wtorek, 20 marca 2018

Porozmawiajmy o cudzołożnikach


  Gdyby mi ktoś powiedział przed pięciu laty, że dojdzie do poważnego kryzysu w Kościele Katolickim za sprawą cudzołożników, po prostu bym nie uwierzył, co ma ścisły związek z tym, że właściwie w nic nie wierzę. Taki paradoks, bo w nieomylność Kościoła też nie wierzę, choć wydawało mi się, że mało co, lub kto, jest w stanie wzruszyć tę „Skałę”. Ale pojawił się taki papież Franciszek i trochę namieszał. Nawet nie tylko trochę...

  Jednak od razu zaznaczę, ja mu sprzyjam, choć sprawy sacrum, te rozumiane w sensie stricte, ani specjalnie mnie dotyczą, ani tym bardziej obchodzą. Niemniej problem niesakramentalnych małżeństw po rozwodzie ma charakter i wymiar społeczno-moralny, więc jakby trudno go nie zauważyć. Wyjaśnię też, że osobiście dziwię się takim parom porozwodowym, którym marzy się dziś Komunia Święta. Od kogoś, kto zawiera drugi, już niesakramentalny związek małżeński, wypadłoby oczekiwać więcej świadomości konsekwencji takiego kroku, więcej nawet niż od nowożeńców po raz pierwszy wstępujących w związek małżeński.  Jeśli robisz coś, co jest sprzeczne z nakazami religii, z tymi nakazami wypadłoby się zgodzić. Sprawa ma jednak drugi odcień. Rosnącego trendu rozwodów nie sposób powstrzymać, tak jak chęci znalezienia nowego partnera. Za to ostracyzm społeczny już nie grozi, nawet na zapadłej wsi. Ludzie traktują to już jako normalność, czemu akurat się nie dziwię. Problem ma Kościół, bo maleje mu liczba gorliwych i świadomie wiernych. Gdyby nie chrzty niemowląt, sytuacja mogłaby wyglądać wręcz tragicznie. Nie pomagają napomnienia, nie pomagają nauki przedślubne – ludziska się rozwodzą i zazwyczaj zakładają nowe rodziny. Jeden z grzechów głównych ma się dobrze i nic nie zapowiada, aby to się miało zmienić. I bądźmy szczerzy, trwanie w kategorycznym zakazie udzielania im Komunii Św. też tego nie zmieni. Teoretycznie nawet prawny zakaz zawierania kolejnych małżeństw, a nawet zakaz rozwodów, nie wchodzi w rachubę. Chyba że wprowadzi się radykalny szariat, choć pewnie wtedy gwałtownie zaludni się dżungla amazońska, a może i Antarktyda, gdzie Kościół nie sięga.

  Zajmijmy się tytułowym tematem. Cóż, nie ulega wątpliwości, że cudzołóstwo w myśl doktryny katolickiej to grzech główny. Nie mam zamiaru tego podważać. Ale do tej samej kategorii zalicza się jeszcze sześć (w różnych wersjach więcej) innych. To – pycha; chciwość; zazdrość; nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu; gniew i lenistwo, no i oczywiście nieczystość z tym nieszczęsnym cudzołożeniem. A teraz pytanko: czy któryś z tych grzechów, oprócz cudzołóstwa rozwodników, wyklucza z przyjmowania Komunii Świętej? Często słyszę, że te inne podobno nie znamionują sytuacji trwania w grzechu (recydywy). Śmiechu warte. Taki łakomczuch idzie do spowiedzi, przyrzeka, że już nigdy więcej, a na obiad zeżre pół kurczaka na jedno posiedzenie (albo i cały), oczywiście z kluseczkami, sałatką jarzynową i popije sporą ilością piwa. Nic to, znów pójdzie do spowiedzi, złoży przyrzeczenie poprawy i wszystko w należytym porządeczku. Albo taki alkoholik. Może i do spowiedzi pójdzie trzeźwy, może z mocnym postanowieniem abstynencji, ale niech tylko w drodze z kościoła do domu trafi na knajpę... Nic to, za miesiąc jeszcze raz mocno sobie postanowi, że alkoholu nie tknie, przynajmniej na czas od rana do końca mszy św. A taka zazdrośnica? Przy konfesjonale bije się w pierś, że już nigdy nikomu nic zazdrościć nie będzie, ale niech no tylko zobaczy, że Kowalski z Kowalską po mszy wsiadają do nowej bryki... zaraz rumieńców dostaje i to wcale nie dlatego, że powiało mroźnym wiatrem. A taki leniuch? Założę się, że po mszy i Komunii Św., po sutym obiedzie położy się na wersalce i bezmyślnie będzie się gapił w telewizor, choć żona musi sama zmywać stertę brudnych naczyń. Napiszę tak: grzesznymi recydywistami przestają być na pewno tylko mordercy z dożywotnim wyrokiem, bez prawa do ubiegania się o wcześniejsze warunkowe zwolnienie! Gorzej, bo oni wszyscy mogą dostać pozwolenie na przystąpienie do Komunii Świętej, łącznie z mordercami, wszyscy oprócz rozwodników w nowych niesakramentalnych związkach małżeńskich.

  Trudno o bardziej dziwną sytuację? Oczywiście, że nie, bywa jeszcze dziwniej. Niech taki małżonek lub małżonka zrobią sobie przysłowiowy skok w bok. Pójdzie taki/taka do spowiedzi i..., rozgrzeszenie dostanie, choć pewnie pokuta będzie większa niż za lenistwo. Dostanie nawet jeśli mu/jej te zdrady wejdą w nawyk. Jeszcze ciekawiej jest, gdy taki po rozwodzie pójdzie do sąsiadki i tam powiesi przysłowiowy kapelusz na wieszaku. Dopóki nie wpadnie na głupi pomysł, aby zawrzeć z nią cywilny ślub, zawsze może iść do spowiedzi z mocnym postanowieniem, że się tego samego dnia wyprowadzi. Ale wystarczy, że ta sąsiadka podczas pakowania będzie paradować w seksownej bieliźnie, założę się, że odłoży sprawę do następnego razu. No chyba, że się zaprze..., bo na innym piętrze mieszka jeszcze atrakcyjniejsza sąsiadka, ale to już jakiś sukces. Bywają jeszcze inne grzechy nieczystości – masturbacja, pedofilia, sodomia, czy pomniejsze(?) – ale spokojnie, za te też można dostać rozgrzeszenie. Najwyżej, co niektóry ksiądz w konfesjonale lekko się spoci. Natomiast taki, który weźmie z inną ślub, dodajmy – ślub przez Kościół nieuznawany – ma przerąbane. Nikogo nie obchodzi dlaczego się rozwiódł i dlaczego wziął kolejny ślub, a zapewniam, że przyczyny takiego postępowania mogą być uzasadnione tragicznymi przeżyciami, i tak jest skazany przez Kościół, nawet jako ogół wiernych, na potępienie za życia. I ta Instytucja, i ci wierni, wiedzą lepiej niż Bóg, za sprawą jednego wersu z Ewangelii (który może być starożytnym fake news’em, bo Prawo mojżeszowe jednak na rozwody w pewnych okolicznościach pozwalało), jak natychmiast ukarać wybraną grupę cudzołożników. Wiedzą i Go wyręczają.

  Już na poważniej. Papież wbrew pozorom nie idzie na łatwiznę, powszechnej Komunii Świętej nie będzie dla wszystkich porozwodowych małżeństw. Każda sprawa ma być rozpatrywana indywidualnie przez spowiednika i nie sądzę, aby to była zwykła formalność. Może będzie wymagane przyrzeczenie zaprzestanie współżycia seksualnego, tak jak dziś już nie odmawia się sakramentów tym osobom homoseksualnym, które nie oddają się „igraszkom cielesnym”, w tym nawet księżom, których podobno wcale nie mało.
Ja już to pisałem – strasznie się ten Kościół zakręcił tą seksualnością w związkach porozwodowych.


  Na koniec tej obszernej notki krótki horror ku przestrodze:
(...) Widziałam w czyśćcu także dusze, które zerwały Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane są jakby ognistymi łańcuchami… chcą oderwać się od siebie, aby być swobodne, ale to jest niemożliwe. Im więcej chcą się oderwać tym bardziej cierpią… bo się szarpią… Cierpienie – to jest okropne! Gdzie jedna dusza się ruszy tam druga iść musi za nią.
(...) Widziałam inne osoby, które zerwały Sakrament Małżeństwa żyjąc w. rozpuście, popełniając grzech wiarołomstwa przez powtórne związki cywilne, nielegalnie żyjąc cudzołożyli ciągle popełniając grzech śmiertelny. Osoby te były w świętokradztwie. Dusze ich wtrącone były w takie otchłanie, że patrzyłam z przerażeniem i myślałam, że to dno piekła… panowały tam okropne ciemności. Pytałam, dlaczego są takie ciemności? Dlatego, że miały okazję przejrzeć, a były zaślepione bo i Kościół je nawoływał i wiedziały, że źle postępują…
(...) Najwięcej cierpiały kobiety, które przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały mężów a innych mężów odciągały od ich żon i ogniska domowego, mimo, że te rodziny żyły przedtem przez wiele lat w najlepszej zgodzie. Takie kobiety, które nazwać można diabłami a nie kobietami, które potrafiły rozbić ogniska domowe, cierpią tutaj najwięcej. Twarze ich, które były powodem do grzechu są powykrzywiane, istne karykatury! Nawet w tej chwili widzę takie dusze, są szpetne, że nie mogę rozeznać czy to szatan czy dusza, coś podobnego do szatana”.
To wizja niejakiej s. Medardy1. Że też ja, grzesznik, takich wizji nie mam...




93 komentarze:

  1. Pomyliles 7 grzechow glownych z dekalogiem. A to spora roznica.
    Zastanow sie jeszcze nad interpretacja swoich przykladow. Niekoniecznie sa one trafione, szczegolniekiedy chodzi o owa mieszanine dekalog grzechy glowne... zrobiles misz masz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłem na grzechy główne ;) teraz powinno wszystko pasować.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Bede mowic tylko o tym co dotyczy wierzacych, a ze ciebie Asmo nie dotyczy wiec, mozesz sie pod nosem podsmiewac, drwic, rechotac i co tam jeszcze chcesz. Drazni mnie tez to, ze te grzechy zmieszales i wsadziles do jednego wora.

      Dekalog- kazdy katolik powinien go przestrzegac i nie uchybiac, bedzdyskusyjnie przestrzegac jezeli mowi , ze jest katolikiem i chadza do kosciola. Jezeli przekracza dekalog to popelnia grzech ciezki i natychmiast powinien znalezc sie u spowiedzi.

      Natomiast nieumiarkowanie w jedzeniu i pciu..to sa grzechy powszednie. Oczywista, ze trzeba sie powstrzymywac przed grzeszeniem tej miary , ale popelnianie tych wykroczen nie jest kategorii wagi ciezkiej.

      Glupie zarciki zas, drwiny, podsmiewania, uszczypilwosci jezykowe...jezeli nie sa wynikiem zlej woli, sa li tylko ulomnosciami, ktore czlowiek popelnia czesto gesto bez swiadomosci. Jezeli sobei cos takiego uswiadamia powinien nad soba pracowac, ale nie musi biegac za kazdym razem z tym czyms do konfesjonalu i zadreczac siebie i ksiedza.


      Jednym z warunkow dobrej spowiedzi jest postanowienie poprawy, po to sie w koncu do konfesjonalu lezie, nieprawdaz? Jezeli alkoholik idzie do konfesjonalu i gada co z nim jest , jak niefajnie sie zachowuje, to juz oznaka jakiegos swiatelka w tunelu, gdyby nie zalowal to by chyba nie pomykal do spowiedzi, no bo po co mu to? Jezeli sumienie mu pozwala na chlanie to w czym problem? Po co mu ksiadz i klecznik?

      Rozwodnik jezeli potrzebuje sakramentu pokuty , bo cos go tam w srodku meczy, tez moze z takowego sakramentu skorzystac. Rozwodnik moze powiedziec w konfesjonale, ze na tym etapie on nie widzi mozliwosci zaprzestania wspolzycia z partnerka, czyli nie ma postanwienia poprawy. Nie ma wiec rozgrzeszenia i mozliwosci przystapienia do Komunii Sw.
      Ty Asmo podchodzisz do tematu w sposob taki, ze ksiedzu podczas spowiedzi mozna nawet zlote gory obiecac, a potem robic to co sie chce, ale to jest jakas pomylka. Tak traktujesz wszystkich spowiadajacych sie. Taka miarke do nich przykladasz. I bach etykiete przyczepiasz.

      Moze lepiej zamiast brnac w gadki o grzechu , ze ci nie moga a tamci moga, a takie same z nich swinie..... pogadaj o sensownosci szostego przykazania.

      Usuń
    4. Może Cię zaskoczę, przyznając Ci rację – strasznie namieszałem z tymi „gatunkami” grzechów. I to nie co zmienia postać rzeczy. Trzeba by mówić tylko o grzechach ciężkich, a moja wyliczanka grzechów, za które można uzyskać rozgrzeszenie staje się po części nieadekwatna w porównaniu z cudzołóstwem. Ale po części, bo to, co o piszę o rozgrzeszaniu pewnych przypadków cudzołóstwa jednak ma miejsce.

      Nie przekona mnie, że cudzołożnik bez powtórnego ślubu jest mniej grzeszny niż ten w nowym związku. Ja oczywiście patrzę z innej perspektywy, innej moralności, dlatego mnie to rozróżnienie tak bulwersuje. Owa ewentualność, że cudzołożnik (ten „luzak”) się poprawi jest tak samo iluzoryczna jak to, że grzesznik, przestanie grzeszyć. Rozwodnik w nowym niesakramentalnym związku, ma szansę udowodnić, że jest dobrym człowiekiem, choć oczywiście nie w rozumieniu religii katolickiej. Jeszcze raz podkreślam, osobiście nie rozumiem tej potrzeby Komunii św. u rozwodników w nowych związkach, natomiast jest problem (papieża Franciszka) i próbuję się do niego odnieść.

      Szkopuł w tej całej grzeszności, a raczej odpowiedzialności za nią. Dziwna próba poddanie jej jakiś dziwnym kategoriom. Złodziej, morderca a nawet pedofil ma więcej praw (religijnych) niż cudzołożnik, choć samo pojęcie jest bardziej niż dwuznaczne. Rozumiem ten epitet w stosunku do osób żyjących w formalnym związku, dla mnie nieistotne czy sakramentalnym czy nie i mającym jeszcze kogoś trzeciego. Ale nie osoby po rozwodzie. Fakt, podobno sakramentalny związek jest nierozerwalny, ale o karzą za ten grzech, wg religii, będzie decydował podobno Bóg. Pismo mówi „nie sądzicie, abyście nie byli sadzeni” [Mt 7, 1] i ja bym to odniósł przede wszystkim, jeśli nie tylko, do sfery religijnej, bo w myśl prawa stanowionego, cudzołóstwo nie jest przestępstwem, może być w pewnych sytuacjach przesłanką do uznania kogoś winnym rozpadowi formalnego małżeństwa.

      Usuń
    5. "Jezeli przekracza dekalog to popelnia grzech ciezki" . Samo przekroczenie dekalogu nie musi skutkować "ciężkością" grzechu.
      Żeby grzech był ciężki muszą być spełnione trzy warunki jednocześnie - musi być popełniony świadomie, dobrowolnie i w ważnej sprawie.
      Tak więc ten sam czyn może być w zależności od okoliczności grzechem ciężkim, lekkim, a może nawet w ogóle grzechem nie być. :)
      Maria

      Usuń
    6. "Nie przekona mnie, że cudzołożnik bez powtórnego ślubu jest mniej grzeszny niż ten w nowym związku. "

      W tym przypadku, ktory podales nie chodzi o to, ktory z rozwodnikow jest lepszy, a ktory gorszy. Ktory grzeszy mniej, a ktory wiecej (np.: mowi, ze jest wegetarianinem a na boku wpieprza hamburgera miesnego, albo ktory z nich wiecej przezera i przepuszcza kasy na pierdoly). Rozwod , seperacja malzenska to nic zlego, jest dopuszczalna. Bycie rozwodnikiem to nie grzech.... Cudzolostwo jest grzechem i czy to robi samotny rozwodnik- ot tak od czasu do czasu skoczy se zalatwic potrzebe , czy rozwodnik zyjacy w drugim zwiazku ... to ta sama kategoria.
      Naruszenie dekalogu - o grzechu ciezkim jest mowa... o pewnej recydywie bez perspektyw polepszenia sytuacji ( oczywisice mowie ogolnie, bo jak to w indywidualnych przypadkach wyglada to faktycznie niech ksiadz na spowiedzi to rozstrzyga wraz z "grzesznikiem"). Rozwodnik zyjacy samotnie i nie skaczacy na seksik nie popelnia grzechu ciezkiego. Rozwodnik zyjacy w zwiazku i aktywny seksualnie popelnia ow grzech i tyle w temacie. Jezeli jednak, po czasie, dojdzie taka wspolzyjaca para do porozumienia, ze beda ze soba zyc jak: " brat z siostra" to sprawa sie wyjasnia i dostep do Komunii jest jak najbardziej mozliwy.
      Czynny homo, pedofil, czynny cudzoloznik ( nie mylic z rozwodnikiem) , morderca ktory wcale nie zaluje i jakby mu dobrze zaplacili to by kogos kolejnego zalatwil... ludzie nie rokujacy poprawy, nie wykazujacy checi poprawy nie powinii sie dziwic, ze maja szlaban na pewne sakramenty.
      Przy czym Asmo rozwodnicy w nowych zwiazkach , chcacy zostac przy kosciele pomimo ograniczen sakramentalnych jakie ksciol na nich naklada i tak sa w lepszej sytuacji nazwijmy to religijno- koscielnej , sa lepiej traktowani ( rozumiani), bo dla nich sa organizowane rekolekcje, spotkania... mozna korzystac i na takowych rekolekcjach zdarza sie,ze kaplan podejmuje decyzje o podaniu tym ludziom Komunii Sw. Na jakiej to zasadzie dziala, jak on moze taka dyspense wprowadzic? Nie mam najmniejszego pojecia, bo az tak daleko w zainteresowaniu sie sprawa nie zabrnelam. Ale slyszalam takowe opowiesci od rozwodnikow zyjacych w drugich zwiazkach, ktorzy korzystaja z zjazdow, seminariow organizowanych przez kosciol z rekolekcji. Natomiast nie wiem, czy na takowe potraktowanie moze liczyc czynny pedofil, albo homo, nie mowia juz nic o mordercy nie zalujacym swych czynow, kazirodcach...

      Usuń
    7. Znam dwie pary zyjace w dziwnych- skomplikowanych zyciowo ukladach. I to raczej kobiety w owych zwiazkach cierpia bardziej z powdu zamkniecia drogi do sakramentu Komunii. Facetow jakos to mniej obchodzi lub tez nie pokazuja tego, ze ich jednak sprawa obchodzi.

      Jedna parka to ona i byly ksiadz. Chodza do kosciola. Nie obrazili sie na kosciol, ze nie moga czerpac z pelni zycia kosciola, ale ona ewidentnie meczy sie z tego powodu. I kiedys mi wlasnie powiedziala, ze moglaby zdechnac w przejsciu swiatyni z duchowego glodu i nikt jej nie poda Hostii. Zal mi sie tej pani zrobilo i .... znioslabym zakazy dostepu do Eucharystii. Niech ma do niej dostep kazdy KTO PRAGNIE!

      Tak tez duchowo z glodu zdychala moja druga znajoma. Wczesniej nie wierzyla. Byla mloda , atrakcyjna koza, lekko podchodzaca do zycia. Znalazla sie w Niemczech i zainteresowala sie zonatym facetem, ktory zone i dwie corki zostawil w Polsce. Facet ponoc chial sie na poczatku tylko zabawic, zaspokoic, ale poszlo to dalej i jego malzenstwo padlo. Zostawil zone w Polsce i zwiazal sie urzedowo z owa mlodsza od niego o dobre 15 lat dziewczyna. Zyli sobie tak, zyli...az ktoregos razu ona stala sie wierzaca i praktykujaca. I dramat, jej wewnetrzny dramat- brak dostepu do Komunii , bo on jakos tak nie bardzo , nawet teraz chyba nie zdaje sobie sprawe z owego wewnetrznego dramatu swej partnerki, ktory ona kiedys tam przezywala. Dorobili sie po drodze dwoch synow. Zyja ze soba juz jakies 20 lat, przy czym on jest facetem lekko traktujacym sprawy kosciola, ogolnopojetej wiernosci w zwiazku ( no bo przeciez bywaja takie emocjonalne zawirowania, ze ... zdarza sie, o czym ona oczywiscie nie wie, lub nie chce wiedziec, ze sie mu zdarza).
      Zaczela sie w koncu, ta moja znajoma modlic o to , aby mogla ci ona ze swym umilowanym zawrzec slub koscielny.
      -"Modlisz sie o smierc jego pierwszej zony, czy jak?"
      Ona na to, ze ona nie zna sposobu wyjscia z owej sytuacji, niech Bog JAKOS to rozwiaze. No i znalazlo sie ponoc pokojowe wyjscie. On wystapil do kosciola o uniewaznienie owego pierwszego malzenstwa. Pierwsza zona nie robila mu problemu. Zreszta ona nie z tych wierzacych. Przyjela na siebie ciezar nieudanego zwiazku, czyli jakby sie jej odwidzialo kiedys tam, to ma droge do slubu koscielnego zamknieta na cacy.
      A ta moja kolezanka wraz ze swym mezusiem pobrali sie w kosciele, po jakiejs wieczornej Mszy SW. Ona juz nie pragnie. A jemu to chyba nie robi roznicy.

      Usuń
    8. @ Mario.
      No i jak pieknie. Kosciol w podejsciu do grzesznikow nie jest taki znowu strong. My omawiamy ogolne podejscie do tamatu. Dlatego niech sie to kategoryzowanie odbywa w konfesjonale, z konkretnym przypadkiem i analiza sytuacji, ktora taki a nie inny czyn sprowodowala, sprowokowala:)

      Usuń
    9. Nie ma w kk czegoś takiego jak unieważnienie prawidłowo zawartego małżeństwa. Prawidłowo, czyli bez przeszkód kanonicznych powodujących jego nieważność już w momencie zawierania. Oczywiście przeszkód, o których się w tym czasie nie wie, bo przecież gdyby się je znało, to do zawarcia małżeństwa by nie dopuszczono.
      Tak więc wola czy zgoda współmałżonków po skonsumowaniu związku "na rozwód kościelny czy unieważnienie" nie ma większego znaczenia.
      W kk nie unieważnia się małżeństwa ani go nie rozwiązuje, a jedynie stwierdza, że do niego w ogóle nie doszło. Taki mały niuans.
      Maria

      Usuń
    10. Mozliwe wiem jednak jedno, ze niby ta niewaznosc zawarcia zwiazku malzenskiego obowiazuje li tylko strone pokrzywdzona, oklamana. Druga ta oszukujaca, ukrywajaca powody, dla ktorych slub moglby byc uznany za niewazny jest nadal zwiazana i droge do sakramentu malzenstwa ma wstrzymana, gdyby jej przyszla chec na ponowny slub koscielny. Czyli niewaznosc, ogloszenie uniewaznienia ( bo to jednak musi byc jakos ogloszone, chociazby napisane i powieszne w gablocie pt.: "Ogoszenia parafialne", no zeby parafianie sie nie gorszyli, ze kurcze rozwiedziony a ciaga sie z jakas inna i na dodatek Komunie przyjmuje) dotyczy tylko jednej strony.

