) dla faceta zresztą... trzeba przyznać, że jak na katolicki konserwatyzm jest to dość śmiała, wręcz rewolucyjna koncepcja... bo taki jest przecież główny target Szustaka: ludzie z nieco spranymi już "po katolicku" mózgami...
      p.jzns :)

      Usuń
    10. Mogłem się tego spodziewać ;) Zamiast mi w prosty sposób wytłumaczyć wpływ podświadomości i intuicji na seksualność, rozumianą w pozytywny sposób – odsyłasz mnie do szkoły średniej. Jak rozumiem, do programów edukacyjnych, wprowadzonych przez dzisiejszą władzę, opartych na opiniach religijnych edukatorów (z odniesieniem do cudów) ;))) Panie Radku, sprawa jest banalnie prosta – podobno po to Bozia dała nam rozum, abyśmy mogli panować nad popędami – i to wcale nie ja wymyśliłem. Tymczasem Ty za Szustakiem propagujecie tezę, że facet jest całkowicie uzależniony od tego popędu, więc siłą rzeczy jego seksualność musi być prymitywna. Mało tego, według Ciebie z kobietami jest dokładnie tak samo.

      Widać ten król Ćwieczek był i jest bardziej nowoczesny, niż dzisiejsze podejście do zagadnienia związków mężczyzny z kobietą. Podałem Ci przykład, w którym ograniczono by ilość życiowych pomyłek, ograniczono, a nie je zlikwidowano.

      To, że pornografia nie jest dobrym edukatorem, to fakt, którego nigdzie nie podważam. Mnie mierzi oskarżenie Szustaka skierowane do mężczyzn, że oni tylko na pornografii opierają swoją wiedzę na temat seksualności. Tu warto nadmienić, że te same ośrodki, które on reprezentuje, są zdecydowanie przeciwne wprowadzeniu edukacji seksualnej w szkołach. Efekt? Młodzież opiera swoje poglądy na opowieściach innych i właśnie na porno.

      Usuń
    11. To zajrzyj do starszego podręcznika z czasów innej władzy, ja się uczyłem o tym już ponad 20 lat temu. W prosty sposób już Ci wytłumaczyłem, ale zacząłeś sobie robić śmiszki, więc udzieliłem takiej odpowiedzi jaka się należała. Tak, niestety jest - pod tym względem rządzą nami prymitywne i pierwotne popędy, czego byś sobie do tego nie dopisywał i tak zwycięży podświadomość.

      Nie wiem co ograniczono, skoro wzrasta liczba rozwodów. :)

      To raczej Twoje zdanie, a nie Szustaka. Generalnie odbiorcami pornografii nie są kobiety, tylko mężczyźni, trudno też o takiego, który nigdy takich filmów nie oglądał. Widać że go nie lubisz i walisz na oślep poniżej pasa.
      A skąd to wiesz? Jak na młodzież to chyba trochę za przejrzały jesteś?

      Usuń
    12. Piotrze, ja bym się z Tobą wnet zgodził, gdyby nie to, że on idzie dalej, niż Tobie się wydaje. On żąda, aby to kobieta w seksie bezwzględnie dominowała nad mężczyzną ;)

      Usuń
    13. Radku:

      Uczyłem się o tym jeszcze wcześniej niż Ty ;) Wtedy ta wiedza wcale nie była tak prymitywna, jakby się mogło zdawać. Przecież nie neguję istnienia bodźców, które mają wpływ na nasz popęd, ale wmawianie facetom, że oni są bezsilni (bezrozumni) wobec nich jest przegięciem, wręcz manipulacją Szustaka. Jeśli zaś Ty dajesz się im rządzić, to mam prawo Ci współczuć. ;)

      Ograniczono by, a nie ograniczono. Nie myl przypuszczeń z rzeczywistością.

      Z reguły zarzucacie mi, że podobno generalizuję. A co Ty teraz robisz owym stwierdzeniem: „Generalnie”? Oczywiście, że nie ma nikogo, kto by kiedyś nie oglądał (nawet księżą, skoro wiedzą tyle o tej pornografii). Wszystko zależy od osobowości. Pamiętam doskonale szał magnetowidów i „drugi obieg” tej „twórczości” filmowej. Po kilku, może kilkunastu takich „towarzyskich seansach” zawsze pytałem czy będzie film. Gdy mnie zapewniano, że na pewno będzie (jako główny gwóźdź programu), znajdywałem setki powodów by się wyłgać. Ale spokojnie, nomen omen, świętoszkiem nie byłem. Chwaliłem sobie w telewizji tzw. „różową serię” filmy erotyczne bez elementów hard.

      Skąd ja wiem? Dziś z niejaką nostalgią wspominam czasy na wsi i gminnym miasteczku, gdzie moje kontakty z młodzieżą były na porządku dziennym, ale nie będę się chwalił ;)))

      Usuń
    14. Czyli mam rozumieć, że wyszedłeś już z szoku? :)
      No mogą działać wbrew instynktom jeszcze. Ale co to tak naprawdę im daje? Zresztą sam wspomniałeś że działała na Ciebie część kobiet, a nie wszystkie jak leci. Natomiast zboczyłeś z tematu, bo nie mówiliśmy o bezsilności mężczyzn, tylko podświadomym szukaniu najlepszego materiału genetycznego przez kobiety.

      To znaczy jakie jeszcze inne podejście proponujesz?

      No dobra - bez generalizowania. Pornosy są robione dla facetów i oni głównie je oglądają. Porno dla kobiet to nisza, właśnie dlatego, że one potrzebują innych bodźców.

      Usuń
    15. Chętnie pociągnąłbym wątek szukania najlepszego materiału genetycznego, ale nie chcesz mi powiedzieć jaki wpływ na seksualność ma podświadomość i intuicja w kontekście tego materiału genetycznego? Snujesz jakieś teorie i nie chcesz nawet powiedzieć, na czym je opierasz. ;)

      I znów jestem w szoku ;))) Niezły z Ciebie znawca filmów pornograficznych, skoro je kategoryzujesz według przeznaczenia (sic!) Musisz mi wyjaśnić, bo od dawna, ale to bardzo dawna, nie oglądałem: te filmy poprzedza nie informacja o wieku, ale o przeznaczeniu dla płci? ;)

      Ne bardzo wiem, do czego odnosi się to pytanie: „To znaczy jakie jeszcze inne podejście proponujesz?”

      Usuń
    16. Asmo:)

      "Jeśli zaś Ty dajesz się im rządzić, to mam prawo Ci współczuć. ;)"
      A ja mysle Asmo, ze hormony ci odpuscily juz. Testosteron opadl i... nie pamietasz juz jak to bylo z tym rzadzeniem:)) Teraz patrzysz z innej perspektwy. gybys pisal ow tekst jakiej 20, 30 lat wczesniej mozliwe, ze wygladalby on calkiem inaczej.

      Usuń
    17. Pomijając tak zwane "szczenięce lata" w pełni panowałem nad poziomem testosteronu, co nie przeczy faktom, że on zawsze był (i jest do tej pory, bo faceci tak mają) ;)))

      Usuń
    18. "No dobra - bez generalizowania. Pornosy są robione dla facetów i oni głównie je oglądają. Porno dla kobiet to nisza, właśnie dlatego, że one potrzebują innych bodźców. "

      Dokladnie tak jest.

      Usuń
    19. Asmo

      Pamietam jak ojciec kiedys mowil, dzieckiem bylam i podsluchalam- nie chcacy, szlo o kosciol. Ogolnie mowiac to ojciec krtycznie wypowiadal sie o tych na koscielnej wierchuszce, ze to starzy faceci , w wiekszosci zapomnieli jak to z tym popedem jest i zawziecie stoja na strazy celibatu, bo dla nich utrzymanie celibatu to juz latwizna.

      Usuń
    20. Nie, to nie jest tak dokładnie. Faktem jest, że kobiety potrzebują innych bodźców, ale ten fakt nie wyklucza tego, że kobiety też pornusy oglądają. Gdybym nie widział, to bym nie pisał.

      Usuń
    21. Nigdy nie byłem starozakonnym, więc nie wim jak to jest z nimi. Rzeczywiści, na starość łatwiej panować na libido, ale to tylko potwierdza fakt, że libido wciąż istnieje.

      Usuń
    22. A ile lat miał Twój ojciec, gdy to mówił? ;)))

      Usuń
    23. Asmo

      "Chętnie pociągnąłbym wątek szukania najlepszego materiału genetycznego".

      Moze nie ja powinnam na twoja chec pociagniecia watku odpowiedziec, ale … no jest cos takiego w kobietach, moze w niektorych kobietach, ze poznaja faceta i maja jakies takie wewnetrzne przekonanie , ze ten bedzie ojcem jej dzieci. Ze to ten, z ktorym te dzieci chcialaby miec. Lub inaczej to ujmujac… to jest wlasnie ten, z ktorym moglaby miec dzieci.
      Zreszta pomysl jak dzialaja te banki spermy, dla kobiet ktore decyduja sie na tzw sztuczne zaplodnienie. Szukaja przemyslnie ( patrzac na kandydatow, na to kim sa, lub co studiuja... ) z ktorego materialu genetycznego chca miec potomstwo. Strasznie to moze brzmi, ale tak w niektorych zakresach funkcjonuje ten swiat.

      Usuń
    24. Ojciec to mowil chyba jak mial jakies 40 lat, a poniewaz pozno ojcem zostal to ja bylam , w ktorejs z nizszych klas szkoly podstawowej.

      Usuń
    25. Piszesz: „no jest coś takiego w kobietach, może w niektórych kobietach, że poznają faceta i maja jakieś takie wewnętrzne przekonanie , że ten będzie ojcem jej dzieci”. Ok, niech Ci będzie, choć ja w to nie wierzę. Tylko czy ta intuicja nie jest największym oszustwem pod Słońcem? Bo gwarancji nie ma żadnej. Nawet przy zabiegu „in vitro” nikt Ci nie zagwarantuje, że nasienie od super faceta zapewni takiego samego potomka.
      Mnie w młodości za to mówiono, że przy wyborze żony sprawdź jaka jest jej matka lub ojciec, w zależności do kogo z rodziców jest podobna. I to było bardziej wiarygodne ;)))

      Co czterdziestolatek może wiedzieć o libido wieku późno emerytalnego? ;)

      Usuń
    26. " (..) kobiety też pornusy oglądają. Gdybym nie widział, to bym nie pisał."
      Pewnie , ze ogladaja, ale nie w takim stopniu jak mezczyzni. I nawet jezeli ogladaja to je interesuje inne wydanie tego porno. Ja tez kiedys sie natknelam. U kolezanki w toalecie lezala cala sterta gazetek porno, nie wiem czyje ci one byly, ale podejrzewam , ze je meza… nawet nie za specjalnie sie z tym kryl. Tak sobie nawet pomyslalam, ze moglby choc przed dzieciakami to jakos chowac:)

      Usuń
    27. "Co czterdziestolatek może wiedzieć o libido wieku późno emerytalnego? ;)"

      Nie wiem, calkiem mozliwe, ze moze wiedziec... moze gadal z jakims starszym kolega( koegami)? Ja zas bylam w kilku takich sytuacjach jak panowie po wodeczce tacy sporo po szescdziesiatce przechwalali sie jak to oni jeszcze moga w seksie nadokazywac. Na to wtracala sie zona( zony) lub partnerka i komentowala, zeby przestal sie przechwalac, bo z tego co gawedzi- erotomanii, jest w stanie tylko jakies 20% w lozku zrealizowac:)) Co oczywiscie nie znaczy, ze bywaja panowie po szescdziesiatce i jeszcze grubo starsi, ktorzy potrafia w tych sprawach wiele. Natomiast nie mozna zaprzeczac tez i temu, ze niestety w wiekszosci populacji meskiej wraz z wiekiem libido opada. Kobiety maja swoja menopauze, a mezczyzni andropauze.

      Z tym in vitro.. no i co, ze to niczego nie gwarantuje, ale mechanizm takowy istnieje i kobieta jak ma do wyboru material genetyczny profesora uniwerku i kogos kto siedzial 10 lat w pierdlu wybierze material genetyczny od profesora.

      Usuń
    28. owe "potrafia wiele" chcialam powiedziec, ze maja taki poped , ze czacha dymi, niejeden nastolatek im nie dorownuje.

      Usuń
    29. Ja się nie upieram przy tym, że kobiety oglądają z takim samym „natężeniem” jak faceci. Niemniej, gdy pisałem o tych spotkaniach, towarzystwo był mieszane i kobiety ostentacyjnie nie wychodziły, zaś niejednokrotnie ich komentarze były gorsze niż pornus. ;)

      Nie bardzo mam ochotę Ci tłumaczyć jak to jest z libido starszych facetów. Może ja na pewnym przykładzie. Właśnie tak okolicach sześćdziesiątki przechodziłem ciężką depresję. Poszedłem do psychiatry, a ta mi przepisała jakiś antydepresant (skuteczny, po pół roku wróciłem do siebie). W ulotce czytam, że skutkiem ubocznym tego leku jest osłabienie libido, więc ja z pretensjami do tej lekarki ;) Już dosłownie nie przytoczę ale to było coś w tym stylu: „Spokojnie. Jedynym skutkiem tego osłabienie będzie to, że zadowoli pan w ciągu nocy pięć kochanek, a jeśli pan przy tym nie dostanie zawału serca, będzie pan potrzebował szóstej, aby wreszcie doznać orgazmu”. Jak było naprawdę zmilczę, bo powiesz, ze się przechwalam ;)))

      W realu też tylko nieliczne będą preferowały tego w pierdlu, ale ten profesor może się okazać całkiem do niczego ;)))

      Usuń
    30. "W realu też tylko nieliczne będą preferowały tego w pierdlu, ale ten profesor może się okazać całkiem do niczego ;))) "
      Daj spokoj, mowimy o in vitro tak? Co tu ma do rzeczy real, skoro babka decydujaca sie na in vitro nie mysli o dawcy materialu genetycznego jako o partnerze do zycia, ale jako o dawcy nasienia. Tu nie ma mowy o uczuciach a konkretnie o posiadaniu dziecka z okreslonego materialu genetycznego. W obecnym swiecie lepiej aby dawca byl ktos kogo cechuja jakies okreslone umiejetnosci umyslowe, a nie np.: umiejetnosci wchodzenia w konflikt z prawem:))

      Z tym przykladem o antydepresantach.. zauwaz sam, ze piszac to, co napisales udawadnisz mi tylko, ze faktyczbie inaczej na ow seks patrzycie ( mezczyzni) niz kobiety. Ty poszedles z pretensjami, ze co ci ten lekarz przepisal, skonczyl cie jako mezczyzne… totalny zwis tymi lekami ci zafundowal.
      Kobieta fraczej nie poszlaby sie o to dopominac.

      Usuń
    31. Rozbrajasz mnie. Zapytam czy w Polsce samotna kobieta może sobie pozwolić na in vitro, bo ma taką zachciankę? Parom jest ciężko, jeśli nie stać ich na prywatny zabieg. I nie kobiety decydują o tym, czyje ma być nasienie. To może dotyczyć zabiegu inseminacji, ale to nie to samo. Niemniej jak wspomniałem, żadnej gwarancji nikt kobiecie nie da.

      Ja niczego nie muszę udowadniać, bo nigdzie nie napisałem, że męska seksualność jest taka sama jak kobieca. Wręcz przeciwnie – jest różna, ale to nie wynika z jakieś „winy” facetów.

      Usuń
    32. A ty poza Polske nosa nie wysciubiasz… u nas zawsze rzeczy dzialy sie z opoznieniem. Mysle, ze sa takie kobiety co moga sobie na in vitro, czy tez insyminacje pozwolic.
      Nie chce jednak sprawy do in vitro sprowadzac. W kobietach jest cos takiego, ze maja ( oczywiscie nie wszystkie) pragnienie macierzynskiej relizacji. Chca miec dzieci ( a faceci chca z reguly realizacji seksualnej). Znam tez takie dla ktorych posiadanie potomstwa to priorytet, moze nawet nieswiadomy, ale jak z nimi gadasz to sprawa toczy sie czesto wokol danego tematu, oczywiscie, ze pogada sie z takimi paniami o przyslowiowej dupie Maryny rowniez.
      Skoro ktos ma takie a nie inne priorytety to bedzie dazyl do ich realizacji i czesto nawet nieswiadomie patrzyl na mezczyzne jako na potencjalnego ojca swych dzieci.
      Bywa tez tak, ze jest sie w zyciu z kilkoma partnerami, ale np.:z tym konkretnym , powiedzmy ze trzecim z koleji chce sie miec dziecko.
      Nie mowie, ze ja tak mam, ale tak bywa u niektorych kobietek.

