poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Nagroda Templetona dla archeologa i genetyka



  Lany poniedziałek, czyli coś satyrycznie. W ostatnim notce odniosłem się krytycznie do tekstu ks. Piotrowicza. Po jego najnowszym tekście nie mogę już inaczej jak tylko – prześmiewczo. Rzekłbym: wzniósł się na wyżyny teologicznych rozważań płodząc tekst pod krzyczącym tytułem: „Jest życie po śmierci! Potwierdza to nawet archeologia!1. Ponieważ jestem ciekaw nowinek badawczych, w tym również archeologii, postanowiłem oddać się lekturze. Normalnie powinienem zapłakać, ale moja natura nie zna pojęcia łzy, chyba, że przez śmiech.

  Gdyby to ode mnie zależało, przyznałbym ks. Piotrowiczowi nagrodę Templetona, to bagatelka, lekko ponad milion funtów (angielskich). Rzucił całkiem nowe światło, wręcz nowatorskie spojrzenie na archeologię. We wstępie pisze: „W chwili śmierci rozpoczyna się życie wieczne. Archeologia potwierdza to powszechne przekonanie ludzi wszystkich kultur i religii, że zmarli nadal istnieją”. (sic!) Po tym wstępniaku oczekiwałem relacji z wykopalisk, które odkryły jakichś zombie, choć zaraz Autor studzi mój zapał: „Wielka tajemnica kryje się za bramą ludzkiej śmierci i żadna dziedzina nauki nie jest w stanie jej rozjaśnić”, i to stwierdzenie wydaje się prawdziwe, choć jeszcze nie straciłem nadziei na te wykopaliska. Taaak, ks. Piotrowicz w końcu je wskazał. Niejaki Vittorio Messori dostał tajemniczy telefon z zaświatów od swego, rok wcześniej zmarłego wujka Alda! Niedawno sobie o tym przypomniał, i za sprawą innego cudu (niektórzy to mają szczęście do cudów), poszukuje owego pierwszego telefonu bezprzewodowego, który od biedy można by uznać za archeologiczny eksponat, bo z czasów Stalina. Tylko nie dowiedziałem się czy znalazł. Dalej za to można się dowiedzieć, że niejaka Maria Simma, też była archeologiem. „Dokopała” się do setek dusz czyśćcowych. Podobno św. Faustyna również była archeologiem, kto wie czy nie zdolniejszą, bo „dokopała” się nawet do piekła. Miała też stały kontakt z Jezusem, choć ks. Piotrowicz już nie uściśla, czy też za pomocą telefonu. Konkluzja jest taka: „Oj biedni, którzy nie korzystają z tego cudu Bożego miłosierdzia” (sic!) Długo zastanawiałem się, co to ma wspólnego z archeologią? Jedyne, co mi przychodzi na myśl, że to Boże miłosierdzie jest nową metodą badań archeologicznych. Innego związku z archeologią w tym tekście trudno się doszukać.

  Kandydatką na taką samą nagrodę jest bez wątpienia niejaka dr Georgia Purdom. Za jej badania potwierdzające, że biblijni Adam i Ewa istnieli naprawdę. I na pewno dopuścili się grzechu pierworodnego, raczej w znaczeniu grzechu nieczystości! Czytamy: „(...) wszyscy ludzie wywodzą się od pierwszej pary stworzonej przez samego Boga. (...) Jednym  z najbardziej przekonujących genetycznych dowodów na pierwszą ludzka parę stworzoną bezpośrednio przez Boga jest badanie mitochondrialnym DNA przeprowadzone przez kreacjonistycznego [podkreślanie moje] genetyka dr Nathaniela Jeansona2. (sic!) I tu już nie jestem pewien, czy to G. Purdom czy N. Jeanson dokonali tego wiekopomnego odkrycia? Ale najlepsze jest to: „Pokazuje ono jasno i wyraźnie, że kobieta będąca wspólnym dla ludzi przodkiem (biblijna Ewa) żyła w biblijnych ramach czasowych, a więc kilka tysięcy [podkreślenie moje] lat temu3. Wyjaśnienie jest proste. Bóg, aby nam utrudnić badania historyczno-archeologiczno-genetyczne, specjalnie ukrył w ziemi szczątki ludzi i zwierząt, niby wskazujące, że rasa ludzka jest starsza niż prawdziwy, biblijny opis. I na koniec oczywisty dowód, niemal ontologiczny: „Musimy [chrześcijanie – dopisek mój] pokazać ludziom, że nauka potwierdza historię tam przedstawioną [w Biblii – dopisek mój]”. Niech żyje kreacjonizm!

  Można mi zarzucić, że wyżywam się na portalu Fronda.pl, ale adres bloga wskazuje, że taki był właśnie mój zamiar, gdy ten blog zakładałem przed ponad dwoma laty. Staram się rozszerzyć zarówno tematykę jak i źródła poszukiwań materiałów do tego bloga, ale wciąż najwięcej inspiracji znajduję w tym pierwszym źródle. I tak sobie myślę, że warto mi życzyć przy okazji świąt dalszej owocnej działalności tego portalu, aby mi nigdy inspiracji nie zabrakło.

11 komentarzy:

  1. Masz błąd w piątym słowie,licząc od początku notki:)

    A że tak zapytam,bo nie chce mi się linków czytać - dusza ma kości czy na jakiej podstawie to zostało wszystko zbadane?
    A szczątki chyba mają za zadanie ułatwić badania, a nie utrudniać?
    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagę o błędzie, już poprawiłem ;)

      Nie jestem w stanie wyjaśnić Twoich wątpliwości, przynajmniej na podstawie tekstu ks. Piotrowicza. Tam nie ma nic o wykopaliskach w takim sensie, w jakim my to rozumiemy. Ta metoda jest dlatego nowatorska, że nie wymaga przekopywania ton ziemi i nie jest jej potrzebne odnajdywanie szkieletów dusz ;)

      Rozumujesz dobrze z tymi szczątkami, ale dla (jeszcze nie nagrodzonych) naukowców to jest raczej bez znaczenia.

      Pozdrowienia ;)

      Usuń
    2. A to jest inny sens rozumienia wykopalisk?Wiesz...chyba musimy zacząć coś brać;)))
      Życzę spokojnego popołudnia,pysznej kawy i babki;):)
      Anastazja

      Usuń
    3. No nie wiem Anastazjo, czy te życzenia nie są jakoś "wewnętrznie sprzeczne". Spokojne popołudnie i babka? :) :)
      Asmodeusz nie skomentował, więc pewnie było tylko to spokojne popołudnie. :)
      Maria

      Usuń
    4. Hahahaha:)))) Asmodeusz nie odpisał,bo się dobierał do tej babki,a to z pewnością lepsze niż odpisywanie na komentarze;)
      Anastazja

      Usuń
    5. Mario:
      Asmo nie skomentował bo to było bardzo leniwe popołudnie ;) Babki nie było, nawet tej wielkanocnej, choć ciast nie brakowało .
      Pozdrawiam poświątecznie.

      Usuń
    6. Nasti:
      To byłoby bez wątpienia lepsze, ale to tylko w sferze marzeń. Jakoś tak babki się do mnie teraz nie garną ;( Inna sprawa, że teraz sam jakoś za spódniczkami się nie uganiam, jak to jeszcze niedawno miało miejsce.
      Pozdrawiam uśmiechem.

      Usuń
  2. A dla którego archeologa ten Templeton? Bo w końcu czytam tylko o tym księdzu...

    Do tej genetyczki, to trochę kuriozalna postać... Hipoteza tzw. "mitochondrialnej Ewy" nie jest jej wynalazkiem, według niej wszyscy ludzie mają wspólne pochodzenie, co wcale nie jest jakieś zaskakujące. Jednak odnoszenie jej dosłownie do biblijnej Ewy, jest trochę... karkołomne.
    Znalazłem natomiast kilka artykułów jej autorstwa w necie po angielsku. Ona chyba nie jest kreacjonistką, z jej wypowiedzi wynika raczej że zakłada inteligentny projekt. Ale oprócz genetycznych zagadnień sporo w jej artykułach odniesień do Biblii. No i rzekomo jest jakiś związek według niej między genetyką a holokaustem Żydów, ale już nie chciało mi się doczytywać o co chodzi.

    Amerykanie mają stronkę bardzo fajną. "Encyclopedia of American Loons", czyli encyklopedia amerykańskich pomyleńców. Zdiagnozowana tam jest jako "Umierkowanie niebezpieczna". "D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że ks. Piotrowskiemu ;) W końcu to on jest autorem tej rewelacyjnej metody archeologicznej – wykopaliska nawiedzonych mistyków i wizjonerów.

      Ta hipoteza jest opisana w Wikipedii (trzeci przypis), ale tam pisze o 200 tys. lat a nie czterech tys., co ma wynikać z Biblii. Ja nie wiem kim ona jest, ale w sensie popierania kreacjonisty i jego tezy, bliżej jej chyba jednak do kreacjonizmu. „Umiarkowanie niebezpieczna” – mnie się ta skala nawet podoba, choć dałbym jej jeden stopień wyżej :D

      Usuń
  3. ...przeczytałam twoją notkę... i popadłam w dziwną zadumę... nawet nie umiem się odnieść do tych "sensacji archeologicznych". ... i to są ludzie z tytułami naukowymi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc szczerze, nie wiem czy ks. M. Piotrowicz ma jakiś tytuł naukowy ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń