Dnia 26.10 ukazała się wypowiedź bp Adama Lepa. Artykuł
opatrzono jakże wymownym tytułem: „Kościół nie jest wrogiem publicznym!”.
Znając Frondę.pl przeczytałem z zainteresowaniem, choć tak naprawdę artykuł
jest przedrukiem fragmentów z „Naszego Dziennika”.
Już pierwsze zdania budzą zdumienie. „(...) strasznie
społeczeństwa należy do najbardziej prymitywnych technik propagandowych”.
Trudno z tym zdaniem się nie zgodzić. Przecież nie inna instytucja, jak właśnie
Kościół (katolicki w szczególności) straszy nas od zarania swego powstania
mękami piekielnymi i gniewem bożym. Ma to zresztą dziś opanowane do perfekcji.
Uzurpując sobie prawo do jedynie słusznej moralności i prawdy(?), każda inna
już sama przez się, musi skutkować wiecznym potępieniem.
„Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem
wolności (...)” - to słowa Jana Pawła II z 1997 roku i teraz ochoczo cytowane.
Nie odbieram Kościołowi tego miana „stróża” tylko w jednym przypadku. Pomógł
obalić komunizm. Tylko, co więcej? Gdzie ów „stróż wolności”, gdy chodzi o
stosowanie antykoncepcji, czy metody in vitro? O aborcji w szczególnych
przypadkach nie wspomnę, bo to jednak wciąż zdecydowanie najbardziej zapalny
punkt sporów z moralnością Kościoła. Otóż, ta wolność ma się tak, że jeśli
człowieku jesteś przeciw katechizmowi, już ci się żadna wolność nie należy. Ot,
co.
Ale się wyjaśnia. Bp A. Lepa ma pretensje o apel, jaki ludzie
nauki skierowali do rządu. I znów posłużę się cytatem, aby nie wypaczyć myśli
biskupa: „(...) opublikowany tekst zredagowany został w stanie histerycznego
zacietrzewienia w stosunku do Kościoła katolickiego w Polsce, czego dowodem
jest choćby fakt, że nie stwierdza się nawet najmniejszego pozytywu w jego
misji (...)”. Zacznijmy od tego, że ja
tam wśród tej piętnastki histerii nie dostrzegłem. Przynajmniej nie takiej,
jaką wykazują polscy hierarchowie, gdy tylko świeckie państwo próbuje uchwalić
jakąś uchwałę niewygodną dla idei tego „wolnościowego” Kościoła. Czym, jak nie
histerią, jest walka z genderyzmem, sprzeciwem wobec „deklaracji wiary” (nie
mylić z klauzulą sumienia), sprzeciwem wobec wprowadzenia ustawy o ochronie wobec
przemocy w rodzinie? A histeria wokół pierwszego sprawozdania z synodu
biskupów?
I tak się zastanawiam gdzie tych pozytywów dziś w
Kościele szukać? Bo już wypowiedź o. Rydzyka o tym, że jego prawo nie
obowiązuje, przeszła wśród hierarchów bez echa. No tak, widać nieprzestrzeganie
prawa stanowionego, jest wyrazem wolności jaką reprezentuje i pochwala nasz
Kościół.
Źródło: Fronda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz