Na pewnym
blogu, niejako przypadkowo, w komentarzach wyodrębnił się wątek dekalogu,
ściślej, różnic między wersją judaistyczną a katolicką1. A różnice
są bardziej niż istotne. Szczególnie w odniesieniu do pierwszych czterech
oryginału i pierwszych trzech wersji katolickiej. Do tego dochodzi
niezrozumiały podział ostatniego przykazania na dwa odrębne. Tu dodam dla
jasności: nie jestem teologiem, nie zamierzam nim zostać, temat rozpatruję z
własnej perspektywy, bo mnie interesuje.
Gdyby ów
Dekalog nie stał się przedmiotem polemiki, nie zawracałbym sobie tym głowy. Mój
adwersarz skierował mnie na stronę2 Jacka Salija OP, gdzie ów
zakonnik próbuje wytłumaczyć tę dość kontrowersyjną różnicę. Przeczytałem z
uwagą i przyznam, że ogarnęło mnie zdumienie. Dla mnie oczywiste są przyczyny
tych zmian, chrześcijaństwo, a przede wszystkim katolicyzm, uznał że wersja
judaistyczna dekalogu nie za bardzo odpowiada nowej religii, gdzie w pewnym,
dość wczesnym momencie zaczęto przywiązywać wagę do obrazów, relikwii i tworzenia
zastępów świętych, co wydaje się sprzeczne właśnie z drugim przykazaniem dekalogu.
OP Jacek Salija już niemal na początku wpada wręcz w karkołomne tłumaczenie. „(...) jest rzeczą dyskusyjną, czy zakaz ten
stanowił pierwotnie odrębne przykazanie, czy też był uzupełnieniem przykazania
„Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”.” Tu uwaga, w obu wersjach
Dekalogu, zarówno w Księdze Wyjścia, jak i Księdze Powtórzonego Prawa, drugie
przykazanie jest wyraźnie oddzielone, istotne różnice dotyczą tylko pierwszego
przykazania. Dalej jest jeszcze bardziej zdumiewająco: „Warto bowiem wiedzieć, że dekalog nie miał w starożytnym
chrześcijaństwie tej rangi teologicznej, co dzisiaj.” (sic!) Aż chce się zapytać, dlaczego taką rangę ma dzisiaj? OP Jacek
Salija ucieka się do jeszcze jednego argumentu. Skoro Bóg zesłał nam Swego
Syna, to znaczy, że pokazał nam Jego oblicze i od tego momentu już zakaz
czynienia podobizny Boga nie obowiązuje. Mało tego, nauczanie Jezusa
koncentruje się tylko na pozostałych sześciu przykazaniach, w związku z tym
pierwsze cztery (w wersji oryginalnej) tracą na znaczeniu (sic!) Czyżby Credo wiary
w Boga przestało już być takie ważne?! W związku z tym zapytam,
skąd takie potępienie niewierzących? Chyba coś poplątałeś Jacku OP.
Postanowiłem
sprawdzić u jakiegoś innego teologa. Wujek Google mi pomógł. Tytuł artykułu
jest wprawdzie mylący „Czy Kościół katolicki sfałszował dekalog?”3,
bo przecież nikt o fałszerstwie nie mówi. Raczej o manipulacji. Odpowiada
biblista Roman Zając i przyznam, że bardziej sensownie, co nie znaczy, że
całkiem. Po pierwsze stwierdza, że Kościół nie neguje oryginalnych wersji
dekalogu, bo przecież one istnieją w Starym Testamencie, uznawanym przez
chrześcijaństwo również za natchnione. Wersja katolicka, uproszczona, powstała
na potrzeby katechizacji, i tu uwaga: katechizacji dzieci! Łatwiej się tej
wersji nauczyć na pamięć (sic!) Rzecz
w tym, że jak byłem przez czterdzieści lat wierzącym, żaden katecheta nie
zwracał mi uwagi na tę oryginalną wersję dziesięciorga przykazań. Widać byłem
wciąż traktowany jako dziecko. Wracając do sedna, znów okazuje się, że owo
drugie przykazanie jest tylko komentarzem do pierwszego, a rzecz jasna trudno
traktować komentarz za przykazanie, bo jak każdy komentarz, nie trzeba go brać
na serio. Biblista R. Zając zaznacza, że cała ta numeracja przykazań budzi
wątpliwości, bo w oryginale numerów nie było. Te wprowadzono później. „Ponumerowane wersety służyły jako pomoc w
znalezieniu poszczególnych tekstów, a nie do podziału przykazań.” Z odrobiną sarkazmu: zaprawdę, dekalog to tak obszerny tekst, że bez numeracji ani rusz. Skąd więc
nazwa dekalog? W starożytnym znaczeniu słowo dekalogos, znaczy dosłownie
dziesięć słów. Żydzi przyjęli dekalog
nazywać Dziesięć Oświadczeń. A dziesięć
to dziesięć, bez względu na to, czy te oświadczenia, przykazania są
ponumerowane czy nie. Dziesięć niezależnych od siebie wątków.
Pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia bałwochwalstwa, na którą powołują
się autorzy tłumaczeń. Tu przypomnę kontrowersyjne wersy z moim podkreśleniami:
„Nie uczynisz sobie rzeźby
ani podobizny wszystkich rzeczy,
które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod
ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i
służył. Bom ja jest Pan, Bóg twój, Bóg zawistny. (...)”4 Czy obrazy, rzeźby, a nawet krzyże nie
należy zaliczyć pod wszystkie rzeczy? Co znaczy owo kłanianie się? R. Zając nie
widzi problemu i przytacza, jako przykład, posługiwanie się przez Mojżesza
laską, która zmieniała się węża oraz Arkę Przymierza przyozdobioną aniołami. I
otóż to. Te przedmioty nie były wizerunkiem Boga. Laska symbolizowała Jego moc,
Arka Tajemnicę. Przypomnę, choć niektórzy Żydzi chcieli się kłaniać i czcić
laskę, Mojżesz im tego zabronił. Po jakimś czasie, inny prorok tę laskę
zniszczył. Arka przymierza była zrobiona na polecenia Boga, ale dostępna tylko
najwyższemu Arcykapłanowi, a gdy ją obnoszono – była zakryta płótnem! Jak
traktować np. obraz jasnogórski czy ten słynny z Gwadelupy, skoro wierni się im
kłaniają i im służą, a one nawet nie są wizerunkiem Boga? R. Zając pisze: „Bóg zakazywał tworzenia obrazów, gdyż w
świecie politeistycznym ludzie łatwo ulegali pokusie utożsamiania posągu z
bóstwem.” Z czym są utożsamiane wymienione przeze mnie obrazy? I czy to
dotyczy tylko ludów politeistycznych? Mam wątpliwości, ba!, jakoś tak się
składa, że większość katolików nie potrafi się modlić bez wizerunku Boga czy
innego Jego symbolu (krzyż). Jest gorzej, do dziś szerzy się wieści o cudach płaczących
rzeźb czy krwawiących hostii i czci się ja na równi z samym Bogiem.
Ciekaw jestem czy w Ewangeliach jest jakiś nakaz (jak w przypadku Arki Przymierza) tworzenia podobizny lub nawet symbolu Boga? Ja sobie nie przypominam. Jedyny nakaz dotyczy rytuału spożywania chleba i picia wina – „to czyńcie na moją pamiątkę”.
Przypisy:
1 – właściwie różnicy nie ma żadnej. Rzecz w tym, że zawsze katolicyzm odnosi się do prostszej wersji dekalogu, która już bardzo różni się od oryginału.
2 - http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_28.htm
3 - http://www.kosciol.pl/content/article/20040925135856776.htm
1 – właściwie różnicy nie ma żadnej. Rzecz w tym, że zawsze katolicyzm odnosi się do prostszej wersji dekalogu, która już bardzo różni się od oryginału.
2 - http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_28.htm
3 - http://www.kosciol.pl/content/article/20040925135856776.htm
4 - w wersji z Księgi Powtórzonego Prawa