czwartek, 27 maja 2021

Trzy błogosławieństwa prezerwatywy

 

  Nie, nie będę reklamował tej formy antykoncepcji, jaką jest prezerwatywa. Nie mam w tym interesu, cokolwiek to znaczy. Kiedyś w młodości, zresztą krótko eksperymentowałem, ale z fatalnym skutkiem. Podobno teraz ich jakość jest dużo wyższa, ale szczerze mówiąc tak nie za bardzo widzę okazji by to sprawdzić w praktyce. A szkoda. O tej prezerwatywie będzie w zupełnie innym kontekście, na podstawie polemiki dwóch kaznodziejów, w dodatku teologów. Owa polemika dotyczy spraw wyższych, wątek prezerwatywy jest jakby wątkiem pobocznym. Poszło o interpretację opinii byłego papieża Benedykta XVI na temat tego środka antykoncepcji, która przypomnę, jest przez Kościół bezwzględnie potępiana nie tylko w tej formie.

  Chodzi o słowa: „Mogą występować pojedyncze usprawiedliwione przypadki, na przykład kiedy prezerwatywy używa prostytutka i może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji, pierwszy odruch odpowiedzialności, by rozwinąć nową świadomość faktu, że nie wszystko wolno i że nie można robić wszystkiego, na co ma się ochotę1. Można tę wypowiedź rozumieć na trzy sposoby, przy czym od razu uprzedzę, żaden z tych „sposobów rozumienia” nie jest mojego autorstwa. To polemiczne wersje ks. Jarosława Kupczaka OP2.

  Pierwsza interpretacja opiera się na tezie, że używanie prezerwatyw czy innych środków antykoncepcyjnych przez osoby uprawiające prostytucję nie jest rzeczą niemoralną, bowiem jak mówi encyklika Humanae vitae papieża Pawła VI z 1968 roku, tylko w stosunkach małżeńskich antykoncepcja jest niedopuszczalna. Nie wszyscy katolicy o tym wiedzą, ja do tej pory też nie wiedziałem. Jest jednak ciekawiej. Ks. Kupczak ripostuje dość zabawnie: „zapytano mnie, czy w czasie seksu homoseksualnego można używać prezerwatywy. Jeśli dobrze pamiętam, odpowiedziałem, że można używać dowolnej formy antykoncepcji”, niemniej nawet ta ironia nie przesłania faktu, że w seksie pozamałżeńskim antykoncepcja ma rację bytu. Nawet to, że Katechizm KK nie akceptuje seksu pozamałżeńskiego ma tu niewielkie znaczenie. Z takiego grzechu można się zawsze wyspowiadać, a rozgrzeszenie wraz z pokutą ma się jak w banku. Mam na myśli stosowny przelew, który ma niejednokrotnie wpływ na spowiednika.

  Drugi sposób zrozumienia słów Benedykta XVI też zaskakuje. Załóżmy, że małżonek zrobił tak zwany „skok w bok” i w poczuciu odpowiedzialności o zdrowie żony od tego momentu współżyje z nią zabezpieczając się prezerwatywą. W końcu, przy odrobinie dobrej woli to da się podciągnąć pod pojedyncze usprawiedliwione przypadki, o jakich mówi były papież. Bo prezerwatywa nie służy wtedy jako środek antykoncepcyjny, lecz jest środkiem zabezpieczającym przed zarażeniem HIV. Że temu brak sensu? No, nie do końca. Jeśli kobiecie lekarz przepisze lek, którego jednym ze składników jest środek antykoncepcyjny, ale ratujący jej zdrowie, to przecież mamy do czynienia z tak zwaną wyższą  koniecznością i jest to moralnie dopuszczalne. Podobnie jak szczepionki przeciw Covid-19, o czym niedawno zapewniało Magisterium KK.

  Trzecie rozumowanie mnie najbardziej przekonuje. Używanie prezerwatywy przez mężczyznę, niekoniecznie żonatego, a korzystającego z dobrodziejstw prostytucji i okazjonalnego seksu może być wyrazem szczególnej ostrożności i wrażliwości czy dbania o higienę osobistą, co należy szczególnie docenić, i to z praktycznego punktu widzenia. Fakt, że Katechizm KK potępia seks przedmałżeński, pozamałżeński i prostytucję, co jeszcze raz podkreślę, ma tu drugorzędne znaczenie. Owo Magisterium Kościoła może potępiać w czambuł, ale tych zjawisk nie da się w żaden sposób wyeliminować. Nie ma takich mocnych. W tym miejscu muszę dodać, że choć ks. Kupczak OP te interpretacje sam przywołał, to się z nimi nie zgadza. Po prostu sam pokłócił się ze sobą, mnie się to też niejednokrotnie zdarza, więc niech nikt mnie nie posądza o to, że się wyśmiewam.

  Lekka ironia będzie dopiero teraz. Jak się do tego ma moje osobiste rozumienie słów Benedykta? Cóż, on się po prostu lekko zafiksował z powodu podchwytliwego pytania dziennikarza i ja papieżowi to akurat wspaniałomyślnie wybaczam. Kościół w swym stanowczym sprzeciwie wobec antykoncepcji oparł się tylko na jednym przekazie biblijnym: „Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obo­wiązku swego brata, a tak sprawisz, że twój brat będzie miał potomstwo. Onan wiedząc, że potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do żony swego brata, unikał zapłodnienia, aby nie dać potomstwa swemu bratu. Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i dlatego także zesłał na niego śmierć” [Rdz 38, 8-10]. Tak na marginesie, zawsze się zastanawiałem, dlaczego Bóg nie uchronił Era, brata Onana przed śmiercią, a przecież mógł? Widać strasznie lubił komplikować życie ludziom. Z punktu widzenia prawa, również kanonicznego, związek z bratową jest to przypadek powinowactwa w linii bocznej, czyli legalny. Jednak w tej historii Bóg zaznacza, że potomstwo Onana nie będzie jego. To tak jakbym ja pracował ciężko w pocie czoła na dole kopalni, a zarobek, o żonie już nawet nie wspomnę, będzie się należał memu bratu, stojącemu całymi dniami pod budką z piwem. Zaiste godne to i sprawiedliwe, i wyjątkowo logiczne. I chyba w tym sprzeciwie wobec antykoncepcji najważniejsza jest właśnie ta logika. Nic dziwnego, że i sam papież się pogubił.

 

Przypisy:
1 - https://info.wiara.pl/doc/674798.Papiez-o-stosowaniu-prezerwatyw
2 - https://wiez.pl/2021/05/21/kto-ma-racje-o-kupczak-czy-ks-tykfer-polemika/

 

38 komentarzy:

  1. Nawet nie próbuję tego zrozumieć, jak i wielu innych, czekam na wytyczne np. czy stosowanie środków na zaparcia jest zgodne z wytycznymi papieża lub innego urzędnika.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę powiedziawszy, wszystko możliwe, skoro Święte Oficjum wypowiada się na temat moralności szczepionek. ;)) Ja się obawiam, że za niedługo Oni będą nam wyznaczać dietę i pory spania...

      Usuń
    2. Musze to napisać. Przeczytałam Twoje ostatnie słowo na "s" zupełnie inaczej;) Przekaz okazał się jeszcze bardziej dobitny:)

      Usuń
  2. Cytat zaiste słodkawy, podobnie jak Alzheimer "jedynego" Boga, który wprawdzie nie zmienił żadnego przykazania, za to można zabijać i nie zabijać, cudzołożyć i nie cudzołożyć, w zależności od tego na której stronie otworzy się Biblię (albowiem czasy się zmieniły i "dlatego", tako zagrzmi czujny i wierny katolik). Lepiej by się tę książkę czytało, gdyby nie nie odłożyły się na niej bogobojne, bezsensowne interpretacje, jak warstwa starego tłuszczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś lubi baśnie mocno okraszone horrorem, to faktycznie Biblia jest najlepszą lekturą, oczywiście bez objaśnień i egzegezy oraz bez „przewodnika duchowego” (ten przewodnik to podobno warunek konieczny). Czytałem ją tak pierwszy raz i przyznam, że wrażenia były piorunujące ;) Tak piorunujące, że drugie czytanie, już z objaśnieniami i wyjaśnieniami – niczego nie zmieniło.

      Usuń
  3. Biblia? Zbiór przepisów na temat "jak zjeść ciastko i mieć je nadal?"
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca mnie przekonałaś ;) W moim mniemaniu to przepis na ciastko, którego nie wolno zjeść...

      Usuń
  4. nie moje małpy, nie mój cyrk, innymi słowy co mnie obchodzi katolicka moralność w temacie prezerwatyw i seksu w ogóle?... tak więc na pewno do tej dyskusji się nie wetnę... za to jako bezstronny obserwator odnoszę wrażenie, że pan B XVI jakby bronił się przed wkrętką i jego odpowiedź zabrzmiała w stylu: "jak już musisz kogoś zbić, to tak zbij, żeby mu kości nie połamać"... i trzeba przyznać, że nie jest to pozbawione pewnej logiki, coś w stylu "polityki redukcji szkód" na poziomie jednostki...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że Benedykt XVI bardziej chciał powiedzieć, że jeśli zgrzeszysz, to przynajmniej daj „świadectwo”, to ostatnio bardzo popularna metoda ewangelizacji.

      Usuń
  5. Ja natomiast zacząłem się zastanawiać, jakie to ciekawe - że w odpowiedzi na tekst ateisty i antyklerykała, padają cztery komentarze osób, których jak widać kościelne podejście do antykoncepcji i prezerwatyw nie dotyczy. Zresztą trudno się dziwić, bo większość katolików również nie zwraca na kościelne zakazy uwagi, więc temat jest moim zdaniem dyskusją o czymś martwym, poruszanym jedynie w gronie teologów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomijając fakt, że owa notka nie ma nic wspólnego z antyklerykalizmem, wytłumaczenie jest proste. Wierzący nie mają odwagi o tym dyskutować, dlatego, że zakazu antykoncepcji, jak słusznie zauważyłeś, nie rozumieją.

      Ale wbrew pozorom problem wcale nie jest martwy, jak tu usiłujesz sugerować. Nie wiem czy o tym napiszę, ale mnie kusi. Ordo Iuris już pracuje nad ustawą bezwzględnie zakazującą stosowanie środków antykoncepcji hormonalnej, ze wskazaniem na wczesnoporonną, tak przy okazji zakazu i karania turystyki aborcyjnej.

      Usuń
    2. Antykoncepcja wczesnoporonna? To jakby sprzeczność, bo antykoncepcja jest zapobieżeniem ciąży, a nie jej usunięciem, nawet na wczesnym etapie przy pomocy tabletki.

      Usuń
    3. Nie ja ten termin wymyśliłem, ale masz rację jest w tym pewna sprzeczność, choć z drugiej strony ciąża nie trwa kilka dni, więc niejako poprzez analogie, zapobiega trwaniu ciąży.

      Usuń
    4. spoko, wiemy o chodzi, TheLoo po prostu użył ichniego żargonu, który tak nazywa pigułkę "po", która wcale nie jest "poronna"...
      toć świetnie wiemy, że oni pewne pojęcia odkręcają po swojemu, sztandarowy przykład to "za życiem /pro life/", które jak wiadomo nie jest za życiem, ale wręcz przeciwnie..

      Usuń
    5. p.s. niemniej jednak trzeba się pilnować, co się mówi/pisze, bo im właśnie o to chodzi, aby ludzie myśleli w określony sposób...

      Usuń
    6. Manipulujesz DeLu. Antykoncepcja nie zapobiega trwaniu ciąży (nawet kilkudniowej), ale do ciąży (nawet kilkudniowej) nie dopuszcza. To jednak zasadnicza różnica.
      Choć pewnie są i tacy, którzy przerywając ciążę nawet wielotygodniową uważają, że to antykoncepcja ….

      Usuń
    7. Otóż to, każdy ma się prawo pomylić w zalewie nowomowy. Przyznałem się bez bicia. ;)

      Mario, nic nie manipuluję. Owo przyrównanie tabletek poronnych do antykoncepcji wymyślili antyaborcjoniści, narzucając innym pogląd, że aborcja jest traktowana jak antykoncepcja.

      Usuń
    8. Dzień po - czytam, że stosowana gdy nie doszło jeszcze do zapłodnienia, ale też gdy nowo powstały zarodek nie zdążył się jeszcze zagnieździć w macicy... czyli to tak nie do końca ich żargon. Ale generalnie ostatnio temat stał mi się całkowicie obojętny. To wszystko kwestia nomenklatury.

      Usuń
    9. faktycznie temat jest przedyskutowany do deda, "do białej kości", a rzeczywistość skrzeczy swoje i jakoś sobie trzeba radzić, tylko czemu, skoro może być normalnie?...

      Usuń
    10. Właśnie o tę normalność chodzi. Tyle, że różnie definiowaną.
      Rademenes ma rację, że to kwestia nomenklatury, a nie istoty sporu o początek życia ludzkiego.

