Może nie tyle świat stanął na głowie ile święty Kościół katolicki w Polsce. Polskie media obiegła niedawno lakoniczna informacja, że abp Jędraszewski zabronił księżom zapraszania dzieci do swoich mieszkań1. Mam opóźniony zapłon, więc za bardzo się taką informacją nie przejąłem, ot, jeszcze jeden zbieg marketingowy z gatunku tych „ku chwale Pana (i ogłupiałej jego homiliami owczarni)”. Dekret wydany przez abp. Marka Jędraszewskiego nosi tytuł „Reguła poszanowania godności i dóbr osobistych bliźniego, szczególnie dzieci i młodzieży oraz osób bezradnych, w Archidiecezji Krakowskiej”. Dopiero gdy przeczytałem, że nad tym dokumentem pracowano 1,5 roku, i że będzie obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku pomyślałem: DeLu sprawa jest poważna i trzeba się jej przyjrzeć, ale pamiętaj – bez „Wyborczej”.
I wiecie co?!
Treść tego ważnego dokumentu dowodzi,
że polski Kościół katolicki zrzesza(ł) księży i zakonników debili, takich na
poziomie wczesnej szkoły podstawowej (jeśli kogoś uraziłem może mnie
zadenuncjować do prokuratury za obrazę uczuć religijnych). No bo jak nazwać tę
grupę zawodowców, którzy potrzebują szczegółowej
instrukcji czego im nie wolno w przestrzeni publiczno-społecznej? Ja się
wcale nie dziwię, że oni potrzebują aż dwóch miesięcy na zrozumienie tego
dokumentu, zawierającego kilka stron
tekstu (sic!) Dwadzieścia trzy punkty
i kilkanaście podpunktów. Tam są omówione sprawy, o których przecież do tej
pory nie mieli zielonego pojęcia:
- „Nadrzędne jest prawo rodziców i
opiekunów prawnych do decydowania i posiadania pełnej wiedzy o dzieciach,
dlatego należy zadbać o posiadanie zgody rodziców na podjęcie pracy np.
duszpasterskiej” innymi słowy – to nie rodzic ma się tłumaczyć dlaczego
dziecko nie będzie chodzić na religię. I katechecie nic do tego.
- „Zabronione są m.in. zbyt częste i
długie spotkania z małoletnimi, zapraszanie i przyjmowanie ich w mieszkaniach
duchownych, odwiedzanie dzieci bez zgody rodziców. Kapłani nie mogą też, nie
mając pisemnej zgody opiekunów, przewozić dzieci własnym samochodem, chyba, że
wymaga tego ratowanie życia lub zdrowia” – przecież to są podstawowe sprawy
związane z relacjami z obcymi sobie dziećmi. Kochający bozia nie może być tu żadnym usprawiedliwieniem, ani
okolicznością łagodzącą.
- „Zakazane są rozmowy z dziećmi o
dojrzewaniu, płciowości, doświadczeniach w tej dziedzinie oraz opowiadanie o
własnych doświadczeniach seksualnych” – czyżby abp Jędraszewski tolerował
doświadczenia seksualne swoich podwładnych? Tylko tak nieśmiało zapytam: gdzie
jest ten celibat, za złamanie którego grożą poważne konsekwencje kanoniczne?
A teraz już prawdziwe kuriozum: „W odniesieniu do wszystkich wiernych w regule zapisano, że zabrania się wszelkich form przemocy i naruszania godności oraz dóbr osobistych drugiego człowieka. Chodzi m.in. o zakaz kierowania życiem duchowym drugiego człowieka niezgodnie z nauczaniem i tradycją Kościoła Katolickiego, zakaz stosowania przemocy psychicznej i emocjonalnej, w tym psychomanipulacji, stalkingu, mobbingu, uzależniania emocjonalnego, szantażu, wymuszania decyzji, uwodzenia czy izolowania od innych oraz złego traktowania ze względu na narodowość, rasę, wygląd, wykształcenie, poglądy polityczne lub przymioty osobowości”. Czyli jak arcybiskupie – sam sobie zabroniłeś prześladowań osób LGBT i ateistów?! Pewnie dlatego potrzebujesz tych dwóch miesięcy, aby gorliwą modlitwą i pokutą wyrwać z siebie te diabelskie przywary. Ja mam wprawdzie złe mniemanie o noworocznych zobowiązaniach, ale tu wyjątkowo trzymam za ciebie arcybiskupie kciuki, choć to pogański zwyczaj, zaś wierzących namawiam do szturmu modlitewnego w tej intencji.
I jeszcze to (choć z żalem pomijam wiele ciekawy innych wątków): „Zabronione tworzenia środowisk o charakterze sekty, (...) nieproporcjonalne do winy karanie i wyznaczanie pozasakramentalnych pokut, poniżanie i wyśmiewanie. Zakazane zostały rozmowy, podteksty i żarty o charakterze erotycznym, podglądanie, podsłuchiwanie i niezgodne z prawem wykorzystywanie nagrań, podszywanie się pod innych i ukrywania stanu duchownego w złym zamiarze” to już spuentuję tak: jeśli arcybiskup zna takie przypadki, a muszą być nagminne, skoro je w dekrecie wymienia, to ja się z ręką na sercu poprawię. Cofam owo określenie „debile” i zastąpię je innym: „banda zboczonych hipokrytów”, a tym razem nie dotyczy to wysokich rangą członków KEP.
Na Boga Jedynego!, przecież te zakazy i nakazy są zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego i Kodeksie Prawa Kanonicznego, oraz stanowią clou moralności chrześcijańskiej i dziś abp Jędraszewski musi o nich przypominać polskiemu klerowi specjalnym dekretem! Najzabawniejsze jest to, że to ja podobno jestem antyklerykałem, który w swej rzekomej nienawiści do księży oskarża ich o same nieprawości. Tymczasem Jędraszewskiemu do pięt nie sięgam, bo o trzeciej części przewin kleru nie miałem zielonego pojęcia, Wprawdzie mowa tylko o diecezji krakowskiej (tak mimochodem przypomnę – pani Barbara Nowak jest kuratorem oświaty, silnie uzależniona od tej diecezji), ale należy przyjąć, że taki dekret jest potrzebny w każdej polskiej diecezji.
PS. Gdyby ktoś się nudził w sylwestrową noc, szczególnie polecam pełny tekst dekretu (jest w linku)
Przypisy:
1 – całość wraz z cytatami za: https://krakow.tvp.pl/57674952/zakaz-zapraszania-i-przyjmowania-maloletnich-w-mieszkaniach-duchownych oraz
https://diecezja.pl/aktualnosci/regula-poszanowania-godnosci-i-dobr-osobistych-blizniego-szczegolnie-dzieci-i-mlodziezy-oraz-osob-bezradnych-w-archidiecezji-krakowskiej/