sobota, 7 września 2019

Istota żyjąca tylko seksem


  Ania w jednej, wcześniejszej notce zarzuciła mi, że jestem zbyt purytański, za mało wyzwolony w sprawach seksu, by nie napisać, że zacofany w tym temacie. No cóż, nie zamierzam się bronić opisem własnych eksperymentów w dziedzinie seksu, bo to sprawy zbyt intymne, natomiast nie bardzo rozumiem skąd u Ani taki wniosek, skoro nigdy ze sobą się nie spotkaliśmy? Nawet na czacie..., więc jakby okazji nie było. Mam na myśli tylko okazję do wymiany myśli.

  Ale ja nie o Ani, w końcu przyjemnie się z nią polemizuje, nawet jeśli się ze sobą nie zgadzamy, a może właśnie dlatego. Dość, że za to trudno mówić o jakiejkolwiek przyjemności, gdy się czyta lub słucha monologów abp Jędraszewskiego, nawet wtedy, gdy porusza tak ciekawy zdawałoby się temat, jakim jest właśnie ów seks. Czytam: „Zagraża nam nowy totalitaryzm - ideowy, który chce uderzyć w godność człowieka, sprowadzając go do istoty żyjącej tyko seksem w najrozmaitszych, niegodnych z człowieczą naturą kształtach1 (sic!) A to wszystko przy okazji... podpisania porozumień sierpniowych, które raczej nic wspólnego z seksem nie miały. Mnie się to od razu skojarzyło z obsesją, ale co się dziwić, skoro facet prawdopodobnie nigdy uciech seksualnych nie zaznał. Prawdopodobnie, gdyż pewności nie mam, ja mu tam pod kołdrę i do łóżka nie zaglądałem, po prostu mnie jego życie seksualne nie obchodzi. A jego samego życie seksualne innych interesuje nadzwyczaj, szczególnie zaś tych, co nie chcą dzielić z nim niezachwianej wiary w Boga, w Czwórce Jedynego.

  Tu się przyznam z ręką na sercu, ja też mam obsesję. Jak widzę i słyszę purpurata, bez względu na to którego, od niedawna i od razu wiedzę abp. Jędraszewskiego. Tylko nie może być inaczej skoro ten mówi: „Papież Jan Paweł II krytykował w niej [encyklice - dopisek mój] założenia ateizmu i podkreślał, że demokracja bez wartości może przemienić się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Jeśli jeden stary facet ględzi od rzeczy, to ja jeszcze ścierpię, ale jak powtarza to już drugi, równie stary i równie zakłamany, to ja mam poważne obawy, bo ten abp Jędraszewski jest ledwie trochę ode mnie starszy. Na samą myśl, że mógłbym bredzić  tak jak on, poważnie zastanawiam się nad eutanazją. Bo aż chciałbym wiedzieć, co to jest ta demokracja bez wartości i dlaczego, będąc w skrajnej przeciwności do wszystkich totalitaryzmów, przez arcybiskupa do nich jest przyrównana? Tymczasem on zaplątał się jeszcze bardziej twierdząc, że „Odrzuca się wartość narodu w imię idei multi-kulti. Te niebezpieczeństwa trzeba umieć nazywać, aby szukać adekwatnych odpowiedzi. (...) Do tego potrzebna jest „Solidarność”, wracająca do swoich chrześcijańskich korzeni, do nauki społecznej św. Jana Pawła II Wielkiego” (?!) Wielkiego?

  Faktem jest, że Jan Paweł II, święty, był wysoki wzrostem, ale czy to wystarczający powód by nazywać go Wielkim? Chyba, że chodzi o wielką adorację do przyjaciela Marciala Maciel, twórcy Legionów Chrystusa, który zasłyną wyjątkową rozwiązłością seksualną. Wtedy się zgadza, a krąg obsesji wokół seksu się zamyka. Na dodatek, teraz nie do końca wiadomo, o którą Solidarność chodzi – tę Wałęsy, tę Dudy, czy... solidarność w milczeniu o katolickich zboczeniach seksualnych, które niczym zaraza rozpłynęły się po całym świecie? Ja nie będę skąpy, ja do tej listy rozwiązłego seksu, o którym często piszę, dodam jeszcze sado-macho – afera hiszpańskich sióstr katolickich, które zajmowały się handlem noworodków (60 tys. dzieci)2, czy irlandzkich, które noworodki mordowały i wrzucały do szamba (blisko 800 dzieci)3. O polskich siostrach zakonnych, boromeuszkach, które tolerowały brutalny homoseksualizm podopiecznych w sierocińcu, a wręcz do niego przymuszały, tak tylko mimochodem napomknę4.

  Ktoś może mi zarzucić, że się na arcybiskupa uwziąłem. Nie będę zaprzeczał, uwziąłem się, bo jeśli ktoś tu depcze godność człowieka, to jest nim przede wszystkim arcybiskup. To byłoby jeszcze do zniesienia, można by tłumaczyć demencją starczą, rzecz w tym, że on znajduje coraz więcej następców i popleczników. To ta zaraza rozprzestrzenia się niczym dżuma w średniowieczu i tu pozwolę sobie za arcybiskupem: to niebezpieczeństwo trzeba umieć nazwać.




25 komentarzy:

  1. Seks, pieniądze i władza - podobno to one rządzą światem, więc trudno, żeby rządzący, i tu i tam, się nim nie zajmowali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz na myśli ten świat, to z pewnymi zastrzeżeniami bym się zgodził, ale hierarchowie powołani są do władzy nad duszyczkami. Było coś tam w Biblii, że prędzej wielbłąd prze ucho igielne..., więc po co im te bogactwa i władza? A seks jest nam dany od Boga ;)

      Usuń
  2. co do wstępu to nie zajmę stanowiska, nie mam zdania, bo nie bardzo rozumiem, o co Ani chodzi?... że niby co?... pornole masz pisać?... pisać erosomańskie teksty trza umić, ja na przykład nie umiem i wcale się tego nie wstydzę :lol: ... ale znamy Anię, toć Ona sama nie wie czasem o co Jej chodzi, i gdy się tak głębiej zastanowię nad naszą Anią, to chyba za to właśnie Ją lubimy... tak?...
    a co do meritum... nie chce mi się wnikać, czy Jędraszewski miał jakieś doświadczenia miłosne, czy nie, bo to w ogóle nie w tym rzecz... rzecz w tym, że ideologia kościelna /chodzi o kościół zwany "K.Rz-kat."/ dotycząca sfery seksu jest (pro)totalitarna, tedy więc co ten cały Jędraszewski pier... pieprzy o totalitaryzmie?...
    i co ma do tego ateizm?... są ateiści wolnościowi, są też ateiści, którym (brunatne) lewactwo ze wszystkich otworów ciała się wylewa...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszej Ani raczej chodziło o to, że nie zachwycam się miłością homoseksualną, bo moja tolerancja to jakby odrobinę za mało ;) Tak to przynajmniej zrozumiałem.
      Kiedyś popełniłem erotyk, nawet pochwała polonistki była, ale przyznaję, to gatunek literacki nie dla mnie ;)

      Jestem przekonany, że Kościół powinien być wdzięczny ateizmowi, że ten w obecnej formie w końcu się pojawił. Dwa tysiące lat walczą z seksualnością i teraz w końcu mają kogo obwiniać za swoje niepowodzenia. Znalazłem kolejny ciekawy artykuł w tym temacie, pewnie znów się nim podzielę ;)

      Usuń
    2. W sumie bawi mnie ostatnio to okładanie się, co jest bardziej totalitarne, bo zauważyłem, że to modny argument w dyskusji wszelakiej. A ponieważ wolność jednego człowieka zaczyna się tam, gdzie kończy drugiego... Wychodzi mi na to, że forsowanie jakiegokolwiek poglądu jest promowaniem totalitaryzmu. Dodam tylko, iż nie wierzę ani trochę w wolnościowe idee, oparte na współczesnym libertynizmie, któremu jak zauważyłem hołduje Piotr. Dlaczego... No cóż, tylko dlatego, że w szerszym ujęciu miał efekty dewastatorskie, nie mające suma sumarum nic wspólnego wolnością.

      Usuń
    3. źle zauważyłeś Radku... co prawda libertynizm próbował mi kiedyś ktoś przybijać, ale to była osoba chora na F22 /wg. ICD-10/, więc tej opinii w gronie poważnych ludzi nie można brać na poważnie...

      Usuń
    4. Cóż, Radek odmiennie od Ani, chętnie każdemu by przypiął łatkę libertynizmu, kto nie w pełni optuje za wartościami chrześcijańskimi ;) Tymczasem, choć nie sympatyzuję z libertynizmem, tak jak i z homoseksualizmem, dopóki się mnie do niego nie zmusza – kit mu w oko.

      Popełniasz Radku jeden błąd. Wolność jednego człowieka nie zaczyna się tam, gdzie kończy się drugiego (powinno być odwrotnie – kończy się tam, gdzie zaczyna się drugiego), ale to i tak pół prawda. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie występuje przeciw wolności drugiego, i to „przeciw” trzeba zaakcentować. Twoje pojęcie wolności może być różne od mojego, ale jeśli nie występują w kontrze jedno do drugiego, oba mają pełne prawo istnieć.

      Usuń
    5. @Piotrze,
      To że chorzy psychicznie mają inną percepcję, nie znaczy, że nie mają czasem racji. :) Z drugiej strony ludzie u których żadnych zaburzeń nie stwierdzono, też zarzucają innym różne rzeczy niezgodne z prawdą. Zresztą też pytanie czy mamy na ten temat podobne wyobrażenie, bo na temat Twoich moralnych przekonań faktycznie nie wiem nic i niewiele mnie one interesują - ale o tym był już ten libertynizm późniejszy... Tzw. oświeceniowy zakładał z początku po prostu wyzwolenie umysłu z norm obyczajowych, w których ryzach trzymał ludzi Kościół i jakoś nie wydaje mi się, pomimo zakamuflowanego odniesienia do wariata, żebym się w tej kwestii bardzo mylił w Twoim wypadku. :)

      Masło maślane. Granica z Niemcami zaczyna się tam gdzie kończy Polska, czy Polska zaczyna się tam, gdzie kończy granica z Niemcami... :D
      Dalej to już w ogóle jakiś dziwny słowotwór, bo cóż znaczy występowanie przeciw wolności. Gdy ktoś kogoś nazwie "parszywym czarnuchem", oskarżenie o rasizm też będzie występowanie przeciwko jego wolności?
      Asmo Tobie akurat nie przypinam łatki libertyna, pomimo, że udajesz, że nie rozumiesz co to są te wartości. :D

      Usuń
    6. Wczoraj znalazłem artykuł, gdzie matka oburzała się na szkołę za to, że uczą jej dziecko w pierwszej klasie równania 3 + 3 = 5. Przytoczę z pamięci: „chłopiec ma trzy klocki czerwone i trzy okrągłe, czyli w sumie pięć. Wyjaśnij jak to możliwe”. Dodam, że dziecko podobno nie ma problemów z rozwiązaniem. Tak Ty mi, jak ta matka, o tej granicy z Niemcami, w porównaniu do wolności. ;)))
      Nawiasem mówiąc ten przykład z granicą jest kompletnie bez sensu. Ode mnie dostałbyś ocenę negatywną. Wyjaśnij dlaczego :D

      Masz rację, ja wiem, co to są wartości chrześcijańskie, uważam je jednak w dużej mierze za archaizm.

      Usuń
    7. Aha, nazwanie kogoś czarnuchem to będzie rasizm, ale na pewno nie wystąpienie przeciw wolności czarnoskórych. Hasło: „Czarnuch na plantację bawełny”, to już będzie występek przeciw ich wolności, połączony z rasizmem.

      Usuń
    8. @Radku...
      słowo "libertynizm" różnie bywało i bywa rozumiane, ale dość często ma miejsce interpretacja zawierająca nie liczenie się z wolnościami innych, to właśnie dokładnie omawiany czubek mi imputował...
      tak więc faktycznie sorry, mój fault, powinienem się Ciebie najpierw zapytać, jak Ty rozumiesz to słowo, bo za czubka Cię nie postrzegam...
      aczkolwiek... niejaki de Sade tak właśnie definiował i (podobno) praktykował libertynizm, i dzięki niemu ów libertynizm ma dość niefajne notowania...

      Usuń
    9. Asmo...
      Chłopiec ma 5 klocków bo jeden z okrągłych jest też czerwony. :) Natomiast ja się ma to do Twoich dywagacji wiesz Tylko Ty, więc Twoje subiektywne oceny nie bardzo mnie interesują, bo Twój przykład z wolnością jest tak samo bez sensu wniosek z tego.

