środa, 7 sierpnia 2019

Amok


  Obyś ciekawych czasów dożył, jako parafraza o wychowywaniu cudzych dzieci, ma tu znaczenie zdecydowanie pejoratywne. Wprawdzie dożyłem tych ciekawych czasów, ale absolutne zero w nich optymizmu. Mało, że rzekome autorytety kłamią na potęgę, to jeszcze udają wariatów, ściślej – nas mają za durniów. I to zarówno w sferze politycznej, co pewnie by jeszcze uszło, ale również ideologicznej, a to już nie ujdzie, gdyż czyni nas durniami dwójnasób.

  Wspomniałem już o tęczowej zarazie, ale tym razem nie o abp Jędraszewskim będę pisał. Następcy tej chorej tezy mało, że rodzą się jak grzyby po deszczu, to jeszcze ją przebijają, sięgając szczytów Himalajów. Oto pojawił się nowy nawiedzony, bp Milewski i to na katolickim portalu, który do tej pory uważałem za „rozsądny”. Biskup modli się: „Maryjo - Ocalenie Ludu - ocal nas od zła, które chce zawojować umysły i dusze Polaków, zaradź rozprzestrzenianiu się chorej ideologii LGBT, która uderza w tradycyjną rodzinę1 (sic!) Cóż, intencje modlitw bywają różne, według KKK powinny służyć zbawieniu duszy modlącego się wiernego, ale bądźmy szczerzy, już dawno o tym zapomniano. Kto by tam się stosował do reguł, kiedy chętniej wierni życzą jak najgorzej innym. Wszystkim innym. A podobno Jezus modlił się na krzyżu słowami: "Boże przebacz im, bo niewiedzą co czynią" [Łk 23, 34]. Podobno życie doczesne wiernych ma służyć przygotowaniu do tego zbawienia, a wszystkie jego rzekomo złe aspekty mają ich hartować, gdyż taki jest zamiar Boga, aby poddawać ich próbie. Tymczasem ta modlitwa biskupa, mało że kierowana jest do Maryi, która przecież nie jest bogiem, to jeszcze napomina Boga, bo Jego poczynania są zbyt trudne (chore? tak by wynikało z modlitwy bp. Milewskiego). Modlitwa w dodatku kłamliwa. Nikt wiernym nie broni zachować tradycyjnego charakteru rodziny, to raczej oni sami dybią na jej świętość przez alkoholizm, przemoc, dulszczyznę i rozwody.

  W tym artykule autor posługuje się jeszcze jednym zadziwiającym kłamstwem: „Przez wieki Polacy modlili się do Niej, gdy choroby i zarazy dziesiątkowały Polaków, gdy wybuchały powstania i wojny, gdy zdarzały się klęski żywiołowe i katastrofy. Maryja nigdy nie zawodziła [podkreślenie moje]2. Tu znów kreowany jest wizerunek Maryi jako boga. Otóż, w mojej ocenie Maryja nie zawiodła Polaków tyko w dwóch przypadkach, a oba mają charakter cudownych mitów, nie mających żadnego związku z rzeczywistością. Pierwszy, to cudowne ocalenie klasztoru na Jasnej Górze przed szwedzkim potopem, drugi, Jej rzekomy wkład w zwycięstwo bitwy o Warszawę, tak zwany „cud nad Wisłą”. Nie napiszę dosłownie, co myślę o tym nie zawodzeniu Polaków w ciężkich, tragicznych czasach. Pewnie niejedna śmiertelna ofiara każdej wojny i zarazy, które przetoczyły się przez nasz kraj, mocno by się zdziwiła, gdyby miała świadomość tego, że to za sprawą Matki Boskiej przyszło jej zginąć lub umrzeć w męczarniach. A przecież: „Przez wieki rodacy wtulali się swoimi modlitwami w Jej matczyne ramiona, pielgrzymowali do Częstochowy czy innych sanktuariów, a w Radzyminie klękano przed Jej Świętym Wizerunkiem zaledwie kilka lat temu, podczas peregrynacji po diecezji płockiej Jasnogórskiej Ikony3, i co? I nic. Polski naród i tak cierpiał wojny i upokorzenia, płacąc za to najwyższą cenę. Nawet dziś, gdy nie ma wojny, gdy nie gnębią nas śmiertelne pandemie, jedynym realnym skutkiem Jej kultu jest narastająca nienawiść, połączona z totalną głupotą. O ciemnocie nawet nie wspomnę.

