piątek, 23 sierpnia 2019

Science-fiction po polsku


  Pozwolę sobie popuścić na krótko wodze fantazji. Będzie mały horror, bo jak przypuszczam, wielu z nas lubi horrory. Aby nie przynudzać zbyt długim wstępem, od razu z grubej rury, czyli pewna deklaracja:

  „Wierzę w siebie. Wierzę w tych, którzy ze mną pracują. Wierzę w mojego pracodawcę. Wierzę w moich przyjaciół. Wierzę w moją rodzinę. Wierzę, że Bóg udzieli mi wszystkiego, czego potrzebuję, aby odnieść sukces, jeśli postaram się najlepiej, jak umiem, zasłużyć na to wierną i uczciwą służbą. Wierzę w modlitwę i nigdy nie zamknę oczu do snu, nie pomodliwszy się o boskie przewodnictwo, ażebym był cierpliwy wobec ludzi i nietolerancyjny na tych, którzy nie wierzą tak jak ja. Wierzę, że sukces jest wynikiem inteligentnego wysiłku i nie zależy od szczęścia ani od ostrych praktyk, ani od oszukiwania przyjaciół, bliźnich, ani mojego pracodawcy1. Tę deklarację powinien podpisać każdy pracownik przyjmujący się do firmy. Tak jak w Wyższej Szkole dyr. Rydzyka, potrzebne też będzie zaświadczenie od proboszcza, że chodzisz na Msze św. i do spowiedzi. Inaczej nie ma zmiłuj się, chyba że w sądzie będziesz domagał się swoich praw. Póki co, są jeszcze sądy w Polsce wolne od Ziobry.

  Napiszę szczerze, ździebko się nałykałem strachu przed fanatyzmem religijnym z filmu „Opowieści podręcznej” jak opium, filmu, który w wyolbrzymiony sposób opisuje wynaturzenia państwa wyznaniowego. Na szczęście chyba powoli fabuła zbliża się do happy endu, bo wśród przywódców tego, na szczęście fikcyjnego państwa, pojawiają się coraz wyraźniejsze rysy, zapowiadające krach. W filmie, co niektórzy rozumieją, kim są i do czego prowadzi ich ideologiczny fanatyzm, czego w naszym Ministerstwie Sprawiedliwości nie uświadczysz. U nas jeszcze cel uświęca najbardziej ohydne środki, a te środki błogosławi święty Kościół katolicki. Tylko ja powoli tracę rozeznanie, gdzie w naszym kraju kończy się rzeczywistość, a gdzie zaczyna horror religijnego science-fiction. Tu muszę bowiem wyjaśnić, że ową deklarację ja sobie nie wymyśliłem chorą wyobraźnią. Ona, deklaracja, istnieje naprawdę w jednym z przedsiębiorstw w naszym kraju nad Wisłą, niczym Disneyland i ma służyć motywacji do osiągnięcia sukcesu. Zresztą nawet nazwa podobna – Energylandia – duży park rozrywki w Zatorze (Małopolska). Jeśli tej deklaracji nie podpiszesz, nie zostaniesz przyjęty.

  Ktoś może porównać to do sytuacji w Ikei, ale to porównanie będzie nietrafne. Tak jak różni się pojęcie „wolności od” od „wolności do”, tak żądanie Ikei opiera się na szacunku do wszystkich, a w Energylandii żąda się dyktatu jedynie słusznego światopoglądu. Ogólne rzecz ujmując, ciekawych czasów dożyłem. Tego pewnie sam Herbert George Wells2 by nie wymyślił3.



Przypisy:
1 - dopuściłem się świadomie jednego przekłamania. W oryginale jest słowo „tolerancyjny”. Rzecz w tym, że dla tej ideologii tolerancja jest pojęciem enigmatycznym i odnosi się tylko do tych, którzy tę ideologię podzielają;
2 - Herbert George Wells, autor „Wojny światów”;
3 - pomysł notki na podstawie: http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,25109268,energylandia-pracownicy-podpisuja-zobowiazanie-do-wiary-w-boga.html#S.main_topic-K.C-B.3-L.2.maly



59 komentarzy:

  1. Popuściłeś wodze fantazji?? To akurat nic nowego. Zresztą wpisy umiejscawiają się coraz dalej od realnego świata, a bliżej do urojeń. Ale to z wiekiem tak się dzieje, niestety.

    Może warto poczytać jednak tego S.F? Odnalazłbyś się w tym gatunku, właśnie teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że ta deklaracja nie jest urojeniem. Ona istnieje naprawdę.

      Usuń
    2. Od tego typu deklaracji dla "rozonych swietych" szefow w sumie nigdzie nie ma wolnosci. Wystarczy wejsc do jakiejkolwiek swieckiej podrzednej korporacji i sie zaczyna:))

      Usuń
    3. Tylko, że ta świecka korporacja nie powinna ingerować w czyjś światopogląd.

      Usuń
  2. Dobrze, że się dobrowolnie uprzedzająco przyznałeś do tego przekłamania. Bo już miałam "prostować", że to niemożliwe żeby tak oficjalnie "na deklaracji" pisać. Oczywiście, można przy odbieraniu takiej deklaracji porozumiewawczo mrugnąć znacząco oczkiem i wszystko staje się wtedy jasne. :)

    Nie wiem co to za firma ta energylandia, może to firma kościelna zatrudniająca tylko wiernych tego Kościoła? Jeśli tego nie ukrywa oficjalnie, to chyba jej wolno?
    Nie wiem jednak czy będzie mogła prawnie oferować swoje usługi tylko dla swoich odbiorców, a nie dla wszystkich, niezależnie od ich poglądów politycznych czy wyznania. Zwłaszcza, jeśli nie będą to usługi dla ściśle określonego odbiorcy, np. szycie ornatów, ale np. kolorowych (w żadnym razie tęczowych!)skarpetek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Energylandia to firma prywatna, więc właściwie jej właściciel ma prawo stawiać warunki pracy. Mimo to chciałoby się krzyczeć: mamy XXI wiek i ten warunek jest zaprzeczeniem godności człowieka. Wyobrażasz sobie larum, gdyby właściciel innej firmy nie przyjmował do pracy wierzących, lub wymagał od nich, aby wiarę pozastawiali za bramą zakładu? To już nawet było.

      Jestem kontrowersyjny, ale nie na tyle aby bezczelnie kłamać ;)

      Usuń
    2. Ja bym jednak wolała oceniać firmy po jakości i asortymencie wyrobów czy usług, jakie nam oferują, a nie po tym, jaki światopogląd mają właściciele czy pracownicy.
      W końcu w cywilizowanym państwie świeckim sprawa wyznania religijnego powinna być sprawą osobistą każdego obywatela i nie powinna ani dawać z tego tytułu żadnych formalnych przywilejów ani powodować prześladowań.

      Usuń
    3. Ja bym wolał tak samo, ale jest w Polsce instytucja - Kościół katolicki - która nad prawo stanowione stawia Prawo Boże. W obecnej konfiguracji politycznej nie wierzę, jakem ateista, że ktoś się temu Kościołowi przeciwstawi ;)

      Usuń
    4. @Maria...
      no właśnie, "w cywilizowanym państwie świeckim"... a ta sprawa ma miejsce w innym państwie...
      tak swoją drogą, abstrahując od rematu, to fraza "cywilizowane państwo świeckie" to masło maślane, bo skoro cywilizowane, to logicznym jest, że powinno być świeckie :) ...
      p.jzns :)

      Usuń
    5. Piotrze:
      Korea Północna też z założenia jest państwem świeckim, trudno jednak w jej przypadku mówić o cywilizacji ;)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. nie mylmy kierunków implikacji, czyli warunku koniecznego z dostatecznym...
      tłumaczę i objaśniam:
      "jeśli państwo jest cywilizowane to jest świeckie"
      to zdanie jest prawdziwe /ma wartość boolowską (logiczną) = 1/, a świeckość jest warunkiem koniecznym do bycia cywilizowanym, ale nie jest warunkiem dostatecznym, czyli zdanie:
      "jeśli państwo jest świeckie to jest cywilizowane" ma wartość nieokreśloną, a w przypadku, gdy tym państwem jest Korea Płn. ma wartość boolowską = 0, jak słusznie zresztą zauważyłeś :) ...

      Usuń
    8. PKanalio::
      "skoro cywilizowane, to logicznym jest, że powinno być świeckie :) …" Tak zapewne wygląda sprawa z punktu widzenia człowieka niewierzącego.
      Inaczej wygląda z punktu widzenia człowieka wierzącego. Państwo może być i cywilizowane i nie-świeckie - jak np. Watykan. Trudno chyba uznać, że nie jest to państwo cywilizowane, chociaż na pewno nie jest to państwo świeckie.

      Najlepiej byłoby się trochę cofnąć i może spróbować zdefiniować terminy cywilizowany i świecki? Bo zdaje się, że z czymś trochę innym nam się kojarzą. :)

      Dla mnie cywilizowany znaczy nie dziki, tj. na pewnym stopniu rozwoju (z kulturą, nauką, prawem, instytucjami itd.)
      A świecki to nie religijny.
      Są to jednak inne sprawy, więc określenie masło maślane nie bardzo chyba tu pasuje.

      O matko, ale jasno roztłumaczyłeś tę implikację... :)
      Czytam to objaśnienie raz, drugi, …., nawet już od końca próbuję i …?
      I nic, tylko te "boole" widzę … :)

      Usuń
    9. Asmodeuszu:
      Nawet w obecnej konfiguracji politycznej póki co mamy jeszcze Konstytucję, która chyba zakłada rozdział państwa od Kościoła, co mniej więcej oznacza, że państwo przynajmniej w założeniu jest świeckie. Chociaż oparte na uniwersalnych wartościach, które są, a przynajmniej powinny być wspólne i dla ludzi wierzących w Boga i dla niewierzących.
      Przykładowo, te wymienione w preambule jak poszanowanie wolności i sprawiedliwości, dialog społeczny, rzetelność i sprawność działania instytucji publicznych, poszanowanie i umacnianie praw obywatelskich i ich wspólnot itd.

      Oczywiście w praktyce może to wyglądać różnie, ale przecież zawsze trzeba mieć jakąś nadzieję, nie? :)

      Usuń
    10. Masz rację Mario, mamy Konstytucję, w której zapisane jest, że jesteśmy państwem świeckim. Praktyka jednak pokazuje coś innego. Ja nie będę tu wymieniał wszystkich aspektów łamania tego zapisu, ja tylko wspomnę, że hierarchowie nakazują, aby wierni kierowali się wpierw Prawem Bożym, które jest nadrzędne nad prawem stanowionym. Innymi słowy, w wersji leight mamy 40 proc. osób, którym Konstytucja zwisa, w wersji hard – 90 procent.

      Jeszcze uwaga odnośnie cywilizacji (tu watykańskiej). Ostatnio sporo czytam na temat sporu o diabła, symbol to czy osoba(?), i napiszę szczerze, w żaden sposób mi się to z cywilizacją nie kojarzy, a sprawa się przecież o Watykan oparła ;)

      Usuń
    11. Nie, Maria i Asmo: nie macie racji. Polska nie jest państwem świeckim, tylko bezstronnym światopoglądowo i religijnie i jednak jest to istotna różnica. Świeckość byłaby równoznaczna z ustawową nieobecnością symboli religijnych w sferze publicznej, albo wręcz zakazem.

      Ciekaw też jestem, gdzie Asmo znajdzie przykłady łamania prawa stanowionego, w imię tzw. Prawa Bożego.

      Usuń
    12. Bezstronne światopoglądowo i religijnie czyli taka wolnoamerykanka? Takie pomieszanie z poplątaniem, gdzie jednym wolno, a drugim nie wolno? Jak ktoś chce powiesić krzyż w klasie szkolnej, to jak najbardziej wolno, ale kiedy ktoś inny chce ten krzyż zdjąć, to wielkie halo się robi z obrazą uczuć religijnych i wręcz prześladowaniami wierzących.
      Czy u nas nic nie może być tak jak Pismo nakazuje: tak-tak, nie-nie? :)

      Rademenesie - dla mnie takim przykładem są ograniczenia wynikające z tzw. klauzuli sumienia w państwowych szpitalach, przychodniach i aptekach w dostępie do niektórych medykamentów czy zabiegów.

      Usuń
    13. No jak Asmodeuszu nie cywilizacja, ;) , to akurat przykład cywilizacji tzw. wyższej, bo jak inaczej to nazwać, skoro na straży tego problemu stoją zastępy wysoko- i przez wiele lat kształconych specjalistów - egzorcystów? :)

      Usuń
    14. Mario, dyskusja z Tobą jest trudna, bo posługujesz się strasznym pustosłowiem.

      Sorry, ale nie ma nakazu państwowego żeby w klasie wisiał krzyż, ani kodeks karny nie przewiduje kary za jego zdjęcie, więc nie wiem jakie halo, a jeśli znasz przykład założenia komuś sprawy i ukarania o obrazę uczuć religijnych z powodu zdjęcia krzyża w szkole, chętnie się zapoznam. :)
      Zresztą co to znaczy "zechce zdjąć". Czy klasa jest prywatnym lokalem, żeby realizować takie zachcianki?

      Nawet klauzula sumienia nie jest obowiązkowa, kto chce się stosuje, kto nie chce się nie stosuje. Dalej znów używasz słów bez znaczenia - bo do jakich niby medykamentów nie masz dostępu z powodu klauzuli sumienia? Albo zabiegów oprócz aborcji? Tylko nie pisz mi o badaniach prenatalnych bo uprzedzam, że lekarz może wprawdzie utrudnić ich wykonanie i zdarza się że to robi, ale nie może się zasłaniać klauzulą sumienia.

      Usuń
    15. @ Rademenes
      Może jednak Twój zarzut o słowach bez znaczenia jest trochę na wyrost?
      https://parenting.pl/wlasciciel-apteki-powolal-sie-na-klauzule-sumienia-i-nie-sprzedal-tabletek-antykoncepcyjnych

      Aha, to "zechce zdjąć" jest zachcianką, a "zechce powiesić" klasie jako nie-prywatnym przecież lokalu zachcianką już nie jest? :)

      Formalnie klauzula sumienia nie jest obowiązkowa, ale spróbuj potem przyznać się księdzu na spowiedzi, że jej nie stosujesz, jeśli działasz w obszarze antykoncepcyjno-aborcyjnym …. :)

      Chyba jednak powinieneś mnie przeprosić za te bezpodstawne zarzuty. :)

      I jeszcze jedno, nie ma chyba obowiązku ze mną rozmawiać, jeśli jest to dla Ciebie za trudne …. :(

      Usuń
    16. No sorry, nawet ten przypadek niczego nie dowodzi.
      Tabletki antykoncepcyjne to nie medykament (z prostego powodu - nic nie leczą) - to raz. Aptekarz, powołał się na klauzulę wprawdzie bezprawnie, (to dwa), bo żaden przepis go to tego nie uprawnia, ale trzy - to jakie leki apteka sprowadza, leży w gestii kierownika apteki i nikt nie prawa go zmusić żeby sprowadzał akurat tabletki antykoncepcyjne. W końcu to wolny kraj. Chyba że ureguluje się pozycje obowiązkowo dostępne w aptece przepisami.

      O ile pamiętam krzyże zawisły tam po przemianie ustrojowej - nikt wtedy nie kwestionował ich miejsca, a o tym czy krzyż wisi czy nie nie decydowali pojedynczy uczniowie tylko władze szkoły - ale ci ostatni nigdy nie protestowali - wiec trudno nazwać ich obecność w szkole czyjąś zachcianką. Tak żeby jednak Cię dobić, zacytuję art. 25 ust. 2 Konstytucji RP - "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym." - To co po przecinku dosadnie chyba tłumaczy dlaczego ktoś w szkole ma prawo wieszać krzyż i dlaczego kto inny nie powinien go zdejmować.

      Nie wiem, masz taką potrzebę, żeby się do czegoś księdzu przyznawać? Myślę, że lekarze dokonujący aborcji też nie latają z tym do spowiedzi.

      Chyba jednak nie. :)

      Lubię trudne rozmowy, ale posługujesz się w dyskusji utartą narracją - powtarzając jak echo treści, które gdzieś ktoś ogłosi. W tym nie ma jakiegoś wielkiego wyzwania, ale zmusza mnie to do wygłaszania prawd oczywistych. Ale spokojnie, wytrwam, a nuż widelec zakiełkują w Tobie wątpliwości, że nie wszystko wygląda tak jak ktoś to namalował. :)

      Usuń
    17. Radku:

      Przypomnę Ci w kontekście wyższości Prawa Bożego sprawę nauczycielki, która zdjęła krzyż w pokoju nauczycielskim. I nie chodzi o sam fakt zdjęcia krzyża, a ostracyzm, który za to ją spotkał. Sąd nakazał odszkodowanie nauczycielce i przeprosiny. Niby ok, ale dlaczego sprawa znalazła się w Sądzie Apelacyjnym, który nota bene podtrzymał wyrok? Dyrekcja szkoły po prostu uznała, że Prawo Boże jest jednak ponad prawem stanowionym. Ale jest gorzej. Prokuratura rejonowa (PiS-owska) wnosi o kasację wyroku! Mimo, że przeprosiny opublikowano i odszkodowanie wypłacono. Czym się to skończyło nie wiem, nie chce mi się tego śledzić. To tylko dowodzi, że nie tylko niektórym ludziom wydaje się, że Prawo Boże jest nad prawem stanowionym, ale i ci, co mają strzec tego drugiego prawa, też mają nierówno pod kopułą. W każdym razie bezstronności ideologicznej w tym nie widać.

      O klauzuli sumienia i obrazie uczuć religijnych nie będę się już wypowiadał, bo ja tych absurdów w życiu nie pojmę.

      Usuń
    18. Mario:

      To nie wyższa cywilizacja, to – Wyższy Zabobon ;)

      Usuń
    19. Zaraz zaraz, to te zasądzone przeprosiny są niby przejawem wyższości Prawa Boskiego nad prawem stanowionym??? :D

      Usuń
    20. Widać, że nic nie rozumiesz. Albo udajesz, że nic nie rozumiesz. Na jedno wychodzi.

      Usuń
    21. Nie, widać po prostu że chcesz jakąś bzdurę przeforsować i Ci się nie udaje.

      Usuń
    22. Wiesz czym są wymuszone przeprosiny? To tylko kara, która nic z przeprosinami nie ma wspólnego. Jeszcze raz zapytam: kto wniósł i po co odwołanie do Sądu Apelacyjnego? Chciałeś przykład łamania prawa stanowionego, to go masz, a teraz nagle okazuje się, że to bzdura.

      Usuń
    23. A jakie przeprosiny miał zasądzić sąd? Dobrowolne?
      To, że Sąd Najwyższy oddalił kasację wyroku i podtrzymał decyzję sądu niższej instancji Ci umknęło jakoś?
      Sorry, ale gonisz już w piętkę i nadal walisz ślepakami.

