czwartek, 8 listopada 2018

Ateizm – ideologia ludobójstwa


  I znów komuś przeszkadza ateizm. Mój blogowy oponent zwrócił mi uwagę na pewien artykuł, pewnie po to, aby mi udowodnić, jak bardzo jest miałki ten mój światopogląd, oraz jaką zbrodniczą ideologię sobie wybrałem. Rzekłbym: nie pierwszyzna, tym bardziej, że dość powszechna w szeregach wierzących ze wskazaniem na chrześcijaństwo. Ów artykuł ukazał się na portalu Pch24.pl, i jest zatytułowany „Ateizm, czyli urojona wizja człowieka”1, ks. Marka Dziewieckiego, o którym piszę w poprzedniej notce. Trudno się odnieść do całości od razu, bo musiałbym opublikować elaborat nie do strawienia jak na notkę na blogu. Będą dwie lub trzy, każda w innym temacie. Dziś – tak jak w tytule.

  Ks. Dziewiecki pisze: „Ateiści nie reagują na najbardziej nawet oczywiste argumenty, które wykazują irracjonalność przyjętego przez nich systemu przekonań (...) Każdy z ateistów jest kopią innego ateisty. (...) Wygląda na to, że o ludobójstwach dokonanych przez ateistów wiedzą wszyscy poza… ateistami. Żaden ze spotkanych przeze mnie ateistów nie powiedział, że przeprasza za zbrodnie dokonane przez systemy ateistyczne i że on sam próbuje wyciągać wnioski z najnowszej choćby historii1.

  Jeśli mowa o irracjonalności, to trudno o bardziej irracjonalną postawę niż wiara w byty niematerialne a sprawcze, o których się twierdzi, że poznać ich nie można, gdyż stoją zdecydowanie wyżej niż my, ale jednocześnie wierni, pełni niezachwianej pewności, dokładnie wiedzą, czego one od nas oczekują, nie mając z nimi żadnego kontaktu, poza wyimaginowanym.  Tak jest dokładnie z Bogiem chrześcijańskim. Odłóżmy jednak Boga na bok i przypatrzmy się ateizmowi w odniesieniu do religii. Tu albo ks. Dziewiecki jest ignorantem, ale celowo kłamie. Innej alternatywy nie ma. Ateizm nie posiada  żadnego systemu przekonań – ogranicza się tylko do jednego przekonania: nie ma bytów niematerialnych a sprawczych. Do tego trzeba koniecznie dodać, ze ateiści w swych pozostałych poglądach na świat są zdecydowanie bardziej zróżnicowani od wierzących, bo też nikt nikomu jakichś spójnych poglądów nie narzuca. Inaczej jest w religiach, tam nie tyle wszyscy myślą tymi samymi kategoriami, ile jest to wręcz nakazane. Poprzez indoktrynację od przedszkola do samej śmieci, drukuje się mózgi według jednej sztancy, choć czasami zdarzają się błędy w kopiach tych sztanc, stąd tyle odłamów chrześcijaństwa.

  W odróżnieniu od ks. Dziewieckiego, który w religii widzi tylko miłość, i tylko Bożą, ja mam świadomość tego, czego dokonał komunizm. Piszę komunizm, a nie ateizm z pełna premedytacją. Faktem jest, że komunizm opierał się na ateizmie w sensie negacji istnienia bogów, tyle, że jest drobny, ale istotny szczegół. Komunizm tworzył się na modelu religii, w którą wprzągł  ateizm, co w samo w sobie jest jakby herezją ateizmu. Przypomnę definicję herezji, aby sprawa była jasna: herezja to doktryna religijna odrzucana przez Kościoła jako błędna. Innymi słowy, komunizm jest całkowicie błędny w stosunku do ateizmu. Twierdzić, że komunizm jest ideologią ateizmu, to tak jak zarzucić chrześcijaństwu satanizm. Nawiasem mówiąc byłoby w tym drugim przypadku więcej prawdy niż w pierwszym. Jeśli jakąś ideologię cechuje powstawanie niezliczonych ilości herezji, nie bójmy się słów i faktów, bez wątpienia należy do niej ideologia chrześcijańska. W tej materii można śmiało rzec, że przy tej religii komunizm to mały pikuś. Oczywiście nie w kategorii skutków, bo byłbym hipokrytą, bo sam bym zakłamywał rzeczywistość, gdybym twierdził, że skala zbrodni komunizmu nic nie znaczy. Choć na dobrą sprawę, biorąc pod uwagę czasokres trwania ludobójstwa komunizmu (dokładnie jeden wiek), a czasokres trwania krwawej ekspansji chrześcijaństwa (około dziesięć wieków), jeśli wziąć pod uwagę metody i możliwości „techniczne” zabijania innych i swoich – ta różnica wcale nie jest taka oczywista.

  Napisałem, że komunizm uczynił z ateizmu religię, co za moment wyłuszczę, i dlatego śmiem twierdzić, że to religie w sensie instytucjonalnym, a nie przekonanie o nieistnieniu bogów, są przyczyną wynaturzeń ludzkości, w tym najgorszych z możliwych, ludobójstwo  Komunizm nie tyle zabijał za wiarę ile za sprzeciw wobec tej ideologii, paradoksalnie nawet jej twórców. Aby potwierdzić religijność komunizmu posłużę się bardzo prostymi analogiami:

- papież – I sekretarz partii. Najbardziej znany to Stalin, którego tak czczono, jak Polacy czcili Jana Pawła II;
- Święte Oficjum kardynalskie – Komitet Centralny partii;
- Sobory – zjazdy partii pod przewodnictwem Komitetu Centralnego;
- kapłani – komisarze ludowi;
- święci – bohaterowie ZSRR, nie sposób ich wszystkich wymienić tak jak w Kościele katolickim;
- Święte Księgi – dzieła Marksa i Engels jako Biblia, dzieła Lenina jako Katechizm;
- główne święta – 1 maja (odpowiednik Bożego Narodzenia), rocznica Rewolucji Październikowej (odpowiednik Wielkanocy);
- Msza święta – zebrania partyjne;
- procesje i pielgrzymki – marsze, wiece i defilady;
- Spowiedź święta – zeznania przed funkcjonariuszami NKWD;
- ewangelizacja i misjonarstwo – emisariusze z hasłem: „proletariusze wszystkich krajów – łączcie się”;
- modlitwa – nawet prawosławne babcie do dziś się modlą za Stalina i Rosję sowiecką;
- pierwszy modlitewnik – książeczka partyjna;
- nauka religii młodzieży – Komsomoły;
- komunista (uczestnik I Komunii Świętej spożywający pierwszy raz Komunikat) – komunista (pierwsza w życiu setka spirytusu zakąszanego ogórkiem);
- pieśni religijne – tyle ich było, że już nie ośmielę się wymienić;
- jeśli jakieś podobieństwo pominąłem, można dodać...
Jasno widać wyraźne podobieństwa komunizmu do religii chrześcijańskiej w sferze organizacyjno-rytualnej. Jeśli do tego dodać to samo dążenie do opanowania świata...

  Teraz mam retoryczne pytania do ks. Dziewieckiego i jemu podobnych: czy Kościół katolicki kiedykolwiek przepraszał za herezje powstałe w łonie tego Kościoła, i czy kiedykolwiek wyciągnął w związku z nimi jakiekolwiek wnioski? Bo dziś prawdziwy ateizm odżegnuje się nie tylko od komunizmu, ale od wszelkich prób tworzenia z niego religii. Tymczasem nad Kościołem wisi widmo kolejnego rozłamu. Owszem, powstają jakieś tam stowarzyszenia  o charakterze ateistycznym, gdyż ludzie zawsze mają pragnienia stanowić jakąś grupę o wspólnych poglądach na jakąś sprawę. Te grupy jednak nie mają charakteru obowiązkowego, ogólnego, czy narzuconego odgórnie. Ich istnienie jest daleko różne od wszystkich stowarzyszeń chrześcijańskich, i jeszcze bardziej dalekie od prowadzenia działalności ewangelizacyjno-ateistycznej. Jeszcze jedno różni ateizm od religii. Pierwszy optuje za neutralnością światopoglądową, nie wykluczając prawa istnienia innych, religia katolicka ma tendencję do przymuszenia wszystkich do swego światopoglądu, a jeśli to niemożliwe, posługuje się kłamliwą deprecjacją innowierców i niewierzących.


Przypisy:
1 - https://www.pch24.pl/ateizm--czyli-urojona-wizja-czlowieka,13259,i.html


66 komentarzy:

  1. Asmodeusz nie dorabiaj więc wyjaśniam z poprzedniej notki- co znaczy obrona wiary… przed Tobą ! Trzeba rozróżnić indywidualne bronienie wiary za pomocą polemiki - my to właśnie robimy. Jak również agresywne działanie grupy osób jak np. muzułmanów do chrześcijan. Tu nie ma czegoś takiego aby nastawiać drugi policzek. Nawet Jezus nie zabronił i nie potępił wziąć miecza Piotrowi gdyż ten wiedział, że robi się niebezpiecznie. Jezus tylko poucza faktu ponoszenia ryzyka jeżeli używasz broni, musisz się liczyć z tym, że możesz zostać nią ugodzony. To agresor w imię jakieś zakłamanej Religi,ideologi,itp ponosi winę za to,że dokonał napadu na niewinnych. Co do Twojej „agresji” słownej to nie masz się czego obawiać nikt nie będzie Cię siłą zbrojną do niczego zmuszał. Jedyna rzecz z takimi ateistami jak Ty to odstąpić od polemiki według wskazan apostolskich- Przedkładając to braciom, będziesz dobrym sługą Chrystusa Jezusa, karmionym słowami wiary i dobrej nauki, za którą poszedłeś. Odrzucaj natomiast światowe i babskie baśnie!.... Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy - ludzi, którzy uważają, że pobożność jest źródłem zysku… strzeż depozytu [wiary] unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy jaką obiecując niektórzy odpadli od wiary… To wszystko przypominaj, dając świadectwo w obliczu Boga, byś nie walczył o same słowa, bo to się na nic nie przyda, [wyjdzie tylko] na zgubę słuchaczy. Dołóż starania, byś sam stanął przed Bogiem jako godny uznania pracownik, który nie przynosi wstydu, trzymając się prostej linii prawdy. Unikaj zaś światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. Lecz ja jakoś mam jeszcze cierpliwość. Dodam Bożą cierpliwość .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirku, prosiłem Cię, abyś nie obracał kota ogonem. Przeczytaj swoje zdanie jeszcze raz, a jak nie wystarczy, to i dwa razy. Ty nie piszesz o obronie wiary przed kimś, kto fizycznie by Ci jej zabraniał, Ty się odnosisz do bluźnierców w znaczeniu: źle mówiących o Bogu. Pomijam fakt, że owa „obraza uczuć religijnych”, i jej skutki, są sprzeczne z naukami Jezusa, które ostentacyjnie promujesz, mam prawo sądzić, że chcesz być lepszy od Niego. Jednej rzeczy w Tobie nie rozumiem. Jeśli Ci się trafiło przejęzyczenie (a taką ewentualność brałem pod uwagę), dlaczego masz problem się do tego przyznać? To boli, to uwłaczałoby Twojej godności? A może musisz się z tego spowiadać? Mam większy szacunek do ludzi, którzy się do takich pomyłek przyznają, niż do tych, którzy idą w zaparte i brną w pomyłce po uszy.

      Jakie znaczenie ma tu wykład o obronie fizycznej przed napaścią fizyczną? Nie będę jej negował, choć czasami, gdy jest irracjonalna, z nią się nie zgadzam. Jeśli się boisz muzułmanów i ich napaści, nie powiem złego słowa, jak będziesz pod płaszczem nosił kałasznikowa. Twój strach, Twoje prawo do obrony. Ale jeśli wyciągniesz tego kałasznikowa, widząc muzułmanina klęczącego na chodniku i bijący pokłony Allahowi (co mi się też osobiście nie podoba i chętnie przegonię go do meczetu), sam osobiście optował będę za dożywociem dla Ciebie.

      Przyznam, że mam mieszane uczucia, co do tekstu, w którym uzasadniasz odstąpienie od dysputy. Aby była jasność, nie mam nic przeciw, jeśli ktoś nie chce polemiki, jeśli ją przerywa, nawet nie podając powodów. Uważam, że nie ma żadnego przymusu. Te mieszane uczucia birą się z tego uzasadnienia. Wynika z niego, że gdy już brak kontrargumentów, trzeba się zamknąć w kokonie ochronnym, aby przypadkiem jakaś niewłaściwa myśl w głowie nie zakiełkowała. Licho, sorry, diabeł nie śpi ;) Nie wiem czy zauważyłeś, że mnie trudno przekonać. Jedni składają to na karb ślepej upartości, ale ja w to nie wnikam. Tylko, że ja się po prostu nie boję innych argumentów, ba!, czasami ich łaknę, może nie często, czasami pozwalają zweryfikować swoje poglądy, częściej utwierdzają mnie w przekonaniu, że mam rację (nie mylić z Prawdą). Tak mam ja, nie wymagam, aby wszyscy mieli tak samo.

      PS. Bez ironii, czy sarkazmu: Ty się wyspałeś po nocnej zmianie? Spokojnie, nie ponaglam, ja cierpliwie poczekam...

      Usuń
    2. Co do wyspania to jest ok. Lecz co do tekstu to już nie. Chodzi mi o wątek użycie siły fizycznej względem bluźnierców. Jak zwykle masz jakaś głupią manie i wadę wmówić coś czego intencja była inna niż ta którą Ty próbujesz wmówić. Napisałem dokładnie na czym ma polegać użycie siły względem bluźnierców czy grupy osób próbujący wprowadzić jakiś atak na katolicyzm czy w ogóle chrześcijaństwo. Więc cytuję siebie raz jeszcze- „JAKO KATOLICY MAMY TAKŻE OBOWIĄZEK BRONIĆ WIARY PRZED TYMI, KTÓRZY PRÓBOWALIBY NAM NARZUCAĆ SWOJĄ IDEOLOGIĘ, CZY SWOJE POGLĄDY. A GDY SPOTKAMY SIĘ Z OBRAŻANIEM NASZEGO BOGA, Z BLUŹNIERSTWEM - MAMY PRAWO I NAWET OBOWIĄZEK ZAREAGOWAĆ W TAKI SPOSÓB, KTÓRY MOŻE NIEJEDNOKROTNIE SPRAWIĆ WIELKIE NIEZADOWOLENIE OSOBOM, DOPUSZCZAJĄCYM SIĘ ZNIEWAŻANIA NASZEJ WIARY. W SKRAJNYCH PRZYPADKACH MAMY NAWET PRAWO UŻYĆ PRZYMUSU FIZYCZNEGO, ABY POWSTRZYMAĆ ZAPĘDY BLUŹNIERCÓW…. Teraz zrozum nawet jak Ty będziesz bluźnił przeciwko Bogu to co mogę zrobić użyć siły ? bądź poważny i Ty nie obracaj kota ogonem. Czy Nergal który bluźni i kpi z wiary katolickiej to czy ktoś używa wobec niego siły fizycznej aby go jakoś ustawić?? Nie !!! Więc chodzi to taką sytuacje która by nastąpiła z powodu jakiegoś ataku fizycznego na wartości katolickie jak kościół jako budynek, sanktuaria itd. Itp. Takie przypadki o których piszę zdarzają się nie w Polsce lecz w krajach gdzie chrześcijaństwo jest pomieszane z innymi wyznaniami jak np. islam. Wtedy bluźnierstwo idzie w parze z narzuceniem siłą jakieś ideologii ateistycznej , hinduizmu itd. W Korei Północnej każda aktywność religijna jest traktowana jako zamach na socjalistyczne fundamenty państwa. Sytuacja chrześcijan jest skazana na pożarcie . Ideologia dżucze oraz kult "Wielkiego przywódcy" pozbawiają ich prawa życia w tym kraju w sposób chrześcijański. W 2010 r. władze aresztowały setki chrześcijan, zabijając niektórych, a pozostałych skazując na obozy pracy. Według religioznawców, większość obywateli Korei Północnej to ateiści z przywódcą na czele. Więc generalnie chodzi o taką sytuację jak by było tysiąc nergali hartmanów Synyszyn czy aktor Pieczyński itp. Którzy by próbowali Niszczyc, porządek chrześcijański w kraju wyrośniętym na chrześcijaństwie to obojętnym nie można być bo doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji.Więc nie mieszaj nie rób manipulacji,że będę chodził z kałasznikowem i strzelał do kogoś kto się kłania allahowi takie niedorzeczne rzeczy to tylko Ty możesz pisać i wmawiać czytelnikom na blogu.Nawet nie pomyślałem o takiej sytuacji i taki muzułmanin niech się kłania nawet przed kościołem tylko niech nie próbuje wejść do kościoła i niszczyć jego wnętrze. Resztę mnie nie interesuje

      Usuń
    3. Musiałem sobie zroić kawy, aby zrozumieć Twój tekst, bo tak na „trzeźwo” się nie da. Na wstępie od razu wyjaśnię: czytasz Biblię, gdzie są tylko matafory, a moich nie rozumiesz. Nie usprawiedliwia Ciebie nawet fakt, że moje komentarze nie są natchnione Duchem Świętym. Zawsze Cię prosiłem – ździebko wyluzuj, a wszystko będzie jasne.

      Wróćmy jeszcze raz do Twojego tekstu o użyciu siły fizycznej. Przestudiowałem cały Twój komentarz jeszcze raz w te i na zad. Owszem piszesz: „Jako katolicy mamy także obowiązek bronić wiary przed tymi, którzy próbowaliby nam narzucać swoją ideologię, czy swoje poglądy”. Czy bluźnierstwo jest narzucaniem jakieś ideologii, swoich poglądów? Zajrzyj do słownika. Pominę fakt, że tu w kraju nikt Ci nie narzuca swojej ideologii, a poza komunizmem (to religia) i islamem (to też religia) nigdzie, tyle, że w tamtym komentarzu do takiej problematyki w ogóle się nie odnosisz, ją dorabiasz teraz. I po tym zdaniu następuje owo nieszczęsne: „A gdy spotkamy się z obrażaniem naszego Boga (...)”. Ja Ci jeszcze raz przypomnę nauki Jezusa. On był przeciwny jakimkolwiek sankcjom za bluźnierstwa, mało tego, nigdy nikogo nie wzywał do buntu przeciw władzy, która jest restrykcyjna wobec Jego wiernych. Jezus na dodatek obiecał apostołom, że będą prześladowani i wcale im nie nakazywał bronić się zbrojnie. Jeśli się mylę to mnie sprostuj. Tym samym Twoja mowa o użyciu przymusu fizycznego dowodzi, że nie tylko nie kochasz Jezusa, ale jesteś wręcz przeciwny Jego naukom. Nie zapominaj też, że każdy wyrok skazujący, choćby tylko w formie grzywny – jest przymusem fizycznym, bo ma charakter penalizujący.

      A teraz zapytam, o czym świadczy owa formuła „obrazy uczuć religijnych” w Polsce? Potrafisz odpowiedzieć? Ano świadczy o tym, że katolicyzm w Polsce staje się ideologią (religią) przemocy, którą tak piętnujesz w innych krajach. To wprawdzie nie ta skala, ale dokładnie ten sam schemat. Wymuszanie na innych zachowań, które katolicy uważają za jedynie godne, choć oni sami wobec tych innych zachowują się tak, jak tych innych chcieliby penalizować. Jakiś kaznodzieja może powiedzieć, że ateizm jest głupi, zbrodniczy i należy go wyplenić, ale jeśli ktoś powie, że to Kościół katolicki jest głupi i zbrodniczy, oooo!, tu już nie ma zmiłuj się. Rozumiesz tę dwulicowość i tę hipokryzję w tym paragrafie?

      Usuń
    4. Skoro dla Ciebie komunizm to religia to tym bardziej ateizm to też religia. Następna rzecz o której piszesz to ta, że Jezus był przeciwny sankcjom przeciw bluźnierstwa. Zrozum mnie ,że ja piszę o obronie a nie ataku z mojej strony. Więc daję przykład i wyjaśniam - Doniesienia o plugastwie wystawionym w warszawskim Teatrze Powszechnym. Obraziło to bowiem jako chrześcijanina, gdyż obraziło to, co dla katolika najdroższe i najważniejsze. W pierwszej reakcji to – pojechać do Warszawy, by dać po pysku „twórcom” oraz aktorom tej sztuki. Jak ważą się w ten sposób zbezcześcić Krzyż?! Jak śmią w taki sposób traktować św. Jana Pawła II, którego dotychczas szanowali nawet ateiści? Warszawski „spektakl” jest bowiem nie tylko bluźnierstwem i ohydztwem, ale również prowokacją. Oni wprost czekają na to, aby ktoś ich zaatakował, najlepiej fizycznie, by mogli się potem wykreować na ofiarę polskiego faszyzmu i fanatyzmu religijnego. Tym niemniej zwraca się uwagę na problem bluźnierstwa oraz odpowiedniej kary za nie.. A to oznacza, że chrześcijanie powinni natychmiast reagować, jeżeli publicznie krzyżem wyciera się czyjeś krocze albo uprawia seks oralny figurą św. Jana Pawła II. To nie jest sztuka nawet w przybliżeniu. To w gruncie rzeczy wielka pogarda dla sztuki. To celowe obrażanie uczuć największej grupy religijnej świata - chrześcijan. To szyderstwo i zniesławienie. To ohyda. Więc co ma się siedzieć cicho potulnie i pozwalać na tego typu ekscesy? I co nastawiać policzek ? . To,że Jezus sporządził bicz i wypędzał ze świątyni właśnie tych którzy zaczęli bluźnić Bogu. Jeżeli dobro ma zwyciężyć, należy się aktywnie do tego przyczynić. I muszą to zrobić ci, dla których słowa Chrystusa są wartością – nikt nas tutaj nie wyręczy. Zło trzeba nazwać złem, piętnować i karać, gdyż jest ono – jak mówił św. Augustyn – brakiem dobra, a nie właściwością istniejącą niezależnie i samą dla siebie. Zachęca nas do tego także Chrystus, gdy mówi:
      Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków, oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. (Mt 18, 15-17) A więc godzien kary. Nie chodzi aby go bić czy torturować bo to mi zaraz wmówisz. Mało tego apostoł Piotr w Dziejach Apost dokonał można rzecz wyrok śmierci za kłamstwo czy też bluźnierstwo? Jest to wydarzenie bezprecedensowe. Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu (Dz 5, 4). Tak naprawdę Piotr nie oskarża ich o to, że zatrzymali sobie część pieniędzy ze sprzedaży ziemi, ale o to, że skłamali mówiąc, że oddają wszystko. Obłuda i kłamstwo nie mogą być tolero¬wane w Kościele. Mimo wszystko jednak, czy Piotr nie powinien był im wybaczyć? To prawda, że aż do końca „szli w zaparte" i kłamali, nawet mając oka¬zję się przyznać, ale przecież dali sporo pieniędzy na Kościół. To zawsze coś! No właśnie, czy Kościół można kupić? Niejeden próbo¬wał mieć go na własny użytek. Obserwujemy nierzadko dziwne zjawisko ludzi hojnych, dobroczyńców, którzy jednak potem okazują się być przestępcami.
      Pismo Święte mówi, że jałmużna zakrywa wiele grzechów (por. Tb 12,9 i Syr 3,30). Tak, ale tylko u tego, kto się do nich przyzna i prosi o wybaczenie, a nie udaje, iż nic się nie stało. Nasuwa się pytanie, czy to Piotr cudownie spowodował ich śmierć bez litości i miłosierdzia, czy też ujawnienie ich obłudy wywołało w nich tak gwałtowną reakcję strachu, że padli martwi? Trudno powiedzieć, choć przychylałbym się do tej drugiej odpowiedzi, tym bardziej, iż ukazuje ona jasno, jak kruchą konstrukcją jest życie budowane na obłudzie i na łudzeniu samego siebie.To tyle… i nie dorabiaj nie wymyślaj. Osobna kwestia to znów zarzut czy KK jest czy był zbrodniczy… i tu znów jest przekłamanie i źle pojętego zagadnienia. To tak jak by stwierdzać że naród Polski w dziejach historii był zbrodniczym narodem i w dodatku dokonywał ludobójstwa.


      Usuń
    5. Już zostawmy te Twoje słowa. W ogóle mnie nie przekonałeś, o czym poniżej. Teraz zapytam o to, na czym opierasz tezę, że ateizm to religia? Możesz to mi przybliżyć? Może mnie przekonasz.

      I chyba tez nie rozumiem pojęć obrony i ataku. Rękoczyny to nawet nie jest obrona konieczna na bluźnierstwo. Jeszcze bym rozumiał, gdyby Ci ktoś zatarasował wejście do kościoła, albo w tym kościele rozpraszał Twoją modlitwę (ciekawe czy byś się uciekł do rękoczynów w Domu Bożym?), choć był jeden, czy swa takie przypadki w powojennej historii Polski. Ale „Klątwa”?! Ktoś Ci kazał iść i oglądać to bezeceństwa? Rozumiem, że ktoś Ci o nich opowiadał i tu mam szkopuł. Wyjaśnij mi, bo już straciłem jasność. Wypada katolikowi słuchać takich opisów, ba, przekazywać je dalej? Nie musisz się z tego spowiadać? Ja się dziwię, autentycznie, dlaczego nie jeździsz po świecie i nie tępisz takich przedstawień, jeśli nie gorszych? A wiesz ile podobnych filmów wyprodukowano? Biorąc ilość katolików na świecie, czapkami byście takie bluźnierstwa nakryli. A tak, jednostkowo i od czasu do czasu robicie takim bezeceństwom reklamę. I tu się z Tobą zgodzę, to są czasami prowokacje, tylko dlaczego wierni dają się na to nabrać? Na poważnie, mnie też się nie podoba „Klątwa”, choć też znam ją tylko z medialnych opisów. Ale ponieważ nikt mnie nie zmusza do brania w tym udziału, i jestem pewien, że szał na nią minie, bo wszystko przemija, ja to olewam. Gdyby to Twojego Boga obrażało, sam sobie by z tym poradził. Tylko, że On w odróżnieniu od Ciebie, jest ponad to.

      Piszesz, że Jezus wypędził rózgą kupców ze świątyni. Jak dla mnie ewidentnie mylisz występek przeciw świętu Paschy w świątyni z bluźnierstwem. Wszak „Klątwy” nikt w kościele nie wystawiał, a jeśli ktoś dziś kupczy w kościołach i przy nich, nieśmiało zwrócę Ci uwagę, że są to sami wierni. Natomiast historia o grzesznym bracie ma zupełnie inny przekaz niż sugerujesz. Ów grzeszny brat ma być dla Ciebie jak poganin i celnik, czyli obcy, a nie kimś kogo masz karać. Tam jest jeszcze taki wers: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec” – innymi słowy możesz prosić Boga o ukaranie grzesznika, ale Jemu masz zostawić decyzję i sposób. Nie Ty jesteś władny wydawać wyroki, a tym bardziej karać. Jeśli nie wierzysz w moc i sprawiedliwość Boga – to w co Ty wierzysz? Aż mnie dziwi, że taką prostą wykładnie musi Ci to tłumaczyć ateista.

      Mieszasz też sprawę bluźnierstw z kradzieżą przytaczając przypowieść o Ananiaszu i Safirze. Bluźnierstwo to nie kradzież, może Cię obrażać ale w żaden sposób nie odbiera Ci materialnego dobytku. A odniesienia do fałszywej jałmużny już w ogóle nie rozumiem. Będziemy tu omawiać wszystkie grzechy? Ale skoro wspomniałeś, znów zapytam: kto ma oceniać, która jałmużna (pomoc) jest szczera lub fałszywa? Jeśli się zastanowić, ja jako ateista nie znam pojęcia, jałmużny w sensie podobaniu się Bogu. Jeśli komuś pomagam, to może za uśmiech, ale na pewno nie po to, aby mi jakiś aniołek w niebie „odcinał kupony”.

      Usuń
    6. Wiesz Mirku, przyznam Ci się do czegoś w sekrecie. Tak na 90 procent, za trzy, cztery miesiące mam zamiar przeprowadzić się do Bytomia. Wtedy zaproszę Cię na kawę, a Ty mi wymierzysz sprawiedliwość za moje bluźnierstwa :D

      Usuń
    7. jeśli chodzi o upominania bliźniego o których mówi Jezus to są sytuacje indywidualne wewnątrz Kościoła i wiernych między sobą.Zbuntowana grupa idzie już w zaparte.Widzę że znów dokładasz i robisz istny koktajl. To co zrobił Piotr to było kłamstwo i bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu dlatego tak się to skończyło. No ciekawe powiadasz Bytom.Czemu Bytom tam się chodniki wykrzywiają od tych kopalń.Co do kawy... no dobra a ja fondnę Ci piwo z dużą zawartością chmielu żeby była większa gorycz co będzie karą za bluźnierstwa.

      Usuń
    8. Jezus w żadnej nauce nie rozróżnia bluźnierstwa indywidualnego od jakiegoś innego. Nie wymyślaj. Karą za obrazę Ducha Świętego jest wieczne potępienie, tak naucza Twój Kościół, więc nikogo z bluźnierców kara nie minie. A Ty chciałbyś być nadgorliwy, przypomnę: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

      Bytom, bo jest ładny i piękne kobiety w nim mieszkają ;) Tych szkód to ja się nie boję, sam w latach osiemdziesiątych omal oś. Paderewskiego w Katowicach nie zawaliłem, kopiąc pod nim czarne złoto :D A co do piwa, chętnie, tylko nie wiem czy to będzie kara, bo im więcej goryczki, tym bardziej mi smakuje ;)

      Usuń
    9. Asmodeusz nakaz apostolski- komu odpuścicie grzech temu będą odpuszczone komu zatrzymacie temu będą zatrzymane "... i w to wchodzi indywidualne bluźnierstwo... i nie kombinuj zmieniając sens według swojego upodobania bo Ty byś tak chciał.

      Usuń

    10. A co to znaczy „Komu zatrzymacie, temu będą zatrzymane”? I dlaczego mylisz Spowiedź świętą z reakcją na bluźnierstwo?

      Usuń
  2. Uff
    Ale znów Cię poniosło...

    Jeśli chodzi o religijność komunizmu, bardzo proszę o dodanie odniesień do takich elementów jak:

    Gułag,

    NKWD (UB)

    Więzień polityczny...

    Kara śmierci
    _________________________________________________

    Ale najbardziej końcówka mi humor poprawiła, a zwłaszcza ten fragment:

    - "Te grupy jednak nie mają charakteru obowiązkowego, ogólnego, czy narzuconego odgórnie. Ich istnienie jest daleko różne od wszystkich stowarzyszeń chrześcijańskich, i jeszcze bardziej dalekie od prowadzenia działalności ewangelizacyjno-ateistycznej."

    Czyli jak rozumiem panuje jakiś odgórny przymus uczestnictwa we mszy św., chodzenia na dajmy na to "Oazę"? A ateiści nie tworzą zrębów przypominających organizację religijną, bo ci "prawdziwi" (znaczy są jacyś nieprawdziwi? Jak się ich odróżnia?) się od tego odżegnują :D.

    Tak się składa, że "od pewnego czasu można jednak zauważyć, że ateiści nie tylko po prostu nie wierzą, ale też wykazują starania, by przekonać innych do swojego punktu widzenia. Ta swoista indoktrynacja, prowadzona przez ludzi mieniących się ateistami, w wielu europejskich krajach objawiała się m.in. poprzez walkę z przejawami religijności czy też próbach wyrugowania religii ze szkół."

    Mało tego - jakbyś nie wiedział - a jak zwykle jesteś niedoinformowany - kościół ateistów powstał w Londynie 6 stycznia 2013 roku i nazywa się Sunday Assembly. Oni tam podobno z braku laku wielbią samych siebie. :D

    Poodbną zależność co ks. Dziewiecki zauważa również ateista (ale pewnie ten nieprawdziwy) pisarz Bernard Beckett, który opisał swoje wrażenia ze spotkania z udziałem Dawkinsa:

    "Czułem się jak w kościele. Nagle znalazła się tam cała gromada ludzi, którzy zdawali się mówić jak jedność. Dla mnie było to jak przywrócenie niektórych rzeczy, których nie lubiłem w kościele, a w którym się wychowałem."

    Według Becketta, światopogląd stał się zorganizowaną ideologią, której należy się bezwzględnie podporządkować. Zaczyna zatracać cechy indywidualizmu. - "Każdy ateista kopią drugiego". Faktycznie, ci wypowiadający się niczym się od siebie prawie nie różnią. Razem z niewiarą idzie niechęć do instytucji religijnych, pogarda dla wierzących i urojone prześladowania, których mają niby doświadczać ateiści. - Coś pominąłem? Bo wydaje mi się, że to wypisz wymaluj wizerunek autora tego tekstu... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aby nadć właściwą formę, zmienię kolejnoś:
      - darmowe prace przy remontach kościołów, obowiązkowe sprzątenie wg listy (nawet jak jesteś niewierzący – gułag, jako idea resocjalizacji;
      - Święta Inkwizycja – NKWD (wcześniej wspomniałem o spowiedzi);
      - ekskomunika, niejednokrotnie z uwięzieniem – więźniowie polityczni (to naciągane, ale mam mało czasu na przewertowanie pamięci w bardziej porównywalny sposób);
      - stosy - kara śmierci , na którą skazują rzekomo niezależne (świeckie) sądy, pod przymusem już nie do końca niezależnej prokuratury.

      Oczywiście, że jest przymus uczestniczenia w Mszy św. Jako wierny, musisz się z tego grzechu wyspowiadać, a za uporczywe niechodzenie na Mszę, grozi Ci brak rozgrzeszenia. Ostatnio czytałem, nawet miałem pisać o ankietach (kilka na jedną ofiarę (osobnika)) jakie mają wypełnić kandydaci do bierzmowania. Z pamięci nie wymienię wszystkich obowiązków: karteczki z pięciu spowiedzi, poświadczenie z obowiązkowych dwóch Mszy tygodniowo, zaświadczenie z przynależności do organizacji kościelnych (min. Oaza), zaświadczenie o udziale w kwestach... Wystarczy? Jak chcesz poszukam szczegółów.

      Czy ja twierdzę, że nie ma zapędów do tworzenia religii w łonie ateizmu? Ale mnie rozbawiłeś: „Czułem się jak w kościele. Nagle znalazła się tam cała gromada ludzi, którzy zdawali się mówić jak jedność” – coś się komuś zdaje, ktoś coś czuje, a Ty to bierzesz za pewnik? Dalej: „nazywa się Sunday Assembly. Oni tam podobno z braku laku wielbią samych siebie” – porównuję ateizm do religii, a nie do Kościoła, to jedno. Ale nawet jeśli to nazywa się Kościół, to ja zapytam, czy to stowarzyszenie Oaza dowodzi w nazwie, że oni wiarę kultywują na pustyni?

      Nie uważasz, że ten Beckett to człowiek pokroju ks. Dziewieckiego? Myślisz, że tych dwóch ludzi zmieni, nie tylko moją opinię o ateizmie? Marks pisał o opium dla mas, a przecież był kimś więcej niż pisarzem lub sfanatyzowanym księdzem. Też uważasz, że mam prawo podpierać się jego opinia, a Ty powinieneś się z nią zgodzić? A taaak, ich jest dwóch, a on tylko jeden :D

      Usuń
    2. Obowiązkowe sprzątanie? A jak nie posprzątasz to co? Kula w łeb?

      Ja nawet nie do końca bym negował porównanie stalinowskiego kultu jednostki do struktur religijnych, bo to dowód na to, że takie zręby tworzą się nawet pomimo wiary w Boga. Ale tak naprawdę to co chcesz udowodnić tym porównaniem jest nie do obrony w żaden żywy sposób.
      Skaczesz po epokach, mieszając w ogóle fakty, progres społeczny, powielasz ten mit inkwizycyjny (wypożycz sobie skądś tego Kamena, zamiast wierzyć w te androny, on nie jest kościelnym historykiem ani nawet katolikiem, naprawdę zrobił rzetelne opracowanie o Inkwizycji na podstawie protokołów a nie protestanckich bredni), choć skala ich działania nijak się nie miała do terroru jaki wprowadzili agenci NKWD.

      Ale brednie piszesz... czy na niewierzącego przepraszam wpływa w jakiś widoczny sposób brak rozgrzeszenia za cokolwiek? Czy ktoś batem zagania kogoś na mszę, albo do spowiedzi, lub pod groźbą więzienia każe przystępować do sakramentów? Grzywny może za to są jakieś? Nie - chodzisz do kościoła bo chcesz tam chodzić, nie chcesz mieć z tym nic wspólnego - to w nosie masz karteczki i Oazy. A jak się decydujesz na udział w życiu religijnym - przestrzegaj regulaminu, tak jak w każdej innej instytucji, od biblioteki do strzelnicy.

      Czyli jak ateiści zakładają sobie kościół, to absolutnie nie ma on nic wspólnego z religią ? (sic!) A dlaczegóż to? Bo są ateistami? Jakoś porównanie reżimów komunistycznych z religią poszło Ci gładko, a tu przykład nawet bardziej adekwatny stanął Ci kością w gardle?

      Ale Becket jest ateistą. :D Podałem Ci po prostu przykład z Twojego własnego podwórka, a co z nim zrobisz to Twoja sprawa. Zresztą - mojego poglądu o ateizmie też nie zmienisz, akurat Ci co się najbardziej plują publicznie gadają toczka w toczkę te same rzeczy. Niczym się od nich nie różnisz, w Twoich rozważaniach nie ma nic oryginalnego, czego ktoś by tam w innym zakątku netu nie maznął.



      Usuń
    3. Widać nigdy nie żyłeś w małych społecznościach. Tu nie trzeba kulą w łeb, tu wystarczy napiętnowanie. Tu wszyscy się do siebie uśmiechają, bez wyjątku wszyscy sobie mówią dzień dobry, zapytają cię jak się czujesz, i choć to są drobiazgi, bez nich poczujesz się wykluczony. Nikt mnie tu za niechodzenie do kościoła nie tyka, ale gdybym nie brał udziału w jego sprzątaniu – miałbym przechlapane.

      Niczego nie chcę udowodnić. Moja notka jest tylko ripostą na szkalowanie ateizmu. Naprawdę nie rażą Cię te bzdety? W dodatku wypowiadane przez księdza, który ma za zadanie spajać społeczności, a nie je dzielić i opluwać. Czy jest katolikiem, czy nie, nie mnie oceniać, on za takiego się uważa, a jego androny przyjmują za swoje wierni (patrz: Mirek)

      Nie piszę o niewiernych, ale o wierzących. Ja do kościoła nie chodzę i mnie na rozgrzeszeniu nie zależy. Zwracam uwagę na to, jakimi kryteriami kieruje się religia, która ma pretensje, że ateizm, bez rytuałów i magicznych sztuczek istnieje. Ja się batem do kościoła nie dam zagonić, ale Kościół ma bat na swoje owieczki. Można zapytać, co mnie to obchodzi? Niby nie powinno, choć serce litość ściska. Rzecz w tym, że ci wierni i ich pasterze gotowi „użyć przemocy fizycznej” przeciw tym, którzy temu systemowi się nie poddają.

      Mówimy o nazwie „Kościół” nie o Kościele jako instytucji. Sama nazwa nie generuje określonych zachowań, członkowie Oazy nie chodzą po pustyni w karawanach. Zwróć uwagę, że nie uciekam od określenia niektórych ateistów oszołomami. Jeśli Kościół, ten prawdziwy, ma gdzieś grupę heretyków, a ma nawet dziś, nikt nie powie, że stał się taki jak owa herezja. Nic mi nie stoi kością w gardle, mam świadomość, że wśród ateistów trafiają się idioci, ale dlaczego chcesz, abym ja od razu z nimi się utożsamiał?

      Ani na moment nie miałem wątpliwości kim jest Becket. To, że przyrównuję go do ks. Dzieweckiego wynika z tych samych słów, które używają. Wyjaśnijmy. To, że ktoś mieni siebie katolikiem i bredzi, wcale nie daje gwarancji, że nim jest. To, że ktoś ma się za ateistę i bredzi, też nie daje żadnej gwarancji. A tak już na marginesie, odniosłem wrażenie, być może mylne, że masz skłonność skrajności uznawać za ogólny wyznacznik jakieś idei, zapominając, że właściwy jej materiał jest wykładnią całego spektrum zawartego między tymi skrajnościami. To tak, jakbym ja, tylko dlatego, że uważam siebie za ateistę, musiał reprezentować poglądy, dajmy na to Dawkinsa (jeszcze gorszy był chyba Harris). I tu zapytam: dlaczego mam podzielać zdanie Becketa? Tylko dlatego, że nazywał siebie ateistą?

      Usuń
    4. I drobna uwaga, która przyszła mi w związku z Becketem. Stwierdził, że ateizm zaczyna zatracać cechy indywidualizmu (to za Twoimi słowami). I w tym stwierdzeniu jest już zawarta fałszywa, sprzeczna z sobą teza. Jeśli on w małej grupie zauważył podobne poglądy, a sam się od nich bardzo różni – gdzie tu zatracanie indywidualizmu?

      Usuń
    5. Napiętnowanie może Cię spotkać w małych społecznościach z powodu zafarbowania włosów na różowo, nie trzeba do tego religii. Mam wrażenie, że wyolbrzymiasz problem - nie wierzę, że jakbyś nie poszedł sprzątać kościoła wszyscy nagle przestali by Ci mówić dzień dobry.

      Ale to taka riposta nie w stronę tego co te bzdety pisze, tylko konkretnie w stronę religii. Czy mnie rażą? Średnio mnie obchodzi co każdy ksiądz ma do powiedzenia. Nic w tym dziwnego, że oni też piszą głupoty.

      Ale czemu litość? Być może im to jest potrzebne. Sami się dobrowolnie do tego garną.

      Przecież nie chcę. :) Nie o tym mówimy, mówimy o cechach jakie przejmuje ateizm od religii. I są takie. Tak samo jak występuje podobieństwo jednego ateisty do drugiego.

      A przecież ja nie każę podzielać żadnych poglądów - jak wyżej - zwracam uwagę na pewien trend.

      Usuń
    6. Byłby wnet mi ten komentarz „uciekł” ;)

      Wiesz, zmieniłem styl ubierania, włosy mi posiwiały i przestałem chodzić do kościoła. I nic, zero reakcji. Szkoda jednak, że nie widziałeś tego gościa, który przyszedł do mnie z tą listą sprzątania i to zdanie pełne wyrzutu: „Cała wieś sprząta, a ty nie?!”. Całe szczęście, można się było wykupić. Jedyne 20 złociszów.

      Radku, ta opinia o ateizmie nie jest odosobniona, a wręcz powszechna.

      Dlaczego litość? A co mam innego do zaoferowania? Przecież nie pójdę ewangelizować na ateizm. Nie będę też straszył, że wierni pójdą do piekła, sami się zresztą straszą. Żal mi ich, przyznaję że subiektywnie, iż tyle czasu tracą na nic nieznaczące rytuały i obrzędowość, a przede wszystkim z wyimaginowanymi wrogami (oblężona twierdza), choć samej wiary im nie odmawiam.

      A jakie to cechy ateizm przyjmuje od religii? Autentycznie jestem ciekaw.

      Usuń
    7. Nie wydaje mi się, żeby zła opinia o ateistach była powszechna. Znam kilku i są to ludzie bardzo porządni, żaden nie ma też żadnych problemów przez swój ateizm. Ale jeden z moich znajomych Cię przebija pod względem profanum, ba, nawet Darskiego. Dziwię się że jeszcze konta na fb mu nie zablokowali. :)

      Obojętność. Wierzący nie potrzebują litości, mają swój świat, nawet jeżeli sądzisz, że jest to świat wyimaginowany. Przecież Twoje postrzeganie rzeczywistości też jest subiektywne, czy potrzebna Ci z tego powodu czyjaś litość?

      Oj rozmawialiśmy już o tym, nie chce mi się powtarzać n-ty raz.

      Usuń
    8. Jeśli chodzi o Kościół, to ja poznałem tylko kilku takich, którym ateizm nie przeszkadza. Jeden to nawet proponował cos tam z postawy ateistów zaadoptować. Problem sporów o ateizm nie istnieje na ulicy, w domach, wśród przyjaciół czy znajomych – problem istnieje w katolickich mediach, a często w homiliach.

      Litość do części wiernych jest we mnie i w ogóle nią nie epatuję. W tej notce mi się wyrwało (z premedytacją). Nigdy nie twierdziłem inaczej, moje poglądy i opinie są w pełni subiektywne, choć często wynikają z obserwacji i lektury zarówno jednej jak i drugiej strony. Ale też dlatego robi mi się niedobrze, gdy ktoś mówi, że opiera się na Prawdzie i tę Prawdę trzeba nam wszystkim uznać. To pojęcie jest wręcz skrajnością subiektywizmu.

      Usuń
  3. mnie już się odechciewa przy stwierdzeniu, jakoby ateizm miałby być ideologią, bo szkoda czasu na polemikę z kimś, kto nie wie lub udaje, że nie wie, co znaczą słowa "ateizm" lub "ideologia"...
    pół biedy, jeśli jest to stwierdzenie księdza lub jakiegokolwiek innego teisty /z jakiejkolwiek religii/, tragedią jest, jeśli pochodzi ono od kogoś deklarującego się jako "ateista"...
    no, ale niby dlaczego tragedią? /tu niejako zapolemizuję sam ze sobą/... brak wiary w istnienie (żadnej) bozi lub wiara w jej nieistnienie nie wyklucza bynajmniej idiotyzmu... to trochę tak, jakby wymagać od dzieciaka, który pierwszy raz w życiu wszedł do klasy szkolnej, by był mądrzejszy od dzieciaka, który szkoły nie widział na oczy...
    czyli cofam "ten sęk" drugiego akapitu mojego komentarza... w obu przypadkach takie stwierdzenie to jest to tragedia...
    ...
    komunizm nie opierał się na żadnym ateizmie, ateizm był tylko drobnym elementem składowym filozofii, użytej narzędziowo do stworzenia ideologii i systemu na niej opartej...
    podobną ideologię można stworzyć mocując ją stricte religijnie, a dokładniej: teistycznie, są np. odmiany islamu tak skonstruowane, a to, że nie stworzyły systemu takiego, jak komunizm sowiecki, nie świadczy o niczym, tyle tylko, że akurat nie zaistniały warunki, by taki system powstał...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Z tą „ideologią” ateistyczną to już samemu można się pogubić, podobnie jak z ideologią gender. Narracja przeciwników ateizmu o ideologii jest tak natrętna i silna, że czasami sam tracę orientację czy przypadkiem światopogląd to nie ideologia.

      Tak w związku z Twoim dzieciakiem, sorry, ;) z przytoczonym przez Ciebie przykładem dzieciaka, śmiem twerdzić, że najczystszym przykładem ateisty jest noworodek do czasu, aż pierwszy raz matka zaczyna go uczyć paciorka i tłumaczy dlaczego :D

      W pełni podzielam Twoje zdanie czym był ateizm dla komunizmu.

      Usuń
    2. Drodzy Panowie - jeżeli mamy do czynienia z ateistą, który propaguję swój pogląd (jak Dawkins) a wokół niego zbiera się grono podzielających ten pogląd - mowa jest jak najbardziej o ideologii.
      Nie ogranicza się jego ateizm do stwierdzenia "Boga nie ma", jest to także negacja wartości religii, a we wstępnie czytamy słowa: - "że jeśli KAŻDA osoba wierząca po przeczytaniu tej książki porzuci swoją wiarę, to książka osiągnie swój cel".
      To nie jest ideologia?

      Usuń
    3. Radku:

      Słownik j. polskiego: „ideologia: system poglądów, idei, pojęć jednostki lub grupy ludzi”.
      W ateizmie jest ważny tylko jeden pogląd, a nie system poglądów. Ateizm nie generuje żadnego systemu poglądów grup (społecznych, religijnych, politycznych).

      Obszerniej jest w PWN: „pojęcie występujące w filozofii i naukach społecznych oraz politycznych, które określa zbiory poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata”. Polecam cały wpis a szczególnie ostatnie zdanie objaśnienia: „Typowa dla ideologii schematyczność oraz skłonność do polityzacji myśli pojawiać się może we wszystkich rodzajach światopoglądu”. Znasz obecnie jakąś skłonność ateizmu do polityzacji? Ideologią będzie np. liberalizm, który w jakieś mierze akceptuje ateizm, ale jak i pozostałe poglądy. Jestem w stanie nawet uznać ewolucjonizm za ideologię, rzecz w tym, że ta ideologia nie zajmuje się ateizmem.

      Ja bym Cię prosił abyś Dawkinsowi nie przypisywał roli guru (boga) ateizmu. Jego poglądy nie odzwierciedlają poglądów wszystkich ateistów.

      Usuń
    4. Nie potrafię się oprzeć przed przedstawieniem tego zagadnienia na pewnym przykładzie.

      W szerokim, kilkunastoosobowym gronie spotykamy się przy kawie i dyskutujemy o tym, czy siedemnastoletnia Marika jest cnotliwa czy nie. Część skłania się ku temu, że nie i to nie jest żadna ideologia. Druga grupa twierdzi, że tak, jest cnotliwa i opiera swój pogląd na świadectwie Zenka, który autorytatywnie stwierdza, że sam osobiście to sprawdził w łóżku w intymnym sam na sam. I to już jest ideologia :D:D:D

      Usuń
    5. Po pierwsze - ateizm może oznaczać system poglądów, dlatego że nie musi się ograniczać do stwierdzenia "Boga nie ma". Tzw. Nowy Ateizm przy okazji neguje potrzebę religii, obarcza ją za przyczynę wszelkiego zła na świecie, w końcu postuluje konieczność wymazania Boga itd.
      Nie będę bawił się tu definicyjną żonglerkę pojęciami, wychodzenie poza ramy swoich prywatnych poglądów, postulowanie różnych rozwiązań związanych z rugowaniem Boga z przestrzeni publicznej (usuwanie krzyży, religii w szkołach itp.) staje się ideologią i ociera się o rozwiązania polityczne takich problemów.

      I tu przechodzimy właśnie do polityzacji - pytanie o nią jest kuriozalne w obliczu tego co sam napisałeś w notce. A jak masz wątpliwości zajrzyj sobie pod hasło "ateizm państwowy". Odniósłbym to obecnie do laicyzacji Francji.

      Usuń
    6. z ideologią mamy do czynienia wtedy, gdy jakiś zestaw poglądów zawiera w sobie jakieś postulaty... co postuluje deklaracja "nie wierzę w istnienie bytów boskich", "wierzę, że nie istnieją byty boskie" lub /tu ukłon w stronę Asmo/ wyrażenie przekonania, że "nie istnieją osobowe byty niematerialne i sprawcze"?... żadna z nich, bo choć każda oznacza jakąś formę pojmowania ateizmu, to żadna NIC nie postuluje...
      zacytowane słowa Dawkinsa faktycznie wyrażają postulat, by wierzący /w istnienie bóź (boziów)/ porzucili swoją wiarę i jest to już jakaś ideologia, ale to nie jest żaden ateizm...
      a zresztą, co tu dużo gadać:
      @Radku...
      to Ty nazwałeś słowem "ateizm" to, co (z)robi(ł) Dawkins w swojej książce, nie on, więc o czym my tu bzdurzymy?...

      Usuń
    7. Radku:

      Ruchy próbujące wyrugać z przestrzeni publicznej to nie tylko ateiści. Właśnie studiuję rapot Kościoła o religijności w Polsce, z którego wynika, że ateistów jest około 3-5%. Nie będę udawał, że ateiści nie chcą tego samego, ale to garstka która nie ma żadnego wpływu na resztę, resztę której ateizm jest obcy. 50% wierzących a nie praktykujących to nie są ateiści, a ja śmiem twierdzić, że to im przede wszystkim te symbole przeszkadzają.

      Czytam o tym ateizmie państwowym i czego się dowiaduję? Ano tego, że był wprowadzony w państwach komunizmu oraz... we Francji czasów rewolucji francuskiej (przedsmak komunizmu). Patrz notka o komunizmie jako religia.

      Co to znaczy, że ateizm może bo nie musi? Jakimi Ty mnie argumentami chcesz zaskoczyć? Tak, nowy ateizm jest wojowniczy, chce bardziej radykalnych kroków wobec religii – ale wszystkich religii, np. islamu, uznając go za zbrodniczy (trudno się z tym nie zgodzić, co do niektórych ortodoksyjnych odłamów). Ateizm, jak do tej pory, nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość polityczną. Inaczej, ów nowy ateizm nie ma wypracowanych żadnych struktur organizacyjnych, co pozwalałoby uznać go za nurt polityczny, społeczny, tym bardziej religijny. Zwykła, by nie napisać przypadkowa grupa osób, nawet liczna, której zwykła krytyka religii to za mało, więc jadą na ostro. Nic innego ich nie łączy. Przecież oni nie mają nawet pomysłu na to jak zlikwidować religię. Nie mogą mieć, gdyż takiego sposobu, poza „naturalną śmiercią” nie ma. Skoro nie ma celu idei – nie ma też ideologii. W tym aspekcie jest tylko nieskoordynowany lot ciem wokół świecącej żarówki.

      Usuń
    8. Radku jeszcze o laicyzacji Francji:

      Laicyzacja społeczeństwa tego kraju, to nie wynik działań ateizmu, to skutek procesów sekularyzacji, która w znacznej części jest skutkiem działań samego Kościoła. Prędzej czy później nasz kraj też to czeka.

