W czasach gdy nastąpił gwałtowny wzrost produkcji broni
atomowej, Amerykanie, tak na wszelki wypadek i na potęgę, budowali swoje
prywatne schrony przeciwatomowe. To było trochę na wariackich papierach, bo
gdyby ta wojna faktycznie wybuchła, ten schron stałby się grobem dla żywych.
Promieniowanie radioaktywne nie znika tak z dnia na dzień, a ile dałoby się
wytrzymać w tym schronie? Rok, dwa, może trzy?
Będę sobie dworował, więc wrażliwi mogą
spokojnie sobie darować dalszą lekturę. Mój sławetny kolega Jasiu, gdy
gruchnęła wieść, że w strasznym tempie szerzy się Aids, na wszelki wypadek już
z nikim nie witał się przez podanie ręki. Ba!, własną żonę przestał całować.
Ale powiem wam, że to wszystko mały pikuś. Ostatnio znalazłem instrukcję1
na wszelki wypadek, gdyby któregoś z domowników opętał diabeł (sic!) Nie, to nie jest żaden żart, skoro
autorem jest niejaki o. Bogdan Kocańda OFMConv – cokolwiek te literki po
nazwisku znaczą (natomiast kompletnie nie wiem, co znaczy literka „o” przed
nazwiskiem). Biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy katoliccy księża i zakonnicy
coraz częściej straszą nas tym opętaniem, postanowiłem się zapoznać, choć w
istnienie diabła nie wierzę. I tu jest największy ból, czyli przysłowiowy bies (nie
mylić z psem) pogrzebany. Podobno ten, kto w diabła nie wierzy, na pewno jest
przez niego opętany. Więc czytam tę instrukcję nie po to, aby wiedzieć jak
postępować w takich razach, ile mieć świadomość tego, co mnie czeka, gdy
klerykalizm stanie się faktem, a mnie zakwalifikują do opętanych. Będzie w
punktach:
Goście opętanego. „Każdy kontakt opętanego z osobą żyjącą w grzechu lub zajmującą się
okultyzmem, bądź należącą do sekty, nie sprzyja procesowi wyzwolenia, a może
nawet prowadzić do pogłębienia stanu zniewolenia” – należy takie kontakty
bezwzględnie ograniczyć, nawet nie do minimum, a do zera. Właściwie nie stawiałbym
w takich razach oporu. Jakoś nie pałam chęcią kontaktu z sekciarzami, czy
wielbicielami wróżby i wywoływania duchów. Problem w tym, że ograniczono by mi
również rozmowy telefoniczne, co w odniesieniu do pozostałych punktów, też nie
jest specjalnie uciążliwe.
Muzyka i telewizja. „Osoba opętana, przebywając w domu, będzie chciała wypełnić swój czas
jakimś zajęciem. Wypełnienie wolnego czasu jest dla niej bardzo trudne.
Pozostaje wówczas telewizor i muzyka. Osoba opętana bardzo chętnie ogląda
programy telewizyjne, ukazujące przemoc, zło, pornografię, czy też audycje
poświęcone walce z Kościołem katolickim”. Tu mam problem, bo za telewizją
nie przepadam, nawet jeśli jest program o walce z KK, ale: „Nie należy nakłaniać osoby zniewolonej do
oglądania programów katolickich, ze względu na możliwość szybkiego wystąpienia
manifestacji demonicznych”. Cóż, może nie w telewizji, za to w necie często
czytam artykuły katolickie (tak jak ten omawiany) i wtedy zazwyczaj dopada mnie
rozbawienie, co chyba też świadczy o opętaniu(?) Niestety, już pod żadnym pozerem nie
będzie mi wolno słuchać muzyki religijnej, co mnie zdumiewa, bo z reguły, o ile
to nie jest a capella w moim
kościółku, gdzie każdy śpiewa jak (nie)umie, to takiej muzyki słucham chętnie i bez żadnych
objawów opętania.
Sprawy intymne. Nie wiem jak kto, ja tam w
łazience podczas własnej toalety, czy załatwiania potrzeb fizjologicznych, za towarzystwem
nie przepadem, chyba ze chodzi o miłosne igraszki z partnerką w wannie. Czytam:
„W przypadku osoby opętanej, należy
zwrócić uwagę, by w łazience nie było ostrych przedmiotów, którymi w razie
manifestacji demonicznej może się posłużyć”. Jakoś tak w okresach nawet
największego nasilenia tego opętania, gdy do nasiadówki na klopie czy kąpieli w
wannie zabieram się za lekturę dzieł
Dawkinsa, nigdy myśli samobójczych nie miałem. Czasami, gdy mi wyłączą prąd,
przez co nie mam nawet wody, dopadają mnie najwyżej mordercze zapędy, tyle że
winowajców akurat w łazience nie ma. Ale jest gorzej. Autor proponuje by drzwi
łazienki pozbawić jakichkolwiek zamków i rygli, tak aby mnie w każdym momencie
można było skontrolować! No chyba bym się wściekł...
Izolacja. Tu powiało lekkim optymizmem: „Człowiek zniewolony duchowo dalej dysponuje
prawem do wolności, nie można go zatem zamykać jak zwierzę w klatce. Towarzyszący osobie uciemiężonej duchowo winni w pierwszej kolejności uwierzyć,
że Jezus Chrystus jest Alfą i Omegą każdego czasu, również czasu
nocnego czuwania”. Słusznie, kto śpi nie grzeszy. Ale...
Sypialnia. „Pokój w którym będzie nocny spoczynek powinien być do tego
odpowiednio przygotowany. Koniecznie należy z niego usunąć wszelkie ostre
przedmioty, które w razie manifestacji złego ducha mogłyby posłużyć do
samookaleczeń lub napadów na inne osoby. Należy wcześniej wymontować szklane
drzwi z meblowych segmentów oraz wynieść wszelkie szklane przedmioty. Obrazy
świętych i krzyże, by nie uległy profanacji winny być zdjęte ze ścian, również figury
z półek meblowych”. I tu jestem prawie całkowicie spokojny. Nie mam żadnych
świętych obrazków, krzyża ani figurek. Jedyne szkło to klosz lampy i nocnej
lampki, tylko jak się poruszać w ciemnej sypialni?
Błogosławieństwo przed snem. „Należy pamiętać, by przed spoczynkiem nocnym osoba opętana przez złego
ducha świadomie przyjęła Boże błogosławieństwo wypowiedziane przez kapłana, a
gdy jest to nie możliwe, (...) nie wymaga się tego, by przed każdym spoczynkiem
kapłan nawiedzał dom osoby zniewolonej. Wystarczy, że telefonicznie udzieli
kapłańskiego błogosławieństwa” (sic!)
Powiem szczerze, jak na spowiedzi, gdyby mi przed każdym zaśnięciem ksiądz
udzielał błogosławieństwa, a szczególnie telefonicznie, objawy mojego opętania przybrałyby kuriozalny, wręcz niewyobrażalny charakter.
Wtedy już bez wątpienie sam poprosiłbym o wymontowanie oświetlenia... Niemniej,
podobno należy pytać mnie o zgodę, i to z premedytacją(!), co bez wątpienia skutkowałoby
dosłownie tym samym.
Nocne czuwanie. Pominę większość aspektów tego
czuwania, bo tego dużo, skupię się na jednym. „Należy zatem mieć w świadomości to, iż jak w Kościele katolickim
godzina 15.00 zyskała miano godziny miłosierdzia, tak dla satanistów 3.00 w
nocy jest godziną diabła. Z tego powodu towarzyszący winni w tych właśnie
chwilach wzmóc swoją aktywność, szczególnie na płaszczyźnie duchowej, trwając
na modlitwie (odmawiając różaniec, koronkę do Bożego miłosierdzia, bądź litanię
do Krwi Chrystusa)”. Powiem tak: mam bardzo czujny sen, więc gdyby mi tak o
trzeciej nad ranem, ktoś zaczął mamrotać te modlitwy, niewykluczone, że objawy
mego opętania osiągnęłyby taki sam rozmiar jak owo telefoniczne błogosławieństwo.
Ale tu gorzej, bo o ile autor błogosławieństwa jest poza moim zasięgiem, tak tego
modlącego nie chroni już właściwie żadna odległość.
Przebudzenie. „Należy również zwrócić baczną uwagę na sam moment przebudzenia. Zły
duch może bowiem wprowadzić osobę opętaną w stan podobny do śpiączki. W takim
przypadku, należy za pomocą modlitwy o uwolnienie, zwracając się bezpośrednio
do Jezusa Chrystusa, poprosić o łaskę przebudzenia”. O nic nie trzeba
prosić. Ze mną będzie jak w punkcie powyżej, gdy tylko ktoś zacznie się przy
mnie modlić w czasie mego snu.
Dziś obudziłem się wyjątkowo wcześnie.
Śniłem koszmar, że faktycznie uznano mnie za opętanego... Gdy uzmysłowiłem
sobie, że to tylko sen, że nikt mi nie zabrał nocnej lampki i nikt się obok mnie nie modli, że nikogo nie spotkam w łazience, uśmiechnąłem się
sam do siebie. Życie jest piękne, nawet gdyby te demony istniały naprawdę. A może być, że właśnie dlatego...?
Przypisy:
1 – również wszystkie cytaty za: http://www.fronda.pl/a/co-robic-gdy-zyjesz-pod-jednym-dachem-z-opetanym,111142.html
1 – również wszystkie cytaty za: http://www.fronda.pl/a/co-robic-gdy-zyjesz-pod-jednym-dachem-z-opetanym,111142.html
OFMConv - Ordo Fratrum Minorum Conventualium - Zakon Braci Mniejszych, czy coś takiego...
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ćwiczyli na kimś te zalecenia i czy pomogło. :)
A literka o przed nazwiskiem to przecież "ojciec", w zakonach to taki awansowany brat... Naprawdę nie wiesz takich rzeczy?
UsuńObjaśnienie tych literek po nazwisku można znaleźć w necie, znaczenia owego „o” kompletnie nie rozumiem. Taki z niego ojciec jak z koziej d... trąbka. Ani biologiczny ani przeszywany. Natomiast nawet gdyby uznać to za coś tytularnego, Biblia mówi wyraźnie, że „ojciec” jest przynależne tylko Bogu (jako naszemu stworzycielowi). Liczbę mnoga „ojcowie” Kościoła jest jeszcze do przyjęcia, w rozumieniu alegorycznym, co też jest mocno naciągane. Ojcami Kościoła byli apostołowie. Dzisiejszy kler można rozumieć jako opiekunów, ale czy każdy opiekun jest ojcem?
UsuńW notce, odniesienie do "o" jest czystą prowokacją ;)
Zakon Braci Mniejszych?... czyli franciszkanie... no patrzcie, a jeszcze dziś na innym forum stwierdziłem, że mam do nich pewną dozę sympatii... no, ale nie skłamałem, bo nie napisałem przecież, że do wszystkich... zresztą ten pan Kocańda wygląda mi na pewien typ idioty, który można nieco polubić za rodzaj idiotyzmu...
Usuńtak naprawdę, to owo "Conv" skojarzyło mi się matematycznie, gdyż oznacza albo uwypuklenie (powłokę wypukłą) podzbioru w przestrzeni liniowej /skrót od "convex"/, albo operację na wektorach, taki rodzaj mnożenia /skrót od "convolution"/...
ale potem pomyślałem, że może to być skrót od "convulsions", zaś cały skrót to Ogólny Fachowiec Mierzący Konwulsje, co trochę by konweniowało /conv-eniowało/ z tematem opętania, widziałem kiedyś taki film, jak opętany manifestował te konwulsje...
na szczęście zrobiłem sobie przerwę od tych dociekań i Radku oszczędził mi dalszych...
właściwie można to wszystko uznać za cały komentarz, może w wolnej chwili coś mi jeszcze wpadnie do głowy...
p.jzns :)...
Piotrze:
UsuńPamiętaj o przysłowiu: z kim przystajesz, takim się stajesz! To w odniesieniu do polubienia tego o. Kocańdy ;)
a kto tu mówi o przestawaniu?... to nie o takie lubienie tu chodzi... na przykład lubię, wręcz uwielbiam wielkie koty /mniejsze zresztą też/, ale do wejścia na wybieg tygrysa aby z nim poprzestawać stanowczo mi nie pilno :)...
Usuń;)))
UsuńFaktycznie. Jestes opetany.... matko ty moja- coz to za opetanie!!!! :)))
OdpowiedzUsuńPrzecież ja zawsze przyznawałem się do tego, że jestem opętany ;)
Usuń"o." przed to zapewne skrót od "ojciec", choć ów ojciec jest "bratem" (brakowi logiki się nie dziwimy, nihil novi sub sole w końcu). "OFM Conv." (Ordo Fratrum Minorum Conventualium) to zakon braci mniejszych konwentualnych (franciszkanie). Ani oni mniejsi, ani bracia, ani ojcowie, ani żebrzący, ale tytuły mogą robić wrażenie na maluczkich.
OdpowiedzUsuńPrzeczytawszy wskazany artykuł i Twój tekst od deski do deski, stwierdzam z niekłamaną pogardą, że porady owego o. OFM Conv. to zwykła popierdółka w porównaniu z kolegą J. - byłym mężem mojej przyjaciółki. Otóż gdy oświadczyła rzeczonemu, że zamierza się z nim rozwieść, a przyklasnęły temu ich wspólne dzieci, oświadczył, że cała czwórka uległa opętaniu, przytargał z kościoła hektolitry wody święconej i dokładnie zlał nią wszystkie użytkowane przez ofiary szatana miejsca.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, za jakiś czas okazało się, że ów szatan wcielił się we mnie, co pan J. był uprzejmy wyartykułować w sądzie. Oświadczył mianowicie, że jestem diabłem, który namówił jego małżonkę do rozwodu.
Bacz zatem pilnie, z kim się zadajesz, choćby na blogu...
Sama woda święcona na opętania nie pomaga, wiem, czytałem poczynania kilku egzorcystów ;) Tak samo jak sama modlitwa, jak błogosławieństwo czy nawet święty krzyż. Nawet razem wzięte, czasami skutkują dopiero po kilku latach. Amator, tak jak ten pan J. nie ma szans... :D
UsuńWprawdzie ja gdzieś czytałem, że w jakieś opętanej było aż dziewięciu diabłów (musiała być wyjątkowo atrakcyjna), ale jest pewien niuans. Ateistów diabeł nie zasiedla, bo i po co? Ateistę raz kiedyś opętał i to wystarczy. To wierzący mają problem, bo diabeł tak łatwo nie rezygnuje ;)
No popatrz. A pan J. taki pobożny... Najbliższym spać po nocach nie daje, bo od północy śpiewa nowenny co sił w płucach...
UsuńA czy ja, jako diablica wcielona, mogę mieć nadzieję, że jestem choć trochę atrakcyjna? Tak, wiem, jeden diabeł wiosny nie czyni, ale... może jest jakaś marna szansa?...
Naślij na niego egzorcystę, bo to też może być objaw opętania – nadmiernie i ostentacyjnie okazywana pobożność. To też wiem od egzorcystów :D
UsuńDiablice zawsze są atrakcyjne, a ten diabeł, który Tobą zawładnął, po prostu mocarny jest i zazdrosny, więc innych skutecznie odstrasza. Chociaż..., diablice doskonałe i z tym sobie radzą, jeśli mają ochotę na więcej ;)
Zasadniczo nie miewam znajomości w kręgach kleru, ale podpowiem eksżonie, szczerze wierzącej i pobożnej (tak, tak, takie przyjaciółki miewają ateistki!).
UsuńPrzyznam Ci się w sekrecie, wśród swoich przyjaciół, również wśród bliskich znajomych nie mam nikogo z takim światopoglądem. Ateistycznie jestem samotny jak palec ;)
UsuńMoże warto by zacząć promować hasło: "Ateiści wszystkich krajów, łączcie się!"?
UsuńPod żadnym pozorem !!! Zaraz powstanie nowy Kościół ;)
UsuńTo by może i nie było takie złe, pod warunkiem, że byłby dotowany przez państwo na równi z państwem watykańskim. Wtedy pewnie nawet sporo ludzi by się nawróciło... Na ateizm, oczywiście :)
Usuńgodzina 3.00 to jest najbardziej zajebista godzina... jest wtedy najciszej, powietrze najczystsze, najmniej ludzi łazi po dworze/polu, najmniej samochodów, więc czasem zdarza mi się obudzić i uciąć sobie spacerek po okolicy... najlepiej w porze roku, gdy jest ciemno... fajną strzygę można wtedy spotkać, poflirtować z nią sympatycznie... no, i w ogóle niezła jazda jest, nawet fajkowego ziela nie trzeba, bo endogenne kannabinoidy zalewają receptory pełnym strumieniem...
OdpowiedzUsuńciekaw jestem, co na to nasz Ogólny Fachowiec Mierzący Convulsje? /vide mój pierwszy komentarz w pierwszym wątku Radka/...
p.jzns :)...
Gdy byłem młody lubiłem każdą godzinę nocy szczególnie w takie noce jakie mamy dziś, szczególnie zaś w towarzystwie chętnej mi dziewczyny. Ale myślę, że tak ma większość z nas. Dziś już w pełni doceniam inne uroki nocy, czyli spokojny i długi sen, najchętniej sam w łóżku. ;)
UsuńChyba nie to zaprząta umysł świętobliwego o. Kocańdy. Wydaje mi się, że on chętnie w nocy czuwałby nad opętanym/opętaną, choć obawiam się, że prędzej czy później oddałby się w ramiona Orfeusza. Starzy ludzie tak mają.
tu mi się nasunęło boczne skojarzenie z jakąś książką Witkiewicza, gdzie autor wspomina postać gościa, który o dziesiątej wieczór wywalał z łóżka najpiękniejszą dziewczynę by iść spać i właśnie dlatego mógł prowadzić życie INTENSYWNE...
Usuńprzyznam, że mocno sympatyzuję z tą filozofią, bo od zawsze noc uważam za dość idiotyczną porę na realizację bycia w towarzystwie chętnych dziewczyn... od tego jest dzień, a w nocy się śpi... poza tymi właśnie rzecz jasna chwilami, gdy czas /jak śpiewa Roman Kostrzewski/ "Szatana przyjąć dłoń, by z życia ram wyłamać realności dzienny kicz"... jednak nie co noc, harce z Szatanem też trzeba umić sobie dawkować...
no tak, ale ja jeszcze nie jestem starym człowiekiem, więc nadal tak widzę sprawy, jak widzę...
Ja czytałem swego czasu Osho, który twierdził, że mężczyzna staje się prawdziwym filozofem dopiero po pięćdziesiątce. Domyślam się, że to jeszcze przed Tobą ;)
UsuńChyba już pisałem, jaka jest filozofia faceta około siedemdziesiątki, który się żeni z dwudziestolatką?
Ale tego chyba nie słyszałeś. Staruszek do żony (też staruszki):
Usuń- Znów jesteśmy młodzi. W niedziele sklepy zamknięte, żywność i benzyna drożeje, rządzi jedna partia, służby inwigilują, TVP kłamie, a na Zachodzie imperializm...
@ Asmo
Usuń"Domyślam się, że to jeszcze przed Tobą ;)"
A ja wam powiem panowie. Mowiac za Nowickim, ze wszystko co najlepsze jest juz za wami. Przed wami moze problemy z prostata (?) ( badajcie wiec systematycznie). Ze zdrowiem, bo z wiekiem cholernie sie sypie... to przed wami. Byc moze przed wami problemy z "upierzeniem" bo to z wiekiem tez sie sypie:))
Slaba pamiec przed wami i ... jak to mowil moj ulubiony, niezyjacy juz blogowy filozof Casanova vel Maciek, ze po piecdziesiatce czlowiek staje sie niewidoczny. Znika . Otoczenie go nie dostrzega.
Czyli mysle, ze najlepsze juz przezyliscie (p) :))
Teraz to juz tylko opetanie pozostalo :))
Przypomniałaś mi dowcip o emerytowanych górnikach (tak a propos sam nim jestem):
Usuń- Wiesz, wydaje mi się, że Barbórka jest lepsza od seksu.
- Dlaczego?
- Trafia się częściej...
Każdy wiek ma swój urok i swoje minusy. Ileż to się człowiek musiał nagimnastykować by dogodzić kobiecie (nie tylko seksualnie), bo podobno na starość... miała mi podać filiżankę herbaty , której nawiasem mówiąc, nie lubię.
o 3 w nocy u mnie ładnie zaczynają ptaki świergotać :)
OdpowiedzUsuńA któż to słucha śpiewu ptaków o trzeciej w nocy!? ;)
Usuń