piątek, 27 października 2017

Cała Prawda




  To nie moje stwierdzenie, z hasłem Kościół to filar Tradycji i Prawdy spotkałem się na zaprzyjaźnionym (choć szorstka to przyjaźń) blogu Aisab1. Nie będę wracał do tematów poruszanych w czasie polemiki pod tym postem. Jestem zdania, że nikt nikogo nie przekonał – po prostu to jest niemożliwe, gdy ktoś jest w pewnych sprawach niereformowalny, i mam tu też na myśli siebie. Ale oto trafiam na dość znamienny artykuł, w którym widać czarno na białym, że coś z tym stwierdzeniem, zawartym w haśle, jest nie do końca tak, jakby się mogło wydawać.

  Poszło o problem, który już kiedyś na tym blogu poruszałem – kara śmierci. Na początek wyjaśniam - moje osobiste zdanie jest tu bez znaczenia. Rzecz w tym, że nie tak dawno papież Franciszek, przed Papieską Radą ds. Nowej Ewangelizacji, jednoznacznie potępił tak surowy wymiar kary2. A w Dekalogu przykazanie mówi: „Nie zabijaj” przez jednych rozumiane jako „nie morduj”. Z kolei w Księdze Wyjścia jest napisane: „Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmiercią ukarany3 [21, 12], w Księdze Powtórzonego Prawa zaś: „Jeśli jednak człowiek z nienawiści do swego bliźniego czatował na niego, powstał przeciw niemu, uderzył go śmiertelnie, tak iż tamten umarł, i potem uciekł do jednego z tych miast, starsi tego miasta poślą po niego, zabiorą go stamtąd i oddadzą w ręce mściciela krwi, by umarł” [19, 11]. Nic dodać, nic ująć. Jest gorzej, bo zwolennicy kary śmierci przytaczają na dobitkę słowa Jezusa: „Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie” [Mt 5, 18]. Masz babo placek – co ten papież Franciszek mówi? Cóż..., ja mówię, że on dobrze mówi.

  Na przekór mojej opinii, są opinie, będące w kontrze do słów papieża, mimo że podpiera się twierdzeniem: „Niestety nawet w Państwie Kościelnym uciekano się do tego skrajnego i nieludzkiego zadośćuczynienia, które lekceważyło prymat miłosierdzia nad sprawiedliwością”. Tym samym papież podważa dwu tysiącletnią Tradycję Magisterium Kościoła (sic!) Zakwestionował też nieomylność tego Magisterium. Tu osobista dygresja, ową „nieomylność”, owo „Magisterium” nadało sobie samo, i co zabawniejsze, owa nieomylność (w sprawach wiary) jest przyznawana ex cathedra każdemu aktualnie sprawującemu władzę papieżowi, innymi słowy, jeden papież może podważyć nieomylność innego papieża. Może, ale nie powinien(!) tym bardziej, gdy poprzednicy Franciszka zostali uznani za świętych. Tu proszę o uwagę. Wśród poprzedników, był niejaki św. Pius XII, który ewidentnie był za karą śmierci. Choć już wcześniejszy, też Pius, ale IX (tym razem nieświęty) twierdził, że „Objawienie Boże jest niedoskonałe i stąd podlega nieustannemu i  nieskończonemu rozwojowi, który odpowiada rozwojowi rozumu ludzkiego (sic!) Myślicie, że to koniec? Nie, bo Pius, teraz już X mówi: „Taką jest, Czcigodni Bracia, teoria; jaką jest praktyka modernistów [w sensie pejoratywnym – dopisek mój]; i jedna i druga głosi, że nie ma w Kościele nic trwałego, nic co by było niezmiennym”. I być tu mądrym, i pisz wiersze, a przecież to tylko papieże o imieniu Pius. Pozwolę sobie na sarkazm: biedni wierni, przecież tu można się zupełnie pogubić nie tylko w kwestii Tradycji ale i Prawdy. Chyba, ze tradycją jest zaprzeczanie jednego papieża drugiemu, a Prawda może być zmienna.

  Wprawdzie piszę w odniesieniu do kary śmierci, ale tak naprawdę nie o tę karę chodzi. Aby odejść od tak „ciężkiego” tematu, gdzie mnie raczej nikt nie przekona, a pewnie i ja nie przekonam opornych, przyjrzyjmy się tematowi na czasie. Halloween. To tradycja protestancka, czyli na pewno nie związana z Tradycją stricte katolicką.  Można by rzec, sól w oku Kościoła katolickiego, gdyż to święto ma podobno zły wpływ na wiernych w prawdziwe Święto Zmarłych i Dzień Zaduszny. Na czym ten zły wpływ ma polegać, nie bardzo rozumiem, ale i nie wnikam, choć fanem Halloween nie jestem i pewnie już nie będę. Reakcja Kościoła jest widoczna w..., tak, tak w tworzeniu nowej, świętej Tradycji. W ubiegłym roku jeszcze nieśmiało, w tym roku już bez kozery, nie tyle promuje się bal świętych przebierańców w przededniu prawdziwego Święta, ile się go wręcz narzuca szkołom4. Pewnie z powodu zbyt małego entuzjazmu dla tej akcji w ubiegłym roku. Wolno się przebierać w postacie świętych, lub w akcesoria z nimi związane. Są propozycje – makieta kościoła (sic!). Jak z taką makietą tańczyć na balu, mniejsza o to. A jak było z tym świętem naprawdę? Mamy niemal to samo, co w poprzednim wątku, choć dużo wcześniej. Zwyczaj pochodził ze wschodnich kościołów chrześcijańskich, a w chrześcijańskim Rzymie zawitał na początku VI wieku, choć obchodzono je tuż po Zielonych Świątkach. I oto papież Grzegorz Wielki wykreśla to święto z kalendarza (pod koniec tego samego wieku). Inny papież, nomen omen też Grzegorz, tym razem III, przywraca to święto w połowie VIII wieku i wybiera datę 1 listopada. To już prawdziwe kuriozum. Ta data ma ścisły związek z pogańskim zwyczajami Germanów i Celtów, kiedy to w tym dniu rozpoczynał się nowy rok kalendarzowy. Aha, był jeszcze jeden papież Grzegorz, dla odmiany IV, który na ten dzień ustanowił obowiązkowe obchody uroczystości sollemnitas sanctissima w całym cesarstwie.

  Ciekawy jestem, ilu będzie papieży Franciszków w związku z udzielaniem komunii świętej rozwodnikom trwających w nowych związkach małżeńskich? Jak Tradycja, to tradycja, powinno być minimum trzech. No dobrze, a co z tą tytułową całą Prawdą? Ano będzie, już jutro ma się ukazać na pewnym portalu katolickim, cała Prawda o... „Gazecie Wyborczej”!





17 komentarzy:

  1. Nie no, tematu kary śmierci nie będziemy wałkować... :P

    Z tej ich nieomylności też mi się zawsze śmiać chciało, więc tu też nie podyskutujemy, choć z innego powodu. :D

    Halloween na pewno nie jest związane tradycją protestancką. Tak naprawdę to nie wiadomo jaką, bo odniesienia są i do Celtów i do Rzymian i pewnie na tym nie koniec, więc jest w tym momencie tradycją świecką, nie związaną z żadnym kościołem ani wyznaniem.
    To że kościół chce odwrócić od niego uwagę mnie ani nie dziwi, ani nie oburza. Prawdę mówiąc mnie kojarzy się głównie z horrorami. Czy mu się uda przebierankami za świętych? Być może nie, ale taka forma pewnie również znajdzie swoich amatorów i nie widzę w tym nic zdrożnego, że się dzieciaki dla odmiany poprzebierają za świętych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O genezę Halloween nie będę się spierał, i pewnie masz rację, wykazując tym samym, że czasami bywam reformowalny ;)

      Do nowego zwyczaju, balu wszystkich świętych właściwie, też bym „nic nie miał”, gdyby był skierowany nie tyle przeciw czemuś, nie tyle w zamian, ile jako alternatywa. Nie wiem czy czytałeś wskazany w linku artykuł, ale jeśli uczestnictwo w tym balu i „słuszne” przebranie ma jednocześnie wpływać na ocenę ogólną postawy ucznia i nauczyciela, to ja to już jednak uważam za skandal, nawet jeśli znaczna część biorących udział w tej grotesce, nie będzie widzieć w tym nic złego.

      PS. Polecam też komentarze pod tym artykułem. W odniesieniu do tam komentujących, pewnie zostanę świętym Asmodeuszem :D

      Usuń
    2. Nie na ocenę ogólną, a ocenę tego dnia. I jest to normalne, pamiętam nawet z moich świeckich czasów, że tego dnia, kiedy były w szkole jakieś imprezy - nie pytano.

      Usuń
    3. Racja, chodzi o ocenę dnia, choć i tak nie rozumiem.
      Miałeś ewidentnie lepiej, nas nie pytano tylko w niedziele i świętą, ferie oraz wakacje :D

      Usuń
  2. Powiadasz "szorstka przyjaźń" czy może "końska miłość"? Cośmy sobie pogadali to nasze, a i tak każdy pozostał przy swoim.
    Popełniasz błąd, ale jak na ateistę - wybaczalny. 1 listopada nie jest Dniem Zmarłych; dopiero Zaduszki są wspomnieniem WSZYSTKICH ZMARŁYCH; zaś 1 listopada to WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.
    Wikipedia podaje; "Uroczystość Wszystkich Świętych (łac. Sollemnitas Omnium Sanctorum) – w Kościołach łacińskich uroczystość ku czci wszystkich chrześcijan, którzy osiągnęli stan zbawienia i przebywają w niebie, przypadająca corocznie na dzień 1 listopada, treściowo połączona z następującym po niej obchodem liturgicznym Dnia Zadusznego. W doktrynie Kościoła katolickiego jest wyrazem wiary w obcowanie świętych i powszechne powołanie do świętości" W roku 935 papież Jan XI wyznaczył na 1 listopada osobne święto ku czci Wszystkich Świętych, które miało obowiązywać w całym Kościele. Wprowadził też wigilię tego święta. Halloween – zwyczaj związany z maskaradą, obchodzony w wielu krajach w wieczór 31 października. Odniesienia do Halloween są często widoczne w kulturze popularnej, głównie amerykańskiej. Za czasów mojego dzieciństwa nie był znany ten zwyczaj. Nie było także balu Wszystkich Świętych, lecz to wynikało chyba z tego, że wówczas nie podchodzono do uroczystości Wszystkich Świętych z radością. Wiązało się raczej z zadumą, nostalgią i refleksją. To jeden z niewielu dni w roku, kiedy możemy gruntownie pomyśleć o naszym życiu i śmierci, która niechybnie spotka każdego z nas. Jedni wolą maskarady, inni towarzystwo świętych a jeszcze inni [tu widzę siebie] w zadumie. Nie rozumiem tylko dlaczego bal Wszystkich Świętych [kiedyś pisałam o nim na swoim blogu zamieszczając zdjęcia] nie traktujesz, jako alternatywy lecz jako konkurencję? A może Ty lubisz taką szorstką przyjaźń?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, pomyliłem się! Prawdziwa nazwa to Wszystkich Świętych (za sprostowanie dziękuję), i choć staram się o tej właściwej nazwie pamiętać, czasami przebiją przeze mnie naleciałości z czasów Komuny, bo to wtedy w Polce tę nazwę zmieniono na Święto Zmarłych. Błędu w tekście notki nie zmienię, niech wszyscy wiedzą, że też bywam omylny, gorzej, potrafię się do tego przyznać! ;) Znam też historię Jana XI, ale ta, o Grzegorzu III też jest prawdziwa. Mnie dla puenty był bardziej potrzebny Grzegorz.

      Bardziej odpowiada mi określenie „szorstka przyjaźń”, raz, że trudno mówić o jakimkolwiek wyższym uczuciu między nami, dwa, „końska miłość” kojarzy mi się szpetnie z zoofilią. Lubię każdą przyjaźń, szorstką cechują pewne tarcia poglądowe, coś jak w małżeństwie spory o to, kto ma wynieść śmieci ;)

      Czy bal wszystkich świętych w gdańskiej szkole można nazwać alternatywą? Gdyby był drugi, w stylu oryginalnego Halloween, gdyby za uczestnictwo w pierwszy balu nie było profitów... może. Niestety, żadna z tych okoliczności nie występuje, i znów odwołam się do ulubionego: jest gorzej!, jeśli prześwietlić nagonkę medialną na celebrowanie Halloween w tradycyjnej formie.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Podobno "końska miłość" [między końmi] polega na zaczepianiu się poprzez kopanie. Czy nasze słowne potyczki nie można [w przenośni] nazwać "końską miłością"??? Pozostały jedynie "sińce" po tej dyskusji, a i tak wróciliśmy do punktu wyjścia. Każdy przy swojej racji; niereformowalni.
      Temat papieży pomijam. Nie mam żadnego wpływu na ich wybór. Nie znalazłam Tobie papieża Grzegorza poszukiwanego na potrzeby tej notki. Zatem puenty nie będzie :) Szczerze, do czasu wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Apostolską, mało interesowali mnie papieże. Gdzie Rzym, a gdzie Krym czyli ja. Byłam raz na audiencji powszechnej u papieża Franciszka [raz w tygodniu na placu Piotrowym] i bardzo się tym wydarzeniem rozczarowałam. Wolę swojego Proboszcza jako duszpasterza.
      A co do oryginalnego Halloween, to moim zdaniem, każdy orze jak może i wedle swej wizji;zainteresowania, wyobraźni i możliwości.
      Nagonka medialna z lewa i prawa, więc bym się tym nie ekscytowała.

      Usuń
    3. końska miłość to raczej w stadninie, a końscy amanci podrywają klacze uderzając je głową w szyje, o kopaniu mowy nie ma...
      natomiast, jak pamiętam ze szkoły, funkcjonował termin "końskie zaloty"... to faktycznie polegało na szturchańcach ręką, łokciem lub kopaniu w kostkę...

      Usuń
    4. @PKanalia - racja; to dotyczyło końskich zalotów [nie miłości]; ale mi się pokiełbasiło z tym kopaniem :)
      Muszę jednak zaprotestować, Asmodeusza cała prawda jakoś nie pasuje do mojej całej prawdy, więc co?znowu "szorstka przyjaźń"??? Halloween, nie jest naszą, polską tradycją, posiada niechrześcijańskie korzenie. Dlaczego więc mielibyśmy hołdować cudzej tradycji? "Cudze chwalicie swego nie znacie" więc może powinniśmy krzewić nasze zwyczaje?
      Halloween to święto o przedchrześcijańskich korzeniach, w którym na pierwszym planie są duchy, żywe trupy i diabły.
      Ja tam wolę trzymać się z dala od duchów, diabłów i czarów, więc zabieram swoje pół prawdy i zostawiam tu tylko Wasze pół prawdy. Taki targ;
      Przypomniał mi się skecz -targ anioła z diabłem/diabła z aniołem [Smoleń- Laskowik]
      https://www.youtube.com/watch?v=lfpVYBzcQDo

      Usuń
    5. Aisab:

      Napiszę szczerze: nie ma bardziej adekwatnego określenia naszych stosunków niż owo „szorstka przyjaźń”. Szorstka, bo choć prawie we wszystkim mamy odmienne zdanie, nie obrzucamy się botem. Przyjaźń, bo choć nikt nas nie zmusza, czytamy i komentujemy swoje tekstu. Po co w to mieszać kopanie końskich kopyt?
      Trochę mierzi mnie określanie „ja bym się tym nie ekscytowała” – bo ma charakter sugestii, co powinienem, a co nie, i trochę to dziwne w stosunku do kogoś będącego w relacji „szorstkiej przyjaźni” Primo, ja się tym nie ekscytują, a już na pewno nie Halloween (patrz notka), secundo, chyba mam prawo ekscytować się tym, jak Kościół wpływa na, z założenia laicką, edukację.

      Rodzi się też we mnie pytanie: czy ktoś kogoś zmusza do uczestniczenia w tym, co oferuje Halloween, a przez to narzuca komuś „hołdowanie” tym obyczajom? Piszesz: „Ja tam wolę trzymać się z dala od duchów, diabłów i czarów”, choć sama w niektóre duchy i cuda (co też można czarami nazwać) wierzysz. Mało tego, w Halloween nigdy mi się nie zdarzyło spotkać żadnego ducha ani diabła, za to pełno żywych i realnych przebierańców. Już prezentowałem na blogu pewne święte wydarzenie w Medjugorie gdzie... Matce Boskiej (widzianej podobno przez nielicznych) towarzyszył krzyk diabła, słyszany przez wszystkich. Tam to dopiero jest się czego bać (sic!) :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. W Medjugorie byłam; krzyku diabła nie słyszałam. To raczej moje zachowanie mogło wskazywać na kuszenie diabła, gdyż miałam pretensje do organizatorów pielgrzymki za zaniedbania i duże rozbieżności w tym co obiecywali. Nie zauważyłam też aby tam działo się coś nadzwyczajnego, ani nie odczułam specjalnych zapachów, które podobno doznawali inni. Modlitwa; msza św.; tłumy ludzi różnych narodowości i języków.
      Jak tu z Tobą polemizować skoro mierzi Cię moje zdanie; traktujesz je jako sugestię, co powinieneś a co nie. Myślałby kto, że pozwoliłbyś sobie dyktować- co powinieneś a co nie. W tym zdaniu jest wyraźne- "ja", a czym Ty się ekscytujesz, to już Twój problem. Mnie to nie przypomina "szorstkiej przyjaźni" bardziej kojarzy mi się z końskim kopytem; odnoszę wrażenie jakbyś mnie kopał [czepiał się] - nie tyle kopytem co słowem.
      OK! rozumiem i już nie polemizuję.

      Usuń
    7. Swoją wiedzę o Medjugorie na kilku, podobno autentycznych filmikach propagowanych na katolickich portalach. Widać takie sceny nie zawsze mają miejsce ;)
      Niesłusznie użyłem w cytowanym zdaniu „ja”, bo w oryginalnym Twoim tekście go nie ma. Sugerujesz, że wieściami na temat Halloween nie należy się ekscytować [komentarz 9:26]. Kto się ma nie ekscytować? Wynika, że wszyscy, a to jest już sugestia. Inna sprawa, że nie muszę się dostosować, i... tak jest dobrze :)

      Aisab, gdybym ja Cię faktycznie kopał, zapewniam, że mocno by bolało. W „szorstkiej przyjaźni” można się obruszyć na czyjeś słowa, ale to nie powinno mieć nic wspólnego z obrazą, najwyżej można sobie pozwolić na rewanż. Po kopnięciu konia jest problem z powrotem do świadomości. A tego Ci w żadnym przypadku nie życzę.

