poniedziałek, 27 października 2014

Droga duszy po śmierci.



Koniecznie przeczytaj!” - tym mnie zachęcono. Artykuł dotyczy prawosławia, więc jakby mniej ciekawy, ale w końcu też chrześcijaństwo i Wszystkich Świętych blisko. W dodatku tekst strasznie długi i ciężko strawny. Nie polecam, za to wybrałem kilka perełek.
Na początek dobre pytanie: „Życie nasze byłoby bezcelowe, gdyby kończyło się śmiercią. Jaka korzyść byłaby z cnoty i dobrych uczynków?” A czymże się to nasze życie kończy, jak nie ową śmiercią? I od razu nasuwa się poważne zastrzeżenie. Dobre uczynki i cnota są skutkiem dbałości o wieczne życie? Nic tak z normalnej, bezinteresownej dobroci i samej chęci bycia cnotliwym? Czysty egoizm ma być drogą do nieba?
Nie jestem w stanie zrozumieć akapitu o nijakim abba  Doroteuszu, który miał mówić: „(...) dusze pamiętają wszystko, co było tutaj, i słowa, i czyny, i myśli i niczego z nich nie mogą wtedy zapomnieć. (...) w ten dzień [śmierci ciała] zginą wszystkie myśli ich, mówi się o myślach dotyczących świata tego, to znaczy budowania, majątku, rodziców, dzieci i wszelkich transakcji.”  Potrafi mi ktoś tę karkołomną tezę wyjaśnić? Ja się nie podejmuję, tym bardziej, że ów Doroteusz to mieszkaniec Gazy z VI wieku.
Dalej jest jeszcze ciekawiej: „Dzięki współczesnym doświadczeniom ‘pośmiertnym’ ludzie są wstrząsająco świadomi tego, iż dusza zachowuje świadomość po śmierci, że jej zdolności umysłowe poprawiają się i wyostrzają. Lecz sama to świadomość nie wystarczy, aby uchronić kogoś znajdującego się w tym stanie przed oszustwem objawień sfery ‘pozacielesnej’; wymaga to znajomości pełnej, chrześcijańskiej nauki na ten temat.” Uff...  W pierwszej chwili nie wiedziałem czy rwać sobie włosy z głowy. To z powodu tej wstrząsającej świadomości jaką dają jakieś współczesne doświadczenia pośmiertne. Chciałbym poznać choć jedno takie doświadczenie. A już największą grozę budzi fakt, że i po śmierci ktoś będzie wodził mnie na pokuszenie! I to, że by je rozpoznać muszę poznać pełną, chrześcijańską wiedzę! Masakra, bo już choćby katolicyzm, prawosławie i protestantyzm to stanowczo za dużo jak na jedną duszę. A gdzie cała reszta chrześcijańskich religii?
Pominę cały fragment dotyczący wierzeń prawosławia na temat czterdziestu dni po opuszczeniu doczesnego ciała przez duszę. To z pogranicza fantasy, poparte podobno objawieniami Aniołów. Do tego sporo wiadomości na temat wędrówki duszy od śmierci do Sądu Ostatecznego. Kto zainteresowany odsyłam do całego artykułu, którego link znajduje się na końcu postu.
Wreszcie fragment dotyczący zmartwychwstania, jak rozumiem z tekstu, w dniu Sądu Ostatecznego. „Pewnego dnia cały ten poddany zepsuciu świat dobiegnie końca i zaświta na wieczność Królestwo Niebieski, w którym dusze odkupione połączone z ich zmartwychwstałymi ciałami, będą na wieki mieszkać z Chrystusem, nieśmiertelne i nie podlegające zepsuciu. (...) lecz ci, którzy nie przyjęli zbawienia (...) będą męczeni na wieki, razem z ich zmartwychwstałymi ciałami - w piekle.” Dwie wątpliwości mnie naszły po tym fragmencie. Pierwsza, po co nam ciało, kiedy świat przestanie istnieć? Czy wraz z ciałem powróci chuć i łaknienie z szansą na obżarstwo? Druga, jakie to będzie ciało? Te z czasu śmierci (bójcie się staruszkowie), czy dowolnie wybranych lat z szansą na samouwielbienie? Inne komplikacje związane z zmartwychwstaniem tylu ciał pominę milczeniem. Ten wywód o zmartwychwstaniu ma logiczne uzasadnienie. Skoro dusza nie umiera, zmartwychwstać może tylko ciało.
Autor artykułu na koniec odsyła do tekstu o. Jacka Solija OP, w którym znajdziemy wyjaśnienie dlaczego prawosławie myli się odrzucając katolicką naukę o czyśćcu. To jednak za dużo jak na jedną notkę.
Źródło cytatów: Fronda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz