Istniej i czyha na
człowieka. Tak przynajmniej twierdzi ks. Paweł Broński. Powołuje się przy tym
na autorytet niejakiego Andre Forssaerda, który w książce „36 powodów istnienia
diabła” ma przekonywać o istnieniu tego ohydnego indywiduum. Owo określenie
„ohydne” jest na wyrost, bo jak przekonuje ksiądz, diabeł przebiera się w
piękne szaty i może stwarzać pozory dobra. O jego przebiegłości ma świadczyć
fakt, że udało mu się w końcu przekonać ludzi, że go po prostu nie ma(?!) I tu
Broński wytacza ciężkie działa (sorry, argumenty). Diabeł musi istnieć bo takie
są prawdy wiary. Tym zresztą zajmuje się naukowo
teologia(?) Na poparcie tej tezy - kolejki przed konfesjonałami, a gdzie to
nie wystarcza - egzorcyzmy!
No i oczywiście
Biblia, z przypowieścią o Adamie i Ewie. Dobry Bóg dał człowiekowi wolną wolę i
szatan pod postacią węża to wykorzystał, naznaczając nas grzechem pierworodnym.
A wszystko dlatego, że człowiek nadużywa tego bożego daru jakim jest wolna
wola.
Tu już muszę
wtrącić swoje trzy słowa. Dziś Kościół uznaje już teorię ewolucji. To ma jednak
swoje konsekwencje. Bo ją uznając za słuszną, musi jednocześnie przyznać, że
mit o Adamie i Ewie jest już tylko mitem. Nie było drzewa poznania dobra i zła,
więc skąd ten pierworodny grzech? Nie było Raju, nie było Adama i Ewy. Skąd
więc teza o pierwszych, jakże grzesznych, rodzicach? I strasznie pogmatwane to przestrzeganie przed
nadmiernym wykorzystywaniem wolnej woli. Po co ją w końcu dostaliśmy w darze?
Ów nieszczęsny diabeł
daje nam trzy podstawowe oferty: 1) pokusa posiadania pieniędzy, 2) zdobywanie władzy 3) dążenie akceptacji innych, poważania czy wreszcie pragnienie
miłości. Tu znów muszę się wtrącić. O ile dwie pierwsze pokusy z moralnego
punktu widzenia można uznać za faktyczne złe, o tyle trzecia już zakrawa o
kpiną. Bycie akceptowanym, mieć poważanie czy pragnienie miłości, chyba są tak
naturalne jak pragnienie zaspokojenia głodu. Wszystkie te cechy mogą tylko
skutkować wtedy, gdy człowiek na nie zasługuje, czyli swoim postępowanie daje innym odczuć swoje dobre intencje. Dodatkowo, jakoś dziwnie mi się kojarzą dwie
pierwsze pokusy z dążeniami kleru, było nie było moralnymi autorytetami w
wierze.
Po przeczytaniu
artykułu, naszła mnie smutna refleksja. Wierze w Boga potrzebny jest szatan.
Bez niego byłaby właściwie zbyteczna. Przed czym ostrzegaliby nas kapłani? Czym
by straszyli, gdyby piekła nie było? Mogę nie mieć racji, lecz dlaczego Bogu do
tej pory diabła pokonać się nie udało? Gdzieś wyczytałem, że nie może bo miłuje
wszystkie przez siebie stworzone postacie?!
I jakby na
potwierdzenie tych wątpliwości kolejny tekst: „Koronka egzorcyzmowa”.
Oczywiście nie będę przytaczał całej. Znamienna prośba: „Trójco
Przenajświętsza, przez miłość twoją do człowieka, wyrzuć szatana z mojej osoby
(...)” i tak przynajmniej pięć razy! Mniej może nie skutkować.
Źródło: Fronda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz