niedziela, 18 lutego 2018

Czy to już tylko farsa?



  Przyznam, że ze zdumienia przecierałem oczy. Jeden portal katolicki krytykuje... drugi portal katolicki, i to w dość dziwnej sprawie, przy czym dodam, że ja w tym palców nie maczałem. Jakem ateista, jestem niewinny. Sprawa poszła o ślub sakramentalny, ściślej o to nieszczęsne współżycie seksualne, które niczym rybia ość stoi w gardle Kościoła katolickiego.

  Najpierw o winowajcy, czyli portalu Deon.pl, który sobie cenię wyżej niż pomawiający portal Pch24.pl. Niejaki ks. Wojciech Żmudziński popełnił dość kontrowersyjny artykuł zatytułowany „Kościół powinien się zgodzić na seks przedmałżeński”1 (sic!). Otóż, ów ksiądz proponuje dwustopniowy ślub sakramentalny. Sam o tym pisze tak: „uroczysty ślub w Kościele połączony z weselem nie koniecznie musiałby być sakramentem. Można byłoby przystąpić do niego dużo wcześniej, w zakrystii, w obecności świadków, bez hucznej ceremonii. Natomiast uroczystość zaślubin, zorganizowaliby małżonkowie w parafialnym kościele w dowolnym czasie, gdy stać ich będzie na suknię ślubną i wesele. Taki ślub można byłoby nazwać – uroczystym rozpoczęciem pożycia małżeńskiego”. Przyznam szczerze, nie rozumiem tej propozycji w odniesieniu do tytułu artykułu. Z treści wynika, że ów pierwszy ślub byłby sakramentem, czyli rodziłby te same skutki, co dziś. Więc jaki to seks przed ślubem?! Ta propozycja jest raczej uwolnieniem rodziców młodych od organizacji wesela. Weźcie cichy ślub, a gdy zarobicie, urządzicie sobie huczne widowisko w kościele i na weselu. Po co ta nazwa „uroczyste rozpoczęcie pożycia małżeńskiego”, skoro oni już są w trakcie usankcjonowanego sakramentem pożycia? Tyle tylko, że ten drugi ślub, z pompą, faktycznie byłby już tylko farsą. Bo czy w tym akcie sakramentalnym na pewno chodzi o blichtr? Mówiąc szczerze, choć mi to już nie grozi, jestem zwolennikiem jak najbardziej skromnej ceremonii. Licho nie śpi, za rok może dojść do rozwodu, a tu ludzie wciąż mają w pamięci huczne weselisko i jakże piękny ślub w kościele.

  Natomiast bliżej nieznany autor artykułu (to jest nagminne na PCh24) „Deon szokuje (...)”2 stawia sprawę na głowie. Używa podobnych argumentów jak moje ale insynuuje, że ks. Żmudziński ma tylko seks w głowie. Tak jakby było coś dziwnego w tym, że młodzi chcą seksu podobnie jak Beduini wody na pustyni. A tu masz babo placek, albo za mało kasy na księdza, organistę, oświetlenie, obrączki, fotografa itd., itd., albo najbliższe terminy pozajmowane, a to jeszcze te nauki przedślubne, więc to spełnienie seksu odwleka się w nieskończoność. Kto był młody przed ślubem..., ten wie jaka to udręka. Portal Pch24.pl dochodzi do wniosku, że „to kolejna propozycja rozwodnienia nauczania Kościoła o małżeństwie i jego wartości w chrześcijańskim życiu” (sic!) A propos tych chrześcijańskich wartości małżeństwa, aż mnie ręce świerzbią, by napisać jakiś paszkwil, ale się powstrzymam, bo prawdziwemu ateiście nie wypada szkalować wiary.

  Tak a propos owego a propos, czyli Beduinów na pustyni, Aisab wstawił wideoklip pewnego kazania (rekolekcyjnego?) księdza kapelana w randze pułkownika. On też wspomina o tych Beduinach i wodzie, ale jak pragnę szczęścia (czytaj: Nirvany) mojej nieżyjącej babci, większych bredni nie słyszałem. On każe wiernym iść śladem tradycji muzułmańskich Beduinów, by za odstępstwo od wiary karać śmiercią. Biedny ten ks. Żmudziński, gdyby wcielić idee kapelana, pewnie groziłoby mu ukamieniowanie. Jeszcze jedno a propos, tym razem samej Aisab. Nie mnie oceniać, więc nie oceniam (to w końcu jej sprawa), a tylko nadmieniam, gdyż mi potrzebne do końcowej konkluzji. Przed Postem (14 luty) oznajmiła, że „zakłada kłódkę na komputer”, pewnie z powodu tego Wielkiego Postu. To nie do końca tak wyszło, bo założyła kłódkę tylko na komentarze. Zastanawiam się, po co coś przyrzekać, skoro wiadomo, że przyrzeczenia się nie dotrzyma, a samo przyrzeczenie właściwie niczemu nie służy? To ma kapitalne znaczenie dla próby zrozumienia sensu przysięgi małżeńskiej. Oni mówią sobie przed ołtarzem „i nie opuszczę cię aż do śmierci”, a diabeł w zakrystii wije się ze śmiechu po podłodze...




48 komentarzy:

  1. Każde przyrzeczenie powinno mieć moc sprawczą.
    Na okres postu postanowiłam nie jeść mięsa - pod
    żadną postacią - i tego będę się trzymać!
    Już to nieraz przerabiałam - mam w tym wprawę.

    A co do czystości przedmałżeńskiej - to chyba
    w dzisiejszych czasach, nie jest łatwo.
    Stąd różnego rodzaju dywagacje na temat wyjścia
    z tego łamania reguł wiary.
    Opisany tu sposób - nie jest doskonały.
    Może się okazać, że młodzi ludzie nie będą chcieli
    ślubu i wesela w uroczystej oprawie - wtedy również
    nie wzbogacą (składaną ofiarą) zasobów kościoła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś, kto dotrzymuje przyrzeczeń jest godny pochwały, lecz jak mierzyć te przyrzeczenia? Co innego na czterdzieści dni stać się jaroszem, co innego całe życie być wytrwałym w małżeństwie.

      Szczerze mówiąc, nie wiem czy mi żal tych straconych, składanych ofiar :)

      Usuń
    2. no, nie...
      w dzisiejszych czasach utrzymanie czystości jest łatwiejsze, i przed ślubem, i po ślubie... są mydła, szampony, płyny do kąpieli, żele pod prysznic, a nawet bez nich też można sobie poradzić, bo jest więcej ujęć wodnych...
      luz :)... wygłupiam się teraz, bo wiem, że chodzi tu o "czystość" w rozumieniu slangowym... inna sprawa, że dość idiotyczny jest to slang, nieprawdaż?...

      Usuń
    3. Asmodeuszu, to że Tobie się małżeństwo nie udało, nie oznacza że wszyscy tak mają. A kościół też już inaczej patrzy na małżeństwa w których dominuje różnego rodzaju przemoc.

      I coś z Tobą nie tak się porobiło. Przesilenie zimowe czy o co chodzi? Zawsze traktowałeś ludzi z szacunkiem,a ostatnio coś Ci to nie wychodzi... Tak - mam na myśli siebie, Basię i Anię. Nieładnie Asmodeuszu...
      Anastazja

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o Aisab, to niestety te "pożegnania" na blogach (przynajmniej kilku) na okres Wlk. Postu jako znak "pokuty" mnie także dość wyraźnie skojarzyły z tymi przywołanymi w Piśmie "pobożnymi", którzy to "wystają na rogach ulic" i "ludziom pokazują, że poszczą". A przecież nie w tym jest rzecz i kto jak kto ale akurat Aisab to wiedzieć powinna, bo przecież nie raz i drugi Pismo na forach innym wykładała.
      Podobnie było w zeszłym roku, też były "publiczne" zapowiedzi komputerowej abstynencji, a potem wyszło jak wyszło. Tak więc trochę racji Asmodeusz jednak ma ....
      I uprzedzając Anastazjo - chyba jednak rzeczywiście trochę "tęsknię" .... :) , a może to przesilenie jednak ....
      Maria

      Usuń
    5. Nasti:

      Wyluzuj, gdzie ja piszę, że wszyscy tak mają? Chyba mam faktycznie
      ciężko, bo nie rozumiem, po co to nawiązanie do przemocy i jaki to ma związek z felietonem.

      Wyluzuj! Pozwalasz mi „tykać” opinie innych, ale gdy odnoszę się do blogowych znajomych, masz mi to już za złe? Czyżbym kogoś obraził, w tym Ciebie? Wyjaśnijmy – w komentarzach obśmiewacie się ze mnie do granic przyzwoitości, a gdy mówię dość, bo i tę granicę ktoś przekracza, nagle to ja mam za to przepraszać? (sic!) Fakt, piszę kontrowersyjne treści, za które zazwyczaj spotyka mnie krytyka, ale ja uważam, że jest ok. Zapytam, czy wobec tego sam nie mam prawa mieć odrębnego zdania?

      Usuń
    6. Mario:
      Biję się w pierś, chyba faktycznie niepotrzebnie odniosłem się imiennie do Aisab, ale bardzo zależało mi na wskazaniu owego wideoklipu z kazaniem kapelana. I przyznaję, że poczułem dyskomfort, gdy z powodu mojego krytycznego komentarza na temat tego kazania, nagle zakłada się „kłódkę” czytelnikom, tylko dlatego, że ten kapelan prowadzi rekolekcje wielkopostne w parafii Autorki. To dowodzi pewnej niezrozumiałej dla mnie postawy. Gdybym tym bredniom w kazaniu przytaknął, byłoby ok. Najgorsze jest jednak to, że co niektórzy słuchają takich bredni bez refleksji. Jak to kiedyś powiedział ks. Tischner (być może już kiedyś przytoczyłem to powiedzenie): „Nie spotkałem w moim życiu nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Engelsa, natomiast spotkałem wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem”, a ono idealnie pasuje do kazania kapelana pułkownika.

      Usuń
    7. No chłopie idź za przykładem Basi i daj sobie kłódkę na komputer. To nie Ty napisałeś Basia... I przeprosić to Ty powinieneś sam siebie, bo sobie robisz kuku.
      Anastazja

      Usuń
    8. Mario, mnie i Aisab absolutnie nie jest po drodze ale nie podoba mi się to co zrobił Asmodeusz i mam do tego prawo. Skoro ona tak chce pościć, to jej sprawa. A co wyjdzie z tego postanowienia to też tylko i wyłącznie jej sprawa. A informacja że na czas WP zawiesza bloga, to informacja dla jej stałych czytelników. Przydatna informacja.
      Może i ma rację, może nie. Nie wiem, nie czytam jej bloga, to nie mam własnego zdania. Ale w moim odczuciu zachowanie chamskie.
      No to potęsknisz trochę dłużej:)
      Anastazja

      Usuń
    9. Nasti:
      Nie korzystam z dobrodziejstw Wielkiego Postu, to raz. Dwa, jeśli coś postanawiam, to trzymam się tego znacznie mocniej niż Basia, a Ty mi każesz iść jej śladami, kiedy ona wytrzymuje w postanowieniu ledwie kilka dni.

