Kilkakrotnie
postawiono mi zarzut, że krytykując ortodoksyjne chrześcijaństwo, kłócąc się o
interpretację Biblii, unikam jak ognia tematyki poematu „Pieśń nad pieśniami”.
Jest w tym trochę prawdy, bo jak niejednokrotnie podkreślałem, poezja to moja
pięta achillesowa. Nawet nie próbuję udawać, że mi się podoba, że jestem w
stanie się nią zachwycać, a już tym bardziej ją rozumieć. Może jedyny wyjątek
to Wisława Szymborska, ale jak to bywa z wyjątkami, one tylko potwierdzają
regułę. Mój główny zarzut wobec tej formy wypowiedzi to – zbyt wielka możliwość
interpretacji. Co z tego, że pięknie dobrane słowa, doskonałe metafory i
alegorie, skoro nigdy nie wie się na pewno, o co tak naprawdę chodzi.
Nie inaczej
jest z poematem „Pieśń nad pieśniami”. Poemat włączony do kanonu Pisma
Świętego, jako jedna z ksiąg dydaktycznych, ale niekoniecznie uznawany jest za
natchniony. Niejednokrotnie słyszałem opinię, że nigdy nie napisano nic
piękniejszego na temat miłości, z czym ja osobiście zgodzić się nie mogę. Bo
nawet tak prozaiczny wiersz Franciszka Karpińskiego „Laura i Filon” mnie
zdecydowanie bardziej ujął, w którym jest cała gama uczuć towarzyszących miłości –
tęsknota, niepewność, obawa, zazdrość czy wreszcie radość. Niemniej, nie mogę
nie uznać, że „Pieśń nad pieśniami” jest w jakimś sensie poematem pięknym swymi archaizmami, biorąc
przede wszystkim pod uwagę czas, w którym powstał (tu nie ma zgody, ale to bez
znaczenia).
Problem,
moim zdaniem, dotyczy różnych interpretacji tego poematu, tej mojej pięty
achillesowej. Pierwsza, to interpretacja alegoryczna, która nakazuje traktować
opisy fizycznej piękności oblubieńców i ich miłości jako przenośnię miłości
Boga – oblubieńca i Izraela – oblubienicy. I tu pojawia się dla mnie problem
wręcz niezrozumiały, gdyż fragmentami poemat jest bezdyskusyjnie erotykiem, że posłużę
się pierwszymi wersami: „Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust! [Pnp1,1,2]”
lub „Mój miły jest mi woreczkiem mirry, wśród piersi mych położonym [Pnp,1,13]”
i jeszcze „Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! Łoże nasze z zieleni
[Pnp1,16]”. A to przecież wcale nie koniec. Czy miłość Boga i do Boga może mieć
kontekst erotyczny? Gdybym to potwierdził, pewnie zostałbym uznany za heretyka
lub, w najlepszym razie, za bluźniercę.
Jest
jeszcze interpretacja typiczna. Powodowana właśnie obawami o nadmierny erotyzm treści. Z niej
ma wynikać podwójny sens, jeden odnoszący się do małżeństwa dwojga ludzi,
drugi, do związku wyższego niż ludzkie uczucia. Karkołomna to wręcz sprawa, co nie znaczy, że niemożliwa, ale
trzeba nie lada znawcy, aby te rozróżnienia wskazał i uzasadnił. Tak próbowano
zinterpretować ten poemat w średniowieczu. Miał to być dialog króla Salomona z
jedną z siedmiuset żon (sic!), córką
Faraona, tak przedstawiony, że można w nim odnaleźć sens miłości Boga do swego
ludu, a także Chrystusa do Kościoła, przy czym warto zaznaczyć, że poemat
powstał na długo przed narodzinami
Chrystusa. Tu też widać wyraźnie, jak łatwo manipulować treścią, skoro nawet
chrześcijaństwo dostosowało owe alegorie dla swoich potrzeb. Ktoś powie, że
przekaz jest ponadczasowy, niemniej skoro nie jest to poemat natchniony, ową
ponadczasowość należy rozpatrywać tylko w wymiarze artystycznym.
Wreszcie
trzecia interpretacja tzw. dosłowna, czyli bez doszukiwania się jakiejkolwiek
alegorii, pozwalająca uniknąć wszelkich dwuznaczności. Po prostu poemat jest uzupełnieniem wcześniejszych odniesień Pisma
Świętego do małżeństwa. I tu pojawia się znów ten sam problem, biorąc pod uwagę fakt, że Salomon miał siedemset żon i jeszcze do tego trzysta nałożnic. Szczerze mówiąc, najbliżej mi do tej interpretacji,
choć i tu nie mogę się wyzbyć wątpliwości. Wszystko przez to, że poświęciłem
nieco czasu na egzegezę, w której jednoznacznie wskazano na alegoryczne
odniesienia do miłości Boga, którą żywi do ludzi. By nie być gołosłownym, każda pieśń jest w
egzegezie kojarzona z losem Izraela i tu posłużę się cytatem, objaśnieniem do
pieśni szóstej: „(Pnp 8,5-14) – interpretacja alegoryczna –Izrael: Nowy obraz powrotu z niewoli (Pnp 8,5).
Izrael z natury był narodem lichym i lekceważonym przez inne narody (Pnp 8,8).
Jedynie z powodu Jahwe je przewyższał (Pnp 8,10). On to rewindykuje swe
wyłączne prawa przeciw władcom Babilonu (Pnp 8,12). Wprowadzenie do Palestyny
(Pnp 8,14). Kościół: Obraz zbawienia przez Chrystusa (Pnp 8,5); por. J 14,6;
Hbr 4,14nn. Wiersz 8,5ab liturgia stosuje do Wniebowzięcia. Miłość doskonała
(Pnp 8,6n). Chrystus płaci wysoką cenę za ludzkość (Pnp 8,12; por. 1 Kor 6,20;
1 P 1,18n). Zgoda Oblubienicy wobec całego stworzenia na uprowadzenie przez
Oblubieńca-Chrystusa w „krainę górską", czyli do nieba, z którego
przyszedł (Pnp 8,13n; por. 1 Tes 4,17). To zakończenie Pnp ma duże analogie z
zakończeniem Apokalipsy. Bieg historii świata dąży ostatecznie do tego
spotkania dwojga "JEDYNYCH" i cały najgłębszy sens dziejów jest w
tym.”2 I bądź tu mądrym i
pisz wiersze, bo w końcu i tak nie wiadomo, czy traktować tekst dosłownie, czy
alegorycznie?!
Reasumując,
ja nikogo nie zmuszam do przyjęcia tej, czy innej interpretacji tego poematu,
nawet tej, wymyślonej przez siebie. Nie podejmuję się też ocenić, która jest właściwa,
i tylko wskazałem, która mi odpowiada. Odpowiada, ale to nie znaczy, że jestem
nią zachwycony. Poematem również, bo w treści nużące wydają mi się powtórzenia
i nadmierna egzaltacja. Miłość, ta zwyczajna, między dwojgiem ludzi i bez tego jest piękna, im prościej opisana tym bardziej zrozumiała...
1 - Pnp – Pieśń nad pieśniami
2 - Biblia Tysiąclecia - http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=582
nie zmuszasz, ale oceniasz, nazywając "poematem", jest to już jakieś zaszufladkowanie, choćby genologiczne.
OdpowiedzUsuńZaślepia cię idealizm, wiara w postęp, humanizm, moralne udoskonalanie się człowieka, a to jest bardzo zgubne, tak myslano w latach 20-tych XX w., a późniejszy czas pokazał, że moralność człowieka jest nic niewarta. jestes zatem niepoprawnym , utopijnym idealistą, choc uwazasz sie za pragmatystę zapewne, a idealistami zwałbys zapewne ludzi wierzących, to taki paradoks egzystencjalny, ze ci ktorzy wierzą bywają mniej idealistyczni, niz wy - ateisci :)
Znasz zapewne "Romantyczność" Mickiewicza i wiesz, że to dwie strony medalu - "Szkiełko i oko" to ty, ja - bywam romanyczny...
po co zatem pytasz, jak traktowac tekst... "dosłownie czy alegorycznie"? skoro już na początku założyłeś, że nie jest to tekst natchniony, a tylko jakieś tam wydumane liryzmy...znów czytasz coś z odgórnym założeniem, że masz rację, a nie starając się zrozumieć... tak nie przejawia się szacunek dla tekstu, oczywiście, zaem, że "nie zmuszasz do włąsnej interpretacji", ale mi chodzi o to, że sam SOBIE krzywdę czynisz, i samemu TEKSTOWI, bo czytając z lekceważeniem - po co w ogóle czytać?
nie umiesz na prawdę czytać z OTWARTYM UMYSŁEM? z chęcią poznania - co AUTOR MIAŁ NA MYSLI, A NIE CO TY O TYM MYSLISZ?
nie widzisz, że siebie tym krzywdzisz? siebie, nie mnie -Chrześcijanina, obrażasz?
TY Asmodeuszu toczysz bój o racjonalizm, o ateizm z ludźmi wiary, a tymczasem nie wiesz, że dla mnie takiego boju nie ma, nie ty jesteś dla mnie zagrożeniem i nie twoje opinie i interpretacje,
każdy chrześcijanin toczy bój duchowy, i ten bój jest dla niego ważny.
życie duchowe, rozwój duchowy... na które twoje słowa nie mają wpływu negatywnego - a... wyłącznie pozytywny.
ach, żeś sobie wynotował interpretacje tekstu, jak uczniak, bezrefleksyjnie, i głupawo (bez urazy, przepraszam za okreslenia). i to nazywasz czytaniem?
a co do słów początkowych - jakie znowu "ortodoksyjne chrzescijaństwo"? albo jesteś wierzacy, albo nie. to jak z Matrixem - ta scena z filmu z tą kolorową tabletką - będącą furtką do świata ponadrealnego - albo świat ma jedną warstwę (cielesne tu i teraz), albo wierzysz, że ma dwie warstwy (cielesna i duchową). to jest istota każdej wiary, nie tylko chrześcijańskiej zresztą,
zatem nie atakujesz "ortodoksyjnej" wiary, bo innej nie ma! każda wiara jest ortodoksyjna, albo nie jest wiarą :)))
tylko udawaniem zwykłym, pozoranctwem jedynie...
zatem nie krytykujesz de facto wiary, bo nie masz o niej pojecia i co więcej - nie wierzysz, że w ogóle ten drugi, duchowy świat istnieje, to jak mozesz go krytykowac? skoro w nim nie żyjesz? prawda, to byłoby nielogiczne - panie logiczny!
zatem - ergo - krytykujesz tylko pozorne przejawy religijności, czyli jestes antyklerykałem, którego mierzi dewotyzm i obłuda (częsci) kleru.
ale co te powłoki ludzkie, te pozory, - mają wspólnego z prawdziwą wiarą?
nie wiesz, bo nie wierzyłeś i nie wierzysz, bo nie wiesz, jak to jest życ duchowo...
tyle, panie Asmo-Deus :)
o. Alaryk
Nie chcę być złośliwy, mógłbym sparafrazować Twoje zakonne imię i wtedy byłbym duchowo równy Tobie? Tyle, że w szacunku jeden do drugiego też się różnimy.
UsuńWyjaśnijmy po kolei. Byłeś jednym z tych, co miał pretensje, że nie chcę nic napisać o Pieśni nad pieśniami. Prośbę spełniłem i oto spotykają mnie inwektywy, bo nie potrafię tego poematu zrozumieć tak, jak Ty tego byś sobie życzył?! Inwektywy, bo żadnej polemiki w stosunki do recenzji, ewentualnie jakichś nieścisłości, złego zrozumienia. W Twoim komentarzu nie ma konkretów, poza jednym, że czytałem bezrefleksyjnie (sic!). Jest za to próba oceny mojej osoby i to na podstawie tekstów o czymś, nie o sobie. I na tej bazie jesteś w stanie, niemal jak jasnowidz, opisać moją osobę, charakter i przede wszystkim moje wady i przywary. Chyba minąłeś się z powołaniem, o. Alaryku...
Mam wrażenie, że tą ortodoksją nadepnąłem Ci niechcący na odcisk. Jeśli nie wiesz czym jest ortodoksja, szczególnie ta religijna, polecam oprócz świętych ksiąg zajrzeć też do słowników i encyklopedii. To też mądre księgi.
Gwoli wyjaśnienia, a pisałem o tym już niejednokrotnie wcześniej, byłem wierzącym przez czterdzieści lat, z czego połowę uznałbym za gorliwość ponad tę wymaganą, i jedyne, co mi z tego pozostało, to właśnie szacunek do tych, którzy wierzą. Z wyjątkiem ortodoksów, którym wiara pomyliła się z przymusem, z pogardą do innych i pyszałkowatością. To daje mi prawo, którego Ty mi chcesz zabronić, właśnie nie tyle krytyki samej wiary (takiej w moich tekstach nie znajdziesz), ile jej nadinterpretacji, jak słusznie zauważyłeś: dewotyzmu i obłudy.
Prawdę powiedziawszy mógłbym potraktować tę recenzję za test. Test Twojej propozycji wspólnego przestudiowania Pisma Świętego. Niestety, choć to rozważałem, ten test wyszedł gorzej niż marnie... dla Ciebie. Jeśli w takiej formie miałoby przebiegać owo „studiowanie”, to mnie nie naciągniesz. Bo z Twego komentarza wynika jednoznacznie, że jeśli mam zdanie odrębne w rozumieniu tego Pisma, w Ciebie wstępuje diabeł... Przy czym, jako osoba nie wierząca nawet w diabły, owego sformułowania „diabeł” użyłem tylko jako metaforę.
Łączę pozdrowienia (jak zwykle już bez ironii).
Cieszy mnie fakt, że Antyfrondę
Usuńodwiedziła wreszcie Fronda!!!
Może niepotrzebnie jedynie to,
że komentator podaje się za "ojca" (?)
Ja mam mieszane uczucia. Akurat nie w stosunku do o. Alaryka, ale obserwując zalew bezpardonowego i wręcz wulgarnego hajtu na poświęconej Frondzie, to znaczy zwolenników tego portalu, nie bardzo mi się marzy taki hajt na moim blogu.
UsuńAsmodeuszu> nie wiem co nazywasz "hejtem" na Twoim blogu? Widzę są tutaj uwagi co do nicku "ojca". Lata blogowania nauczyły mnie jednego;
Usuń"za każdym nickiem kryje się imię, za każdym imieniem człowiek, za każdym człowiekiem -UCZUCIA, więc szanujmy siebie nawzajem i szanujmy swoje uczucia. Pamiętasz Asmodeuszu, jakie miałam na moim blogu rady, co do Twego nicku??? nie zastosowałam się do nich. Bowiem to nie mój problem, jaki kto sobie obiera nick czy imię, ale mam na uwadze, że adresuję swe słowa do Człowieka. Asmodeuszu> jestem pod wrażeniem Twej wiedzy. Masz ogrom wiedzy i pod tym względem nie dorastam Ci do pięt, ale...mam dar-wiarę, która przewyższa Twoją wiarę. Fundamentem Twej wiary jest człowiek, zaś źródłem mojej wiary jest Jezus. Myślę,że to jest czynnik umożliwiający nam wzajemny szacunek; i zapewniam - nigdy nie hejtuję, ani tutaj, ani na innych blogach [stronach]; tylko życzliwie i szczerze pozdrawiam
Mam wrażenie, że nie zrozumiałaś mojego komentarza. Ja nie mam nic przeciw nickowi o. Alaryka, czemu wyraźnie dałem wyraz. Pisząc o hajcie mam na myśli niektórych (nie wszystkich) komentujących na portalu Frondy. Nigdy też nie uznawałem Twoich komentarzy za hajt. Ani tu, ani gdzie indziej.
UsuńNie przesadzaj z tą moją wiedzą, niestety są dziedziny, w których jestem kompletnym dyletantem, i nigdy bym się nie ośmielił uznać (nawet w myślach), że ktoś mi nie dorasta do pięt. Prawdą jest, że nie ma we mnie wiary w Boga, ale uwierz mi, że nie mam z tego powodu żadnych kompleksów.
Odwzajemniam pozdrowienia :)
Nie mam czasu [szkoda mi czasu] na czytanie komentarzy na portalu Frondy, zatem nie odniosę się do tamtych wypowiedzi. Wydaje mi się jednak, że hajterzy czynią sobie zabawę zamieszczając tam swoje wpisy, być może z nudów. Wolę nie myśleć jaki język preferują NIEKTÓRZY, ale... trudno, być może "taka ich uroda"??? przyjemnej nocy i miłych snów życzę :)
UsuńJa też nie znam ich motywacji i ich nie rozumiem.
UsuńRównie spokojnej nocy :)
Ja Biblii nie uważam za natchnioną.Według mnie każdy ma ją sobie prawo interpretować jak chce.Nie lubię przekazu z "góry",który niejako na siłę próbuje wmusić we mnie jeden słuszny sposób zrozumienia.
OdpowiedzUsuńWłaściwie i tylko osobiści się z Tobą zgadzam. A jednak, skoro wierzący uznali, że Pismo Święte jest natchnione, o dowolnej interpretacji mowy być nie może, co jest do zaakceptowania. To tak jakby dowolnie interpretować przepisy Kodeksu Karnego a i tak trzeba się do niego stosować.
UsuńZ Pieśnią nad pieśniami jest odrobinę inaczej, bo jest Księgą dydaktyczną, nie natchnioną. Stąd też taka wielość interpretacji (to tak jakby dyskutować o etyce). Rzecz w tym, że ja sobie te interpretacje nie wyssałem z palca, one są udokumentowane przez „ważniejszych” niż ja. Mnie musi wystarczyć wybór odpowiedniej.
Pozdrawiam.
No cóż, ją uwielbiam... "Bo jak śmierć potężna jest miłość. Jej żar, to żar ognia". To moje ulubione wersety, z którymi nie da się dyskutować i tego się trzymajmy, pozdrowienia przesyłam :)
OdpowiedzUsuńNie mnie dyktować, jaki masz mieć stosunek do tego poematu. Choć dziwne, bo podajesz mi dwa ulubione wersety, wyrwane z kontekstu (swoją drogą też uważam, że to ładna metafora), kiedy cały poemat to sześć pieśni, w których dominują takie wersy.
UsuńTak mi się kojarzy; uwielbiam czekoladę, ale po zjedzeniu pół tabliczki na raz, robi mi się jakby niedobrze. Muszę się napić gorzkiej kawy...
Pozdrawiam pięknie :)
Następnym razem wrzucę tu całą pieśń... Tylko czy będzie to w dalszym ciągu oznaczało, że te podane przeze mnie wyżej są moimi ulubionymi? Heh... Pozdrawiam:)
UsuńAleż Olimpio, ja się odniosłem tylko Twojego komentarza. Podajesz fragment a po nim stwierdzenie, że tu Twoje ulubione wersety. Jak to rozumieć? Bez tego fragmentu byłoby oczywiste, że chodzi o cały poemat.
UsuńJeszcze raz podkreślam, nie mogę oceniać, co Tobie się podoba. Natomiast już na temat samego poematu wypowiadać się, jak najbardziej, mogę. Nie wszyscy muszą mieć takie gusta jak Ty, niczym tym Twoim nie ujmując.
Pozdrawiam :)
Ależ ja nie zabraniam Ci własnej wypowiedzi... Wypowiadaj się... Znam doskonale "Pieśń nad pieśniami", co nie oznacza, że nie mogę mieś ulubionego fragmentu... Wiesz, co mnie zadziwia w Tobie? To, że nieustannie walczysz... Prowadzisz wojnę z wrogiem, którego nie ma... Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNie jestem pewien czy Cię dobrze zrozumiałem, ale Ciebie akurat za wroga nie mam :)
UsuńOdwzajemniam pozdrowienia równie serdecznie :)
P.S. Odwiedzam Twego bloga, ale obecne tematy nie komentuję. Te dotyczą wiary, tej, którą jeszcze rozumiem, więc nie będę polemizował. A ponieważ to mnie nie dotyczy, też nie widzę powodu się wypowiadać. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
Oczywiście, że rozumiem :) Pozdrawiam
UsuńSzczęść Boże.
OdpowiedzUsuńGwoli sprostowania - nie czytam Frondy, nie znam ich poglądów i opinii, to ty Asmodeuszu ją świetnie znasz.
po drugie - nie hejtuję jak piszesz/piszecie, ty zaś na mnie napadłeś, nie znając mnie zupełnie.
to, że nie masz wiedzy teologicznej to nie hejt, tylko fakt.
to, że mylisz słowo -interpretacja, ze umiejętnością czytania w ogóle (lekturą) książek, nie tylko Biblii - jak pisałem wyżej - to też fakt. bo to po prostu widać, zapytaj polonistkę, też ci to powie... :)
pisalem o sprawach natury ogólnej, podając przykład choćby "Romantycznosci" Mickiewicza... to nie hejty
a na koniec tej wojny światów, którą zdaje się wywołałem niechcący:
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest... Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno, wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz...".
pozdrawiam serdecznie.
o. Alaryk
Witam, odrobinę zdumiony, bo wydawało mi się, że ktoś się na mnie pogniewał :)
UsuńMoże na początek też coś wyjaśnię. Nigdzie nie ośmieliłem się przypisać Cię do określonego portalu. Nigdzie i nigdy nie posądziłem Cię o hajt (na taki nie odpowiadam)
Proszę sobie wyobrazić, że od dwóch lat, chcąc poprawić, i warsztat pisarski, i swoją stylistykę, i gramatykę, regularnie, raz na tydzień chodzę na zajęcia z polonistyki, które prowadzi profesjonalna polonistka. I choć ze względu na wiek, czuję się tam odrobinę za staro, sprawiają mi sporo satysfakcji. Większość moich tekstów, szczególnie tych, na powadze i rzetelności których mi zależy, jest na tych zajęciach sprawdzanych. Recenzja „Pieśni nad pieśniami” również, i choć wywołała polemikę, była to polemika na zupełnie innym poziomie, rzekłbym – warsztatowym.
Recenzja dotyczyła „Pieśni nad pieśniami” a nie „Listu do Koryntian” św. Pawła z Tarsu. To jakby jednak dwa różne dzieła, przy czym, w mojej osobistej ocenie, to drugie jest zdecydowanie lepsze.
Łączę pozdrowienia.
Witaj Asmo :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem każda interpretacja jest właściwa
jak coś czytasz dociera do Ciebie treść słów
jak nie wiesz co autor miał na myśli
czytasz jeszcze raz
i przy poezji tak często jest
że autor nie miał na myśli
Pamiętam jak w liceum dostałam dwóję za pracę
Moja interpretacja wiersza C.K. Norwida
Babka była zafiksowana na Norwida
a ja oburzona faktem iż za MOJĄ interpretację - jak było w temacie
można było dostać lufę!
Od zawsze lubiłam poezję
i starałam się z niej wyczytać coś dla siebie
podobnie jest z czytaniem przeze mnie Biblii,
robię tak, że otwieram Biblię i czytam...
znów otwieram i na chybił trafił czytam
i trawa to tak długo dopóki nie zaspokoję głodu informacji
Czy ja zawsze wiem jaki sens słów wyczytać z wersów?
Oczywiście, że nie
ale coś do mnie dociera
I nie lubię jak mówisz, że nie próbujesz zrozumieć poezji
z poezją jest jak z kobietą :)
w poezji najpiękniejsze jest to, że każdy potrafi wyczytać z niej coś innego
Claro!
UsuńOdpowiada mi Twoja wykładnia!
Pozdrawiam.
I tu jest szkopuł. Jeśli każda interpretacja jest właściwa, żadna nie może być prawdziwa. Ja już o tym gdzieś pisałem. Jestem bowiem przekonany, że nawet autor/ka wiersza po kilku latach nie do końca odgadnie sens własnych słów.. Jest o tym pewien znany dowcip, ale nie będę się powtarzał :)
UsuńMoja niechęć do poezji to nie tylko interpretacja. Mnie zniechęciła również koniczność uczenia się w szkole wierszy na pamięć. O ile pierwszą zwrotkę jeszcze zapamiętałem, kolejne za nic w świecie do łepetyny nie wchodziły. I choć byłem oczytany, choć z lektur miałem same piątki, z powodu wierszy ledwie wyrabiałem na dostateczny. A Norwid? Mam świetną anegdotę związaną z tym poetą, ale za długa na komentarz... Może w notce.
A Biblia?! Cóż, poza kilkoma wyjątkami to nie jest nawet poezja. Archaiczny język z mnogością możliwych interpretacji, naiwnych, czasami przerażających przypowieści, których sens można łatwo przeinaczyć, niepasujących, już niemal we wszystkim, do dzisiejszej rzeczywistości. To dokładnie to, o czym piszesz, że nie zawsze wiesz jaki sens wyczytać z wersów. Oczywiście, można się w nich doszukiwać piękna, i ja tego nie neguję. To tak jak, piać z zachwytu nad starożytnymi freskami, i ja to rozumiem, i ja się będę zachwycał, ale czy ja mam w tym widzieć drogowskaz dla swojego życia?
Tu mi się narzuca pewna analogia. W czasach młodości zachwycałem się M. Wańkowiczem ze szczególnym wskazaniem na „Karafkę LaFonteine’a”. Dziś, gdy wracam czasami do tej książki, wręcz razi mnie ten język, przesiąknięty dwudziestoleciem międzywojennym. Już jest archaiczny, czasami wręcz śmieszny, choć wciąż budzi mój podziw. Ale kazałbym dziś oddać się tej lekturze dwudziestolatkowi... A to przecież tylko niespełna jedno stulecie.
Nie, nie zgodzę się z tym, że poezja jest kobietą. Kobietę, z jej kaprysami i nieprzewidywalnością jestem jeszcze w stanie zrozumieć...
Asmodeuszu> powiadasz, że potrafisz zrozumieć kobietę? tymczasem ja -zapewniam kobieta, nie potrafię czasami zrozumieć swoich działań i myśli. Trudno - widać taka moja uroda. Wracając do tematu poezji; nie wszystkim dany jest dar [talent] wzniesienia się na piedestał poezji. Nie każdy ma duszę poety i nie każdy buja w obłokach. Są ludzie, którzy twardo stąpają po ziemi i trudno jest im zaistnieć w świecie wyobraźni, przenośni, metafor itp. Funkcję poety w doskonały sposób wyrażają słowa Leopolda Staffa: "Trudny i trwały będzie, poeto, twój urząd". Tak- to jest urząd [dusza artysty, podobnie jak malarza, muzyka], który podlega modzie, przemianom i gustom. A podobno - z gustami się nie dyskutuje. No bo po co dociekać- co komu w duszy gra??? pozdrawiam serdecznie :)
UsuńAisab
UsuńJa bym się z Tobą w kwestii poezji zgodził, gdyby nie proste spostrzeżenie. Jeśli tylko coś napiszę o niej, zaraz większość ma „pretensje”, że nie chcę poezji zrozumieć, że nie próbuję wniknąć w przekaz autora, nawet takiego sprzed tysiącleci.
Serdeczności :)