      Usuń
    24. W piętkę to Ty gonisz. Pomyśl, jeśli potrafisz, dlaczego dla tak prostej sprawy potrzebna była decyzja Sądu Najwyższego?

      Usuń
    25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    26. A Ty jeszcze zastanów się o co się toczyła sprawa - bo jej przedmiotem nie było zdjęcie krzyża, tylko owe szykany, których ofiarą padła ta nauczycielka. Pani orzekła, że zdjęcie krzyża było "eksperymentem socjologicznym" (matematyczce z jakieś dziury się na eksperymenty zebrało :)), co prokurator uznał za celową prowokację i dlatego wnioskował kasację wyroku.

      Tak jak się przyjrzeć to dowodem na tą wyższość Prawa Boskiego nad stanowionym jest fakt, że babka zdjęła krzyż, a jak ją za to ofuknięto, poszła do sądu i wygrała, zgarniając 5 tysi. Gratuluję przykładu. :D Trafiony w 100%. :D
      Ależ mi poprawiłeś humor... dlatego tak chyba uwielbiam Twego bloga, rzadko kto potrafi mnie tak rozbawić. :D

      Usuń
    27. Masz problem, bo ten argument o celowej prowokacji sąd pierwszej instancji brał pod uwagę i go obalił. Prokuratura natchniona Prawem Bożym nie chciała odpuścić. Jeszcze raz zapytam, co skłoniło dyrekcję raz, do szykan wobec nauczycielki, dwa, do odwołania się od wyroku, bo unikasz odpowiedzi na to pytanie jak diabeł święconej wody.

      Słusznie zrobiła, przyjęła się do pracy w szkole, a nie w domu katechetycznym. Ja bym na jej miejscu żądał jeszcze większego odszkodowania. Skutków stresu nie wrócą jej żadne pieniądze, a dyrekcja szkoły powinna znać swoje uprawnienia, które nic wspólnego z Prawem Bożym nie mają. Sam napisałeś, że Polska ma być (teoretycznie) krajem niezależnym światopoglądowo. W praktyce nie jest, i jak rozumiem, to właśnie Cię bawi. W końcu po coś ten blog powstał...

      Usuń
    28. Nie jest to tematem zdaje się naszej dyskusji, co kogo skłoniło do szykan, tylko decyzja ostateczna sądu. Równie dobrze mogę się pytać co skłoniło tą babę do zdjęcia krzyża, skoro jak się wydaje większość uważała, że ten krzyż powinien tam wisieć, co z kolei gwarantuje im konstytucja. Wytłumaczyłem też co skłoniło prokuraturę do odwołania, zakładając że jesteś rozumnym człowiekiem, choć starasz się najwyraźniej udowodnić mi z całej siły że jest inaczej - powtarzam tedy - prokurator uznał, motywem działania tej baby nie były poglądy, a chęć wywołania reakcji - co jednak koniec końców okazało się nieistotne, bo przedmiotem sprawy nie była ocena jej działania i sąd wyrok powstrzymał - co powinno już dostatecznie zamknąć temat naszej dyskusji na konkluzji, że ta "wyższość Prawa Bożego nad prawem stanowionym" to wytwór Twojej wyobraźni. Jak nie dotarło to może spróbuj wbić sobie to do głowy czymś ciężkim.

      Wiesz, ja mam w pracy na ścianie obraz, a nie przyjąłem się przecież do pracy w galerii, więc jest to jeden z idiotyczniejszych argumentów jakie można tu podać. W dupie mam jej stres, dla mnie jest zwyczajną kretynką, która chciała komuś po prostu zrobić na złość, a potem poleciała na skargę jak się okazało, że jej czyn nie znalazł poklasku wśród kolegów z pracy. Nigdzie się nie mogłem doczytać na czym te szykany pod jej adresem polegały - jedną miało być oskarżenie, że krzyż ukradła.

      Niezależny światopoglądowo oznacza, że w praktyce nie miesza się do decyzji dyrekcji, czy krzyż ma w szkole wisieć, czy nie, ale tego też jakoś nie potrafisz pojąć.

      Usuń
    29. O ile sobie przypominam, prosiłeś o dowód, że w tym kraju zdarzają się przypadki wyższości Prawa Bożego nad prawem stanowionym. Prawo stanowione wydało wyrok, że ostracyzm i szykany za zdjęcie krzyża były nieuzasadnione i niezgodne z prawem. To prawo nie spodobało się dyrekcji, więc na podstawie wyższości Prawa Bożego odwołano się do Sądu Apelacyjnego. A ponieważ ten nie podziela tej wyższości PB, zatwierdził wyrok niższej instancji. Czy do tej pory wszystko rozumiesz?
      I wtedy wkracza do akcji podobno niezależna światopoglądowo prokuratura, czyniąc zarzut, że nauczycielka działała z pobudek finansowych, co w przewodzie sądowym zostało już wcześniej obalone. Pic na wodę fotomontaż, bo przecież chodzi tylko o to, że krzyż, w myśl Prawa Bożego, ma wisieć w pokoju nauczycielskim, a jego zdjęcie było zamachem na to Prawo.

      I tu dochodzimy do sedna. Nawet dobrze, że mi podałeś ten przykład z obrazem w pracy. Widać nikomu nie wadzi i jest git. Ale zapytam ironicznie: czy jeśli tak samo jak ten obraz, czy krzyż, ktoś powiesi nawet nie gołą, ale tylko roznegliżowaną modelkę w skromnym bikini albo i w bieliźnie, też uznasz, że wszystko jest w porządku? A przecież ten, kto taki plakat powiesił, miał dobre intencje, bo taki „widoczek” poprawia mu nastrój i motywuje go do dobrej pracy. Aby było śmieszniej, przed oponentami będzie się zasłaniał Prawem Natury.

      Chyba jednak nie rozumiesz, co znaczy neutralność światopoglądowa, bo ona dotyczy wyznawanej wiary, ideologii czy przekonań, a nie ich demonstrowania. Publiczne demonstrowanie nie jest w żadnej mierze neutralnością, wręcz przeciwnie.

      Usuń
    30. "Na podstawie wyższości Prawa Bożego odwołano".... Przepraszam, ale czy TY nie widzisz że bredzisz w tym momencie, jak w malignie? Co ma Prawo Boże, ze sprawą o szykanowanie w miejscu pracy??? Czy oni się odwoływali powołując na Prawo Boże? Ty kompletnie nie rozumiesz istoty sprawy, że nie chodziło o krzyż, a o szykanowanie nauczycielki, a w odwołanie opierało się na "potrzebie ochrony praworządności oraz interesu społecznego", co ostatecznie uznano za niezasadne, więc gdzie tu widzisz wyższość jakiś Praw Bożych?

      Natomiast prawo powieszenia krzyża w szkołach wynika z § 12 rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (Dz. U. Nr 36, poz. 155 ze zm.), który stanowi, że w pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż. Nie ma ograniczenia w jakich pomieszczeniach, więc nie miała prawa go zdejmować i kropka.

      Co do roznegliżowanej modelki - tak się składa, że w różnych miejscach wiszą kalendarze z gołymi babami i nikt afery o to nie robi. Natomiast prawo do zdjęcia gołej baby wynika z Art. 202 KK. § 1. Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
      Więc z prawa natury pozostaje Ci listek figowy do zasłaniania. :)

      A Ty rozumiesz co oznacza "zapewnienie swobody wyrażania przekonań religijnych w życiu publicznym." Wyjaśnię Ci, bo pojęcia o tym zapewne nie masz zielonego. Otóż każdy ma prawo wyrażać swoją religijność w dowolny sposób, którego nie zabrania prawo. Także wieszając krzyż na ścianie w szkole, jeżeli taka jest wola większości nauczycieli i uczniów.

      Usuń
    31. No niestety Mario Najdroższa, znów pudło i znów każesz mi powtarzać rzeczy oczywiste. Miło mi, że tak gorąco próbujesz, ale błagam - doedukuj się chociaż w kwestii, w której zamierzasz zabrać głos.

      Zapewnienie swobody wyrażania religijności nijak nie godzi się z próbami ich ograniczania przez ateistów, a obecność krzyży w przestrzeni publicznej reguluje ustawa. Sprawę rozstrzygnął ostatecznie Trybunał w Strasburgu - orzekając w 2011, że obowiązek wieszania krzyży w szkołach nie narusza wolności sumienia i wyznania - więc zostajesz z balonikiem w ręku, a nie argumentem, a ludziki, którym przeszkadza krzyż szkole mogą spadać na szczaw.

      Nie doczytałaś także z komentarza powyżej, prawo powieszenia krzyża w szkołach wynika z § 12 rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (Dz. U. Nr 36, poz. 155 ze zm.), który stanowi, że w pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż. Nie ma ograniczenia w jakich pomieszczeniach, ale zawsze na kilkadziesiąt osób przeszkadza to jakiemuś jednemu oszołomowi, czy oszołomce, którzy strasznie ciekawi są co będzie jak go zdejmą. :)

      Tabletki leczą od ciąży? Na ciążę się choruje? Ciekawe... Z podręczników medycznych tą wiedzę zaczerpnęłaś? :)

      Zwłaszcza w kontekście tych samobójów... Mecz, w którym niestety zawodnik walący kiks za kiksem, uważa się za arbitra i sam sobie przyznaje bramki nie jest ważny. :D

      Usuń
    32. Choćbyś zaklinał rzeczywistość – ma. Te szykany nie wzięły się z niczego, ktoś sobie uzurpował prawo do wieszania krzyża w pokoju nauczycielskim, a we wspomnianym przez Ciebie paragrafie jest mowa o pomieszczeniach szkolnych. Zapytam: czy pokój nauczycielski jest pomieszczeniem szkolnym w sensie nauczania, bo nauczycielka tam zdjęła krzyż, a nie w sali lekcyjnej?
      Ja nigdzie nie widzę wyższości Praw Bożych, jako kompletne pomieszanie z poplątaniem. To niektórzy wierni, rozochoceni słowami arcybiskupów, próbują je narzucić innym (w tym obraza symboli religijnych, o których nie ma żadnego słowa w Piśmie Świętym – tam jest wręcz zakaz ich używania. Jedynym symbolem, o którym się w Biblii wspomina jest sakrament eucharystii). Nikt więc nie ma prawa, nawet Bożego, żądać dla tych symboli czci, tymczasem grono nauczycielskie i prokuratura tego właśnie żądały i z tego powodu zrobił się raban. Zrobiono wszystko, aby tylko wyrok podważyć, a w konsekwencji przywrócić krzyż na ścianie.

      I znów jesteś w błędzie. Już zakazano publicznych reklam w przestrzeni publicznej z roznegliżowanymi modelkami. Każdy petent ma prawo żądać zdjęcia takiego kalendarza w biurze, jeśli się na niego natknie. Paradoksalnie to postulat feministek, a nie osób wierzących. I znów pytanko, czy modelka w stroju bikini lub bieliźnie to już pornografia? Więc wsadź sobie ten paragraf gdzieś, jeśli nie wiesz gdzie kończy się porno.

      Wiesz czym różni się „życie publiczne” od „przestrzeni publicznej”? Akurat w pokoju nauczycielskim większość nie ma nic do gadania, jeśli coś jest sprzeczne z neutralnością światopoglądową. Wystarczy jeden nauczyciel, który na takie symbole się nie zgadza.

      Usuń
    33. Powoli panie Radku, powoli. Wyrok w Strasburgu z 2011 odnosił się tylko do Włoch. „Wszystkie państwa członkowskie uznały, że ta tematyka pozostanie w gestii wewnętrznych systemów prawnych każdego państwa. Zasada bezstronności władz publicznych wynika z art. 25 ust. 2 konstytucji RP. Sędzia może być prywatnie osobą głęboko wierzącą, ale po założeniu togi nie może to wpływać na rozstrzyganie o odpowiedzialności prawnej zdeklarowanego ateisty – m.in. na tym w praktyce polega zdefiniowana w polskim prawie zasada bezstronności władz publicznych w kwestiach światopoglądowych”

      Usuń
    34. To ma odniesienie również do nauczycieli (pomijam katechetów). Nauczyciel może być osobą głęboko wierzącą, ale po przyjściu do szkoły powinien być osobą bezstronną w kwestiach światopoglądowych.

      Usuń
    35. A pokój nauczycielski znajduje się pewnie poza szkołą? :) Z tego co zrozumiałem - mimo wszystko decyzja o zamieszczeniu krzyża była decyzją większości nauczycieli, tak czy siak.
      Pewnie że nikt nie ma prawa żądać oddawania czci, ale jest różnica między oddawaniem czci, a ostentacyjnym lekceważeniem tego, co czczą inni. Nikt jej nie zmuszał, by padała na kolana przed tym krzyżem, więc sobie nie dopowiadaj.

      Uff... Powtarzam po raz n-ty. Rozprawa i wyrok nie dotyczyły żadnego krzyża, jego zdjęcia ani przywrócenia, tylko dyskryminacji nauczycielki. Postaraj się to zrozumieć, bo jak można dyskutować na jakiś temat, skoro nie rozumiesz sedna sprawy. Co więcej - ja się z tym wyrokiem zgadzam, nikt nie ma prawa szykanować nikogo, tylko dlatego, że nie wierzy.

      Niby gdzie jestem w błędzie? Mówiłeś o obrazku a nie reklamie, skoro mowa o reklamie to jej zasady reguluje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a swojej ignorancji nie musisz przykrywać chamskim komentarzem, że coś mam sobie wsadzać gdzieś.

      Doprawdy? Przejawem życia publicznego jest prawo do udziału w wyborach, więc chyba nie wystarczy jeden nauczyciel... :) W końcu ten jeden nauczyciel mógłby chcieć żeby krzyż wisiał i wtedy widać, że coś Ci się wyraźnie pomieszało w tym miejscu...

      Tak gwoli ścisłości - casus miał miejsce we Włoszech, a wyrok odnosi się do wszystkich krajów Wspólnoty. Krzyż jednym słowem sam w sobie nic Ci nie narzuca, bo jest tylko kawałkiem drewna, lub innego tworzywa.

      Natomiast ostatnie zdaniem się zgadzam - Nauczyciel może być osobą głęboko NIEWIERZĄCĄ, ale po przyjściu do szkoły powinien być osobą bezstronną w kwestiach światopoglądowych i nie mając żadnej estymy do krzyży, winien je ignorować jak inne elementy wystroju sal.

      Usuń
    36. Pokój nauczycielski nie jest salą lekcyjną i nie m tu znaczenia, czy znajduje się w budynku szkolnym czy poza nim. O tym, że nauczycielka nie popełniła żadnego przestępstwa zdejmując krzyż zdecydował sąd i nikt tego nie podważył. Natomiast reakcja pozostałych nauczycieli i dyrekcji szkoły spełnia już znamiona przestępstwa. Sąd stwierdził, że do dyskryminacji może dojść nawet, jeśli większość zachowuje się w sposób zgodny z prawem. W rozporządzeniu, na które się powołujesz, napisane jest, że „w pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż”. Może ale nie musi. Aby coś wisiało w szkole, na życzenie nie tylko jednego nauczyciela, jest potrzebna zgoda bezwzględnie wszystkich, więc nic mi się nie pomieszało, to Ty usiłujesz odwrócić kota ogonem.

      Nie masz racji, wyrok ze Strasburga odnosi się tylko do Włoch, bo to Włoszka poprosiła o wykładnię prawa włoskiego. Precedens, który może mieć wpływ na kolejne wyroki w innych krajach tyle, że nikt się o to nie upomina. Nawet Polska.

      A co za różnica, obrazek, kalendarz, reklama? Za to „wsadź sobie gdzieś” sorry, tak naprawdę nie miałem na myśli Ciebie, miało być bezosobowo.

      No to pojechałeś – krzyż wystrojem wnętrza! :D To może obok swastyka, krzyż celtycki i będzie ładna kolekcja. Już by Ci biskup dał popalić...

      Usuń
    37. A Ty swoje... Sąd nie zajmował się orzekaniem, czy ona popełniła przestępstwo, zajmował się tylko tą reakcją. Krzyż natomiast wisiał legalnie - prawo nie zabrania jego wieszania.
      Taak? A to ciekawe. I skąd czerpiesz tą wiedzę, że potrzebna jest bezwzględna zgoda wszystkich? Asmo to tylko i aż krzyż, do jego zawieszenia potrzeba woźnego z młotkiem. Kuriozalna jest sytuacja, kiedy dorośli ludzie dyskutują nad tym, czy on powinien być czy nie.

      Ależ Asmo zastanów się nad sensem tego co wypisujesz. :)
      Wyrok odnosi się do Europy, a nie do Włoch, odkładnie oznacza tyle, że to czy krzyże mają wisieć czy nie, decydują wewnętrzne uregulowania danego państwa. Trochę absurdalny byłby wyrok, który zakładałby, że we Włoszech może wisieć krzyż, a w Hiszpanii już nie. :)

      No inne przepisy to regulują po prostu. :) A kobiety w negliżu nie słyszałem żeby budziły gdzieś jakieś sprzeciwy.

      No to też pojechałeś - swastyka i krzyż celtycki są w przeciwieństwie do zwykłego krzyża symbolami prawnie zakazanymi. Ale w przestrzeni publicznej masz pacyfy, pentagramy i tym podobne.

      Usuń
    38. Tylko po co się miał zajmować, skoro wystarczyło, że jego zdjęcie nie jest przestępstwem? Oczywiście, że prawo nie zakazuje wieszania krzyży. Możesz ich sobie nawieszać w domu ile chcesz. Ale w pomieszczeniu publicznym nie wszystkim musi to odpowiadać. To nie mój osąd, „że do dyskryminacji może dojść nawet, jeśli większość zachowuje się w sposób zgodny z prawem”, to jest opinia sądu.
      Jasne jest i dla mnie, że to kuriozalna sytuacja. Jeśli katolika obraża profanacja symboli religijnych, innych może obrażać ich nadmierne eksponowanie. Szanujmy się nawzajem. Czy katolikom mało krzyży? Mogą go sobie nosić nawet jako łańcuszki na szyi, stroić nimi samochody, stawiać przy drogach w miejscach wypadków, a nawet na polnych drogach, o miejscach kultu religijnego nie wspomnę.

      Wyrok odnosi się tylko do Włoch, choć może odnosić się do każdego kraju UE, pod warunkiem, że dany kraj się do niego odwoła. Sam piszesz o wewnętrznych uregulowaniach danego państwa. Więc nie rozumiem, o co Tobie biega? UE, Trybunał w Strasburgu nie ma możliwości bezpośredniego decydowania o prawie w danym kraju. To są zalecenia, czego w innej sprawie dowodzi rząd PiS.

      Nie zauważyłeś, że zniknęły tabloidy z roznegliżowanymi paniami, a w reklamach ich coraz mniej i jeśli są to tylko związane stricte z konkretnym tematem (np. podpaski, infekcje intymne – co raczej nie wywołuje „niezdrowych” skojarzeń)? Prędzej zobaczysz facet w gatkach niż kobietę w bieliźnie.

      Nie, to Ty pojechałeś z tym wystrojem wnętrz. Czy nie zobaczysz swastyki lub krzyża celtyckiego w filmach i na wystawach? Ich używanie w przestrzeni publicznej jest zabronione, w domu możesz sobie zrobić z nich wystrój wnętrza. Niektórzy narodowcy-nacjonaliści robili taki wystrój nie tylko w domach. Po prawie dwóch latach dopiero zdelegalizowano ich organizację. Przy naciskach prasy niezależnej.

      Usuń
    39. Byłam pewna Rademenesie, że się o tę "ciążę" zahaczysz. :) Ale przyznasz, że niepożądana ciąża to nie jest jednak pełnia zdrowia, zwłaszcza w sferze psychiki. I często nie tylko samej kobiety ale także jej partnera. :)
      Więc lek nie lek, choroba nie choroba, ale są to środki, które niekiedy mogą nawet życie kobiety uratować. Gdyby tak nie było, to o co byłby taki głośny medialny krzyk?

      Cała ta dyskusja o państwie zachowującym bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, a zwłaszcza zapewniającym swobodę ich wyrażania w życiu publicznym pokazuje jasno, że jest to przepis w zasadzie prawdziwy tylko w odniesieniu do przekonań religijnych. Reszta może "spadać na szczaw" jak to obrazowo zasugerowałeś. :)
      Co pokazuje, że prawa tej "reszty" nie są gwarantowane Konstytucją mimo istniejących formalnych zapisów. Ot, takie państwo zapewniające bezstronność na niby … :)

      Usuń
    40. Ba, mało tego, zauważyłem że dla niektórych jest wręcz aktem heroizmu, graniczącego z poświęceniem.
      Bardzo ciekawa, zresztą ta opinia i świadczy chyba o tym, że czasem tytuł sędziego to stan umysłu - bo powiedział dokładnie tyle, że zachowanie zgodne z prawem jest bezprawne (dyskryminacja nie jest zgodna z prawem aurat). :)
      No jak ktoś ma problemy psychiczne, czy jakąś manie prześladowczą to może mu przeszkadzać nadmiar drzew, albo znaków drogowych. Nie wiem czy katolikom mało krzyży, do ich umieszczania w przestrzeni publicznej uprawnia ich konstytucja. Mnie osobiście wkurzają wszechobecne anglicyzmy, ale co mam latać i zrywać szyldy? Albo powiedzieć że miejsce obcojęzycznych tekstów jest w szkole językowej?

      Czyli de facto jest obowiązujący dla całej Europy, pozostawiając w kwestii krzyża decyzję danemu państwu - a skutkuje tym, że żaden neptek nie może się domagać jego zdjęcia, jeżeli przepisy danego państwa wskazują inaczej. :D Nawet nie bardzo rozumiem z czym tu toczysz tą zawziętą dyskusję? Kobieta z Włoch poprosiła o wykładnię stanowiska Trybunału i takową otrzymała - że przepisy w tej kwestii regulowane są przepisami państwa, a nie że wyjątkowo we Włoszech mogą wisieć krzyże. :)

      Nie zauważyłem, ale też nigdy nie czytałem tabloidów. Natomiast gazetki z rozebranymi paniami nadal są widoczne w kioskach, całkiem pokaźna gama tytułów...

      Ale filmy i wystawy nie są ogólniedostępną przestrzenią publiczną. Widziałeś może żeby gdzieś na oficjalnych muralach walnięto na murze swastę?

      https://www.tvp.info/2016155/myszka-miki-ze-swastyka-poznan-w-szoku

      :) Zresztą powyżej masz i goliznę i swastykę w jednym. :D Pan Mieszkowski uznał za dobry pomysł zapozowanie przy krzyżu przerobionym na swastykę, co do narodowców narodowców, to prędzej na swoim czole zobaczysz swastykę, niż u nich w domu. No chyba że chodzi Ci o niemieckich narodowców, albo neonazistów.

      Usuń
    41. Mario, palenie też nie jest dobre dla zdrowia. Zresztą nie dajmy się zwariować - to że w jednej aptece jakiś oszołom nie chce sprzedawać środków antykoncepcyjnych to nie koniec świata, bo takie prezerwatywy można kupić wszędzie, a i aptek na ogół w mieście jest więcej jak jedna...

      Co do medialnych krzyków, to zdradzę Ci pewien sekret. Dziennikarze nie pracują pro publico bono.

      No dobra - dlaczego manifestacja ateizmu musi się wiązać z negacją czyjejś wiary i czemu ma służyć? Czy swoboda wyrażania swego ateizmu musi wiązać się z usuwanie krzyża, czy innego symbolu religijnego? Bo moim zdaniem dowodzi tylko złośliwości. Tak samo zresztą broniłbym innych symboli, które nie są prawnie zakazane - np. tęczy LGBT. Czy zdjęcie tej tęczy nie oburzyłoby ludzi, dla których ona coś znaczy? Co byłoby tym zamanifestowane? - Nietolerancja, ot co.

      Usuń
    42. Czasami zachowujesz się jak kameleon. Marii piszesz „nie dajmy się zwariować”, ale w kwestii obrony krzyży w przestrzeni publicznej akurat jesteś za tym, abyśmy się dali zwariować. Co to w ogóle za odniesienia: drzewa, znaki drogowe, anglicyzmy – to są przedmioty kultu religijnego?! Na domiar złego przesiąkłeś ziobryzmem do szpiku kości, skoro podważasz decyzje sędziów i opinie, jeśli tylko nie są po Twojej myśli.

      Kioski, które i tak masowo znikają, nie są przestrzenią publiczną. Te obrazki rozebranych pań musisz sobie kupić, to raz, dwa, w żadnym kiosku nie eksponuje się wnętrz tych pisemek, a okładki albo są starannie skrywane, albo nie zawierają niczego „hard”.

      Ja to pintolę. Mało, że pokazujesz mi artykulik z 2010 roku, to jeszcze zaprzeczający Twojej tezie, że pokazywanie swastyki zawsze jest zabronione i karalne. Zdjęcie plakatu nakazał, i tu uwaga!, miejski konserwator zabytków (sic!), a o jakimś wyroku, nawet grzywny, nie słyszałem.

      Odniosę się do pewnego argumentu dla Marii, jaki zawarłeś w swoim komentarzu: „dlaczego manifestacja ateizmu musi się wiązać z negacją czyjejś wiary i czemu ma służyć (...)”. Otóż owa negacja zawsze wynika z sytuacji, gdy ktoś usiłuje elementy wiary i religijne narzucić wszystkim bez wyjątku lub, gdy religia bezpardonowo atakuje ateizm. To nie jest żadna złośliwość, to jest obrona pewnych wartości, które religie w sposób obsesyjny usiłują ośmieszyć, same opierając się na braku logiki.

      Usuń
    43. A co ja niby podważam? Ja tylko zauważam, że to zdanie jest kretyńskie, bo albo coś jest zgodne z prawem, albo nie jest, poza tym tematem wyjściowym było to, że tobie się nie podobały decyzję sądów i ich opinie, nie po Twojej myśli i Ty sobie wymyśliłeś jakieś Prawa Boskie nad stanowionymi, więc na dobrą sprawę nie wiem kto tu czym przesiąkł.

      He he, a gdzie te kioski się znajdują? W podziemiach? Poza tym, jeszcze przed chwilą nie mówiliśmy o żadnym hard, tylko o paniach w negliżu, nie zauważyłem żeby taki Playboy krążył w tajnym obiegu.:D

      Ale przecież ja nie twierdzę, że zawsze jest karalne, tylko że jej eksponowanie w przestrzeni publicznej jest zabronione, a nie na filmach, czy wystawach. :D Tutaj jednak pojawiła się na ulicy, więc nie wiem w końcu o co Ci chodzi...

      Narzucić narzucić... kuźwa jak katarynka, ciągle Ci ktoś narzuca coś. Urojenia maniakalne się to nazywa. Jak to się dzieje, że nie jestem wyznawcą religii i jakoś nie uważam, żeby krzyż mi coś narzucał. Nie mam potrzeby manifestować też swoich poglądów w tak kretyński sposób jak walkę z krzyżem. Bo mi się źle kojarzy i prawie zawsze było to cechą idiotów, albo gorszej swołoczy, typu naziści, czy bolszewicy.

      Usuń
  3. No cóż, żyjemy w ciekawych czasach a na dodatek Ty w ciekawym kraju. Orwell się kłania nisko autorom owej deklaracji.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Orwell chyba bardziej pasuje niż Wells ;)
      udanego dnia ;)

      Usuń
  4. O! Energylandia to ulubiony park rozrywki mojej wnuczki. Cieszę się, że jest w dobrych rękach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to mowa o tym parku ;)
      Mnie się to skojarzyło z pewną informacją na temat wyładowań na Giewoncie. Pewien facet napisał na portalu katolickim, że dzięki Bogu jego tylko lekko popieściło. Nie mogłem się powstrzymać i napisałem, że dzięki Bogu pięcioro popieściło na śmierć. Informacja znikła bez śladu... ;)

      Usuń
    2. Pewnie jestem skończonym niedowiarkiem i cynikiem, ale widzę to tak: starający się o pracę mogą to swobodnie podpisać i przejąć się tym lub nie, bo jak się ich z tej tolerancji/nietolerancji ;) rozliczy? Ale już firma, np. starając się o jakieś dofinansowanie np. z państwowego (pisowskiego) banku, taka "podkładka" może być bardzo przydatna.
      Pewnie jestem zgorzkniałą starą kobietą, ale kiedy byłam młoda :) też mnie coś ostrzegało przed nachalną, bijącą po oczach świętobliwością.

      Usuń
    3. Ciekawe jakby się zachowali pracownicy, katolicy, gdyby pracodawca zakazałby im jakichkolwiek rozmów i rytuałów religijnych, potwierdzonych podpisem na cyrografie? W końcu, że użyję Twoich słów: „starający się o pracę mogą to swobodnie podpisać i przejąć się tym lub nie” ;)

      Usuń
  5. ja mam zapytywanie prawne: jak to jest, czy firma prywatna /czyli niepaństwowa/ może stawiać swoje warunki pracownikowi odnośnie poglądów?...
    pytam o to nie tylko pod kątem tej sprawy, ale historii w IKEI... co prawda tamten homofob został wyrzucony nie za poglądy /jak kłamliwie twierdzi/, tylko za zaburzanie funkcjonowania w zespole na poziomie human relations, ale jeśli firma ma prawo stawiać takie warunki, to nie byłoby nic bezprawnego w tym, gdyby ptyś poleciał za poglądy...
    zadałem to pytanie, bo od tego w sumie zależy, jak patrzeć na tą opisaną historię z Energylandem... niemniej jednak, niezależnie od oceny prawnej nie mogę zaprzeczyć, że jej szefostwo postrzegam jako nieco nawiedzone...
    tu mi się przypomina historia, gdy kiedyś po drobnej awanturze z szefem ośrodka w którym pracowałem toczyłem zakulisowe negocjacje na temat przejścia do innego, nowo zakładanego... w pewnym momencie szefowa wygadała się, że ma zamiar krzewić w tym ośrodku "moralność chrześcijańską"... błysnęła mi w głowie żółta lampka ostrzegawcza, że mogą być kłopoty, jeśli zdecyduję się tam pracować :lol: , tak więc dyplomatycznie wygasiłem cały proces ewentualnej zmiany barw firmowych...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. De facto Konstytucja już a priori zabrania takich praktyk jak różnicowanie ludzi za światopogląd (wyjątek to nazizm, faszyzm i komunizm). Tylko jakie znaczenie dziś ma Konstytucja, skoro Kościół propaguje wyższość prawa Bożego, nad prawem stanowionym? Przy obecnej pozycji Kościoła, wszyscy inni mogą mu najwyżej podskoczyć.

      Usuń
    2. tu faktycznie masz rację, przy obecnej praktyce prawa pytanie o jego literę jest po prostu stratą czasu...

      Usuń
  6. Byles w tej Energylandii? Zachecam ,odwiedz:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i pozdrawiam ;)

      Nie, nie byłem. Mam teraz pod nosem „Wesołe Miasteczko” w Chorzowie, ale też nie chodzę. Już jakoś tak wyrosłem z takich dziecięco-młodzieżowych atrakcji ;)

      Usuń