Wierzcie mi, że gdybym nie czytał wzniosłych tekstów z katolickich portali, pewnie umarłbym z nudów. Dopadłaby mnie stagnacja, demencja i wielka smuta w połączeniu z totalną apatią. A tak przynajmniej mam zapewnioną rozrywkę, dzięki której chce mi się żyć i to jak najdłużej. Ileż to treści jeszcze jest przede mną do przeczytania – czasami tak wzniosłych, że aż sięgający wyżyn głupoty. Niewiarygodnych ale zawsze prawdziwych. I to pisanych zarówno przez wykształconych filozofów, teologów jak i przez domorosłych amatorów grafomanów.
Tym razem wpadł mi w oko artykuł abp Gądeckiego, jednego z ważniejszych hierarchów polskiego Kościoła katolickiego. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odwołuje się do Izajasza (sorry Lechu, że kradnę Twój temat). Czytam: „Izajasz zachęca do budowania pokoju poprzez zmianę mentalności człowieka. Dopiero wtedy, gdy narody dotrą w duchu na szczyt góry Syjon, tj. na szczyt sprawiedliwości, gdy Prawo Boże rzeczywiście dotrze do ludzkich serc i zostanie wprowadzone w czyn, wówczas nastanie pokój, na jaki ludzkość czekała od zawsze i o którym zawsze marzyła”. Dwa zdania i niewyobrażalne pokłady „pobożnych życzeń” w duchu jedynie słusznej religii. Przekładając to z polskiego na nasze – światowy pokój będzie możliwy tylko wtedy, gdy wszyscy staną się gorliwymi katolikami. Pierwsza wątpliwość, jaka mi się nasunęła, to pytanie: czy abp Gądecki wie jak to zrobić, skoro dziś edukacja seksualna, sorry, co ja piszę, co ja piszę, indoktrynacja religijna ponosi same porażki w cywilizowanym świecie? Młodzi wypisują się z lekcji religii, a już za chwilę braknie zupełnie aspirantów do posługi kapłańskiej, zaś Kościołowi katolickiemu grożą łapanki kandydatów w buszu afrykańskim, bo tylko tam jeszcze żyją w naiwnej niewiedzy. Druga wątpliwość dotyczy tego, czy naprawdę człowiek zawsze marzył o pokoju? Trochę ogólnych faktów historycznych. Jeszcze w XV wieku Europa zdominowana jest przez chrześcijaństwo w zasadzie jednolite. Jeszcze nie ma luteranizmu, anglikanizmu czy kalwinizmu. Czy wtedy istniał jakiś dłuższy czas bez wojny na tym kontynencie?
Dalej nie jest lepiej: „Cała godność ludzkiej władzy wynika z tego, że pełni ona swoje zadania w granicach porządku moralnego, którego źródłem i celem jest Bóg. Pełne porozumienie między ludźmi nie jest możliwe bez uznania zwierzchności porządku moralnego i transcendentnego nad prawem ludzkim”. To jest już czyste science fiction. Jak w „Solaris” u Lema. Stacja kosmiczna nad planetą wykrywa transcendencję oceanu, ostoję swoistego ładu i porządku moralnego planety. Kto czytał, ten wie, jak to się fatalnie skończyło dla kosmonautów. W religiach, szczególnie tych monoteistycznych jest właściwie tak samo – transcendencja prowadzi do trudnych do przewidzenia komplikacji. Gdyby nie prawo stanowione, oparte na doświadczeniu współistnienia wewnątrz jakieś grupy społecznej, to transcendentalne odwołanie mogłoby się skończyć dla ludzkości tragicznie. Wspomnę tylko o instytucji wszelkiej maści tyranów przyznających sobie władzę absolutną z nadania bogów, cokolwiek pod pojęciem „boga” się kryje, w tym nawet opacznie rozumiany ateizm.