      Usuń
    11. Aniu:
      Poruszyłaś kwestię, która mi umknęła w notce, a która wydaje mi się jeszcze bardziej cały ten problem udziwniać. Żyje taka porozwodowa para kilka, kilkanaście lat i trwa w grzechu ciężkim. Wystarczy jednak, że „przeszkoda” odejdzie do Domu Ojca i... już wszystko ok, nawet ślub sakramentalny dostaną. Jak pragnę zdrowia to przypomina różdżkę czarodziejską. Był grzech – nie ma grzechu!

      Chyba popełniasz drobny błąd – rozwód cywilny nie jest uznawany przez Kościół, jest grzechem, więc jednak to coś złego, choć nie stanowi przeszkody w przyjmowaniu Komunii św. Kolejna niezrozumiała sytuacja. Jak można udawać, że nie istnieje coś (rozwód) jeśli istnieje?

      Inna sprawa. Dość powszechnym grzechem jest pozostawianie rodziców na starość samym sobie.
      Chciałem nawet o tym pisać w osobnej notce. Jest to złamanie przykazania Dekalogu. Znam takie przypadki ze szpitala (choć nie tylko), kiedy to miałem sąsiada z DPS, który ma liczną, dobrze sytuowaną rodzinę, a która w ogóle się nim nie interesuje. DPS zabiera mu rentę, pozostawiając na swoje wydatki 200 zł. Ta rodzina nawet nie jest, albo nie chce być świadoma tego, że grzeszy. Jest gorzej, o takich przypadkach niemal w ogóle się mówi.

      Usuń
    12. No to trudno, żeby ktoś, kto nie może zawrzeć związku małżeńskiego z przyczyn określonych w prawie kanonicznym mógł bez usunięcia tych przyczyn być dopuszczony do zawarcia następnego małżeństwa.
      Bo te przyczyny mogą być różne, jedne są usuwalne inne nie.
      Maria

      Usuń
    13. Mario:
      Mnie te trzy warunki popełnienia grzechu ciężkiego po prostu śmieszą. Nie znam złodzieja, który by nie kradła świadomie, dobrowolnie a jednocześnie nie byłaby to sprawa ważna, nawet jeśli ukradnie batonik. Jeśli ktoś ukradnie batonik czy milion złotych to i tak jest to kradzież.

      A jak te warunki zastosować do przykazania: „nie pożądaj żony bliźniego swego” czy „ani żadnej rzeczy, która jego jest”? Bo przecież pożądanie nie musi skutkować jakimkolwiek czynem.

      Usuń
    14. Czyli wychodzi na to Asmodeuszu, że najlepiej odesłać byłego sakramentalnego współmałżonka "do Domu Ojca", bo wtedy sprawa sama się niejako rozwiązuje - i do Komunii św. można (nawet w więzieniu), i związek sakramentalny można zawrzeć (nawet w więzieniu po odzyskaniu praw obywatelskich), i seks uprawiać, a nawet dzieci się dochować (w więzieniu też są podobno sale do wizyt intymnych dla małżonków) ....
      Tylko to wszystko trochę rozłożone w czasie, ale cóż, zakochani podobno czasu nie liczą ..... :)
      Sorry, trochę się chyba rozbrykałam, ale już poważnieję .... :)
      Maria

      Usuń
    15. Przeciez w Pismie Sw jest mowa o sytuacji kiedy mozna odejsc od meza, ale nalezy pozostac wtedy sama, w rozumieniu naszym zrezygnowac ze wspolzycia seksualnego- popelniania cudzolostwa. Nie ma grzechu. Odsuwasz sie od kata, rozpustnika, klamcy bo nie mozesz wytrzymac,... Chronisz swoje zycie, zycie swych dzieci. Rozwod to nie grzech, czasami jest koniecznoscia.

      Przeciez my nie udajem ze rozwody nie istnieja. Toz nie mowimy o przypadku kiedy pytasz kogos : " Masz meza/ zone?", a ten ktos odpowiada tobie : " tak troche mam".


      O pozostawianiu starszych samym sobie. to juz jest calkiem inny temat. temat twojego posta brzmi "Porozmawiajmy o cudzolostwie".

      Ten staruszek z DPSu, jezeli ci pozostawiajacy go sa wierzacy wtedy mozna mowic o grzechu, jezeli nie sa wierzacy to ... co ich obchodzi terminologia grzech? Ona dla nich nie istnieje. A moze sie myle? Moze niewierzacy tez mysla w tych kategoriach?

      Usuń
    16. Mario:
      Czyli można mu „pomóc” odejść w zaświaty :D Kara (prawna) karą, ale grzechu się pozbywamy. Uwierz mi Mario, że to wszystko jest zdecydowanie prostsze bez religii i przynajmniej więzienia można uniknąć.

      Usuń
    17. Z tym pożądaniem żony bliźniego ani żadnej rzeczy, która jego jest - to nie chodzi o to, że ta żona Ci się Asmodeuszu podoba i Ci się ciśnienie na jej widok podnosi. Bo to jest instynkt i za to nie odpowiadasz. Dopiero, kiedy zaczynasz myśleć, co zrobić żeby tę żonę bliźniego "posiąść", wyobrażasz sobie, co z nią mógłbyś robić, lub co gorsza nie tylko myślisz, ale zaczynasz działać w tym kierunku, no to już grzeszysz "na całego". :)
      Maria

      Usuń
    18. Aniu:
      Mówisz o instytucji separacji, ale to nie to samo, co rozwód. Ten dla Kościoła w ogóle nie istnieje.

      Podoba mi się to określenie „trochę mam żonę” :D Chyba przejdę na takie określenie, choć mnie religia nie obowiązuje...

      Ok, pomińmy wątek opieki rodziców. Poniżej piszesz o masturbacji. To dość drażliwy temat, ale jesteśmy ludźmi dorosłymi. To da się powiązać z sytuacją tejże separacji, czyli nawet nie związku porozwodowego. To moje prywatne zdanie, ale wydaje mi się, że seksualności nie da się tak prosto zdusić. Dla wielu może się to źle skończyć (nawet jeśli tylko psychicznie). A przecież tę seksualność mamy wpisaną w geny. I teraz dylemat. Bez względu na przyczyny separacji, każdy narażany jest na inny grzech (nieczystości) tylko dlatego, że normalne współżycie z kimś innym jest cudzołóstwem. Dla mnie to paranoja, sorry, jeśli to kogoś obraża.

      Usuń
    19. @ Asmo.

      Przeciez czy cos bylo grzechem, czy tez sytuacja koniecznosci, samoobrony...tym zajmue sie spowiednik w konfesjonale . Co my tu mozem gadac jak bylo, skoro nas przy tym nie bylo.
      Kobieta swiadomie kradnaca bo nie ma mozliwosci nakarmienia dzieci, czy faktycznie kradnie, czy lepsza jest ci ona od tej, ktora wysyla dziecko na zebranie pod sklep? Niech sie juz ludzie gdzies indziej z tym uporaja. Nie na forum u Asmo:))
      Widzialam , zalatwialam to z matka, ktora wysylala dziecko na zebranie bo nie miala co do gara wstawic. Dzieciaka ktos sciagnal z ulicy i doprowadzil do szkoly, nie do matki- dziwne. Matka uwazala ze ona wspolczucia u luzdi nie wzbudzi, ze beda kazali sie jej do roboty zabrac, a moze ktos jej powie : "OK dam pani na obiad dla rodziny, ale potrzebuje kogos kto mi pomoze wypielic ogrodek". Sytuacja ryzykowna, mozna przeciez w cieplej chalupie posiedziec i sie nie wystawiac. Dziecko zas zawsze wzbiudza jakies tam emocje i chce sie go nakarmic i dac grosza...gorzej jak podczas takiego zebrania trafi na pedofila, ktory zaprosi je do domu z obietnca podarowania kasy.

      Niech zajmuja sie tym ludzie w konfesjonalach. Niech dyskutuja tam o swoim sumieniu i przypadkach jakie ich dotykaja.

      Usuń
    20. Mario:

      Wiesz, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że podobająca mi się żona sąsiada nie wywołuje „kudłatych” myśli. Fakt, nie będę kombinował jakby je zrealizować, ale wyobraźnia czasami płata nam figle. A co jeśli ona mi się przyśni w dwuznacznej sytuacji, a ten sen będzie mnie prześladował już na jawie kilka dni? Nie pamiętam, ale z tego też chyba trzeba się spowiadać...

      Usuń
    21. Aniu:

      Nie wiem czy to jest dobry pomysł zamknąć sumienie w konfesjonale. Po pierwsze, uważam, że ksiądz jest osobą interesowną (zainteresowany duszyczką), po drugie, wiele problemów nie jest w stanie rozwiązać. Gdy pytałem go jak rozwiązać problem moich rodziców, potrafił mi tylko zaoferować modlitwę, co w przypadku dziecka, o którym piszesz byłoby propozycją czekania na „mannę z nieba”. Pytanie: czy teoretyk zawsze wie jak wygląda praktyka?

      Czytałem ostatnio dość obszerny reportaż o księdzu pedofilu, który złą sytuację dziecka wykorzystał, więc to nie jest aż tak bardzo błahy temat.

      Usuń
    22. Ze snów Asmodeuszu, nawet tych "nieczystych" spowiadać się nie trzeba. Bo są one poza Twoją "dobrowolnością" i kontrolą. Natomiast nad "prześladowaniem" na jawie przez sen jakiś wpływ możesz jednak mieć. Pokusa nie jest jeszcze grzechem, ale poddawanie się jej już tak. A żeby się nie poddawać pokusie trzeba usilnie zająć się czymś innym - wierzący mogą się np. pomodlić o oddalenie tej pokusy, inni mogą zająć się pożyteczną i absorbującą pracą, np. wymyć okna i wyprać firanki, albo przekopać ogródek czy pójść pobiegać. :)
      Maria

      Usuń
    23. @ Asmo

      Najlepsze wyjscie to zamknac sumienie w sobie i ...robic co sie chce lub tez to, na co sumienie nam pozwala. A ze ludzie maja roznie uksztaltowane sumienia. czyli zyja roznie. raniac siebie i innych i czesto nie wiedza jak wydostac sie z zakreconych sytuacji wewnetrznych. Musi byc jakis drogowskaz...czesto ktos kto pomoze nam cos ustalic...czasami nawet rzucic swiatlo na nasze postepowanie. o oczywiscie nie zanczy, ze jak anwet kogos takiego znajdziemy to bedziemy go sluchac. I tak wszystko rozsadza nasze sumienie.

      Usuń
    24. Mario:
      Czytam dziś (jak na zawołanie): „w świecie biblijnym i judaistycznym, sen jest drogą poznania alternatywną dla zwykłych ścieżek rozumu. Również̇ przez sny może przemawiać́ Bóg. (...) Analizując sny, zauważamy, ze we wszystkich sytuacjach sen ma na celu uratowanie kogoś́”. :D
      To poważne rozważania na katolickim portalu:
      https://www.deon.pl/religia/rekolekcje-wielkopostne/wielki-post-2018/rekolekcje-papieskie/art,6,co-o-znaczeniu-snow-mowi-ewangelia.html

      Ale rozbawiło mnie jeszcze coś. Piszesz: „pomodlić o oddalenie tej pokusy”. Ja bym chyba dostał bzika, gdyby się modlił „niech mnie ta Kowalska nie kusi wdziękami”. Przecież taką modlitwą jeszcze bardziej bym się nakręcał :D

      Usuń
    25. Aniu:
      Uważam, że sumienie jest moje, choć nie tylko przeze mnie ukształtowane i tylko przed nim odpowiadam. Istniej takie pojęcie jak zasada ograniczonego zaufania, nawet do samego siebie, ale tym bardziej wobec innych, nawet jeśli noszą koloratkę. Nie ma idealnej recepty na moralność i nawet religia jej nie ma. Wprawdzie można nasze poczucie moralności „konsultować” z innymi, lecz co w sytuacji jeśli inni opierają się na innym kanonie zasad moralnych, niekoniecznie zgodnym z Twoim? Czy wtedy na pewno jest lepiej zadawać sobie ból, by usatysfakcjonować innych? Nie chcę tego rozciągać na wszystkie aspekty naszego życia, wystarczy w kontekście współżycia bez ślubu sakramentalnego.

      Usuń
    26. Czytałyście?
      Niejaka M.K. (znana celebrytka) bierze ślub kościelny jednostronny (sic!) Chyba niewielu słyszało, co to jest – to np. ślub z ateistą :D. Ściślej, tylko ona będzie składać przysięgę małżeńską w wersji katolickiej...!

      M. K. jest rozwódką, ale to żadna przeszkoda, bo ten poprzedni związek małżeński był zawierany tylko w USC.

      M. K wcześniej (przed cywilnym ślubem) żyła w związku małżeńskim sakramentalnym, który skończył się rozwodem cywilnym, a później został unieważniony przez sąd kościelny.

      Sorry, muszę zakląć – ja pier…lę ! :D

      Usuń
    27. Ja nie czytałam o M.K., nie wiem o kogo chodzi, ale opisana sytuacja jest możliwa, bo:
      a) małżeństwa cywilne mogą być zawierane wiele razy i wiele razy "rozwodzone", w świetle nauki KK są one jednak grzeszne, :D
      b) jeśli małżeństwo sakramentalne zostało uznane za nieważnie zwarte, czyli, że de facto nigdy go nie było, to ta pani od strony prawa kościelnego zawsze była osobą wolną i jako taka może zawrzeć związek sakramentalny,
      c) KK zezwala na zawieranie związków małżeńskich z osobami spoza KK po spełnieniu pewnych warunków, tj. m.in., że taki "obcy" współmałżonek zobowiąże się, że nie będzie utrudniał praktykowania wiary katolickiej małżonkowi katolickiemu oraz, że dzieci z tego małżeństwa będą także wychowywane w wierze katolickiej. Zapewne jest tych warunków więcej ale nie znam wszystkich.

      Osobiście znam panią, która wyszła za mąż za Araba niechrześcijanina, z opowiadań wiem, że rzeczywiście przysięgę ślubną w kościele składała tylko ona, natomiast on w trakcie ceremonii ślubnej nic nie ślubował, natomiast przy osobnym stoliku po dłuższej rozmowie z księdzem w obecności narzeczonej podpisywał jakieś dokumenty. Są zgodnym małżeństwem z kilkunastoletnim stażem, mają dwoje dzieci. Ona z dziećmi są osobami praktykującymi, on pozostał poza KK.
      Można bez grzechu i cudzołożenia? Można, nawet z Arabem. :D
      Maria

      Usuń
    28. @ Asmo

      Wydziwiaaz. Sny mieszasz w grzechy...daj spokoj . Mam nadzieje, ze spowiadajacy sie na skrupulanta spowiednika trafiaja rzadko w kosciele i nikt perdolami typu "grzeszny sen" sie nie zajmuje. No ja jeszcze sie z tym nie spotkalam. ale zakrecac problem i spekulowac mozemy, nieprawdaz? Teoretyzowac mozemy.

      POza tym cytowany prze ciebie deon nie mowi o tym, ze z tych snow nalezy sie spowiadac, albo biegac z tym do ksiedza.
      Ja mam taki jeden sen, standardowo powtarzajacy sie kiedy przychodzi info , ze ktos w rodzinie zmarl, lub ktos z bliskich odszedl z tego swiata. Sni mi sie puste zascielone lozko.... i po paru dniach ktos dzwoni i informuje o zdarzeniu. Mozesz sie z tego smiac, wysmiewac, drwic...ale to nie zmieni faktu, ze tak mam ( zaswiaty sie ze mna kontaktuja , o matko ty moja (P) ) Moze keidys specjalisci sprawy snow wyjasnia, choc i tak niemalo juz wiedza.

      Usuń
    29. @ Asmo

      Sprawa interesownosci ksiedza w konfesjonale. Znam kupe przypadkow ludzi ( kobiet) obrazonych po spowiedziach. Moja matka, ktora po jednej ze spowiedzi odeszla od kosciola na kupe ladnych lat. Kiedy opowada to zdarzenie , co tam zaszlo to mnie to dziwi, ze mozna sie AZ TAK za prawde obrazic. Kolezanki, ktore czesto gesto gledza, ze do tego lub tamtego kaplana to one nie pojda sie spowiadac bo... chyba nie gada im ow spowiednik tego , czego one oczekuja.
      Oczywiscie moze znalezc sie w konfesjonale ktos kto bedzie chcial sytuacje spowiedzi wykorzysatc w sobie wiadomym celu.

      O pedofila ksiedza zahaczyles. Z reguly kiedy poczytasz badania nad danym problemem. Proceder ow kwitnie najlepiej w swodowisku naturalnym dziecka. Czesto to jest tatus, starszy brat, dziadek ( znam chlopaka, ktorego wlasny dziadek obracal), wujek, sasiad...ktos dziecku znany , przyjmowany przez rdzicow, obdarzany zaufaniem ( nie mowimy w tym przypadku o Tajlandii i dzeiciecej prostytucji...)
      Kiadz pedofil Z REGULY, nie dobiera ofiary w konfesjonale, jest blisko zwiazany z dana rodzina, obdarzany przez nia zaufaniem, przyjmowany od czasu do czasu na kolacje pzrez nieswiadomych jego preferencji rodzicow. Co nie znaczy tez , ze nie zdarzaja sie i inne pedofilskie przypadki. Smiem jednak twierdzic, ze konfesjonal nie jest miejscem pedofilskich werbunkow. Za malo czasu

      Wspomniales cos o grzechu pozadania...nie jestem w tym chyba jakims wyjatkowym specjalista, bo jeszcze nigdy nie zdarzylo mi sie pozadac zony blizniego swego, meza czyjegos tez nie. Kosmate mysli to chyba nie grzech a pewna przypadlosc, ktorej lepiej nie rozwijac za bardzo.... bo jak zacznie dzialac sie pod wplywem owego pozadania jak David w sytuacji z Betszeba, to juz jest problem i spora niemoralnosc. Lub Jak Klaudiusz Frollo w stosunku do Esmeraldy.

      Usuń
    30. Mario:
      Chodzi o Martę Kaczyńską, bratanicę Jarka.
      Ja wiem, że to wszystko jest „legalne” w myśl kanonów KK, ale śmiem twierdzić, że baaardzooo naciągane. Bądźmy szczerzy, zwykłego śmiertelnego wierzącego, raz na to nie stać, dwa, jest dla niego przerostem „formy nad treścią”, czyli skandalem. Już chociażby w fakcie, że przez lata nie przeszkadzało jej życie w konkubinacie, czyli jawnym cudzołóstwie oraz w tym, że po dwóch małżeństwach marzy się jej „bała sukienka”. Ale i ta chęć jest w jakiś sposób zrozumiała, gorzej, że takie jawne kombinowanie Kościół toleruje, udaje, że nic się nie stało, a jednocześnie potępia się wszystkie małżeństwa porozwodowe. Nie pochwala też małżeństw „mieszanych (czytałem). Czysta hipokryzja.

      Usuń
    31. Aniu:

      Nie wydziwiam, zwracam tylko uwagę, że sprawa nie do końca jest jasna – w lekko żartobliwej formie. Osobiście uwielbiam erotyczne sny. Natomiast do proroczych ma sceptyczny stosunek, co nie znaczy, ze będę się z tego powodu z Ciebie śmiał. Nasłuchałem się wielu opowieści w podobnym stylu, samem raz miałem „okazję”. Mam na to swoją teorię, popartą lekturą książek na temat psychiki, ale nie będę się tu wymądrzał.

      Pisząc o „interesowności” księży w konfesjonale miałem na uwadze przede wszystkim podtrzymywanie spowiadających się w ich poczuciu winy. W końcu konfesjonał to nie miejsc na rozwiazywanie dylematów psychologicznych plenipotenta. Problem jest tylko wtedy, gdy ten szuka porady, niestety nie zawsze trafi na takiego spowiednika, który jest zainteresowany pomocą. Właściwie nie ma się czemu dziwić, biorąc pod uwagę wielkie parafie. Ale z góry uprzedzam, że nie o wszystkich tak myślę.

      Wcale nie neguję faktu, że w każdej grupie społecznej są pedofile. A jednak ten proceder w Kościele jest jakby bardziej ohydny, bo od najmłodszych lat wpajamy dzieciom i sobie, że księża to nieskazitelne autorytety. Z powołania uczyniono świętość, do tego kapłani sami się przyczynili i nie przekonuje mnie twierdzenie, że to też tylko ludzie. Inaczej, ja wiem, że to też tylko ludzie, ale powinniśmy natychmiast i od razu (powtórzenie celowe) zapomnieć o tej świętości i autorytecie za ich życia. Ja nie twierdzę, że konfesjonał jest regułą, jest jednym z możliwych miejsc wyłapywania „ofiary” szczególnie zaś w mniejszych miejscowościach.

      Kosmate myśli to jednak grzech, to tzw. „myśli nieczyste” i może nie przypadłość a raczej „zabawa” naszego mózgu, który czasami płata nam figle, czasami wbrew naszym chęciom. I faceci mają tu chyba gorzej, gdyż są w przewadze wzrokowcami ;)

      Usuń
  2. Asmo 19 marca 10:43
    "...dzis ateista musi pouczac wiernych ,aby nie bladzili w wierze....."
    ks.prof.Staniek:
    "przypominam krotko czym jest autorytet.Jest szacunkiem dla kogos odpowiedzialnego ,kto zasluguje na zaufanie czesto dzieki specjalizacji w jakiejs dziedzinie wiedzy lub umiejetnosci"
    ateista Asmo i satanista Nergal w swoich niszach uchodza za altorytety?Sa takze postsekularystami i mieszaja watki "naukowe" z religijnymi.
    W diatrybie Asma oprocz plebana Mirka ,ateisty Autora brakuje rol do odegrania przez talmudyste i islamiste-wtedy bedzie komplet do nauczania katolikow w ich wierze.uklony dla "ateisty".
    giaur

    OdpowiedzUsuń
  3. "Najwięcej cierpiały kobiety, które przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały mężów a innych mężów odciągały od ich żon i ogniska domowego, mimo, że te rodziny żyły przedtem przez wiele lat w najlepszej zgodzie"
    ten cytat szalenie mnie ubawił... pierwszy "kwiatek" to kretyńskie słowo "WYUZDANIE", śmieszne samo w sobie... drugi to "innych mężów ODCIĄGAŁY od ich żon i ogniska domowego", a trzeci do kompletu z drugim: "te rodziny żyły przedtem przez wiele lat W NAJLEPSZEJ ZGODZIE" /podkreślenia capslockiem moje/... kretynizm drugiego i trzeciego zawarty jest w samej ich treści... jednocześnie jest to dość smutny kretynizm, bo mnóstwo ludzi, także "niekościelnych" pojąć nie umie, że to nie "ta trzecia" rozwala związek (rodzinę), tylko ta rodzina już wcześniej była chora...
    ...
    natomiast co do całej treści, to sekta faktycznie ma pewien problem, bo owieczki się wykruszają, ale zbytnie poluzowanie pewnych fundamentów zafiksowanej na miłości (cielesnym jej aspekcie) ideologii w ramach próby zahamowania tego zjawiska może zniechęcić betonogłową frakcję stada... oczywiście nas to martwić nie powinno, ale gadamy teraz naukowo, a nie o własnych odczuciach i oczekiwaniach...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci polecam całą lekturę wizji s. Medardy. Mnie z kolei podobają się te okropne ciemności, w których ona widziała wszystko, a grzesznicy mieli przejrzeć.

      Jestem przekonany, że oprócz tej zafiksowanej cielesności na sekularyzację mają wpływ też skostniałość struktur i dogmatów Kościoła oraz kierunek na ludowość, dobitniej, na zaściankowość.

      Usuń
  4. Wygląda na to, że na tamtym świecie, kobiety też mają bardziej przesrane niż faceci!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmawialam kiedys z pewnym znajomym o innym znajomym. Obrabialismy mu tyly. Nie dzialo sie to w srodowisku katolickim, zastrzegam juz na wstepie, zeby nie bylo...

    Obgadywany przez nas facet zostawil zone i poszedl do baby z 5 dzieci, bo cos go tam krecilo. Moj rozmowca strasznie krytykowal kolege, ze glupi, ze wpieprzyl sie w pieluchy, bo tam ponoc jedno z dzieci to w pampersie pomyka. Zapieprza glupek na nieswoje potomstwo. Glupi, bo powinien obrobic troche ta kobite seksualnie, skorzystac i ...wrocic na zony lono. Tam, gdzie bezpeicznie. Kolega nie mogl zrozumiec obgadywanego kolegi.
    Konkluzja byla jednak piekna.
    -Bo to przez was, przez kobiety. Facet ja robi skok w bok, to robi te rzeczy po cichu, po czym wraca do domu, do swoich kapci i lezanki. A wy, kobiety, jak juz sie zaprzecie, jak wam zaczna emocje skakac to niszczycie wszystko. Nie ma zmiluj sie. Gruzy.Zgliszcza zostawiacie.
    Padlam. No coz meskie podejscie do spraw jest inne i kobiece ponoc tez inne.

    https://youtu.be/aX9gj_V5Mdg
    Kobiety to jedze, wyuzdane i te inne epitety... (p) :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając ten tekst przypomniał mi się kawał z czasów studenckich, w których unikając wulgaryzmów mieliśmy słowa wytrychy. Do starszej pani mieszkającej na IV piętrze w starej kamienicy przyszła w odwiedziny szkolna koleżanka. Nad nią mieszkanie wynajmuje trzech studentów. W trakcie rozmowy gospodyni skarży się, że wieczorem strasznie hałasują, bo albo skrzypi łóżko kiedy przyjedzie żona któregoś, albo jak są sami to biją konia i też jest kłopot z zaśnięciem. No to ci współczuję odparła koleżanka. Ale jak oni wprowadzili tego konia po tych wąskich schodach na poddasze ?
    Nurtuje też mnie pytanie, jak traktować kawalerów, nie mężatki, czy też osoby owdowiałe ? Zezwolić na samolubne dosiadanie wierzchowców ? Tu kłania się Sztaudynger: ....znaj zasady moje, nie rób tego samemu, co można we dwoje.
    Pozdrawiam statar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "albo jak są sami to biją konia " - można to dla mnie jakoś przetłumaczyć na polski, bo ja starsza pani jestem. :)

      Ale jedno podpowiem - nie ma wyjątku dla ani dla cudzołożenia, ani innych seksualnych "bezeceństw" w przypadku kawalerów, nie mężatek czy też osób owdowiałych. Nieczystość wg religii jest nieczystością i nie tu co kombinować. :)
      Maria

      Usuń
    2. Och Mario:) Bicie konia tudzież walenie konia, to nic innego jak męski rodzaj masturbacji:)
      Teraz wszystko jasne?
      Anastazja

      Usuń
    3. Teraz wszystko jasne Anastazjo! Choć o ile mogę sobie wyobrazić owo "albo skrzypi łóżko kiedy przyjedzie żona któregoś", to jakoś trudniej, że ten męski rodzaj masturbacji też wywołuje jakieś podobne "skrzypienia" i starszej pani zakłóca ciszę nocną?
      No i żeby było jeszcze jaśniej - skoro taka jesteś oblatana Anastazjo w temacie "koni", to może jeszcze mnie uświadom, jak się nazywa odpowiadająca owym męskim "koniom" czynność w wykonaniu pań, którym taka przyjemność także przydarzyć się może. :)
      Maria

      Usuń
    4. A ja nie wiem jak owy koleś wali konia i czy nie włączył sobie przy tym jakiegoś pornola i czy głośno stękał. Nie było mnie tam.
      Powalające pytanie... Może zapytaj wujka Google o ten odpowiednik, bo ja nie wiem. Ale wiem że kobiety się masturbują. Zresztą, dzięki temu poznają swoje ciało i jest im później lepiej z partnerem. Tak wiem, pójdę do piekła...
      Anastazja

      Usuń
    5. Tu jest wlasnie cos na ten temat...pod koniec ... chyba owe zwalenie konia moze byc glosne:)

      https://youtu.be/ou6ukVBvR2E

      Usuń
    6. Ale czemu Anastazjo od razu do piekła? O matko, i za co, za wiedzę? :)
      Maria

      Usuń
    7. Mario, jesteś chyba wystarczająco inteligentna żeby czytać między wierszami:)
      Anastazja

      Usuń
    8. Ania!!! No brawo za tego linka:)))
      Anastazja

      Usuń
  7. Niestety, trochę mało wiemy o warunkach, jakie musiały by spełnić osoby będące w tzw. związkach niesakramentalnych, żeby mogły być dopuszczone do Komunii św.
    W moim przekonaniu raczej nie chodzi tu o powstrzymywanie się od współżycia seksualnego, bo nieoficjalnie i po cichu wśród ludu się mówi, że takie przypadki już są w kk od lat praktykowane. Jak to wygląda w rzeczywistości, tj. przed kim i w jakiej formie takie przyrzeczenie się składa to nie wiem, więc zastrzegam, że może to być taki stary "fake news". :)

    W rozważanym pomyśle Franciszka coś się "przebąkuje", że nie będzie to dopuszczenie do przyjmowania Komunii św. wszystkich rozwodników będących w nowych związkach hurtem jak leci. Sprawy mają być rozpatrywane indywidualnie i dogłębnie. Możliwe, że jednym z warunków będzie posiadanie wspólnych małoletnich dzieci i ich wychowywanie.
    No i popuszczę jeszcze trochę mojej osobistej fantazji - może trzeba będzie uzyskać zgodę od "byłego" współmałżonka sakramentalnego, że już nie czeka na powrót tego "marnotrawnego" i go niejako "zwalnia" ze złożonej kiedyś przysięgi małżeńskiej, a dzieci, jeśli były z tego małżeństwa są już dorosłe i nie wymagają jego opieki.
    Zapewne trzeba będzie się wykazać nienagannym życiem społecznym i religijnym przez jakiś czas, przykładowo min. 10 lat takiego pożycia niesakramentalnego, może też być warunek, że tylko 1 raz można będzie skorzystać z takiej "amnestii".
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co ja wiem, slyszalam kiedys na lekcjach religii traktujacej o moralnosci i etyce, to para, ktora nie moze zawrzec zwiazku malzenskiego koscielnego, zyjaca ze soba, majaca dzieci lub nie, jezeli po czasie podejmnie decyzje o tzw "bialym zwiazku" ( to jest chyba swieckie okreslenie na tego typu pary, nie ksocielne) bez seksu. Sklada wtedy odpowiednie wyjasnienie u ksiedza danej parafii, cos tam podpisuje i ...podchodza owi ludzie do Komunii. Maja prawo.

      Natomiast z owymi podpisami i zgodami bylych partnerow na ta, aby byly mogl korzystac z sakramentu Eucharystii.... moze i ta fantazja sie spelni. Bo w sumie odchodzac od "legalnego" partnera ( partnerki) wystawia sie go na seksualne pokuszenie. Na to ze nie wytrzyma i zacznie szukac seksualnego spelnienia -czyli wystaienie drugiej strony na grzech. Prowokowanie sytuacji grzechu.

      Pamietam jak znajoma dostala w konfesjonale zjebe a przyszla sie wyplakac na zdradzajacego ja meza, ktorego nie dopuszczala do loza 4 lata. Oczywiscie, ze sie obrazila na kisedza, ze nie rozumie, ze trzyma strone facetow i te inne.... ale mysle ze facet skarzacy sie w konfesjonale na podobna sytuacje tez dostalby zjebe.

      Usuń
    2. No widzisz Aniu, jak chcesz to potrafisz pięknie pisać komentarze - i z akapitami, i uprzejmie, i nie chaotycznie, tak, że nawet ja mogę je zrozumieć .... Jestem zbudowana. I wdzięczna. :)
      Maria

      Usuń
    3. @ Mario
      No widzisz jakas ulomna. Nie potrafisz powstrzymac zlosliwosci i pouczen:) Co prawda to nie grzech, ale nie zwalnia cie to od pracy nad soba sama, o ile dasz rade- oczywiscie. Przyganial gar kotlowi:))

      Jeny , alez my piekne swiadectwo kobiecego wspolzycia dajemy. I czyz kobiety ne sa jedzami?

      Usuń
    4. No cóż Aniu, nikt z nas doskonały nie jest. ;)
      To ja do Ciebie z dobrym słowem i "z sercem na dłoni", A Ty mi od razu tak prosto "w-brew"? :)

      A co do tych "akapitów" - no naprawdę dużo lepiej się czyta (i rozumie :) ) nie takie całe wielolinijkowe i wielotematyczne "bloki", ale trochę "porozrzedzane" teksty. :)
      Maria

      Usuń
    5. To ci zaproponuje abys poszla i pouczyla tych, ktorzy nie robia spacji po przecinkach, cudzyslowiu, kropkach.... Kazdy pisze jak chce. Czasami nie jest to nieswiadomosc osoby jak powinno sie pisac, a sprzet robi to co chce. Wciskasz piszesz, myslisz ze poszlo dobrze a tu ups.

      Usuń
  8. No to sobie pokpiłeś, obśmiałeś, wytknąłeś paradoksy
    - ale sprawa jest poważna.
    Widziałam już w swoim życiu sytuację, kiedy kobieta
    żyjąca w związku niesakramentalnym - pobiegła do spowiedzi
    w tej samej godzinie, w której dowiedziała się o śmierci
    partnera (po kilkunastu latach bez przyjmowania komunii)
    i taką, gdzie młoda kobieta mieszkająca od wielu lat
    pod jednym dachem z mężczyzną (bez ślubu) przyjmowała komunię
    w czasie mszy pogrzebowej w intencji swojego ojca.
    Tak więc - zasady wiary i świętokradztwo chodzą czasem swoimi
    drogami, co ujawnia drugi przykład. Pierwszy przykład pokazuje,
    że czasem miłość jest ustawiona wyżej od respektowania przykazań,
    ale człowiek jest pozbawiony ważnego pokarmu, za którym przez cały
    czas w skrytości tęskni, a w sytuacji kiedy nie ma już ogranicznika
    - reaguje spontanicznie i dąży do pojednania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym pierwszym przykładzie może jakieś znaczenie miał też fakt, że w ten sposób ta kobieta chciała, skoro już mogła, najszybciej pomóc swojemu partnerowi "po tamtej stronie", który prawdopodobnie zmarł w stanie grzechu ciężkiego i jako taki mógł mieć tam problemy. Bo już tylko w ten sposób żyjący może (o ile może) pomóc zmarłemu.
      Maria

      Usuń
    2. Mario
      Pewnie masz rację - ja patrzyłam na to z punktu widzenia
      jej potrzeb duchowych,wyhamowanych przez kilkanaście lat...
      Ale nie wyklucza to również dbałości o duszę zmarłego.

      Usuń
    3. Ninel:
      Właśnie dlatego, że sprawa jest poważna, pozwoliłem sobie na drwinę.
      Przede wszystkim zaś dlatego, że nasza miłość nie powinna dążyć do zniewolenia partnera, bo przez to staje się zaprzeczeniem miłości.
      Zaś przypadek owej kobiety po śmierci swego męża (tu znów ironia) dowodzi słuszności tezy, że śmierć nas wyzwoli. Tylko kto nam to tłucze do łbów?

      Usuń
  9. @Ania...
    w pierwszym odruchu chciało mi się pożartować, choćby z tego "obrabiania tyłów", czyli fantazji do spółki ze znajomym na temat rimmingu drugiego znajomego, w niekatolickim środowisku do tego...
    ale szybko mi się odechciało, gdy wspomniałaś o tej decyzji o "białym związku"... bo to jest de facto strasznie SMUTNE, takie wikłanie się w system negujący okazywanie sobie miłości /a przynajmniej sympatii, pozytywnych uczuć/... oczywiście rozumiem, że zdrada w związku z "paktem na wyłączność (cielesną)" to jest bardzo niefajne zachowanie, ale gdy związku już de facto nie ma, gdy jest tylko formalnie, na papierze, to o jakiej zdradzie /cudzołóstwie/ jest tu mowa?... jest naprawdę coś mocno chorego w tej konkretnej religii, jej podejściu do spraw tak intymnych, subtelnych, jak cielesna bliskość... jestem w stanie zrozumieć, że kawałek wafla z surowej mąki do dzioba może być dla kogoś czymś nader istotnym... ale warunki, które ten system stawia swoim wyznawcom, by mogli to otrzymać to już naprawdę jakieś mocne przegięcie...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ PKanalia
      Zdecydowanie protestuję przeciwko takim określeniom "kawałek wafla z surowej mąki do dzioba" w odniesieniu do tak ważnej dla ludzi wierzących Komunii św.
      Nie obchodzi mnie z kim, gdzie i jak Ty współżyjesz seksualnie, nie oceniam, nie potępiam, nie ośmieszam ....
      Ale proszę o równie poważne traktowanie i nie wtrącanie się do spraw, które Ciebie nie dotyczą, bo jak sam napisałeś są to sprawy (zarówno seks jak i wiara) delikatne, intymne itd.
      Maria

      Usuń
    2. @Maria...
      proponuję przeczytaj sobie swoje drugie zdanie i spróbuj się nad nim zastanowić, przemyśleć je jeszcze raz... bo nie napisałem nigdzie i wcale, ani ułamka słowa na temat z kim, gdzie i jak współżyję, ani seksualnie, ani nieseksualnie... z całym szacunkiem, ale w tym zdaniu dałaś próbkę obłudy, która właśnie na tym polega, że ktoś nie pytany wyskakuje jak pajacyk z pudełka z twierdzeniem, że coś go nie obchodzi, tymczasem sam wyskok świadczy o czymś przeciwnym...
      zaś prawa do krytycznej opinii na temat jakiegoś systemu religijnego, a raczej jego fragmentu chyba nie masz zamiaru próbować mi odebrać?...
      ale w jednym masz rację, wykazałem się drobnym brakiem wiedzy, bo ta mąka w waflu ponoć nie jest surowa, tylko obrobiona termicznie w czymś w rodzaju gofrownicy, czy czegoś tam w tym stylu...

      Usuń
    3. @PKanalia

      No nie da się ukryć, że pisałeś o tym "waflu" w dyskusji związanej ze sprawami współżycia wśród katolików - sakramentalnych i nie-, co z zasady nie powinno Cię obchodzić, bo ani Twój cyrk ani Twoje małpy.

      Prawo do krytycznej oceny a ośmieszanie najważniejszej sprawy dla katolika to są jednak dość różne sprawy i ktoś taki jak Ty - spec od ludzkiej psyche powinien tę granicę doskonale wyczuwać.

      W następnym komentarzu poszedłeś dalej, w końcu jest wolność słowa, ale jeśli Cię to kręci, to się baw dobrze ....
      Dobry żart to taki, który bawi innych, a nie opowiadacza.
      Moje zdanie w tej sprawie znasz. Ja "zabawiłam się" kiepsko.

      Asmodeusz, chociaż też ateista nigdy w ten sposób "o waflu" na tym blogu się nie wyrażał. Widać inny rodzaj ateizmu reprezentuje.
      Maria

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. @Maria...
      ale masz problem z tym waflem... co prawda uzupełniłem już swoją edukację i wyszło, że to płatek chlebowy, ale nadal nie mam empatii pozwalającej mi pojąć, co niepochlebnego może być w słowie "wafel"?...
      to jest analogiczna sytuacja do powiedzonka "kupić warzywo" podczas zakupów w kwiaciarni... czy też ktoś powinien wykonać focha?... tylko kto?... kwiaciarka, czy pani dla której ów zakup miał być przeznaczony?...
      o właśnie, tak a propos warzywa:
      .............
      .....@@@.....
      ....@@X@@....
      .....@@@.....
      ......I......
      ....\ I /....
      .....\I/.....
      ......I......
      ......I......
      przyjmij powyższe warzywo jako znak pokoju i spróbuj się po prostu uśmiechnąć... nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja bardzo nie lubię się kłócić, zwłaszcza o terminologię używaną w branży piekarsko - cukierniczej...
      ...
      musiałem jeszcze raz, bo system w odwecie testował moje z kolei poczucie humoru i sknocił mi pierwszą wersję obrazka...

      Usuń
    6. hm... też trochę sknocił, ale już mniej...

      Usuń
    7. po dojrzałym namyśle uznałem, ze już nie będę poprawiał, bo liczy się przekaz pozytywnych wibracji, a nie detale rekwizytu...

      Usuń
    8. @PKanalia

      Jestem pod wrażeniem Twojego - talentu, pomysłu i przeznaczonego czasu. Miły gest, doceniam.

      Próbuję się uśmiechać, ale smutny jest ten mój uśmiech, bo mam wrażenie, że "lecisz sobie w kulki" ze mną, werbalnie sprowadzając sporną sprawę do terminologii piekarsko-cukierniczej.
      Nie potrafię uwierzyć, no po prostu nie potrafię, że nie wiesz, czym jest Komunia św. dla katolika.

      Skoro jednak deklarujesz przekaz pozytywnych wibracji w moim kierunku, to usilnie proszę, abyś w przyszłości nie używał podobnych określeń (wafel, a nawet płatek chlebowy), bo to jest raniące dla katolików jako potraktowanie bez należytego szacunku rzeczy, wartości otoczonych powszechnie czcią czyli w odczuciu katolika jest de facto profanacją.
      Możesz przecież używać poprawnej, obojętnej, nie raniącej niczyich uczuć religijnych nazwy komunikant.
      Maria

      Usuń
    9. @Maria...
      okay... wafla /wafela// skreślamy... nie lubisz wafla?... nie będzie wafla... wafel jest be, zakazany w dalszych naszych relacjach, tak się umawiamy...
      "komunikant" jednak za bardzo mi nie pasuje... bo choć rozumiem aspekt komunikacyjny, to jakby nie było jest to produkt natury spożywczej...
      poza tym nieraz się spotykałem z frazą "o! płatek" w wykonaniu samych wyznawców katolicyzmu, więc skoro oni sami nie widzą w tym nic złego, to w czym problem?...
      a teraz naprawdę poważnie /bo zwykle sobie żartujemy/... otóż nie zgadzam się z tymi "wartościami otoczonymi powszechną czcią", bo ta "powszechność" jest pewnym przekłamaniem, myśleniem życzeniowym samych wyznawców... gdy to ujmiesz "powszechną wśród katolików (a być może wszystkich chrześcijan)" to będzie już prawidłowe...
      no właśnie... z wyznawcami wielu religii jest ten problem, że uważają swój system wartości za jakiś "uniwersalny"... w pewnym sensie nie jest to pozbawione logiki, w końcu w końcu każdy ogląda i ocenia świat przez pryzmat swoich wartości, tych, które dla niego są najlepsze... istnieje jednak pewna granica w narzucaniu tych wartości otoczeniu, której wyznawcy co poniektórych religii nie czują i nie rozumieją, a to wywołuje pewne co najmniej nieporozumienia, nie wspomnę już o konfliktach...
      oczywiście są religie /np. islam/ i ich wyznawcy, którzy działają już kompletnie na chama, ale to nie zmienia postaci rzeczy...

      Usuń
    10. @PKanalia

      "bo zwykle sobie żartujemy" - no właśnie w tym problem, że zwykle .... A nie koniecznie dla wszystkich to samo jest jednakowo "żartobliwe", w tym szkopuł, że czasami zupełnie nie jest.

      Masz jakiś uraz na tle tego "płatka"? Bo tak jakoś w kółko wokół tego się kręcisz, jak nie płatek chlebowy to znowu o!płatek.
      Może więc, skoro już musisz się tym zajmować, niech pozostanie zwyczajnie prosto "opłatek", bez dodatkowych raniących innych "żartobliwości".

      Co do tej "powszechności" - mianem katolików określa się 92 proc. naszego społeczeństwa. Trudno przyjąć, że nie wiedzą, jakie znaczenie w tej wierze ma Komunia św. Czy to zatem nie jest powszechność?
      Natomiast liczebność ateistów na poziomie 6% potwierdzają m.in. badania CBOS z 2007r. To z pewnością nie jest "powszechność".
      Co nie zmienia faktu, że powinniśmy obok siebie przyjaźnie żyć, a będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy wzajemnie będziemy szanować wyznawane przez siebie wartości.
      Maria

      Usuń
    11. ja słyszałem o 102%, w porywach do 112%...
      to znowu był żart...
      a teraz poważniej: CBOS istotnie bada kwestie religijności Polaków, rzecz w tym, że owe ca. +/- 90% określa odsetek "wierzących", a nie katolików... zaś niewierzących na 2015 rok szacuje na ok. 12%, ale to akurat w tej chwili nie ma znaczenia...
      z kolei w innym miejscu okazuje się, że z tych wierzących tylko mniej, niż 50% identyfikuje się z K.Rz-kat., a reszta to albo wierzący "po swojemu", albo kilka procent wyznaje inne religie /odmiany chrześcijaństwa lub religie niechrześcijańskie/... czyli już masz tych katolików poniżej 45% całości...
      te dane /z grubsza/ potwierdza też kościelny ISKK...
      za to o "katolikach" coś wspomina GUS, też podając te ok. 90% /z tendencją spadkową zresztą/, ale te dane GUS opiera na informacjach kościelnych opartych o ilość wykonanych rytuałów przejścia zwanych "chrztem"...
      pora teraz zapytać, kto to jest "katolik"?... pominę już kwestię, że każdy może się etykietkować, jak chce, ale ogólnie rzecz biorąc można rozważyć dwie definicje:
      - ten, który jako dziecko przebył ów rytuał przejścia (chrzest) w kościele katolickim...
      - ten, kto wierzy w bozię lansowaną przez K.Rz-kat. według zaleceń tegoż kościoła i z tym kościołem się identyfikuje...
      nie wiem, jak Ty, ale logiczniejsza i UCZCIWA jest ta druga druga definicja...
      opowiadam Ci o tym wszystkim w celach edukacyjnych i teraz już wiesz, jak jest, ale też po to, by pokazać jak bardzo łatwo jest przekłamać /nawet niechcący/ pewne dane statystyczne, wystarczy czasem nawet zmiana jednego słowa... nie wspomnę już o manipulowaniu tymi danymi do celów propagandowych, bo to nieco osobna sprawa...
      ...
      w wzajemnym szanowaniu swoich wartości lepiej nie dyskutujmy, zważywszy na to jak K.rz-kat. i jego wyznawcy "szanują" wartości owych 55% procent populacji Polaków... powiem tylko tyle, że gdyby katolicy /jako ogół, nie bierz tego osobiście/ trzymali się zasady, ze religia to sprawa prywatna, a nie publiczna, nie zaistniałoby 80% żartów (czasem nawet faktycznie głupawych) i innych nieporozumień, a tym samym konfliktów z tym związanych...

      Usuń
    12. p.s. zabacułem o zaadresowaniu, sorry... to powyżej jest @Maria...

      Usuń
    13. @Maria...
      aha... zakładam pozytywnie, aczkolwiek naiwnie, że te dane CBOS są w miarę rzetelne, w sumie CBOS jest finansowany przez rząd (budżet państwa), który zbyt wiarygodny nie jest z założenia, obecny zaś szczególnie... ale nawet biorąc pod uwagę pewne przekłamania liczbowe nie zmienia to istoty sprawy...

      Usuń
    14. @PKanalia

      Podane przeze mnie statystyki były "pierwsze z brzegu" , jakie mi się pojawiły po pytaniu "ilu w Polsce jest katolików/ateistów", ani nie będę ich bronić ani z nimi dyskutować.

      Jednak sam przytaczasz dane GUS o 90 % katolików, ustalone zapewne na podstawie deklaracji badanych osób (bo przecież nie udokumentowanego praktykowania), dodajmy, osób, które dobrowolnie przecież przynoszą swoje dzieci do kościoła celem ich ochrzczenia. Jeśli się jednak z tym Kościołem jakoś nie identyfikują, to po co to robią? I co więcej, nawet przyrzekają, że będą je wychowywać w duchu chrześcijańskim.

      Skoro się powołujesz na ISSK to ja akurat znalazłam taki cytat: "Na początku stycznia Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego zaprezentował badania, z których wynika, że blisko 40 proc. Polaków uczestniczyło w 2015 r. w mszach świętych; 17 proc. przystępowało do komunii św. Badanie pokazało, że na terenie parafii katolickich w Polsce mieszkało 35,5 mln osób, w tym 32,7 mln katolików (92 proc. katolików)." (https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1727002,Jaka-religijnosc-Polakow-Sa-badania-GUS).
      Co jakby potwierdza jednak ową "powszechność".

      Nie da się też ukryć, że najwięcej i najbardziej okazałych, a także używanych mamy w Polsce świątyń katolickich. I nadal powstają nowe. To też w końcu o czymś świadczy.

      Miło, że poświęciłeś mi tyle czasu ..., a nawet coś, co jest dla mnie ważne, zadeklarowałeś .... Dzięki.
      Maria

      Usuń
    15. @Maria...
      właściwie doszliśmy chyba do finału rozmowy w tym wątku, więc to, co napiszę ma jedynie charakter... "techniczny", tak "dla porządku"...
      po prostu chyba nie doczytałaś, jak pozyskuje dane GUS, który nie opiera się na deklaracjach badanych...
      natomiast z tym przynoszeniem dzieci do kościoła celem chrztu to sprawa zaiste jest ciekawa i bynajmniej nieprosta... motywacje niekoniecznie muszą być natury stricte religijnej, bywają bardzo rozmaite i długo nad tym by się można rozwodzić... nie ma na to miejsca i czasu, ale dobrą analogią jest łamanie się opłatkiem podczas wigilii w rodzinach (nazwę to) "niekatolickich", a nawet "niewierzących"... po prostu robią to, tak raczej "z rozpędu" i tyle, bo taki jest rytuał, ale wyciąganie z tego zbyt daleko idących wniosków byłoby nadużyciem...

      Usuń
    16. @PKanalia

      Miałam już nie pisać, ale znowu trochę mnie sprowokowałeś tą "analogią" chrztu i łamania się opłatkiem podczas wigilii.

      Jakościowo dla katolika są to zupełnie nieporównywalne sprawy i o żadnej analogii mowy być nie może.
      Łamanie się opłatkiem to tylko taki miły rytuał, symbolizujący chęć pojednania i pogodzenia się z ewentualnymi wrogami. Nie pociąga za sobą żadnych skutków istotnych z punktu widzenia wiary.

      Natomiast chrzest jest pierwszym sakramentem (umożliwiającym dostęp do innych), który przyjmuje się tylko jeden raz w życiu, ponieważ wyciska on na duszy niezatarte, duchowe znamię, znak przynależności do Boga‚ uwalnia od grzechu pierworodnego i uzdalnia ochrzczonego do uczestnictwa w kulcie chrześcijańskim.

      Ale żeśmy się w tej dyskusji "oddalili" od głównego tematu, który przypominam, był o cudzołożnikach. :)
      Gospodarz, choć podobno "Asmodeusz", to jednak wykazuje się zgoła anielską cierpliwością, bo ani nas nie "przykrył" nową notką, ani gościny, póki co na tym forum nie wymówił. :) Dzięki.
      Maria

      Usuń
    17. Mario:

      Wiesz, że mi się marzy blog, gdzie między innymi tacy jak Ty, bez własnych blogów (sam kiedyś tak działałem), którzy zaglądają na inne, mogliby dowolnie zamieszczać swoje przemyślenia czy wywoływać nowe watki.

      Przykrycie notki nową nie jest sygnałem do zakończenia dyskusji/ Mnie czyjeś polemiki nie przeszkadzają, nawet jeśli nie biorę w nich udziału. Ot, przychodzi moment, że mam ochotę poruszyć kolejny temat.

      Pozdrawiam,

      Usuń
    18. @Maria...
      spoko, nie porównuję znaczenia "sakralnego" chrztu i opłatka wigilijnego, zdają sobie sprawę z ich różnicy... tu chodziło raczej o to, że w Polsce zaniesienie dziecka do chrztu wcale nie musi świadczyć o religijności rodziców... często, zwłaszcza w Polsce "powiatowej" motywacja oparta jest na odruchu stadnym, w stylu "bo tak się robi", "bo co sąsiedzi powiedzą" itp... taki rodzic klepie formułkę deklarującą "wychowanie dziecka w wierze", ale de facto ani mu w głowie dotrzymywanie jej, dla niego jest to po prostu element rytuału, zestaw słów bez znaczenia... podobnie jest zresztą ze ślubami "kościelnymi" albo z "Pierwszą Komunią"...
      to się czasem nazywa "katolicyzm powierzchowny", ale ta nazwa nie określa religii, ani sposobu jej wyznawania, lecz pewne zjawisko społeczne czy kulturowe... nie oceniam tego bynajmniej, bo tu nie ma nic do oceniania /choć wiem, że u niektórzy patrzą na to niechętnie/, wspominam o tym neutralnie, naukowo, jako o pewnym zjawisku, które ma miejsce...

      Usuń
    19. @Asmo...
      był kiedyś taki blog, jakieś 12 lat temu, nazywało się to "Księga Gości"... podobno intencją było stworzenie forum dla ludzi samotnych, albo po prostu dla takich, którzy chcą sobie pogadać, ale chwilowo nie mają z kim... de facto jednak zrobił się z tego taki Hyde Park, gdzie wszyscy gadali ze wszystkimi o wszystkim... no, może nie o wszystkim, bo choć nie było to forum moderowane, to nikt jakoś tak intuicyjnie nie poruszał tematów polit-społ czy religijnych, które często generują największe draki... tu akurat zdarzały się czasem sprzeczki, ale nie istniało nic takiego jak trolling, czy hejt...
      aha, forumowicze zamieszczali zwykle swoje numery GG, więc przy okazji tworzyło się całe mnóstwo fajnych znajomości realizowanych na boku... nie był to jednak portal randkowy, choć nie można wykluczyć, że jakimiś randkami w ramach skutku ubocznego mogło to owocować...

      Usuń
    20. Piotrze:
      Żaden tam portal randkowy, choć nic mi do tego, co się między uczestnikami dzieje ;) To raczej tak, że rzucam temat, a gdzie dyskusja prowadzi, to już bez znaczenia. Albo ktoś prosi by poruszyć jakiś konkretny temat w zakresie wyszczególnionych.

      Niestety, też nie jestem wolny od trolla, ale mam nadzieję, że łatwo go rozpoznać, a przez ignorowanie go w końcu zniechęcić.

      Usuń
    21. @Asmo...
      wiem, o co chodzi, takie forum blogowe bez bloga /niektórzy mylą, utożsamiają blog z samym forum/, nie pamiętam już i nie badałem dokładnie, czy tam był jakiś temat, notka wstępna pełniąca rolę zaczynu dyskusji... ot, taki klub "po prostu klub", gdzie nikt nie wie, nie pamięta, kto pierwszy doń wszedł i o czym zaczęli gadać... coś na kształt imprezy bez końca i bez początku z filmu "Dzięcioł"...

      Usuń
  10. @ Peter kanalia.

    Wiesz co? Az mi sie chce qrwa powiedziec.... no zesz qrwa! No, alem katoliczka to nie powiem, zeby nie dawac pozywki innym do gadek typu : "No patrzaj, jaki przeklinajacy katol!", ale jak znowu bede tylko powaznie z mina jakby za chwile mial nadejsc koniec swiata, to beda tez gadac: " Patrzaj jaki andety katol, oni tak maja". Z ludzmi to zawsze pod gore.

    Ten wafel tez mnie wkurzyl ...zartuj se ale jakos tak ...wiesz z kim masz do czynienia i ...idz moze do buddystow i zartuj sobie z grubasa Buddy.

    Ow amerykanski komik mowil cos o zamglonym , zachmurzonym meskim umysle kiedy taki koles wali konia. ... Nie smuc sie. Przeciez nikt nikomu do niczego drogi nie zamyka. Jezeli ludzie dochodza do wniosku, ze nie chca miec zamglonego umyslu bo ich kreci inny rodzaj bycia i bliskosci to niech tak maja. Niech sobie tworza biale malzenstwo, bialy zwiazek. Znam goscia ktory taki zwiazek z zona wlasnie ma, ale ...no coz tylko z powodu jej choroby. I co? W takim ukladzie oni juz nie sa dla siebie bliscy, bo nie maja mozliwosci okazania sobie owej bliskosci SEKSUALNIE!? Co to za zycie bez seksu, nieprawdaz? Coz za bieda...gorsza bieda niz pusty portfel. Daj zyc.
    Jezeli ktos bez tego nie moze, to idzie w zwiazek...
    Ty tego nie zrozumiesz. Facet ktory gledzi czesto i gesto o piczkach, religia katolicka z pewnoscia zasmuca.
    Niech ludzie zyja tak , jak chca. Chc bialego zwiazku - niech maja, chca kupy picz - niech maja, chca jednej partnerki - niech maja.
    Nie czuje sie powolana do rozstrzygania.
    Jedno co moge powiedziec to seks uzaleznia. Ciekawe jak fajnie czules sie bez dluzszego dostepu do piczy ... i ile bys za to dal aby ow dostep jednak osiagnac. I jak wtedy negatywne emocje cie ponosily i toba targaly. To nie ma byc dowod na wazkosc seksu w naszym zyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech Ania, trochę chyba już się znamy, to znaczy ja Ciebie, bo Ty mnie nie za bardzo, mam też dziwną, irracjonalną słabość do Ciebie, więc traktuję mocno pobłażliwie to, co wypisujesz, zwłaszcza te niczym nie poparte wycieczki osobiste, w których sypaniu jesteś mocno sprawniejsza, niż "wiesz dobrze kto" i permanentne gadanie nie na temat...
      wychodzi na to, że chyba piszę po europejsku /chodzi o księżyc Jowisza zwany "Europa"/ skoro tak niewiele zrozumiałaś... przecież nie krytykuję ludzi, lecz system, którego są ofiarami... ale aby Ci to wyklarować, chyba musielibyśmy zacząć od samych podstaw, od alfabetu, co to jest litera "a", co to "b", etc... niestety sorry, za leniwy jestem, by Ci takich korepetycji udzielać...
      a ten wafel to w końcu z czego jest do cholery?... bo chyba przecież nie z azbestu, ani waty szklanej, czy jakichś innych paździeży...

      Usuń
    2. @ Pkanalia.

      Tak, pojechalam troche, ale mnie wkurzyles.. I to nie jest tak, ze to ty mnie znasz, a ja ciebie ani za grosz. Ha, ha, ha... dobre sobie.

      Na pewno w katolickim swiatopogladzie nie znajda sie wszyscy. Nie odnajda tam swojego miejsca. Jedni przez seks i nieuporzadkowane zycie w tym wzgledzie. czeste zmainy partnerek... inni beda katolikami ,a le do czasu, dopoki system ich nie wystawi na ... probe. Bo np.: zostal rozwodnikiem i co? I teraz to juz tak do konca zycia nic!? To w takim ukladzie on piernicze ten swiatopoglad, choc wczesniej nie pierniczyl...

      Niech ludzie robia co chca, oby tylko nie krzywdzili innych. Nie wszystko jest dla wszystkich. Nie kazdy system dla kazdego.

      Hostia jest z maki i wody. Hostia nie wafel.

      Usuń
    3. @Ania...
      zawsze uważałem i uważam, że jeśli się wkręcać w religie, to najzdrowiej jest brać z systemu to, co użyteczne, a to co zbędne odrzucać... no, ale z drugiej strony jest mnóstwo ludzi, którzy nie chcą lub nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje życie, więc potrzebują całego pakietu, który by im to życie regulował... także w sferze seksu, bo choć seks jest szalenie prosty, to wielu ludzi właśnie z seksu potrafi sobie stworzyć sztuczny i rozbudowany problem... i to w sumie jest smutne, a nie oni, jako tacy...
      ...
      czyli jednak mąka... a czy wafel, to już tak dokładnie w terminologię piekarską nie ma chyba sensu wnikać i robić zagadnienia... może podpłomyk, maca, czy jakaś inna tortilla... baza jest wspólna, mąka i woda, to jest akurat najprostszy wyrób, być może do wafla trzeba jeszcze jajka, tłuszczu i jakiegoś spulchniacza?... kiedyś widziałem jak to się robi, maszynka przypominała gofrownicę, więc może gofer?... a Wiki zapodaje /właśnie rzuciłem okiem/ "płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony)"... jedno jest pewne, że jeśli ktoś wali focha, bo ktoś inny użyje nie do końca fachowego słowa, to akurat nie jest to smutne, tylko po prostu śmieszne...

      Usuń
    4. @ Pkanalia.
      Przestan , nie sciemnaj. Przeciez wiesz, ze to nie wafel...ale tak zaczepnie gadasz.

      Usuń
    5. @Ania...
      no, i właśnie nie do końca... szukałem odpowiedniego słowa i chyba teraz wychodzi, że "Wiki locuta - causa finita", więc to jest ten "płatek chlebowy"...
      tylko tak naprawdę to nie o to tak naprawdę chodzi, czy ja /lub ktoś inny/ wiem, jak to się dokładnie nazywa... tu rzecz w tym, że ktoś mi strzela fochy, uprawia coś w rodzaju szantażu, bym musiał się znać na detalach jakiejś tam religii... owszem, mogę się znać, ale obowiązku takiego nie mam, przynajmniej dopóki to państwo chociaż formalnie nie jest wyznaniowe /bo realnie akurat jest/... niestety Aniu, taka jest prawda, że niektórym wyznawcom pewnej religii w tym kraju w dupach się pozajączkowało...

      Usuń
    6. a ja znam twoj zaczepny styl nie od dzisiaj... i mozesz mi gadac co chcesz

      Usuń
  11. @ Pkanalia

    "w pierwszym odruchu chciało mi się pożartować, choćby z tego "obrabiania tyłów", czyli fantazji do spółki ze znajomym na temat rimmingu drugiego znajomego, w niekatolickim środowisku do tego..."

    To niekatolickie srodowisko do tego... tak to wazne, ze byla mowa o tym w niekatolockim srodowisku. Bo z kumpela katoliczka to bysmy go inaczej obrobily. Nie interesowala by nas glupota goscia, ktory wwalil sie w pieluchy i robi nie na swoje dzieci, ze dupka zjadla przyglupka. Tylko bysmy sie skupily / skupili na tym co teraz musi przezywac jego PRAWOWITA kobieta i jak jej ewentualnie udzielic wsparcia.
    Natomiast on nie bylby celem naszych rozwazan. On sobie przeciez zrobil dobrze i chyba mu bylo dobrze, a jego kobeicie nie.

    Poza tym kazda ze znanych mi kobiet lub facetow katolikow ( mi znanych, tych z mojej dawnej wspolnoty) nie zajmuje sie czy to glupota wyzywiac cudze dzieci i brac babe z odzysku )- takiego podejscia do sprawy u nich nie ma. Nie ma takiego strikte praktycznego podejscia do zycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie za bardzo mi się chce analizować ten przypadek, za mało danych, detali i w sumie Twoje słowa "coś go tam kręciło" najtrafniej, do tego wyczerpująco to podsumowują... tak tylko przez chwilę sobie pomyślałem, czy on z tą formalną partnerką /żoną/ miał jakieś dzieci?... bo może o to chodziło?... może ona nie mogła mieć tych dzieci, więc on się nie realizował... wbrew różnym stereotypom, są faceci, którzy po prostu chcą być ojcami, pełnić tą rolę tak po prostu, "z serca", z wewnętrznej potrzeby, a nie tylko z wdrukowanego w głowę "obowiązku" bycia ojcem...

      Usuń
    2. Mnie nie bardzo obchodzilo w tym wszystkim gdzie on polazl i w jakie pieluchy sie wpierniczyl oraz ilu geb do wyzywnienia mu przybylo, a mojego rozmowce jak najbardziej ten wlasnie aspekt zajmowal- faceci to rowniez niezli plotkarze...

      Mnie zajmowala calkiem inna sprawa, no ze narobil, ow nakrecony koles, tej swojej zostawionej kobiecie niezlej biedy, takiej biedy w przenosni... Przeciez sprawe braku dzieci mozna inaczej rozwiazac. Domy dziecka w Polsce pelne.
      Mne na serio nie obchodzi dlaczego. Z drugiej strony ludzie czesto gesto nie czuja sie w zwiazkach spelnieni z roznych powodow. Kobiety bo maja niezaradnych partnerow i kasa sie im sni a tu ledwo do pierwszego styka...mezczyzni bo zona niechetna tak czesto jak on sobie zyczy i jakos ludzie trwaja ze soba. Kulawy podpiera slepego i ida dalej do przodu.

      Usuń
    3. @Ania...
      dajmy może spokój z rozkminką motywacji tego kolesia, skoro mało nas to de facto interesuje... natomiast oceniając to moralnie /akurat jest to najpłytsze podejście do człowieka/ w świetle tych skromnych informacji skłonny jestem uznać, że faktycznie gość swoją żonę potraktował nie keke...

      Usuń
    4. za malo danych, ale w zyciu bardzo czesto bywa tak, ze jedni drugich traktuja nie keke... mezowie zony, zony mezow, rodzice dzieci, dzieci rodzicow...

      Usuń
  12. ciekawe spostrzezenia z punktu widzenia "wierzacego" w czlowieczenstwo ludzi.W lepetynie krazy mi mysl ,czy madry ateista glosi swoj ateizm?Na wzor ortodoksow?"Pocieszeniem" dla mnie jest definicja soborowa,ze Ludem Bozym sa takze ateisci -pod warunkiem .ze daza do DOBRA."Dyskusja" stoczyla sie jednak do poziomu walenia konia,wafla itd,itd.Wnioskuje se ,ze problemem jest TU raczej pozycie seksualne zainteresowanych-masturbacja prowadzi do slepoty ,czy jest to raczej "zabieg zdrowotny".Czy wypada katolikowi dac w prezencie wibrator ateiscie w walentynki?Moze i ten "problem" jest istotny dla dyskutantow-wibrator ,czy gumowa vagina moze rozwiazac wiele waszych problemow erotycznych.
    giaur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giaur nie swietoszkuj i nie poziomuj dyskusji. Mowa jest o cudzolostwie , nieprawdaz? Czyli miedzy wierszami zeszlo na takie pobruczyste tematy.

      Usuń
  13. O cudzołóstwie w aranżacji ateisty,który może wszystko krytykować a sam w nic nie wierzy.Klawe życie i bezstresowe.Może grzeszyć,bić konia na postoju i na Gubałówce,cudzołóżyć z katoliczką i poniewierać żoną i dzieciskami.Super ,w dodatku wierzący (najlepiej katolik ,bo bliższy ciału) to wg.klasyka gorszy sort -bo zakłamany i tępy nieuk.Mimo to jakoś mi daleko do wesołego ateisty .ukłony Ania.Jak cudzołożyć to nie tylko horyzontalnie -nie poziomować i świntuszyć ile wlezie(pst), a nie świętoszkować-i tak się można pózniej wyspowiadać jako protestant i co mi kto zrobi.
    giaur

    OdpowiedzUsuń