piątek, 27 grudnia 2019

Horror, jak opowieść świąteczna...


  Zwykło się uważać, że prawdziwe rozpasanie przyszło wraz z rewolucją obyczajową końca lat sześćdziesiątych XX wieku. Początków tego rozpasania próbuje się również doszukiwać w Rewolucji Francuskiej, kiedy to lud Paryża obrócił się przeciw Kościołowi i monarchii. Właściwie wszystko się zgadza, poza jednym – szalone okrucieństwo i rozpasanie seksualne istniało wieki przed tymi wydarzeniami. Skądś ten żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Markiz de Sade w końcu czerpał wzorce. I choć w to trudno uwierzyć, prekursorami tych podłych praktyk byli... francuscy katoliccy kapłani, bynajmniej nie tylko z powodu inkwizycji.

  Trzeba uczciwie przyznać, że chrześcijaństwo od samego początku było przeciwne magii, choć się do niej uciekało i ucieka się nadal, gloryfikowało pokój na ziemi i w niebie, choć błogosławiło liczne wojny i prześladowania. Było przeciwne śmierci, choć chętnie skazywano na śmierć heretyków, odszczepieńców i innowierców, a dzięki inkwizycji popularne stało się palenie na stosie. Było też przeciwne seksualności, choć od niej nie stroniło, nawet tej wyuzdanej i grzesznej. A już najbardziej sprzeciwiało się trucicielstwu, czarnym mszom i aborcji, ale..., ale o tym będzie poniższa notka.

  Mało kto wie, że czarne msze wymyślili w XV wieku dwaj katoliccy dominikanie: Heinrich Kramer i Jakob Sprenger. Wymyślili, aby mieć o co oskarżać czarownice, które miały latać na miotłach, by oddawać się cieleśnie bezcielesnym, upadłym aniołom. Spisali to w księdze Malleus Maleficarum (Młot na czarownice), która de facto stała się podręcznikiem dla satanistów, i to na długo przed ową Rewolucją Francuską. Niedługo później, w XVII wieku prekursorami już praktycznego wykorzystania czarnych mszy byli katoliccy księża francuscy w liczbie ponad pięćdziesięciu, przy czym najbardziej zasłynął w tym procederze ks. Etienne Guibourg. I co może najbardziej ciekawe, zapotrzebowanie na te msze w szeregach bogobojnej arystokracji francuskiej było olbrzymie. Chodziło o szybkie bogacenie się, o względy króla Ludwika XIV, oraz o pozbywanie się kochanek lub mężów – w zależności od potrzeb. Pięknie już było, teraz czas na makabreskę. Owe czarne msze charakteryzowało kilka elementów, ale do najważniejszych należały dwa: ołtarz z nagiej, żywej i chętnej kobiety, oraz płód abortowanego dziecka, a z barku takowego, mogło go zastąpić martwe niechciane niemowlę. Jak się szacuje na podstawie sprawy Chambre Ardente, tylko w przypadku tej sprawy chodziło o około tysiąc ofiar aborcji. Przyznacie sami, że stosunkowo rzadkie, współczesne czarne msze satanistów, wobec tamtej tradycji to przysłowiowy mały pikuś.

  W sprawę Chambre Ardente było zamieszanych blisko czterysta osób z czego 37 skazano na śmierć, kilku na dożywotnie więzienie, kilkunastu na wygnanie. Ze względu na udział w tym procederze wybitnych osobistości, król Ludwik XIV kazał zamknąć śledztwo, a akta utajnić. Coś jak obecna sprawa pana Banasia z kamienicą z pokojami na godzinę, choć na dużo większą skalę. To okazało się akurat łatwe, wszak internetu, radia i telewizji wtedy nie było, a inne media w powijakach, no może poza plotkami. Główną bohaterką tej sprawy była nad wyraz pobożna Catherine Voisin, uboga położna, później wzięta trucicielka i aborterka, która chętnie swoim ciałem służyła za ów satanistyczny ołtarz. Wszystkim, którzy nabywali u niej kawałki zwłok płodów i niemowląt, radziła, aby często pościli i chodzili na prawdziwą mszę świętą. Dorobiła się na tych aborcjach i czarnych mszach (przypomnę – celebrowanych przez prawdziwych księży), sławy i fortuny. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, zgubiła ją pazerność. Nie podołała rosnącemu zapotrzebowaniu i musiała nająć inne kobiety do pomocy w zdobywaniu abortownych płodów i leżeniu nago na ołtarzu. Te pomocnice, choć chętne, okazały się mało dyskretne. La Voisin spłonęła na stosie (1680 r.), ale tylko dlatego, że mogła szantażować możnowładców. Banaś to ma szczęście, że dziś już stosów się nie pali. Wspomniany ks. Etienne Guibourg zmarł śmiercią naturalną, choć w więzieniu. Nigdy go od powinności kapłańskich nie odsunięto.

  Już tak zupełnie na marginesie nachodzi mnie pytanie: skoro to wcale nie był odosobniony przypadek, czy czarne msze też można zaliczyć do tradycji chrześcijańskiej Europy? My się dziś na pewno nie dowiemy jaka była skala aborcji, ale coś mi wydaje, że wcale niemała i nie obwarowana żadnymi ograniczeniami, gdyż o etapach rozwoju płodu nie wiedziano nic do początków XX wieku. Wiem, wiem, jest tradycja i tradycja. Jedną się wynosi pod niebiosa, o innej należy natychmiast i na zawsze zapomnieć, albo..., albo przypisać niewierzącym.






34 komentarze:

  1. E tam, temat fajny, ale co bzdur ponawypisywałeś...

    Bzdurą jest, że czarną mszę wymyślili Sprenger i Kramer (wątpliwe zresztą się w ogóle znali), znana była już od XII wieku jako parodia mszy św. i odstawiano ją na tzw. Ucztach Głupców.
    Francuska arystokracja na czele z Voisin była równie bogobojna (co z taką lubością powtarzasz) co Ty. Oskarżonych poddawano próbom wody, standardowej procedurze w procesach o czary - choć akurat im się te zabawy należały jak nikomu. Tu można nawiązać faktycznie do tradycji chrześcijańskiej. :)
    Guibourg - chętniejszy okultysta niż ksiądz, był ekskomunikowany wcześniej, zanim rypła się sprawa z jego czarnymi mszami. Powodem była nader spora liczba dzieci z niejaką Jeanne Chanfrain, w związku z powyższym jego funkcje zakrystiana w Saint Denis i kapelana jakiegoś tam księcia były przeszłością.
    Król utajnił proces (a nie zamknął śledztwo) bo na liście oskarżonych była jego metresa, markiza Montespan, która zresztą usiłowała go przy pomocy nowych przyjaciół satanistów otruć (tak przynajmniej pisał Gibson) - choć La Voisin zeznawała, że brała od niej afrodyzjaki, po tym, jak król zaczął wodzić oczami gdzie indziej. Prawdą jest, że pani skończyła w jakimś klasztorze, a dzieci miały zakaz noszenia po niej żałoby.
    Używanie abortowanych płodów podczas tych rytuałów to jedno - inną sprawą było skupowanie niemowląt, żeby składać je ofierze, możesz to sobie zaliczyć nawet w poczet jakiejś tam tradycji proponuję dla równowagi ateistyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Uczta Głupców” kojarzy mi się tylko z powieścią, ale nie będę się spierał. Tyle, że to dowodzi, że ta „tradycja” ma zdecydowanie dłuższe korzenie ;)))
      La Visin nigdy nie była arystokratką, ona arystokracji usługiwała. Przesadzasz, jak zwykle zresztą. Mój ateizm zabrania mi każdej wiary, nawet tej w skuteczność czarnych mszy, więc sobie daruj to porównanie. Wszyscy „bohaterowie” notki byli wierzącymi w Boga, a to, że tę wiarę wynaturzyli to już zupełnie inny problem, zresztą podobny do dzisiejszych wynaturzeń egzorcystów.
      Nigdzie nie znalazłem informacji, że ks. Guibourg był ekskomunikowany poza jedną jedyną na qwe.wiki, ale tak jak trudno do końca wierzyć Wikipedii, tak temu portalowi wcale.
      Jaka jest różnica między utajnieniem a zamknięciem, jeśli chodzi o to samo – zatuszowanie sprawy?
      Wreszcie ostatnia, dość wredna zresztą insynuacja. Ateizm nigdy nie propagował czarnych mszy, tym bardziej aborcji i zabijania niemowląt na ich potrzeby.

      Usuń
    2. Pochód Głupców - zakończony Ucztą Głupców - tradycja owszem stara związana z religijną rolą tzw. głupca - który wszystko robi na odwrót - ma bardzo długie korzenie - i może Cię to rozczaruje, ale przedchrześcijańskie - w saturnaliach, albo parentaliach, przekształconych w średniowieczne antymsze, których kościół z czasem zakazywał.

      Mówiąc na czele, chodziło mi raczej o tą bogobojność a nie szlacheckie pochodzenie. Zresztą ciekaw jestem dlaczego Ty nie umiałeś sobie darować porównania, skoro moje Cię tak kolnęło. :D

      A ja znalazłem. Tylko w książce niejakiego Dirka C Gibsona, "Legends, Monsters, or Serial Murderers? the Real Story Behind an Ancient Crime" a nie internetach. W momencie opracowania inkantacji do tych czarnych mszy już był ekskomunikowany.

      Mniej więcej taka jak między zaśnięciem a a umarciem. :D

      Usuń
    3. Dlaczego miałoby mnie rozczarować? Uciekanie do czasów przedchrześcijańskich nic Ci nie da. Msza święta, na której oparta jest czarna msza, wywodzi się od Ostatniej Wieczerzy i tego nie zmienisz.

      Mnie takie rzeczy nie dotykają, bo we mnie bogobojności nie ma ;))) Dotyka mnie tylko przypisywanie ateizmowi nieprawdziwych związków z religią.

      Wiesz, że jestem facet do zgody. Niech będzie, że ks. Guibourg już oficjalnie księdzem nie był, co i tak nie zmienia faktu, że nim był – sakrament kapłaństwa jest niezbywalny – wiedziałeś? ;)))

      Masz na myśli zaśnięcie na wieki? Tak zwany letarg?

      Usuń
    4. A nie przyszło Ci do głowy, że przed mszą świętą, opartą na Ostatniej Wieczerzy istniały inne rytuały, które też parodiowano na podobnej zasadzie? :)

      Jakich nieprawdziwych... :) Są jak najbardziej realne. Nawet przytoczony przez Ciebie De Sade był wszak konsekwentnym ateistą. :)

      Ty też kiedyś zostałeś ochrzczony, a nawet byłeś wierzący, tego też się nie da podobno cofnąć. Więc co niby z tego wynika?

      Zwyczajne zaśnięcie. Masz problemy z przebudzeniem po świętach?

      Usuń
    5. Tak, przyszło mi to na myśl, tyle, że chrześcijaństwo miało się tego pozbyć, a nie kopiować.

      Tylko kiedy żył de Sade, a kiedy miała miejsce opisana przeze mnie historia? Napisałem dość wyraźnie, że miał z czego czerpać wzorce ;)

      Chrzest jest też niezbywalny i w kartotekach kościelnych wciąż figuruję jako katolik wierzący. Otóż ten ksiądz, niby nie ksiądz, swoim „autorytetem” nadawał odpowiednią rangę tym czarnym mszom.

      Otóż, Ludwik XIV nie tylko utajnił sprawę ale w końcu ją zamknął.

      Usuń
    6. "Otóż ten ksiądz, niby nie ksiądz, swoim „autorytetem” nadawał odpowiednią rangę tym czarnym mszom. "

      Skoro kosciol facet ekskomunikowal tzn , ze sie od niego odcial. Jaka wiec range mogl takim mszom nadawac wyrzutek? Ktos kogo zachowania, pogladow kosciol nie akceptowal?

      Usuń
    7. Aniu, po części to prawda. Kościół mógł mu zabronić odprawiania mszy, ale i dziś znajdziesz przykłady, gdzie taki ksiądz nie stosuje się do takich zakazów (przykład: ks. Natanek).

      Usuń
    8. A co za różnica? :)
      Dziwnym trafem Francja miała wielu takich cudaków. De Reis, Brinvilliers, Jégado... więc faktycznie, jest z czego czerpać wzorce.

      A Ty swoim autorytetem niewierzącego katolika nadajesz rangę blogowi? :D Nie popadajmy może w śmieszność.

      W końcu to każda sprawa zostaje zamknięta. Nie mniej jednak z pewnością adeptów tych zabaw nie wszystkich skazano, ani ujęto. Bliższa sprawa na podobnej zasadzie to wcale nie Banaś, ale brytyjska afera pedofilska - w której zniszczono akta polityków z gabinetu Thatcher i Blaira, bo należeli do siatki wykorzystującej sieroty z przytułków. Zauważam, że Wielka Brytania od kilku stuleci nie czerpie wzorców z europejskiego chrześcijaństwa...

      Usuń
    9. Czyli można to ująć w formę pewnej silnie zakorzenionej tradycji... ;)))

      „Niewierzący katolik” to oksymoron, bo albo niewierzący, albo katolik. To, co jest w kartotekach kościelnych obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Natomiast to, że w kręgach moich zainteresowań jest katolicyzm, to już inna sprawa, ale tego nie da się porównać do działań ks. Guibourga po wydaleniu ze stanu kapłańskiego.

      Być może brytyjska afera pedofilska, a raczej jej wyciszenie jest bardziej adekwatna do tego, co zrobił Ludwik XIV, ale aferę Banasia moi czytelnicy znają bardziej ;)

      Usuń
  2. "Wiem, wiem, jest tradycja i tradycja. Jedną się wynosi pod niebiosa, o innej należy natychmiast i na zawsze zapomnieć, albo..., albo przypisać niewierzącym."

    Asmo, szczerze powiedziawszy jaki wierzacy robi takie okropnosci? Wlasnie to musi urodzic sie w glowie niewierzacej. U kogos kto drwi sobie, nie ma hamulcow moralnych. Drwi sobie z Boga , ma gdzies nauki o nim. Odkreca, przekreca… znudzony, majacy wszystko arystokrata, ktory potrzebuje wiekszych, silniejszych doznan i bodzcow, aby poczuc, ze cos sie w tym zyciu dzieje. Ja bym nie powiedziala, ze ci ktorzy wpadli na pomysl czarnych Mszy mieli z wiara chrzescijanska cos wspolnego. Urodzili sie w tym niewatpliwie, jako i polowa z ludziow na tej planecie. Ale z pewnoscia wewnetrznieto nie byla ich bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha... i zebys nie podnosil zaraz krzyku, ze niewierzacy sa bez hamulcow moralnych. Nie, nie sa... ale i wsrod nich , jako i wsrod katolikow zwyrodnialcy moga sie trafic. Tyle tylko, ze wedlug mnie, wiare udawadnia czlowiek zyciem. Skoro robi takie czarne msze, uczestniczy w nich to nie wierzy. Co z tego, ze go kiedys tam rodzice ochrzcili, poslali do pierwszej Komunii… skoro zyje ohydnie i to pokzuje, to nie wierzy. Nie zyje wedlug przykazan i nic z wiara katolicka- chrzescijanska nie ma wspolnego.

      Usuń
    2. Otóż to pytanie, o to jaki wierzący jest zdolny do takich rzeczy, jest wręcz kapitalne. Aby wierzyć w skuteczność czarnych mszy trzeba wierzyć w diabła. Tę zaś postać chrześcijaństwo uczyniło niemal równą Bogu. Następuje tu dość często spotykany motyw wynaturzeń, charakterystyczny dla wszystkich religii. Jak napisałem Radkowi, dziś ma to odzwierciedlenie w egzorcyzmach.

      Osoba niewierząca na takie pomysły by nie wpadła, co nie znaczy, że jest przez to a priori nieskazitelnie moralna. Wynaturzenia mogą się przytrafić każdemu, ale to przede wszystkim zależy od otoczenia, a tu mamy tylko do czynienia nie tylko z osobami wierzącymi, ale i z otoczeniem wierzących, stąd odniesienia do rytuałów religijnych.

      Ten kto robi czarne msze musi być osobą wierzącą, bo wiara w moc szatana, wciąż jest wiarą. Osoba niewierząca nie tyko przestaje wierzyć w Boga, ale i we wszystkie istoty niematerialne a sprawcze. Oczywiście, czarną mszę można parodiować, ale parodia nigdy nie osiągnie stopnia okrucieństwa i determinacji rzeczywistych czarnych mszy.

      Ja się z Tobą zgodzę, to nie ma nic wspólnego z wiarą chrześcijańską, ja tylko twierdzę, że to się z tych religii wzięło. Zresztą powtórzę zdanie z notki: „Wszystkim, którzy nabywali u niej [La Voisin] kawałki zwłok płodów i niemowląt, radziła, aby często pościli i chodzili na prawdziwą mszę świętą”, wieć to ma jak najbardziej związek z religią katolicką.

      Usuń
    3. "Otóż to pytanie, o to jaki wierzący jest zdolny do takich rzeczy, jest wręcz kapitalne. Aby wierzyć w skuteczność czarnych mszy trzeba wierzyć w diabła."

      Nie wiem dlaczegoz zes sie tak podniecil? Nie trzeba w cokolwiek wierzyc. Wystarczy brac te sprawy na tzw totalnym zwisie, luzie, tumiwisizmie. Byc bogiem samemu sobie. Wszak kiedy tak sie podejdzie do sprawy to … nie ma sakrum, nie ma profanum...moze byc niezla zabawa, chocby czyniac jeszcze glupszymi takich glupcow , ktorzy maja jakies swietosci, zakazy, granice…

      " Następuje tu dość często spotykany motyw wynaturzeń, charakterystyczny dla wszystkich religii. Jak napisałem Radkowi, dziś ma to odzwierciedlenie w egzorcyzmach. "

      Poniewaz jestem wierzaca to napisze ci jako ktos wierzacy. Rytual moze miec moc. Nie wiadomo jakie gowno sciagaja na siebie ci, ktorzy chocby na poczatku dla samej zabawy wchodza w dziwne rytualy. Np.: chrzescijanom na zlosc urzadza czarna msze ( w ktora notabene nie wierza) na starym cmentarzu.

      "Ten kto robi czarne msze musi być osobą wierzącą, bo wiara w moc szatana, wciąż jest wiarą"
      Musialbys na serio wyjsc od psychicznego zanczenia rytualu, czym to w ogole jest dla czlwoieka. Bez tego czegos nie istniejemy. Nie chodzi mi konkretnie o katolicki rytual Bozonarodzeniowy, albo Wielkanocny. Chodzi mi o wszelkie ludzkie rytualy. Oni- ci, ktorzy sie zajmuja owa czarna msza, nie musza wierzyc , moga na samym poczatku robic sobie z tego niezla zabawe. Zaloze sie, ze w kregach znudzonej posiadaniem wszystkiego arystokracji byla to niezla impreza. Ubaw.
      Popatrz na to cos, na tych wielkich, rzadzacych nami…

      https://www.youtube.com/watch?v=4KksH27zMEw

      Tez lubia chlopaki miec swoj rytual.
      Skad sie w ogole u Hitlera wzielo zainteresowanie okutyzmem? I to nie bajki, to sprawy obecnie powaznie badane. A kosciolow wszelakich ( chrzescijanskich) wielcy tacy jak Hitler i Stalin nie znosili, zwalczali. Znalezli swoje wlasne rytualy. Bo ponoc czlowiek ma cos takiego w sobie ( taki ponoc program), ze wiary w cokolwiek potrzebuje.

      Usuń
    4. " Osoba niewierząca nie tyko przestaje wierzyć w Boga, ale i we wszystkie istoty niematerialne a sprawcze"

      Niekoniecznie Asmo. Ci, ktorzy odrzucaja wiare proponowana nam przez rozne instytucje (nazwijmy to twoim, czy tez zadawalajacym ciebie, jezykiem) moga dojsc do wniosku, ze … sami sa jak bogowie. Wsyzstko moga , kto ich moze zatrzymac? Moga spelniac wszystkie swoje fantazje…

      Usuń
    5. A się wtrącę.

      Zgodnie z Biblią Szatana Antona Szandor LaVeya czarna msza w satanizmie nie jest żadnym magicznym rytuałem. Jeżeli zaś jest celebrowana przez satanistów to stanowi formę psychodramy lub satyry z religijnych obrzędów jakiejkolwiek religii.

      Szandor Lavey nie wierzył ani w materialnego szatana, ani w ogóle w jego istnienie jako jakiegoś duchowego bytu - uważał że jest to po prostu część ludzkiej natury - więc tu wywody Asmo padają jak domek z kart. :) tak jest jak ktoś usiłuje wypowiadać się na tematy, w których średnio się orientuje.

      Usuń
    6. "„Wszystkim, którzy nabywali u niej [La Voisin] kawałki zwłok płodów i niemowląt, radziła, aby często pościli i chodzili na prawdziwą mszę świętą”, wieć to ma jak najbardziej związek z religią katolicką."

      Przestan Asmo. Czy to mowil na ambonce ksiadz czy jakas zwichrowana moralnie, czy tez chora moralnie kobieta?

      Pamietam raz takie kazanie na Maszy przed Bozonarodzeniowej tutaj w Niemczech. Ksiadz opowiadal o tym, jak ludzie nie wierza a obchodza pewne tradycje. Po drugiej wojnie swiatowej w gazetach niemieckich rozpisywano sie o procesach niemieckich zbrodniarzy. Razu ktoregos , podal kaznodzieja gazete ( dokladne zrodlo , w ktorym bylo to opisywane), niestety wylecialo mi ta nazwa z glowy, opisywano pewnego obozowego sanitariusza. Pytano go ilu wiezniow usmiercal smiercionosnym zastrzykiem kazdego dnia. On na to, ze dokladnie nie wie, ze tak do 150-200. Na swoje usprawiedliwienie wyciagnal jeden argument, ze raz tych ofiar bylo mniej.
      -Mniej, tzn ile?- Padlo pytanie ze strony przesluchujacych.
      - Jakies 50 wiezniow.
      -Dlaczego tylko tyle?
      -Bo spieszylem sie na wigilje.

      Przyznasz, ze niesamowite milosierdzie okazal ow sanitariusz usmiercajac tego dnia tylko 50 osob.
      To nie jest wiara. Nic z nia wspolnego nie ma. To jest tradycja wyniesiona z kontaktow spolecznych, z domu... tak go wyuczyli. Gdyby ow czlwoiek wierzyl, nigdy nie wbilby zastrzyku z fenolem drugiemu czlowiekowi.

      Usuń
    7. Radku, zdajesz się zapominać, że Anton Szandor LaVey to człowiek współczesny i można tu mówić o zupełnie innym charakterze czarnych mszy. Nazwa niby ta sama, ale charakter diametralnie różny.

      Usuń
    8. Aniu, mnie podniecają li tylko ładne kobiety (jeszcze) ;)

      To nie była zabawa, oni te msze traktowali zupełnie na poważnie. A to, że to wyraz głupoty, cóż, ja to pominę milczeniem, aby nie urazić Twoich uczuć religijnych.

      Na temat Twojej wiary w rytuały też się nie wypowiem. Niemniej proszę, nie mieszaj współczesnych czarnych mszy z tymi, o których piszę w notce. Ten film zobaczę później (zbyt długi na teraz) ale zauważ, że dotyczy on współczesności, ściślej spiskowej teorii dziejów. Amerykanie je uwielbiają. Ja jednak proponuję się skupić na czasach, do których odnosi się notka. Tam nie było zabawy, tam była wiara w to, że czarna msza ma moc.

      Widzisz, okultyzm ściśle wiąże się z historią kultury człowieka i to od czasów kamienia łupanego i ma ścisły związek z kształtowaniem się religii. A cechą tych ostatnich jest to, że każda uważa się za jedynie prawdziwą. Nazizm i komunizm tez były religiami.

      Osoba sama siebie nazywająca Bogiem, wciąż jest osobą wierzącą. Tu trzeba by uściślić kto jest niewierzącym.

      Oczywiście, że to mówiła moralnie zwichrowana kobieta, problem w tym, że wtedy to zwichrowanie nie było takie oczywiste, jak dziś dla nas. To trudne, ale tu trzeba się przestawić na myślenie tamtych czasów.

      Przytoczony przez Ciebie przykład sanitariusza jest ciekawy, choć nie widzę za bardzo związku. Że facet spieszył się na wigilię? La Voisin jeśli się do czegoś spieszyła, to tylko do pomnażania fortuny. Ja nic nie przyznam, nazizm nic wspólnego z miłosierdziem nie miał. To nie dom go tak ukształtował, a ideologia nazizmu. Wiesz jak oni szkolili takich ludzi? Dawali im zwierzęta od szczeniaka, by się do nich przywiązywali, a gdy już się przywiązali, kazano im je zabić. Stricte wyrachowane modelowanie uczuć. Tymczasem w czasach La Voisin nikt nikogo w ten sposób nie szkolił.

      Usuń
    9. Jakim by człowiekiem nie był, dowodzi to, że udział w takich zabawach nie oznacza wiary w diabła i moc rytuałów. Zresztą nie wiem czy doczytałeś się, czemu te ofiary z płodów i noworodków o których napisałeś miały służyć?

      Usuń
    10. Radku, jak to „nie oznaczały wiary w moc diabła”? Nie, to nie była zabawa dla zabawy, te wszystkie rytuały miały swój okultystyczny, ale realny cel. Spopielone zwłoki abortowanych dzieci i uśmierconych niemowląt miały być eliksirem na miłość i powodzenie, na tej samej zasadzie jak dziś wierni piją wodę z różnych świętych źródełek w nadziei, że ta woda ich uleczy, albo uchroni od choroby. Na tej samej zasadzie dziś całują relikwie (z ciał świętych), a parafie je nabywają. Może rodzaj eliksirów jest inny, może intencje inne, ale ta sama zasada i to całkiem na poważnie.

      Usuń
    11. To sobie poczytaj o tym:

      https://www.ekologia.pl/wiadomosci/srodowisko/chinskie-afrodyzjaki-z-martwych-dzieci,15813.html

      Widzisz tu wiarę w diabła? Może jakieś celne nawiązanie do relikwii świętych Ci przychodzi do głowy?

      O zarekwirowaniu tabletek przemycanych z Chin do Korei 7 maja 2012 roku pisały takie gazety jak Daily Mail, ABC News itp. A to nie średniowiecze.

      Usuń
    12. Zresztą alfafetoproteina z płodów według niektórych ma właściwości lecznicze naprawdę.

      Usuń
    13. Teraz postawiłeś sprawę na głowie. Nie wiem, co mi chcesz przez ten artykuł udowodnić? Po pierwsze, owe afroazjatycki La Voisin nie opierały się „zdobyczach” chińskiej medycyny ludowej, po drugie, nie widomy jest producent tych chińskich, więc nie wiesz, jaką miał motywację, ani jakiej religii był wyznawcą. Pewnie łączy go z La Voisin chęć zdobyczy fortuny, bo nic więcej.

      Taaa, alfa-fetoproteina ma właściwości lecznicze, pewnie takie jak zasmarkana chustka św. J. Pawła II. Ludzie!!! Czy naprawdę trzeba wierzyć w każdą bzdurę, jaką ktoś wymyśli? Nadmiar tej alfa-fetoproteiny jest objawem zachorowania na raka nie tylko płodu.

      „Alfa-fetoproteina AFP wytwarzana w wątrobie, przewodzie pokarmowym i w woreczku żółtkowym płodu - wykrywalna jest w surowicy matki, w największym stężeniu w 32 - 36 tygodniu ciąży. Podwyższone wartości AFP w korelacji z badaniami obrazowymi nasuwać mogą podejrzenie raka wątrobowokomórkowego, jednak z uwagi na małą swoistość, zwłaszcza przy nieznacznie podwyższonych stężeniach, należy wykluczyć inne patologie, które również wiążą się z podwyższeniem jego wartości, takie jak marskość wątroby czy przewlekłe wirusowe zapalenie wątroby typu B i C. W przypadku guza wątroby, w różnicowaniu raka wątrobowokomórkowego od przerzutów do wątroby nowotworów innych narządów, przydatne jest jednoczesne oznaczanie stężeń markerów AFP, CEA, CA19,9 i CA125.

      Alfa-fetoproteina jest także markerem stosowanym w diagnostyce i monitorowaniu nowotworów zarodkowych jądra i jajników, a podwyższenie jej stężenia stwierdza się u znacznego odsetka chorych z nienasieniakowatymi nowotworami jądra”, tyle dr. Paulina Cichon, Klinika Chirurgii Onkologicznej Gdański Uniwersytet Medyczny.

      Usuń
    14. Ale przecież Ty też nie wiesz, jakie motywy (oprócz zarobkowych) tak naprawdę stały za afrodyzjakami La Voisin - ten artykuł podałem po to, żeby Ci uzmysłowić, że te diable orgie mogły być tylko niewiele znaczącą otoczką - bez której obywają się Chińczycy wytwarzając te tabletki - też z płodów.

      A czy ja mówię że trzeba w to wierzyć? Ja mówię że niektórzy wierzą i dziś że tak jest. Nie musisz mi tu wywalać wykładu czym jest AFP, bo mnie średnio to interesuje, tak samo jak jego właściwości.

      Usuń
    15. @ Asmo

      Mowisz, ze trzeba wczuc sie w epoke, w mentalnosc ludzi tamtych czasow. Mamy nie mieszac przeszlosci w to co dzialo sie we Francji na dworze krola Ludwika XIV. Nie mamy mieszac w to Laveya, bo to wspolczesnosc i nie ma nic z okresem, o ktorym mowisz, wspolnego. Mamy zostawic w spokoju ateiste i sadyste de Sade, bo w twoi, dowodzeniu nie o to chodzi.
      Alez chodzi o to wszystko Asmo. Zadna z epok historycznych nie istnieje w prozni i oderwaniu. Sa one kontynuacja po sobie. Msze czarne mialy swoj poczatke duuuuzo wczesniej niz te odbywajace sie na dworze Ludwika XIV... zaczerpnieto je ( czy tez pomysl na nie ) z zaprzeszlych wiekow. Lavey to tez kontynuator zamierzchlej tradycji. Moze ja tylko troche rozbudowal, ale nie jest prekursorem. Mial niewatpliwie wzorce z przeszlosci.

      Niestety Asmo, kiedy sobie pomysle o czasach, o ktorych piszesz, o dworze i swicie krolow francuskich to tam byla taki styl zycia, ze ci ludzie wrecz spelniali swoje fanaberie. Ludzie bez hamulcow moralnych. Bez sakrum. Zdradzali sie, truli, polowali, balowali, plodzili nieslubne dzieci, dobrze sie bawili… mieli wrecz wszystko, brakowalo im tylko jednego : mlodosci i czasami zdrowia . Taka starzejaca sie metresa zzarla by niejeden plod gdyby tylko mogla zatrzymac swa mlodosc i swiezosc, a dzieki temu wzgledy krola.
      Ja stawiam na to, ze oni sie bawili tymi mszami, a jezeli w cokolwiek wierzyli to tak, jako i owi azjaci, ze plody przywroca im mlodosc i robili to w takiej otoczce jak ow czarny rytual. Na pewno nie wierzyli w Boga , bo gdyby mieli choc ciut tej wiary w sercu to ludzki plod by im przez gardlo nie przeszedl. Nie obawiali sie jakichkolwiek kar czyscowych, a tym bardziej piekielnych. :)) Mieli to wszystko gdzies. Hulaj dusza piekla i nieba nie ma. A jak uslyszeli moralne wywody na niedzielnym kazaniu, to za moment ulzyli sobie z owa moralnoscia parodiujac Msze i robili sobie ow czarny rytual. Jak to Rademenes mowil na zasadzie odwrotnosci. Drwili z glupkow, ktorzy sluchali i wierzyli po koscielnemu. :))

      "Alfa-fetoproteina jest także markerem stosowanym w diagnostyce i monitorowaniu nowotworów zarodkowych jądra i jajników, a podwyższenie jej stężenia stwierdza się u znacznego odsetka chorych z nienasieniakowatymi nowotworami jądra”, tyle dr. Paulina Cichon, Klinika Chirurgii Onkologicznej Gdański Uniwersytet Medyczny."

      Ale nie trzeba wykorzystywac embrionow. To sie pozyskuje z lozyska i krwi pepowinowej. Wiem bo oddalismy do banku owa krew pepowinowa podczas porodu Marie.

      Usuń
    16. Radku:

      Przecież te motywy są jasno opisane i nie wolno ich tylko spłycać do La Voisin. Bóg nie spełniał takich zachcianek, więc prosili diabła i szamanki. Nie byłoby La Voisin, gdyby nie zapotrzebowanie. Bóg spełniał jedne, diabeł drugie, ot cała filozofia.

      Usuń
    17. Aniu:

      Wczuć się mentalnie w tamtą epokę nie jest tym samym, co o niej zapomnieć. Wręcz przeciwnie, powinno się tamte wynaturzenia piętnować i o nich przypominać. Chyba nie muszę pisać, komu zależy na tym, by jednak zapomnieć, a całe zło moralne zwalać dziś na lata 60-te ubiegłego wieku.

      Podoba mi się Twoja wyliczanka i to bez sarkazmu. „Zdradzali się, truli, polowali, balowali, płodzili nieślubne dzieci, dobrze się bawili… mieli wręcz wszystko”, a to wszystko za przyzwoleniem religii! Apotemę nakładano tylko na tych, co odstępowali od wiary katolickiej. Natomiast za swe amoralne postępki dostawali rozgrzeszenie, byle tylko od katolicyzmu nie odeszli. Nie pisz więc, że oni w Boga nie wierzyli, bo wierzyli, choć ich wiara była wypaczona. I teraz uważaj – bo taka była wtedy religia i chrześcijaństwo, na które dziś powołują się ci, którzy chcą wracać do korzeni chrześcijańskiej Europy. Nawet markiz de Sade był dzieckiem swojej epoki.

      Usuń
    18. Czy kosciol katolicki jest tez winny twojemu zatwardzeniu i czkawce? Bardzo naciagasz ta teorie spiskowa dziejow. Myslisz, ze oni informowali ksiedza o tym czym zajmuja sIe na boku? Albo, ze uczciwie na spowiedzi przyznali sie do swoich wynaturzen? Smiem watpic.

      To byla grupka , ktora na boczku, w swoim bractwie, niezle sie bawila. No a dostanie sie do takowego bractwa bylo chyba uznawane za pewnego rodzaju nobilitacje.
      Obejrzyj sobie ten filmik , ktory ci zalinkowalam. I nie mieszaj we wszystko kosciola, bo uwazam, ze z tej nienawisci za duzo mu przypisujesz .

      Usuń
    19. Normalnie się uśmiałem, ha, ha, ha, bo zdradzę Ci w sekrecie, że odkąd porzuciłem wiarę, nie wiem, co to są zaparcia i czkawka, choć być może te dolegliwości opuściły mnie wcześniej ;)))

      Nie wiem, czy ja aż tak bardzo naciągam tę historię na Kościół. Ileż przez ten czas przewinęło się w tym Kościele zabobonów, a ile w Nim trwa do dziś?! Uparcie będę wracał do opętań przez diabła i rosnącej liczby egzorcystów. A czemu mają służyć błogosławieństwa samochodów, budynków itp? Sabaty czarownic, rzucanie uroków, i tym podobne rodziło się w głowach wierzących w Boga wiernych, a nie tylko w głowach zepsutej arystokracji. To prawda, wiara w zabobony ma dłuższą tradycję niż chrześcijaństwo, tylko dlaczego te religie tych zabobonów skutecznie nie wyeliminowały? Gorzej, te religie wzmocniły rolę szatana.

      Filmik oglądam, ale przyznam, że opornie mi idzie. Już po półgodzinie (nie jestem dalej) mógłbym to przenieść na polski grunt – Imperium Rydzyka, gdzie władza świecka pląsa w rytm religijnych pieśni, ku chwale władcy tego imperium, i Maryi, której usiłuje się przydać rolę współodkupicielki na równi z Jezusem (sic!). Przecież to jest chore, a przecież mamy XXI wiek. Bawi mnie w tym filmie fakt, że kto się z władzy Stanów ledwie przewinie w pobliżu San Francisco, już jest z automatu przypisany tej sekcie. A wszystko to na podstawie chorych urojeń dziennikarzy goniących za sensacją.

      Nie chodzi mi o mieszanie wszystkiego z Kościołami chrześcijańskimi. W ubiegłym roku przeczytałem grubaśną książkę o Kościele Scjentologów. Tam to dopiero jest pomieszanie z poplątaniem, oparte na wierze w kosmitów. Ale to dowodzi dwóch rzeczy. Raz, ludzie szukają jakichś tajemnych mocy, dwa, na bazie tych poszukiwań tworzą Kościoły i zabobonne rytuały. Choć podmiot jest różny, wszystko sprowadza się do tego samego schematu.

      Usuń
    20. Aniu, dobrnąłem do końca z bólem głowy. Ostatni raz dałem się namówić.

      Nie wiem jak można się tak dać manipulować. Popatrz, autorzy filmu przez 45 minut nakierowuję Cię na swoją tezę, posługując się przypuszczeniami, plotkami, wywiadami (sugerując nagabywanym odpowiedzi). Później pokazują Ci ukrytą kamerą las i stare szopy by narzucić atmosferę grozy. Po prawie godzinie pokazują Ci coś, co może być wszystkim. Myślałem, że posikam się ze śmiechu, gdy opisywali niemowlę, które było kukłą (sic!) I ten tekst: „pamiętajcie, w starożytnym Babilonie wrzucali twoje dzieci do ognia. (...) to jest narysowane, ale to zdradza ich psychologię. (...) Długo oczekiwana kremacja została ujawniona” (sic!). Przecież to jest dla głupków! Nie to co się tam dzieje, ale to co plecie ten dziennikarz. „Nie wiemy co się właściwie działo, cały czas w ciemności (faktycznie nic ni widać, tylko czarny ekran, przez dłuższą część tej sekwencji), ale wg niektórych ekspertów, mogło mieć miejsce składanie prawdziwej ofiary” – bardziej prymitywnego prania mózgu nie znam.
      A teraz moje uwagi:
      - nie widziałem żadnego polityka, ani przedstawiciela potężnego biznesu;
      - nie ma w tym nic, nic!, co mogłoby świadczyć o istnieniu ponadświatowego rządu;
      - wszystko tam jest oparte na symbolice;
      - i wszystko przypomina przedstawienie starych rytuałów, jak przy plenerowej rekonstrukcji;
      - na dobrą sprawę, każda msza święta w kościele katolickim przypomina te przedstawienie z Bohemian Grove;

      A teraz proszę, wytłumacz mi, co ten film ma mi udowodnić?

      Usuń
  3. czy czarna msza to produkt chrześcijaństwa?... i tak, i nie... ale nazwa "czarna msza" z pewnością tak... tak nazywano wszelkie rytuały i praktyki niezgodne z aprobowanymi przez Kościół Rz-kat mający wtedy w Europie monopol na chrześcijaństwo i w ogóle religię... w tym worku można by znaleźć wszystko: stare obrzędy religii rodzimych, praktyki alternatywnych wersji chrześcijaństwa /zwane "herezjami"/, praktyki magiczne /niekoniecznie zresztą zawsze oparte na wierze w jakieś osobowe byty "duchowe"/ oraz psychoterapeutyczne /to, co wyłuskał i opisał potem wspomniany w dyskusji LaVey/... jedna wielki bigos ze składnikami zależnymi od samych praktykujących...
    czarna msza z pewnością nie miała swoich źródeł w doktrynie chrześcijańskiej, ale z drugiej strony gdyby nie istniało chrześcijaństwo takie zjawisko by nie miało miejsca... bo skoro nie byłoby akcji, nie byłoby reakcji... nie można jednak wykluczyć, że gdyby na terenach Europy dominowała jakaś inna religia, to mógłby się pojawić jakiś odpowiednik "czarnych mszy" pod jakąś inną nazwą uwarunkowaną kulturowo, ale to są już są rozważania natury sci-fi z gatunku "historia alternatywna"...
    ...
    aha... obozowy sanitariusz, operator strzykawki z fenolem jak najbardziej mógł być wierzącym katolikiem /chrześcijaninem/, tylko interpretował sobie doktrynę po swojemu i w ten sposób racjonalizował swoją działalność...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części się z Tobą zgodzę. Były pogańskie rytuały składania ofiar z ludzi (choć nie wiem czy z płodów), był to też obyczaj ludu bożego a wybranego do czasów Abrahama. Wszystko się zgadza poza samym obrzędem. Czarna msza była odzwierciedleniem prawdziwej mszy, choć sama intencja była różna. Jej adresatem był szatan i to właśnie odróżnia czarną mszę od pogańskich i żydowskich zwyczajów.

      Usuń
    2. zważywszy na to, że większość czarnych mszy w ogóle nie miała miejsca, co więcej, nie odbyło się większość ceremonii opisywanych przez katolickich opisywaczy i nazwanych "czarnymi mszami", to dyskusja na ten temat wkracza na mocno fikcyjny grunt i sprowadza się do zawodów w "kto się szybciej zmęczy" :D
      w miarę pewne jest tylko jedno: "czarna msza" jest czymś w rodzaju urban legend, która nie zaistniałaby, gdyby nie chrześcijaństwo... wychodzi na to, że... masz rację :)

      Usuń