      Nie sekusalnosc nie wynika z winy facetow, ale potraficie ta seksualnoscia bardziej ranic niz kobiety. Nie mowie tu o ogolnym ranieniu siebie nawzajem, ze ona zla kobieta byla, a mu szlo tylko o seks. Potraficie luzniej do spraw seksu podchodzic i jak fajnie ( nieskomplikowanie) by bylo gdyby kobiety takiego samego podejscia sie nauczyly, nie robily z tego jakiegos aj waj, tylko ot tak po prostu jak wy... toz to tylko seks, nieprawdaz?
      Moze to tylko i seks , jednak dla wiekszosci kobiet ( wydaje mi sie, ze mam racje, ze to jednak wiekszosc) sprawa tak prosto sie nie przedstawia:))
      Okazuje sie , ze dla kobiet sprawa wyglada ciut inaczej i to ciut moze tworzyc

      Usuń
    33. … i to ciut moze tworzyc roznice

      Usuń
    34. Wnet bym się z Tobą zgodził, gdyby nie to, że strasznie tu namieszałaś. ;) Spróbujmy to uporządkować:
      - starasz się uprzedmiotowić facetów: „faceci chcą z reguły realizacji seksualnej”. Czysty Szustak! A co z kobietami? One nie chcą żadnej realizacji seksualnej? Nie lubią seksu, i tylko dla dzieci go uprawiają? A teraz pytanie: po co facet się żeni, zakłada rodzinę, skoro bez ślubu i tak może liczyć na realizację seksualną? Czy nie sądzisz, że robi to dlatego, że chcą mieć rodzinę (dziecko, dzieci) tak samo jak kobiety, a jeśli tak nie sądzisz, to na jakiej podstawie?
      - przypinasz facetom rogi, ale nie jelenia, ile diabła: „potraficie tą seksualnością bardziej ranić niż kobiety”. Znów czysty Szustak. Możesz mi bliżej sprecyzować owo „ranienie”, bo ja nie bardzo rozumiem, o co Ci biega?
      - piszesz: „Potraficie luźniej do spraw seksu podchodzić. (...) Toż to tylko seks”. A co jest złego w luzackim podejściu do seksu, skoro to nie dramat, czy tragedia? Nie wnikam w to, które miejsce w kolejce zajmuje seks, ale jak mówi sam Szustak, bez seksu nie ma dobrego związku?

      Oczywiście, że dla kobiety seksualność wygląda inaczej, że to robi różnicę, tylko na Boga!, chcesz zmienić naturę tak, aby facet podchodził do seksualności tak jak kobieta? Potrzebny wam zniewieściały facet? ;)))

      Usuń
    35. "- starasz się uprzedmiotowić facetów: „faceci chcą z reguły realizacji seksualnej”. Czysty Szustak! A co z kobietami?"

      W koncu Szustak jest facetem i sfera seksualna nie wyparowala u niego w kosmos wraz z przjeciem swiecen kaplanskich. Ustalmy tak. Ci faceci , z ktorymi gadalam i byli jako tako szczerzy stawiali na realizacje seksualna. Pamietam jak raz rozwiedziony kolega w pracy uzalal sie, ze zona ciagnie z niego kase na dzieci. To uzalanie sie zakonczyl stwierdzeniem: "Ona mi ciagle gada, ze sam przeciez tych dzieci chcialem. Prawda zas jest taka, ze chcialem seksu a ona chciala dzieci". Mi sie wydaje, ze tu masz jako taka odpowiedz na pytanie, ktore postawiles w powyzszym zdaniu.
      Nie chce tu wprowadzac statystyk , ale nie przecze, ze sa kobiety stawiajace w swym zyciu na seks, jednak ze znanych mi w okolicy kobiet znam takie ze trzy. Jedna z nich jak juz tego seksu i to pod dostatkiem miala, zaczela narzekac, ze jezeli on ( ten od seksu) nie bedzie bardziej zaradny finansowo to chyba bedzie musiala sie rozejrzec za kims innym. Przypuszczam, ze gdyby znalazla takiego, ktory by jej w kasie dogodzil moze nie dogodzilby jej w seksie. I znowu bylby placz, ze seks nie taki jak nalezy.
      Sprowadzamy oczywiscie wszystko do parteru. Zeby jednak pietra wyrosly, parter podtrzymujacy te pietra musi jednak jakis byc:)

      "One nie chcą żadnej realizacji seksualnej? Nie lubią seksu, i tylko dla dzieci go uprawiają?"
      Oczywiscie, ze seks jest krecacy. Jezeli ma sie fajnego faceta, takiego , ktory potrafi zwracac uwage na potrzeby partnerki to seks jest frajda, ale kobieta szybciej niz facet przejdzie do np.: poszczenia w tej dziedzinie ( nie mowie o przypadkach tych trzech znanych przeze mnie pan). I nie znaczy to absolutnie, ze ten post nie bedzie jej doskwieral, inaczej go jednak zniesie.

      O facecie, ktory jawnie przyznawal sie do pragnienia realizacji siebie jako ojciec to czytalam li tylko w biografi Jacksona. Go nie interesowalo wejscie w zwiazek z kobieta, realizacje seksualna mogl miec na pstrykniecie palcami, go interesowalo bycie ojcem. Nie kazdy jednak facet moze na taka realizacje seksualna liczyc, tak, ze wiesz .. odwraca sie a tu tlum chetnych kobietek do tego:))

      "- przypinasz facetom rogi, ale nie jelenia, ile diabła: „potraficie tą seksualnością bardziej ranić niż kobiety”. Znów czysty Szustak. Możesz mi bliżej sprecyzować owo „ranienie”, bo ja nie bardzo rozumiem, o co Ci biega?"

      No bo znam takich niemalo. Juz nawet nie chce opisywac jak to wyglada, gdyz klawiatury szkoda.

      "- piszesz: „Potraficie luźniej do spraw seksu podchodzić. (...) Toż to tylko seks”. A co jest złego w luzackim podejściu do seksu, skoro to nie dramat, czy tragedia?"
      Zalezy wlasnie jak do niego podchodzisz. Wy chcecie aby wlasnie tak luzacko podchodzily kobiety... czemu nie... gdyby nie to, ze po seksie mozna miec kochana pamiatke. A Wychowanie dziecka to nie bajka i czesto kobiety poprzez luzackie podejscie do tych spraw ciagna w zyciu niezly bagaz, ktory niewatpliwie kochaja i nie wyobrazaja sobie zycia bez tego dziecka, to jedna lekko im nie jest. My ( kobiety) ponosimy konsekwencje. Nie ma juz obgadywania mlodych , ktorzy przed slubem wpadli, ale jakby nie bylo mlodzi faceci ( choc nie tylko oni) wlasnie poprzez luzackosc w tych sprawach odpychaja od siebie odpowiedzialnosc.

