sobota, 8 listopada 2014

Diabeł istnieje



Istniej i czyha na człowieka. Tak przynajmniej twierdzi ks. Paweł Broński. Powołuje się przy tym na autorytet niejakiego Andre Forssaerda, który w książce „36 powodów istnienia diabła” ma przekonywać o istnieniu tego ohydnego indywiduum. Owo określenie „ohydne” jest na wyrost, bo jak przekonuje ksiądz, diabeł przebiera się w piękne szaty i może stwarzać pozory dobra. O jego przebiegłości ma świadczyć fakt, że udało mu się w końcu przekonać ludzi, że go po prostu nie ma(?!) I tu Broński wytacza ciężkie działa (sorry, argumenty). Diabeł musi istnieć bo takie są prawdy wiary. Tym zresztą zajmuje się naukowo teologia(?) Na poparcie tej tezy - kolejki przed konfesjonałami, a gdzie to nie wystarcza - egzorcyzmy!

No i oczywiście Biblia, z przypowieścią o Adamie i Ewie. Dobry Bóg dał człowiekowi wolną wolę i szatan pod postacią węża to wykorzystał, naznaczając nas grzechem pierworodnym. A wszystko dlatego, że człowiek nadużywa tego bożego daru jakim jest wolna wola.

Tu już muszę wtrącić swoje trzy słowa. Dziś Kościół uznaje już teorię ewolucji. To ma jednak swoje konsekwencje. Bo ją uznając za słuszną, musi jednocześnie przyznać, że mit o Adamie i Ewie jest już tylko mitem. Nie było drzewa poznania dobra i zła, więc skąd ten pierworodny grzech? Nie było Raju, nie było Adama i Ewy. Skąd więc teza o pierwszych, jakże grzesznych, rodzicach? I strasznie pogmatwane to przestrzeganie przed nadmiernym wykorzystywaniem wolnej woli. Po co ją w końcu dostaliśmy w darze?

Ów nieszczęsny diabeł daje nam trzy podstawowe oferty: 1) pokusa posiadania pieniędzy, 2) zdobywanie władzy 3) dążenie akceptacji innych, poważania czy wreszcie pragnienie miłości. Tu znów muszę się wtrącić. O ile dwie pierwsze pokusy z moralnego punktu widzenia można uznać za faktyczne złe, o tyle trzecia już zakrawa o kpiną. Bycie akceptowanym, mieć poważanie czy pragnienie miłości, chyba są tak naturalne jak pragnienie zaspokojenia głodu. Wszystkie te cechy mogą tylko skutkować wtedy, gdy człowiek na nie zasługuje, czyli swoim postępowanie daje innym odczuć swoje dobre intencje. Dodatkowo, jakoś dziwnie mi się kojarzą dwie pierwsze pokusy z dążeniami kleru, było nie było moralnymi autorytetami w wierze.

Po przeczytaniu artykułu, naszła mnie smutna refleksja. Wierze w Boga potrzebny jest szatan. Bez niego byłaby właściwie zbyteczna. Przed czym ostrzegaliby nas kapłani? Czym by straszyli, gdyby piekła nie było? Mogę nie mieć racji, lecz dlaczego Bogu do tej pory diabła pokonać się nie udało? Gdzieś wyczytałem, że nie może bo miłuje wszystkie przez siebie stworzone postacie?!

I jakby na potwierdzenie tych wątpliwości kolejny tekst: „Koronka egzorcyzmowa”. Oczywiście nie będę przytaczał całej. Znamienna prośba: „Trójco Przenajświętsza, przez miłość twoją do człowieka, wyrzuć szatana z mojej osoby (...)” i tak przynajmniej pięć razy! Mniej może nie skutkować.


Źródło: Fronda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz