Nomen omen, „natchnęła” mnie Asenata cytując ciekawy fragment kazania ks. Chmielwskiego, w którym ten neguje istnienie pandemii Covid-19. Nie on jeden, ale on podpiera się diabłem, który to podobno wmawia ludziom, że pandemia jest. Skutecznie, co widać po zasłoniętych maseczkami twarzach. Gdzieś czytałem ciekawą koncepcję (aby nie było – nie ks. Chmielewskiego), że z tymi maseczkami chodzi o to, abyśmy zasłaniali nasze twarze, które dał nam Bóg na swoje podobieństwo. Innymi słowy, w twarzach wierzących jest podobieństwo do Boga, a diabeł tego widoku nie może ścierpieć, wiec każe nam nosić maseczki...
Ale do rzeczy, czyli od Biblii do herezji. Pierwszy był cud w Kanie Galilejskiej, więc zacytuję fragment ewangelii św. Jana, zresztą jedynego ewangelisty, który go opisuje: „A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»” [J 2, 3-5]1. Ten fragment kończy się słowami (a to ważne): „Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” [J 2, 11]. Biedny ten św. Jan Ewangelista. Nie przewidział, że dwa tysiące lat później pojawi się na ziemi polskiej ks. Chmielewski i wykorzysta tę przypowieść na swój, dość oryginalny sposób. Dodał do niej dialog i go objaśnia: „Jezus podnosi głowę do góry i pyta Ojca: „Słyszałeś? Przecież plany były inne!”. A Bóg na to: „Ale skoro Ona tak chce”. Co to znaczy? Bóg zmienia czas objawienia chwały Syna, czas pierwszego cudu, bo „Ona tak chce”. Innymi słowy: przedkłada Jej prośbę nad Boży plan ustalony przed wiekami”2. Moja teza o czwartej (Osobie) do brydża nabiera w słowach tego kaznodziei realnych kształtów. Jest gorzej, kobieta rządzi Bogiem Jedynym w Trójcy Świętej, choć tylko podstępem. Jak to było? Gdzie diabeł nie może...
Nie znalazłem już filmu, w który ks. Chmielewski powołuje się na słowa Belzebuba, który wzywa do tego, aby wierni oddawali największą cześć Matce Boskiej. Sam tłumaczy się z tej herezji w ten sposób (z pewnymi skrótami): „Film o Matce Bożej, został zmontowany z różnych moich wypowiedzi na temat roli Matki Bożej. Są to wycięte fragmenty z różnych moich konferencji. Oczywistym jest fakt, że tego typu świadectwa nie mogą być traktowane jako wypowiedzi dogmatyczne, ale tylko jako potwierdzające prawdy wiary, w które wierzy i wyznaje Kościół katolicki od wieków. Wypowiedzi demona zmuszonego przez Boga dla potwierdzenia słów mistyków i świętych, mają być traktowane tylko jako świadectwa potwierdzające, a nie jako nauczanie diabła, by tworzyć sobie jakąś swoją teologię. W Ewangelii według św. Marka jest opis takiego wydarzenia: „ Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży.” Czy diabeł wtedy też kłamał? Diabeł potwierdził zgodnie z prawdą, kim jest Jezus. Dlatego jeszcze raz powtarzam: zdarzają się w czasie egzorcyzmu sytuacje, gdzie demon jest zmuszony przez Boga do potwierdzenia jakiejś prawdy wiary katolickiej. Mówią o tym najbardziej poważani i doświadczeni egzorcyści jak nieżyjący już O. Gabriele Amorth, ks. prof. dr hab. Francesco Bemonte, czy ks. prof. dr Gabriele Nanni, wszyscy pełniący funkcję egzorcystów przy Stolicy Apostolskiej”3. Innymi słowy, bez względu na to czy to jest dogmat, czy tylko świadectwo, ks. Chmielewski potwierdza, że diabłu trzeba wierzyć, choć Jezus nazwał diabła kłamcą. Istotą sprawy jest to, że za życia Jezus traktował swoją matkę tak jak każdą inną kobietę. Takie były czasy i tak opisują ją ewangeliści.
Na koniec jeszcze jedna herezja, którą da się streścić w kilku słowach: Bóg wybrał i szczególnie umiłował Polskę (sic!) Nie będę przepisywał treści z videoklipu, warto go obejrzeć (około 5 minut) ze względu na głoszone brednie, które część wiernych, szczególnie tych o narodowych inklinacjach, łyka niczym ciepłe bułeczki. Przyznam się Wam, że oglądałem cały, ponad godzinny film4 (ten prezentowany na blogu jest wyciętym fragmentem całości) z zapartym tchem. Ekwilibrystyka pojęciowo-logiczna tego kapłana budzi mój niekłamany zachwyt. Jak on zbudował tę narrację mając do dyspozycji ledwie kilka wersów Nowego Testamentu na temat Maryi, tego w życiu nigdy nie pojmę. Ale podobno religia jest Tajemnicą, więc w zasadzie nie ma mi się, co dziwić.
Przypisy:
1 – wszystkie cytaty z Biblii za: http://biblia.deon.pl/index.php
2 - https://www.gosc.pl/doc/3519406.Tak-wygrywa-sie-bitwy
3 - https://www.facebook.com/WMaryi/posts/860684060958463/
4 - https://www.youtube.com/watch?v=ZhDsobXeUNg
No cóż- zawsze słyszałam powiedzenie, że gdy Bóg chce kogoś pokarać to mu rozum odbiera. Widać, że nastały czasy,że ów Bóg wiele osób karze w ten sposób, zwłaszcza wśród pośredników pomiędzy nim a ludźmi.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Bóg nie ma takiej mocy ;)))
UsuńPorąbane myślenie wynika zawsze z idee fixe.
Bóg karze...
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy ta kara nie objawia się w stanie umysłów młodych księży.
Miałem kilka luźnych rozmów z młodymi księżmi w Australii i w większości przypadków miałem wrażenie, że oni "odpłynęli". W przypadku Australii, która obecnie kwestionuje racje swojego bytu w dotychczasowej formie, jest to odpłynięcie sam nie wiem dokąd.
Owo „Bóg karze” funkcjonuje tylko wśród takich księży jak Chmielewskiego.
UsuńNatomiast zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem, że oni wszyscy popłynęli. Jeśli nie wiesz dokąd to podpowiem Ci jak Anabell – w stronę idee fixe.
Dwie refleksje na temat cudu w Kanie Galilejskiej.
OdpowiedzUsuń- dla mnie zachowanie Marii wynika z treści Zwiastowania. Anioł powiedział: Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.
Więc Maria wydaje uczniom rozkaz zgodny z tym co usłyszała. A tu wszystko się pokręciło.
- wersja muzułmańska usłyszana na ulicy w Melbourne:
czy wiesz jaki był pierwszy cud Jezusa według chrzescijan?
- Wiem zmienił wodę w wino.
- uważasz to za właściwe? Wyprodukować alkohol? A wiesz co podaje Koran?
?
Jezus jako niemowlę był świadkiem jak jego matce ubliżano, że ma nieslubne dziecko. I wtedy Jezus, niemowlę, potężnym głosem zganił tłum. Stanął w obronie Matki, nie uważasz, że to zachowanie godne proroka?
Niestety wizja niemowlęcia z potężnym głosem tak mnie rozśmieszyła, że musiałem przeprosić rozmówcę, bo bałem się, że nie utrzymam powagi.
Z zapisów Ewangelicznych wynika, że cała koncepcja (nie tylko cudu w Kanie Galilejskiej) jest starannie wyreżyserowanym przedstawieniem. I choć jest to tylko moja koncepcja, wszystko w ziemskim życiu Jezusa na to wskazuje. W odróżnieniu od chrześcijaństwa, zarówno judaizm jak i islam, cechuje pewna nieprzewidywalna dynamika.
UsuńDowcip islamisty o cudzie w Kanie Galilejskiej, tak przynajmniej sądzę, wymyślić mógł tylko katolik (nieortodoksyjny), zaś historia o niemowlęctwie dowodzi, że dla ortodoksów Nowy Testament jest jakby za ubogi w szczegóły. Chętnie by coś dopisali od siebie.
A ludzi w kościołach coraz mniej, bo kościół zapomniał już do czego w istocie został stworzony... Więc lepiej zwalić winę na szatana niż samemu się w pierś uderzyć.
OdpowiedzUsuńZgoda, nawet pełna, ja się tylko zastanawiam, czy On, Kościół, kiedykolwiek wiedział, do czego jest stworzony?
UsuńKościół (Rz-kat.) świetnie wie, do czego został stworzony: do rządzenia światem i niestety częściowo mu się to udaje...
Usuńza to ja nie wiem, jaki mają interes niekatolicy /zwani błędnie "ateistami"/ w prostowaniu katolikom ich praktyki z teorią i korygowanie, w co mają wierzyć... niemniej jednak po części to rozumiem... bo o ile wiara w henoteistyczny panteon z kobitką na czele nikomu nie szkodzi, to wiara w szczególną pieczę nad Polską jakiegoś boga budzi podejrzenia i jest warta monitorowania...
p.jzns :)
Powinieneś być precyzyjny. Niekatolicy to również protestanci, islamiści, buddyści i wszelkiej maści innowiercy, a wszyscy mają pretensje do wszystkich, zaś najbardziej do ateistów.
UsuńCzy należy „prostować” katolików? Jak najbardziej, próbują to robić nawet księża katoliccy, choć czasami wychodzi z tego bełkot, gdy nie potrafią uciec od języka teologii. Bo ja, mając szacunek do katolików, chciałbym go mieć niezachwiany, tymczasem oni często popadają w zabobony i faryzeuszostwo, a do tego już szacunku mieć nie można.
Kult Maryjny szkodzi, gdy jest nadmiernie eksponowany.
"prostować" to można najwyżej na swoje wartości, a nie na jakieś tam katolickie, czy inne... jak ktoś jest normalny, np. kobitka (deklarująca się jako katoliczka), która ma gdzieś katolickie zakazy seksu niemałżeńskiego /nie chodzi o zdradę bynajmniej, bo to inna bajka/, to z czego ją w tym konkretnym temacie prostować, skoro jest zdrowa?...
Usuńp.s. przypomnę, że ze mną się trudno gada o pewnych sprawach, bo mam gdzieś etykietki i wyznaję Zasadę Dostojewskiego: "niech się nazywają nawet złodziejami, byle tylko nie kradli"...
UsuńPrzecież nie prostuję kobitki, która chce seksu bez ślubu. Prostuję tych, którzy jej tego zabraniają ;)
UsuńZaś, co do złodzieju, też bym ich prostował. Szczególnie tych, którzy kradną i podobno rozdają biednym...
Filmiki ksiedza sobie podarowalam, bo wlasnie ogladam cos innego.. wydaje mi sie, ze ciekawszego.
