niedziela, 6 marca 2016

Kobieto, puchu marny...



  To niejako z okazji dnia kobiet...  Znalazłem taki oto komentarz na jednym z blogów: „Zważ fakt, że mężczyźni mają jakąś mściwą satysfakcję w gnębieniu kobiet i już Adam gdy zjadł jabłko winą obciążył kobietę, a starsze kobiety mają tak samo, zamiast chronić młodsze przed tym co same przecierpiały, kultywują różne okropieństwa. I tu epoka ani wiek, nie ma nic do rzeczy bo, gdyby miały było by dziś inaczej a nie jest i nigdy nie będzie, dopóki się obie płcie nie nauczą szacunku do Boga i siebie nawzajem.” Gdyby to napisała feministka, ja bym żadnej uwagi nie poświęcił, ale i blog, i treści komentarzy wykluczają feminizm.

  Mnie w tym komentarzu uderza jednak coś innego. Autorka  pisze o równości płci opartej na szacunku Boga, czyli jak rozumiem, wzorowanej na Piśmie Świętym. W Biblii jest wiele odniesień do kobiet, ale jeśli chodzi o moją znajomość tej Księgi, nie są to zbyt pochlebne odniesienia, począwszy od samej Ewy. Zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie znajdziemy przede wszystkim opisy statusu kobiet bardzo odległe od naszych dzisiejszych wyobrażeń na ten temat. Jest wprawdzie fragment, który przytoczę w całości: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.” – list do Galatów (3,28), ale trzeba mieć świadomość tego, że on dotyczy równości kobiet i mężczyzn już w zaświatach, a nie tu – za życia na ziemi.

  Za ojca dzisiejszego Kościoła uważany jest św. Paweł i to jego opinia o kobietach na długie wieki mocno wryła się w moralność i postrzeganie płci. Posłużę się jego słowami: „Głową Chrystusa — Bóg, głową mężczyzny — Chrystus, głową kobiety — mężczyzna [1 Kor 11,3]”, „Mężczyzna — obrazem i chwałą Boga, kobieta — chwałą mężczyzny [1 Kor 11,7]” czy wreszcie „To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie znak poddania... [podkreślenie moje][1 Kor 11:8-10]”. Gdybym ja dziś wypowiedział publicznie te słowa, zostałbym bez wątpienia przez kobiety zlinczowany. A jeśli jeszcze nie, to już na pewno po: „...starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu jak najskromniejsze, winny unikać plotek i oszczerstw, nie upijać się winem, a uczyć innych dobrego. Niech pouczają młode kobiety, jak mają kochać mężów, dzieci, jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym mężom — aby nie bluźniono słowu Bożemu. [Tt 2:3-5]”

  Można się przyczepić, że to tylko słowa ojców Kościoła , przy czym celowo pomijam św. Tomasza z Akwinu, który wyrażał się o kobietach jeszcze podlej, ale przecież i Jezus traktuje kobiety obcesowo, nawet własną matkę, do której zwraca się per niewiasto (kobieto) w czym nie ma żadnego szacunku dla rodzicielki. Fakt, pogardy też nie ma, ale wyraźnie wskazuje na drugoplanową rolę kobiet. Można też wspomnieć o nierządnicy, którą chroni przed straszną śmiercią, ale przekaz kończy lakonicznym: Idź i nie grzesz więcej. Nie oszukujmy się. Religia wyrządziła wizerunkowi kobiet wiele złego, co ciąży nam (kobietom również) do dziś. Być może do ciężkich prac się nie nadają (choć znam wiele przypadków kobiet siłaczek) ale w niczym się nie pomylę twierdząc, że tak naprawdę mężczyznom w niczym nie ustępują. To, że są inne od mężczyzn tego nie podważam, ale ta inność je nie dyskredytuje. W tym miejscu nawiążę jeszcze raz do wstępu. Jeśli kobieto upominasz się o szacunek dla siebie, nie szukaj go w religii, lecz w oświeceniu. Święto kobiet ustanowiono dopiero w 1910 roku, jakby na przekór nie tylko chrześcijańskiej doktrynie...

25 komentarzy:

  1. A ja powiem tylko jedno
    - bez kobiet mężczyźni nie wytrzymają;
    mózg mężczyzny jest ułomny
    - sam nie poradzi z trudnościami świata (!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z racji mej własnej płci, musisz się zgodzić, że ja się tu akurat z Tobą w ogóle nie zgadzam :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. a może zamiast wybierać teksty Pawła, zacytuj przepiękne "Pieśni nad pieśniami"? Wspomnij o Ruth i Esterze, Betszebie, Judith... nie cytujesz Biblii, a wyłącznie listy Pawła, żeby być obiektywnym, dla równowagi trzeba podawać cytaty pro i contra. A św. Jan, a gloryfikacja Oblubienicy... Kościół Boży bez kobiet byłby jeno puchem i pudrem...
      A znane prorokinie świata protestanckiego... choćby taka Ellen White, wegetarianka..., św. Faustyna, św. Placyda, Klara...

      Asmodeuszu - jak piszesz płytki artykulik, to się nie spodziewa ode mnie, że będę ci podsuwał lektury uzupełniające, ale powiem ci, że marnie i płyciutko to ująłeś, brak ci chyba nie tylko wiedzy teologicznej, ale i mądrości Bożej, mój drogi...

      o. Alaryk

      Usuń
    3. o. Aleryk
      Powinniśmy sobie wyjaśnić, i proszę tego nie traktować jako ataku, że o treści tego bloga decyduję ja i tylko ja. Również o formie każdej notki. Nie ukrywam, miewam i większe ambicje, co do treści czy formy, ale towarzyszą temu wątpliwości, czy te większe formy nadają się na blog? Kilka akapitów to czasami i tak za dużo dla większości Czytelników, bo sam nie cierpię rozwlekłych notek. Trzeba mi więc wybierać między poważnym potraktowaniem tematu, co wymaga sporego nakładu czasu, a krótką formą, z reguły mającą charakter felietonu, który się rządzi zupełnie innym prawami, niż artykuł. Mea culpa, powinienem przynajmniej w tagu zaznaczyć czym jest dany post, i tu obiecuję poprawę.
      PS. Nie jestem teologiem i nigdy tego nie zatajałem, brak mi też mądrości Bożej, bo z Bogiem zerwałem, niemniej jestem gotów się założyć o każdą kwotę, że moja znajomość Pisma Świętego zdecydowanie przewyższa przeciętnego (dla niepoznaki nazwanego letnim) katolika.
      Łączę serdeczności (bez ironii)

      Usuń
    4. o. Aleryk - dokończenie.
      Przyznaję, już druga osoba proponuje mi „Pieśń nad pieśniami”. Mocno się nad tym zastanowię.
      Natomiast przymierzałem się już do pisania o św. Faustynie i zawsze mam te same opory, bo moja o niej opinia jest negatywna, jak do większości mistyków i mistyczek. Nie widzę potrzeby dyskredytowania osoby, która dla wierzących ma takie wielkie znaczenie.
      I już tak na koniec, budzi się we mnie retoryczne pytanie: „Czy istnienie tylu świętych kobiet, cokolwiek zmieniło w postrzeganiu zwykłych kobiet? Szczególnie w kontekście często używanego zwrotu – służebnice Pańskie.

      Usuń
    5. @Asmodeuszu.... czytaj Biblię, na prawdę polecam. Zważ li tylko, że książki nie służą do tego, by wybierać z nich cytaty na poparcie własnych, z góry określonych, tez, ale po to, aby CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM. nie czytając książek, a jedynie wyrywając z nich jakieś określone cytaty, okradasz je, nie szanujesz ich po prostu... I... niczego nie uczysz się od nich. Bo uczy się tylko ten, kto CHCE POZNAĆ I ZROZUMIEĆ książkę, którą czyta, a to wymaga wysiłku i woli.

      Co zaś do kobiet - ich imieniem nazwano kilka ksiąg biblijnych, nie mówiąc już o apokryficznych ewangeliach dla Maryji...
      Asmodeuszu, nie kryję tego, że jestem wierzącym katolikiem, pamiętaj jednak, że Biblię uznaje wiele, często bardzo różniących się odłamów protestanckich, nie jest to wiec tylko tekst natchniony przez Boga dla katolików.
      Nie wiem o jakim postrzeganiu piszesz, ja i wielu katolików nie postrzega kobiet tak, jak ty byś sugerował. Twierdzenie, że katolicyzm czy jakaś inna religia to ciemnogród, raz - że jest stare, dwa - że nieprawdziwe. To wiara wyzwala, nie -sceptycyzm. To wiara także była natchnieniem do poszukiwań dla wszystkich mistyków, proroków, twórców, artystów, filozofów... świa wziął swój poczatek z wiary, nadziei i miłości, nie z ateizmu, sceptycyzmu, realizmu, racjonalizmu. nie powołał go umysł ludzki i umysł ludzki nie ma nad nim władzy. nie ogarniesz trancendencji siedząc w ciemnej jamie swego sceptycyzm, bez względu na to czy będzie to trancendencja katolicka, gnostyczna, buddyjska, muzułmańska czy inna... człowiek wiary zawsze pozorumie się z drugim wierzacym, dlatego wiem, że łatwiej by mi było rozmawiać np. z innowiercą, niż z ateistą i racjonalistą jak ty, dlaczego?... bo w tobie duch i dusza są w uśpieniu, latencji, i trzeba by je w tobie dopiero pobudzić...

      Ora et labora
      o. Alaryk

      Usuń
    6. @Asmodeuszu, widzę po tobie, że jesteś jeszcze bardzo młody, może nie ciałem, ale duchem na pewno, wiele w tobie goryczy, żalu, zawodu. życie cię doświadczyło, rozumiem to, ale droga duchowa dopiero przed tobą, choc ciałem juz nie wędrujesz... Alaryk to moje imię w Zakonie. kiedyś nosiłem inne. I choc dziś stary, wiarę i ducha mam młode i prężne, to nas odróżnia zapewne.
      dlatego mam dla ciebie propozycję - czy chciałbyś czytać ze mną Pisma Święte? dzień po dniu, werset po wersecie...?
      Wiara bez uczynków martwa jest, a jak pisał twój ulubiony Paweł "wszystko nam wolno, ale nie wszystko pożytkiem być może"...
      Jezus nie przyszedł stworzyć system teologiczny, ale aby wypełnić Zakon, Prawo Żydowskie, Tanah. Wypełnił to, czego żaden człowiek nie mógłby nigdy uczynić. To właśnie dlatego był kimś więcej niż prorokiem (jak mówią muzułmanie czy Żydzi). To wystarczający dowód dla człowieka wiary, nie potrzeba innych.
      "Kto pozna i uwierzy zbawiony będzie". czyli najpierw poznaj, przeczytaj, dowiedz się, kto co miał na myśli (a nie co TY MYSLISZ O TYM CO ZOSTAŁO NAPISANE), a potem uwierz, wtedy zrozumiesz i doznasz oświecenia (czy jak chcą chrześcijanie - zbawienia).
      Asmodeuszku młody mój, wszystko przed tobą jeszcze, miłej lektury...

      o. Alaryk

      Usuń
    7. Zapewniam, że lekturę Pisma Świętego mam za sobą, niektóre Jego wątki wraz egzegezą. Oczywiście, książki służą przede wszystkim czytaniu, dopiero w drugiej kolejności do cytowania pewnych fragmentów, mających służyć jako przykład uzasadniający własne tezy. Tak też czynię. Domyślam się, że owo Ora et labora dotyczy tłumaczenia: módl się i pracuj (bo znam też tłumaczenie: Ład i pokój). Cóż, modlić to ja się już nie modlę ale pracy nad sobą czy wybraną lekturą nie unikam.

      Ja nie mam nic przeciw temu, że ktoś jest wierzącym, niezależnie od tego w jakiej wierze. Nigdzie też nie twierdzę, że katolicyzm to ciemnogród, mój sprzeciw dotyczy ortodoksji. Natomiast będę się sprzeciwiał tezie, że za wiedzą kryje się li tylko wiara. Ja nie zmuszam do dyskusji ze mną jako ateistą. Jeśli ktoś uważa, że z ateistą nie da się dyskutować, bo nie ma duszy, duchowości, to ja odsyłam do lektury Andre Comnte-Sponville’go „Duchowość ateistyczna”, bo mnie niekoniecznie trzeba wierzyć. Nie trzeba też wierzyć wymienionemu filozofowi, ale warto się zapoznać z jego tezami, być może zmieni to zdanie o ateistach, co nie musi być równoznaczne z ich polubieniem, ale już na przykład z akceptacją – jak najbardziej. Zauważam dość istotną różnicę między nami, i tu proszę o wybaczenie za szczerość. Bo o ile ja nie mam pretensji do uznawania siebie za kogoś nieomylnego, każdy wierzący, już niemal a priori, taką wyższością wręcz emanuje. I równie szczerze, to dyskredytuje w moich oczach mych wierzących oponentów, na ich własne życzenie. Bo jak mam traktować ten lekceważący, pouczający ton komentarzy?

      Kobiety. Ja nigdzie nie napisałem, że ta opinia, zawarta w notce, dotyczy wszystkich. Oparłem się na pewnym komentarzu, jakże znamiennym w treści, tym bardziej, że wypowiedzianym przez kobietę, katoliczkę. Jeszcze raz podkreślam, ta notka ma formę felietonu, co pozwala mi na dość dowolne potraktowanie tematu. To w felietonie jest dopuszczalne i nie daje podstaw do wyciągania zbyt ogólnych wniosków, co mi sugerujesz.

      PS. W następnej notce będzie recenzja Pieśni nad pieśniami. Gorąco polecam.

      Usuń
    8. jeszcze do o. Alaryka
      Swego czasu, ale nie na blogu, pokusiłem się o recenzję książki Pawła F. Nowkowskiego „Maryja, biografia Matki Bożej”, opartą przede wszystkim waśnie na apokryficznej Protoewangelii Jakuba, więc zapewniam, że i ten temat jest mi znany.

      Usuń
    9. Dziękuję za propozycję, nie skorzystam (przynajmniej teraz), bo akurat mam inną lekturę na tapecie, dokładnie: Emmanuel Carrere "Królestwo". Jakby w temacie :) Pismo Święte ma to do siebie, że da się je dowolnie interpretować, stąd tyle odłamów chrześcijaństwa, więc nie mam żadnej gwarancji, że Twoja interpretacja, nawet jeśli zakonnika, jest tą jedynie prawdziwą. Na domiar wszystkiego, pamiętam jaką traumę przeżyłem czytając Stary testament, więc sobie daruję.
      I jesteś w błędzie, inaczej mówiąc, tylko Twoim pobożnym życzeniem jest, abym miał w sobie gorycz, żal i zawód. Fakt, życie mnie doświadczyło, ale chyba nie bardziej niż wielu innych, niemniej dziś cieszy mnie i raduje każdy dzień, i o poranku, i pod wieczór, gdy kładę się spać z nadzieją, że jutro nie będzie gorsze niż piękne dziś.
      W tym kontekście stwierdzenie, że „wiara bez uczynków (...)” jest dla mnie bez znaczenia, bo ja tej akurat wiary już w sobie nie mam i nie jest mi do niczego potrzebna. I daleki jestem od twierdzenia, że wszystko nam wolno, bo moją zasadą jest, nomen omen, biblijne „nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe”. Ale w każdej przestrzeni. To jest ograniczenie, ale ja je akceptuję ze wszystkimi konsekwencjami. Że jest we mnie trochę kpiarza? Cóż, nigdy się za ideała nie miałem, ale takie widzenie świata czyni mnie prawdziwie wolnym, bo pozwala mi się pogodzić z własnymi niedoskonałościami i nie czyni mnie frustratem. Pozwala też akceptować „ułomności” innych.
      Za to nie bardzo rozumiem, dlaczego uważasz, że ja chcę być zbawionym w takim sensie, w jakim Ty to rozumiesz? Ja na temat Jezusa się nie wypowiadam, przynajmniej nie w sensie Jego istnienia, czy jak to określasz: „przyszedł (...), aby wypełnić zakon”. Ja Tobie tej wiary nie bronię, ba, staram się ją szanować, bo kiedyś była i moją. Tylko nie rozumiem dlaczego chcesz mnie do niej przymusić?

      Usuń
  2. Święty Tomasz, doktor Kościoła, uważał kobiety za zbiorniki na spermę i nieudane kopie mężczyzn. Wybitny był z niego doktor..
    Bardzo dziwi mnie jedna kwestia. Kościół do tej pory ma w dupie kobiety (księża to mężczyźni, ministranci to przeważnie mężczyźni, a kościelne gosposie i sprzątaczki to kobiety). A mimo to większość osób chodzących na msze to kobiety..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się tu akurat z Tobą nie zgodzę, przynajmniej z opinią, gdzie Kościół ma kobiety. Eksponowanie kult maryjnego, o którego Biblia praktycznie w ogóle nie propaguje, jest dowodem na to, że Kościół chciał w jakiś sposób podnieść rolę kobiet. Inna sprawa, że to się wymknęło spod kontroli, bo dziś dla wielu, kult Maryji jest równy randze Boga. Taki paradoksik.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Maryja to dziewica i matka -taką teą rolę poprzez jej kult przeznaczył Kościół dla kobiet.

      Usuń
  3. W kościele protestanckim sytuacja kobiet jest zupełnie inna, znam panią pastor- wykształcona, przemiła kobieta, mężatka, "dzieciata".
    Co do mądrości biblijnych i ewangelicznych- należy pamiętać, że biblia jaką znamy powstała jako kompilacja tekstów powstałych jeszcze w czasach istnienia Sumeru i była tłumaczona z języka sumeryjskiego na różne języki państw,które powstały potem na tych terenach, również na staro hebrajski.
    Wszystkie biblie i ewangelie zawsze były pisane pod potrzeby aktualnie panującej religii, kapłanów i tych co aktualnie sprawowali władzę.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze kobiety dopuszczone do posługi kapłańskiej (kobieta pastor) to dopiero XIX wiek, więc tak naprawdę na przestrzeni wieków specjalnej różnicy nie było – wyłączając celibat, który nawiasem mówiąc, nic w pozycji kobiet nie zmieniał.
      Zgadzam się, co do formy powstawania Pisma Świętego i Jego przeznaczenia, nie zmienia to faktu, że do dziś, między innymi, a może przede wszystkim, „dzięki” Biblii pozycja kobiet w społecznościach nigdy nie była do pozazdroszczenia.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Czy nie masz wrażenia, że jest w tym również wina samych kobiet? Np. zwariowanych mamusiek, które wychowują swoich synków na egoistów - nie dość, że same pełnią rolę podnóżków to jeszcze wmawiają smarkaczom, że każda kobieta jest tylko po to, by służyć facetowi. I nie robią tak z powodu tego, co nagryzmolono w biblii,bo zapewne najwyżej 0,5% czytało biblię. Powielają po prostu model jaki wyniosły z domu, tak samo jak ich matki, babki, prababki powielały wzory wyniesione z domu.
    Czasem bardzo mnie dziwi, że czasy , w stosunku do dawnych wieków bardzo się zmieniły a mentalność ludzka nieomal nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z Tobą zgodzę, to też jest wina mamusiek, jak również pewnego modelu wychowania wyniesionego z domu rodzinnego. Zgodzę się też z tym, że tylko 5% katolików czytało Biblię w całości. Niemniej ten model rodziny, ze wskazaniem roli kobiety, powstał w oparciu o przekaz Biblii, interpretowany przez kaznodziejów na kazaniach przez całe wieki. Tego nie da się zmienić nawet przez dwa, trzy pokolenia, choć i tak jestem zdumiony, że mimo wszystko dość szybko postrzeganie kobiet w rodzinie się zmienia. I tu dygresja, wbrew pozorom, fanatyczne feministki, poprzez swój radykalizm, tej zmianie przeszkadzają.

      Usuń
  5. Nowy Testament dzielę na Jezusowy (Ewangelie) i Pawłowy (listy).NT Jezusowy jest pełen odniesień do kobiet i ich "uczniostwa". kobietę To Paweł był nieodrodnym synem swojej epoki,to on i jemu podobni kobiety w żelazną klamrę posłuszeństwa zamknęli.

    OdpowiedzUsuń
  6. to chyba normalne, że nie każdy może pracować z każdej profesji. kobiet nie ma w kopalnianych wyrobiskach.... tak - to bardzo ciężka fizycznie praca. a nie zauważyłam mężczyzn pracujących jako "przedszkolanki" czy przy opiece maluchów w żłobkach. nie spotkałam mężczyzn pracujących w szpitalu jako pielęgniarz czy położnik (choć czytałam, że w Polsce tacy są)
    :) ciekawe, co by taki górnik powiedział po tygodniu pracy z grupą przedszkolaków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety pod ziemią pracowały jeszcze w latach 50 ub. wieku i powiem szczerze, nie chciałbym mieć z żadną z nich do czynienia :) Natomiast górnik jako przedszkolanka? Większość z nich ma sporą gromadkę dzieci, co być może jeszcze pod przedszkole nie podchodzi, ale...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. :) gromadkę swoich pewnie mają, ale znając życie to ich bezrobotne żony "obrabiają trzódkę"

      Usuń
  7. @Asmodeuszu - "„Nie ma już Żyda ani poganina... (3,28), ale trzeba mieć świadomość tego, że on dotyczy równości kobiet i mężczyzn już w zaświatach, a nie tu – za życia..." - cóż - po primo, nie czytasz ze zrozumieniem, bo odnosi się to do tu i teraz, nie do "zaświatów", po secundo - w Piśmie Świętym są też i heroiczne postacie kobiece :)

    zaś fragment: "ojców Kościoła , przy czym celowo pomijam św. Tomasza z Akwinu..." też nie bardzo, "Ojcowie Kościoła", to określenie, w którym nie mieszczą się Apostołowie, nie mieszaj więc, nie chcę więcej wyłapywać lapsusików Asmodeuszu, ale jak pisać to precyzyjnie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę się nie zgodzić z tym, że wspomniany cytat dotyczy „tu i teraz”. Oczywiście, przyjmując ów fragment za metaforę, można się upierać, że dotyczy on tylko równości w wierze. Problem z metaforą jest taki, że każdy czytający ma prawo do dowolnej interpretacji i będzie miał rację, jeśli potrafi to uzasadnić. Otóż, nie ma w "tu i teraz" takiego miejsca, gdzie nie ma Żyda i poganina..., mężczyzny i kobiety, nawet jeśli są równi w wierze. Wierzący mężczyzna, mężczyzną pozostaje, wierząca kobieta, kobietą. Tu akurat kłania się sprzeciw wobec gender. Jedynym takim miejscem mogą być zaświaty, gdzie ani pochodzenie, ani płeć, nie mają podobno żadnego znaczenia.
      Za to zgadzam się z zarzutem, że Apostołowie nie są ojcami Kościoła, choć i tu można mieć wątpliwości. Ściślej, dotyczące tego, co rozumiemy przez „ojcowie”. Słowo zastrzeżone w wymiarze religijnym tylko dla Boga Ojca. Rodzi się bowiem pytanie, czy papież ma prawo do tytułu Ojciec św.? Czy taki zwrot kierowany do księdza (nagminnie) ma prawo być stosowany? Ponieważ nikomu tego nadużycia nie wytykam, śmiem twierdzić, że moje zastosowanie tego określenia pod żaden paragraf nie podchodzi :)
      Łączę pozdrowienia.

      Usuń
  8. Dziś Dzień Mężczyzn
    Najlepszości Asmo

    OdpowiedzUsuń