piątek, 31 grudnia 2021

I świat znów stanął na głowie

 

  Może nie tyle świat stanął na głowie ile święty Kościół katolicki w Polsce. Polskie media obiegła niedawno lakoniczna informacja, że abp Jędraszewski zabronił księżom zapraszania dzieci do swoich mieszkań1. Mam opóźniony zapłon, więc za bardzo się taką informacją nie przejąłem, ot, jeszcze jeden zbieg marketingowy z gatunku tych „ku chwale Pana (i ogłupiałej jego homiliami owczarni)”. Dekret wydany przez abp. Marka Jędraszewskiego nosi tytuł „Reguła poszanowania godności i dóbr osobistych bliźniego, szczególnie dzieci i młodzieży oraz osób bezradnych, w Archidiecezji Krakowskiej”. Dopiero gdy przeczytałem, że nad tym dokumentem pracowano 1,5 roku, i że będzie obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku pomyślałem: DeLu sprawa jest poważna i trzeba się jej przyjrzeć, ale pamiętaj – bez „Wyborczej”.

  I wiecie co?! Treść tego ważnego dokumentu dowodzi, że polski Kościół katolicki zrzesza(ł) księży i zakonników debili, takich na poziomie wczesnej szkoły podstawowej (jeśli kogoś uraziłem może mnie zadenuncjować do prokuratury za obrazę uczuć religijnych). No bo jak nazwać tę grupę zawodowców, którzy potrzebują szczegółowej instrukcji czego im nie wolno w przestrzeni publiczno-społecznej? Ja się wcale nie dziwię, że oni potrzebują aż dwóch miesięcy na zrozumienie tego dokumentu, zawierającego kilka stron tekstu (sic!) Dwadzieścia trzy punkty i kilkanaście podpunktów. Tam są omówione sprawy, o których przecież do tej pory nie mieli zielonego pojęcia:
- „Nadrzędne jest prawo rodziców i opiekunów prawnych do decydowania i posiadania pełnej wiedzy o dzieciach, dlatego należy zadbać o posiadanie zgody rodziców na podjęcie pracy np. duszpasterskiej” innymi słowy – to nie rodzic ma się tłumaczyć dlaczego dziecko nie będzie chodzić na religię. I katechecie nic do tego.
- „Zabronione są m.in. zbyt częste i długie spotkania z małoletnimi, zapraszanie i przyjmowanie ich w mieszkaniach duchownych, odwiedzanie dzieci bez zgody rodziców. Kapłani nie mogą też, nie mając pisemnej zgody opiekunów, przewozić dzieci własnym samochodem, chyba, że wymaga tego ratowanie życia lub zdrowia” – przecież to są podstawowe sprawy związane z relacjami z obcymi sobie dziećmi. Kochający bozia nie może być tu żadnym usprawiedliwieniem, ani okolicznością łagodzącą.
- „Zakazane są rozmowy z dziećmi o dojrzewaniu, płciowości, doświadczeniach w tej dziedzinie oraz opowiadanie o własnych doświadczeniach seksualnych” – czyżby abp Jędraszewski tolerował doświadczenia seksualne swoich podwładnych? Tylko tak nieśmiało zapytam: gdzie jest ten celibat, za złamanie którego grożą poważne konsekwencje kanoniczne?

  A teraz już prawdziwe kuriozum: „W odniesieniu do wszystkich wiernych w regule zapisano, że zabrania się wszelkich form przemocy i naruszania godności oraz dóbr osobistych drugiego człowieka. Chodzi m.in. o zakaz kierowania życiem duchowym drugiego człowieka niezgodnie z nauczaniem i tradycją Kościoła Katolickiego, zakaz stosowania przemocy psychicznej i emocjonalnej, w tym psychomanipulacji, stalkingu, mobbingu, uzależniania emocjonalnego, szantażu, wymuszania decyzji, uwodzenia czy izolowania od innych oraz złego traktowania ze względu na narodowość, rasę, wygląd, wykształcenie, poglądy polityczne lub przymioty osobowości”. Czyli jak arcybiskupie – sam sobie zabroniłeś prześladowań osób LGBT i ateistów?! Pewnie dlatego potrzebujesz tych dwóch miesięcy, aby gorliwą modlitwą i pokutą wyrwać z siebie te diabelskie przywary. Ja mam wprawdzie złe mniemanie o noworocznych zobowiązaniach, ale tu wyjątkowo trzymam za ciebie arcybiskupie kciuki, choć to pogański zwyczaj, zaś wierzących namawiam do szturmu modlitewnego w tej intencji.

  I jeszcze to (choć z żalem pomijam wiele ciekawy innych wątków): „Zabronione tworzenia środowisk o charakterze sekty, (...) nieproporcjonalne do winy karanie i wyznaczanie pozasakramentalnych pokut, poniżanie i wyśmiewanie. Zakazane zostały rozmowy, podteksty i żarty o charakterze erotycznym, podglądanie, podsłuchiwanie i niezgodne z prawem wykorzystywanie nagrań, podszywanie się pod innych i ukrywania stanu duchownego w złym zamiarze” to już spuentuję tak: jeśli arcybiskup zna takie przypadki, a muszą być nagminne, skoro je w dekrecie wymienia, to ja się z ręką na sercu poprawię. Cofam owo określenie „debile” i zastąpię je innym: „banda zboczonych hipokrytów”, a tym razem nie dotyczy to wysokich rangą członków KEP.

  Na Boga Jedynego!, przecież te zakazy i nakazy są zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego i Kodeksie Prawa Kanonicznego, oraz stanowią clou moralności chrześcijańskiej i dziś abp Jędraszewski musi o nich przypominać polskiemu klerowi specjalnym dekretem! Najzabawniejsze jest to, że to ja podobno jestem antyklerykałem, który w swej rzekomej nienawiści do księży oskarża ich o same nieprawości. Tymczasem Jędraszewskiemu do pięt nie sięgam, bo o trzeciej części przewin kleru nie miałem zielonego pojęcia, Wprawdzie mowa tylko o diecezji krakowskiej (tak mimochodem przypomnę pani Barbara Nowak jest kuratorem oświaty, silnie uzależniona od tej diecezji), ale należy przyjąć, że taki dekret jest potrzebny w każdej polskiej diecezji.

PS. Gdyby ktoś się nudził w sylwestrową noc, szczególnie polecam pełny tekst dekretu (jest w linku)

 

Przypisy:
1 – całość wraz z cytatami za: https://krakow.tvp.pl/57674952/zakaz-zapraszania-i-przyjmowania-maloletnich-w-mieszkaniach-duchownych oraz
https://diecezja.pl/aktualnosci/regula-poszanowania-godnosci-i-dobr-osobistych-blizniego-szczegolnie-dzieci-i-mlodziezy-oraz-osob-bezradnych-w-archidiecezji-krakowskiej/

 

22 komentarze:

  1. "Tam są omówione sprawy, o których przecież do tej pory nie mieli zielonego pojęcia:
    - „Nadrzędne jest prawo rodziców i opiekunów prawnych do decydowania i posiadania pełnej wiedzy o dzieciach, dlatego należy zadbać o posiadanie zgody rodziców na podjęcie pracy np. duszpasterskiej” innymi słowy – to nie rodzic ma się tłumaczyć dlaczego dziecko nie będzie chodzić na religię. I katechecie nic do tego."

    Cos tu przekombinowales. Tu nie chodzi o tlumaczenie sie rodzica, bo jak rodzic nie bedzie chcial to nie napisze kartki, ze dziecie moze chodzic na katechezy i nikomu nic do tego. Rodzic w przypadku kiedy chce aby dziecko skorzystalo z lekcji religii ma poswiadczyc podpisem, ze wyraza zgode na uczeszczanie swej pociechy w tego typu zajecia.
    Normalna szkolna praktyka.
    Szkola ostatznio chce miec potwierdzenie na wszystko. Pamietam jak mialysmy wytworzyc karteczki z tekstem proszacym rodzicow ( czy tez informujacym rodzicow) , czy wyrazaja zgode na umieszczenie danych dziecka w dzienniku. Rok , miesiac, dzien urodzenia, adres zamieszkania... Dziennik to pierwszy informator nauczycieli- jak cos sie dzialo, trzeba bylo sciagnac natychmiast rodzica to z dziennika dane sie sciagalo. potem wynikl problem, ze jesli rodzice sobie nie zycza to nie mozna takich danych umieszczac. I to bylo hen przed RODO.
    Zabezpieczaja sie katecheci. Mozesz chodzic na religie, jesli rodzic na to wyrazi zgode, w innym przypadku nie mozesz. Rodzic musi wiedziec z kim masz do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie przekombinowałem. Ty opierasz się na przepisach i takie są. Tylko praktyka w większości szkół jest zupełnie inna – rodzice muszą pisać oświadczenia, że ich dziecko nie będzie chodzić na religię. To dlatego arcybiskup umieszcza (przypomina) ten przepis w swoim dekrecie, gdyż był nagminnie łamany. Zresztą i tak jedna kwestia jest nieuregulowana – imprezy religijne na terenie szkoły, lub szkolne „wypady” do kościoła.

      Innymi słowy, Twoje ostatnie zdanie jest lekko pokrętne. Na religię chodzisz, gdy rodzice to zadeklarują, tyle, że to nie jest zabezpieczenie dla katechetów – a właśnie dla rodziców. Skąd rodzic może wiedzieć kim jest katecheta lub katechetka? Więc nie chodzi o osobę prowadzącą a o sam przedmiot religii.

      Usuń
    2. Praktyka nie moze byc inna. Pamietam po mojej robocie. Papiery musialy byc tip-top. W papierach musialo wsio grac. Papier to podstawa- papier i praktyka. Na lekcje nie przychodzisz , jesli rodzice nie dali zaswiadczenia. Z mojego punktu widzenia- nie zabiegalabym o wielka ilosc uczniow na moich zajeciach. Niech bedzie ich garstka, ale niech wspolpracuja- przyjemniej sie wtedy pracuje. Cisza, spokoj, zero rozrob, glupich tekstow.... cos jak na zajeciach kompensacjynych, czy rehabilitacyjnych.

      Wydaje i sie,ze ten... jak mu tam(?) abp Jedraszewski wydal cos w stylu "kodeksu przypominajacego" dla nauczycieli religii, kaplanow- niech tak bedzie.

      Wiesz. Obecny swiat traktuje ludzi jak debili. Jezeli im powiesz , pouczysz, wydasz dokument , z ktorym maja sie zapoznac ( sa roboty gdzie przeczytanie takich dokumentow jest obowiazkiem i potwierdzenie owego przeczytania podpisem) i cos niespodziewanego sie wydarzy, wowczas mowione jest : "Sam sobie winien, bo zasady zna tylko wedlug nich nie postepuje. Instytucja, zaklad pracy , fabryka ... maja w danej sytuacji czyste rece".
      To jest bardzo dobre, kiedy pracownik chcialby sie domagac odszkodowan od firmy. Sam sobie winien, nic nie dostanie bo to nie zaniedbanie firmy, szefow - organizacji zakladu - tylko samodzielne ( nieposluszne) przekroczenie zasad, nieposluszenstwo. Odpowiedzialnosc jednostkowa, nie zbiorowa.
      Wiesz, ze u nas w toaletach wisza zafoliowane instrukcje obslugi szczotki do czyszczenia sedesu po zrobieniu czegos grubszego?:)) Bo ludzie to debile. Moze ktoremus zapragnie sie umyc tym czyms zeby? Kto tam wie:))

      Usuń
    3. Myśmy w pracy mieli raz do roku obowiązkowe, całodobowe szkolenie BHP. A zgadnij, na jakiej zasadzie się je w praktyce łamało? Prosta sprawa, wymagano od nas wydobycia, a bez niego można było być praktycznie bez wypłaty.
      Śmiem twierdzić, że do pewnego momentu z Kościołem było podobnie, choć bez szkoleń BHP. Wymagano pełnych salek katechetycznych, obfitości przy sakramentach oraz spontaniczności przy okazji różnych ruchów religijnych. Efekt – marność edukacji religijnej i masa różnego rodzaju szkodliwego elementu. Afera zaczęła gonić aferę w związku z czym skutek stał odwrotny do zamierzonego. Sekularyzacja i laicyzacja postępują z siłą lawiny.
      Ja jestem przekonany, że ów dekret powstał właśnie dlatego, że do seminariów przyjmowano kandydatów bez żadnej weryfikacji, licząc na to, że słabi się wykruszą sami. Skutek zaś był taki, że w tym środowisku nie wytrzymywali uczciwi...

      Odnośnie tych instrukcji – nie należy zapominać, że pewne miejsca odwiedzają ludzie, którzy nigdy z nimi do czynienia nie mieli. Wiesz ile dziesięcioleci w Polsce najgorszym na świecie miejscem były publiczne i np. dworcowe toalety?

      Usuń
    4. W szkole nie moze byc wydobycia wegla tonami i ze sie podpisuje liste, ze akurat szkolenia BHP a w rzeczywistosci idzie wydobywac wegiel. Nie da rady. 18 godzin pracy ( za moich czasow) , a po godzinach walilo sie szkolenia. Dyro zwolywal rady i to byl nasz obowiazek- trzeba bylo na nich byc. A ile sie, co niektorzy namarudzili, ze musza siedziec i "pierdol" sluchac, zamiast w kapciach przed TV. Nic z tego.
      Moze to zabrzmi wrecz nieprawdopodobnie, ale ja bylam z tego pokolenia, kiedy owe wszelkie zmiany w szkolach zaczeto wprowadzac- reformy. Nie mozna bylo zasiasc spokojnie i czuc sie bezpiecznym w swym zawodzie gdyz mialo sie rozkaldy materialu napisane na lata.
      Mialam taki rok, ze mi magnez poszedl jak cholera, bo przez pare miesiecy zadnej soboty i niedzieli wolnej. Co dzien do roboty, zdarzao sie, ze poobiedziami szkolenia. W sobote i niedziele zjazd na podyplomowce. W maju zas kulminacja wszystkiego- przyjechali goscie z zaprzyjaznionego osrodka w Niemczech i oprocz pracy na etacie wszystkie poobiedzia zajete umilaniem czasu gosciom- zajmowanie sie dzieciakami- organizacja im czasu wolnego. A ze bylam bedz chlopa na karku bez dzieci, obiadow nie musialam gotowac to mi zwalili na leb taka funkcje.
      Pamietam te tony papierow do przewalenia. na serio zaczelysmy sie zastanawiac czy my to w koncu nauczycielami jestesmy czy urzednikami? A dyrekcje mielismy niezwykle skrupulatna, kiedy o papieromanie szlo. Drazala ta dyrekcja przed wszelakimi kontrolami i byla pod danym wzgledem bardziej papieska niz sam papiez.
      Dla mnie odezwa Jedraszewskiego do kaplanow to normalny dokument, jakich wiele. Przypomnienie i w razie co? Bujajcie sie wszelcy popieprzency , ktorm marzy sie skrycie w zakonach, czy tez rozmaitych parafiach, sami. Bierzcie odpowiedzialnosc za to co w was sie mnozy , nie zwalajcie tego na wspolnote kosciola. I ja tak chce- nie ma krycia, nie ma barania zbiorowej odpowiedzialnosci, bo ja takiej odpowiedzialnosci nie chce brac na siebie, jako wyznawca danej religii.

      Usuń
    5. Miałem taki rok pracy na kopalni, że było tyle wolnego, co własny urlop. Mówi Ci coś system czterobrygadowy? Górnicy mieli dobrze, dwa dni wolnego, choć niekoniecznie trafiał w sobotę czy niedzielę. Dozór kopalni zasuwał bez przerw.

      Tak sobie myślę, że kapłani i katecheci też powinni mieć co roku obowiązkowe szkolenia. Może by to choć po części ostudziło ich wielkopańskie maniery.

      Ale współodpowiedzialność Kościół narzucił sobie sam, nikt go do tego nie zmuszał. Cały czas słyszę, że Kościół to jedna wielka wspólnota i dlatego należą im się szczególne przywileje. Przywileje tak, a odpowiedzialność już nie? Znasz powiedzenie muszkieterów, katolików pełną gębą: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”?

      Usuń
    6. Masz jakas maniane na punkcie katolicyzmu, jesli juz takie zdania wtryniasz : "Znasz powiedzenie muszkieterów, katolików pełną gębą: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”?"
      Dla mnie to sie robi niepojete:(
      Muszkieterzy, figury z powiesci mieli swe zawolanie i ty to tak laczysz, ze katolicyzm? No serio ... wysiadam.
      Katecheci maja takie szkolenia jakie ma szkola , w ktorej pracuja.

      Usuń
    7. Ja mam manię, a Ty za to jesteś uczulona na słowo katolicyzm? Treść notki dotyczy tego tematu i nie rozumiem, dlaczego teraz mam od niego uciekać. Wyjaśnijmy sobie: trzej muszkieterowie to postaci fikcyjne i czy one są katolikami czy nie to jest bez znaczenia. Autorem tego powiedzenie jest de facto A. Dumas. Jeśli więc użyłem zwrotu „Znasz powiedzenie muszkieterów, katolików pełną gębą: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”” – to jest to pytanie retoryczno-ironiczne dotyczące zjawiska współodpowiedzialności wierzących, od której się migają niczym piskorze, choć stale wszystkim wokoło podkreślają, że są jednością w Kościele. Nie ma w Tobie za grosz dystansu do pewnych spraw, szczególnie zaś do wiary, którą wyznajesz.

      Katecheci w praktyce są całkowicie niezależni od szkoły, w której prowadzą zajęcia. Tak jest dziś w Polsce. Próbowałem coś na temat tych i szkoleń znaleźć. Zbyt trudne zadanie jak na Nowy Rok.

      Skoro jestem przy Nowym Roku moc serdecznych życzeń, nie tylko w tym dniu, ale w całym 2022 roku.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się o święty Kościół w Polsce nie staram, ja Go opisuję taki jaki jest.

      W pierwszej chwili miałem ochotę skasować Twój komentarz, ale doszedłem do wniosku, że dajesz fantastyczny przykład, jaki jest Kościół w Polsce. Bo słusznie zauważasz, że to nie tylko księżą, nie tylko arcybiskupi, to również cała rzesza wiernych, ślepa na to, co się w tym Kościele złego dzieje.
      Wierz w istnienie Jezusa, Chrystus to tytuł nadany mu pośmiertnie między innym przez Pawła, który stał się twórcą sekty religii judaistycznej. Ten lud boży, jak go nazywasz, sam o sobie mówi, że jest zbiorowiskiem grzeszników, co ma usprawiedliwić wszystkie podłości wewnątrz Kościoła, więc sobie daruj tę gadkę z zakrystii na tym blogu, jako i ja sobie daruje komentowanie Twoi treści.

      Prośby nie spełnię, nie odczepię się od hipokryzji i występków Kościoła dopóki ten będzie próbował oddziaływać na życie publiczne i społeczne w tym kraju. Dał Ci przykład abp. Jędraszewski ile podłości jest wewnątrz również Twojego Kościoła i ta sytuacja Cię nie oburza. Masz pretensje, że się do Jego słów odwołuję? Było jemu wygarnąć, ale nie mam złudzeń, na to Cię nie stać.

      Słusznie napisałaś: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Żebyś to jeszcze potrafiła zastosować w praktyce, ale to są dla Ciebie wyżyny nieosiągalne.

      Ponieważ Twoje pozdrowienia są nieszczere, więc ich nie odwzajemniam.

      Usuń
    2. Wyręczyłam Cię usuwając swój komentarz, abyś nie musiał brać tego na siebie.
      Za odpowiedź na mój wpis dziękuję. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
      Skoro sądzisz mnie według siebie, powstrzymam się od pozdrowień;
      pomimo wszystko - źle Ci nie życzę, a Ty myśl sobie co chcesz.
      cześć!

      Usuń
    3. Ja pintolę, ale kyrk – jak mawiała moja sześcioletnia córka (wyniosła z lekcji religii).

      Mnie Twoje opinie na mój temat ani ziębą, ani parzą, ja tylko nie rozumiem skąd w Tobie takie pokłady hipokryzji. Na co Ty liczyłaś tym komentarzem? Że będę się bił w pierś? Dzięki takim ludziom jak Ty uznałem, że ja do tej ferajny należeć nie chcę.

      Jeśli Ty piszesz: „pomimo wszystko - źle Ci nie życzę” to ja dziękuję przypadkom, że nie znasz mnie osobiście, bo dzięki temu czuję się bezpieczniejszy.

      Usuń
  3. Słyszałam o tych wytycznych i także uznałam za kuriozum, ale czy w naszym państwie cos jeszcze może zdziwić? Bo czytam jeszcze, że wedle innego biskupa, to pandemia odsunęła wiernych od kościoła... ciekawe prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba może Jotko. Mam już gotową kolejną notkę ;))
      Też czytałem, to chyba był Gądecki(?). Jak dla mnie każda wymówka jest dobra. Dobrze, że nie użył argumentu, że wszyscy zmarli na covid lub z jego powodu to ci, którzy co tydzień brali udział w mszy św.

      Najlepsze życzenia na Nowy Rok i wszystkie pozostałe dni anno domini 2022 ;)

      Usuń
  4. " sam sobie zabroniłeś prześladowań osób LGBT i ateistów?!"
    No co Ty DeLu. Tak się "na zapas" nie ciesz. Ja tam widzę w przywołanym przez Ciebie cytacie tylko "narodowość, rasę, wygląd, wykształcenie, poglądy polityczne lub przymioty osobowości”. O ateistach i osobach LGBT ani słowa... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłem, że ateistów i osób LGBT imiennie nie wymienia ;
      Ale tytuł dekrety zwiera taki fragment: „Regułę poszanowania godności i dóbr osobistych bliźniego” zaś pkt.4 mówi: „W Archidiecezji Krakowskiej, zgodnie z przepisami obowiązującego prawa kanonicznego i państwowego oraz wymogami kultury właściwej tradycji katolickiej, zabrania się wszelkich form przemocy i naruszania godności oraz dóbr osobistych drugiego człowieka, a także podejmowania wszystkiego, co może prowadzić do takiego naruszenia, a nawet do wywołania podejrzenia lub wrażenia tego typu”.
      Niemniej masz rację, powodów do szczególnego optymizmu nie ma, gdyż oprócz takich deklaracji, często zdarzają się też takie: „budzenie postaw gwarantujących szacunek wobec godności innych osób realizuje się przede wszystkim poprzez ciągłą formację duchową i ludzką wszystkich jej członków, zakładającą wierność nauczaniu Jezusa Chrystusa i Kościoła o miłości bliźniego, doskonalenie w dobru, przebaczenie, nawrócenie oraz zadośćuczynienie i pokutę za grzechy, a także przyjęcie odpowiedzialności za życie i kondycję bliźniego oraz traktowanie go z najwyższą kulturą właściwą tradycji katolickiej” – i ta tradycja katolicka mnie przeraża!

      Usuń
    2. Ale w tych fragmentach jest mowa o osobach czy bliźnich, a przecież w biały dzień, głośno w obecności kamer jasno zadeklarowano, że LGBT to nie osoby, a ideologia. Zapomniałeś? :)

      Usuń
  5. 15 grudnia ten dekret wydał... Spóźnił się dwa dni i czterdzieści lat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak nie bardzo widzę związku, bo trzeba rozdzielić sacrum od profanum. Mam na myśli profanację kościoła przez samych księży.

      Usuń
  6. Wracam, Świętoszku. I dobrze mi z tym (czego i Tobie życzę)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie to ten dekret to tylko taka zasłona dymna, że ,,widzicie, tych rzeczy nie wolno w normalnym społeczeństwie, dlatego jak was złapią na robieniu tych rzeczy, to już nie możemy was tak dzielnie bronić jak zwykle''. Mi się wydaje, że to wcale nie jest upominanie, że tak nie wolno, tylko pokazywanie całej reszcie społeczeństwa, że się swoich upomniało i postawiło piękny zbiór zasad, ale on wcale nie musi działać w praktyce- on ma dobrze wyglądać na papierze. Osobiście to chciałabym, żeby takie zasady obowiązywały (ale tak prawdziwie obowiązywały) katachetów, którzy psychomanipulacją i santażem odnośnie ocen, tresują uczniów na lekacjach. Nie mówiąc już o zajęciach wychowania do życia w rodzinie prowadzonych przez katachetów- to podpada pod manipulowanie wiedzą i faktami o inicjacji seksualnej. Mam zbyt dużo złych wspomnień o takich zajęciach szkolnych, dlatego marzy mi się wykluczenie katachetów z tych lekcji.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jestem ciekaw, czym się różni ten dekret od takiej choćby Konwencji Stambulskiej? W końcu też powinieneś się tarzać ze śmiechu, że przeznaczono ją dla debili, bo zawiera się w niej to, czego robić nie wolno i jest zakazanie prawne, tylko z zaznaczeniem, że szczególnie nie wolno robić tych złych rzeczy kobietom.

    Na Twoje nieśmiałe pytanie odpowiem - doświadczenia seksualne nie muszą się łączyć z łamaniem celibatu. wysil się i zgadnij jak to możliwe. :)

    OdpowiedzUsuń