  Na koniec jeszcze jeden znamienny cytat: „Trudno nie odnieść się do tego, co dzieje się aktualnie w naszej Ojczyźnie. Ze smutkiem i bólem patrzymy na to, co ludzie bezbożni robią z tym świętym wizerunkiem: malują wokół jej głowy tęczę, znak ruchów gejowskich, a potem naklejają go na koszach na śmieci i toaletach, publikują w sieci filmiki z «tęczową» Maryją, na swoich niemoralnych marszach, ubrani w «tęczowe» ornaty parodiują Eucharystię4. Tu, donośnie tęczowego ornatu polecam notkę na blogu Zrzęda. Ale ważniejsze jest w tej zbitce słów coś innego. Jeśli bowiem Maryja jest tak małostkowa, że obraża się na dorobioną tęczę w Jej aureoli, a jest, o czym świadczą Jej rzekome objawienia w Fatimie, to ja się mocno dziwię, że takiej bogini wierni oddają hołd niczym Albrecht Hohenzollern Zygmuntowi Staremu. Tu przypomnę: Zygmunt Stary wydał edykt, w którym czytamy: „kto by owe dzieła luterskie wprowadzał, sprzedawał, kupował, czytał; albo zasady Lutra głosił, bronił lub pochwalał, aby prócz spalenia samychże książek, on także śmiercią na stosie i konfiskatą dóbr wszystkich ukarany został5. Czyż to się nie wpisuje w amok naszych współczesnych hierarchów oddanych Maryi? Jakie były (krótkotrwałe) skutki tego hołdu, już lepiej nie wspominać.







24 komentarze:

  1. Ja też mam swoich ulubieńców do cytowania:

    "Kościół to wszystko jest jakiś feudalny, postkomunistyczny, komunistyczny – nie wiadomo już jakich systemów, bo to jest mafijny system – glutem, który powinien zostać rozbity”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam, jakby to ująć, jestem fanem Gretkowskiej. Wali prosto z mostu, co myśli, a jej spostrzeżenia są zazwyczaj i nadzwyczaj celne. Niewielu na to stać. ;)

      Usuń
    2. He, he, no właśnie, to jest różnica między nami. Nie jestem fanem chamstwa, tylko dlatego, że cham ma podobne do moich poglądy. Jakby niektórzy powiedzieli: Jędraszewski "wali prosto z mostu, co myśli, a jego spostrzeżenia są zazwyczaj i nadzwyczaj celne. Niewielu na to stać. ;)"

      Usuń
    3. faktycznie, jest w tym cytacie błąd gramatyczny, który wybitnej pisarce nie powinien się wymsknąć, powinno być "glut" /mianownik, nominativus/... aczkolwiek rozbijanie gluta... hm... jakieś to takie nieestetyczne mi się to wydaje, chyba lepiej jest go wytrzeć i wyrzucić kleenexa do hasioka, ale czy tak da radę z tym konkretnym kościołem?...
      a może to tylko literówka i ma być "gluten"?... tą metaforę akurat pojmuję i nawet mi się podoba...
      p.jzns :)...

      Usuń
    4. Radku:
      Chyba zapomniałeś, że Gretkowska nie jest hierarchą kościelnym. Co wolno pisarce nie zawsze przystoi hierarchom.
      Aż chce mi się zapytać, gdzie w słowach Jędraszewskiego jest celność? W określeniach „zaraza” i „ideologia LGBT”?

      Piotrze:
      A ja przypuszczam, że to jest celowe określenie, swoisty rodzaj sarkazmu, który w pełni przystoi uznanej pisarce. Przypominam sobie Wańkowicza, który pierwszy użył określenia „chciejstwo”.

      Usuń
    5. W określeniu o glucie jest za to najwięcej celności. - śluz wydzielany przez gruczoły błony śluzowej nosa, smark, śpik - wypisz wymaluj Kościół. :D

      A poza tym Piotrowi nie chodziło o sarkazm, tylko o składnię tego zdania. A teraz panów już opuszczam, w tym wątku, nie mój poziom, ale nie bronię Wam uplasować się wyżej. :)

      Usuń
    6. at Asmo...
      tuszę, iż za to Twoje "uznanej" i moje "wybitnej" Radku nieźle sobie na nas pojeździ, lol...

      Usuń
    7. aha... nie pojeździł... trudno, co robić :D...

      Usuń
    8. Znany mi chwyt mojej siostry. Też zabierała swoje zabawki ;)

      Usuń
  2. mnie chyba najbardziej rozbawił w linkowanym artykule "napór półnagich ludzi na ulicach polskich miast"...
    natomiast zafrapowały słowa o "hasłach o wolności", które ponoć "prowaaadzą do zniewolenia"... skojarzyło mi się to z małym, który jakiś czas temu na konwencji wspomniał coś o Polsce jako "wyspie wolności", co znowu mnie rozbawiło...
    ale wszystko przebija "Matka Boska Śnieżna"... nie jestem specem od teologii katolickiej, ale takie coś słyszę (czytam) po raz pierwszy... że niby co?... patronka dilerów kokainy, czy ich klientów?...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka Boska Śnieżna wcale nie jest novum. Zajrzyj do Wiki, jej kult sięga czasów pierwszych chrześcijan. Inna sprawa, że w tych nazwach MB już się nawet wierni pogubili ;)

      Usuń
    2. Proszę o wyjaśnienie co przymiotnik "Śnieżna" ma wspólnego z dilerami kokainy albo ich klientami? :)
      Bo chyba nie o MB chodzi?

      Usuń
    3. Śnieg to w slangu kokaina.

      Usuń
    4. Mario, muszę Cię pocieszyć. Nigdy w życiu nie ćpałem i też bym na to nie wpadł, że MB Śnieżna to patronka wielbicieli koki ;)

      Usuń
    5. O matko, wpadł? No to pewnie na Słowację, jak wcześniej zapowiadał, trzeba będzie się udać! :) - bo to tylko żart taki. :( - gdyby to była prawda.
      :P - a to co oznacza?

      Nie tylko Rademenesie wpadł, jego to wręcz podnieciło. :)

      Usuń
    6. emotek :P oznacza dosłownie pokazanie języka, ale mniej dosłownie?... hm... to już zależy od całokształtu sytuacji, kontekstu kulturowego, może to być na przykład informacja o swoim dobrym stanie zdrowia /"miałem dziś świtańca"/... rotfl...

      Usuń
  3. O fatalnych kazaniach i homiliach mówił już ks. Lemański, więc nie będę się powtarzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o tych fatalnych kazaniach czytałem dużo wcześniej niż ks. Jankowski się wypowiedział. Nie wiem, czy Ty wiesz, większość homilii ma swoje źródła w kazaniach sprzed II wojny światowej - metodą kopiuj-wklej ;)

      Usuń
    2. To, że ktoś dopisze coś od siebie jest bez znaczenia, bo w sieci jest też dużo gotowych kazań na każdą okoliczność ;)

      Usuń
  4. "Ze smutkiem i bólem patrzymy.." No to może nie wystarczy samo "patrzenie z bólem i smutkiem", może trzeba wystąpić na drogę prawną przeciw tym prowokatorom o obrazę uczuć, symboli, rytuałów religijnych itd. A nie dzielić ludzi ( na zagrożone miliony i zagrażające im jednostki?), błogosławić i dziękować rozrabiakom broniącym wartości katolickich przemocą werbalną i fizyczną.
    Kościół powinien nawracać przede wszystkim tych błądzących, a nie nawróconych (swoich członków). Jak to mówią: "dobrego karczma nie zepsuje …" , czego się więc obawiać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak dawno czytałem artykuł pewnego księdza, który pisał prawie tak samo. Nawracać wiernych nie trzeba. Dla mnie pozostaje nieodgadnionym, czym by chcieli przyciągnąć do siebie niewierzących, a nawet tylko wątpiących? Jedyna sensowna metoda to własny przykład, ale to chyba za wiele jak na ich możliwości.

      Usuń
    2. Asmodeuszu, może słowa "nie trzeba" nawracać wiernych są trochę na wyrost, bo każdy człowiek jest grzeszny i nawracać się ze swoich grzechów jednak powinien.
      Mnie by się bardziej marzyło, że np. taki abp Jędraszewski zejdzie z tronu biskupiego, zdejmie z siebie złotem przetykane szaty i ubierze się jak zwyczajny człowiek, a potem wzbierze się w sobie na odwagę i spróbuje wyjść z pałacu i wejść w to środowisko z Dobrą Nowiną, z rozmową duchu miłości i próby zrozumienia ich problemów oraz zgłaszanych postulatów. Może samemu zorganizować i zaprosić ich na jakieś spotkanie ("dziedziniec pogan?).
      Tak jak kiedyś Pan Jezus (a potem apostołowie), nie bać się "zarazy" i usiąść do stołu razem "z celnikami i nierządnicami". Nawet jeśli to się nie będzie podobało "prawdziwym katolikom", nawet jeśli się oberwie jakimś pomidorem, a prawie pewne poniżającym słowem.
      I to nie raz spróbować wyjść do tych ludzi, nawet nie siedem razy, ale może aż 77 razy czyli do skutku. :)
      Nie ma chyba innego "pokojowego" sposobu jak sensowna rozmowa.

      Usuń
    3. Kościół wymyślił dwie procedury, które „nawracanie wiernych” czyni mało istotnym. Mam na myśli spowiedź i czyściec, dzięki którym mniej ważne są uczynki – liczy się tylko wiara.

      Tomas Halik jest przykładem kaznodziei, który jest gotowy nie tylko uczciwie rozmawiać z niewiernymi (również ateistami), ale również przyjąć ich tok rozumowania w pewnych kwestiach za słuszny. To jeszcze długo nie będzie możliwe w naszym kraju, gdyż sytuacja naszego Kościoła nie była narażona na taką skalę ateizmu jak w Czechach.

      Usuń