Po stronie zalet zapisuję sobie niepoprawny optymizm, który
łączę ze specyficznym poczuciem humoru, nieodłączny mi realizm, będący niejako
w opozycji do optymizmu i asertywny egoizm. Po stronie wad widzę upartość,
nadmierny krytycyzm połączony ze sceptycyzmem, wstręt do hipokryzji, bez
którego pewnie byłoby mi dużo łatwiej oraz umiejętność skrywania emocji pod
płaszczykiem ironii. To ze zrozumiałych względów jest ocena w pełni subiektywna,
ale mimo większej ilości wad, a pewnie i moje przymioty zostanę przez innych za takie uznane – bardzo siebie lubię.
Nie bez kozery maluję ten portret, jako
przykład obiektu wewnętrznie dość sprzecznego w samym sobie. Rzecz w tym, że
nie wszystko jest tak jednoznaczne, jak to pobieżnie widzimy. To jest dość
charakterystyczne w sytuacji, gdy poznajemy kogoś do tej pory obcego, a w
naszej świadomości, niemal machinalnie tworzymy sobie jego wizerunek – od
skrajnej niechęci po zauroczenie – nie mając ku temu żadnych przesłanek. Napiszę
tak, mając świadomość prawdopodobnej fałszywości takiej pierwszej oceny i tak z
reguły jej ulegamy. Jest dobrze, jeśli pozostawiamy sobie margines na zmianę
tej opinii, wszak nie wygląd zewnętrzny świadczy o wnętrzu człowieka. I choć
zakładam, że mogę się mylić, przypuszczam, że większość ludzi tak ma, to znaczy,
nie potrafi uciec od pierwszego wrażenia
i jest w stanie je zweryfikować pod wpływem bliższego poznania. Dobrze, jeśli
to działa w obie strony, to znaczy, potrafimy zmienić zarówno negatywne ale i pozytywne
wrażenie. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że paradoksalnie znacznie trudniej
zweryfikować to drugie, o czym świadczy dość powszechna cecha jaką jest naiwność.
Po prostu konsekwencje fałszywego zauroczenia, pozytywnej oceny bliźniego,
bywają zdecydowanie tragiczniejsze, choć to być może za dużo powiedziane.
Wreszcie mogę przejść do sedna. Skoro
wyłuszczyłem dlaczego pierwsze wrażenie
nie jest tym, na czym powinniśmy opierać opinię o drugim człowieku, warto zadać
pytanie: a jak oceniać pierwsze wrażenie
wszystkiego innego poza człowiekiem? W ciągu kilku ostatnich dni dopadł mnie kilka
razy „argument z piękna” w kontekście mojego sceptycznego stosunku do wiary i
religii. Nie sądzę, aby był użyty celowo po to, aby mnie do wiary przekonać,
ot, taki argumencik na tezę, że wszystko co nas otacza jest tak piękne, że aż niemożliwe,
aby stało się przez przypadek. Trzeba być prawdziwym artystą (Bogiem), aby
nadać temu wszystkiemu harmonię i piękno. Przez przypadek (huragan) na
złomowisku (chaosie) nie powstanie piękny i sprawny do lotu samolot
(skomplikowany i żywy organizm). To prawda. Na pewno nie na złomowisku i nie z
przyczyny nawet kilkudniowego huraganu. Ale wystarczy odrobina wyobraźni
zarówno co do materii i właściwości wszechświata, jak i do czasu jego trwania,
oraz powolności procesów tworzenia – a wtedy wszystko jest możliwe, nawet
powstanie samoświadomości. Problem tylko w tym, że nie potrafimy sobie tych
wielkości i mechanizmów przypadku wyobrazić. Paradoksalnie nie stanowi dla nas
żadnego problemu wyobrazić sobie niematerialnego a sprawczego Boga.
Wróćmy jednak do tego piękna jakie nas
otacza. Napiszę tak: trzeba być zupełnie bezkrytycznym, nie mieć w sobie szczypty
sceptycyzmu, trzeba być hura-optymistą, a dodatkowo na wpół ślepym, aby w
otaczającej nas rzeczywistości widzieć samo piękno i harmonię. Tym bardziej, że pojęcie
piękna jest daleko płynne i różnorodne. Wprawdzie nie skłamię, jeśli powiem, że
moja najbliższa okolica jest piękna – lasy, łąki, zagajniki, leniwie płynąc
Warta – a jednak tylko w tedy, jeśli patrzę na to piękno z pewnej perspektywy.
Spróbujcie je dotknąć. Te piękne trawy to również pokrzywy, oset i inne zielone
paskudztwo przylepiające się do spodni. Trzeba też uważać, aby nie wdepnąć w
krowie łajno. A jeśli do tego dodać pajęczyny, gąsienica wszelkiej maści i małego
potwora, zwanego kleszczem… Wejdź w zagajnik a dostaniesz gałązkami krzewów po
pysku i dobrze jak ci oka nie wybije. Usiądź nad Wartą rozmarzony, a dopadną cię komary i inne gryzące
muszyska. Sama Warta jest piękna, ale spróbuj się w niej wykąpać. Krokodyli tam
wprawdzie nie ma, ale i tak wizyta u dermatologa cię nie ominie. Lepiej jest w
lesie. Mało co gryzie ale będziesz oblepiony pajęczynami, a za kołnierzem
będziesz transportował kilogramy igliwia... A przecież to tylko piękno w skali mikro.
W sakli makro jest jeszcze gorzej. Mówi się, że ta nasza
planeta jest najpiękniejsza ze znanych. Jako sceptyk określiłbym ją jako
najmniej niebezpieczną dla życia i zdrowia. Na innych natychmiast cię zabije,
na Ziemi, przez przypadek masz szanse uniknąć skutków trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów,
powodzi na skutek ulewnych deszczów, albo wycieńczenia z powodu suszy. Przy
odrobinie szczęścia (przypadku) nie zabije cię huragan czy trąba powietrzna,
nie padniesz ofiarą chorób zakaźnych, nie ukąsi cię jadowity wąż lub pająk, nie
rozszarpią wilki, nie pogryzie wściekły pies, itd., itp. Ba!, jak będziesz miał
szczęście, nie zabije cię terrorysta, pijany kierowca czy inny żądny krwi i
pieniędzy bandyta. Masz szczęście, że przez przypadek za twojego życia nie
wybuchła wojna, choć możesz się ciągle przerażony zastanawiać, czy przypadkiem
jakiś populistyczny wariat nie naciśnie guzik, który to sprowadzi totalną
zagładę. A wybuch tej bombki ma w sobie niewypowiedziane i urzekające piękno. Patrzysz
i podziwiasz: jaki piękny grzyb...
Stop Asmo! Stop, bo twoi Czytelnicy
popadną w masową depresję. Jakby na to nie patrzeć, na swój sposób ten świat
jest rzeczywiście piękny, ale pod warunkiem, że nikt ci nie będzie wmawiał, że
jest cudowny dziełem stworzenia. Ukształtował się tak, jak się ukształtował, ze
straszliwymi felerami, ale masz szansę w nim na chwilę zaistnieć, bo życie ma
to do siebie, że kończy się śmiercią. To człowiecze życie dało nam marzenia,
dla niektórych są to marzenia o szczęśliwej wieczności i nie wolno ich nikomu
odbierać. Choć z drugiej strony rodzi się pytanie: czy wolno je innym wciskać
na siłę?
No popatrz Asmo, coś nas łączy- oboje lubimy samych siebie;)))A piękno otaczającego nas świata zmienia się w zależności od okoliczności i od tego co się komu podoba.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, nigdy ne byłam na brzegu Warty w żadnym jej odcinku.
Czytałeś o planach przystosowania Marsa na taką planetę jak Ziemia? Bo zdaniem części tych, co się zajmują Kosmosem, ktoś, kiedyś, latami przystosowywał naszą Ziemię do życia i nie był to Bóg, ale mieszkańcy innej planety, którzy wiedzieli już wcześniej, że będą musieli ją opuścić. Ładne, prawda?
Miłego;)
Za te „też lubię siebie” masz u mnie dodatkowy plus. Tak jak się zgodzę, że poczucie piękna jest zależne od nas samych i od okoliczności.
UsuńTak, gdzieś czytałem o tych próbach zasiedlenia Marsa. Podobno już jest kolejka (jak to fajne brzmi) chętnych z biletem w jedną stronę. Tylko argumentacja inna, bo mowa jest o tym, że na Ziemi będzie tak źle, że się wytrzymać nie da ;)
Pozdrawiam :)
Tak na logikę biorąc faktycznie może tu być na tyle zle,że żyć się nie da, ale to w pewnym sensie nic nowego. Mamy teraz coraz więcej wiadomości dzięki przeróżnym sondom satelitom i innej maszynerii krążącej po Kosmosie. Kosmos to istna karuzela, ciągle się coś zmienia, jedne gwiazdy się rodzą, inne umierają, jedne czarne dziury powstają inne wciągają coraz większe "kawałki" Kosmosu w postaci gwiazd i planet.I....nie wiadomo co się z nimi w tej dziurze dzieje. To, że następują niezbyt korzystne dla nas zmiany na Ziemi to prawda i być może jest to związane z cyklem precesji. Fakt, że znów jest wzmożona aktywność wulkaniczna, że klimat się zmienia na naszych oczach, że rzeczywiście Europa może zestepowieje.W ciekawych czasach żyjemy;)))
UsuńSą tacy, którzy to nazywają harmonią, jeszcze inni, że jest w tym konkretny cel, bo przecież nic bez celu dziać się nie może. A jaki jest cel krążenia Ziemi wokół Słońca? Przecież to krążenie skończy się z chwilą gdy Słońce zgaśnie, a musi zgasnąć.
UsuńJa się z Tobą zgodzę, ale te ciekawy czasy nie dotyczą aż takich zman na naszej planecie. Za krótko żyjemy.
Dokładnie, jaki piękny grzyb...
OdpowiedzUsuńPiękno i brzydota są pojęciem abstrakcyjnym, rzekłbym nawet, że względnym. Co więcej - są to wartości współistniejące i może Cię to rozczaruje, ale nie dla ludzkiej wygody. Za to obdarzony zostałeś przez tą tępą ewolucje poczuciem estetyki, która pozwala ci postrzegać część wrażeń jako piękne albo brzydkie. I w tym, rzekłbym, objawia się jakaś doskonałość.
Generalnie to nie rozumiem nawet co ten wywód ma na celu, wraz z tym końcowym odjazdem, że ziemia niby taka nieprzyjazna jest bo można stracić życie w jakiejś katastrofie... Asmo, Ty nie wierzysz, a już Ci się chce żyć w raju? Pomimo tego lamentu ludzkość się rozwija i żyje coraz wygodniej. No i puenta o tym wciskaniu na siłę... taak, bo faktycznie, może Ci ktoś ten ateizm wepchnął na siłę?
Na wszelki wypadek jeszcze raz przeczytałem swoją notkę. Pewnie nie zwróciłeś na to uwagi, ale ja ani razu nie użyłem słowa brzydota i jemu podobnych. Więc nie pisz, że ja postrzegam coś jako brzydkie. Mnie wystarcza sama skala piękności. Natomiast nigdzie nie dostrzegam doskonałości, nawet jeśli mówi tylko o skali odczuwania piękna. Ta skala jest wybitnie subiektywna.
UsuńA gdzieś Ty wyczytał, że ja chcę żyć w raju? Ja nawet nie wspominam o swoich marzeniach, biorę wszystko takie jakie jest, nawet felerne. Przecież napisałem, że jestem optymistą, a to się wiąże z tym, że widzę postęp ludzkości. Tak na marginesie, uważam, że jedynym hamulcowym są religie.
Mnie ateizmu nie trzeba wciskać na siłę – ja go już mam ;)
Ale za to wiele razy postponowałeś słowo piękno. :D
UsuńAle w sumie istotnie, nie użyłeś słowa brzydki... Tymi zachłystywaniami poniżej się zasugerowałem niepotrzebnie. :)
No doskonałym światem był raj, a człowiek podobno z niego zrezygnował na rzecz wiedzy, dlatego się odniosłem do tego tematu. Nawet w Biblii nie jest napisane że świat miał być doskonały pod takim względem jak to przedstawiłeś w tej notce, więc nie wiem o co dokładnie w niej chodzi...
Sam napisałeś, że piękno jest pojęciem abstrakcyjnym, więc mi tu postponowania nie wymawiaj ;)
UsuńDobrze, że używasz słowa „podobno”, bo bym Cię wyśmiał z tym rajem ;)
Chyba jednak żartujesz – ja przedstawiłem w notce świat doskonały (sic?) Na pewno odnosisz się do mojej notki? Jak doczytasz, przekonasz się, że przyjmuję go takim jakim jest, czyli daleko niedoskonałym. O ile mnie pamięć nie myli to Ty również mi pisałeś o jakimś pięknie i harmonii?
Może zanim zaczniesz se sicować to sam doczytaj o czym piszę. Piszesz o niedoskonałościach świata ludzi, natomiast zwracam uwagę, że on nie był nawet w Biblii opisywany jako doskonały i piszę o aspektach tej niedoskonałości, które poruszyłeś.
UsuńA tak, pisałem, a jakże. Dla mnie wszechświat jest bardzo harmonijny, czego dowodem nawet zaistnienie w nim życia. Wszystko się dzieje według jakichś reguł.
W takim razie, o co biega z tą niedoskonałością? Ona, niedoskonałość, ma świadczyć o pięknie i harmonii? Ciekawa teoria, nawet jeśli przyjąć, że te pojęcia są abstrakcją. Nie ma mocnych Radku: wszystko podlega naszej ocenie, a ponieważ ludzi jest kilka miliardów, ta ocena nie jest czymś odosobnionym. Jeśli wymyślono moralność to postawy ludzkie dają się do niej odnieść.
UsuńAż zapytam jakie to są te „jakieś reguły” i co jest w nich harmonijnego? W moim odczuciu reguł można szukać w ewolucji, ale już harmonii w żadnym wypadku.
Żeby była jasność. Dla mnie podstawową regułą jest przypadek.
UsuńNiedoskonałość nie musi być niedoskonałością po prostu, zależy kto ją ocenia, wydawało mi się, że coś takiego też Ci przyszło do głowy. Z punktu widzenia człowieka świat jest niedoskonały, ale w sumie dlaczego on ma o tym decydować?
UsuńAż Ci odpowiem. Choćby ruch planet po orbitach i protonów wokół elektronów.
A kto według Ciebie ma oceniać jeśli nie człowiek? Anioły? Widzisz świat oczami człowieka, nie anioła. Nawet gdyby przyjąć hipotetycznie, że świat stworzył Bóg dla własnej satysfakcji i jest usatysfakcjonowany, to i tak nas zmusił do istnienia w tym bajzlu i to my nie mamy możliwości coś z tym zrobić. Z mojego punktu widzenia świat jest taki jaki jest, ani do końca piękny, ani do końca fatalny. Nie mam o to do nikogo pretensji. Ale nie będę udawał, że mi się wszystko w nim podoba, skoro mi się nie podoba.
UsuńPisałeś o harmonii w kontekście zaistnienia w nim życia, a teraz uciekasz w świat orbit. Ok, w pewnych szczegółach da się dostrzec harmonię, ale w układach planetarnych trudno mówić o harmonii, skoro są tak różne samie w sobie, jak i różnorodne pod względem wielkości, odległości, masy i jeszcze wielu innych czynników. Paradoksalnie tę różnorodność da się wytłumaczyć tylko przypadkiem a nie stworzeniem. Nie chcę się wgłębiać w budowę atomu, tu dopiero jestem laik, ale tu też nie można mówić o jednym, harmonijnym szablonie. Coś w tej budowie atomu musiał się dziać spektakularnego i niespodziewanego, że z niego powstały inne pierwiastki.
Człowiek jest zmienny w ocenie. Raz mu się podobają grube kobiety, innym razem wieszaki. Raz się zachwyca impresją zachodu słońca, za chwile przychodzi turpista i zachwyca się gamą kolorów, które dostrzega w gnijącej przy drodze padlinie. Jak tu zostawić kryterium oceny w rękach istoty tak niestabilnej pod tym względem jak człowiek? :D
UsuńOd kiedy różnorodność wyklucza harmonię? Czy są duże czy małe, zielone czy czerwone rządzą nimi te same prawa. Tłumacz sobie wszystko przypadkiem skoro Ci tak wygodnie, mnie on w pełni nie satysfakcjonuje.
I co z tej zmienności oceny człowieka ma wynikać? Że gówno jest jednak piękne i pachnie cudownie, tylko my tego nie chcemy dostrzec? Ja mam wrażenie, że chcesz mi udowodnić, że Ziemia jest jednak płaska...
UsuńW ten sposób mogę twierdzić, e w spektaklu „Klątwa” wszystko układa się w harmonijną całość scenograficzną i dramaturgiczną, a wszystkie rekwizyty zostały doskonale wkomponowane w alegoryczny przekaz naszych uczuć.., i tym podobne brednie
Może najpierw ustal, co rozumiesz pod pojęciem harmonii
"No doskonałym światem był raj, a człowiek podobno z niego zrezygnował na rzecz wiedzy, dlatego się odniosłem do tego tematu. Nawet w Biblii nie jest napisane że świat miał być doskonały pod takim względem jak to przedstawiłeś w tej notce, więc nie wiem o co dokładnie w niej chodzi…"
UsuńDokladnie, bo ponoc czlowiek im mniej wie tym jest szczesliwszy. Nieswiadommy zgrozen. Ot taki spoko czlowiek. Wybralismy i sie meczymy (p) z ateizmami, teizmami, zagrozeniami, ze trzesienie ziemii, ze za iles milionow , czy tez miliardow lat slonce zgasnie i co wtedy?
Muchy tam lubią gówno. :P Ba nawet są tacy ludzie jak kaprofile i oni też lubią. :)
UsuńA jakby ziemia nie była płaska to jakbyś się potknął, to byś się tak toczył i toczył...
Może się i układa, ostatecznie są jakieś wytyczne dla reżyserii sztuk, choć zdawało mi się że nie mówimy abstrakcyjnych wytworach ludzkiej myśli, tylko o harmonii w sferze globalnej.
To sam sobie ustal, faktycznie ma ten wyraz wiele znaczeń, może masz na myśli instrument muzyczny? Bo faktycznie, jeśli oznaką dysharmonii jest dla Ciebie fakt, że wchodząc w krzaki możesz dostać gałęzią po pysku, to trudno podejrzewać Cię o znajomość tego słowa...
"Że gówno jest jednak piękne i pachnie cudownie" :)) A jednak! Dla człowieka oczywiście nie, ale dla wielu owadów i ich "dzieci" (larw), i nie tylko owadów, jest to zapewne najpiękniejsze i najmilsze środowisko do życia. :) Dodajmy, że pełnią one w środowisku niezwykle pożyteczną rolę "sprzątających" nasze i nie tylko nasze gówna, bo inaczej byśmy się w nich potopili.
UsuńCzy to więc nie jest jednak jakaś harmonia (współbrzmienie) praw rządzących tym światem, w którym żyjemy?
Aniu:
UsuńWynika z tego, że byłoby dla nas lepiej gdybyśmy byli głupi. To mi się kojarzy z ową sławetną „wolną wolą”, którą wierni tłumaczą istnienie zła. Dowodzisz, że Bóg zrobił straszny feler, obdarzając nas rozumem ;) Normalnie partacz. ;)
Radku:
UsuńI pewnie dlatego zachwycasz się też muchami? Gratuluję wrażeń estetycznych ;)
Dlaczego nie mówimy o abstrakcjach? Jeszcze raz przypomnę, że sam mi tłumaczyłeś iż piękno jest abstrakcją. Aha, jest harmonia w sferze globalnej, tylko nie potrafisz jej określić.
Dostać po pysku gałęzią jest skutkiem praw fizyki, a nie harmonii.
Mario:
UsuńSparafrazuję Cezara: I Ty Mario przeciw mnie? ;)))
Otóż ja bym tego „łańcucha pokarmowego” w przyrodzie harmonią nie nazwał. To jest raczej przejaw jeszcze jednej smutnej prawdy. Życie charakteryzuje jedna podstawowa cecha (pisałem już kiedyś Radkowi) – aby żyć trzeba jeść. Aby jeść, trzeba zabijać i to się nie tyczy wyłącznie ludzi. Gdzież więc to przykazanie Dekalogu „nie zabijaj”?
Oczywistym jest, że we wszystkim można się doszukać harmonii. Nawet w wojnie, bo wojna skutkuje postępem technicznym. Tylko, co z tego postępu przyjdzie tym, którzy na wojnie zginęli?
Ja tam nie jestem uprzedzony, Ty międzygatunkowy rasisto!
UsuńPiękno jest wrażeniem estetycznym, wartością transcendentną, niematerialną. W sumie gdyby do niego podejść tak jak Ty podchodzisz do tematu Boga - piękno nie istnieje. Sztuka istnieje i jej walory możesz sobie określić jako takie czy inne, ale masz w tym pewien problem - też jesteś skazany na operowanie wartościami abstrakcyjnymi. :)
A prawa fizyki nie są dowodem na harmonię? To chyba ty czegoś nie potrafisz określić. :D
Asmo
UsuńSlyszalam ( nie wiem kto to powiedzial), ze myslenie to tak abstrakcyjne cos, ze i ewolucja przy tym wysiada, trudno to wytlumaczyc. Bo, ze komorkami, gatunkami... ta z ta , tamta z tamta, albo krzyzowka malpy ze sloniem. te przypadki , sensownie lub mniej sensownie idzi ogarnac , ale z myleniem jest ponoc problem:)
" Dla mnie podstawową regułą jest przypadek."
UsuńPrzypadek jest regula? Moze jeszcze jako taka harmonia. A jezeli nie harmonia, to my jestesmy chaosem reguly przypadku.
Regula to jakies stale , sformalizowane dzialanie… a przypadek to niewiadoma, ktorej nie idzie sformalizowac.
Radku:
UsuńJaki rasista? Sram na potęgę, aby te muchy miały co żreć...
Oczywiście, że piękno jest tylko wrażeniem, samo w sobie nie istnieje. Ale takim samym tworem jest harmonia (wyłączając instrument muzyczny).
Nie, nie mam żadnego problemu z operowanie pojęciami abstrakcyjnymi, bez nich nie można by się porozumieć. Jest jedno „ale”, możliwość operowana pojęciami abstrakcyjnymi jest dana tylko człowiekowi. Po za nim one nie istnieją. Nie ma piękna, nie ma harmonii, nie ma wrażeń estetycznych. Wszystko nie tyle staje się beznamiętną przemianą materii, ile wszystko jest beznamiętną materią. Inaczej mówiąc, to co człowiek mówi o pięknie, o harmonii, o sensie jest czystą abstrakcją – materialnie nie istnieje. Natomiast materię i każdą jej postać, również zjawiska zachodzące w obrębie tej materii, da się nazwać, choć jest to nazwa umowna.
Nie, prawa fizyki też nie są harmonią. Prawa fizyki są prawami fizyki. Mały niuans: nikt Ci ich nie broni określać jako harmonię, ale mi tego nie wciskaj.
Aniu:
UsuńTak, nie znamy dziś mechanizmów, które spowodowały, że potrafimy myśleć abstrakcyjnie, ale sam schemat myślenia abstrakcyjnego już nie jest taką tajemnicą. Nie będę się wgłębiał w temat, bo aż tak dobrze go nie znam.
Nie w moim twierdzeniu o regule przypadku błędu nie ma. Każdy przypadek jest ograniczony jakimiś prawami (regułami), poza które nie sposób wyjść. Załóżmy, że przypadkowo spotkałaś swojego męża, Regułą ograniczającą ten przypadek będzie to, że on jest człowiekiem i w dodatku facetem. Gdyby nie byał ani jednym ani drugim, nie byłby możliwy tak szczęśliwy przypadek, bo rozumiem, że kochasz swego męża ;)
Czyli się wyjaśniło, że nie wiesz co to jest harmonia...
UsuńRadku:
UsuńWiem dokładnie tyle co Ty :D
W necie znalazłem: Harmonia piękna - Zakład Kosmetyczny we Wrocławiu :D :D :D
Możesz się tam udać, może Cię oświecą. Tylko much nie karm. :D
UsuńUdam się zaraz za Tobą ;)
UsuńPomińmy greckie „uosobienie” – znajdź mi harmonię (zgodność, wzajemne dopełnienie i właściwe proporcje) w harmonijnym układzie słonecznym
A czy planety latają po nim jak chcą, czy po przewidywalnych orbitach? Może zapoznaj się z określeniem "niebiańska harmonia" Johannesa Keplera. Ten model nie wyszedł z użycia taki pan jak Hartmut Warm zwizualizował go na komputerze.
UsuńNo bez przesady. To, że planety krążą po określonych orbitach nie jest dążeniem do harmonii, a jedynie (ogólnie to ujmując) skutkiem działania grawitacji. Jeszcze bym w tę harmonię uwierzył, gdyby orbity planet były kołowe.
UsuńAle kogo obchodzi w co wierzysz. Tych terminów używa się w astronomii, nie są moim wymysłem.
UsuńPrzypomnij mi kiedy żył Kepler, a ja Ci powiem dlaczego używał takiego terminu ;) Dziś używają go jeszcze teologowie, nie naukowcy
UsuńTo sobie poczytaj ten żyje współcześnie i nie jest teologiem.
Usuńhttp://wibracje.com.pl/speaker/hartmut-warm/
Aleś mnie ubawił tym Warmem :D Książkę napisał, legendy o Pitagorasie opowiada, co to słyszał kosmiczną muzykę...
UsuńMam gotowy artykuł, recenzję pewnej książki, pisanej w takim stylu jak ta Waema. Nawet wibracje będą... Profesor napisał. Pierwszeństwo ma „mój” portal, ale tu będzie na pewno przedruk, Tak w przyszłym tygodniu. Już polecam. ;)
A tak a propos, kto to jest ten Warm, poza tym, że książkę napisał?
Wiesz, z ignorantem, który chce pozostać ignorantem nie ma sensu wdawać się dyskusję. Fajnie że się ubawiłeś, w sumie to jesteśmy teraz kwita.
UsuńIssac Newton jest Ci bardziej znany? Newton stwierdza, że Pitagoras odkrył w harmonijnie drgających strunach odwrotną proporcjonalność drugiego stopnia, po czym dokonał ekstrapolacji otrzymanych szeregów liczbowych, odnosząc je do mas poszczególnych planet i ich odległości od Słońca. Warm "tylko" dokonał komputerowego modelu tego co głosił Pitagoras i potwierdzał Newton.
Ale śmiej się i z Newtona.
A może pośmiejesz się też z Einsteina, dla którego prawa natury, które śmiem twierdzić rozumiał lepiej niż emerytowany gwarek, były również przykładem harmonii?
"Moje poglądy bliskie są poglądom Spinozy: podziw dla piękna oraz wiara w logiczną prostotę porządku i harmonii, które w naszej znikomości możemy pojąć jedynie w sposób bardzo niedoskonały."
"...jestem świadomy, że umysł ludzki jest zbyt ograniczony, by głębiej wniknąć w harmonię Wszechświata, którą nazywamy „prawami natury”."
I faktycznie, umysł niektórych jest tak ograniczony, że ogranicza się do bezmyślnego rechotania z tego, o czym nie ma pojęcia...
Naprawdę urzekłeś mnie tym uwielbieniem „staroci”, przy czym w tym określeniu nie ma żadnej złośliwej ironii. Nie będę się śmiał z Pitagorasa, Keplera, Newtona ani Einsteina. Opierali swoje spostrzeżenia zarówno na tym, co wiedzieli i na tym jak je potrafili wyrazić. Oni mieli pełne prawo tak to ująć, bo żyli w takich a nie innych epokach. Niestety, a może stety, wszystko z biegiem czasu staje się archaizmem, nawet nasz język się takim stanie. Jeśli więc jakiś tam Warm przenosi na współczesność doznania „starożytnych” to jest to tylko forma literacka, a nie naukowe wywody.
UsuńWyjaśnię jeszcze jedno. Przymiotnik „harmonijny” jest w gruncie rzeczy określeniem wyrażający subiektywne wrażenia estetyczne, nie mający żadnego zastosowania w nauce. Jest dokładnie tym samym, co użyty w notce zwrot: „jaki piękny grzyb”. Zauważyłeś ile w tym grzybie harmonii?
Nie przypominam sobie żeby zdewaluowały się nauki Einsteina, ale zapewne wiesz lepiej, zresztą już od pierwszych samouwielbieńczych fraz to widać. :) On uważał wszechświat za twór harmonijny, obojętnie jak sobie to będziesz tłumaczył, czy literacko, czy matematycznie.
UsuńA czy ja podważam nauki Einsteina? Razi Cię mój „piękny grzyb” ale harmonia już nie, mimo, że jedno i drugie określenie nie ma nic wspólnego z określeniami naukowymi. Przecież nie potrafisz mi wyjaśnić, na czym ta harmonijność polega. Ten Warm wspomina pitagorowski śpiew Kosmosu, a przecież w próżni kosmicznej głos się nie roznosi, gdzież więc ta harmonia dźwięków Kosmosu?
UsuńPiękny Grzyb? Ten z lustra? :P Nie razi mnie absolutnie.
UsuńJakby go powiększyć pewnie możnaby się dopatrzyć w nim jakiejś symetrii
Przecież nie chodzi o to, że słuchali sobie muzyki!
Wyjaśnił to Kepler tworząc prawa Keplera w dziele "Harmonia Świata". :) Ja wiem że to było dawno, ale trzech praw Keplera też nikt nie obalił.
Ani ja nie mam zamiaru tych praw obalać. Tylko czy w którymkolwiek z nich użył słowa harmonia?
UsuńW tytule swej pracy :D
UsuńJa mam w tytule "Piękny jest ten świat" :D
UsuńAsmo
UsuńTo Prawda, jestes straszliwe zlosliwy.
Tu masz o tej harmonii, ciut wspolczesnie. Gosc mowi w koncowce swego artykulu, ze pojecie harmonii we wspolczesnej nauce zmienilo swoj semns, ale nie sadze, aby Rademenes sie mylil.
Nowyszy artykul, ktory okreslenia harmonia uzywa i wyjasnia jego znaczenie. Facet jest sygnowany przez UMK, wiec chyba trudno bedzie ci z nim polemizowac? A moze sie myle.
http://fizyka.umk.pl/~kroch/publikacje%20pdf/KR_Harmonia_small.pdf
Aniu:
UsuńNie tylko dlatego, że Ty mi przedstawiasz artykuł, ja i tak zdania nie zmienię. Wyjaśni się na końcu komentarza.
Co mówi Pitagoras (z artykułu)
- muzyka między ciałem a duszą = niesłyszalna;
- muzyka wszechświata jest muzyką z Kosmosu (Kosmos w 98 procentach to próżnia, w której żaden dźwięk się nie rozchodzi);
Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że z nieba dochodzi nas śpiew chóralny aniołów. Tylko ateiści go nie słyszą ;) Najważniejsze odkrycie Pitagorasa, rozpisał dźwięki na cyfry. Wspaniale, rzecz w tym, że to były dźwięki słyszalne.
Autor pisze, że wszechświat rządzi się tymi samymi prawami harmonii, co muzyka. I teraz cytat: „Skoro ruch planet rządzi się prawami harmonii (sic?) musi generować muzykę pełną harmonii. I tak oto narodziła się LEGENDA (podkreślenie moje) – idea muzyki sfer”. Pierwsze zdanie i dwa błędy, bo nie ma praw harmonii, a ruch planet nie generuje żadnych dźwięków. Czy my mówimy o jakieś idei harmonii wszechświata czy o legendzie? Astronomia mówi o rezonansie orbitalnym, ale on ma się do muzycznego jak pięść do nosa. To, że planeta Wenus jest nazwana Wenus, nie znaczy, że tam mieszka bogini miłości. Nawiasem mówiąc nie przeżyłaby tam ani sekundy. I tak mi się narzuca, czy muzyk zagrałby sonatę a-mol, gdyby zamiast nut podstawiono mu znaki zodiakalne? Przeczytaj jeszcze raz fragment na str.6 zaczynający się od słów: „Oddziaływanie grawitacyjne i pływowe nie zawsze doprowadza do rezonansu 1:1 (...)”. Gdzież tam jest ta harmonia? Pojęcie harmonii świata jest pojęciem umownym i nic nie znaczy, gdyż istnieje wiele przyczyn, tę rzekomą harmonię zakłócające (są opisane w artykule). Powtórzę to, co pisałem Radkowi. Kepler użył w tytule swego dzieła słowo harmonia, ale żadne z jego praw nie odnosi się do harmonii.
Jeśli prof. Rachowicz zadaje pytanie: „czy i ten współczesny Kosmos nie jest pełny harmonii?”, a jest to pytanie retoryczne, to ja mimo wszystko odpowiem: jest, ale tylko w wyobrażeniu fantastów. Wbrew pozorom, nie ma w moim stwierdzeniu żadnej złośliwości.
PS. Mi się przypomniało. Od kilkudziesięciu lat naukowcy wcelowali w kosmos sporą ilość teleskopów w poszukiwaniu pozaziemskiej cywilizacji. Wyłapują elektro-magnetyczne trzaski i zgrzyty, które w żaden sposób nie przypominają harmonijnej muzyki.
UsuńJa wiem , ze autorytety to pic na wode.
UsuńStopien naukowy to nic… przeciez moze goscia podwazyc kazdy z ulicy.
Moze za malo wiemy- sadze, ze na pewno za malo wiemy, aby sobie w takim dyletanckim srodowisku pogadac. Ludzie zglebiaja dany temat latami.
„Oddziaływanie grawitacyjne i pływowe nie zawsze doprowadza do rezonansu 1:1 (...)”. Gdzież tam jest ta harmonia?
Nie zawsze nie znaczy nigdy.
I nie profesor Rochowicz a doktor, czytaj uwaznie. A jak Doktor to se mozna doktorka podwazyc, bo z profesorem byloby ciezko, no nie?
I tak jeszcze dla ciekawostki, ze na poczatku bylo slowo - dzwiek
Slyszales cos na temat cymantyki?
O np: cos takiego ?
https://youtu.be/WPmrHxGXe1c
https://youtu.be/DSppvoGuT-8
UsuńTytuł naukowy niestety nie chroni przed głupotą. Mam gotowy tekst, który to udowadnia, musi się jednak najpierw ukazać na portalu Seniorzy24.pl. Tu będzie przedruk, gdzieś w połowie przyszłego tygodnia. To pierwsze wideo obejrzałem ledwie kilkanaście sekund (obejrzę jutro) ale i tak ryczałem ze śmiechu. Choć w innym temacie, wypisz – wymaluj, to jest to o czym jest ten mój artykuł.
Usuń„Na początku było słowo” – nie słyszałem, ale czytałem w ewangelii św. Jana. Ten wers służy mi doskonale do miażdżenia tych, co twierdzą, że zło nie pochodzi od Boga :D
To drugie wideo też zobaczę jutro. Mam przesyt takich treści a tam zaczyna się jak w tym linku do artykułu doktora, co go odrobinę usprawiedliwia :D
Asmo wielki naukowiec! Chcialabym zobaczyc kiedys taka debate Asmo kontra jakis doktor z uczelni:)) Oczywiscie wiadomo, wygralbys. Wynik juz obecnie jest nam znany. poryczalbys sie ze smiechu podczas tej debaty. Zabilbys konkurenta smiechem. Jego argumenty kontra smiech Asmo, albo argumentami z Wyborczej. No co? Tam to dopiero fachowcy pisza:)) Ta arogancja wspolczesnego swiata. Pieknie sie w nia wpisujesz. Jestes trendy.
UsuńJak ja uwielbiam slogany ktore powtarzasz za innymi, ktorzy ci sie spodobali. Wspolczesny swiat nie chce autorytetow. Doktor to jeszcze nic nie znaczy, na pewno kupil ten tytul na bazarku… Masakra. Stary niech siedzi w kacie i sie nie odzywa. Co on tam moze wiedziec o naszych ( nowych ) realiach zycia. babcia to Niech swe porady w dupe wsadzi, a zamierzchle czasy niech wspomina z kolezankami w domu seniorow.
Masakra z ludzmi obecnie:)
Wiadc Asmo sie do takowej masakry swietnie wpasowuje:))
Wręcz przeciwnie, mam pełen szacunek dla różnych tytułów naukowych. Trzeba jednak wiedzieć, że jeśli ktoś zdobył tytuł doktora w dziedzinie psychologii, nadal pozostaje takim samym laikiem jak ja w dziedzinie konstrukcji i budowy mostów/ Postaw mi w tej debacie profesora prawa karnego i będziemy dyskutować o prawie... górniczym. Cóż, ja tam jestem pewien wyniku tej debaty, i nie ma w tym żadnych przechwałek :D
UsuńAsmo,
OdpowiedzUsuńpięknie to napisałeś, no, po prostu przecudnej post!
Najpierw myślałam, że opisujesz mnie lub zgoła, że jesteś mną. Przeleciałam raz jeszcze (wzrokiem) pierwszy akapit i dotarło do mnie, co napisałeś o optymizmie. Uff, nie jesteś mną - z optymizmem nigdy nie było mi po drodze, a w każdym razie od 25 lat. No, ale realista jest pesymistą niejako z definicji.
W drugim akapicie nie do końca się z Tobą zgadzam - jeszcze nigdy nie zawiódł mnie mój nos do ludzi. Pierwsze wrażenie okazuje się drugim, dziesiątym, ostatnim. Pomyliłam się w życiu tylko raz (i to być może nawet na własne życzenie), a to jest ten wyjątek potwierdzający regułę. I tak wynik mam bardzo dobry.
No i clou programu. Nareszcie ktoś wyartykułował coś, co zawsze pcha mi się na usta, gdy słyszę słodkie pierdzenie o "pięknie i cudownej harmonii natury". Owszem, piękne to są moje koty i kwiat kalafiora. Ale wystarczy zajrzeć do podręcznika z podstawówki, zerknąć na istnienie czegoś, co się nazywa łańcuchem pokarmowym, obejrzeć dowolny film przyrodniczy. Ile jest w tej przyrodzie przemocy, bólu, cierpienia, pasożytnictwa! Aromat krowich placków, Asmo, to naprawdę nic w porównaniu z okrucieństwem praw natury. A już ukoronowaniem bestialstwa jest to "cudowne", "wspaniałe" "stworzenie boże" - człowiek, który jako jedyny potrafi świadomie kłamać, kraść, mordować dla przyjemności i zysku, wykorzystywać, gwałcić, gotować piekło na ziemi wszystkiemu, co żyje. Trzeba być idiotą, żeby tego nie widzieć. Jeżeli tak gówniane - pardon, piękne i harmonijne! - prawa nadał naturze jakikolwiek bóg, to musiał być niezłym partaczem, a najpewniej - psychopatą.
He, he i tylko dla postów Asmo, jaki świat jest obrzydliwy warto jeszcze żyć...
UsuńFrau Be:
UsuńAleż mnie skomplementowałaś. Już dawno nikt tak i ja już chyba dzisiaj, nie będę czytał innych komentarzy, by sobie tych pochwał nie psuć ;)
Brak optymizmu Ci wybaczam, niektórzy tak mają. Może są i tacy, którzy wyczuwają na odległość złych ludzi, ja zawsze mam z tym problem i dlatego bywam ostrożny – nie ulegam pierwszemu wrażeniu.
Wiesz, na ten układ pokarmowy można spojrzeć z innej strony, oczyma optymisty. Może on nie jest ładny, ale jaki za to przydatny szczególnie z takimi elementami jak smak i poczucie sytości. I tak mi przyszło na myśł, że dobrze, że nie mamy przezroczystej skóry. Wydaje mi się, że wtedy seks nie byłby możliwy. :D No chyba, że komuś widok bebechów nie zakłóca poczucia estetyki...
O psychologii człowieka i jego postawie moralnej można tomy. Mnie się ostatnio podoba pewna fraza, dość mocno artykułowana w związku z kryzysem w Kościele: „Kościół jest piękny i silny grzesznością swych wiernych”.
A Radek pisze, że to ja zachwycam się obrzydliwością... :D
Asmusiu, bo Ty taki słodki jesteś :))
UsuńA że myślisz przytomnie i piszesz do rzeczy, to co ja Ci będę komplementów (i to nie czczych!) żałować? Niech Ci będą pociechą pośród igliwia za kołnierzem i łajna na podeszwach ;)
Zdaje się, że Hannibalowi Lecterowi żadne bebechy nie zakłócały radości i harmonii życia. Nawet dosyć je lubił. Może to jest typ człowieka, który spokojnie mógłby uprawiać seks między wątpiami?
Jeśli mowa o zachwycaniu się obrzydliwościami, to mamy całkiem spory odsetek populacji zachwyconej poczynaniami miłościwie nam panujących - od rządu po moherowe imperia.
A tak, zapomniałem jest w czym wybierać, oszołomy zamiast złodziei, smoleńska gwardia, zamiast tęczowych oddziałów prewencji. Nie zapomnijmy o obronie sądów wieszających Cygana zamiast kowala. :D
UsuńFrau Be:
UsuńJeszcze mnie nie kosztowałaś ;))) Inne mówiły, że z tą słodkośvią nie do końca w porządku :D
Ale przyznaję – z tym rządem Ci się udało. Nawet Radka ruszyło ;)
Oj tam ruszyło. Gdybym założył sobie kolekcję takich wypowiedzi, powstałoby dzieło o grubości książki telefonicznej. Aczkolwiek frazy koleżanki są iście miodopłynne... Chyba sobie po-kątem-pluję ten seks między wątpiami...
UsuńNo proszę, a do tych miodów, jak widzę, trutnie lecą...
Usuń:)
Trzeba się cieszyć że nie sępy. :)
UsuńNie, nie ma takiej opcji - sępy czekają cierpliwie, aż się komuś noga powinie, nie specjalizują się w miodzie, lecz w padlinie.
UsuńArgument z piękna jest w gruncie rzeczy argumentem z dupy, bo piękno jest względne, zależy od gustu. Lepszy do obśmiania jest argument z doskonałości. Jeśli świat został stworzony przez Osobę to gościu nie był geniuszem. Wykombinować przełyk i wejście do płuc w tym samym miejscu ... ten projektant musiałby być jak na omnibusa zadziwiająco tępy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Twoją (jakąś) propozycję, jeśli możesz, skomentuj proszę jakiś post na moim blogu na wordpressie. Da mi to ew. możliwość odpisania Ci na pocztę. Pozdrawiam.
Dosadnie to ujęłaś ;) Czasami najprostsze sposoby są najskuteczniejsze.
UsuńArgument z doskonałości faktycznie w żaden sposób nie opiera się krytyce i to nie tylko z tego pomysłu. Ale chyba już nie ma odważnych na ten argument.
" Ukształtował się tak, jak się ukształtował, ze straszliwymi felerami, ale masz szansę w nim na chwilę zaistnieć, bo życie ma to do siebie, że kończy się śmiercią. "
OdpowiedzUsuńKs. J. Twardowski napisal, ze
"Wiekszym ryzykiem jest urodzic sie, niz umrzec".
Zycie jest rozne, zalezy jak na sie trafi. Ogolnie zas nie ma takich ludzi, ktorym sie nie trafia:))
Ks. J. Twardowski mądrym człowiekiem był (bez ironii), ale tu się z nim nie zgodzę. Aby umrzeć, trzeba się jednak urodzić i innej alternatywy nie ma. Ja bym to ujął tak: „Ryzykiem jest się urodzić, a śmierć jest dodatkiem do tego ryzyka”.
UsuńRóżnie można też traktować owo trafianie się życia ;) Tak w kontekście narracji antyaborcjonistów. Biorąc pod uwagę ilość aborcji i naturalnych poronień jest dużo ludzi, którym się życie nie trafia. Jeśli do tego dodać ilość niezapłodnionych jajeczek i zmarnowanych plemników – życie staje się szczęśliwym trafem.
No tak, jakze inaczej… Co tam Twardowski, no nie?
UsuńUrodzic sie jest ryzykiem. Nie wiadomo na jaka glebe ten przypadek cie wyniesie. No wlasnie, moze do lona matki, ktora nie chce i nie bedzie dziecka kochac? Kto wie.
Moze wwieje czlowieka w srodowisko totalnych degeneratow? Moze odbdarzy taka struktura DNA ze choroba za choroba bedzie czlwoieka nekac. Moze przyjdzie mu spedzic zycie w obozie, a moze w krolewskim palacu? Nie wiadomo,
Smierc? Sczegolnie dla ateistow , nie powinna byc zadnym ryzykiem. Nie sadzisz?
Ależ Aniu, ja nie podważam dokonań ks. Twardowskiego. Problem w tym, gdy z jego myśli (kontekstu) wyrywa się pojedyncze zdania. Nic nie jest tak proste, że dałoby się określić jednym krótkim zdaniem.
UsuńTrochę nie rozumiem tego wątku? Chcesz mi powiedzieć, że plemniki, jajeczka, zarodek, zygota a nawet płód są w stanie przewidzieć, co je czeka? Otóż i tu działa przypadek. Wystarczy jakiś feler, który nie ma nic wspólnego z przyszłością (prędzej z przeszłością), że życie nie powstanie. Ale jest gorzej, czasami takie felery nie są przeszkodą w przyjściu na świat (kaleki, mutanty).
Sama śmierć nie jest dla ateisty ryzykiem. Ryzykiem jest sposób jej nadejścia.
Plemniki , zygota, jajo nie sa w stanie przewidziec co je czeka, wiec zycie bywa ryzykiem. Nie wiadomo gdzie cie rzuci slepy los. Do palacu krolewskiegou, czy na pasenu swin sie skonczy i twardej walce o przezycie, Czy do zachodniej europy, czy do krajow trzeciego swiata gdzie Bambo na boso biega i wode w dzbanach na glowie nosi. Albo do rodziny patoli gdzie matka i ojciec naduzywaja trunkow a dzieciak sypia w barlogu i zywi sie rsztkami z panskiego stolu….
UsuńSpore ryzyko.
A smierc? No coz przezylo sie i … mowimy o ateistach, i dalej nic… nie ma cie. Nic ci tam zrobic nie moga jezeli cie nie ma.
Co do tego ryzyka, przecież całkowicie się zgadzam. Los jest splotem przypadków, różnimy się tylko w ocenie tego, czym jest śmierć.
UsuńJa to ujmę tak: śmierć dla ateisty jest przejściem w stan nirwany, dla wierzących wiecznością pełną koniecznej troski, aby się Bogu nie narazić :D
Ks.Rodzaju 1:31 "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre". A że człowiek wszystko dokumentnie spieprzył, zniszczył piękno i harmonię ,to już inna sprawa. Człowiek jest niczym wielki, bezmyślny taran, który w gnój zamienia wszystko, czego się dotknie. Co widać na "załączonym obrazku" naszego sponiewieranego globu. Otwórz oczy Asmodeuszu...To, że rzeczywistość wokół nas wygląda tak jak wygląda jest dziełem rąk ludzkich... Pazerny, myślący jedynie o swoich czterech literach człowiek, który w swoim podręcznym słowniku ma tylko jedno słowo: "Ja" Wow...Gloria głupoty i egoizmu...Zdominowany przez szatana, który przychodzi aby zabijać, niszczyć i wytracać... Hmmm...
OdpowiedzUsuńPiszesz: trzeba być zupełnie bezkrytycznym, nie mieć w sobie szczypty sceptycyzmu, trzeba być hura-optymistą, a dodatkowo na wpół ślepym, aby w otaczającej nas rzeczywistości widzieć samo piękno i harmonię... Hmmm...Pokaż mi człowieka, któremu tak właśnie jawi się otaczająca rzeczywistość???
Pozdrawiam :)
No jakże to? Przecież człowieka rzekomo też "uczynił bóg", a co on uczynił, było bardzo dobre, czyż nie tak? To kto go tak spitolił?
UsuńA czy larwy i pasożyty, których zwyczajem jest gnieździć się w innych organizmach i zjadać je żywcem to też według Ciebie przez człowieka?! Nie ma co, niezły groch z kapustą...
Olimpio:
UsuńJa się tu z Frau Be zgodzę – jeśliby człowieka stworzył Bóg, na niego spada odpowiedzialność za to „dzieło”... ;)
Natomiast co do reszty. Na dobrą sprawę nie trzeba człowieka, aby, nazwijmy to ekstrementy, to piękno jednak szpeciło. Nie trzeba człowieka, aby tę „piękną” Ziemię nie niszczyły wulkany, trzęsienia ziemi, spadające komety, pożary od błyskawic, powodzie i jeszcze wiele innych, niezależnych od człowieka sił niszczycielskich.
No przecież musi być parę felerów na tym świecie, żebyśmy należycie mogli docenić brak felerów na tamtym świecie! Chyba logiczne?
OdpowiedzUsuńTwierdzenie w pełni zasadne i trudne do podważenia ;) Jedyny szkopuł polega na tym, że możesz trafić do piekła, a wtedy te felery za życia, wydadzą się doskonałością ;)
UsuńKtoś, kto przeżył kilkadziesiąt lat w Polsce i nie jest ateistą do piekła nie trafi. Nie ma takiej opcji!
UsuńO tym będzie w następnej notce. Masz wróżkę na etacie? ;)
Usuń