Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia chrześcijaństwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia chrześcijaństwa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 sierpnia 2016

Religia czy sekta?



  Zainspirowała mnie polemika na pewnym blogu. Jednym z jej pobocznych wątków były dzieje pierwszych chrześcijan, według mnie, temat zbyt obszerny, by potraktować go tylko, nawet jeśli obszernymi komentarzami. Tytuł eseju jest przekorny, dlatego od razu wyjaśnię, nie mam zamiaru utożsamiać katolicyzmu z sektą. Raczej rzecz idzie o to, jak trudna jest do określanie granica między sektą a religią. Sekta to odłam wyznaniowy jakieś religii, ściślej, grupa religijna, która oderwała się od kościoła panującego, odłam od jakieś religii.1

  Jezus w swych naukach niejednokrotnie podkreślał, że naucza w zgodzie z żydowską religią. Sławetne słowa z Ewangelii Mateusza: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.”2 [Mk 7, 1-15] Jednak byłoby nieuczciwie twierdzić, że Jezus religii judaistycznej nie poddawał krytyce. Tu mam na myśli rytualną czystość, czy zachowanie kupców w świątyni Jerozolimskiej i świętowanie szabatu. Niemniej można wysnuć wniosek, że Jezus był sprzymierzeńcem judaizmu, a już na pewno jego esseńskiej wspólnoty.

  Nawet Jan Chrzciciel bez wątpienia do tej wspólnoty należał, o czym świadczy jego biały strój, ascetyczny tryb życia, obmywanie grzechów wodą oraz opozycja do oficjalnej religii i władzy. Symboliczny chrzest dokonany przez Jana, wskazuje na esseńskie podstawy duchowości i religijności Jezusa. A ponieważ esseńczycy w rozumieniu judaizmu byli odłamem głównego nurtu obowiązującej religii, w dzisiejszym znaczeniu, stanowili sektę. Jeśli wierzyć Ewangeliom, Żydzi na czele z kapłanami, z własnej woli wydali wyrok na Jezusa i oddali Go w ręce Piłata. Tak wtedy postępowano z groźnymi odszczepieńcami, potencjalnymi przywódcami nie tylko narodu, ale i groźnych sekt.  Jest tylko jeden możliwy motyw takiego działania – odstępstwo od ortodoksji, co potwierdzają Ewangelie.

  Po śmierci Jezusa, jego wyznawcy nie zostali wchłonięci nawet przez esseńczyków. Utworzyli nieliczną grupę zwaną Kościołem Jerozolimskim, na czele której stanął brat Jezusa (nawet jeśli tylko przyrodni), Jakub. To jego energia sprawiła, że nie zostali rozproszeni i zapomniani w tak trudnym dla nich okresie. W tym miejscu pozwolę sobie na drobna dygresję. Niezrozumiałe staje się dzisiejsze stanowiska Kościoła katolickiego, pomniejszające rolę Jakuba w powstaniu nowej religii. Tym bardziej, że fragment Ewangelii św. Marka jest, jeśli niejednoznaczny, to przynajmniej zastanawiający: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? (...)Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony.” [Mk 6, 3] W świetle tych faktów, Jakuba można uznać za pierwszego „biskupa” chrześcijańskiej Jerozolimy. Logicznie rzecz ujmując, to Jerozolima powinna się stać stolicą chrześcijaństwa. Nie stała się, gdyż chrześcijaństwa, jako odrębnej religii, wtedy nie było. To był tylko odłam judaizmu, kompletnie zdziesiątkowany po śmierci Jezusa, śmierci Jakuba i jego następcy, Szymona. Do tego doszło zburzenie Jerozolimy i rozproszenie Żydów. Kościół Jerozolimskie odszedł w niebyt.

  Wcześniej pojawia się św. Paweł, który sam siebie uznał za wybrańca niebios i krzewiciela nowej wiary. I choć nie był uczniem Jezusa, miał nad nimi zdecydowaną przewagę. Z racji swojej profesji był nietuzinkowym erudytą i w dodatku osobą wykształconą. Mimo to potrzebował Kościoła Jerozolimskiego po to, by uwiarygodnić swoje mistyczne doświadczenie, przynajmniej do czasu, aż uczynił swój „nurt” (czytaj: kolejny odłam religijny, w dzisiejszym znaczeniu – schizmę) wiarygodnym. Pomógł mu w tym św. Łukasz Ewangelista, też człowiek wykształcony oraz św. Piotr, który swym autorytetem Apostoła, w końcu poparł Pawła, stając się pierwszym biskupem, tyle że Rzymu. Spory między św. Pawłem a Jakubem kończą się zawieszeniem broni, choć nie sposób to nazwać kompromisem, do czasu, gdy ośrodek nowej wiary nie przeniósł się do Antiochii. Dopiero od tego momentu schizma stała się nową religią a jej głównym ośrodkiem Rzym.

  Jednak rozwój nowej wiary nie kończy się na tych wydarzeniach. Tu wspomnę niejakiego Tacjana i jego ascetyzm, który został później określony herezją. Właściwie ideały Tycjana w niczym się nie różnią od nauk Jezusa. Mówią o wstrzemięźliwości i o chęci bogacenia się. Potępiał rozrywki, nadmierne dbanie o swój wygląd, był zdecydowanym wrogiem rozwiązłości seksualnej. Rzecz w tym, że w tym czasie (II wiek n.e.) chrześcijańscy przywódcy żyli już wyłącznie na koszt swoich wiernych i to za sprawą samego św. Pawła „Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem.” [1 Tm 5, 17-18] (w innym tłumaczeniu jest mowa o „podwójnej części”.3) Tycjan zdecydowanie się temu sprzeciwiał, więc uznano go za heretyka, choć to nie do końca prawda.

  Wyjaśnię. Trudno mówić o herezji przed Soborem Nicejskim w 325 roku, gdzie dopiero powstało pojęcie powszechnego Kościoła. Chrześcijaństwo, do tego momentu, było zbiorem gmin ze swymi biskupami, których jedyną wspólną cechą była wiara w posłannictwo Jezusa i to niekoniecznie kojarzonego z boskością. Dla wierzących w tamtym okresie pojęcie herezji nie istniało, były tylko różne interpretacje Jego nauk. Dodam – nauk w wersji św. Pawła. A ponieważ w późniejszych czasach starannie likwidowano gnostyckie pisma, o ich herezji możemy się tylko dowiedzieć na podstawie pisanych polemik, przez przedstawicieli głównego nurtu katolicyzmu. To tak, jakby w archiwum jakichś spraw kryminalnych usunąć wszystkie zeznania przemawiające za niewinnością oskarżonych.

PS. W znacznej części treść tego eseju oparłem na książce „Wspólnoty chrześcijańskie” Leszka Żuka, wydawnictwo Nova Res s.c. 2014

Przypisy:
1 - http://sjp.pwn.pl/doroszewski/sekta;5495713.html
2 – wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia: http://biblia.deon.pl/index.php
3 – takie tłumaczenie znalazłem w książce Leszka Żuka „Wspólnoty chrześcijańskie”, Nova Res s.c. 2014 r. str. 64