Zamiast
wstępu dowcip z tych makabrycznych (nawet nie wiem czy z brodą?): Myśliwi znoszą
na polanę ustrzeloną zwierzynę. Nagle spostrzegają, że wśród trofeów leży jakiś
człowiek. Natychmiast wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził zgon, a na karcie
napisał: Lekka rana postrzałowa. Śmierć nastąpiła wskutek wypatroszenia...
Polski
Związek Łowiecki wystąpił z inicjatywa wpisania polskiej kultury łowieckiej na listę
niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. W pierwszej chwili pomyślałem,
że to żart z gatunku tych, co we wstępie, ale
nie, to najprawdziwsza prawda z tych tak zwanych prawd objawionych. Jednym z
elementów tej tradycji kulturalnego myślistwa jest zwyczaj, którym się sami
chwalą we wniosku: „Na przykład dziś
praktykuje się zwyczaj zapewniania sobie powodzenia w łowach przez łapanie
młodej kobiety za przysłowiowe »kolano« w myśl powiedzenia „im większy zwierz
tym wyżej bierz”, które oznacza, że udając się na polowanie na drobne ptactwo
należy łapać za palec u nogi, większe ptaki za kostkę, na dziki za kolano, na
jelenie i łosie za… [tu można mieć różne skojarzenia, byle to dotyczyło części młodego,
kobiecego ciała – dopisek mój]”1. Aż jestem ciekaw, co na to
żony tych już bardziej podtatusiałych myśliwych?
Oni
się chwalą korzeniami (tradycji, aby komuś się źle nie kojarzyło) nie tylko z czasów, kiedy faceci
z gromkim okrzykiem „aaa! – uuuł! – łaaa!”, z dzidą lub łukiem biegali po lesie za zwierzyną. Dlaczego
taki okrzyk? Las był gęstwiną, a oni jeszcze nie znali spodenek. Ja,
choć
w pełni ubrany, czasami przedzierałem się przez taką gęstwinę za
grzybami i wiem jak
ta gęstwina... daje po kroczu, a przecież nie biegłem. Chwalą się również
tradycją chrześcijańską, wszak obrali za patrona św. Huberta. Wiara
katolicka stanowczo sprzeciwia się zabobonom, lecz myśliwi, jako jedyna
grupa
pasjonatów, mają całkowitą dyspensę w tej pogańskiej i grzesznej
„niematerii”. Kilka
przykładów z tego wniosku: „Żaden myśliwy
nie wstanie z łóżka w dniu polowania inaczej niż prawą nogą, nie wyjdzie z domu
inaczej niż przekraczając prawą nogą próg, nie odwróci się w stronę swego domu,
gdy już go opuści z zamiarem wyjścia na łowy, a tym bardziej nie wróci doń,
jeśli czegoś zapomniał (nawet gdyby to była broń myśliwska lub amunicja). Kobiecie
nie wolno dotykać, podawać broni przygotowanej na polowanie. Myśliwy polujący z
psem uważnie patrzy, jaką »kupę« zrobi psina idąc na łów, bo od jej formy
zależy, czy fortuna sprzyja, czy nie. Młodych łowców uczy się jak odczyniać złe
uroki”. Przyznam, że wobec tej uświęconej i kultywowanej tradycji, dowcip
ze wstępu notki wysiada. A tak się starałem wybrać najlepszy.
Mieszkając
we wiosce, często spotykałem takiego jednego myśliwego, najczęściej
będącego również
w uświęconym stanie, a raczej w stanie silnie wskazującym na uświęcenie.
Nosił taki dziwny, zielony kapelusik z piórkiem. Nigdy
nie mogłem się powstrzymać, więc na powitanie śpiewałem mu z przekąsem i
na głos (tak z pogranicza barytonu i basa, bo to u mnie bliżej niesprecyzowane):
„Hej! idę w las, piór-ko mi się chy-bo-ce...”. Koniec. Jak było dalej nigdy
nie pamiętałem, a
on i tak odwzajemniał mi się uśmiechem i ukłonem niemal do pasa,
zdejmując na chwilę
ten kapelusik. Gdyby on wiedział, co ja naprawdę o nim myślę...
Darz Bór!
Darz Bór!
Przypisy:
1 - https://oko.press/pzl-chce-wpisac-lapanie-kobiet-za-kolano-na-liste-unesco-dokladniej-im-wiekszy-zwierz-tym-wyzej-mierz/
1 - https://oko.press/pzl-chce-wpisac-lapanie-kobiet-za-kolano-na-liste-unesco-dokladniej-im-wiekszy-zwierz-tym-wyzej-mierz/