      "Nie wnikam w to, które miejsce w kolejce zajmuje seks, ale jak mówi sam Szustak, bez seksu nie ma dobrego związku?"
      Nie , nie ma dobrego zwiazku bez seksu chyba ze ludzie tak sie dobiora, ze dwoch zimnych w tych sprawach sie polaczy.

      "Oczywiście, że dla kobiety seksualność wygląda inaczej, że to robi różnicę, tylko na Boga!, chcesz zmienić naturę tak, aby facet podchodził do seksualności tak jak kobieta? "
      Mi sie podoba jak Amerykanki maja wychowanych tych swoich facetow. Polkom daleko do tego. Polki czesto nie rozumieja o co chodzi. Jezeli ktos jest zanteresowany to polecam Bakule, ktora opowiadala o swym amerykanskim malzenstwie.

      Usuń
    36. Rzecz w tym, że Szustak to facet w sukience, i mi go tu jako przykład w sprawach seksualności nie stawiaj w roli autorytetu. Jest na swój sposób zboczony ;))) Wmawiać innym, że są powołani do płodzenia dzieci, a sam uciekł w kompletny brak odpowiedzialności.
      Aniu, ja piszę o normalnych facetach i kobietach, a nie jakichś wyjątkach. Normalna kobieta i normalny facet chcą seksu i mają pełne prawo seksualność sobie ułożyć. Nawet z czwórką dzieci na karku, a nawet z teściami. Ty zaś próbujesz mnie przekonać, że nienormalność jest normą. Normalnością jest, że nie zawsze wszystko wychodzi, ale po to mamy rozumy, aby i z tym sobie poradzić. Co to w ogóle znaczy, że „kobieta szybciej niż facet przejdzie do np.: poszczenia w tej dziedzinie”? Jeśli w związku nie tylko seks układa się w miarę dobrze, nikt nie pomyśli o „puszczaniu się”.

      Może zamiast czytać Jaksona, rozejrzyj się wokoło? Popytaj mężów, czy oni chcieli mieć własne dzieci jako swoich potomków, czy woleli mieć obce, bo bliżej im do pedofilów.

      Wyjaśnijmy, co rozumiemy przez luzackie podejście do seksu. Dla mnie to wyzbycie się jakichkolwiek ceregieli, typu: zrób nastrój, włącz romantyczną muzykę i zapal wszystkie świeczki jakie mamy w domu. A przedtem wyręcz mnie ze wszystkich spraw domowych, abym poczuła się zrelaksowana i wypoczęta. Taka kobieta harlekinów się naczytała i chce je wprowadzić w życie domowe ;))) Druga skrajność: odmówmy kochanie przedtem dziesiątkę różańca, zgaś światło i pamiętaj – tylko po bożemu ;))) Oczywiście, nie chodzi o to aby seks był mechaniczny, traktowany jako obowiązek. Nie, jest tysiące normalnych, luzackich sposobów na to, bez uciekania się do takich drastycznych aranżacji, a dających prawdziwą frajdę obojgu.

      Powiem Ci szczerze, te wszystkie hamerykańskie poradniki należałby z miejsca wyrzucić do śmietnika. Seksualność jest na tyle sprawą osobistą, że darujmy sobie odniesienia do innych narodów. Naczyta się taka, weźmie za wzorzec, zacznie wymagać i..., i to jest pierwszy sygnał na dobry rozwód. Jeśli czytałaś de Melo, na pewno wiesz, o co mi chodzi. Ona będzie nieszczęśliwa, że nie udało się jej osiągnąć tego, co napisane w tym hamerykańskim podręczniku, on też będzie nieszczęśliwy, bo nie zna powodu, dla którego żonie odbiło. I tak ze szczęśliwego małżeństwa, powstaje związek dwojga nieszczęśliwych ludzi.

      Piszesz: „już nawet nie chcę opisywać jak to wygląda, gdyż klawiatury szkoda” – i w tym miejscu jestem zawiedziony. Rzucasz jakiś slogan o ranieniu się seksem, a jak przychodzi o wyjaśnienie, to się klawiaturą wymigujesz. Wybacz, to przypomina tę migrenę kobiet w łóżku... Ta dam! ;)

      Usuń
    37. Nie wiem o czym piszesz. Mam wrazenie, ze to wlasnie ty mowisz o anomaliach.

      Usuń
    38. Już prościej o normalnej seksualności nie potrafię ;)

      Usuń
    39. Wiesz co? Mam niesmak z powodu tego, ze weszlam z toba w ta dyskusje. Madry jestes nieslychanie… a jak doswiadczony (fju, fju….)!!!. Niech istnieje taki facet jak Szustak, ktory troche mezczyznom , nawet na przekor, cos powie. Czy ty ( lub jakikolwiek inny facet) sie z tym zgadzasz czy nie , to mi gleboko zwisa i powiewa.
      Tworzysz jakies jednostkowe anomalie w stylu dziesiatka rozanca przed , czy tez po … wez Asmo cos na wstryzmanie. Zahamuj troche, bo zaczynasz nudzic swa katolickoscia. Ciesz sie, ze jeszcze Radek albo ja z toba w polemiki wchodzimy, bo raczej nie mialbys z kim pogadac. Chyba ze chodzi ci o przytakiwanie.

