niedziela, 26 października 2014

Wróg publiczny



  Dnia 26.10 ukazała się wypowiedź bp Adama Lepa. Artykuł opatrzono jakże wymownym tytułem: „Kościół nie jest wrogiem publicznym!”. Znając Frondę.pl przeczytałem z zainteresowaniem, choć tak naprawdę artykuł jest przedrukiem fragmentów z „Naszego Dziennika”.

  Już pierwsze zdania budzą zdumienie. „(...) strasznie społeczeństwa należy do najbardziej prymitywnych technik propagandowych”. Trudno z tym zdaniem się nie zgodzić. Przecież nie inna instytucja, jak właśnie Kościół (katolicki w szczególności) straszy nas od zarania swego powstania mękami piekielnymi i gniewem bożym. Ma to zresztą dziś opanowane do perfekcji. Uzurpując sobie prawo do jedynie słusznej moralności i prawdy(?), każda inna już sama przez się, musi skutkować wiecznym potępieniem.

  „Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności (...)” - to słowa Jana Pawła II z 1997 roku i teraz ochoczo cytowane. Nie odbieram Kościołowi tego miana „stróża” tylko w jednym przypadku. Pomógł obalić komunizm. Tylko, co więcej? Gdzie ów „stróż wolności”, gdy chodzi o stosowanie antykoncepcji, czy metody in vitro? O aborcji w szczególnych przypadkach nie wspomnę, bo to jednak wciąż zdecydowanie najbardziej zapalny punkt sporów z moralnością Kościoła. Otóż, ta wolność ma się tak, że jeśli człowieku jesteś przeciw katechizmowi, już ci się żadna wolność nie należy. Ot, co.

  Ale się wyjaśnia. Bp A. Lepa ma pretensje o apel, jaki ludzie nauki skierowali do rządu. I znów posłużę się cytatem, aby nie wypaczyć myśli biskupa: „(...) opublikowany tekst zredagowany został w stanie histerycznego zacietrzewienia w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce, czego dowodem jest choćby fakt, że nie stwierdza się nawet najmniejszego pozytywu w jego misji (...)”.  Zacznijmy od tego, że ja tam wśród tej piętnastki histerii nie dostrzegłem. Przynajmniej nie takiej, jaką wykazują polscy hierarchowie, gdy tylko świeckie państwo próbuje uchwalić jakąś uchwałę niewygodną dla idei tego „wolnościowego” Kościoła. Czym, jak nie histerią, jest walka z genderyzmem, sprzeciwem wobec „deklaracji wiary” (nie mylić z klauzulą sumienia), sprzeciwem wobec wprowadzenia ustawy o ochronie wobec przemocy w rodzinie? A histeria wokół pierwszego sprawozdania z synodu biskupów?

  I tak się zastanawiam gdzie tych pozytywów dziś w Kościele szukać? Bo już wypowiedź o. Rydzyka o tym, że jego prawo nie obowiązuje, przeszła wśród hierarchów bez echa. No tak, widać nieprzestrzeganie prawa stanowionego, jest wyrazem wolności jaką reprezentuje i pochwala nasz Kościół.


Źródło: Fronda.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz