Kiedy
po raz pierwszy usłyszałem „szklanka zimnej wody zamiast”, a byłem wtedy młody
szczawik, nie bardzo wiedziałem po co, na co i dlaczego. Szybko się wyjaśniło,
bo koledzy uczynni i bardziej światli, że to ma być najlepszy środek
antykoncepcyjny. Czego to kpiarze nie wymyślą? W końcu to to samo, co trzy
razy splunąć za plecy przez lewe ramię. Ile nie wypijesz tej zimnej wody, ile się
naplujesz to twoje, a skutek żaden.
Niedawno
znalazłem pewniejszy sposób, choć autor miał zupełnie odmienne zamiary.
Ostatnio księżą i katolickie portale wręcz propagują seks, pewnie dlatego, że
maleją przychody z chrztów, to znaczy spada dzietność. Stąd takie tłumaczenie: „Wielu ludzi uważa, że chrześcijaństwo
postrzega seks jako coś nieczystego lub złego. Tymczasem to
nieprawda, Kościół od dawna uważa, że seks między małżonkami nie służy tylko
poczęciu dziecka, ale buduje głęboką więź między mężczyzną i kobietą. Dlatego ze swojej natury jest
dobry i chciany przez Boga”1. Nie wiem, co znaczy owo „od
dawna”, ale nie będę wnikał. Za to zgodzę się, że seks buduje głęboką więź
między mężczyzną a kobietą, szczególnie zaś, gdy skutkiem tego seksu jest
poczęcie. W innym artykule tego portalu znalazłem zwierzenia młodej mężatki: „Słyszałam nie raz taki mit: „Jeśli
poczekasz z uprawianiem seksu do ślubu, Bóg wynagrodzi cię niesamowitym seksem
i magiczną nocą poślubną”. W noc poślubną mój umysł i serce chciały
bliskości, ale moje ciało było zamknięte. Czułam całkowitą porażkę, zarówno
jako żona, jak i jako kobieta. Zrobiliśmy to (w końcu), ale było to trudnym,
frustrującym, zawstydzającym i ogromnym ciosem dla naszej pewności siebie. Czekanie
na seks do zawarcia małżeństwa nie gwarantuje, że będziesz miał świetny seks
albo że seks będzie łatwy”2. Nie wiem czy to mit, ale gdy czytam
teksty o wstrzemięźliwości przed ślubem, taki właśnie argument się pojawia. Coś
w stylu, że z seksem warto poczekać do nocy poślubnej, bo tylko wtedy będzie
cudownie. Widać ta młoda mężatka ewidentnie nie czytała tego pierwszego
artykułu...
To tam anonimowy autor zaleca przed
seksem..., nie, nie szklankę zimnej wody, a modlitwę z Księgi Tobiasza (sic!) Wyjaśnię, ta modlitwa miała
uchronić Sarę i Tobiasza przed demonem,
który zabijał wszystkich mężów Sary. Ładna musiała być z niej bestyjka, skoro tylu ryzykowało, a
ona po tylu nocach poślubnych na pewno wciąż była cnotliwą. I tu pojawia się
rada dla świeżo upieczonych małżonków: „Modlitwa ta w realny sposób może sprawić, że małżeński seks będzie
jeszcze lepszy i przyniesie więcej duchowych (chodź nie tylko) korzyści”3.
Krótki jej fragment:
„I Ty rzekłeś:
Nie jest dobrze być człowiekowi samemu,
uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego.
A teraz nie dla rozpusty
biorę tę siostrę moją za żonę,
ale dla związku prawego”.
Tu przestrzegam przed traktowaniem tej siostry dosłownie. W wierze wszyscy są braćmi i siostrami. Cóż, może kogoś faktycznie ta modlitwa rozbudzi seksualnie, dla mnie każda modlitwa była jak owa przysłowiowa szklanka zimnej wody zamiast. Przynajmniej na kilka kwadransów. Modlitwa wymaga nabożnego skupienia, seks zaś odrobinę sprośności. Jak to pogodzić?
„I Ty rzekłeś:
Nie jest dobrze być człowiekowi samemu,
uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego.
A teraz nie dla rozpusty
biorę tę siostrę moją za żonę,
ale dla związku prawego”.
Tu przestrzegam przed traktowaniem tej siostry dosłownie. W wierze wszyscy są braćmi i siostrami. Cóż, może kogoś faktycznie ta modlitwa rozbudzi seksualnie, dla mnie każda modlitwa była jak owa przysłowiowa szklanka zimnej wody zamiast. Przynajmniej na kilka kwadransów. Modlitwa wymaga nabożnego skupienia, seks zaś odrobinę sprośności. Jak to pogodzić?
Jeśli
jednak ktoś chce antykoncepcji na dłużej, polecam fragmenty biblijnego tekstu,
przytoczonego przez jednego z komentujących:
„Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; (...) Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, (...) A to dlatego, że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna. A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą” [Rz 8, 5-9].
Ten fragment listu do Rzymian wyjaśnia też, dlaczego aż siedmiu małżonków Sary zginęło w noc poślubną. Nieskromnie, z lekkim uśmieszkiem na twarzy dodam, że owym demonem dbającym o cnotę Sary był... Asmodeusz. Wszak cnota jest świętością. Niestety. Sam Bóg interweniował przez archanioła Rafaela, aby wreszcie Sara mogła stracić tę cnotę.
„Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; (...) Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, (...) A to dlatego, że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna. A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą” [Rz 8, 5-9].
Ten fragment listu do Rzymian wyjaśnia też, dlaczego aż siedmiu małżonków Sary zginęło w noc poślubną. Nieskromnie, z lekkim uśmieszkiem na twarzy dodam, że owym demonem dbającym o cnotę Sary był... Asmodeusz. Wszak cnota jest świętością. Niestety. Sam Bóg interweniował przez archanioła Rafaela, aby wreszcie Sara mogła stracić tę cnotę.
2 - https://www.deon.pl/religia/w-relacji/cialo-duch-seks/art,183,3-klamstwa-o-katolickim-seksie.html
(dla potrzeb notki zmieniłem pierwsze zdanie).
Tak jakoś nasunęło mi się skojarzenie, że czasem przed napisaniem jakiegoś felietonu również warto napić się szklanki zimnej wody, ewentualnie czego mocniejszego. :D
OdpowiedzUsuńDalej to widzę to tak - przy finiszu namiętnego uniesienia ona krzyczy ekstatyczne "amen.. amen..." :) Potem oboje padają krzyżem (wyczerpani) i wznoszą modły (zamiast papierosa) o... no nie wiem, szczęśliwe poczęcie.
Natomiast zawsze mi się podobał kawał, który opowiadany był przez pewnego księdza (naprawdę).
Dlaczego Pan Bóg wymyślił orgazm?
- Żeby się człowiek na śmierć nie zaje...
A tuż przed stosunkiem ona się żegna krzyżem i mówi: "W imię Ojca i Syna , niech waćpan zaczyna"!
UsuńCo tego dowcipu - a skąd ksiądz wiedział, że mógłby się człowiek na śmierć zaje?. Z własnej praktyki?
Miłego;)
Radku:
UsuńCzasami przed pisaniem zażywam ze szklaneczki chłodnego piwa. Zazwyczaj wtedy wychodzą mi tak piękne perełki jak powyższa notka ;)))
Kawał zaś przedni, choć dręczą mnie te same wątpliwości, co Anabell ;) Jej fraszka też piękna...
Zdecydowana większość księży zanim zostaje księżmi ma jakiej kontakty z kobietami, z tego co mówił ów ksiądz. Mają też i potem, trudno mi przyjąć w jakim stopniu.
UsuńMoże tak być. Słabej kondycji byli i uciekli w celibat ;) Ale to tylko żarcik taki.
UsuńPewnie, ze zarcik Asmo. To musza byc zdrowe chopy. Do seminarium przjmuja zdrowych pod wzgledem seksualnym kadetow. Chodzi mi o to, ze zaden nie moze miec naturalnych przeszkod w stylu, ze jest impotentem to skryje sie za sutanna. Wymog ponoc jest taki, ze z felerami zdrowotnymi ( tez pod wzgledem seksu) nie przyjmuje sie.
UsuńCiekawe jak oni to sprawdzają?!
UsuńMasz jakis pomysl?
UsuńObrazek św. Matki Teresy z Kalkuty i nagi adept do seminarium przed komisją? Jak nie zareaguje, znaczy impotent... ;)
UsuńNo i sposob znalazles:)))
UsuńCiężko się dostać do tego seminarium, oj ciężko...
UsuńNo wiszisz? Sami impotenci po swiecie chodza ... nie potrafia sprostac testom na potencje:))
UsuńTak mnie naszło. Skoro wśród kleru tylu homoseksualistów, może na tym teście jest obrazek św. Antoniego?
UsuńNie gdybaj za duzo, wazne zeby reakcja byla.
UsuńPopełniłaś literówkę, pewnie miało być - erekcja
Usuńjezeli tak to sie u mezczyzn nazywa, to pewnie tak powinno byc napisane:))
UsuńŚmiech, śmiechem, ale ja wciąż się zastanawiam, jak oni sprawdzą, że kandydat do seminarium nie jest impotentem? Zabiłaś mi przysłowiowego ćwieka ;) Na razie wychodzi mi tylko spowiedź święta, ale czy na spowiedzi ksiądz-spowiednik ma prawo zadawać takie pytania? I czy pytają, kto ma skłonności homoseksualne lub pedofilskie?
Usuńhttp://wielkopolskie.naszemiasto.pl/artykul/kosciol-chorym-dziekujemy-kandydat-na-ksiedza-nie-moze-byc,615518,art,t,id,tm.html
Usuńi zeby nie bylo smieszkow, w zawodzie nauczyciela byly ( przynajmniej za moich czasow) ograniczenia fizyczne. Nauczycielem nie powinien byc ten, kto ma powazne wady mowy, albo takie oszpecenia twarzy, ktore moglyby straszyc dzieci.
Czytam: „Oznacza to, że mogą one [choroba impotencji] przekształcić się w późniejszych latach w coś niedobrego, np. alkoholizm, narkomanię lub pedofilię” (?) Cóż, jeśli nie impotent nie popada w alkoholizm, skąd u nas ich tyle? Większość tych alkoholików ma całkiem sporą gromadkę dzieci i niezły dodatek na alkohol (500 plus).
UsuńJa pamiętam jak mojego kolegę w przedostatniej klasie technikum wywalono ze szkoły, bo okazało się, że jest prawie ślepy, a przecież mógł po niej nie iść do górnictwa.
Szklanka zimnej wody zamiast seksu - niewątpliwie może nieco chuć powstrzymać. Ale jak facet nieźle napalony to chyba szklanka zimnej wody nie pomoże, raczej ( a nawet na pewno) kąpiel w bardzo zimnej wodzie.
OdpowiedzUsuńŚwiatłe rady wszelakich księży, świętych itp. mają to do siebie, że zestawione razem są wyjątkowo niespójne i nielogiczne.
I z całą pewnością kościół ma wielkie szczęście, że mało kto zastanawia się gdy dorośnie w co wierzy, dlaczego wierzy a już na pewno nie sięga do różnych pism z zakresu teologii.
Miłego;)
Ja tam się z tą zimną wodą nie zgodzę. Znałem osobiście i grzesznie pewną dziewczynę, która brała przed zimny prysznic. Po takim prysznicu ciężko było sprostać jej potrzebom ;) Inna sprawa, że jak wychodziłem z Bałtyku po krótkiej kąpieli, ciężko było coś znaleźć w spodenkach...
UsuńJa myślę, że Kościół teraz próbuje nadrobić wielowiekowe zaniedbania w sferze seksualnej, dlatego ten temat jest dziś wręcz dyżurnym. Niestety, Jego stosunek do cudzołóstwa, a tym jest współżycie przed ślubem, jest dziś nie do przejścia.
Kosciol ma wiele odcieni, w zaleznosc w jakim kraju sie ksztaltuje. Nasz europejski mial surowe podejscie do tych spraw, ale np.: tacy latynoamerykanscy wyznawcy- chrzescijanstwo bylo tam tworzone na innej mentalnosci.
UsuńI tam ludzie hajtaja sie ponoc bardzo pozno, przed smiercia, bo oni nie moga przyrzec nikomu przed oltarzem, ze wytrzymaja z nim do konca. Tego sie nie wie, ale na lozu smierci to raczej nic sie juz innego nie przytrafi i ponoc wtedy biora katolicki slub z obietnica dana partnerowi, ze slubuja mu milosc , wiernosc i uczciwosc malzenska... I kosciol tam taki model zycia- choc go z pewnoscia nie popiera- przyjac musi.
Franciszek dopuszcza ponoc rozmowy, dyskusje w swym kregu, wsrod glow kosciola o dopuszczeniu ludzi po rozwodach , zyjacych w drugim zwiazku, do komunii sw. Ponoc swego czasu spore oburzenie tego typu dyskusje spowodowaly i rozlam pogladowy w watykanskich kuluarach- No ale Franciszek jest kaplanem wywodzacym sie z innej mentalnosci. Nie europejskiej.
O tym sakramentalnym ślubie przed śmiercią nie słyszałem. Nieźle to sobie wymyślili. Na spowiedzi dostają rozgrzeszenie za cudzołożenie, na starość im to nie grozi, więc i łatwiej wierności dotrzymać. Koniecznie to powinni przenieść na europejski grunt ;)
UsuńCoś mi się zdaje, że ta komunia dla żyjących w nowych związkach nie przejdzie. Już, co niektórzy, okrzyknęli Franciszka hetretykiem.
Wiem, no ale jakby nie bylo za jego kadencji moga i o tym podyskutowac...choc i to dobre:)) Ja tam pazerna nie bywam i jestem za tym, aby ludziom pragnacym Komunii odblokowali dostep:)
UsuńJa nie mam zdania. To w końcu nie moja bajka. Ale może masz i rację, mniej byłoby tych zsekuleryzowanych.
Usuńteż się zgodzę, że seks buduje /a dokładniej: może zbudować/ głęboką więź pomiędzy kobietą i mężczyzną, w końcu mnóstwo fajnych miłości zaczyna się od seksu właśnie, ale z tym poczęciem jako skutkiem to już bym tak nie szalał z jednoznaczną opinią...
OdpowiedzUsuńokay, ale tu nauki kościelne zawierają grubą sprzeczność, gdyż ograniczają ten seks tylko do par będących w związku małżeńskim... sprzeczność, a raczej postawienie sprawy do góry kołami, bo wiele par chcąc traktować te nauki poważnie najpierw bierze ślub, a potem zabiera się za seks i nagle okazuje się, że są niekompatybilni ze sobą w tym temacie, więc skutkiem tego o żadnej budowaniu więzi mowy nie ma, a przeważnie jest odwrotnie... tedy mają do wyboru: albo się męczyć ze sobą, albo męczyć się z poczuciem winy, gdy szukając choć chwili prawdziwego kontaktu z drugą osobą znajdują ją, ale poza związkiem.... no, chyba że oboje mają słabe libido, wtedy nauka kościelna jakoby celem seksu było poczęcie jest po ich myśli, ale pytanie brzmi, jaki takie pary stanowią procent ogółu?...
słyszałem kiedyś taki pogląd, że ludzie wymyślili religie po to, aby zredukować sobie problemy, ale w przypadku tej konkretnej religii prędzej pomaga im ona tworzyć sobie dodatkowe...
p.jzns :)...
Miłem na myśli konsekwencje poczęcia. Dziecko zazwyczaj przymusza do trwania razem i to bez względu na intencje ;)
UsuńReligie mają redukować problemy? Nie chce mi się wierzyć (dlatego jestem niewierzący :D). Każda religia, nie tylko chrześcijańska, tworzy dodatkowe problemy.
zmusza do fizycznego bycia razem, choć też nie zawsze, ale nazywanie tego "związkiem" niekoniecznie jest trafną nazwą...
UsuńPewnie, że nie zawsze. Ja bym to nazwał związkiem przez aklamację, przy czy w grę wchodzi poczęty ;)
UsuńTy Asmo probujesz wcisnac nam kit, ze szkalnka wody nic nie jest w stanie zdzialac.
OdpowiedzUsuńA ja znam tez taka opowiesc jak to w nocy budzi sie malzonek z wielka chucia. Wstal i zaczal krazy po pokoju czym rozbudzil swa malzonke. Ta pyta sie:
-Co sie dzieje?.
-A nic … zachcialo mi sie- malzonek macha reka.
-W takim razie.... zapraszam. - Odzywa sie zachecajaco malzonka.
- E nie trzeba... rozchodze to.
Nie mow tylko, ze metody "na rozchodzenie" nie znales? Metod "zamiast", jest wiecej niz ta biedna szklanka wody.
Nie ja wymyśliłem ten sposób na szklankę zimnej wody, aż taki „dobry” nie jestem. W końcu napisałem, że mnie się to kojarzy z pluciem za plecy przez lewe ramię. Natomiast metoda na rozchodzenie jest rewelacyjna. Oczywiści nie jako środek antykoncepcyjny, ja ją stosuję w przypadkach, gdy łapie mnie skurcz w łydce. Naprawdę pomaga. :D
UsuńChce ci tez, miedzy wierszami powiedziec, ze mezczyzni moga sie opanowac i chuc zwalczyc… szklanka, wody, rozchodzenie sprawy.... np.: sw Franciszek rzucal sie w takich momentach na golasa w ciernie… jak sie przeciagnal to wszystkiego mu sie odechcialo.
UsuńA ty biadolisz, co prawda za usmieszkiem probujesz to biadolenie skryc. Brak ci optymizmu, tylko manlkontenctwo i malkontenctwo… (p)
Jak sie chce to mozna:)))
Od biedy to i w tych cierniach można. Pokuta z orgazmem połączona. Ja gdzieś czytałem, że niektórym seks najlepiej smakuję w siermiężnych (jutowych) workach. To pierwszy krok do sado-macho, więc nie polecam takich eksperymentów. :D
UsuńJa też twierdzę, że jak się chce, zawsze można... znaleźć okazję do seksu. Byle nie łączyć go z pobożną modlitwą. Te nie ta atmosfera i nie ten nastrój ;)))
Dlaczego nie laczyc z modlitwa? Ludzie maja rozmaite upodobania.
UsuńPrzywolales Sare i Tobiasza. Ogladales film "Nagi instynkt"? Moze to na takiej samej zasadzie u Sary dzialalo jak i u Catherine Tramell granej przez Sharon Stone? Jak widziala cos nie teges w twarzy swego kochanka, nie wytworzyla sie wiez to... szpikulec do lodu lezal pod lozkiem i czekal:)) Jedyny detektyw nie skonczyl zle.. widocznie to byl ten:))
Byc moze, podobnie bylo z Sara; "zbyt napalony", "mocno napalony" , "srednio, ale to zawsze jeszcze za duzo napalony"... W koncu trafil sie Tobiasz. Mezczyzna opanowany, dla ktorego swiat nie opieral sie tylko na doopie. Zaczal sprawe od modlitwy i przezyl i cieszyl sie niezla laska. Bo jak sam zauwazyles musiala ci ona niczego sobie byc, skoro az tylu ryzykowalo. :)
To taka pierwsza feministka. I to w wydaniu strong. Moze chciala powiedziec: "Mam tez mozg, nie tylko doope"?:)))
ano widzisz Asmo... a w takich Indiach na ten przykład, w hinduizmie, nikt nie robił problemu na styku religii i seksu, co więcej ów seks bywa traktowany jako pobożny akt religijny właśnie i bynajmniej bez imperatywu jakiegoś tam poczęcia...
Usuńbo nie każda religia jest taka smutna, jak katolicyzm...
Aniu:
UsuńZachowania odbiegające od normy zazwyczaj nazywa się zboczeniem, jeśli tylko występuje drobne odstępstwo – zaburzeniami percepcji ;)
Z tą Sarą mogło być zupełnie na odwrót. Może tych siedmiu nie miało sił pozbawić jej cnoty? Umarli z wyczerpania i sromoty. Tobiasz poprosił Boga o pomoc i... żyli długo i szczęśliwie.
Piotrze:
UsuńAle mi tu religię reklamujesz?! Może ona w porządku w sprawach seksu, ale ta kastowość!!! Już ja wolę ten ascetyczny katolicyzm ;) Wystarczy iść do spowiedzi i można grzeszyć dalej.
@ Asmo
UsuńJakby nie bylo krecisz sie caly czasm wokol tego samego tematu ( mam nadzieje, ze nie chcesz niczego rozchodzic (p) ) : modlitwy jako gry wstepnej.
Co bys tutaj nie wymodzil, stosowanie modlitwy przed przynosi niesamowite efekty. Cytujac Ciebie : "Tobiasz poprosił Boga o pomoc i... żyli długo i szczęśliwie.". Nawet feministyczne serce Sary zmieklo , kiedy Tobiasza modlacego sie spostrzegla.
Tobiasz sie uchowal… przezyl:)) Spoko chlop:))
Modlitwa jako gra wstępna, no nie, tego ja bym nawet nie wymyślił ;)))
UsuńO Tego Tobiasza nie będę kruszył kopi, martwi mnie to, że mój imiennik nie ustrzegł cnoty Sary.
Ludzie wszystko na Boga zrzucaja, oskarzaja, ze to przez Niego to wszystko, ze ograniczenia w seksie to Boska sprawka . Widac diablu tez nie zalezy na tym, aby dziewczyny tracily dziewictwo, wrecz stoi na strazy i zabrania .
UsuńI jaki z niego okrutnik. Zamiast troche postraszyc kandydata do nocy poslubnej, tak aby sam zwial. To ich usmiercal.
Niewatpliwie przegral ze szczera modlitwa Tobiasza:)))
zacznij sie modlic Asmo:))
UsuńJa się modlić? Mnie raczej noc poślubna z dziewicą nie grozi. Od pewnego czasu preferowałem seks bez zobowiązań matrymonialnych ;))) Dziś z seksem bywa różnie (czytaj: rzadziej niż barbórka), ale niechęć do małżeństwa jest nieustannie taka sama... Czytałem wczoraj, że młodzi coraz bardziej mają taki sam stosunek do ślubu. Asmodeusz ma coraz mniej roboty :D
UsuńNo to nie jest tak jak piszecie z tym prawdziwym Asmodeuszem. Jest całkiem odwrotnie. W małżeństwie grzechem jest "przyzwoitego" seksu nie uprawiać. :)
UsuńTak więc ten prawdziwy Asmodeusz robił swoją diabelską robotę jak najbardziej "po diabelsku" broniąc cnoty Sary przed poślubionym mężem. :)
Gdyby tej cnoty bronił przed np. sąsiadem, to oczywiście zachowywał by się jak anioł, a nie jak diabeł. :) Mówiąc inaczej - pomieszaliście kompetencje. :)
Aniu:
Usuń"( mam nadzieje, ze nie chcesz niczego rozchodzic (p) )" . Czy ja wiem? Jeśli Asmodeusz o 4 w nocy nie śpi (zobacz o której zamieścił ostatni komentarz do Ciebie), to może jednak coś tam "rozchadza". :)
@ Mario
UsuńPonoc skurcze lydek czesto go chwytaja:))
Z pomieszanymi kompetencjami moze byc. Zaproponowalam Asmo aby zaczal cwiczyc modlitwe, lezenie krzyzem, bo jak takich Tobiaszow wiecej po swiecie biega i wymierza w niego orezem modlitwy to sie chopu jeszcze przytrafi pielgrzymka na kolanach do Czestochowy.
Mario:
UsuńTo jednak Ty coś pomieszałaś. Gdyby Asmodeusz nie wykończył tych siedmiu poprzedników (musiał, bo rozwody komplikowały cała sytuację), Tobiasz nie zostałby ślubnym Sary. Pozostałaby mu alternatywa kochanka, co byłoby grzechem cudzołóstwa, tym samy nie napisałby tej modlitwy wzmacniającej uprawianie seksu ;))) Wszystko było starannie przemyślane w tej historii, a Asmodeusz odegrał w niej niepoślednią rolę.
Wstałem przed czwartą, by spokojnie napić się kawy przed długą i daleką podróżą. A że w jakiś sposób da się porównać rytuał picia kawy przy laptopie do... modlitwy, śmiało można uznać, że oddałem się porannej modlitwie. Teraz zaczynam wieczorną :D
Aniu:
UsuńŻebyś wiedziała. Na zasadzie podobnego porównania jak powyżej z modlitwą, można uznać, że odbyłem pielgrzymkę do... jednego z miast Górnego Śląska (nawet trzech). Owocem tej pielgrzymki jest pięć książek, które nabyłem w jedynej jedynej świątyni jaką uznaję – księgarni, gdzie pracuje moja bogini ;))) Dwie z nich to modny ostatnio Y. N. Harari , który zajmuje się ateistycznym światem i taką duchowością we współczesnym świecie. Ależ mi się szykuje rozkosz, porównywalna li tylko z dobrym seksem, czego potencjalni mężowie Sary, nie potrafili jej zapewnić :D
@ Asmo
UsuńPamietaj, ze wroga najskuteczniej pokonuje sie jego wlasna bronia, a nie zlewaniem i opowiesciami co sie robilo po obiedzie.
Jezeli chcesz byc skuteczny zacznij cwiczyc modlitwe:)))
Zapewniam Cię, że moja ateistyczna modlitwa jest skuteczniejsza niż religijne modły. Właśnie czymś takim jak „poobiednie opowieści” (dobry bajer, wrodzony urok osobisty, a wszystko podlane kasiorą), załatwiłem sobie nowe, piękne mieszkanko. W przyszłym tygodniu przeprowadzka. ;)))
UsuńJak sie ma kasiore to te wszystkie elementy dodatkowe jak: bajer, wrodzony urok osobisty.. nie maja znaczenia. Wtedy mieszkanie sie kupuje a nie zalatwia :)) Sprzedadza ci to co chcesz, chocbys w zebach przy kupcu dlubal:))
UsuńJak się ma kasiorę, to nie wiem czy trzeba się w ogóle modlić o cokolwiek ;) Nawet Ci zaćmę z oka usuną bez kolejki...
UsuńA w tym nowym, pięknym mieszkanku za progiem czeka jakaś bogini czy tylko puste ściany? Że tak zapytam ze zwykłej babskiej ciekawości? :)
UsuńŻadna bogini. A kysz…! Ale żadne tam puste ściany. Będą dwa urocze koty na co dzień, i nie na co dzień grono znajomych ;)
UsuńPrawda o człowieku, o jego nieskończonej godności, którą objawił nam Jezus Chrystus, jest kwestionowana przez współczesnych pogan oraz wyznawców ideologii gender. Asmodeusz czy rozumiesz człowieka wiary? i na czym to ma polegać w Kościele? Bóg powołuje człowieka do miłości, do uczestniczenia w swej Boskiej naturze (por. 2 P 1,4) i dlatego wszystko w człowieku, włącznie ze sferą seksualną, ma być podporządkowane prawu miłości. W momencie przyjęcia sakramentu małżeństwa Pan Jezus konsekruje kobietę i mężczyznę oraz sprawia, że stają się oni dla siebie mężem i żoną. Wtedy ich duchowa i fizyczna, sakramentalna jedność małżeńska powoduje, że stają się oboje obrazem, ikoną Trójcy Świętej. Współżycie seksualne małżonków, którzy mają czyste serca, staje się dla nich źródłem wzajemnego uświęcenia, doświadczeniem wzajemnej miłości w miłości Chrystusa, miejscem, w którym Pan Bóg może powołać do istnienia nowych ludzi.
OdpowiedzUsuńNatomiast współżycie seksualne poza sakramentalnym związkiem małżeńskim jest aktem nieposłuszeństwa Bogu, odrzuceniem przykazania „Nie cudzołóż”, brutalnym morderstwem dokonanym na miłości. Odrzucenie chrześcijańskich wartości zawsze prowadzi do moralnej degeneracji, praktycznego materializmu, do utylitaryzmu i hedonizmu. Jeżeli zakwestionuje się istnienie Boga to wtedy tajemnicę człowieka redukuje się do materialnego ciała, do zbioru organów, których można używać, kierując się kryteriami przyjemności i skuteczności. W ten sposób płciowość zostaje pozbawiona wymiaru duchowego, osobowego, przestaje być znakiem miłości – bezinteresownego daru z siebie. Staje się natomiast narzędziem samolubnego zaspokajania własnych popędów i egoistycznych pragnień. Świadome i dobrowolne współżycie przedmałżeńskie, pozamałżeńskie, stosowanie antykoncepcji, petting, seks oralny, akty homoseksualne, oglądanie pornografii, masturbacja oraz inne tego typu działania są grzechami, które łamią szóste przykazanie i wprowadzają człowieka w piekło egoizmu oraz zniewolenia , uzależniając go od doznań seksualnych, tak jak uzależniają narkotyki czy alkohol. Oczywiście 6 przykazanie samemu nie jesteś wstanie utrzymać tylko z Bogiem jesteś w stanie te przykazanie utrzymać i wcielać w życie. Również jest oczywiste, że nie każdy chrześcijanin tego się trzyma i wprowadza własne zasady seksualności w związkach w których nie przestrzega zasad przykazań.
Tak mi się wydaje, że jeśli uznać człowieka za godnego, to nie trzeba mu żadnych nauk Jezusa. Jakbyś na to nie patrzył, ci współcześni poganie i bez Niego żyją w większości poprawnie, właśnie godnie, nie uciekając się do starożytnych Ksiąg. W dodatku obca jest im tak nachalna hipokryzja, jaką serwują nam wierni i ich kaznodzieje.
UsuńWłaśnie przed chwilą skończyłem oglądać pewne wideo w którym dwie nawiedzone panie wychwalają akcję duchowej adopcji nienarodzonych, którym grozi aborcja. Tego normalny poganin nie jest w stanie wymyślić, bo niech ten okaleczony, niejednokrotnie śmiertelnie chory się urodzi, jak tego chcą ci hipokryci, ich adopcja w tym momencie się kończy. Nawet się za niego już nie pomodlą, bo uciekają w kolejną adopcję nienarodzonych. Tak jest bezpiecznie i bez konsekwencji, choć jest jednocześnie zaprzeczeniem idei modlitwy, która nie może być prośbą o ingerencję w życie innych. Już Cię raz zapytałem: a jeśli ta aborcja, tak jak naturalne poronienie wynika z woli Boga? Tego przecież nie wie nikt.
Jeśli się tak zastanowić, to jaką masz gwarancję, że pierwsi rodzice nie cudzołożyli przed ślubem? On mówi tylko: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” W drugim opisie stworzenia jest tekst zaczynający się od słów: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną (...)” [Rdz 2 24-25], ale tych słów alegorycznej wypowiedzi nie wypowiada Bóg. Tak sobie wymyślili starożytni kapłani. Załóżmy jednak, że masz rację, współżycie poza związkiem małżeńskim (tylko sakramentalnym), jest aktem nieposłuszeństwa Bogu. Sam mi jednak tłumaczyłeś, że to Bóg dał człowiekowi wolną wolę, więc nawet jeśli jest to Mu niemiłe, nie może mieć o to pretensji. Oczywiście, pośle tych cudzołożników do piekła, ale po śmierci, Mirku, po śmierci! Tobie, ani innym pseudo-moralistom nic do tego za ich życia. To moralizatorstwo to coś, jak belka we własnym oku. Ty jesteś uzależniony od ortodoksyjnej wiary, a inni, w równym stopniu od seksu. Bóg podobno dał im właśnie wolną wolę i nie Tobie to oceniać. Od tego jest tylko On.
Jakby co to jestem :)
OdpowiedzUsuńWszelki duch Pana Boga chwali;)))
UsuńBardzo ciekawy wpis...
OdpowiedzUsuńCzasami przydaje się szklanka zimnej wody na ochłodę i myślę że każdy z nas tak robi. Tym bardziej, że teraz mamy możliwość kupowania szklanek jakie nam się tylko podobają. Ja bardzo chętnie kupuję szklanki w https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/szklanki i jak do tej pory nigdy nie miałem z tymi naczyniami żadnych problemów.
OdpowiedzUsuń