      Podejsice kobiet do seksu jest inne niz mezczyzn, poniewaz wynika to z psychicznej konstrukcji, a poza tym z konsekwencji jakie sie z tego czasami moga wywiazac. To nie facet rodzi i dylematy moralne zwiazane z niechciana ciaza moga byc u faceta nie tak silne jak u kobiety. Faceci chca wiec sytuacje odwrocic , wyluzowac babki, aby zaczely inaczej o owych dylemtach moralnych myslec.Po prostu ich nie ma i koniec… W zwiazku z tak a nie inaczej skonstrulowana natura zwiazana z rodzeniem, to jednak kobiety stosuja roznorodne srodki antykoncepcyjne, ktore nie sa neutralne , kiedy mowa o ich zdrowiu.
      Kiedy zaczyna sie problem antykoncepcji spychac ciutke na barki mezczyzny, wtedy... latwiej jest zmienic partnerke niz np.: poddac sie wazektomii ( przy swoich klejnotach nie pozwolicie manipulowac). Na taka partnerka, ktora jest mniej skomplikowana, podchodzaca do sprawy seksu bez dylematow. Na zasadzie: "co bedzie, to bedzie", mowiacej cos w stylu :" no coz tak to jest...oni tacy sa... lykam te tabletki, ale przy okazji faszeruje sie witaminami". Piekne wjasnienie. Obu stronom przynoszace ulge.
      Jakby nie bylo. To kobiety w razie czego musza ponosic gro konsekwencji . To przy ich cialach (aborcja)i w ich organizmach ( hormony, tudziez inne srodki chemiczne) sie manipuluje. I skoncz ta zenade.

      Usuń
    40. Ależ ostro! Albo lewą nogą wstałaś, albo w którymś miejscu nadepnąłem na Twój czuły punk. Nie wnikam, dość, że nagle pojawia się temat antykoncepcji podobno wymuszanej przez facetów na tych niewinnych kobietach.

      Cały czas mi zarzucasz, że generalizuję, tymczasem sama snujesz spiskową teorię dziejów w temacie antykoncepcji. Pozwolę sobie coś Ci uświadomić. Faceci mają doskonałą antykoncepcję w postaci „gumki”, ale zapewniam Cię, że siedem na dziesięć kobiet jej nie znosi. Albo wolą ryzykować, albo łykać pastylki, czy zakładać spiralki. Wiesz dlaczego? Bo nie wszystkie kobiety za każdym razem chcą zajść w ciążę, tak jak nie wszyscy faceci chcą mieć drużynę piłkarską. Więc ja bym prosił, i to bardzo mocno prosił, nie rysuj obrazu kobiet jako tych uciśnionych i całkowicie zależnych od zachcianek facetów. Bo to nie jest tak, że facet, a szczególnie mąż, przymusi (siłą?) kobietę do antykoncepcji farmakologicznej. Może nalegać, ale ona nie musi się na nią godzić. I nie przekona mnie argument, że odmowa może oznaczać koniec związku, bo ja zapytam: a co to za związek jeśli ktoś, coś na kimś wymusza?

      To ma też związek z drugą sprawą. Normalnie mi ręce opadają, gdy słyszę wypomnienie, że nie wszyscy chcą ze mną polemizować. Ten blog przez pierwszy rok, a praktycznie nawet dwa nie miał w ogóle Czytelników, nie tylko gotowych wejść ze mną w polemikę, ale nawet nie mających ochoty komentować. Ale z tego powodu nigdy nie przyszło mi na myśl przestać się bawić w blogowanie. Oczywiście, mam pełny szacunek dla tych, którym się chce i jeśli to nie jest hejt, mam swoją satysfakcję. Niemniej nikogo nie obrażam, nawet tylko takimi epitetami, że jest przemądrzały. Trzymam się zasady zawartej w opisie obu blogów: „Moje treści mogą Ci się wydawać kontrowersyjne, możesz się z nimi zgadzać, lub nie. Masz prawo w każdym przypadku dać temu wyraz w komentarzu, nawet jako ostrej w tonie reprymendzie”. Tyle, że to nie oznacza, iż ja stanę się lizusem i będę wszystkim przytakiwał, lub pisał tylko to, co innym odpowiada.

      Odejdzie Radek (już stara się ograniczać do minimum), odejdziesz Ty (a tak zrobiło wielu) – będzie mi jakiś czas smutno, ale nie przykro. To, że daję komuś pełne prawo wypowiedzi, nie znaczy, że przywiązuję do siebie na siłę. Jak to powiedział de Melo? Jeśli kogoś kochasz prawdziwie, musisz mu dać prawo odejść. U mnie nie ma mowy o kochaniu, w grę wchodzi tylko szacunek, ale konsekwencje są takie same.

      Usuń
    41. Aby była jasność, ja Cię nie wypędzam. Chcę Ci tylko uświadomić, że bywasz tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Komentujesz to, co chcesz i kiedy chcesz. Na pewno nie spotka Cię z mojej strony zarzut, że Cię nie ma, albo, że jest Cię za dużo.

      Usuń
    42. " Nie wnikam, dość, że nagle pojawia się temat antykoncepcji podobno wymuszanej przez facetów na tych niewinnych kobietach. "
      W tym zdaniu nie smierdzi, w tym zdaniu cuchnie meskim szowinizmem.

      "Cały czas mi zarzucasz, że generalizuję, tymczasem sama snujesz spiskową teorię dziejów w temacie antykoncepcji."
      Chcesz zminimalizowac problem … odwracasz , wykrecasz jak to u ciebie.
      Nie ma czegos takiego jak uboczne skutki antykoncepcji? Pogrzeb w necie, moze dowiesz sie jak ona w ogole powstala. Oswiec sie ciutke w temacie. Byc moze zakonczysz rodzacy sie w tobie dylemat zdaniem "spiskowa teoria dziejow".

      "Faceci mają doskonałą antykoncepcję w postaci „gumki”, ale zapewniam Cię, że siedem na dziesięć kobiet jej nie znosi."
      Podaj statystyke , chodzi mi o te 7 na dziesiec kobiet. Znam paru facetow, ktorzy w towarzystwie przyznawali sie, ze gumki nie cierpia. I znam malzenstwa z dziecmi z tzw gumki.

      " Bo nie wszystkie kobiety za każdym razem chcą zajść w ciążę, tak jak nie wszyscy faceci chcą mieć drużynę piłkarską. "
      O jeny!! Za jednym zamachem dwie Ameryki odkryles!! Toz to chyba jasne jest jak slonce. Sama nie chce 12 osobowej rodzinki.

      " Więc ja bym prosił, i to bardzo mocno prosił, nie rysuj obrazu kobiet jako tych uciśnionych i całkowicie zależnych od zachcianek facetów."
      Nie, nie ucisnionych. Nie chcacych o tym slyszec. Jest srodek i plisssss , nie robcie mi krzywdy i nie uswiadamiajcie mnie, ze to moze mi zaszkodzic. Bo kied zaczyna sie je uswiadamiac, to musi wlaczyc sie myslenie krytyczne i … fajnie wtedy nie jest. Nie wiadomo co z problemem zrobic.
      Powiem ci Asmo, ze ta antykoncepcja dla mezczyzn ( chirurgiczna) jest ponoc odwracalna, nie ingerujaca az tak drastycznie w mozliwosc posiadania potomstwa jak np.: podobny zabieg u kobiet.

      "Bo to nie jest tak, że facet, a szczególnie mąż, przymusi (siłą?) kobietę do antykoncepcji farmakologicznej"
      Nie, nie przymusza, ale pamietam tez opowiesc kogos w necie , jak opowiadal o swojej zonie, ze jej sie ciagle nie chce ( obarczona 3 dzieci), zmeczona … nie chce wiecej potomstwa… kilka z zapodanych srodkow antykoncepcyjnych jej nie odpowiadaly. Wiesz jakie on widzial rozwiazanie? On sie zalil, ze pozostala im szklanka wody zamiast… albo hyh hyh… no trzeba znalezc kogos mniej skomplikowanego pod wzgledem antykoncepcji. Nawet mu na mysl nie przyszlo, ze on to wezmie na siebie. Poczytaj fora o antykoncepcji meskiej… jak meskie burki sie tam produkuja, moze zmienilbys zdanie o mowach Szustaka o meskim podejsciu do spraw seksu.

      "I nie przekona mnie argument, że odmowa może oznaczać koniec związku, bo ja zapytam: a co to za związek jeśli ktoś, coś na kimś wymusza?"
      Tam od razu koniec zwiazku. Zostaje sie w starym i szuka kogos do seksualnej realizacji.

      "To ma też związek z drugą sprawą. Normalnie mi ręce opadają, gdy słyszę wypomnienie, że nie wszyscy chcą ze mną polemizować."
      Tu ci przylozylam, ale mam czasami dosc tego twojego zamkniecia i szukania sensacji. Ogolnie jednak licznik nabijaja ci dwaj blogerzy.

      Usuń
    43. I znów mi coś imputujesz. Czy ja unikam problemu antykoncepcji? Chcesz, ok, ale nie jestem pewien, czy temat jest w kontekście seksualności, bo o tym jest notka.
      Otóż wyznam Ci w sekrecie, też nie znosiłem „gumki” i jej, poza samym początkiem, nie stosowałem. Ba, pełna zgoda, żadna antykoncepcja nie jest w stu procentach pewna, nawet ta „gumka”, ale jakby na to nie patrzeć każdy stosunek z antykoncepcją jest „bezpieczniejszy” niż bez. Nie wiem jak to zabrzmi, ale częściej polegałem na kalendarzyku, niż na antykoncepcji, więc może nie proponuj mi wazektomii, tym bardziej, że nie znasz jej skutków. Po pierwsze na dziś zabieg jest w Polsce prawnie zabroniony (Art. 156 par. 1 pkt 1 Kodeksu Karnego), po drugie, nie ma żadnej pewności, że po zabiegu rewazektomii mężczyzna będzie płodny (75 procent pewności to za mało). Wreszcie po trzecie, zabieg wazektomii to prawie półroczny okres celibatu, aby mieć pewność skuteczności zabiegu. Podobno jest szansa na tabletkę antykoncepcyjną dla mężczyzn, ciekawe czy też będziesz oponować?
      Ale wróćmy do sedna. Stosować tę antykoncepcję, czy nie? Moim zdaniem to tylko zależy od decyzji i uzgodnień obojga partnerów. Nie widzę żadnych problemów, jeśli oboje się na nią godzą, bez względu na jej rodzaj i konsekwencje. I za Szustakiem: wara każdemu obcemu, kto by się ważył w tę decyzję wtrącać, nawet jeśli niesie ze sobą jakieś ryzyko.

      Piszesz: „pamiętam też opowieść kogoś w necie, jak opowiadał o swojej żonie, że jej się ciągle nie chce” i pytasz, czy mam jakieś rozwiązanie. Mam. Niech się rozejdą i poszukają partnera/partnerki z odpowiednim temperamentem. Problem jest w czymś innym, to naturalna niezgodność wiekowa owych temperamentów i na to sposobu nie ma. Musiałby przeważać związki młodych ogierów (20 lat) z dużo starszymi kobietami (lat 40) bo tak biologicznie przedstawia się krzywa tych temperamentów, co z kolei zaprzecza innej tezie, że kobieta biologicznie na matkę nadaje się w wieku młodszym, zaś facet o ustabilizowanej pozycji materialnej (zapewniającej bezpieczeństwo rodziny) powinien być dziesięć lat starszy. Innymi słowy, tu nigdy dobrego rozwiązania nie ma, poza szacunkiem dla partnera/partnerki.

      Piszesz: „Tam od razu koniec związku. Zostaje się w starym i szuka kogoś do seksualnej realizacji”. Choć z moralnego punktu widzenia mnie to nie przeszkadza, to ja jednak sensu trwania takiego związku nie widzę. Chyba, ze ktoś jest zboczony i lubi być cierpiętnikiem.

      Ostatnia sprawa. „Ogólnie jednak licznik nabijają ci dwaj blogerzy”. To prawie prawda, bo wcześniej też na ogół nabijało mi licznik dwoje blogierów, choć zupełnie innych niż dziś. Gdybym ja miał się tym przejmować, bądź pewna, ten blog już dawno przestałby istnieć.

      Usuń
  2. Dziwne jest z tym You Tube u Ciebie- codziennie jestem na YT a jeszcze ani razu jakiś Szustak czy Siudmak mi nie wyskoczył. Za to mam "na okrągło" cudowną muzykę.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dowód na to, że net wie, czym się interesujesz ;))) Mnie też moja ulubiona muzyka się prezentuje, ale to się rozkłada proporcjonalnie do wszystkich zainteresowań ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Jak to fajnie poczytać, co mężczyźni "wiedzą" o seksie kobiet i ich potrzebach :)
    A tak poważnie, to chętnie bym, Asmo, kiedyś przeczytała Twoją autorską notkę, choćby o seksie, bez krytyki i odwoływania się do innych. Da się zrobić? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem? ;)
      To jakby wykracza poza reguły tego blogu, a w dodatku to niebezpieczny temat. Przyrzekłem sobie, że nigdy nic osobistego, przynajmniej nie w formie notki. W dodatku mógłby ktoś to odebrać tak, że się chwalę, a ja jestem wyjątkowo skromny człowiek ;)

      Usuń
    2. Ooo ja się przyłączam do prośby, żebyś w końcu coś napisał samodzielnie. :)

      Usuń
    3. Nawet gdy piszę coś na podstawie czegoś, tekst i tak jest w pełni samodzielny. Podobnie jak wybór odpowiednich cytatów ;)))

      Usuń
  4. a jednak "U", nie "O", więc dlaczego wcześniej uparcie pisałem to nazwisko przez "O"?... nie wiem, ale nie twórzmy zagadnienia :)
    tak w ogóle, to nie wiedziałem, że on taki bandzioch nosi przed sobą, zwykle widziałem go w kadrze "telewizyjnym", jako gadającą głowę :)
    ...
    przyznam, że wyczerpująca recenzja wykładu pana Szustaka mnie przerasta, zwłaszcza rano, gdy czeka na mnie kilka spraw do załatwienia w realu, ale coś tam wykrztuszę, być może nawet składnie...
    są tam pojedyncze zdania, z którymi nawet można się zgodzić, wymagają jednak pewnych korekt:
    prawdą jest, że seksualność męska jest prostsza, niż kobieca, ale bynajmniej wcale nie tak prymitywna, jak to przedstawia pan Szustak... i na pewno bzdurą jest, jakoby każdy /pomijając patologie/ facet mógł uprawiać seks z każdą kobietą... idealnym kontrprzykładem są tu prostytutki płci męskiej, którzy nieraz muszą się uciekać do różnych tricków, aby być do tego zdolnym /i nie chodzi tu o kwestie erekcji jedynie/...
    zgadzam się z panem S., że tzw. "dopasowanie seksualne" to nie tylko kwestia czysto fizyczna, ale on także spłyca temat... usprawiedliwię go jednak, bo owe dopasowanie /ja to nazywam "kompatybilność"/ to temat na osobny wykład...
    kwestia porno... prawdą jest, że wiele tych produkcji opowiada tyle prawdy o seksie, co westerny o historii Dzikiego Zachodu, obecnie jednak ta branża się mocno rozwinęła i są wśród nich niektóre /podkreślam: niektóre!/ odmiany mogące pełnić rolę edukacyjną... daruję sobie rozwijanie tematu, bo nie jest on tu wiodący...
    kwestia więzi... tu niestety pan S. sporo się myli... bo często jest tak, że to właśnie fajny seks na początku znajomości może być zaczynem do powstania tej więzi i nieraz prowadzić w efekcie do fajnych, udanych związków... ale tego pan S. z racji reprezentowanej ideologii powiedzieć nie może...
    za to bzdurą jest to nastawienie na poczęcie przez kobietę /albo ja coś źle zrozumiałem/... co prawda są kobiety, dla których najpiękniejsze wyznanie miłości przez faceta to zdanie "chcę mieć z tobą dziecko", ale większą grupę stanowią te, których interesuje samo doświadczenie, przeżycie, a przed poczęciem się bronią...
    na koniec tej /wybiórczej z konieczności/ recenzji taka perełka, również ideologiczna: co prawda pan S. tego wprost nie powiedział, ale przez połowę wykładu manipuluje słuchaczem sugerując mu, jakoby kobieta czuje się bezpiecznie z mężczyzną dopiero od chwili ślubu... ja tu widzę pewną sprzeczność, bo która kobieta wejdzie w formalne zobowiązania zanim nie poczuje się bezpiecznie?... ale nie wykluczam, że pan S. spotykał inne kobiety, niż ja...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego typu wykłady zawsze cechuje jedno – mieszanina prawdy, półprawdy i fałszu. Te prawdziwe wstawki mają zasugerować, że nawet fałsz jest prawdą. To dość znana metoda retoryki, szczególnie tej purytańskiej i kreacjonistycznej.

      Nie ze wszystkim tak do końca się zgadzam z tym, co napisałeś (szczególnie w kwestii porno i tej kompatybilności), ale to wymagałoby faktycznie osobnych i obszernych dyskusji. Natomiast ostatni watek jest ciekawy w kontekście słów Szustaka, które użyłem w notce: „jeśli tylko poczują namiastkę tej odpowiedzialność i rodzącą się już miłość męża”. Wynika z nich bowiem dziwny wniosek, że to, co pcha młodych do zawarcia związku małżeńskiego, nie jest nawet namiastką miłości, i nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością. Jeśliby to było prawdą, powiedzmy sobie szczerze – przysięga małżeńska – to pic na wodę, fotomontaż.

      Usuń
  5. Wypowiadanie się duchownych o seksualności jest zawsze dość kontrowersyjnym tematem, podobnie jak wypowiadanie się w ogóle na temat małżeństwa. Samego księdza Szustaka całkiem lubię (robię z jego przepisu dobrą zupę z soczewicą - tak by the way :D), a Twoje rozważania na temat jego... rozważań są bardzo interesujące :)

    OdpowiedzUsuń