      Usuń
  3. Halloween tradycją protestancką??????...
    helloł...
    ale, jak widzę, byk został wyłapany wcześniej i zero kłótni, więc problemu też zero...
    natomiast faktem jest, że K.Rz-kat. z tą tradycją walczy /w Polsce - czy gdzieś indziej, nie wiem/, tak jak z Andrzejkami i Harrym Potterem... to ostatnie też można podciągnąć umownie pod "tradycję", jako że wśród dzieciaków tu i tam nieznajomość tej książki funkcjonuje jako "obciach"... z Twojego tekstu zaś wynika, że zmienia się strategia tej walki... specjalnie mnie to nie dziwi, w końcu większość /jeśli nie wszystkie/ świąt i tradycji ów kościół zgapił, po czym wcucnął jako swoje... potem przyjdzie kolej na Andrzejki, a "Harry Potter"-a zaliczy się do biblijnych apokryfów... show must go on, oby tylko licznik bił i kościelna kasa się zgadzała...
    ...
    zaś co do wspomnianej walki z Halloween, to walczą z tym również środowiska konserwatywne /niekoniecznie katokościelne, ale mocno sprzyjające tej organizacji wyznaniowej/ traktując jako zagrożenie dla święta "1-go Listopada" /tak to nazwę umownie, unikając rafy nazewniczej "Święto Zmarłych vs. Wszystkich Świętych"/... co już zakrawa na paranoję, gdyż Halloween przypada na 31 października... tak sobie pomyślałem, że jeśli już walczyć, to z nadużywaniem alkoholu podczas Halloween, by nie walczyć z kacem nazajutrz, ale to dotyczy w sumie wszystkich świąt...
    ...
    tak, paranoję... Halloween można śmiało pogodzić z jazdą "na groby" /co już wyjaśniłem powyżej, że samo się godzi/, do kompletu jeszcze da radę na luzie ogarnąć urodziny i rodzimowiercze Dziady /akurat coś o tym wszystkim wiem/...
    p.jzns...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pośpiech złym doradcą, i choć o tym pamiętam, czasami jednak mnie ponosi, stąd kilka faktograficznych błędów w notce. Ale to nawet dobrze, bo wieść już niosła, że mam się za nieomylnego i to we wszystkim ;)

      Piszesz o nadużyciach alkoholowych w Halloween. Nie wiem, aż tak dokładnie skutków tej zabawy nie znam. Ale za to często czytam, że przy okazji świąt (przede wszystkim katolickich) policja zatrzymuje za każdym razem kilka setek (nie mylić z miarką objętości alkoholu) pijanych kierowców.

      W moim odczucie celebracja Wszystkich Świętych ma jeden zasadniczy plus. Można się spotkać z tą częścią rodziny, z którą zazwyczaj się nie widzimy, w przewadze dlatego, że ich towarzystwem nie przepadamy.

      Usuń
    2. powinienem napisać o EWENTUALNYCH nadużyciach /alkoholowych/, bo nie sądzę, by to święto jakoś się wyróżniało wśród innych, tak na plus, jak na minus w tym temacie...
      polskie Halloween jest po prostu... polskie... nie jest masowe bynajmniej, świętują je
      a/dzieciaki, a dorośli /rodzice/ to tak najwyżej przy okazji, kameralnie i niekoniecznie...
      b/młodzież /bardzo szeroko rozumiana/ na różnych swoich imprezkach...
      c/przypadki nieklasyfikowalne do żadnej z powyższych grup i tak zróżnicowane, że nie ma sensu dla nich tworzyć nowej...
      reszta, bardzo spora zresztą, ma Halloween w... w gdziesiu...
      tak to wygląda z grubego grubsza...
      tak, faktycznie, sam część rodziny spotykam tylko na cmentarzu, przy okazji się u nich goszczę, bo tu akurat antypatii nie ma, po prostu inne są orbity życiowe...
      druga taką okazją spotkań rodzinnych bywają też stypy, czyli jak widać śmierć najlepiej integruje :)...

      Usuń
  4. Temat rzeka... Nie ma na to pytanie jednej dobrej odpowiedzi. A co do rozwodników chyba jeśli się nie mylę odpowiedź polskich duchownych, był czytana w jakimś liście....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzuca się pytanie, kto decyduje o kierunkach katolicyzmu: polscy duchowni czy Watykan?
      Pozdrawiam ;)

      Usuń