Już na koniec jeszcze jeden cytat: „Harmonia społeczna i pokój między narodami będą tak długo zagrożone, jak długo każdy człowiek i każda grupa nie zaczną służyć Chrystusowi. Jeśli nie nastąpi nawrócenie serca, zagrożony będzie pokój z powodu naturalnych ograniczeń struktur ekonomicznych, politycznych i społecznych. Zagrożone będzie pokój z powodu osobistego egoizmu i ludzkiej pychy, wywierającego nieszczęsny wpływ na struktury społeczne”. Dlaczego arcybiskup pomija struktury religijne tego już nie rozumiem. To znaczy rozumiem, ale pewnie nie tak jakby on chciał. Jezus powiedział „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem” [J 8, 7], więc zapytam cię arcybiskupie: jesteś wolny od egoizmu i pychy? Ja mam tu poważne i uzasadnione wątpliwości...
Przypisy:
- całość na podstawie:
https://deon.pl/kosciol/abp-gadecki-pokoj-miedzy-ludzmi-nie-jest-mozliwy-bez-nawrocenia-serc,1570364
Ja nie czytam, mam ciekawsze lektury, choć nie wiem czy spokojniejsza jestem.
OdpowiedzUsuńPrzypomnę panu Gadeckiemu krucjaty, wojny religijne itp.
A w zasadzie, oni tak się już skompromitowali, że lepiej by było, gdyby milczeli...
jotka
Ostatnio kupiłem sobie książkę Lisickiego i po raz pierwszy przy czytaniu się denerwowałem. Bo ja rozumiem, że czytelnikom można wciskać kit, ale żeby aż taki???
UsuńNa nieszczęście poglądy Lisickiego niewiele się różnią od poglądów arcybiskupa. Albo wice wersa ;)
Izajasz mądrze myślał, to znaczy mnie się to podoba, a Gądecki zamiast prawić kazania, powinien świecić przykładem.
OdpowiedzUsuńAle jakim przykładem? Możesz doprecyzować? ;))
UsuńJak można doprecyzować np. szerzenie pokoju? Jeśli bez przykładów wiemy, kto sieje nienawiść, to na pewno nie przeoczymy sprawiedliwego. Masz z tym jakiś kłopot?
UsuńGorzej! Jeszcze bardziej mi to pogmatwałaś :D
UsuńCzytam: "Jeśli bez przykładów wiemy, kto sieje nienawiść, to na pewno nie przeoczymy sprawiedliwego" i nie wiem skąd taki wniosek? Z tego, co ja wiem, jeśli szukasz siejących nienawiść, nie znajdziesz sprawiedliwego. Na domiar złego, ci co sieją nienawiść, widzą ją u sprawiedliwych i..., i być tu mądrym ;)
Ani jednych, ani drugich nie szukam. Jedni sami przychodzą, drudzy przypełzają, ale wystarczy być mądrym (tu się zgadzamy :) ) żeby ich rozpoznać.
UsuńA macie pewnosc co do wlasnej madrosci i umiejetnosci rozeznawania? Przeciez wszystko moze byc niezla uluda. A zludzeniom , bez wyjatku, ulegamy wszyscy.
UsuńJuż dawno przestało mnie interesować co kto z sukienkowych przebierańców wyplata.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Kiedy to ich wyplatanie wciąż jeszcze ma jakiś realny skutek. Dodajmy: niebezpieczny!
UsuńPozdrawiam ;)
Dziękuję za wzmiankę o moim blogu przy okazji wspomnienia Izajasza.
OdpowiedzUsuńNiestety ja widzę go raczej jako żydowskiego proroka, który wspominając o bozej interwencji zaczyna od zemsty a dopiero później mówi o zbawieniu.
Czemu "niestety"? Żeby zacząć nowe, trzeba rozliczyć się ze starym. Ludzie nie mogą żyć w wiecznym poczuciu krzywdy.
UsuńLechu:
UsuńNie mam zdania o Izajaszu. Musiałbym mieć możliwość poznania czasów w których żył, a to przekracza możliwości mojej wyobraźni.
chyba przypomnę sobie, odświeżę "Solaris" Mistrza Stacha, bo już nie pamiętam, co rozumiał przez "transcendencję"... z jego różnych wypowiedzi wynika, że mimo deklarowanego ateizmu był ograniczonym chrystianocentrykiem, jak większość tzw. "ateistów" w Polsce i nie tylko... co nie przeczy jego mistrzostwu zresztą, ale to inna sprawa...
OdpowiedzUsuńtymczasem transcendencja oznacza coś mocno więcej, niż jakiegoś tam boga, są też inne (czasem fajne, ale czasem też przykre) sposoby doświadczenia transcendencji, do których żadne bogi nie są potrzebne... co prawda bogi, boginie, bogowie sami w sobie są po części transcendentni, nie do końca pojmowalni, ubieralni w słowa, bo taka jest ich istota, to jednak transcendencja to przestrzeń, gdzie traci sens pojęcie "bóg", nie wspominając już o samym słowie "bóg" /pisanym z dowolnej: małej, dużej lub średniej litery/, bo na tym poziomie znika wszelki kod komunikacji...
natomiast masz (częściową) rację w jednym, że transcendencja (jej doświadczenie) może /aczkolwiek nie musi/ prowadzić do trudnych do przewidzenia komplikacji... tylko pytanie, czy to dobrze, czy źle?... odpowiedzi jednoznacznej nie ma, zależy ona od poziomu lęku pytanej osoby, oraz osobniczej tolerancji psychiki na doświadczenie transcendencji...
p.jzns :)
„Transcendencja” to moje prywatne porównanie, za które wyznawcy tej teorii mogliby się na mnie obrazić. Chodzi o relację oceanu (boga z małej litery) z kosmonautami. Najpierw czyta ich mózgi w poszukiwaniu najskrytszych wspomnień, a później je materializuje, choć raczej wątpliwe, aby kosmonauci chcieli takich „cudów”, lub inaczej – przewidzieli konsekwencje takiej „dobroczynności”. Pamiętam, że powieść była przewlekła, bardziej filozoficzna niż fascynująca akcją jak to przystało na produkcję science fiction. A choć byłem młody, nie potrafiłem się od książki oderwać.
UsuńTranscendencja, jakkolwiek ją rozumieć jest niemożliwa do poznania. Dla mnie jest możliwy tylko jeden jej przypadek, gdy mówi się, że rozumiem się z kimś bez słów, pod warunkiem, że jest to realny człowiek. Przykład: gdy ojciec zbijał deski gwoździami, dzięki obserwacji, wiedziałem kiedy mu podać kolejny, nie czekają aż sam się upomni. Gdy się upominał, strasznie się denerwował ;)
Czy transcendencją można nazwać „rozmowę” z Bogiem? Na dziś jest On tylko naszym wyobrażeniem, więc trudno nazwać wymianę myśli we własnym mózgu tym określeniem. Czy z tego może wyniknąć coś pozytywnego? Śmiem wątpić, w każdym razie nie znam takich przypadków.
już kojarzę... z "Solaris" mam ten popląt w głowie, że najpierw obejrzałem film Tarkowskiego, zaraz potem przeczytałem książkę, jedno i drugie jak dla mnie, wtedy małolata młodszej strefy /11 - 15/ były dość trudne... wiem już (chyba?), o co Ci chodzi, ale ja bym to nazwał "transkomunikacją", czy jakąś telepatią...
Usuńza to porozumienie bez słów to jeden z kluczowych motywów zen, choćby opowieść o Buddzie, który pokazał tłumowi kwiatek i tylko jeden człowiek zakumał o chodzi, po czym odpowiedział uśmiechając się... takie porozumienie zdarza się w różnych sytuacjach, np. z panienką w łóżku, ale to nie jest transcendencja, transcendencją jest to, co się wtedy czuje, nie z każdą panienką zresztą... transcendencja umysłu może mieć miejsce, gdy wpadasz w berserkerski szał podczas walki ulicznej /np. broniąc czci i torebki takiej panienki przed menelami/... transcendencja może też zajść w sytuacjach statycznych, czasem się zdarza np. podczas niektórych odmian medytacji...
z żadnymi bogami nie zdarzało mi się rozmawiać, ale z szafą owszem, kiedyś po grzybach: ja do niej słowami, ona do mnie światełkami, które emanowały z kantów klepeczek, z których miała zbudowane drzwiczki... czy to było doświadczenie transcendentne?... umiem to z grubsza opisać, więc nie, ale nie wiem, o czym gadaliśmy, więc może jednak tak?...
być może mam zbyt duże wymagania, aby coś nazwać transcendencją, tak więc trudno mi pojąć dyskusję na ten temat, ale wydaje mi się, że "rozmowa" z iluzją własnego umysłu /a taką jest ten, czy inny bóg/ to jeszcze nie jest transcendencja... trzeba jednak pamiętać, że samo pojęcie "bóg" ogranicza umysł i osiągnięcie tego poziomu może nosić znamiona transcendencji... z drugiej zaś strony niektóre transcendentne stany umysłu czasem nazywamy "kontaktem z bogiem", ale jest to czysta metafora uwarunkowana kulturowo, gdy nie mamy lepszego pomysłu, jak to nazwać...