OdpowiedzUsuńTakie gadanie, jak u tego ksiedza to wynik nauczycielskiej funkcji ( roli) kosciola. Czuje sie ow kaplan nauczycielem. Ponoc, jak na nauczyciela przystalo, wie wiecej i opowiada spragnionemu wiedzy ludowi, ale... zeby go ciutke usprawiedliwic. Z tymi potwierdzeniami w sprawach wiary "demona" czy od demona... Jest taki fragment w Dziejach Apostolskich jak Pawel chodzi i nauczy, a za nim ciagna zwolennicy, zainteresowani tym co Pawel opowiada. Jest tam pewna kobieta , ktora non -stop krzyczy z tlumu ( moge sie mylic w opisie, bo opisuje z pamieci, nie mam tekstu przed oczami) , ze Pawel ma racje, sluchajcie go, to swiety Bozy etc... W kazdym badz razie, zmeczylo Pawla jej zachowanie. Uznal je chyba za nienormalne, natretne, upierdliwe. Zadzialal po swojemu, czy jak na wierzacego przystalo: krzyknal cos w stylu aby w imie Jezusa Chrystusa demon opuscil te niewiaste, pomodlil sie ... cos tam chyba odprawil- no i pomoglo.
Czyli mi wychodzi czasami, ze ... to dziala na takiej samej zasadzie jak ja mam z toba. Cos tam gledzisz, opowiadasz, do bolu zolci meczysz... ja sie obok produkuje, zastanawiam sie jak to jest mozliwe, ze tak sprawy interpretujesz, kiedy nie ma ku temu przeslanek (?). Oczywiscie ja jestem w danej sytuacji sw. Pawel ty krzyczaca- nawiedzona kobieta:)) Zauwazam , ze sie nie dogadamy wiec.... no niestety pozostaje mi tylko , bo na Jezusa Cjrystusa nie chce krzyczec, powiedzenie, ze Asmo ma racje, sluchajcie go ludzie, sama prawda z jego ust wyplywa:)) Opetuje mnie twoje towarzystwo. Jeszcze mam sile sie oprzec, jeszcze sie stawiam, ale ... kto wie co ze mnie wyrosnie, kiedy poprzebywam za dlugo w twoim towarzystwie?
Jak znajdę czas, może poszukam tego fragment, o którym wspominasz. Ogólnie rzecz ujmując św. Paweł był wobec kobiet bardziej niż surowy. Zabraniał im zabierać głos w sprawach wiary na spotkaniach zboru. I to mnie od niego różni, co pewnie zauważyłaś, bo ja Ci przecież nie zabraniam ani mnie chwalić, ani krytykować. ;))) Czy ja postępuję jak owa niewiasta? Nie sądzę. Bliżej mi do niego, gdyż on stale napominał i upominał tworzące się Kościoły, by unikały schizmy i błędów w rozumieniu nauk Jezusa. Gdyby on dziś wstał z grobu, na jego łysinie ze zgrozy wyrosłaby bujna czupryna, aby miał co targać z rozpaczy ;) Choć z drugiej strony jest mi bliska teza, że chrześcijaństwo jest bardziej jego dziełem niż Jezus. Jestem pewien, że Jezus mu w tym niebie stale wypomina, co on zrobił z Jego przekazem wiary ;)
UsuńJeśli zaś idzie o to, co z Tobą będzie, gdy za długo będziesz mnie słuchać – i tu jestem święcie przekonany, że Twoja wiara wolna będzie od wypaczeń, bo przecież od wiary nie mam zamiaru Cię odciągać ;)))
"Jeśli zaś idzie o to, co z Tobą będzie, gdy za długo będziesz mnie słuchać – i tu jestem święcie przekonany, że Twoja wiara wolna będzie od wypaczeń, bo przecież od wiary nie mam zamiaru Cię odciągać "
UsuńWydaje mi sie, ze sama potrafie krytycznie spojrzec na tresc kazan i wypowiedzi duchownych i raczej nie potrzebuje ku temu, zatroskanego o dusze katolikow, ateisty:)) Poza tym zdaje sobie sprawe,ze istniej gro wiernych, ktorzy potrzebuja dokladnego wyliczenia ile krokow moga przebyc w szabat, potrzebuja zasad, norm, wytycznych ... czuja sie w tym bezpiecznie i nie mam zamiaru zabierac im ich poczucia bezpieczenstwa ich sfery komfortu:)) Szczerze mowiac kazdy taka strefe komfortu posiada, nawet atiesta ze swoimi przekonaniami i nie mam ochoty nikomu owych granic- stref poszerzac, czy jeszcze bardziej zaciskac:))
"Ogólnie rzecz ujmując św. Paweł był wobec kobiet bardziej niż surowy. Zabraniał im zabierać głos w sprawach wiary na spotkaniach zboru. I to mnie od niego różni, co pewnie zauważyłaś, bo ja Ci przecież nie zabraniam ani mnie chwalić, ani krytykować. "
Kurcze jak ja lubie porownywanie dawnych czasow, tamtejszej mentalnosci, do naszych wspolczesnych osiagniec mentalnych, do naszych obyczajowych zmian. Jakby cie bylo stac na zobaczenie Pawla oczami ludzi mu wspolczesnych to patrzylbys na niego inaczej. Inaczej bys go ocenial, jako kogos kto wprowadza nowosci, a nie wstrzymuje. Kiedy nakazuje kochac zone, liczyc sie z jej slabszym cialem... opiekowac sie i uwazac na nia.
Przeciez tamtejszy swiat nie postrzegal kobiet w ogole, nawet nie wiem czy je zauwazal. A tu nagle ktos prawi o liczeniu sie z zonami, o kochaniu ich. Moze jak na tamte czasy oddanie kobietom przywodctwa w przemawianiu to bylo za wiele, ale kroki ku polepszeniu polozenia i zwroceniu uwagi na ich potrzeby, chrzescijanstwo czynilo.
Pamietam jak mi kolezanka opowiadala o swojej babci pochodzacej z kresow wschodnich. Czasy powojenne, lata 70 siate, kiedy przyjezdzali goscie babcia zastawiala stol, dbala o to aby gosc byl syty. Sama zas siadala na zydelku przy zlewie nie narzucajac sie swoja obecnoscia. I zaden z jej facetow slowem nie wspomnial: " Nie wyglupiaj sie, usiadz z nami". Synowa nie mogla zniesc takiej sytuacji i mowila czesto, ze wychodzi, jezeli tesciowa nie usiadzie do stolu. A tesciowa zpierala sie recyma i nogyma przed taka obyczajowa nowoscia. Sama sobie obyczajowa petle na szyi zaciskala, albo tez dbala o kontynuacje tradycji:)) Calkiem mozliwe, ze uwazala synowa za bezwstydnice zasiadajaca do stolu z facetami:))
"Czy ja postępuję jak owa niewiasta? Nie sądzę. Bliżej mi do niego, gdyż on stale napominał i upominał tworzące się Kościoły, by unikały schizmy i błędów w rozumieniu nauk Jezusa."
Tak, bo to byly takie czasy, ze kazda gmina sobie rzepke skrobala. Taki nauczyciel to mial dopiero w nogach kilometrow narobionych, bo tylko od gminy do gminy chrzescijanskiej podrozowal. Cale zycie w podrozy. Gnozy bylo multum, trzeba bylo trzymac reke na pulsie...
A ja zapytam ile jest takich jak Ty, którzy sami potrafią ocenić, co w wierze, a raczej w religijności jest dobre, a co złe? Jak ksiądz z ambony powie – głosować na PiS, to tak zagłosuje. Jak powie, że w piątek jest dyspensa na mięso, to się mięsa nażre, itd., itp. Na jutro mam notkę, która i Tobą powinna wstrząsnąć. Powinna, ale czy wstrząśnie, tego akurat nie wiem ;), ale wtedy możemy pogadać o komforcie.
UsuńPobożne życzenia. Kobiety w starożytnym Rzymie wcale nie miały tak źle, choć nie mogły być senatorami. I nie mam na myśli tylko kobiet wysoko postawionych. W każdym razie nikt im nie wmawiał, że są gorszym gatunkiem człowieka, jak ojciec Kościoła św. Tomasz z Akwinu, a przecież nie on to wymyślił.
No właśnie, z czego brała się postawa tej babci, jeśli nie z głęboko zakorzenionej tradycji chrześcijańskiej? Nawet patrząc oczami jej czasów, uznać to za normalkę jest trudno. Gdyby wszystkie kobiety tak postępowały, nic by się w tym temacie nie zmieniło. Nic.
Kiedy św. Paweł równie chętnie posługiwał się posłańcami. Wszystkie jego listy dowodzą dwóch rzeczy: opierał się na plotkach, a wysługiwał posłańcami. Owszem, dużo podróżował, ale przede wszystkim po to, aby szerzyć nową wiarę i zakładać nowe Kościoły. A teraz mi powiedz, jeśli wiesz, skąd brały się te liczne gnozy?
"A ja zapytam ile jest takich jak Ty, którzy sami potrafią ocenić, co w wierze, a raczej w religijności jest dobre, a co złe? Jak ksiądz z ambony powie – głosować na PiS, to tak zagłosuje. Jak powie, że w piątek jest dyspensa na mięso, to się mięsa nażre, itd., itp."
UsuńMam inne spostrzezenia. Mi sie wlasnie wydaje, ze ludzie sie stawiaja. Moze na starsze osoby, wychowane w dawnej nomenklaturze, dzialaja slowa hierarchow tych grzmiacych w mediach, ale ci w moim wieku i jeszcze mlodsi, absolutnie nie wchodza w te retoryke. Swiadcza o tym, wcale nie male, odejscia od kosciola. Dlatego wydaje mi sie, ze walczysz ze swoimi rownolatkami. Mlodzi czesto nie kumaja twojego sposobu postrzegania pewnych spraw w kosciele.
Posluze sie przykladem mojej mamy. Nigdy nie byla osoba kleczaca w kosciolachz. Do spowiedzi chodzila srednio raz na 20 lat. No ale my mialysmy chadzac, bo jak ona dzieckiem byla to ponoc chodzila ( srednio w to wierze). Kosciol oglosil, ze post wigilijny to tylko taka tradycja. Mozna spokojnie na stole wigilijnym stawiac potrawy miesne. Byla to dosc "gruba" dla wierzacych sprawa pare lat temu. Zaproponowalam mamie aby postawila na stol cos z miesem zwiazanego, kosciol pozwolil, a ona na to, ze nie... ze zawsze w tym dniu bylo u niej w domu rodzinnym i naszym bezmiesnie i tak pozostanie. Takie przywiazanie do tradycji, ze i ksiadz tego nie ruszy. Pamietam jak hajtalam sie w srode, w srodku tygodnia... a mama moja, ze olaboga, ze baby beda gadac, iz przed slubem w ciazy jestem, dlatego po cichu w srodku tygodnia probuje czmychnac przed oczami publiki- ploty powstana. Srednio mnie to obeszlo, w ciazy nie bylam... ale ksiedza zapytalam czy nie bedzie jakiegos parafialnego fauxpas, a on na to, ze trudno, ze wezmie to na klate jak wierni z pytaniami przybiegna i ze trzeba ludzi uczyc, ze slub nie musi odbywac sie tradycyjnie w sobote:)) Czasami do pewnych spraw nie idzie ludzi przekonac. Znalam takiego strachliwego jednego co bal sie parafian strasznie, bal sie ich zgorszyc naruszeniem tradycji. Kiedy perkusje chcielismy na slub kolezanki do kosciola wprowadzic to w gacie narobil i uciekl z uroczystosci, powierzyl jej przeprowadzenie koledze po fachu. Inni byli czesto zakrzykiwani jak sie nie podstosowali... Pamietam taka katecheze ksiedza, ktory w Turcji na misji 8 lat przebywal. Przyjechal do nas i mowil nam o swieceniu dnia panskiego, ze jezeli komus nie wyszlo w niedziele, ale byl w tygodniu to wszystko jest ok, nie ma sprawy i abysmy nie byli dla siebie zbyt surowi. Jakie on joby od poboznych wiernych zebral. Jedna katechetka zaczela go pouczac, ze bladzi, ze niedziela to niedziela.... Zakrzyczaly go baby:))
"Pobożne życzenia. Kobiety w starożytnym Rzymie wcale nie miały tak źle, choć nie mogły być senatorami."
UsuńAbsolutnie nie. To jest obrazek z filmow fabularnych, opartych na wspolczesnych fantazjach ich tworcow i nieznajomosci historii. Trafilo sie takich kilka, ale to byly wyjatki. Kobiety tamtejsze zyly jak muzulmanki. W strefie domu dla kobiet. Mezowie czesto byli niezainteresowani swoimi malzonkami, bo spore roznice wieku cechowaly tamtejsze malzenstwa. Facet po trzydziestce i to grubo hajtal sie z jakas 18, 17 latka... oprocz ciala i plodzenia dzieci trudno bylo o jakakolwiek inna wiezi pomiedzy nimi . Nie byla taka siksa dla niego partnerka intelektualna, wiec oprocz seksu w zwiazku czesto goscila nuda. Byla to zmora tamtejszych malzenstw. Nie mowimy oczywiscie o rodach krolewskich, wysokich arystokratow, gdzie dziewczyny byly niejako przy okazji ksztalcone. Kobiety byly w pewnych okresach starozytnej historii brane pod uwage jako dziedziczki. To bylo dla nich niewatpliwie korzystne. ale nie caly czas starozytny byl dla nich tak laskawy. Pamietam pewna charakterystyke jednej z arystokratek dokonana przez mezczyzne. Arystokratka owa osmielila sie wejsc do senatu i wypowiedziec swoje zdanie. panowie politycy prawili, ze to odrazajace kiedy kobieta przemawia i poucza mezczyzn.
"Kiedy św. Paweł równie chętnie posługiwał się posłańcami. Wszystkie jego listy dowodzą dwóch rzeczy: opierał się na plotkach, a wysługiwał posłańcami."
Tak, bo w kazdej gminie cos sie dzialo, zanim sie tam pojawil, mogl minac i rok a zadzialac trzeba bylo szybciej, wiec slal list przez poslanca.
"A teraz mi powiedz, jeśli wiesz, skąd brały się te liczne gnozy?"
Z tego czego ty nie znosisz chociazby w charyzmatycznych ruchach kosciola. W tych wizjach, wizjonerach, proroctwach, spoczynkach w duchu, glosolalii etc... to co kosciol chce mocno trzymac w ryzach. Wtedy tez byl bardzo ostrozny.
Jeśli ludzie się stawiają, to powinienem się zapytać jak? Jeśli ktoś odchodzi od rytualności (przestaje chodzić do kościoła) to na pewno nie jest to stawianie się. Stawiać się to zrobić szum wewnątrz jakieś społeczności religijnej. Czasami się to dzieje, ale tak rzadko, że takie sytuacje są traktowane w kategorii sensacji i to na cały kraj. Odejście od praktyk religijnych to nic innego, jak obrażanie się na Kościół. Natomiast nie bardzo widzę tu związku z tradycją. Bo niby o czym ma świadczyć przywiązanie do tradycji?
UsuńWiesz, wcale nie twierdzę, że w takim starożytnym Rzymie, kobiety miały się tak jak dziś. Wtedy bez wątpienia nie znano pojęcia równouprawnienia. Niemniej polecam Ci pewien naprędce znaleziony artykulik:
https://tojuzbylo.pl/wiadomosc/rola-pozycja-kobiet-w-starozytnym-rzymie
w którym opisano pozycję kobiet daleko lepszą niż w chrześcijaństwie do czasów oświecenia, które jeszcze feminizmu nie znało.
Charyzmaty powiadasz... W dobie wiary w cuda i to możliwe, ale to nie w tym rzecz. Ilu ludzi potrafiło czytać na początku chrześcijaństwa i ilu miało dostęp do pełnej wersji Biblii? Wszystko rozbijało się więc o interpretację, a ponieważ ilu głosiło Słowo boże, tyle było interpretacji, stąd tyle gnostycyzmu. Paweł nie był w stanie wszystkich upilnować.
"Jeśli ludzie się stawiają, to powinienem się zapytać jak? Jeśli ktoś odchodzi od rytualności (przestaje chodzić do kościoła) to na pewno nie jest to stawianie się. Stawiać się to zrobić szum wewnątrz jakieś społeczności religijnej."
UsuńNie , nie zawsze szum jest oznaka postawienia sie. Tak jak nie zawsze walniecie piescia w stol jest jedyna oznaka agresywnego zachowania. Agresywne potrafi byc tez milczenie. Nie chce juz sypac przykladami, sam je sobie w zyciu codziennym odkryj. Pamietam pewna nauczycielke,ktora kiedy milkla, to my truchlelismy.
Oczywiscie, ze odejscie od rytualu, wypisanie sie z kosciola moze byc oznaka sprzeciwu. Moze byc powodem przemian. Zmusza przeciwna strone do przemyslen, ze cos idzie nie tak... Protest mozna na wiele sposobow okazywac.
Jestes przywiazany do jednego rodzaju ( obrazu) okazywania sprzeciwu, czyli ogolnej rozpierduchy i namieszania. Mozna na spokojniej takie rzeczy okazywac.
To tak jak obecnie rozroznia sie wiele rodzajow wojen. Nie tylka ta konkretna z bombami, chaosem , ostrzeliwaniami, ucieczka ludnosci, ale wojne np.: ekonomiczna, na zasoby, cichsza- dziejaca sie gdzies na boczku bez angazowania i tracenia multum istnien ludzkich. A przynoszaca powazne zmiany ekonomiczne w naszych egzystencjach. Niekoniecznie na lepsze. Walka korporacji o tereny wplywow etc... Rozszerz choc ciut swiat pojec humanistycznych w sobie, bo sie troche ciezka z toba w tych
materiach gawedzi:))
"Natomiast nie bardzo widzę tu związku z tradycją. Bo niby o czym ma świadczyć przywiązanie do tradycji?"
Ano to, ze czasami wierni sa bardziej papiescy niz sam papiez i obraz kosciola to obraz naszej mentalnosci, tradycji... Ze czasami to nie kosciol cos narzuca a samo nasze obyczajowe jestestwo... przywiazanie do tego, ze tak bylo u rodzicow, tak bedzie u nas i zadbam aby zostalo u naszych dzieci. A jak mi ksiadz pomiesza szyki, to mu przypomne gdzie jego miejsce. Tak jakbysmy sami sciagali siebie i dbali aby inni mieli sciagniete lejce.:)) Oczywiscie takich, ktorzy sciagaja lejce nie brak w szeregach kaplanow, ale w ich szeregach nie brak tez nowego pokolenia kaplanow, ktore chetnie te lejce by poluzowywalo. Chce ci powiedziec, ze obraz chrzescijanstwa nie jest tak jednolity i tak czarny jak ty go postrzegasz i probujesz tu opisac. Dlatego uwazam , ze rozprawiasz sie na tym blogu z marami swojej chrzescijanskiej przeszlosci...
To ja ci na ten twoj artykulik polece ksiazke amerykanskich badaczy sredniowiecza , mowiaca o zyciu kobiet w sredniowieczu i pokazjujaca jak ta epoka byla roznorodna w podejsciu do kobiet i miala swoje bardzo jasne momenty zwiazane z kobietami i ich prawami. Byly momenty, ze polozenie kobiet bylo czasami lepsze niz kobiet w starozytnosci- mogly prowadzic swoje interesy, przejmowac je po malzonku... a i starozytnosc ( toz to bardzo dlugi okres) nie dorownywala w niektorych swych etapach do ok czasow dla kobiet w sredniowieczu. Oczywiscie nigdy wowczas nie bylo tak , jak obecnie. Bo i kobiety w tamtych epokach mialy inna swiadomosc, niz wspolczesne panie. Inny poziom wyksztalcenia, poznania ... Czlowiek wtedy byl po prostu inny.
Zreszta ja nie chce do tak odleglych czasow sie odwolywac jak sredniowiecze czy starozytnosc. Mi wystarczyla moja tesciowa urodzona i wychowana przed wojna. Jej pojmowanie roli kobiety i mezczyzny- dla mnie to bylo gleboka epoka zacofania. Draznialm ja moja nowoczesnoscia, tak, jak ona draznila mnie swym zacofaniem. Ilez to ja razy slyszalam, ze jestem z tych nowoczesnych, ktore burza swiat i wprowadzaja zamet. :))
" Ilu ludzi potrafiło czytać na początku chrześcijaństwa i ilu miało dostęp do pełnej wersji Biblii?"
Na poczatku chrzescijanstwa mie bylo takiego kanonu Biblii jaki mamy obecnie, kazda gmina miala ( opowiadala) swoja wersje wydarzen zwiazanych z Jezusem... gnoza sie szerzyla, charyzmaty kwitly, glosolalia, proroctwa sie panoszyly.. Pawel mial pelne rece roboty- trzeba bylo to ogarnac, dbac aby herezje sie nie szerzyly.
Nie zauważyłaś, że gdy ksiądz mówi, reszta musi milczeć, nawet jeśli wygaduje głupstwa? Tym samym milczenie jest tu w każdej wersji aprobatą. Jak myślisz, dlaczego kaznodzieje oprócz kazań z ambony uciekają się do wideoklipów? W tym przypadku też nie możesz z nimi polemizować. Idziesz do spowiedzi, wyłuszczasz swoje (grzeszne) problemy i też kończy się na jego monologu, a pokutę masz przyjąć w pokornym milczeniu. Tak zawsze będzie wyglądał Twój opór wyrażony milczeniem. ;)
UsuńChyba żartujesz z tym „wypisanie się z kościoła może być oznaką sprzeciwu. Może być powodem przemian”. Czyich przemian, bo chyba tylko odchodzącego? Spojrzyj na polski Kościół. Odchodzi coraz więcej, coraz mniej powołań, a tenże Kościół zamiast zastanowić się nad sobą, szuka wrogów zewnętrznych swojej „wspaniałości i nieomylności”. Wiesz ilu normalnych księży próbowało Kościół naprawić od wewnątrz, spokojnym i rozważnym gadaniem (publicystyką)? Dopiero, gdy taki Isakowicz-Zaleski pierdyknął w stół bezpośrednimi, imiennymi oskarżeniami, nagle ten skostniały beton zaczyna coś rozumieć, choć jeszcze nie bardzo wiadomo czy naprawdę, czy może tylko ze strachu.
Tak, to prawda, mamy wiele wojen, u nas toczy się ta ideologiczna. Ale zapytam przekornie o jej przyczyny? Humanizm ma to do siebie, że odbiera absolutyzmowi palmę pierwszeństwa, stawiając na pierwszym miejscu człowieczeństwo. Kościołowi się to nie podoba, bo traci wpływy. Nie potrafi już obronić swoich dogmatów i doktryn, więc zaostrza formy wojny z humanizmem. Jeśli ktoś chce nakładać nam lejce, to jest tym chrześcijaństwo.
Jesteś w błędzie. „Mary chrześcijańskiej przeszłości” to ja już mam dawno za sobą. Teraz na tym blogu jest na tapecie tendencja Kościoła do zduszenia w nas poczucia własnej godności, obojętnie jak to górnolotnie i pompatycznie nie brzmi.
Wiesz, znam kilka pozycji, które udowadniają, że średniowiecze to wspaniała epoka rozkwitu ludzkiej myśli, kultury i wolności ;) Może więc masz rację, zostawmy te dywagacje o dawnych epokach samym sobie. Cały czas Ci usiłuję powiedzieć, że nowoczesność, choć na pewno nie idealna, i nie bez błędów, w ogólnym rozrachunku zawsze niesie postęp i to ku lepszemu.
Właśnie o tym piszę. Wszystkie gnozy brały się z nie zawsze prawidłowej interpretacji „słowa bożego”. Św. Paweł był tu właściwie bezradny. Gasił pożary wiaderkiem do piaskownicy.
"Nie zauważyłaś, że gdy ksiądz mówi, reszta musi milczeć, nawet jeśli wygaduje głupstwa?"
UsuńE tam, ty byles tak uczony i wydaje ci sie, ze tak jest nadal. Ludzie nie szanuja obecnie lekarzy, policji , nauczycieli, duchownych... nie maja najmniejszych skrupulow aby dociac ksiedzu. Pisza skargi do kurii, domagaja sie przenosin kaplanow, robia filmy o skandalicznym zyciu kleru ... Wyobrazasz sobie aby ksiedza w reke calowac, czy tez w jego pierscien wladzy? Nie przezylam takowej sytuacji w moim zyciu, ale moi dziadkowie takiego czegos byli uczeni przez swoich rodzicow. Tyle tylko, ze moi dziadkowie ( pokolenie przedwojenne) juz sie prawdopodobnie stawialo przeciwko takim praktykom. Juz mowili "nie". Mialam bardzo antyklerykalnych dziadkow. Moj ojciec urodzony w czasie wojny, pomimo tego, ze ochrzczony i z praktykujacej rodziny nigdy nie powiedzial do ksiedza "prosze ksiedza", tylko "prosze pana". Poza tym, pil z nimi wodke. Nie wiem co ci sie przytrafilo, jaki model wychowania do kosciola ci sie przytrafil i jakie z tego wyniosles doswiadczenia i poranienia, ale u mnie bylo raczej na odwrot. Za malo tych praktyk niz za duzo.
A ze spowiedzia , to kiedys i taka przezylam , ze to w koncu ksiadz zaczal sie mi spowiadac, a nie ja ksiedzu. Nie zgodzilam sie z jego tezami i poprosilam o podniesienie poziomu, bo do mnie niedzielna kazaniowa propaganda slabo trafia. No i w sumie ta spowiedz wyszla dosc fajnie. I jemu i mi pomagla. :))
"Tak zawsze będzie wyglądał Twój opór wyrażony milczeniem."
Asmo, w aktorstwie jest pewna szkola robienia pauz... milczenia, niedopowiadania... niech sie widz sam domysli, niech poglowkuje i zinterpretuje. Pamietam jak Gajos opowiadal o filmie Kieslowskiego , ze to byl film nie przegadany: Oparty na niedopowiadaniu.... taki wiesz niby nic nie zostalo powiedziane a jednak w gescie, milczeniu, spojrzeniu poszlo multum informacji do widza. Papiez mial taka metode robienia odpowiednich pauz w swoich kazaniach...milczenie bywa bardzo wymowne. Nie trzeba wszystkiego mowic. Najlepsze i nabardziej drogocenne sa te prawdy, na ktore wpadamy sami, sami je odkrywamy, a nie keidy ktos wbija je nam do glowy. Myslisz, ze kosciol nie zastanawia sie nad powiedzmy "milczacym odchodzeniem wiernych z kosciola"? Grubo sie mylisz. Nawet jezeli nie odchodza od Boga, to odchodza od zle dzialajacej instytucji i ... jakby nie bylo, wymuszaja zmiany. Jezeli ta instytuacja chce przetrwac, musi dokonywac analiz swoich postepow lub ich braku.
" Humanizm ma to do siebie, że odbiera absolutyzmowi palmę pierwszeństwa, stawiając na pierwszym miejscu człowieczeństwo. Kościołowi się to nie podoba, bo traci wpływy. Nie potrafi już obronić swoich dogmatów i doktryn, więc zaostrza formy wojny z humanizmem."
Tutaj to stworzyles chyba maslo maslane... ja nie panimaju po ruskamu jazyku:))
Tak się składa, że w młodości i wieku dojrzałym nie miałem osobistych kontaktów z klerem, poza kazaniami z ambony i indoktrynacją na lekcjach religii. Te, paradoksalnie pojawiły się dopiero wtedy, gdy wiarę porzuciłem, ale były bardziej niż sporadyczne, niejako przy okazji wolontariatu. Dopiero teraz mam okazję na jakąś formę korespondencji mailowej, przy czym dotyczy ona właśnie sytuacji w Kościele. Z tym, że raczej „słucham” niż coś dyktuję, z rzadka poddam jakiś pomysł krytyce. Nie interesuje mnie „napastowanie” tych księży, czy ostentacyjne okazywanie niechęci do kleru. Akurat tym dwom nie mam nic do zarzucenia, przynajmniej na razie ;) Jeden czyta ten blog, ale też, chyba przez kurtuazję, nie odnosi się do moich treści. I teraz sedno – gdy odchodziłem z Kościoła, myślisz, ze jakiś kapłan tym się przejął? Nawet ja nie jestem taki naiwny ;)))
UsuńZaraz, zaraz, czy my mówimy o rzeczywistości, czy o aktorstwie? Nie mam trudności modulować głosu, by nadać mu odpowiednie napięcie, potrafię też zawiesić głos, szczególnie zadając retoryczne pytania, ale w żadnej mierze nie ma w tym aktorstwa, tym bardziej takiego, które miałoby wstrząsnąć rozmówcę. Milczeniem możesz wyrazić aprobatę, ale nie sprzeciw, chyba, że w czasie kłótni się obrazisz. Piszesz: „Nie trzeba wszystkiego mówić. Najlepsze i najbardziej drogocenne są te prawdy, na które wpadamy sami, sami je odkrywamy, a nie kiedy ktoś wbija je nam do głowy”. Dam Ci przykład Radka, który notorycznie przypisuje mi wypowiedzi, których nie powiedziałem. On je sobie wykoncypował sam, jako „drogocenną prawdę” ;))) Otóż, nie ma nic gorszego jak niedopowiedzenie. Stąd się biorą wszystkie „herezje” i nie mam na myśli tylko tych religijnych. W ostatniej notce piszę o skutkach milczenia Kościoła w Irlandii. I dalej: „odchodzą od złej działającej instytucji i ... jakby nie było, wymuszają zmiany” – przecież Ci napisałem, jakie zmiany proponuje polski Kościół – walka z wyimaginowanym zagrożeniem z zewnątrz. Tak między Bogiem a prawdą, nie znalazłem żadnej sensownej recepty na te zmiany, a zapewniam Cię, że siedzę w temacie często gęsto. Czasami trafi się coś ciekawego na portalu Deon, ale tylko w formie teorii i pobożnych życzeń.
Tylko, co tu jest niezrozumiałego? Kościół opiera się na absolucie dogmatów, co dla humanisty jest nie do przyjęcia. Będę o tym pisał w kontekście relatywizmu kulturowego i moralnego.
Mi sie juz nie chce Asmo.
UsuńJezeli tobie i wielu innym ksiadz nic nie powiedzial , kiedy odchodziliscie z kosciola, nie znaczy to, ze sie nie zastanawiaja co sie dzieje? Z jakiej przyczyny? Co lub kto jest temu winien... #Milczenie moze byc bardzo wymowne. Milczeniem mozna sporo zaznaczyc, chociazby bunt. Bunt nie musi byc wyrazany waleniem piesciami w stol, rozwalaniem pomieszczen, podpalaniem etc...
Ludzi uczy sie byc poprawnymi , miedzy innymi politycznie, w wyrazaniu siebie... dazy sie do rugowania agresji. Niedlugo bunty beda nieme:))
Nie chce mi sie tluc tego tematu. Nie kazdy bunt to od razu rewolucja, bijaty, tluczenie szkla...
Wpisalam haslo "absolut dogmatow" w wyszukiwarke, niech ona mi powie co ty piszesz. Skad czerpiesz taka wiedze z pojeciami typu absolut dogmatow. W odpowiedzi wyskoczylo mi "wodka Absolut", chyba napic sie tylko wypada.
Kiedys piewien starenki profesor na wykladzie poweidzial nam , ze im bardziej cos zagmatwane w nazewnictwie , im wiekszy belkot slowny, tym ludziom wydaje sie, ze tworza cos nieprzecietnego, to dopiero nauka.... A to tylko najzwyklejszy belkot. Sprawy naukowe mozna przedstawiac prostszym jezykiem. Nie musi byc takiego wyszukania i delektowania sie dziwnymi slowami- zbitkami slow...
Napisze jeszcze raz : Nie panimaju pa ruskamu jazyku.
Skoro Ci się nie chce, nie będę drążył tematu. Niemniej gdy czytam wypowiedzi księży i oświeconych świeckich, co zrobić, aby wierni nie odchodzili od Kościoła, to ja wiem na sto procent, że oni nie mają zielonego pojęcia, jakie są przyczyny odejść.
UsuńAbsolut dogmatyczny i wódka Absolut ;))) W życiu bym na to nie wpadł ;)
Absolut dogmatyczny to koncepcja, zakładająca, że istnieje byt absolutny, który narzuca nam pewne dogmaty, np. biblijny tekst dekalogu: „Jam jest Pan, Bóg twój” - prawdziwy i jedyny, po którym to stwierdzeniu mamy już tylko same zakazy. Zakazy, które nie tyle nam mają służyć, ile Bogu. Czy dalej nie rozumiesz? Bardziej i głębiej rozwinął to Hegel, ale tego możesz faktycznie nie rozumieć ;))) Sam mam trudności...
A ja uwazam znowu ze to ty nie rozumiesz.
UsuńNam dosc omawiania ( twojej proby omwiania) absolutu dogmatycznego lub wodki absolut przez pryzmat twojego widzi mi sie, wtracajac w to Hegla i zakazow wymyslonych przez Boga.
Chyba uderzyłaś pięścią w stół ;)))
Usuń