      Usuń
    9. @PK, to co robi Dawkins ma nazwę - Nowy Ateizm - "pogląd, że religii nie powinno się jedynie tolerować, lecz należy jej przeciwdziałać, krytykować ją i poddawać racjonalnej argumentacji wszędzie tam, gdzie sięgają jej wpływy".

      I nie ja sobie to tak nazwałem...

      Usuń
    10. @Radku...
      okay, sorry, nie Ty nazwałeś, tylko np. Dawkins czy ktoś tam...
      jak nazwał?... cytuję: "Nowy Ateizm"... czyli nie nazwał tego poglądu słowem "ateizm", tylko użył słowa "ateizm" do stworzenia NOWEJ nazwy brzmiącej "Nowy Ateizm"... i faktycznie ów pogląd, jako że zawiera słowa "powinno" i "należy" (przeciwdziałać, krytykować etc religię) spełnia znamiona ideologii...
      niestety kulawo nazwał (i na to nic w tym gronie nie poradzimy), bo jak się okazuje wystarczy nieopatrznie zniekształcić, skrócić w dyskusji tą nazwę do słowa "ateizm" i wychodzi bzdura, a ja tracę czas, by to odkręcać... ale niestety Radku Zacny, w tej debacie na forum nie bierze udziału Dawkins i nie on ten błąd logiczno - językowy popełnił...
      nie chodzi jednak o to, by szukać i wskazywać winnego, tylko uzmysłowić sobie na czym polega cały błąd... pierwszy kamyk domina to nazwanie "Ateizmem" /"Nowym" zresztą/ postulatu, by coś z tą religią robić /przeciwdziałać, krytykować etc/, bo wychodzi na to, że np. buddyzm i dżinizm mogą czuć się bezpiecznie... istnieją przesłanki, by podejrzewać Dawinsa o chrystianocentryzm, wybaczalny od biedy w naszym tu gronie, ale naukowcowi z ambicjami to już nie przystoi :)...
      ...
      mimo wszystko jednak będę się upierał, że ideologia zawierająca postulat, by np. zwiększać liczbę ateistów to nie jest ateizm, tylko "ateizacjonizm"... stworzyłem ten neologizm teraz, wydaje się być bardziej logiczny jako nazwa, choć bez zbyt wielkiej wiary, by się powszechnie przyjął :)... nagie małpy (jako gatunek) są jednak głupie, wymyśliły takie fajne narzędzie komunikacji, jakim jest język, a tak koszmarnie nie potrafią się nim posługiwać...

      Usuń
    11. @Piotrze

      Ale i owszem - ogromna część ateistów nie ma potrzeby rozprawiać o tym w co wierzy, albo nie wierzy, ma do religii odczyn obojętny, albo nawet pozytywny. Mam teraz po sąsiedzku w pracy pana doktora mediewistę, o poglądach zupełnie nieprawicowych i do tego ateistę, który wszystkich tych walczących na forach z religią ateistów uważa za niedouczonych oszołomów, twierdząc, że nie da się nawet zmierzyć kulturotwórczej roli religii. Jakże to inne podejście od naszego kolegi Asmodeusza - nie jest obojętny wobec religii, choć otwarcie się do tego nie przyzna - blog Świętoszka nosi znamiona ideologicznej propagandy, dyskredytującej wierzących - czego nawet dowód znajduje się kilka komentarzy wyżej, bo przecież jak widzi tych wierzących poddających się kościelnemu terrorowi to mu "serce litość ściska".

      I ja już bym nie kruszył kopii, o to czy pojęcie "Nowy Ateizm" jest poprawne - chodzi mi cały czas o to, że ateizm również jako pogląd ewoluuje, a ów ruch skupiać zaczął na tyle sporą rzeszę zwolenników, że zyskał taką a nie inną nazwę.

      Kupiłem sobie kiedyś książkę o tym, nie wiem czy jest dostępna jeszcze, ale zachęcam do zapoznania się z treścią o niej pod poniższym linkiem:

      http://mitologiawspolczesna.pl/w-co-wierza-ateisci-mikolaj-starzynski-nowy-ateizm-analiza-krytyczna/

      Usuń
    12. Radku:

      I tu Cię wręcz złapałem za rączkę na gorącym uczynku. Piszesz tak, jakbyś miał do mnie pretensje, że ośmielam się krytykować religie, przede wszystkim zaś nasz święty, polski Kościół katolicki. W dodatku tak, jakbym się z tym krył, czy nie chciał się do tego przyznać (?!). Ja pierdzielę, tu nie ma notki, która by ów Kościół i części jego przedstawicieli nie krytykowała, a Ty mi czynisz zarzut, ze ja się do tego nie chcę przyznać... Rozumiem, chcesz ze mnie na siłę zrobić hipokrytę, postawę tak powszechną w tym naszym Kościele, bo Cię mierzi ta krytyka. Tak, jak Cię mierzi mój stosunek do Tradycji i nacjonalizmu, który próbuje się przykryć łagodnieejszą nazwą – narodowość. Otóż, tak jak można krytykować moje poglądy, tak ja mam prawo krytykować wszystko to, co mi się nie podoba. A instytucjonalny Kościół katolicki jest jednym z tych, który najbardziej mi się nie podoba.

      Ateizm z dwóch powodów ma prawo krytykować irracjonalność wszystkich religii. Po pierwsze dlatego, że faktycznie są irracjonalne, a jednocześnie groźne przez swój wpływ na społeczności, po drugie, same religie nie tylko krytykują poglądy i postawy ateistów, ale i siebie nawzajem. Jest różnica w krytyce w wykonaniu ateizmu, a religii. Pierwszy ogranicza się tylko do krytyki (nawet Nowy Ateizm), drugi w swej krytyce próbuje wpływać na prawo regulujące normy współżycia i moralność, nie mając ku temu żadnych predyspozycji, gdyż się totalnie skompromitował. Wiem, wiem, wspaniała i bogata tradycja, jeszcze wspanialsze zdobycze minionych wieków, olbrzymi wpływ na rozwój ludzkości, itd., itp. Takie odwoływanie się do przeszłości i tworzenie parasola ochronnego nad chrześcijaństwem jest tym samym, co próba mojej kanonizacji, bo ja czterdzieści lat temu dwa razy w tygodniu chodziłem do kościoła na Mszę św., i przystępowałem do Komunii, też świętej.

      Usuń
    13. @Radku...
      to akurat jest prawda, że czasem łatwiej się dogadać z fundamentalistą religijnym, który choć ograniczony, to zawartość tego ograniczenia jest dość klarowna, trudniej za to z niedouczonym ateistą, który ustawicznie myli pojęcia i niekoniecznie wie, o czym mówi...
      ...
      teksty Asmo na "Świętoszku" postrzegam raczej jako rozliczanie się z własną przeszłością, z czasami, gdy jeszcze Mu się nie "odmieniło", ale nie wyklucza to, iż faktycznie jest w nich nieco, być może nawet sporo ideologizowania... braków wiedzy /zwłaszcza w temacie innych religij/ nie będę Mu wypominał, On sam się do nich czasem otwarcie przyznaje...
      ...
      powiedzmy, że tropienie różnych nieścisłości nazewniczo - pojęciowych to taki mój konik, bo uważam, że komunikacja to podstawa i większość konfliktów międzyludzkich ma swoje podłoże w brakach, błędach tejże komunikacji... co zresztą nie przeszkadza mi samemu porządnie coś namącić od czasu do czasu... poza tym znaczenie wielu słów faktycznie zmienia się w czasie, to jest proces żyjący własnym życiem... przykładem jest choćby "agnostycyzm" /omawiany kiedyś na tym forum/, gdzie wychodzi na to, że jestem jednym z niewielu wyjątków, który to słowo pojmuje zgodnie z pierwotną, słownikową definicją, a potocznie znaczy ono coś innego...

      Usuń
    14. at Asmo...
      oczywiście Radku lepiej wie ode mnie, co chciał wyrazić, ale nie odbieram Jego słów jako krytykę Ciebie, za to że krytykujesz religię (tą konkretną) i kościół, który ją organizuje... po prostu zestawił dwa podejścia do sprawy, jedno swojego znajomego, które skupia się na jasnej stronie religii i Twoje, skupiające się na ciemnej, ale nie porównywał, które jest "lepsze", słuszniejsze...

      chociaż...

      @Radku...
      jest jedno takie zdanie /cytuję/: "nie jest (Asmo) obojętny wobec religii, choć otwarcie się do tego nie przyzna", które mi zazgrzytało, coś w nim nie gra, ale to nieco osobna sprawa... bo skoro Asmo krytykuje religię, to chyba nie jest Mu tak do końca obojętna, więc po co ma jeszcze dodatkowo tą nieobojętność podkreślać?...
      ...
      ba, tylko tu z kolei pojawia się pytanie dodatkowe: co to znaczy, że religia jest komuś obojętna lub nie?...

      Usuń
    15. Piotrze:

      Nie żebym miał zamiar zmieniać Twoje „postrzeganie” na mój temat, po prostu mnie rozbawiłeś. Ja się z religią „rozliczyłem” już bardzo dawno temu. Przypuśćmy hipotetycznie, że od dziś zaczynam się interesować buddyzmem i teraz moje notki będą dotyczyć tylko tej dziedziny. Też uznasz, że to forma rozliczania z tą religią (z którą, już tak na marginesie, nie miałem nigdy do czynienia)? Wynika z tego, że gdybym zaczął pisać o skutkach alkoholizmu czy narkomani, to znaczy byłem w przeszłości i jednym, i drugim.

      Tu masz właśnie klasyczny przykład nieporozumienia w nazewnictwie. Mylisz zwykłe zainteresowanie czymś tam, z jakimiś próbami rozliczeń. Dla mnie to klasyczny przykład nadinterpretacji, przypisywania innym własnego postrzegania, tak jakbym ja musiał myśleć tak jak chce ten, kto mnie czyta. To ciekawe zjawisko, którego fałsz łatwo zauważyć, gdy po lekturze jakieś książki, masz okazję oglądać film oparty na jej treści. Wtedy spostrzeżesz jak bardzo różni się Twoje postrzeganie od postrzegania innych.

      Usuń
    16. Piotrze:

      Nie mam zamiaru krytykować krytyk Radka wobec mnie. Czasami mu coś „wygarnę” na tej samej zasadzie. Natomiast ocena „białego” ateisty (który nie krytykuje) i „czarnego” ateisty (ja) w treści komentarza Radka jest oczywista. Jest tam zbyt dużo zwrotów gloryfikujących biały i deprecjonujących czarny. Ja już wcześniej zauważyłem, że Radek swe opinie opiera przede wszystkim na biegunowych skrajnościach. Ani nie mam zamiaru go zmieniać, ani się na niego obrażać za krytykę i takie postrzeganie sprawy. On tak po prostu ma ;)

      Usuń
    17. - Asmo, krytykuj sobie co chcesz - ani mnie to ziębi ani grzeje. Natomiast zaliczam Cię do grona ludzi których definiuje Nowy Ateizm i to Ci przeszkadza najwyraźniej - zapewne dlatego, że potwierdza się teza że nie jesteś aż takim indywidualistą jakbyś tego pragnął. Jeżeli coś mnie ma natomiast mierzić, to tylko brak podstaw merytorycznych w niektórych notkach - ot ktoś gdzieś coś napisał, a Ty bezrefleksyjnie to przytaczasz, bo Ci się podoba i pasuje do przemyśleń o poranku.

      No więc nie jest to prawda - tak samo jak w niektórych krajach na prawo wpływa wyznawana religia, tak samo wpływa jej brak - i tu dobrym przykładem są laicyzujące się społeczeństwa jak Francja, albo też Niemcy - tam z kolei w dupę dostają np. Chrześcijanie. Zakazuje się pielgrzymek, zakazuje się procesji (Zakaz upamiętnienia ofiar nalotów bombowych w Dreźnie drogą krzyżową). Jak są protesty - policja dostaje instrukcje identyfikacji „klerykałów, którzy przedstawiają sobą potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju", czyli takim którzy protestowali przeciw usunięciu określeń "matka" i "ojciec" z oficjalnych dokumentów, albo przeszkadzają im małżeństwa jednopłciowe. Więc tak jakby widzisz tylko jedną stronę medalu jak zwykle...

      Usuń
    18. @PK - Ja nie twierdzę, że wszystko co Asmo tutaj pisze, to dyrdymały, religia jest wymysłem ludzkim - ma swoje ciemne i złe strony, gdyby nikt ich nie krytykował, tkwiłaby w marazmie.
      Natomiast jeżeli ktoś at hoc ma do jakiegoś zjawiska nastawienie negatywne, (albo pozytywne) - nie jest w stanie go obiektywnie uchwycić.
      Jeśli chodzi o tą obojętność - bez przerwy czytam, że notki są tylko odpowiedzią na "szkalowanie ateizmu", co rozumiem tak, że gdyby księża nie wypowiadali się na temat ateistów, to Asmo nie prowadziłby bloga. Nigdy w to nie uwierzę :D.

      Usuń
    19. @Asmo...
      nie upieram się, że moje postrzeganie Twojej twórczości jest prawidłowe... nadmienię tylko, że nie powstało ono jedynie w wyniku przeczytania kilku Twoich tekstów, ale całokształtu naszych rozmów także na forum i informacji o sobie, które w nich przekazałeś /zakładając, że są prawdziwe/...
      gdy czytam Twój tekst, to tylko czytam i na tym, co przeczytałem staram się skupiać przynajmniej pierwszy komentarz... ale potem rozmawiamy, nieraz odbiegając dość daleko od tematu, włącza się wtedy myślenie i obejmuje ono coraz szersze spektrum danych, które przekazałeś wcześniej... lecz jak wspomniałem na początku tej wypowiedzi, wnioski z przetworzenia tych danych niekoniecznie muszą być trafne... myślenie to tylko myślenie, nic poza tym, nie warto na nim skupiać zbyt wielkiej uwagi...

      Usuń
    20. Radku:

      Moja potrzeba idywidualizmu kończy się na pisaniu (nie tylko o religii). Czy Ty mnie zaliczysz do nurtu Nowego Ateizmu, czy nie – nie ma tu znaczenia, bo faktycznie mi czasa mi do niego blisko. Mój sprzeciw wywołuje tylko negowanie potrzeby wiary u ludzi, którym ateizm nie odpowiada. Uważam, że każdy ma prawo do swoich poglądów, tak jak do wolności, a jedyne ograniczenia wynikają z prób ingerencji w te poglądy. Czym innym jest posiadać poglądy, czym innym ich CZYNNE demonstrowanie oraz próba narzucania ich innym.

      I tu masz problem laicyzacji, która nie polega na likwidacji, unicestwieniu wiary (różnej), jest niczym innym jak tworzenie „strefy ochronnej”, mogącej zachwiać spokój społeczny. Pewnie należysz do tych, którym ekspansja islamizmu mocno się nie podoba. Źle postrzegasz jego zewnętrznym epatowaniem. Mnie to nie dziwi, też nie chciałbym omijać klęczących na chodniku i modlących się muzułmanów. Ale w tym miejscu zapytam: dlaczego chrześcijaństwo, a przede wszystkim katolicyzm, akurat ma mieć takie przywileje? Ty po prostu nie chcesz widzieć podobieństwa. I nie chodzi o to, że mnie to, jako ateiście przeszkadza. To przeszkadza również innym wiarom chrześcijańskim. A ponieważ trudno o coś bardziej konfliktowego jak religie, państwo laickie dąży do tego, aby przejawy religijności „wepchnąć” tam gdzie ich miejsce – do przybytków kultu i prywatnych domów. W znacznej mierze (choć nie do końca) znika zarzewie tych konfliktów.

      Gdyby nie było krytyki ateizmu – pisałbym powieść w odcinkach ;) Swego czasu popełniłem dwie, najwyżej trzy notki, nastawione pozytywnie do religii. Sam się dziwiłeś. I to był... JEDYNY odzew na takie treści. Już ja tam wolę adrenalinę wywołaną kontrowersyjnością moich notek. W moim wieku to lepsze niż seks :D:D:D

      Usuń
    21. Piotrze:

      Dla, nomen omen, świętej zgody daruję Ci już to „małpowanie” ;). Może zauważyłeś, choć to nie jest warunek konieczny, staram się unikać osobistej oceny innych (wyjątkiem jest Radek, ale sam prosiłeś ;) ), co nie znaczy, że w myślach nie tworzę obrazu oponenta, nawet jego fizyczności, mając pełną świadomość tego, że ten obraz jest niemal w stu procentach nieprawdziwy. Od tego chyba nikt nie może uciec w tym wirtualnym świecie, chyba, że ktoś zdecyduje się nam siebie pokazać, A jednak, może nie tyle razi, może nie tyle mnie irytuje, ile zdumiewa próba przypisywania komuś jakichś intencji, bo to już graniczy z magią. Naprawdę o to nie mam pretensji, chcę mieć tylko możliwość sprostowania.

      Usuń
    22. Pisanie ok, odpisywanie już nie świadczy o indywidualizmie. :) Co do reszty wypowiedzi - nigdy tego nie negowałem. Krytyka nie wiąże się z zakazem pisania.

      Gdyby muzułmanie odprawiali takie modły na chodnikach dajmy na to raz w miesiącu nawet - słowa bym nie pisnął. Tymczasem tak jest codziennie. Gdzie tu proporcje do procesji raz w roku?

      Znika zarzewie konfliktów? Jednym słowem Francja najspokojniejszym krajem pod słońcem. :D. Oj, Asmo, to było mocne, szkoda że w kategorii absurd roku.


      Może jeszcze się skusisz? Te notki wspominkowe np. - jak dla mnie rewelacyjne.

      Usuń
    23. Ty mnie chyba posądzasz o manię wielkości ;) Nie jestem wierzącym, który potrafi się odnosić do nieistniejącego (albo w najlepszym razie, niewidzialnego i bezsilnego bóstwa), ja potrzebuję się odnieść do czegoś konkretnego – tu: bulwersujących mnie tekstów kaznodziei.

      Taaa, ja już widzę jak nasz kraj zalewają muzułmanie i katolicy w naszym kraju przechodzą pełni szacunku wobec ich praktyk religijnych. Zwykły film fabularny, którego nie muszą oglądać, im przeszkadza. To nie wina Francji i jej polityki – to zderzenie kultur o podłożu religijnym. Mają stworzyć obozy na wzór koncentracyjnych, aby był spokój? Muszą przejść rzekomy chaos, choć dziwi mnie, czemu rdzenni Europejczycy z tej Francji nie uciekają do nas..., krainy spokoju i tolerancji? Chyba wstydzą się, że jeszcze zbyt dobrze nie opanowali sztuki jedzenie widelcem.

      Pomyślę, jak przyjdzie mi ochota na pisanie biografii. A to z reguły rodzi się wtedy, gdy już jesteś uznanym celebrytą. To ostatnie mi raczej nie grozi. :D

      Usuń
    24. Nie przechodzą, dlatego jestem przeciwnikiem mieszania kultur, gdyż jak świat światem to się nigdy nie sprawdzało. Co do ucieczek - powód jest jeden - Polska jest krajem biednym, dlatego np. Niemcy wolą spieprzać do USA i trend emigracyjny rośnie nieprzerwanie od 2005 roku. Ba, jak się okazuje Rosja jest bardziej atrakcyjna dla typowego Hansa niż prywiślański kraj. Zresztą jak wzrok Ci pozwoli to tu jest artykuł o liczbach i przyczynach emigracji z Niemiec, choć nie wiem na ile miarodajny na dziś:

      http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2016-10-27/die-welt-niemcy-masowo-wyjezdzaja-z-kraju-imigracja-zmienia-ich-kraj/

      Co do Francuzów, to pierwsza fala emigracji wyjechała po tym jak Hollande przyjebał im 75% podatek, ale znalazłem też ciekawy artykuł i to przedruk z GW:

      http://wgospodarce.pl/informacje/21777-wielka-zmiana-teraz-to-francuzi-chca-emigrowac-do-polski

      Tak naprawdę Francuzi mają o tyle gorzej, że nie chcą się uczyć języków. Ich głównym celem jest raczej Kanada, ale słyszałem że też Rosja.

      Usuń

    25. Die Welt sugeruje, he, he, he, a statystyki nie podają powodów, he, he, he. Wydawało mi się Radku, że nienawidzisz mediów, które opierają się na przypuszczeniach. Ale niech tam. Podobało mi się to: „Walter Lübcke, odpowiedział osobom, które nie zgadzają się z polityką imigracyjną otwartych drzwi rządu, że "mają prawo opuścić Niemcy w dowolnym momencie" – jakbym naszą panią Krysię słyszał, Pawłowicz zresztą ;) Aha, jeszcze jakiś osiemnastolatek do emigracji Niemców namawia. A na poważnie, co w tym artykule pisze o emigracji Niemców do Ameryki (a znasz pojęcie „drenażu mózgów”)? Że z kraju o wyższym zaludnieniu niż Polska wyjechało 1,5 mln obywateli przez ostatnie DZIESIĘCIOLECIE. Ile w tym czasie na Zachód wyjechało Polaków?

      Ten pan Petit (z drugiego artykułu) też jest zabawny. W 2015 roku mówi, że „od kilku lat mieszka w Polsce”. Nie wiem ile to jest kilka, ale to właśnie 2015 rok uznaje się za początek kryzysu imigracyjnego w Europie, mimo że pierwsze fale imigrantów przyjeżdżały wcześniej. Przez dwa lata 2009/2010 pracowałem z Francuzem (kucharzem), który też sobie Polskę bardzo chwalił (zarabiał krocie, a knajpy się licytowały o niego). Wyobraź sobie, że przyjechał do Polski nie z powodu islamistów a z powodu kobiety.

      Migracja ludności Europejskiej w dzisiejszych czasach jest zjawiskiem normalnym, i choć zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie się w tym dopatrywał „spiskowej teorii dziejów”, nawet gdyby imigrantów islamskich nie było, miałaby takie same rozmiary. To my w Polsce robimy z tego histerię, i ten Petit jej po prostu uległ.

      Usuń
    26. He he... he he ... Ale ta emigracja jest, a ludzie nie emigrują ze swego kraju bez powodu, bo czują się dobrze i bezpiecznie, nieprawdaż?

      Usuń
    27. Prawdaż. Emigrowali od wieków z różnych powodów. Czasami nawet dla lepszych zarobków.

      Usuń
  4. Po lekturze Twojego wpisu, przyszło mi do głowy pytanie: Czy ateista, który pisze "trudno o bardziej irracjonalną postawę niż wiara w byty niematerialne a sprawcze", nie deprecjonuje przypadkiem osób nie będących ateistami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich jak leci. Absolutnie żadna deprecjacja to nie jest :D

      Usuń

    2. Żadna deprecjacja. To sprowadzenie wierzących do tego samego poziomu, jaki reprezentują, według tychże wierzących – ateiści (patrz cytat ze słów ks. Dziewieckiego).

      Usuń
    3. Acha. Znaczy się, że dla wierzących to nobilitacja jest?

      Usuń
    4. Mało tego - ks. Drzewiecki stał się nagle wyrazicielem poglądu wszystkich wierzących. :)

      Usuń
    5. Boja:

      Jeśli uznać, że ks. Dziewiecki nobilituje ateistów to tak, to jest noblilitacja.

      Usuń
    6. Radku:

      Dał nam PiS wolny dzień. Wykorzystam na to aby Ci przedstawić listę tych księży, co ten pogląd podzielają. To będzie najbardziej obszerna notka na tym blogu :D

      Usuń
    7. średnio mnie interesuje ta lista... Mam w zamian zamieszczać idiotów ateistów, którzy mają podobnie miły pogląd o księżach?

      Usuń
    8. Ale obaj będziemy robić coś, co żadnemu z nas nie jest do niczego potrzebne :D

      Usuń
    9. @Boja...
      odpowiedź na Twoje pytanie zależy od tego, jak Asmo ocenia irracjonalność...
      tedy więc zapytajmy:
      @Asmo /rozumiem, że nie tworzysz już problemu "małpą"/...
      czy "irracjonalnie" to "dobrze", czy "źle"?... a może ani "dobrze", ani "źle" w ogólności, tylko ocena zależy od całokształtu sytuacji?... a może też ocenianie irracjonalności nie ma sensu, jej wartość jest zawsze /ew. przeważnie/ nieokreślona?...

      Usuń
    10. Piotrze:
      Tak, daruję Ci owo małpowanie, bo w tym względzie jesteś niereformowalny ;)
      W mojej ocenie mówienie o irracjonalności nie ma sensu, gdyż postrzeganie rzeczywistości jest pojęciem względnym. I to staram się w notce udowodnić ks. Dziewieckiemu, który ową irracjonalnością szafuje. Nie zmienia to faktu, że irracjonalność w znaczeniu oceny czyichś poglądów ma wydźwięk zdecydowanie negatywny.

      Usuń
    11. @Asmo...
      niereformowalnym w tym sensie, że czasem mi się zapomina, by traktować Cię niestandardowo i ta "małpa" mi się wtedy wypsnie jako błąd z pośpiechu...
      tak, czy owak - dziękować za dyspensę, rozumiem, że na czas nieokreślony :)...
      ...
      odpowiedź na pytanie, czy jakiś pogląd jest racjonalny, czy irracjonalny to nie jest ocena, lecz szacowanie... no, ale tu chyba z kolei należy się dyspensa ludziom, którzy mylą ocenianie z szacowaniem, ten błąd języka potocznego jest tak powszechny, że można go wręcz uznać za prawidłowość...
      no tak, ale jeśli w czyimś systemie wartości funkcjonuje przełożenie: "irracjonalny" = zawsze "be", to w tym momencie faktycznie przymiotnik "irracjonalny" wyraża ocenę...

      Usuń
    12. Ja bym to ujął inaczej. Od szacowania czegokolwiek jest niezależny ekspert. W przypadku ks. Dziewieckiego, to on jest tak samo niezależny jak telewizja TVPiS :D:D

      Tak, masz dyspensę ;) Jakoś to przeboleję...

      Usuń
    13. p.s. at Asmo...
      np. wiarę w istnienie bozi /takiej, czy innej/ uważam za słabość umysłu, ale nie oceniam tej słabości jako "be" ani "cacy"... oceniam jedynie skutki, które z tej wiary mogą wynikać... a bywają one nieraz tak bardzo rozmaite, że mowy nie ma ani o jednoznacznej ocenie owej wiary, ani o szacowaniu, czy skutki tej wiary są bardziej "be" lub bardziej "cacy"... w imię tej wiary skrzywdzono miriady ludzi, zniszczono im życie z zabiciem włącznie, ale jest też /na przykład/ mnóstwo przypadków ludzi, którym ta wiara pomogła tak zmobilizować siły witalne, że ich organizmy zwalczyły choroby o bardzo małym prawdopodobieństwie ich wyleczenia... te przypadki rzecz jasna nie są żadnym dowodem na istnienie jakiejkolwiek bozi, to są tylko przykłady na silne związki iluzji tworzonych przez umysł z fizycznym, realnym stanem ciała...

      Usuń
    14. Nie bęę tu tłumaczył jaką wiarę akceptuję, jaką już nie, to i tak nie ma znaczenia. Ale uważam, że wiary (koniecznie w liczbie mnogie) były dla człowieka, od początków jego istnienia nawet nie tyle niezbędne, ile wręcz ratunkiem by umysł mógł się rozwijać, a wraz z nim poprawiać się kofort życia. Chyba bys zbzikował (ja też) nic nie wiedząc jakimi prawami rządzi się świat i nie mogąc jej zinterpretować na dostępne Ci sposoby. A innych nie było jak wymyślanie sił sprawczych. I trzeba było je tłumaczyć, oczywiście błędnie, ale dzięki temuumysł się rozwijał.

      Usuń
    15. wcale nie trzeba być ekspertem, by oszacować, czy ktoś funkcjonuje racjonalnie, czy nie... co oczywiście nie oznacza, że to szacowanie będzie trafne... zresztą "trafne", "nietrafne" to również przymiotniki szacujące... natomiast ocenienie będzie miało miejsce, gdy ktoś przypisze czemuś wartość wynikającą z emocji: "dobrze"/"źle", "ładne"/"brzydkie", "smaczne"/"niesmaczne" etc...
      ...
      mnie nie musisz tłumaczyć, czy jakąś wiarę akceptujesz, czy nie, nie pytałem o to :)... natomiast btw wydaje mi się, że bez jednej z nich: wiary w siebie /w sensie: własną moc sprawczą/ kiepsko się ludziom funkcjonuje... ale z drugiej strony całe mnóstwo wyznawców różnych religii zastępuje tą wiarę inną: wierzą w moc sprawczą jakichś bytów boskich... i jakoś żyją, niektórzy nawet nieźle się z tym czują :)...

      Usuń
  5. W głowie się nie mieści że można wypisać tyle stron A4 kłótni czy ateizm to ideologia czy nie - ha ha ha dobre :)

    Nigdy nie byłem wyznawcą żadnej religii, gdyż od zawsze budziły we mnie tylko wstręt. Poza tym to nic innego jak tylko ideologie kultywujące słabość, uległość i debilizm, że masz być słaby, dawać sobą pomiatać, nadstawiać policzek wrogowi, być cudzym niewolnikiem, całkowicie zrezygnować z siebie, zaniedbać własne potrzeby, niszczyć swój indywidualizm i tak dalej, tym są właśnie religie w wielkim skrócie. Ja do dzisiaj wyznaję całkiem inne wartości :), więc przez czas jakiś nazywałem siebie ateistą. Ale no właśnie - jak mam siebie nazwać, kiedy to nie wyznaję żadnych religii stanowionych, a WIEM I ZDAJĘ SOBIE SPRAWY z wszelkich zjawisk duchowych? Dusza, wspomnienia z poprzednich wcieleń, inne wymiary, psychiczne zdolności, magia, pozaziemskie rasy i tak dalej? Jak się nazwać, kiedy WIEM które bóstwa/byty istnieją, które nie i kim lub czym tak naprawdę są? No? Ani ateista, ani żaden religiowiec :) Ciekawe. Ale wracając do ateizmu jako ideologii... Sam Krzysztof Jackowski jasnowidz określił ateizm jako religię i ideologię. I jest to niestety prawda, co z biegiem czasu ze sam zniesmaczeniem zauważyłem. Ateizm jest ideologią/religią opartą na IGNORANCJI wobec WIEDZY I NAUKI, którą tak rzekomo się kieruje! Że to co widać/słychać/można powąchać to jest, a innych rzeczy nie ma i już! Czy to jest postawa naukowców i filozofów? Nie, to jest umysłowy beton. Taki sam jak u 500-plusów, kiboli, dresiarzy, meneli i innych wyborców PiSu. Jeśli powiem, że w moim pokoju jest promieniowanie gamma oraz trafiają mezony i neutrina z kosmosu, to znaczy że gadam głupoty, bo ich nie widać? Oczywiście że głupoty, jestem wariatem i przyznaję się do tego, lecz jeżeli słowo wariat ma oznaczać świadomość pewnych zjawisk to jest to dla mnie najwyższej klasy komplement :) Druga sprawa odnośnie ateizmu to niestety również bardzo przykry fakt całkowitej ślepej wiary w dobre chęci rządów i wielkich koncernów i korporacji, bezkrytyczne popieranie przemysłu farmaceutycznego, szczepień, rozbrojenia, a nawet inwigilacji i czipowania ludzi jak bydło, nawet samych siebie. Do tego materializm, konsumpcjonizm, a często także poglądy marksistowskie, komunistyczne, kolektywizm i tolerancja rozmaitych zboczeń seksualnych - a jednoczesne wyśmiewanie uczuć wyższych, lojalności czy patriotyzmu! Czy to nie jest żałosne? Nawet nie tyle co żałosne, ale i groźne. I dlatego nie dziwi mnie, że w XX wieku powstała cała masa antyutopijnych wizji świata, takich jak "Nowy Wspaniały Świat" Huxleya czy "My" Zamiatina. Tam też wytępiono wszelkie duchowo-psychologiczne wartości, a ludzi zamieniono w maszyny, których los nikogo nie obchodził. I wszystko w imię "triumfu nauki i rozumu".

    OdpowiedzUsuń