No nie wiem, podobnie jak bohaterzy tej powieści, czym jest relacja z oceanem. Tym bardziej, że telepatia niewiele się różni od transcendencji, a na pewno mają jedną wspólną cechę – takiej komunikacji nie da się udowodnić.
UsuńJa zaś nie gadałem nie tylko z żadnymi bogami, ale nawet obrazami, jak w tej przyśpiewce: „Stał się cud pewnego razu, chłop przemówił do obrazu... itd.”. Czasami zdarzało mmi się przemówić do psa, czy kota, mając pełną świadomość, że i te zwierzaki nic z mojej gadki nie rozumieją. Pie czasami reagował na ton mojego głosu. Pies czasami kojarzy zbiór niezrozumiałych dla niego słów z jakimś wymogiem, ale to z porozumieniem ma niewiele wspólnego.
Zapytam na koniec, a czy jest w ogóle możliwa rozmowa z kimś, kogo nie ma?
Wiara w tę samą religię nie rozwiązuje problemu, bo każdy interpretuje wszystko po swojemu i dziwi mnie, że do hierarchów kościoła to nie dociera. Nieważne, nie nadają się już do resocjalizacji. Ja raczej podziwiam autora bloga, że mimo czytania niektórych wypocin tych ,,autorytetów'', to nadal ma niezachwiany światopogląd. Ja bym się bała, że po setnym z kolei tekście tak nasiąknę tym wszystkim, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy stanie się prawdą i sama zwariuję : )
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie. Każda kolejna „światła” myśl hierarchów umacnia mnie w przekonaniu, że nie mogłem dokonać lepszego wyboru, niż przejść na ateizm. Oczywiście, jestem i bez tych tekstów zatwardziałym ateistą, ale dlaczego nie mam sobie przysparzać kolejnych momentów satysfakcji? ;)
UsuńHi! I found your website by accident this morning, but am really pleased that I did! Not only is it entertaining, but also straightforward to use compared with lots that I've viewed! I was attempting to discover what theme you had employed, – anyone have any clue? I've utilized a similar overall page layout myself, but discover Sarah Berger
OdpowiedzUsuńZnowu podkreciles co? Ty nie mozesz normalnie i zycze ci abys stracil bezmyslnych kalkierow.
OdpowiedzUsuń"Przekładając to z polskiego na nasze – światowy pokój będzie możliwy tylko wtedy, gdy wszyscy staną się gorliwymi katolikami."
Piernicze to twoje tlumaczenie na "wasze", gdzie tam w tym Deonie jest napisane , ze swiatowy pokoj bedzie mozliwy tylko wtedy, gdy wszyscy stana sie gorliwymi katolikami?
Takiego maciciela jak ciebie dawno nie spotkalam. Zycze ci aby ci sie to macenie porzadna czkawka odbilo. Zebys sam sie we wlasne macenie umotal.
egun working as an affiliate for different companions and do not still have any support, yet need to develop small niche sites to visitants to their internet site so that they can start out making revenue.
OdpowiedzUsuńtshopbymark
Weight loss isnt always easy and it helps to learn what weight loss is all about.CLICK HERE
OdpowiedzUsuńYou made several fine points there. I did a search on the subject and found nearly all folks will agree with your blog.
I couldn't resist commenting.
Sarah Berger
Just a and a highly interesting post to stumble at on this nice site! Never input any reply but now i couldnt i could not resist ..
OdpowiedzUsuńThank you so much, nice job! This was what I had to know.
Nice and a highly interesting post to stumble at on this awesome blog. Never post some input only now just could not resist .
negative ion generator reviews consumer reports
air purifier made in germany
meat purifier