środa, 27 czerwca 2018

Wolność to krok w przepaść


  Muszę ze smutkiem przyznać, że coś mi się kompletnie pomieszało. To za sprawą dyskusji o wolności, ściślej, o tym czym jest wolność w rozumieniu liberalnym, widzianą od strony ideologii chrześcijańskiej. Nie wypada to dobrze, powiedziałbym, że wręcz fatalnie. W łeb sobie nie strzelę, ale kto wie czy od niepamiętnych czasów nie pójdę grzesznie się upić wysokoprocentowym alkoholem. W ramach erzacu tego strzelenie sobie w łeb – tak totalnie w trupa...

  Okazuje się, że moje rozumienie wolności to fetysz, który służy do bluźnierstw, kłamstw i szpetoty, które można zaliczyć do karygodnych ekscesów. Człowiek liberalny uznaje możliwość wyboru zła za przejaw wolności, co jest wypaczonym korzystaniem z rozumu i wolnej woli. Taki jak ja liberał, przypomina raczej narkomana, który aplikuje sobie kolejną dawkę narkotyku by ulec zezwierzęceniu. To zezwierzęcenie skutkuje syrenim śpiewem własnych namiętności (sic!). Wiadomo bowiem wszem i wobec, że zarówno sprawiedliwość jak i prawo (naturalne) sprzeciwia się istnieniu państwa bez Boga. KRS to niedawno potwierdziła: „RP to nie jest demokratyczne państwo prawno-liberalne. To jest państwo osadzone w kulturze chrześcijańskiej. Prawa stanowione muszą odpowiadać naszej chrześcijańskiej kulturze. Stanowimy prawo w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem”. Mało kto wie, że w sentencji „Cesarzowi, co cesarskie, Bogu, co boskie” jest ukryta głęboka myśl, z której wynika, że nawet ten cesarz powinien oddać Bogu, co Jego (gdyż wszystko, nawet władza pochodzi od Boga), a przecież Ewangelie nie dały cesarzowi żadnej dyspensy. Ponieważ wszyscy jesteśmy dziś cesarzami, co wynika z zasad demokracji katolickiej (?), nawet nasza wolność należy się Bogu. Wspólnota społeczna, jako dzieło Boże, pozostaje zależna od Stwórcy i powinno się tę zależność bezwzględnie szanować.

  Równie niedobrze jest z moim rozumieniem wolności słowa, kolejnym bożkiem liberalizmu. Otóż, publiczna władza jest od tego, aby kłamliwe opinie, które są skierowane przeciw duchowi (świętemu) i obyczajności chrześcijańskiej, pilnie stłumić, aby nie zdążyły się rozpowszechnić. Wprawdzie „wolność słowa” ładnie wygląda na papierze, ale trzeba zejść z wyżyn abstrakcji liberalnej, bo przeciw słowom ledwie słyszalnego kaznodziei występuje olbrzymia, medialna i liberalna zaraza. Nie sposób nie dostrzec, że przejawem największego rozpasania jest Internet, gdzie ta zaraza rozprzestrzenia się najbardziej. W takiej sytuacji niezbędne wydaje się roztropne i umiarkowane ograniczenie wolności słowa, gdyż w sporze Ewangelii z liberalizmem największą siłą jest argument materialnej przewagi pieniądza środowisk przeciwnych chrześcijaństwu. W tej wolnej amerykance wolności słowa zwyciężają przede wszystkim rozwiązania łatwe i przyjemne, w zdecydowanej przewadze zaś niemoralne.

  Nie inaczej jest z wolnością nauczania. Liberalna wolność przywłaszcza sobie swobodę nauczania czegokolwiek, ścierając się z rozumem i zrodziła się z zamiarem przewrotu w umysłach ludzi prawych. Władza publiczna, oparta na niezbywalnych wartościach chrześcijaństwa, przez swój obowiązek nie może dopuścić do takiej swawoli. Swoboda akademicka już dawno przestała być aktualna i twórcza. Nie można dopuścić, aby pod jej przykrywką dochodziło do manipulacji, czy ideologicznego prania mózgów. Nie można traktować wolności słowa czy nauczania jako ideał. Wprawdzie Kościół nie jest wrogiem wolności, ale broni ludzkość przed tyranią liberalnego grzechu, dekadencji i przed hedonizmem, który prowadzi do nihilizmu egzystencjalnego. Bo też taka liberalna tyrania nie ubiera się w czarny habit, lecz przywdziewa tęczową szatę i niewinny uśmiech bezbożności.

  Chciałoby się powiedzieć: Uf!!!, wreszcie wiem czym jest wolność. Chciałoby się, ale jakoś tak chyba zrobił mi się jeszcze większy mętlik. Nie tylko z powodu zaćmy, mam teraz obraz wolności rozmazany, pomieszany i poplątany. Z tych słów powyżej wynika, że wolność jest, ale tylko na tyle, na ile pozwala religia i państwo jej całkowicie podporządkowane. Ponieważ religia właściwie nie pozwala na nic, nasza wolność ogranicza się do wyboru konkretnej modlitwy (czasami do krytyki liberalnych poglądów), w której będziemy głosić absolutne poddanie Panu i Jego ziemskim przedstawicielom w koloratkach. Aby nie było, że sam te brednie wymyśliłem, targany liberalną wolnością i uczciwością wspomnę, że praktycznie całość notki jest oparta na artykule wskazanym w przypisach. Sam zaś artykuł opiera się na słowach papieża Leona XIII, który w drugiej połowie XIX wieku już przewidział jak groźna będzie ta liberalna wolność człowieka.
Prorok, czy cóś?!





79 komentarzy:

  1. No przecież to oczywiste, że współczesny liberalizm nie oferuje tak naprawdę żadnej wolności tylko innego rodzaju ograniczenia, choć inaczej ukierunkowane i bardziej zawoalowane.
    Można mnożyć przykłady, jak to działa
    - Przez wypaczenie znaczenia słowa tolerancja. W wydaniu wpółczesno liberalnym przypomina mi ono zapis w konstytucji PRL o przewodniej roli PZPR i przyjaźni z ZSRR. Po prostu nie sposób niektórych rzeczy krytykować bo…
    - następuje flekowanie myślących inaczej określeniami takimi jak „rasista”, „antysemita”, „ksenofob”.
    - powyższe wiąże się oczywiście z nauką, czego przykładem jest zaszczucie noblisty z dziedziny genetyki, Jamesa Watsona, który ośmielił się zauważyć dość oczywistą wydawać by się mogło rzecz – że ewolucja mózgu również zależy od środowiska, przez co czarni mogą być mniej inteligentni niż biali…
    - i tu pojawia się miejsce na słowo „oszołom”, czyli dyskredytowanie kogoś kto nie trzyma się w swoich założeniach politpoprawnych zasad. Nie dyskutuje się z jego argumentami, tylko z jego osobą, za pomocą wspomnianych wyżej określeń. Innym sposobem jest przemilczenie.
    - batożenie tzw. „postępem” przywiązania do tradycyjnych wartości – „zaściankowość”, „zacofanie” to ulubione epiteciki „liberałów”.
    - wpajanie niczym nieuzasadnionej atrybucji wobec, co tu kryć – zwyczajnych morderców, czego przykładem program pilotażowy w szwedzkim mieście Lund, gdzie byli bojownicy ISIS powracający do Europy, za swą działalności mieli zostać nagrodzeni socjalem i prawem jazdy. Bóg mi świadkiem, myślałem że to fake news, ale nie, nawet zachodnie dzienniki o tym pisały.
    W imię powyższego, masz prasę, która nie mówi Ci wszystkiego, dostęp do jedynego słusznego kierunku wiedzy na uczelniach i przymus dopasowania się do pewnych przyjętych zasad (a jak nie to wypad z salonu).
    Także daruj, ale jakoś nie trafia do mnie próba wyśmiania krytyki liberalizmu w Twoim felietonie…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czegóż mógłbym się po Ciebie innego spodziewać? ;)

      Wbrew Twojemu twierdzeniu, tolerancja ma wiele pełnoprawnych znaczeń i jej dzisiejszego znaczenia trzeba szukać w czasach Reformacji „oficjalne, formalne przyzwolenie” (dotyczyło innych religii). Skoro powołujesz się na czasy komunizmu, ja odwołam się do wspomnianej opinii KRS. W końcu to to samo.

      Wszystkie te epitety mają swoje źródła nie w liberalizmie, a w uwarunkowaniach historyczno-społeczno-politycznych. To, że zostały „przechwycone” przez liberalizm uważam za plus. Flekowanie myślących inaczej to domena konserwatystów, czego przykładem jest ilość epitetów zwolenników PiS przeciw oponentom.

      Nie przesadzasz z tym zaszczuciem Jamesa Watsona? Watson przeprosił za swoje wypowiedzi mówiąc, że nie może sobie wyobrazić, jak mógłby coś takiego powiedzieć [to za Wiki, ale patrz: http://edition.cnn.com/2007/WORLD/europe/10/18/nobel.apology/index.html ]

      Dzisiaj masz nową politpoprawność, więc równie dobrze podobnie powinieneś traktować słowo „totalni”. Mówiąc szczerze nie rozumiem tej Twojej retoryki. Jak nazwać kogoś, kto namawia mnie do modlitwy do św. Huberta o zwycięstwo piłkarzy? Oszołom jest w tym przypadku najłagodniejszym określeniem, jakie przychodzi na myśl.

      Ulubionym epitetem konserwatystów jest: „zgniły liberalizm”. Mam rozumieć, że ten epitet Ci odpowiada?

      Chciałoby się napisać gdzie Rzym, a gdzie... Lund? Podobny przykład, i to wcześniejszy, to obrona środowisk konserwatywno-narodowych Walusia – mordercy, który siedzi w więzieniu w RPA.

      Chyba zapominasz, że pilnie śledzę prasę rożnych opcji ideologicznych i politycznych, stąd zresztą felieton. I choćbym chciał „prawdy” nawiedzonych”, a podobno „niezależnych” dziennikarzy i publicystów mnie nie przekonują.

      Nic Ci nie muszę darować. Mam świadomość, że Twój konserwatyzm jest niereformowalny ;)

      Usuń
    2. w czasach reformacji tolerancja oznaczała to co powinna, czyli przyzwolenie na coś, nie oznaczała zaś poparcia - na co rozszerzono to pojęcie obecnie.

      Wydaje mi się, że problem jest zbyt rozległy, by operować pojęciem "zwolennicy PIS". Zresztą są na to liczne przykłady bardzo liczne, ale najlepiej postawić sobie taki parawanik z napisem "to wina PISu i nic więcej nie widzieć.

      A co miał powiedzieć po fali krytyki? Miał wybór?

      Nie wiem. Ja nie czytam durnych portali i nie czułem się namawiany ani do modlitwy, ani nawet do kibicowania, więc może problemu poszukaj u siebie w głowie. I mówię poważnie i bez złośliwości - masz po prostu obsesję.

      Trzeba by sięgnąć do źródła w jakim kontekście Michaił Sałtykow użył tego określenia i co nim określano później, w latach 20. Wiesz, czy tak sobie strzeliłeś?

      Która spotkała się z krytyką. Natomiast terrorysta i morderca o nazwie Mandela już przez liberałów tak krytykowany nie był. Wyczuwasz już te waćpan niuanse, czy nadal udajesz jedną z małpek sanzaru?

      Pilne śledzenie nie oznacza zrozumienia mechanizmów, które stoją za przekaziorami z tej prasy. I tu niestety, korzystasz z podanego Ci "zrozumienia" na tacy. W Twoich felietonach nie ma nic odkrywczego, żadnych przemyśleń, wszystko to powtórzona sieczka którą się czyta gdzieś w necie.

      Nie będę ubolewał z tego powodu. :)

      Usuń
    3. A kiedy tolerancja kazała Ci coś popierać? Może jakiś przykładzik? ;)

      Akurat ja nie uciekam się do stwierdzenia, że za te epitety odpowiedzialny jest wyłącznie PiS. Odniosłem się do Twojego sformułowania „flekowanie”, a tu już twórczość członków PiS jest nie do pobicia.

      Mógł pozostać przy swoim zdaniu. Jeśli zdanie zmienił by uniknąć krytyki – jest hipokrytą.

      Skoro nie czytasz „durnych” portali, tu dodam, że mam też na myśli portale konserwatywne, podobno opiniotwórcze, to nie rozumiem, dlaczego krytykujesz krytykę treści tam zawartych? Cały urok tego świata polega na jego różnorodności i możliwości odniesienia się do niej, nawet krytycznie. To, że toleruję pewne poglądy nie znaczy, że muszę się z nimi zgadzać (patrz pkt. pierwszy)

      Jaki był kontekst wypowiedzi Saltykowa jest tu kompletnie bez znaczenia. Istotnym jest to jak dziś i w jakim sensie taką frazą się posługuje.

      A kto mi podaje coś gotowego na tacy, i dlaczego Ty uważasz, że tego unikasz? Jakoś nie zauważyłem u Ciebie niczego, co zasługiwałoby na miano oryginalności. Swoje notki oparłem na pewnej formule, choć nie do końca sztywnej. Nie mam zamiaru z niej zrezygnować, bo Tobie się to nie podoba. Tak zwany „stronniczy przegląd prasy” też nie jest moim wymysłem, do czego mam odwagę się przyznać.

      Przynajmniej w jednym punkcie (ostatnim) jesteśmy zgodni :D

      Usuń
    4. Poczytaj sobie najpierw Oberdieka, a potem o paradoksie tolerancji Karla Poppera. Jak sobie nie znajdziesz odniesień to ja już nic na to nie poradzę.

      Owszem, mógł. Nie sądzę, że tak sobie po prostu chlapnął. Natomiast nie tyle oskarżam go o hipokryzję, co sądzę, że po prostu przeraził się reakcji na te słowa i dlatego się z nich wycofał.

      Ależ mylisz się. :)

      Po prostu nie czuję w związku z tym, żeby mi coś narzucano i tyle.

      No więc kto konkretnie się posługuje, bo powiem szczerze, że nie spotkałem się w tekstach publicystycznych z takim dokładnie określeniem.

      Nie wiem czy unikam. Natomiast tezy w Twoich felietonach są nawet czasem odwzorowaniem słowo w słowo artykułów, bądź komentarzy pod nich. Nie będzie odkryciem, że najwięcej tam widać Wyborczej.

      Usuń
    5. I czego sensacyjnego ów Popper dowodzi? Ano tego, o czym już niejednokrotnie pisałem: nasza wolność kończy się tam, gdzie wkracza w wolność innych – i to działa w każdą stronę. Liberalizm toleruje każde poglądy , ale jeśli te inne poglądy zagrażają tej tolerancji, przestają być tolerowane. Inaczej, tolerujesz wszystkich ludzi, ale jeśli ktoś Cię napadnie masz prawo się bronić. Zasada nadstawiania drugiego policzka nie jest akceptowana nawet przez wierzących, mimo że od nich się wywodzi.

      I to się właśnie nazywa hipokryzja. Nikt mu przecież za takie poglądy więzieniem nie groził, nikt mu Nobla nie odbierał.

      Tak? To w czym się mylę? ;)

      Poczytaj sobie wPolityce.pl, tam określenie opozycja bez dodatku „totalna” jest wręcz nie do przyjęcia.

      Po to dodaję linki abyś i Ty mógł ocenić, co jest słowem w słowo. Nie przywykłem przypisywać sobie cudzych myśli. Owszem „Wyborcza”, ale na Zrzędzie, i po to napisałem, że ją czytam, aby nie było wątpliwości gdzie mi najbliżej.

      Usuń
    6. Sraliś mazgaliś jednym słowem. Stoisz zawsze bowiem wobec wyboru co bardziej Ci przeszkadza, więc po co chrzanić o wolności, której tak naprawdę nie ma.

      Niech Ci będzie, faktycznie mógł trwać przy swoim za wszelką cenę.

      No więc z tym myleniem, na przykładzie to jest tak - nie kupuję gazet motoryzacyjnych, bo nie interesują mnie samochody. Taka krytyka jaką uprawiasz, jest oparta na zasadzie - jednak kupię gazetę motoryzacyjną i zacznę krytykować kolory aut, że zatruwają środowisko itd. A n koniec jeszcze stwierdzisz, że istnienie tych gazet, stacji benzynowych itp. narzuca Ci jeżdżenie autem.

      Przecież to hasło wymyśliła PO, a dokładniej Schetyna mówiąc "jeżeli władza totalna, to i opozycja totalna" więc o co masz pretensje i jak się to ma do zgniłego liberalizmu?

      No właśnie o to mam pretensje. Gazeta współczesna, czy to będzie "W Sieci", czy to będzie "GW", nie powinna służyć jako kalka opinii.

      Usuń
    7. A to przeszkadzanie to skąd? Może wybieram to, co mi pasuje? O taki fatalizm Cię nie posądzałem. Sam twierdziłem nie raz, że nie m wolnej woli, ale miałem na myśli tylko tę, rzekomo daną od Boga.

      Aleś wybrał przykład ;) Pomijając fakt, że prenumeruję tylko „Wyborczą”, reszta stanowi w większości jej przeciwwagę. I nie czytam dlatego, że mi się kolory podobają, a z ciekawości, co inni mają do powiedzenia. A ponieważ są to treści publiczne, mam prawo się do nich odnieść. Chyba, że według Twojego uważania, wszelka krytyka jest niedozwolona.

      O ile mnie pamięć nie myli to już przed wojną Słonimskiego oskarżano o zgniły liberalizm. Nawet republikę Weimarską określano zgniłym demoliberalnym systemem. Nie czyń ze Schetyny słowotwórcę.

      Tu też Cię nie rozumiem. Mam wymyślać świat na nowo, skoro gdzieś jest opinia, z którą się zgadzam? Wiesz, właściwie nie byłoby nic trudnego tak przeredagować czyjś tekst, aby nikt się nie połapał. Tyle, że to dalej nie byłoby uczciwe.

      Usuń
    8. I tego Ci nikt nie zabrania, więc czemu piszesz, że ktoś Ci coś narzuca? Równie dobrze można stwierdzić że swoje zdania narzuca Ci GW, a tu proszę, okazuje się że tak sam z siebie się zgadzasz... Ciekaw jestem co byś wybrał gdyby tej gazety nie było...
      Krytykuj sobie na zdrowie. Tylko że krytykujesz różne treści, które są kierowane do ludzi wierzących, do których się nie zaliczasz i nikt Ci nie karze ani ich czytać ani się do nich stosować. Tak jak z tym adoptowaniem piłkarza...

      To w końcu mówimy o zgniłym liberalizmie czy o totalnej opozycji, bo się pogubiłem? Co do Słonimskiego, to mam wrażenie, że nie chodziło wcale o czasy przedwojenne, tylko o częste zmiany frontu ideologicznego i paszkwile na emigrację. Hemar za to mu jeszcze lepiej dojechał - "szmata pod pozorem literata"...

      A jakby nie było tej opinii, to z czym byś się zgadzał?

      Usuń
    9. A nie narzuca? Sam osobiście mi coś chcesz narzucić (nie pierwszy raz), gorzej, jeszcze gorzej, bo i zarzucić. ;)

      Tak narzuca mi się jakąś nową prawdę, np. zakaz handlu w niedzielę. I nie chodzi tu bynajmniej o mnie. Tak narzuca mi się czekanie w kolejce na zabieg usunięcia zaćmy, bo limituje się ich ilość (tu, jak i w innych przykładach, już chodzi o mnie). Tak, narzuca mi się uczestniczyć w programie 500 plus, który nie spełnia swego nadrzędnego celu. Tak, narzuca mi się poprzez podatki wspomaganie imperium Rydzyka. Mam dalej wyliczać?

      Chcesz mi powiedzieć, że uraziłem Twoje uczucia religijne tym adoptowaniem piłkarzy? :D Jeszcze na żadnym portalu katolickim nie znalazłem zastrzeżenia „Nur für katolików”. Jeśli zaś szkaluje się na nich niekatolików, tym bardziej mam prawo (osobiście uważam, że wręcz obowiązek) do takich treści się odnieść.

      A co za różnica? Jednym i drugim sloganem dziś chętnie posługują się konserwatyści z PiS. Źródłosłów nie ma tu nic do rzeczy, bo ci, którzy ich dziś używają, nadali im taki a nie inny sens.

      Wiesz jak ja lubię gdybać? Szczególnie w kwestii, co by było, gdyby nie było. Od razu mi się przypomina: Gdyby babcia miała wąsy... :D

      Usuń
    10. A więc wszystko jasne. Mylisz pojęcia. Ja nic Ci nie mogę narzucić, mogę się nie zgodzić, skrytykować, zaproponować... Natomiast narzucanie byłoby wtedy gdybym napisał, że masz natychmiast przestać pisać to co do tej pory, bo zlikwiduję Ci bloga. Nie mniej jednak nie mam żadnych narzędzi, by jakąkolwiek swoją wolę na Tobie wywrzeć, więc nic nie mogę Ci narzucić.

      No weź mnie nie rozśmieszaj. O jaką nową prawdę chodzi? Przez całe lata nie było handlu w niedzielę i ludzie jakoś żyli. Co więcej, pracownicy tyrający w niedzielę na kasach mogą powiedzieć że to im się narzuca obowiązek siedzenia w niedzielę w pracy. I ja tych ludzi rozumiem i identyfikuje się bardziej z nimi, niż z marudnym emerytem, który ma czas udać się do sklepu przez calutki okrągły tydzień.
      Jeszcze większym kuriozum jest twierdzenie że na zabieg zaćmy czekasz przez PIS. Teść czekał na endokrynologa 1,5 roku i mieliśmy oświecony rok 2013.
      Nawet to wspomaganie imperium Rydzyka, aczkolwiek wkurwia, nie jest niczym nowym, być może on też wpieprza za te pieniądze przysłowiowe ośmiorniczki (mam je nazwać liberalnymi?). Spróbuj mi teraz wykazać, że tak zwane liberalne rządy gdzieś tam, nie kradną...

      Nie darzę piłkarzy nabożną czcią, więc zdecydowanie nie. :)
      A szkoda, zająłbyś się może czymś pożyteczniejszym i rozsądniejszym, niż szkalowanie w zamian katolików. :P A ten obowiązek to właśnie wspomniana przeze mnie obsesja.

      Czyli jaki? Gdzie się posługują tym zgniłym liberalizmem, bo za diabła nie mogę sobie przypomnieć, żeby takie określenie było stosowane nagminnie na prawicowych portalach? Raz bodaj Pietrzak coś bąknął o "zgniłym zachodnim liberalizmie", mając na myśli korupcje w UE.
      Jaki inny sens ma np. znaczenie "totalna opozycja", niż negowanie całkowite wszelkich działań obecnego rządu? Bo tu akurat wydaje mi się wszyscy są zgodni.

      No właśnie, widzę że alternatywy Ci brak i prędzej byś przyjął że babcia będzie miała wąsy niż brak ukochanej gazetki. Dobrze że ja taki przywiązany do żadnego periodyku nie jestem... :D

      Usuń
    11. Jeśli nie możesz mi niczego narzucić, to dlaczego próbujesz? Po co sugestie o tym jak i o czym powinienem pisać? Gdybyś nie wiedział, w ten sposób stosujesz presję psychiczną. Gadka szmatka dla dzieci z przedszkola z tą groźbą zamknięcia mi bloga. Dyskutuj ze mną jak z człowiekiem inteligentnym, nawet jeśli do mojej inteligencji masz zastrzeżenia.

      Tak, nie było handlu w czasach komuny, systemu w pełni totalitarnym, do którego PiS chętnie by wrócił. Inna sprawa, że w czasach komuny nie było czym handlować. Widzę, że kompletnie nie znasz zagadnienia w świetle skutków jaki ten zakaz niesie. Zapytaj drobnych sklepikarz, ajk oni to uszczęśliwianie na siłę widzą.
      Nie obwiniam PiS za to, że kolejki są. Mam pretensje, że nic z tym nie robi, raczej idzie w drugą stronę, czyli wydłużania tych kolejek (coraz mniejsze limity na takie zabiegi i operacje). Szpital w Kostrzynie ogłosił, że na jakiś czas skróci kolejki z półtora roku do pół, bo dostał z budżetu miasta dodatkową kasę (150 tys.) Teraz wylicz sobie o ile mogłyby się skrócić kolejki w całym kraju, gdyby pieniądze dla Rydzyka poszły na NFZ ?!
      Znów stosujesz retorykę PiS-u. Skoro oni kradli, NAM SIĘ NALEŻY kraść więcej!!!

      Masz, wypisz wymaluj, to o czym piszę w pierwszym akapicie – typowa presja psychologiczna: „zająłbyś się może czymś pożyteczniejszym i rozsądniejszym”. Oczywiście mam się zająć tym, co Ty uważasz za pożyteczne i rozsądne.
      To nie ja szkaluję katolików, to fanatycy religijni obrażają i szkalują inteligencję tych normalnych katolików (a takich mam wśród znajomych sporo), proponując im metody rodem ze średniowiecza dla Ciemnego i zabobonnego luda.

      Proponuję Ci mały eksperyment. Wypisz w Google frazę „wPolityce, zgniły liberalizm”, a później „wPolityce, totalna opozycja”. Nawet nie musisz czytać, brakłoby Ci dziś czasu na lekturę wszystkiego.

      Usuń
    12. Mój Boże, nie sądziłem że taki ze mnie manipulator... Czy na pewno dobrze rozumiesz pojęcie presji psychicznej, (dalej znowu psychologicznej)

      Nie ma handlu w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Pewnie też się ichnie reżimy zapatrzyły na PRL. A może ich zapytać? Na razie pytałem pań ze sklepu spożywczego obok, są zadowolone. A drobny sklepikarz jak ma ochotę może sobie handlować w niedzielę, tylko ma problem z zapędzeniem do roboty swojego pracownika, jakbyś nie wiedział, więc może używaj racjonalnych argumentów.
      I uważasz że ta kasa dla Rydzyka to takie zmarnowane panaceum dla polskich szpitali? Gratuluję wyliczeń.
      Nie, po prostu nie uważam, żeby ta patologia narodziła się za PISu, choć uparcie chcesz mi wmówić że to cecha ich akurat rządów, co jest z kolei retoryką opozycji (totalnej, co by to nie znaczyło).

      Więc niech ci normalni katolicy protestują, chyba nie potrzebują adwokata ateisty?

      No zrobiłem eksperyment z „wPolityce, zgniły liberalizm” i nie znalazłem ani jednego artykułu, w którym ten zwrot się miałby niby pojawić. Masz innego googla?


      Usuń
    13. Tak, dobrze to ująłeś, taki z Ciebie manipulator. Nigdy nie miałem problemu rozpoznać presji psychicznej i manipulacji psychologicznej. Tak może być?

      Tak jak sądziłem, nie wiesz jakie są prawdziwe skutki wprowadzenia zakazu handlu w niedziele. Wiesz gdzie dziś klienci mają tego sklepikarza próbującego handlować w niedzielę? Na potęgę kupują w marketach stąd ich obroty rosną. Sklepikarzom maleją, bo nikt nawet piwa sobie nie zapomni kupić. Tu sklepik jest czynny dwie godziny i to tylko dla pijaczków, którym zabrakło fajek i mamrota. Efekt jest odwrotny do zamierzonego. Obroty marketów rosną, sklepikarze jeszcze bardziej podupadają, a przecież nie tak miało być. Ty mi tu Niemcami i Francją nie wymachuj. Jak będziemy mieli ich poziom gospodarczy i ekonomiczny – pogadamy.

      Przecież na Rydzyku się nie kończy. Już Ci raz zrobiłem wyliczankę, ile państwo wydaje kasy na bzdety a brak jest jej na to, co ważne. I weź, czytaj dokładnie – nie napisałem nigdzie, że to tylko wina PiS, twierdzę tylko, i aż, że PiS zamiast naprawiać, jeszcze bardziej dewastuje służbę zdrowia.

      Teraz rozumiem. Optujesz za szerzeniem ciemnoty, to przecież tradycyjnie polskie, takie swojskie i malownicze. Otóż, znów muszę Cię uświadomić, są portale katolickie, gdzie tego typu zabobony też się piętnuje.

      Właściwie mnie to nie dziwi. Google zna Twoje konserwatywne upodobania i Tobie takich treści nie pokaże. Gdy ja wystukam np. liberalizm, same strony katolickie i prawicowe mi się wyświetlają :D

      Usuń
    14. Doprawdy? To wytłumacz mi jeszcze, czemu na potęgę nie kupują w tych sklepikach?

      No to akurat w końcu jest prawdą, że PIS nic w tej kwestii nawet nie starał się naprawić.

      A co to jest ta jasnota? Eksperymenty na społeczeństwie i wciskanie ludziom bredni, że normalne jest nienormalne i na odwrót? Ja widzę już na przykładzie zachodnich społeczeństw jakie "dobro" z tego płynie, trochę moich znajomych tam mieszka, trochę przyjeżdża. Ja nie jestem za trwaniem za wszelką cenę w przeszłości, ale zanim się zacznie propagować jakieś idee, warto choć trochę pomyśleć nad konsekwencjami.

      Dobra, nie lej wody, tylko podaj konkret - gdzie jest artykuł na prawicowych portalach z hasłem "zgniły liberalizm". Chętnie sobie poczytam, w jakim kontekście został użyty.

      Usuń
    15. Całkiem proste. Skoro ludzie teraz w soboty kupują cały towar w markecie (do którego trzeba jechać samochodem), po cholerę mają jeszcze kupować w sklepiku, gdzie i tak wszystkiego nie dostaniesz, na dodatek ceny są jakby ciut większe? Wcześniej niby było podobnie, ale nie wszystkim się chciało robić drobnych zakupów w odległych marketach. A teraz mamy tu szał sobotnich wypadów, często nawet bez potrzeby.

      Gadasz jak mój proboszcz na kazania. Zapytam: dlaczego tylu wyjechało na ten zgniły i amoralny Zachód, jakoś nie chcą wracać do tej religijno-ludowej idylli? Co się dzieje, że młodzi takim hurmem odchodzą od Kościoła? O tym ostatnim już mam napisaną notkę, może Cię oświeci :D

      Mówisz masz:
      https://wpolityce.pl/polityka/349037-nasz-wywiad-jan-pietrzak-polska-wreszcie-staje-sie-polska-protesty-wynikaja-z-leku-ze-winni-lajdactw-i-zdrady-zostana-osadzeni
      https://wpolityce.pl/polityka/377527-chyba-juz-trwale-mozemy-mowic-o-madziaryzacji-opozycji-sprezyna-autodestrukcji-nakreca-sie
      https://wpolityce.pl/polityka/377508-co-nam-mowi-wojciech-mann-o-liberalnej-inteligencji-czy-jego-raj-nie-byl-pieklem-dla-milionow-polakow

      Tak a propos lania wody, proponuję Ci lekturę tego portalu, wtedy będziesz miał pojęcie, co te określenie znaczy...

      Usuń
    16. No właśnie sobie wytłumaczyłeś sam, jak bardzo absurdalna jest Twoja teoria. To że nie kupują w sklepikach nie jest winą zakazu handlu w niedzielę (tym bardziej że te sklepiki w przeciwieństwie do marketów mogą być otwarte), tylko ogólnym trendem zaopatrywania się w marketach, gdzie jest taniej i nie trzeba łazić po 10 sklepach żeby wszystko kupić. Tłumy w marketach największe były zawsze w piątek wieczorem i w sobotę, a nie w niedzielę.

      No więc nie wiem skąd masz takie informacje, bo ja znam wiele osób które się nie zaaklimatyzowały tam wcale. Nawet jeżeli siedzą i ciułają te swoje euro, czy dolary, to niekoniecznie są zachwycone społecznymi warunkami które tam panują, wystarczy poczytać sobie polonijne fora.

      No i co tam niby mam? Jedynie Pietrzak coś mówi konkretnie o "zgniłym systemie liberalnym Balcerowicza" a nie ogólnie o liberalizmie. To jakby za mało żeby stwierdzić że na tych portalach stosuje się nagminnie określenie "zgniły liberalizm", bo w żadnym praktycznie artykule takie stwierdzenie nie pada. Natomiast krytyka liberalizmu jako takiego chyba jest dopuszczalna?

      Usuń
    17. Widać jak bardzo nie rozumiesz specyfiki małych miejscowości. Dlaczego w takim razie, gdy wszystkie niedziele były handlowe, sklepikarze nie narzekali? Powyżej mówiliśmy o presji psychicznej. Mając świadomość, że market jest otwarty w niedzielę, nikt się nie przejmował tym, że czegoś może w gospodarstwie zabraknąć. Miął alternatywę, albo kupić w sklepiku, jeśli teg obyło niewiele, albo jechać do marketu. Dziś jedną ewentualność ludziom zabrano, więc tworzy się coś na wzór „gorączki sobotnich zakupów”. I choćby sklepikarz miał otwarty sklep od świtu do nocy i tak obrotów z tego tytułu nie ma.

      Ja wiem, nie raz o tym pisałeś, tylko jakby liczby temu przeczą. A jeśli tam tak źle, dlaczego do naszego raju nie wracają? Granice im zamknęli? A wiesz jakie ma największe zmartwienie Polonia brytyjska? Właśnie, czy ich przypadkiem, w związku z Brexitem, na siłę do Polski nie odeślą.

      Mam Cię wciąż za inteligentnego i po co chcesz to zmienić? Szukaj wszystkich synonimów „wstrętnego” Zachodu. Mnie się nie chce czytać tych wszystkich artykułów po raz enty by Ci takie miejsca wskazać. Uwierz mi, wolę szukać podobnych, ale świeżych bredni...

      Usuń
    18. Ale czemu mamy oceniać zjawisko pod kątem Twoich jednostkowych obserwacji?

      Ale jakie liczby? Chodzi o to co się komu podoba. Niektórym nie podoba się w Polsce i uważasz że wszyscy którym się nie podoba wyjeżdżają?

      To ja się odwołam do Twojej inteligencji, skoro moja szwankuje i podpowiem Ci nawet że każda przeglądarka ma opcję wyszukania, dzięki której możesz w tekście bardzo szybko określenie znaleźć. Nie chodzi o szukanie synonimów, bo możesz sobie wtedy podczepić każdą krytykę liberalizmu, żeby udowodnić swoje racje. Ja pytam konkretnie o zwrot "zgniły liberalizm", licząc, że inteligent taki jak Ty to zrozumie i mi wskaże ten dokładnie zwrot w podlinkowanych artykułach, a nie będzie zgrywał greka, gdy jasno widać, że ten zwrot nie jest w powszechnym użyciu na prawicowych portalach.

      Usuń
    19. Bo na wsiach mieszka jeśli nie połowa, to na pewno niewiele mniej Polaków i to tam funkcjonowanie małych sklepów jest zasadne..

      Liczby idące w miliny. Wśród tych, co wyjechali, zdecydowana większość nie ma ochoty wracać.

      Nie napisałem, że nie jesteś inteligentny, tylko że usiłujesz moje zdanie na ten temat zmienić. Otóż, niejednokrotnie fraza „zgniły liberalizm” czy „zgniły zachód” (co de facto ma takie samo znaczenie), nie występuje jako konkretna zbitka, częściej wynika z kontekstu całego tekstu. Piszesz: „gdy jasno widać, że ten zwrot nie jest w powszechnym użyciu na PRAWICOWYCH portalach” – spróbuj to doświadczenie z takimi portalami jak doRzeczy, Siec, czy niezależna.

      Usuń
    20. Widać nie, skoro nawet jak jest otwarty ludzie lecą do marketu.

      Ale powtarzam, to że nie ma ochoty wracać wcale nie znaczy że są zachwyceni tamtejszym ustrojem i liberalizmem im zależy po prostu na kasie.

      Acha, czyli Ty po prostu czujesz że tam to słowo jest gdzieś między wierszami, tak jak Jacek Hugo-Bader wyczuwał te nienawistne spojrzenia na Marszu Niepodległości. :D

      Usuń
    21. Czyli ustawa, która miała przynieś również rozwój małym sklepom, działa dokładnie odwrotnie, i to jest ok. Taj już na marginesie. Celem jej była również prorodzinność, cokolwiek to znaczy, widzisz tu jakieś zmiany?

      Jeśli komuś zależy na kasie, znaczy jest za konsumpcyjnym trybem życia, a ta cecha jest podobno odzwierciedleniem liberalnej ideologii. Może oni miłości do liberalizmu nie okazują, ale ewidentnie korzystają z jego uroków :D

      A co, nie było widać tych nienawistnych spojrzeń? Z transparentów krzyczała...

      Usuń
    22. Małe sklepy to najbardziej odczuły ulgi z jakich korzystają markety przy płaceniu podatków.

      No to jeszcze możemy do grzechów liberałów dorzucić egoizm, skoro chcesz...

      Widać, widać... do Katoli, pisuarów też.

      Usuń
    23. A to ciekawe (sic!) Przeczytaj: http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/920351,podatek-od-handlu-karny-podatek-od-handlu-w-soboty-male-sklepy-ustawa.html
      Ale nawet gdyby było tak jak twierdzisz, to nie polega to na obniżeniu podatków sklepikarzy, ale na podniesieniu podatków marketom. Zaiste sklepikarze się cieszą :D

      A gdzie Ty ten egoizm widzisz?

      Usuń
    24. No i co to ma do rzeczy? Przecież nie o tym mówię w ogóle, zresztą ten projekt nigdy nie wszedł w życie i przeczytaj sobie dlaczego.

      http://wgospodarce.pl/informacje/29467-unia-europejska-zablokowala-podatek-od-handlu

      A tu sobie rozjaśnij sytuację jeśli chodzi o markety:

      https://www.podatnik.info/publikacje/supermarkety_unikaja_placenia_podatkow_w_polsce_jak_rzad_zamierza_temu_zapobiec,moja_firma,optymalizacja_podatkowa,289308

      Tak po prawdzie to chyba PIS był pierwszy, który w ogóle chciał walczyć z tą sytuacją.

      Sam napisałeś że konsumpcyjny tryb życia jest odzwieciedleniem liberalnej ideologii.

      Usuń
  2. "Ponieważ religia właściwie nie pozwala na nic, " - jak to nie pozwala na nic, skoro pozwala na wszystko, co jest zgodne z nauczaniem Kościoła. :) Nie zawsze może to nauczanie tak ściśle "do przecinka czy kropki" wynika z Pisma św., o czym przykładowo świadczą żarliwe dyskusje niektórych Twoich Komentatorów, ale to jakby inna bajka. :)

    Ale poważniej, to także wydaje mi się, że wolność to jednak możliwość wyboru między dobrem i złem, a nie ograniczenie do wyboru dobra (pod groźbą jakichś sankcji), na dodatek zdefiniowanego przez innych, którzy "wiedzą, że wiedzą" to lepiej. Dlatego tak bardzo ważny jest nieustanny rozwój własnej wiedzy i świadomości w tym zakresie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej frazy użyłem na potrzeby felietonu i... podniesienie suspensu ;)

      W mojej ocenie, między dobrem i złem (których nie da się jednoznacznie zdefiniować) jest cała gama stanów pośrednich, niejednokrotnie ze sobą sprzecznych. I tu się z Tobą zgodzę, gdy piszesz, że niedobrze, gdy ograniczenia wyboru dokonują Ci, którzy „wiedzą, że wiedzą” lepiej.

      Usuń
  3. A propos Jamesa Watsona, oto jego "perełki": https://liorpachter.wordpress.com/2018/05/18/james-watson-in-his-own-words/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak naprawdę to wolność nie istnieje, tylko my sobie z tego nie zdajemy sprawy.
    Bo nawet jeśli możemy myśleć co chcemy to w sytuacji, gdy nie możemy tego powiedzieć głośno bo naruszymy tym pewne obowiązujące tabu, to ta wolność myśli też jest jakby iluzoryczna.
    Miłego;)
    P.S.
    Szkoda wątroby i nerek za zalewanie się w trupa, zwłaszcza,że to niczego nie zmieni;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem fanem „Westworld”, gdzie w drugim sezonie problem wolności, wolnej woli jest szczególnie uwypuklony. Tam też próbują udowodnić, że nie ma wolności. Mam jednak inne zdanie, choć oczywiście uważam, że nasza wolność jest mocno ograniczona. Mimo to istnieje.

      Mogę Cię zapewnić, że zrezygnowałem z tego trupa. Używam alkoholu w umiarkowanych ilościach, ale za utratą świadomości nie tęsknię :D

      Pozdrawiam pięknie.

      Usuń
    2. Nie znam "Westworld", nie oglądam.Moja logika mi dowodzi, że tak naprawdę wolności nie ma- zawsze od czegoś/kogoś jesteśmy zależni.Trudno nawet uchwycić moment, w którym tę wolność utraciliśmy.
      No to fajnie, że przyoszczędzisz wątrobę i nerki;)))
      Miłego;)

      Usuń
    3. Twoja wolność polega na możliwości wyboru między tymi zależnościami. Jedynie w momencie narodzin nie masz nawet takiego wyboru.

      Taaa, zaoszczędziłem. Ale mój kumpel mówił mi, że jak się napił, to zaraz widział dalej. Coś jest w tym na rzeczy, skoro ja dziś pijący bardziej niż umiarkowanie – widzę coraz gorzej... :D

      Usuń
  5. A mnie się już od bardzo dawna wydaje, że prawdziwa wolność nie istnieje i że miał w tej materii rację Gombrowicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to jest prawdziwa wolność? ;)

      Usuń
    2. Prawdziwa, to znaczy w niczym nieograniczona.

      Usuń
    3. Nawet gdybyś była sama, zawsze coś Cię będzie ograniczać.

      Usuń
    4. Właśnie! I dlatego uważam, że nie istnieje.

      Usuń
    5. Jest jeden aspekt, który świadczy o Twojej wolności. Możesz w każdej chwili powiedzieć: "Mam to głęboko gdzieś" i popełnić harakiri, lub w innej formie uzewnętrznić swoją wolność :D

      Usuń
    6. Owszem - ale tylko pod warunkiem, że będę chciała to zrobić.

      Usuń
    7. I to jest Twoja wolność ;) Oczywiście wyolbrzymiam, ale jak pisałem Anabell, Twoja wolność polega na wyborze między zależnościami, które Cię ograniczają.

      Usuń
    8. Czyli jest to wolność nieprawdziwa.

      Usuń
    9. A co rozumiesz przez wolność prawdziwą?

      Usuń
    10. Po prostu w o l n o ś ć.

      Usuń
    11. Czy wybór między jednym ograniczeniem a drugim to też wolność? W końcu to wolny wybór ;)

      Usuń
    12. Nie. Istnienie jakichkolwiek ograniczeń (nawet jeśli mogę między nimi wybierać) zaprzecza istocie wolności.

      Usuń
    13. Podobno góry nie sposób przesunąć, a wystarczy trochę więcej trotylu ;) Ograniczenia są po to, aby je usuwać lub omijać. Pełny wybór.

      Usuń
    14. A jednak niepełny, Asmo. Jednak nie. Istnieją sprawy, których ani trotylem nie załatwisz.

      Usuń
  6. Ja jestem ostatnio po obejrzeniu pewnego filmu wiec twoje przedstawienie wolnosci wyboru, kojarzy mi sie z tym co obejrzalam.

    Nazisci mieli wolnosci wyboru. Wybrali po swojemu.. wybral, oceniajac po ichnemu, dobrze, wybrali zgodnie ze swymi przekonaniami... Ba, ten wybor zaskutkowal pewnymi bardzo powaznymi zmianami w zyciu wielu ludzi. czesto tragicznymi zmianami....
    Ot takie nic, wybor pogladow, partii wiodacej, na ktore liberalowie owczesnej Europy przymkneli oko- nawet co niektorzy liberlni widzieli w nazizmie sile przeciwko zagrazajacemu ludziom komunizmowi....
    Czy tej wolnsci wyboru nie mozna bylo ograniczyc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę Aniu, nie było takich doświadczeń jakie zgotował ludziom niemiecki nazizm. Dlatego dziś pewne opcje nawet u liberałów nie przejdą. Na dobrą sprawę, możesz mieć nazistowskie poglądy, pod warunkiem, że ich nie będziesz rozpowszechniać, nie będziesz do nich agitować. W końcu nikt Cię nie zmusi by nie mieć nawet najbardziej skrajnych poglądów. Do Ciebie należy decyzja, co z nimi zrobisz, ale trzeba ponosić tego konsekwencje. Za propagowania niebezpiecznych poglądów grożą konsekwencje prawne.

      Usuń
    2. Czyli sam widzisz jak to z ta wolnoscia bywa. Kiedys mieli ja wieksza, chociazby mowiac o kwestii pogladow i ich wyrazaniu. Wraz z rozwojem cywilizacji i demokracji, nabieraniem przez swiat odpowiednich doswiadczen owa wolnosc sie zaweza. Wolnosc pogladowa sie zaweza... propagowania pewnych pogladow, tresci etc.
      W myslach zawzse jest czlwoeik wolny, tyle tylko , ze mysl to motor, sila i wylazi roznymi bokami. Wytwarza emocje a to znowuz to teren tak niebezpieczny jak pole minowe, co wiudac zreszta chociazby na blogach , w dyskusjach politykow...

      Wraz z azwezaniem nam wolnosci pogladowej- co wlasciwe, co nie wlasciwe w pogladach, otwieraja ludziom drzwi do wolnosci obyczajowej ...
      Powiedz mi, jak ty jako liberal czujesz sie w owym zawezaniu nam poletka swiatopogladowego, a jak czujesz sie jako konserwatysta w owym rozwijaniu nam poletka w wolnosci obyczajowej?

      Usuń
    3. Ale niby co widzę? Widzę, że przez liberalizm wolność jednostki staje się coraz większa, bo wbrew temu, co piszesz, drzewiej, jak daleko by nie sięgać, było z nią zawsze źle, a nawet gorzej. Nazizm nie wziął się z nadmiaru wolności, a z biedy i zagrożeń komunizmu. Naprawdę nie wiem z jakiej Ty perspektywy patrzysz, pisząc: „Wraz z rozwojem cywilizacji i demokracji, wolność się zawęża” ?! Żaden system polityczny czy gospodarczy nie zapewniał Ci tyle swobody i wolności jak demokracja liberalna. Jeśli się mylę, wskaż mi przykłady.

      Tego też nie pojmuję: „wraz z zawężaniem nam wolności poglądowej (?) - otwierają się drzwi wolności obyczajowej” (sic!) Jest dokładnie odwrotnie, czego przykładem są rządy PiS.
      I w sytuacji kiedy Kościół i rząd zawęża nam wolność w ujęciu liberalnym, tym gorzej się czuję. Konserwatyzm i rozwój wolności obyczajowej?! Aniu, konserwatyzm tu najbardziej zawęża naszą wolność, nie tylko obyczajową ale i kulturalną, również ideologiczną.

      Usuń
    4. A mnie zawęża wolność liberalizm. :) Bo ja się z jego założeniami nie zgadzam, natomiast bardziej mi odpowiadają wartości konserwatywne. I co, mamy impas chyba?

      Usuń
    5. Ty sobie tylko imaginujesz, że liberalizm zawęża Ci wolność. Liberalizm nie zabrania Ci go nie lubić, ba pozwala Ci kultywować swój konserwatyzm. Jedyne, czego od Ciebie się wymaga to poszanowania innych. Ale jeśli i to dla Ciebie za dużo, to śmiem twierdzić, ze z Ciebie nie jest nawet konserwatysta, jesteś autokratą.

      Usuń
    6. @
      Asmo:)
      Liberalizm wymaga poszanowania liberalizmu, nie konserwatyzmu. Liberalizm konserwatyzm wysmiewa. Zwalcza przeciwnika poslugujac sie rozmaitymi srodkami.
      Kiedy szanujesz liberalow to tak ma wlasnie byc, kiedy wysmiewasz konserwatyzm to tak w oczach liberalow byc powinno, bo wysmiewanie , obsmieszanie, wyhahiwanie ludzi to najskuteczniejsza, ponoc cywilizowana bron.... Taka bronia poslugujesz sie Asmo wlasnie ty , udawadniasz to i pokazujesz w swoich postach. Chesz byc szanowany? Szanuj innych:))

      Mi sie wydaje, ze kiedys pogladowo wszystko bylo bardziej jasne. Byly sobie pewne idee nie tak bardzo rozbudowane , rozczlonkowane jak obecnie i ponazywane na rozmaite sposoby... do takich ideei ludzie dorosli i takie sobie glosili. Nie mowilo sie wtedy o poprawnosciach politycznych- cos takiego wowczas nie sitnialo. Prowadzilo sie po prostu polityczna gre. W zamierzchlych czasach jezeli jakiemus wladcy cos sie nie widzial oto nie debatowal czy to bedzie poprawne czy nie- skazywal na szafot i koniec, cial leb ( oczywiscie bardzo brutalne i ja tej metody nie popieram, ale uslyszalam kiedys od historykow, ze byla ona metoda czystsza, niz to , co dzieje sie obecnie). Czy to bylo bardziej brutalne niz to, co dzieje sie obecnie... mysle ze obie owe rzeczy sa podobne w wydzwieku. Teraz nie mozna jak wladca dawniej, wiec na swe emocje trzeba znalezc sposob. I czyni sie wsio zagmatwanym, politycznie poprawnym.

      Kiedys obyczajow byl niefanie. Miejsce kobiety w swiecie, dzieci, zwierzat, pol duszy, bezrozumnosc, patriarchat... teraz zas poszerzylo sie wszystko i ludzie konserwatywni np.: pod wzgledme seksualnym, ktorzy na migdalaca sie parke, gdyby nie ich liberalizm , zastosowali by kalacha ( twoje slowa) - moga miec we wspolczesnosci pod gore.
      Sami nie jestesmy jednolici wewnetrznie. Liberalizm miesza sie pod pewnymi wzgledami z konserwatyzmem i tak dalej:))

      Jak wiec postepowac z przeciwnkiem Asmo?:)) Wysmiewac?

      Usuń
    7. Aniu:
      Jeśli nie znasz zasad liberalizmu, błagam, nie powołuj się na nie. Nie wiem skąd Ty te wiadomości o liberalizmie zdobyłaś, ale w moim odczuciu to są brednie przeciwników tej ideologii. A wystarczy chociaż zajrzeć do Wikipedii... Nie pisz o wyśmiewaniu, bo to nazywa się ścieraniem poglądów i takie metody stosują wszystkie ideologie, a ponieważ liberalizm jest stosunkowo młody, to nie on je wymyślił. Już starożytnie chrześcijanie „wyśmiewali” się z pogan... a o liberalizmie wtedy nikt nie słyszał.

      Jeśli coś poglądowo jest jasne, to znaczy, że jest bardzo niedobrze, bo wtedy właśnie ścina się głowy, pali na stosach itp. Tak a propos gilotynę wymyślili... twórcy liberalizmu :D Ale to dzięki liberalnym ideom dziś nikt Ci nie zetnie głowy, za to że jesteś politycznie jesteś niepoprawna, nikt Cię nie weźmie w niewolę i nie zrobi z Ciebie nałożnicy pana. To dzięki tym ideom nie wolno mi strzelać z kałacha do tych, których zachowanie mi się nie podoba. Konserwatyści zaś chętnie by Cię przykładnie ukarali za, w ich ocenie – niemoralne zachowanie.

      Liberalny Asmo pozwala Ci się z niego wyśmiewać przy założeniu, że możesz się spodziewać z jego strony tego samego, w myśl dewizy: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” :D

      Usuń
    8. @ Asmo:)

      "Liberalny Asmo pozwala Ci..."

      Nie jestes liberalny- nie w takim pojeciu w jakim ja to postrzegam. Poza tym jakos nie pasuja mi okreslenia typu: "liberal", "konserwatysta", "libertyn".... LIBERAL - taka etykiete sobie przyczepiles i tak chcialbys aby ludzie ciebie postrzegali. Pod pewnymi wzgedmai jestes liberalem, pod innymi, w skrytosci serca, wylazi z ciebie konserwa. To ze nie bierzesz kalacha i nie uzywasz w sytuacjach obyczajowo dla ciebie nie do zniesienia, tego nie powoduje twoj liberalizm, ale wychowanie w okreslonych zasadach... wykwitöych w naszej europejskiej kulturze na podwalinach chrzescijanstwa i tak, a nie inaczej, przez wchowujacych cie przodkow pojetych.

      Czasami moge nazwac siebie liberalka, libertynka, a czasami konserwa ze mnie wylazi, przywiazanie do tradycji... :))

      Usuń
    9. Osobowy liberalizm wynika z chęci i z przekonań. To, że nie strzelam z kałacha, to nie efekt wychowania (w rodzinie wręcz ceniono przemoc), a ze stosunku do przemocy jaki w sobie sam wyrobiłem, oczywiście zarówno na podstawie literatury jak i własnych doświadczeń. To, że nie jestem libertynem nie wynika z tego, że mam gdzieś zakodowane cechy konserwatysty, ale z poznania etyki. To, że nie ma we mnie dziś konserwatyzmu, to też wynik tych doświadczeń. Nie myl mojej postawy etycznej z którymkolwiek z tych nurtów. Żaden z nich nie ma monopolu na takie postawy. Najczęściej jest tak, że zarówno libertynizm jak i konserwatyzm to dwie przeciwstawne skrajności. A każda skrajność to niebezpieczeństwo. Jak mówił mój sławetny kolega Jasiu: „nadgorliwość i przejaskrawienie są gorsze od faszyzmu” i ja się z nim w pełni zgadzam. ;)

      Usuń
    10. Nie bierzesz pod uwage tez czasow w ktorych byles wychowywany. Na bicie bylo wowczas przyzwolenie, wiec nie zwalaj az tak na swa rodzine... po prostu takie czasy. A nie ze rodzina **ujowa:))
      I nie prawda jest, ze gdzie indziej bylo lepiej i bardziej cywilizowanie.
      Absolutnie nie. Znam ludzi i ich historie zycia z innych czesci swiata, ie tylko Polski, wiec uwierz mi. Bicie to byla dawniej najskuteczniejsza metoda wychowawcza.
      Dobrze, ze ludzieopd tego odchodza:))
      Jasiu mowi tak jak Kaziu, Wiesiu, Basia... jak wielu znanych mi. Po prostu znane powiedzonko.

      Usuń
    11. Właśnie czytałem na pewnym portalu katolickim, gdzie wywyższają dawne metody wychowawcze (z biciem dzieci – bo tak nakazuje Biblia), więc mi nie mów, że to komunizm tylko na bicie zezwalał. Aż mnie korci o takich metodach wychowawczych coś napisać, choć wiem, że będzie larum, że znów na katolicyzm nalatuję ;)

      Ja nigdzie nie napisałem, że kiedyś było lepiej, wręcz przeciwnie, to liberalizm walczy z przejawami przemocy i ksenofobii

      Pewnie masz rację, ale mój Jasiu jest sławetny ;)

      Usuń
    12. Bo ty nawolujesz, jak sam napisales , na katolicyzm. Zobacz juz masz takie zafiksowanie na kosciele KK, ze nie uzywasz stwierdzenia "chrzescijanstwo", a wszystkiemu winny katolicyzm. Z tego co sie orientuje protestanci byli ponoc jescze bardziej siermiezni w sprawach wychowawczych.
      W czasach komuny walczylo sie z kosciolem. Komunisci zezwalali np.: na usuwanie ciazy, byli pod tym wzgledem libertynami, ale kiedy biegalo o rodzine to jednak dzieci z rodzin rozwiedzionych nosily przydomek "dzieci z rodzin rozbitych". Inwigilowalo takie rodziny, jak dzieciak narozrabial to wiadomo dlaczego, bo zyje w niepelnej rodzinie. Zaloze sie , ze z twojego punktu widzenia to chronienie rodziny nie ma podzialu na komune, chrzescijanstwo tylko jest jedno KATOLICYZM winny tym rozbiciom i inwigilacjom i temu calemu syfowi swiata.
      Ty masz , za przeproszeniem i bez obrazy- sprany mozg - kiedy biega o twego ideologicznego- wyimaginowanego wroga:))

      Metody dawne, wychowawcze to nie sprawa katolicyzmu , ale to sprawa naszego rozwoju jako ludzi, naszej obyczajowosci i swiadomosci. Jestesmy na etapie keidy uwalniamy zwierzeta. Wiemy, ze maja emocje, czuja, rozumieja jakos, keidys nie bylo to takie jasne... niedlugo, byc moze, bedziemy wszyscy wege... i bedziemy bronic praw owadow do zycia... ludnosc sie rozwija:))

      Usuń
    13. I o tej agresji. W Azji nie ma rozbudownego chrzescijanstwa, jest w mininalnym procencie. Tam kroluje buddyzm. Tam tez ojcowie stosowali pas na dzieci, zony, pija, cpaja, rozwodza sie, usuwaja niechiane ciaze,. A jakie potrafia krwawe rzezie swym ludziom sprawic . W Kambodzy wycieto polowe spoleczenstwa... Ciekawe z powodu jakiej ideologii? Masz pomysl? Nie mow, juz wiem....

      Usuń
    14. Dlatego, katolicyzm, że w Polsce jest podobno 90 proc. katolików, a te pozostałe religie nie cechuje żaden klerykalizm ani uzurpacja jedynie słusznej moralności. Nie mogę pisać o klerykalizmie chrześcijańskim, bo ta cecha dotyczy tylko katolicyzmu. Nie mogę pisać o hipokryzji hierarchów chrześcijańskich, bo ci inni w ogóle się nie odzywają i takim uogólnieniem mógłbym ich faktycznie obrazić. Ale spokojnie. Na blogu pewnej wiernej Kościoła zielonoświątkowców, też daję autorce popalić za to, że Kościół katolicki oczernia zdecydowanie bardziej niż ja.

      Z historią u Ciebie słabo niestety ;) Od 1950 roku tak zaostrzono prawo do aborcji tak, że niemal do połowy mojej kariery zawodowej prześladował mnie tak zwany wyż demograficzny. Dopiero 1856 te obostrzenia poluzowana, przy czym tylko jedna przyczyna była kontrowersyjna: ze względu na ciężką sytuację materialną przyszłej matki. Nigdy tych obostrzeń nie zlikwidowana.

      Błagam, nie przypisuj mi postaw, które domniemasz. Wpadasz w manierę Radka. Nigdzie i nigdy nie napisałem, że za rozpad rodzin odpowiada Kościół i to katolicki, jeśli już pisałem to, że religia katolicka przed rozbiciem rodziny nie chroni. To jednak kolosalna różnica.

      Będę jednak musiał tę notkę popełnić, aby Ci uświadomić, że religie monoteistyczne mają do dziś wpływ na stosowanie przemocy wobec dzieci. Sama się prosisz ;)))

      Usuń
    15. Kambodża okresu czerwonych Khmerów to rządy komunistyczne pomieszane z nacjonalizmem. Obie ideologie przeze mnie znienawidzone. Komunizm to de facto taka materialistyczna religia, nacjonalizm to wynaturzenie na tle narodowości. To już wiedziałaś? ;)

      Usuń
    16. W komentarzu z 19:54 powinno być 1956

      Usuń
    17. Nie mydl oczu...
      Mysmy sie "zderzyli" w naszej rozmowie na temacie : "przemoc", a nie "antyklerykalizm". Co to ma wspolnego ze soba, ze jak bedziesz pisal o klerykalizmie to obrazisz inne wyznania? Co ty tu krecisz? Co ma antyklerykalizm wspolnego z katolicka przemoca? Scislej mowiac z przemoca ludzi wychowanych w duchu chrzescijanstwa?

      Matko, co ty mi tu teraz z szescioletnim zamordyzmem jaki trwal w Polsce komunistycznej w zwiazku z zabranianiem usuwania ciazy wkrecasz , ze ja sie na historii nie znam. Faktycznie szesc lat gdzies mi bokiem przeszlo , kiedy nie mozna bylo pozbyc sie ciazy... no i na pewno owi komunisci reprezentowali wowczas moralnosc chzrescijanska? A potem sie im odwidzialo i zaczeli reprezentowac moralnosc liberalna i pozwolili? Tak sobie skakali po moralnosciach, nieprawdaz?
      Pamietam , ze kobiety w tamtych czasach tak wlasnie radzily sobie z niechciana kolejna ciaza. Gadaly sobie na rozne tematy, przy tym i na takie, a krecace sie przy nich dzieci ponoc nic nie rozumialy, wiec mozna bylo se gadac. :)

      Kambodza to tylko przyklad na agresje ludzi w swiecie w ktorym nie ma Boga, chrzescijanstwa i nie mozna owej ludzkiej agresji przypiac ani Bogu ani moralnosci ludzkiej wyroslej na chrzescijanstwie. Tylko po to byla mi potrzebna Kambodza w naszej pogawedce.


      Jezeli cenisz swoja moralnosc, a mysle ze cenisz, bo nie raz sie jakos tym chelpiles- ogolnie jestes zadowolonym z siebie czlwoiekiem. To nie rozumiem czemu czepiasz sie moralnosci chrzescijanskiej, ona jest niesamowicie zbiezna z twoja moralnoscia. Pozwole se wiec zapytac: czego w tej moralnosci nie znosisz?
      Hipokryzji? Ale to nie od chrzescijanstwa idzie... ogolnie ludzie sa hipokrytami. Nie nawidza tego w innych, ale u siebie to znosza i czuja sie z tym niezle. I nie wazne czy to chrzescijanin, buddysta, muzulmanin, komunista, czy tez ateista...

      Usuń
    18. Rzecz w tym, że ja nigdzie nie piszę o przemocy (fizycznej) chrześcijaństwa. Nawet staram się unikać tematu inkwizycji czy podboju Ameryki. Natomiast trafiłem na artykuł, na katolickim portalu, w którym pochwala się przemoc w rodzinie. Ale to nie ja ten artykuł napisałem. Autor posługuje się cytatami z Biblii. I tyle w tym temacie.

      Zupełnie nie rozumiesz. Zakaz aborcji za czasów PRL istniał od 1950 roku i trwał do samego upadku PRL, choć w nieco złagodzonej formie. Nagminne było usuwanie niechcianej ciąży w tak zwanym podziemiu aborcyjnym, choć wykonywali te zabiegi lekarze z dyplomami. Władza przymykała na to oko, ale zakaz aborcji istniał. Nie pytaj mnie z jakich pobudek go wprowadzono, bo mnie to wtedy zupełnie nie interesowało. Domyślam się, że nie chodziło tu o chrześcijańską moralność, ale o wzrost liczby ludności. Znamienny jest inny fakt – Kościół w tamtym czasie nie robił z tą aborcją żadnych problemów aż do 1986 roku.

      Przed czerwonymi Khmerami rządzili buddyści, jak niemal w całej Azji. I choć w Azji nie istniało chrześcijaństwo, to wszystkie zbrodnie popełniano w imię religii i za jej przyzwoleniem. Żadna religia nie chroni przed zbrodnią, a chrześcijaństwo jest religią i nie jest tu wyjątkiem.

      A niby dlaczego nie mam się czepiać, skoro ta chrześcijańska religia usiłuje ze mnie (i mnie podobnym) zrobić najgorszego diabła we wszechświecie? I to publicznie – oczerniając moralność liberalną, a ateistyczną w szczególności. Dlaczego mam się godzić na przyklejanie mi łatki człowieka bez moralności? Wiesz, obrażać mnie można, nawet mnie to specjalnie nie rusza, ale jeśli obrażają mnie hipokryci w sutannach i bez – to mi się scyzoryk w kieszeni sam otwiera. I choć mogę się zgodzić z Tobą, że hipokryci istnieją poza Kościołem, to po pierwsze, wcale to Kościoła nie usprawiedliwia, po drugie, jest tam hipokryzji najwięcej, po trzecie, Kościół powinien być od tej przywary całkowicie wolny, jeśli ma być nietykalny i autorytetem.

      Usuń
    19. umówmy się, że coś uściślimy:
      formalnie w PRL aborcja była faktycznie zabroniona... dopuszczalnym wyjątkiem /w latach 50 - 56/ było przerwanie ciąży w wyniku komisji stwierdzającej zagrożenie życia płodu lub potencjalnej matki, albo ciąży powstałej w wyniku przestępstwa... po 56 roku dopuszczono możliwość przerwania ciąży "w sytuacji trudnych warunków życiowych kobiety" /potocznie: "z przyczyn społecznych"/, a w praktyce wyglądało to tak, że kobieta szła do ginekologa i oświadczała, że ma te warunki trudne, ten zaś zbytnio nie wnikał w detale, tylko wypisywał skierowanie od ręki... bez żadnych komisji, bez żadnych takich bzdur...
      nie mogło być "nagminnego" usuwania ciąży w podziemiu, gdyż takie podziemie istniało marginalnie, prawie wcale... bo po co?... państwowe szpitale robiły to za darmo bez kolejek, a prywatne spółdzielnie za /pi razy drzwi/ pół przeciętnej ówczesnej pensji... zresztą to usuwanie nigdy nie było "nagminne", bzdurą też jest stwierdzenie, jakoby aborcja była traktowana "jak antykoncepcja"...
      pierwsze pomysły spatologizowania tematu, czyli ostrzejszych zakazów pojawiły się faktycznie w połowie lat 80-tych i zapewne z inspiracji kościelnej, aczkolwiek znałem przypadek dziewczyny niewierzącej i która żywiła wyraźną niechęć do K.Rz-kat.... jednak gdy sama doznała pecha będąc w trudnej sytuacji życiowej i ciążę usunęła, to zmądrzała po tym doświadczeniu i wszelkie aniti-choice'owe pomysły przestały ją nawiedzać w umyśle...
      ...
      czyli określenie "zakazana" kompletnie nic nie mówi o realnej sytuacji... np. w Czechach MJ jest formalnie zakazana /także posiadanie/, ale na poziomie faktycznym wszyscy mają ten zakaz gdzieś, nawet policja, która interweniuje tylko w przypadku grubszego handlu lub przemytu... stąd się wzięły mity na temat "legalności" MJ w Czechach...

      Usuń
    20. Piotrze:

      Niby się zgadza poza pewnymi zastrzeżeniami. Legalnie w szpitalu nikt aborcji nie zrobił. Owszem, po „po godzinach” za niemałą jak na owe czasy kasę. Większość zabiegów była wykonywana w zaciszu prywatnych gabinetów też nie za darmo. A ponieważ taki lekarz nie musiał się z tego dochodu rozliczać – mówimy o podziemiu aborcyjnym. Nawiasem mówiąc babki-znachorki też na tym polu się udzielały.

      Usuń
    21. no właśnie nie... skierowanie od ginekologa z adnotacją uzasadniającą zabieg wystarczało do wykonania zabiegu, w /państwowym/ szpitalu nikt nie kwestionował tego uzasadnienia...
      dwa przykłady znane mi /w pewnym sensie/ z autopsji:
      1. wizyta w spółdzielni dokonującej zabiegów... pacjentka opłaca wizytę u ginekologa według cennika, oświadcza, że jest w ciąży i kompletnie nie ma warunków do bycia mamusią, nawet dokładnie nie precyzuje detali tego braku warunków... po pięciu minutach wychodzi z lekarzem do recepcji, ustalają termin zabiegu na "za dwa dni"... opłata za zabieg kasowana jest tuż przed... tegoż dnia pacjentka po zabiegu wraca do domu, choć niekoniecznie, bo w razie złego samopoczucia może zostać na noc bez dodatkowej opłaty...
      2. wizyta u ginekologa w spółdzielni... pacjentka oświadcza, że jest narkomanką /kłamliwie zresztą/, doktor wypisuje skierowanie bez sadzania na samolot, bez sprawdzania, czy jakakolwiek ciąża ma miejsce... niestety nie pamiętam łacińskiej formułki uzasadnienia... tego samego dnia państwowy szpital wyznacza termin przyjęcia na nazajutrz... trzy dni później pacjentka z wypisem idzie do domu...
      ...
      aha... ad. 2.: na sali jest osiem łóżek, w opisanym przypadku jedno było wciąż wolne... przekrój pacjentek: 5 pierwszorazowych, 1 drugorazowa, 1 sześciorazowa /ewenement w tym szpitalu obalający mit na temat "aborcji jako antykoncepcji"/... a szpital duży, jeden z większych znanych w okolicy...
      ...
      oba przypadki miały miejsce w Wawie, więc nie wykluczam, że na jakimś zadupiu sprawy mogły wyglądać inaczej i nawet babcie znachorki mogły znaleźć sporadyczną klientkę...
      ale jak widać, oba opisane przypadki były jak najbardziej legalne, uprawomocniało je skierowanie lekarza ginekologa oparte na ustnym oświadczeniu pacjentki na temat "trudnych warunków"... zdarzały się przypadki, gdy lekarz odmawiał wydania skierowania, ale wtedy szło się do drugiego i po kłopocie...

      Usuń
    22. Jeśli uważasz Katowice i całą aglomerację górnośląską za zadupie – nie będę się sprzeczał ;)))
      Tematu nie znam dokładnie, bo w rodzinie był tylko jeden taki przypadek. Nikt nie szukał „spółdzielni” do rekomendowania aborcji. Poszli do ginekologa bez skierowania, nie czekali „dwa dni” tylko od razu, na poczekaniu, zabiegu dokonywano. A ten ginekolog nie maił żadnej kasy, tylko swój prywatny portfel.

      Usuń
    23. akurat nie myślałem o Katowicach, tylko o faktycznym zadupiu...
      to, jak lekarze prywatni rozliczają się ze swoich przychodów z fiskusem to jest osobna sprawa i nie dotyczy tylko ginekologów... sam miałem kiedyś jazdę z laryngologiem, do tego jeszcze ze spółdzielni, który mnie mocno skubnął i z pewnością nie odpalił działki ani spółdzielni, ani tym bardziej fiskusowi...
      poza tym nagła, niespodziewana, niechciana ciąża to sytuacja, która niekoniecznie musi sprzyjać przebieraniu w opcjach, tylko nieraz łapie się pierwszą z brzegu, nawet wtedy... nie wątpię też, że skoro taki ginekolog decydował się na nielegalny przychód wiedząc o legalnych opcjach, to był jakoś zabezpieczony na wypadek komplikacji podczas zabiegu...
      bo de facto o takiej nielegalności /miganie się od podatku// mówimy w tym przypadku, a nie o nielegalności samej aborcji...

      Usuń
    24. Ja nie neguję faktów, jak to w rzeczywistości z aborcją było, bo co było normalne w PRL-u? Dla mnie istotne są dwie prawdy: oficjalnie aborcja była zakazana i Kościół tej sytuacji (rzeczywistości) nie negował, ani nie piętnował nawet w części tak jak dziś.

      Usuń
  7. no co chcesz?... nikt nikogo do kościoła siłą nie goni, więc jest katolicka wolność, pełną gębą...
    wszystko fajnie, tylko to też jest nieprawda, gdyż w wielu szkołach dzieciaki są rozliczane z bytności na niedzielnych rytuałach i rzutuje to ich oceny ze sprawowania...
    nie ma co niszczyć klawiatury na roztrząsanie definicji wolności, jedno jest jednak pewne, że z wolnością "po kościelnemu" jest jak z wolnością wyboru koloru kupowanego Forda swojego czasu... cytował nie będę, bo wiadomo, o co chodzi...
    /tu tylko w ramach ciekawostki dodam, że Ford nigdy nic takiego nie powiedział, tylko jego spece od marketingu ukuli to hasełko sporo później/...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz: nikt nikogo nie goni? Otóż niemal każda, nawet państwowa impreza zaczyna się od mszy świętej. Szykuje się w gminie seria coroczne imprez rekreacyjno-rozrywkowych, coś jak festyny. Każda tak się zaczyna. Owszem, obecność nie jest obowiązkowa, ale tak się zastanawiam, co wspólnego z Bogiem i wiarą mają wspólnego zawody hippiczne rozgrywane w sobotni dzień, wcale nie świąteczny?

      Tego o Fordzie nie słyszałem, widać wtedy nie marzyłem o posiadaniu samochodu, albo już miałem ;)

      Usuń
    2. to "nikt nie goni" miało z mojej strony odcień ironiczny, ale samym klikaniem nie zawsze można to przekazać... owo "nikt nie goni" powtarzają ptysie, które udają, że nie widzą /być może niektórzy naprawdę nie widzą/, jak Polska coraz bardziej tonie w szambie państwa wyznaniowego... że jest to fałsz, a nawet kłamstwo podałem przykład, Ty dorzuciłeś inne, więc sporu nie ma...
      ...
      cytat przypisywany Fordowi brzmi /z grubsza/, że "klient może sobie wybrać dowolny kolor samochodu pod warunkiem, że jest to kolor czarny"...
      ta cała anegdota jest podwójnie ciekawa, gdyż poza wspomnianym wcześniej przekłamanym autorstwie dochodzi kwestia, iż pierwsze produkowane wtedy "Fordy" wcale nie były malowane na czarno, tylko na jakiś szary kolor, gdyż to była farba /lakier?/ najtańsza i najłatwiej dostępna na rynku...

      Usuń
    3. Odświeżyłeś mi pamięć z tym Fordem, coś mi tam świta ;)

      Oni (ptysie) nie uważają, że Polska tonie w czymś tam, oni są przekonanie, że po tym czymś płyniemy pod pełnymi żaglami :D

      Usuń
  8. Argumentum ad ignorantiam-portale pch 24,w.polityce,gw (no?)-granica możliwości intelektualnych interlokutorów?Ch.Murray,R.J.Herrnstein :"The bell curve",J.A.Dulaure "O bóstwach płodności albo o kultach fallicznych dawnych i współczesnych".
    postępująca zaćma umysłowa allez.

    OdpowiedzUsuń