      Może i sobie robię kuku, ale nie z innych ;)

      Usuń
    10. Ależ z Ciebie Anastazjo okrutnica ... :)
      Przecież doskonale czujesz (bo nie wierzę, że nie), że to nie tylko o moje tęsknoty tu chodzi. :)
      Oczywiście, że każdy ma prawo "pościć" tak jak uważa, tyle, że nie powinno się z tego robić swoistego "teatrum". To powinna być sprawa intymna, bo końcu wyraźnie powiedziano, że jeśli masz do "pogadania" z Panem Bogiem, to idź do swojej "izdebki" (w ukryciu, bo tak sobie Pan życzy), niech nie wie prawica co czyni lewica (to też zalecenie jakiejś dyskrecji) itd.
      I tyle w temacie.
      Maria

      Usuń
    11. Nie Mario nie wiem o co chodzi. Konkrety poproszę. Masz coś do mnie - wal śmiało:)

      Widzisz, ja nie chodzę do kościoła ale zawsze mam jakieś postanowienie na okres WP i wszyscy o tym wiedzą, żeby mnie wspierać albo nie wkurwiać. Ludzie sie tak obnażają w internetach, że to co zrobiła Aisab to przy tym Pikuś. A w temacie to powinno być że to sprawa pomiędzy nią a Bogiem. I nic nam do tego.
      Anastazja

      Usuń
  2. Przecie to proste. Mówiąc przed ołtarzem: 'i nie opuszczę cię, aż do śmierci', można nie opuścić. Wystarczy stworzyć małżonkowi 'piekło' nie do zniesienia w domu, a sam odejdzie, i to on nie dotrzyma przysięgi, czyli zgrzeszy, ha, ha, ha, bo słowa, że 'polecę za nim' nie ma w przysiędze. :-)))
    Ciepłe,(zimowe)pozdrowienia zostawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że taka interpretacja mi nie przyszła do głowy ;) Musze ją przemyśleć, bo być może coś w tym jest?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Asmodeusz co Ty za brednie wypisujesz ,że kapelan w kazaniu, którego Basia wstawiła na blogu nawołuje aby iść śladem Beduinów i karać śmiercią za odstępstwo od wiary.To jest dopiero farsa. Pewnie chodzi Ci o fragment w gdzieś od 24 min. To odsyłam czytelników aby to odsłuchali i potwierdzili Twoje słowa. Czy to co piszesz jest bezczelne ??? zacytuj mi tą sekwencje gdzie ksiądz nawołuje do tego to co wypisujesz. Kompletnie nie słuchałeś, a jak słuchałeś to kompletnie nie zrozumiałeś jak to jest w Twoim stylu. Albo robisz to celowo ? Następna rzecz to Basia o której piszesz. Zasugerowałem Basi, że napisanie coś na blogu w poście w imię wiary i obronie Kościoła co często jest naszym obowiązkiem nie powinno się zadręczać radykalną odmową nie napisanie czegoś dla wierzących. Tym bardziej jak wstawiła kazanie tegoż księdza i już trzeba było interweniować bo wypisujesz niedorzeczności mówiąc łagodnie.Takim zarzutem nie można przejść obojętnie. Basi chodzi o to jak włączy komputer to żeby się innymi duperelami nie zajmować na Onecie na którym traci się czas i czyta bzdury o katolikach, a zaniedba ważniejsze sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Mirku, chodzi mi o całość kazania. Jeśli ksiądz kapelan pochwala Beduinów za to, że za pewne przewinienia karzą śmiercią, a później przenosi to na nasze podwórko w odniesieniu do mało ortodoksyjnej wiary, na konkretne przewinienia wobec tak rozumianej wiary, to wnioski są oczywiste i trudno o inne. Tam nie ma nawet żadnych niedomówień. Konkretne przewinienia Beduinów przypisuje konkretnym przewinieniem wiernych, a jednocześnie mówi tylko o jednym wymiarze kary.

      Ja się cieszę, że nad moimi komentarzami nie można przejść obojętnie, bo to znaczy, że trafiam w sedno. Wiara wielu katolików jest bezrefleksyjna i tę bezrefleksyjność próbują przelać na innych (między innymi w blogach). Nikt od nikogo nie wymaga aby był teologiem, Jezus chciał wiary prostej opartej tylko na wierze w Jego boskość, polecał też nawracać innych, ale to scedował na „wykształconych” w wierze. Reszta ma dawać świadectwo wiary swoim przykładem. Pozwolę Ci nazywać moje treści bzdurami, akurat to mnie nie obraża, to raczej świadczy o tym, że tych treści nie rozumiesz, albo nie masz odwagi się z nimi zmierzyć.

      Usuń
    2. Asmodeusz powtarzam raz jeszcze dlaczego kłamiesz i manipulujesz??? W tym momencie dyskwalifikujesz się jak partner do polemiki. Najzwyczajniej wyszło szydło z worka.Masz na tyle odwagi i pokory aby przyznać się do błędu!!! Będziesz za wszelką cenę szedł w zaparte pewnie ze szyderczym śmiechem wbrew faktów ?? tak??? Nawet nie potrafisz zacytować tegoż księdza, który nakłania do naśladowania Beduinów i zabijania katolików bo o nich mowa. Zgłoś te kazanie do wyborczej. Poczekamy czy będzie afera.Ty jesteś jedyny na świecie który zrozumiał treść kazania do zabijania sic !!!!!!!!! Może jest u Ciebie tak jak ten ksiądz mówi, że ktoś wbrew Tobie zabił w Tobie wiarę?? Albo Ty w swoim antyklerykalnym postępowaniem „zabiłeś” wiarę w Boga w swojej rodzinie i prawda Cię boli. Tak przeważnie jest jak się powie prawdę to ja mam wtedy pretensje nie do siebie aby z pokorą to przyjąć, tylko do każdego kto się nawinie pod ręką. Tylko gromy spadają na tego ,który sypie faktami jak ten właśnie ksiądz. Ksiądz nawiązuje do słów -„zostaną wyrzuceni na zewnątrz” (Mt 8:12) „wyrzuceni (...) w ciemność” (Mt 8:12)„będą cierpieć katusze (...) na wieki wieków” (Ap 20:10)

      Usuń
    3. Wyluzuj. Ale ok, wiesz, że mnie nawet pomówienia i inwektywy nie zrażają. Bo niby do czego mam się przyznać? Że ksiądz kapelan w randze pułkownika nie powiedział wprost, że należy zabijać?

      Pomijam fakt, że ja nikomu nie narzucam swojego toku myślenia, ja tylko swój, i tylko swój pogląd wyrażam, przejdźmy do istoty rzeczy. Ów „pożal się Boże” kaznodzieja próbuje naśladować styl przypowieści o Jezusie. Najpierw jakiś przykładzik, a później przeniesienie go na rzeczywistość. Przykład jest drastyczny, mówi, za co Beduini każą śmiercią. Tu już odniosę się do konkretów. Za wskazanie złej gwiazdy pozostawienie samego na pustyni bez wody i żywności, za zatrucie studni na pustyni, praktycznie to samo, za ścięcie drzewa, znów to samo. Innymi słowy za pewne przestępstwa wyruganie ze społeczności bez środków do życia, skazanie na pewną, okrutną śmierć. I oto ten sam kapelan odnosi te sytuacje do konkretnych odstępstw przeciw ortodoksji katolickiej. Traktuje je na równi z przewinieniami Beduinów, przy czym nie wspomina o tym jak należy za to karać. Skoro nie mówi, należy wysnuć podobny wniosek – wyrzucić ze społeczności pozostawiając na pewną śmierć. To oczywiście jest dziś bezsensowne, takimi zaopiekują się ci wstrętni niewierzący lub wierzący inaczej. I tu dochodzimy do sedna. Nie jest ważne, ze kapelan nie mówi o karze śmierci, ważne jest, co sugeruje, nie podając innych pomysłów na karę. I teraz ja Ci napiszę, jeśli nie rozumiesz tego sensu, to albo nie chcesz zrozumieć, albo jesteś kiep.

      Teraz się jeszcze zastanów nad tym, czy ksiądz kapelan, nawet w randze pułkownika, ma prawo narzucać komuś, jak ma żyć? Jemu się życie cywilne pomyliło z wojskiem, które funkcjonuje na zasadzie rozkazów, zapominając, ze większość klęsk wojennych miało przyczyny w idiotycznych rozkazach.

      Usuń
    4. Jest luz jak cholera- Asmodeusz uważam ,że dedukować potrafisz i stopień inteligencji masz na dobrym poziomie… a Ty co robisz…nadinterpretujesz i dorabiasz. Wmawiasz komuś coś co nie zaistniało. I Ty uczyć chcesz o zasadach moralności i uczciwości- jakich?? Widać tu Twoją obsesyjną nienawiść do Kościoła i kleru. Ksiądz kapelan stwierdza, że Beduini zabijają swoje rodziny z powodu religijnych co jest dla niego nie do przyjęcia. Przenosząc to na katolicyzm stwierdza metaforycznie i w przenośni, że my katolicy robimy podobnie jak Beduini. Lecz „zabijamy” wiarę DUCHOWO przez nasze zachowanie i postępowanie.Ścinamy drzewo w której iskrzy się wiara. Bo jak stwierdza ksiądz- dziecko chce iść do 1 komunii to rodzić odmawia mu. Syn chce iść na msze to ojciec szydzi po co tam ma iść. Itd itp. Dając takie przykłady. Beduini zabijają dosłownie a katolik zabija duchowo będąc fasadą katolicką i innych w te fasadę wciąga. Więc kapelan ubolewa,że tak się dzieje. Uważa, że to jest nie normalne. A Ty co robisz z tej nauki?? Kabaret. Przykład z Tobą pisząc takie teksty jak tu i o tym kapelanie powielając nieprawdę. Zachowujesz się jak ci na pustyni Beduini przez swoją manipulacje zabijasz duchową wiarę u osoby ,który czyta takie teksty.Obrażasz w ten sposób katolików niczym Palikot,Hartman i Senyszyn stając na jednej desce. Niestety dla Ciebie bo mam rację lecz nie jesteś… nie stać Cię się do tego przyznać. Przykro mi że tak piszę,ale inaczej nie można.Często w dyskusji o Relidze odnosisz się do cytatów z Biblii , którymi jak Ci pasuje sam się nimi posługujesz ,ale tak mi wypadło to zacytuje-Człowiek przewrotny wywołuje zwadę, a oszczerca skłóca ze sobą przyjaci󳔄Strzeżcie się więc próżnego szemrania, powściągajcie język od złej mowy: bo i skryte słowo nie jest bez następstwa, a usta kłamliwe zabijają duszę” Niech Ci Bóg wypaczy...

      Usuń
    5. Ja Ci proponowałem luz bez cholery, ta jakby luz wyklucza ;)

      Ciekawe, który z nas był pilniejszym słuchaczem? Bo ja nigdzie nie słyszałem, że Beduini zabijają całe rodziny za przewinienia złoczyńców, on mówi o konkretnych, pojedynczych sprawcach. I wręcz przeciwnie, uważa, że takie zachowania (karanie sprawców) są jak najbardziej właściwe, bo inaczej zginą wszyscy Beduini. Może posłuchaj tego kazania jeszcze raz?

      Jakoś nie widzę tej metafory – on przedstawia w dalszej części kazania konkretne przypadki zachowań w rodzinach katolickich i odnosi je do równie konkretnych przykładów z życia Beduinów. Nie mówi wprost o karze śmierci, ale przy takich konkretnych przykładach i odniesieniach, gdy nie wspomina o karze (poza tą po śmierci) reszta powstaje w domyśle uważnego słuchacza. Podkreślam to „uważnego”. Prosty przykład z logiki:
      Za A, B, C grozi kara;
      Jeśli A = D; B = E; C = F to
      za D, E, F grozi (a przynajmniej powinna grozić) ta sama kara.
      Jeśli potrafisz wykazać i uzasadnić, że w tej logice jest błąd – wszystko odszczekam!

      A co jest niby nienormalne? To, że rodzice nie chcą posłać dziecka do I Komunii Świętej? Sam Kościół mówi, że to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dziecka. Jeśli ich wolą jest, aby dziecko nie poszło do tej Komunii, jemu, kapelanowi guzik do tego, by nie napisać dosadniej. Problem ślubów sakramentalnych (zakazu ze strony rodziców) jest wydumany, tu już nie mogę się powstrzymać – z dupy wzięty! Jeśli już bywają sytuacje to całkowicie odmienne – młodzi nie chcą ślubu kościelnego, ale to rodzice na niego nalegają i do niego przymuszają. A problem krzyża? Przecież to woła o pomstę do, nomen omen, nieba! Czyżby krzyż gwarantował obecność Boga w mieszkaniu? Bez niego Boga już nie będzie? Coś się temu kapelanowi kompletnie pokićkało, on kompletnie nie rozumie czym jest wiara w Boga jeśli spłyca ją do posiadania krzyża w mieszkaniu.

      Pewnie miałeś na myśli wybaczenie a nie wypaczenie, ale tę pomyłkę Ci ja, ateista, wybaczam ;) Mnie też zdarzają się literówki. Jeśli ktoś robi z wiary kabaret to ten kapelan – pułkownik. Tylko Tobie, wiernemu nie wypada się nad tym zastanowić. Nie masz na to odrobiny odwagi. Wolisz bylejakość od sensu. Poproś, a może Ci powiem na czym polega prawdziwa katolicka wiara, wskażę miejsca, gdzie masz jej szukać, bo straszliwie błądzisz. Odszedłem od wiary takiej, jaką Ty reprezentujesz. Gdybym znał te prawdziwe drogi, może by mi na myśl nie przyszło wiarę porzucić. Dziś niestety za późno.

      Usuń
  4. na ile się znam na rytuałach tej grupy wyznaniowej, to istota "ślubu" tkwi w momencie, gdy katolicki żerca /zwany po ichniemu "ksiądz"/ odprawi jakieś tam magiczne pow-pow zezwalając na wzajemne okazanie sobie pozytywnych emocji przez zainteresowaną parę, zaś after party jest w tym wszystkim niezbyt istotne...
    więc szczerze mówiąc, to nie za bardzo wiem, o co panu Żmudzińskiemu chodzi... no, ale jednak, po wczytaniu się w jego wypowiedź, widać, że przemyca on pomysł, by zmodyfikować ów rytuał na wzór koptyjskiego, przy okazji zamulając temat kwestią wspomnianego after party... jednak ta modyfikacja okazuje się być dość istotna z punktu widzenia doktryny katolickiej, co przyuważył "ged" z portalu "pch24" i o tym oznajmił...
    tak to widzę z pozycji neutralnego obserwatora "niemoich antropoidów baraszkujących w niemoim cyrku"... mogę tylko dodać, że doktryny religijne polegają pewnej ewolucji pod wpływem realiów... przypomnę tu niejakiego Alego /z mojego posta/, który mimo wyznawania islamu jadał prosię, gdyż uznał, że nie ma już przesłanek, by uważać owo prosię za "przecwelone" źródło białka...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się nie obraź, ale faktycznie nie znasz się na ceremonii ślubu sakramentalnego ;) Najbardziej istotnym momentem takiego ślubu jest złożenie przysięgi, wobec Boga w towarzystwie świadków, którym jest też ksiądz. Cała reszta jest ceremonialną oprawą, dlatego ślub „cichy” zawarty w obecności księdza i dwóch świadków jest równoznaczny z tym w kościele przy pełnej „sali”.
      Nie, on nie przemyca wzoru koptyjskiego, gdzie każdy z trzech etapów ślubu ma inne znaczenie. Ks. Żmudziński proponuje przenieść uroczysty ceremoniał, na nieokreślone później, co mówiąc szczerze jest dla mnie dziwnym pomysłem, bo sprowadza ów ceremoniał do blichtru. To jest raczej pomieszanie z poplątaniem.

      Usuń
    2. od obrażenia się są wręcz parseki, no problem... tyle tylko powiem, że ta doktryna z kwestią mizinia się kompletnie sobie nie radzi...
      ...
      tak swoją drogą, zbaczając nieco z tematu, to Kościół Rz-kat. próbował swojego czasu rozliczać się z tematem wyrżniętych Indian /ale Słowian już nie/, za to nigdy mowy nie było o "prawie pierwszej nocy"... ciekawe, nieprawdaż?...

      Usuń
    3. Nie bardzo rozumiem, musisz jaśniej. Przecież prawo „pierwszej nocy” nie było prawem kościelnym? Chyba, że czegoś nie wiem...

      Usuń
    4. ale było aprobowane, co więcej, w tamtych czasach wszystkie (chyba?) państwa w Europie były wyznaniowe /wg. obecnych kryteriów/ bardziej niż Polska obecnie, więc takie prawo bez zgody klechów nie miałoby prawa zaistnieć...

      Usuń
    5. p.s. tak, wiem, że gmin w tamtych czasach nie miał pełnych praw ludzkich, ale jak to się ma do nauk proroka Jezusa?...
      bardziej można pojąć niewolnictwo, gdyż Murzyni naprawdę nie byli postrzegani jak ludzie, ale ów gmin w Europie?...

      Usuń
    6. Ponieważ nie bardzo znam temat, poczytałem w Wikipedii. Wreszcie wiem skąd się wzięło określenie „rogacz” :)

      Usuń
    7. hehe, faktycznie... też nie wiedziałem, skąd to określenie...
      ale przy okazji Wiki sugeruje, że Mel Gibson /a raczej Randall Wallace/ zastosował politykę historyczną do potrzeb filmu "Braveheart"...

      Usuń
    8. Ja teraz będę rył ze śmiechu na widok każdego myśliwego. Przecież oni muszą „wykupić” pozwolenie na odstrzał. Ciekawe, co na to ich żony? :D

      Usuń
    9. czy szyszko ma żonę?... tego nie wiem, ale wygląda na to, że skoro ma, to posuwa ją ojciec dyrektor... czy hodowlane bażanty też się liczą do rachunku?...
      ja już /chamsko i grubiańsko, przyznaję/ ryję ze śmiechu, gdy sobie o tym pomyślę... rotfl...

      Usuń
  5. Podobno (bo powtarzam za innymi) Papież miał powiedzieć takie słowa: "„Kultura prowizoryczności przejawia się wszędzie, również w życiu kapłańskim i zakonnym. Prowizorka. Z tego też powodu zdecydowana większość naszych małżeństw sakramentalnych jest nieważna, bo mówią «tak» na całe życie, ale nie wiedzą, co mówią, bo mają inną kulturę. Mówią to, mają dobrą wolę, ale brak im świadomości”.

    Coś w tym jest. Tylko jaką świadomość można mieć co do tej zakładanej dozgonnej przyszłości "aż do śmierci"? Skoro wszyscy się zmieniamy, skoro nie wiemy przecież jakie nieszczęścia nas mogą dotknąć w przyszłości i czy potrafimy je unieść. A ślubować inaczej niż to ustalił Kościół nie można. :)
    Z drugiej strony jednak jest to jedyny dozwolony przez KK sposób na seks. :)
    Coś za coś - z jednej strony przymus, bo nie można ślubować "na jakiś czas", z drugiej strony "przymus" naturalny, zwłaszcza dla młodego człowieka.

    Często jest tak, że kiedy wchodzimy w związek małżeński, to nam się wydaje, że będzie łatwiej, bo "moje" problemy rozłożą się na barki nas dwojga, w rzeczywistości okazuje się, że na nasze ramiona nakładają się dodatkowo problemy współmałżonka oraz wspólne ....
    Na pewno zdecydowanie łatwiej jest wytrwać w małżeństwie szczęśliwym, gdzie wszystko jako tako się układa. Takie miejsce niewątpliwie jest też najlepsze dla wychowania dzieci.

    I tylko pozostaje otwarte pytanie - skoro większość sakramentalnych małżeństw może być nieważna, to co robić "z tym fantem" dalej?
    W Piśmie św. stoi "co zwiążecie na ziemi będzie związane w niebie" i odwrotnie. Czy są zapisane jakieś ograniczenia, żeby to robić tylko jeden raz? :)
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już gdzieś te słowa papieża czytałem i przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem. Jakby na to nie patrzeć, nawet najmądrzejszy i prawy ksiądz udzielający sakramentu ślubu nie będzie miał żadnego wpływu na przyszłe życie małżonków. Jedyny możliwa ewentualność tak potraktować księdza, to gdyby w czasie udzielania ślubu był pijany ;)

      Jednej rzeczy nie pojmuję w ogóle. Nikt nie wymyślił recepty na szczęśliwe życie małżeńskie, i choć ono trafia się dość często, jakiekolwiek recepty, nawet tych szczęśliwych, to tylko „pobożne życzenie”, dlatego, że żadnych własnych doświadczeń nie da się przenieść na innych. Ludzie za bardzo między sobą się różnią.

      Za to trafna wydaje mi się myśl, o tych przymusach „coś za coś”.

      Pomijając tę „nieważność”, o której piszesz, jest jeszcze jeden dylemat odnośnie twierdzenia: „co zwiążecie na ziemi będzie związane w niebie”. Do ponownego sakramentu małżeństwa mają prawo wdowcy i wdowy. Niebo pełne będzie bigamistów... :D

      Usuń
    2. To czy ksiądz jest całkiem trzeźwy w czasie ceremonii ślubnej nie ma większego znaczenia, bo ślubu udzielają sobie narzeczeni, a ksiądz tylko błogosławi i potwierdza zawarcie małżeństwa. Najważniejsze, żeby "w papierach" czego nie namieszał, bo wtedy mogą być problemy .....
      Swoją drogą ciekawe, bo mimo, że to narzeczeni "udzielają sobie sakramentu", to żeby sakrament ten był ważny, musi być udzielony wobec księdza. Świadectwo innych osób, nawet najbardziej szanowanych, może nie być wystarczające do stwierdzenia ważności sakramentu. :)

      Jak tam będzie w niebie to nie wiemy, wiemy tylko, że tam ani się żenić już nie będzie można ani za mąż wychodzić, bo to dość jasno zapowiedziano. Ani też, że tam po wieczne czasy trzeba będzie "się męczyć" z tym "zawiązanym" tu na ziemi współmałżonkiem. :D
      Maria

      Usuń
    3. Mario:
      O tego pijanego księdza nie będę się spierał ;)
      Ale o tę bigamię już tak. Napisane jest: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie (...)” [Mt 16, 19]. Inna sprawa, że też gdzieś wyczytałem, że takie sprawy jak miłość i jej spełnienie w niebie będą nieobecne. Smutne to niebo... ;)

      Usuń
    4. To prawda, tak rzeczywiście napisano o tych kluczach królestwa niebieskiego, tyle, że:
      - opuściłeś Asmodeuszu cd. tej frazy, tj. o rozwiązywaniu .... :), a to jednak zdecydowanie poszerza zakres działalności św. Piotra (i następców),
      - mowa jest o kluczach, a więc nie o jednorazowym "zatrzasku" na wieki wieków, ale czymś, czym wielokrotnie można coś zamykać i otwierać (tu zawiązywać i rozwiązywać)
      - to nie św. Piotr ani kapłan "zawiązuje" ręce narzeczonych (choć odbywa się to rzeczywiście pod stułą), ale oni sami sobie "te ręce" wiążą, bo to oni sami sobie tego sakramentu podobno udzielają. Tak więc trudno przyjąć, że to jest to samo "zawiązywanie" ....

      Nie smuć się niebem Asmodeuszu i tą miłością niespełnioną ... :) Czyż nie wiesz, że tak naprawdę ten "seks" to nie mamy tam gdzie się tak mimowolnie "kojarzy", ale podobno w głowie .... :)
      I że te "inne atrybuty" nie są w miłości do końca tak ważne ... :D
      Maria

      Usuń
  6. Konkretnie-boli was cudza katolicka d..a,czy macie problemy z własną ?
    airam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, "nasz kochany trolik" znowu się tu pojawił tym razem jako moja "odwrotność". :) Czuję się wyróżniona. :)
      Maria

      Usuń
  7. Kochany przez francuskie many-Maria pełni całodobowy dyżur jako wolontariuszka?-to jest wyróżnienie dla Madamme(czy Maman?) Marii-jeżeli macie kłopoty z dyferencjałami na stare lata ,znam konkretnych mechaników gwarancyjnych i servisowych.Użyłem "odwrotności" ,żeby Marii zaoszczędzić dodatkowych zmarszczek na łokciach .serdecznie pozdrawiam "drewutnie".
    odwrotny Maria-airam
    P.S.HAJTERER ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam pełnisz całodobowy dyżur na tym i innych blogach, może nawet gorliwiej niż Maria, i kto wie, czy Ci ktoś za to nie płaci.

      Usuń
  8. Eee,lubię wyzwania i jestem amatorem-jak wstąpić do waszej sekty,są jakieś opłaty ,spotkania w lesie,grupowe zabawy-wciągło mnie z kretesem .Zło jest pociągające-a Ty robisz za Mistrza Ceremoni -taki Dyzma-ślonski emeryt.-bez obrazy imponują mi tacy wiejscy roztropni starzykowie.Jak nie chcesz doznać kolejnego doświadczenia życiowego(wartościowego) -to zniknę i basta.Ale wtedy poniesiesz porażkę ,myślę.To tylko gra Asmodeuszu -zero ryzyka i stresu-NIEWINNA GRA-pozbąć się strachu i zagraj ze mną -Ty jako szachista ,a ja bridżmen -cykoria?
    airam
    P.S.Jak masz obawy to powiedz i mnie nie ma-lubię grać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Asmodeusz nie daruję - Ksiądz Jerzy Niedzielski mówiąc kazanie stwierdza- Beduini lud koczujący na pustyni, gdzie panują twarde warunki. Dlatego też i oni stawiają trudne warunki ,które nam nie przychodzą do głowy a mianowicie karzą śmiercią członków swojej rodziny. Na pytanie dlaczego to robią odpowiadają za zatrucie wody, ścięcie drzewa, wskazanie złej gwiazdy. Ale dlaczego dalej pyta ksiądz? Odpowiadają - pustynia nie ma dróg nie ma znaków to są bezdroża. Jedyną mapą jaką można iść i się kierować jest niebo!!! Gwiazdy wskazują gdzie jest oaza. Więc doświadczeni Beduini wiedzą jak iść i trafić do oazy według wskazania gwiazdy. Następnie ci doświadczeni Beduini spotykają innych Beduinów mniej doświadczonych którzy się pytają tych doświadczonych czyli jednego z członka rodziny jak mają trafić do oazy do wody aby się schronić. Proszą o wskazanie właściwej gwiazdy i w ten sposób drogi aby trafić do oazy. Lecz ktoś ze swojej nieżyczliwości wskażę inną gwiazdę. W ten sposób ci niedoświadczeni Beduini nie trafią do oazy więc są skazani na śmierć. Jeśli kogoś przyłapie się na takim występku,że źle wskazał to Beduini wypędzają członka rodziny trzymając ich na zewnątrz co kończy się śmiercią z pragnienia czy z głodu. Oto Asmodeusz cały sens kazania dlaczego Beduini karzą śmiercią. Teraz. !!! Jaki to związek się ma do naszej wiary tu w Polsce- wskazuje ksiądz ? Otóż stwierdza, że się ma !!! ksiądz porównuje to tak, że są doświadczone rodziny tak jak ci Beduini czyli rodzice, dziadkowie mający bagaż życiowych doświadczeń. Mogli by dużo dać wskazówek młodym ludziom lecz z tego nie korzystają tak jak Beduini wskazują złą gwiazdę. Tak członkowie doświadczonych rodzin wskazują złą gwiazdę młodym. Wtedy ksiądz daje przykład. Syn mówi ,że idzie do kościoła to ojciec odpowiada- po co przecież zaraz jedziemy do galerii na zakupy a nie do Kościoła. Itd. Itp. Sens jest taki, że członkowie rodzin zabijają duchową wiarę zabijają ducha wiary poprzez takie ZŁE wskazówki. Więc Asmodeusz nie rób ze mnie i z księdza idioty i katolików tępaków, że nie rozumiemy co ksiądz mówi i jak konkluduje. Ty zaś posunąłeś się do bezczelnej manipulacji i bezczelnego wprost kłamstwa. Jak byś miał okruszkę honoru to byś przynajmniej to ODSZCZEKAŁ to co napisałeś. Dlaczego Twoi adwersarza milczą ? niech się wypowiedzą po odsłuchaniu kazania. Czy też postąpią jak Ty ??? https://youtu.be/4t93rxKm9vc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ wszystko się zgadza, widać tym razem przesłuchałeś wideoklip uważniej.
      Problem jest tylko z wnioskami, jakie należy wyciągną przy porównaniu przykładów z życia Beduinów z niezbyt ortodoksyjnym życiem wiernych. Jeśli bowiem ksiądz kapelan w randze pułkownika nie potępia kar jakie stosują Beduini – bo przecież ani jednym słowem tego nie robi, wręcz je pochwala – to wniosek może być tylko jeden. Tych, co nie są zbyt ortodoksyjni w wierze, powinna spotkać równoważna kara, Zauważ, że to nie ja wymyśliłem te porównania. Jeśli za ścięcie drzewa grozi śmierć, a ksiądz kapelan, pułkownik sugeruje, że to jest to samo, co brak krzyża w mieszkaniu, każdy logicznie myślący człowiek, w sytuacji kiedy nie ma innej propozycji, uzna, że powinna za to grozić taka sama kara – wystawić delikwenta na słońce i bez wody dać mu umrzeć. W notce dopowiadam to, czego on, kapelan, pułkownik bał się powiedzieć wprost. Bał się, ale to niewymownie sugeruje. Znalazłeś w tym wideoklipie coś, o jakiejś innej karze za brak krzyża w mieszkaniu, za nieposłanie dziecka do komunii?
      Od biedy można by mówić o karze po śmierci na Sądzie bożym. Problem w tym, że to samo pewnie spotkałoby nieprawego Beduina, ale ten kaznodzieja nie ma wątpliwości o słuszności okrutnej kary za jego życia. Ba!, on ją pochwala!

      Moi czytelnicy milczą, bo nikomu się nie chce słuchać takich kazań. Mają mnie, który zda im dokładną relacje... ;)

      Nie mam wyjścia, muszę Cię naprostować na prawdziwą wiarę, Jeszcze dziś będziesz miał okazję przeczytać notkę, pierwszą z całego cyklu.

      Usuń
    2. asmodeusz nie zamierzam czytać Twoich notek. Dalej odwracasz kota i chcesz mu doprawiać ogon tam gdzie ma głowę.Zachowujesz się wprost diabelsko komentować tak proste kazanie z prostym przesłaniem w tak skandaliczny sposób, to jest tak jakby cokolwiek chciał powiedzieć kapelan czy ksiądz nim cokolwiek powie już w Tobie zionie nienawiść jak go skompromitować.Nie ważne co i jak powie i w jakim sensie.Ważne jest aby kogokolwiek wypowiadającego się z Kościoła uwalić. Dlatego cokolwiek piszesz nie ma mowy,że piszesz prawdę. To są istne chwyty komunistów,ateistów i wrogów Kościoła.Tak jak to robił Kotliński aferzysta,manipulator,skorumpowany człowiek oskarżony o morderstwo swojej żony redaktor antyklerykalnego pisma Faktów i Mitów, który zatrudnił u siebie swego czasu Piotrowskie mordercy Popiełuszki. Piszesz nie prawdy nie zgodnie z faktami i manipulujesz w ten sposób nakręcasz czytelników na swoim blogu. Tylko jaki masz w tym cel ?

      Usuń
    3. Nieładnie tak o mnie z małej litery, ale znów Ci wybaczam ;) Mam koty i bym im żadnej krzywdy nie zrobił, więc ten ogon zostaw sobie sam.

      Traktuję to odrobinę inaczej, jeśli coś jest tu diabelskie – to właśnie owo kazanie. Oczywiście, to moja subiektywna ocena, więc nie powinieneś się tym martwić, tak jak i mnie nie martwi Twoja opinia. Wiesz, znam kilku księży, których kazania słucham z przyjemnością, dlatego że dla mnie jest ważne, co i jak mówi. I jakoś nie przypominam sobie, abym Cię próbował odciągnąć od Kościoła, wręcz przeciwnie, bardziej mi zależy na tym abyś się Go trzymał, choć może nie w ten sposób jaki to czynisz. Uświadomię Cię też, że nikt mnie jeszcze nie oskarżył o zabicie żony, a ona choć nie ze mną ma się dobrze.

      Zdradzę Ci w tajemnicy – prowadzę blog dla własnej przyjemności. To jedna z nielicznych, jaka mi na starość pozostała ;)

      Usuń
  10. Szyfrantka Maria proszona na pokład w ramach wolontariatu.Kim jest spostrzegawczy i uczciwy dyskutant o ksywce -mirek-achtung,achtung -das ist kein Hajterer.Nie jestem Jego adwocatem ,ale może już dosyć plucia i poniewierania katolikami.Czas na refleksje o judaizmie ,a może coś krytycznego o Islamie?Jaki w tym cel obrażanie innych za ich wiarę?pozdro.
    airam

    OdpowiedzUsuń
  11. Słuchacze ,czy wyznawcy widać mają kłopoty z samodzielnym myśleniem i są leniwi-na szczęście mają proroka ,który decyduje ,kiedy dać głos.Z mojej strony jest prośba ,żeby łaskawy guru nie posługiwał się mową nienawiści i kłamstwa odnośnie wyznawców innej wiary niż jego.pax,pax w KOSMOSIE I NA ZIEMI.Wyciągam swój kosturek wędrowca na pojednanie i żyjmy w zgodzie i poszanowaniu po wsze czasy , Asmodeuszu .
    airam
    P.S. Z racji tej,że nie mogę powstrzymać paroksyzmów śmiechu po Twoich komentarzach i mam kolki ,to się pożegnam -widać mnie nie trawisz pozytywnie i chcesz wydalić ,jak pasożyta.Szkoda mi Ciebie opuszczać ,ale trza znać swoje miejsce.Z żalem ,żegnaj Asmodeuszu badż zdrów wraz ze swoją trzódką wiernych .(tu uczyniłem znak pokoju przed monitorem na stojąco w Twoim kieronku).

    OdpowiedzUsuń
  12. "nie koniecznie musiałby być sakramentem"

    Czy jeżeli niesakramentalne to znaczy,że możliwa wymiana współmałżonka/ki na lepszy model bez żadnych skutków ubocznych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pierwszy "cichy" ślub jest już sakramentem,który wyklucza "skutki uboczne" ;)

      Usuń