      Usuń
  6. "Mogą występować pojedyncze usprawiedliwione przypadki, na przykład kiedy prezerwatywy używa prostytutka i może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji"

    Wypowiedź tą uważam za raczej dziwną. Ale jeżeli Benedykt tak sądzi, to cóż.

    Jeżeli chodzi o Onana to według prawa lewiratu ,dotyczy to tylko pierwszego syna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałem zrozumieć sens tego zdania i nic z tego, co dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że ze mnie teologa nie zrobią ;)

      Nawet jeśli to pierwszy syn, to i tak nic to zmienia. Dziś wiemy ponad wszelką wątpliwość, że taka sytuacja jest niemożliwa inaczej niż przez sztuczne zapłodnienie mając do dyspozycji nasienie zmarłego. Starożytni są usprawiedliwieni, oni nic o tym nie wiedzieli, więc Bóg mógł wszystko. Ale dziś powoływanie się na ten zapis to czysty absurd.

      Usuń
    2. Co jest niemożliwe?

      Księga Powtórzonego Prawa 25

      5.Jeśli bracia będą mieszkać wspólnie i jeden z nich umrze, a nie będzie miał syna, nie wyjdzie żona zmarłego za mąż za kogoś obcego, spoza rodziny, lecz szwagier jej zbliży się do niej, weźmie ją sobie za żonę, dopełniając obowiązku lewiratu. 6.A najstarszemu synowi, którego ona urodzi, nadadzą imię zmarłego brata, by nie zaginęło jego imię w Izraelu.

      I po co komu nasienie zmarłego?

      Usuń
    3. Jeśli w takim sensie, a to co innego. ;) Tyle, że Bóg pokarał śmiercią Onana za coś innego niż niechęć nadanie synowi imienia brata.

      Usuń
    4. Mógł odmówić
      Wtedy powinien zostać dopełniony obrządek chalicy

      Chalica [חליצה‎ ] - jest to ceremonia uwolnienia wdowy po bracie, który zmarł bezdzietnie, od poślubienia jednego z żyjących braci Dew.25:5-6 (małżeństwo lewirackie – Ibum). Wdowa musi podejść do szwagra, zdjąć but z jego prawej nogi, odrzucić precz, napluć przed nim i wygłosić zdanie: „Tak się postępuje z człowiekiem, który nie chce odbudować domu swego brata".
      wiki.pardes

      Usuń
    5. No chyba ,że wdowie brat męża się spodobał, wtedy mamy problem 😉
      Bo ona buta nie zdejmie.

      Usuń
    6. He, he…, ciekawe kto te obrządki wymyślił i w jakim celu?
      Jak to dobrze, że nie mam brata i bratowej jędzy, i nie podlegam tym obyczajom. Przecież prędzej dałbym się zabić jak ten Onan ;))

      Usuń
  7. Wyznam, że cytowane przez Asenatę słowa Benedykta XVI uważam za sensowne.
    Rozumiem to w ten sposób - musisz dostosować się do moich zasad (zasad prostytutki) bo nie jesteś na swojej, naturalnej, ścieżce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he. Ale gdzie tu wspomniana moralizacja, skoro mówimy o moralności katolickiej, bardziej niż chrześcijańskiej? To się w końcu niewiele różni od ironicznej uwagi ks. Kupczaka na temat antykoncepcji w relacjach homoseksualnych.

      Usuń
  8. Tamar i Judah - bo to o nich w opowieści o Onanie chodzi.
    To tak cudownie pokrętna historia, dałbym za nią szanownym biblistom nagrodę Nobla :))
    Postaram się nie skomplikować sprawy... Otóż najważnieszą sprawą w rodzie Abrahama było zachować pierwotne, boskie, błogosławieństwo. Teoretycznie proste - pierworodny, ale ani razu się nie udało :))) Pierworodny Abrahama to Ismael, ale Sara doprowadziła do wygonienia go na pustynię a błogosławieństwo dostał Izak.
    Pierworodny Izaka do Ezaw, ale jego matka - Rebeka - preferowała młodszego, bardzo bystrego, Jakuba, i wymyśliła jak oszukać ojca i Jakub dostał błogosławieństwo. To było chyba zgodne z wolą Bożą gdyż Bóg bez oporów nadał mu imię - Izrael.
    Pierwszy syn Jakuba - Ruben - tu jeszcze ciekawiej, błogosławieństwo dostaje dopiero czwarty syn - Juda. Tu obyło się bez przekrętów, ale poszło jeszcze gorzej. Judah ma najwyraźniej nieudanych synów, Era i Onana i Bóg zabija ich żeby zapobiec dalszym komplikacjom, ale daje też wskazówkę - Tamar da Judzie właściwego następcę. Żeby to się stało musi ona podstępem dać się zapłodnić swojemu teściowi, i potem już wszystko leci po bożemu. Proste ;)
    Wniosek - działania Boże są zupełnie nieprzewidywalne, ludzie muszą odgadywać boskie intencje i korygować to co się stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież napisałem w notce, że Bóg uwielbia komplikować życie ludziom i byłoby naprawdę zabawnie, gdyby temu nie towarzyszyła śmierć i upokorzenie. Niemniej w pełni się z Tobą zgodzę – za intrygę należy się Nobel ;) Dziś tasiemcowe seriale, czy jak to się nazywa – opery mydlane – nawet jej nie dorównują.
      Dzięki za te odnośniki do innych historii biblijnych. Ciekawe wnioski ;)

      Usuń
    2. Bóg wybrał Izaaka
      Księga Rodzaju 17,19

      Ezaw odstąpił swoje pierworództwo
      Księga Rodzaju 25,29-34

      Usuń
    3. Ruben obcował z żoną ojca
      Księga Rodzaju 35,22

      Symeon i Lewi
      Księga Rodzaju 34,25-31
      Zemsta na Sychemitach za gwałt na Dinie

      Z tych powodów następowała utrata pierworództwa

      Usuń
    4. Dzięki za wyjaśnienia Asenato. Właśnie skończyłem lekturę wymienionych przez Ciebie fragmentów ;)

      Usuń
  9. Prowadziłam kiedyś warsztaty z osobami mającymi w przyszłości być nauczycielkami przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie", czy jakoś tak. W pewnym momencie jedna z nich wpadła podekscytowana, żeby podzielić się badaniami stwierdzającymi, że prezerwatywy nie zapewniają 100%towej przed zakażeniem AIDS. Triumfowały. Radowały się, kiedy mnie było smutno. Po tym incydencie nie bardzo przykładałam się do zajęć. Pomyślałam, że z tej mąki to nic dobrego się nie wypiecze. Zakalec tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było zapytać czy wiedzą ile zachoruje bez prezerwatywy, i nie tylko na AIDS oraz ile będzie więcej zabiegów aborcji? Nie wiem czy wtedy ich tryumf trwałby dłużej niż kilka sekund.
      I pytanie, kto wtedy by klął?

      Usuń
  10. Uważam to za bardzo zabawne, że Kościół bardziej trzęsie się nad tą prezerwatywą niż nad seksem pozamałżeńskim. To coś w stylu ,,żeby mieć chociaż szczątkową kontrolę nad tym, co robią ludzie (bo z seksu przecież nie zrezygnują, a potrzebny jest też do stworzenia dzeici), to chociaż zrobimy zbiór zasad, jak należy ten akt seksualny przeprowadzić.
    Jeszcze bardziej dziwi mnie to, że są ,,uzasadnione wyjątki od reguły'' i można w jakimś tam przypadku prezerwatywę stosować. Nigdy o tym nie słyszałam. Za to pamiętam, jak ksiądz nastraszył moją koleżankę, która brała środki antykoncepcyjne na wyrównanie hormonów, trądziku i okropnych bóli, że pójdzie do piekła, bo te ,,dolegliwości'', które leczy antykoncepcją, to bóg sprowadził na nią jako sprawdzian, czy da radę się oprzeć pokusie skorzystania z antykoncepcji. Ten sprawdzian według księdza oblała, bo powinna potępiać środki antykoncepcyjne bardziej niż troszczy sięo swoje zdrowie. Kościół nie jest za bardzo jednomyślny w tych swoich wytycznych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, aby Kościół był w stanie opracować jednolity system moralny, który byłby możliwy do zaakceptowania i respektowania przez wszystkich, nawet jeśli to tylko wierzący. To musiałoby doprowadzić do skrajnej ortodoksji, choć w Polsce są takie zapędy.
      Ja też byłem totalnie zaskoczony możliwości użycia prezerwatywy w jakichś szczególnych przypadkach ;) Ale trzeba z góry zastrzec – seks pozamałżeński jest grzechem, więc i te wyjątki są wyjątkowe.

      Usuń