      No i czemuż tu zabraniać komuś być rasistą i ograniczać jego wolność? :)

      @Piotr
      Faktycznie czubek... :P
      De Sade praktykował sadyzm jak nazwa wskazuje, natomiast z postawą libertynizmu związek to miało taki, że nic go prze tym nie powstrzymywało. :) Fakt, że to dzięki niemu libertynizm zyskał swoje najgorsze oblicze - radykalnej negacji jakichkolwiek norm moralnych. :)
      BTW, ostatnio znalazłem na wystawce "Zbrodnie Miłości". Muszę przyznać że łatwość z jaką jednostka ludzka ulega totalnej deprawacji autor opisał z niesłychaną precyzją i trafnością...

      Usuń
    10. Nie o to pytałem, bo jak wspomniałem odpowiedź jest łatwa dla pierwszoklasisty.
      Natomiast również ze szkoły podstawowej pamiętam (kiedyż to było?), że granica to linia zamknięta, czyli bez początku i końca, ograniczająca obszar (tu jakiegoś państwa). Tym samym niemożliwym jest określenie początku granicy Niemiec, ani tym bardziej koniec granicy Polski (ani na odwrót).
      Wolność to zaś nie jest obszar zamknięty granicami.

      Usuń
    11. Doprawdy? A granica państwa wszerz też nie ma końca? To jak w takim razie ją przekraczasz, skoro nie ma końca? Ja bym tak pojęć matematycznych nie przykładał, dosłownie w tym przypadku, zwłaszcza że pewnie nie uczyli Cię o szerokości strefy nadgraniczne i pasa granicznego na matematyce? Jeśli te pojęcia są Ci obce, to pałę możesz wystawić w tym momencie sobie.

      Usuń
    12. Brniesz jeszcze bardziej. Jeśli idziesz wszerz to nie dochodzisz do końca granicy, a do końca szerokości obszaru (podobnie ma się sprawa wzdłuż). Natomiast nigdzie nie napisałem, że granicy nie da się przekroczyć, ale to, że można ją przekroczyć, nie dowodzi, że granica ma początek lub koniec. Natomiast szerokość strefy nadgranicznej i pasa granicznego to dalej jest tylko obszar.
      Ale co ja Ci będę tłumaczył, może Ty mi powiesz w takim razie, gdzie zaczyna się i kończy granica państwa Polskiego? Granica – nie obszar.

      Usuń
    13. my tu gadu gadu o granicach państwa - roztrzepaństwa, a zaraz przyjdzie Ania i tak przylibertynizuje, że nam się seksu odechce... no żesz, Chłopacy, po co nam te problemy?... kukukuahahaha :D...

      Usuń
    14. @Ania...
      i tak Cię kocham... to Asmo zrobił aferę...

      Usuń
    15. Tam gdzie zaczyna się pas drogi granicznej państw ościennych. Długo jeszcze będziesz błaznował?

      Usuń
    16. Radku! Teraz to rozumujesz jak matka tego pierwszoklasisty! Pas drogi granicznej to dalej jest obszar (15 metrowy pas) – gdybyś zajrzał do encyklopedii, sam przestaniesz błaznować. Ja się pytam o granicę, i jeśli nie wiesz, co to jest, zajrzyj chociaż do wujka google.

      Usuń
    17. Piotrze:
      To już jest sprawa honoru. Kobiety nie mają tu nic do gadania :D:D:D

      Usuń
    18. Jeszcze jedno. Ty się Ani nie tłumacz, tu zawsze Asmo zaczyna, tym bardziej, że problem granicy ma kapitalne znaczenie w sprawach seksu :D

      Usuń
    19. Pozostaje Ci z nim rozkminiać dalej problem braku końca polskiej granicy, ja się jednak do pewnego poziomu nie będę zniżał. :)

      Usuń
    20. He, he, he... Nie, nie zniżaj się, nawet z nosem przy ziemi końca czy początku granicy państwa nie znajdziesz.

      Usuń
    21. Ty za to możesz się do końca świata zastanawiać, czy aby na pewno Twoja wolność się kończy w tym samym miejscu, gdzie się zaczyna, a może gdzieś indziej, poza lub przed granicą tego końca.:D

      Usuń
    22. Masz wyjątkowo słaby dzień. Gdyby moja wolność kończyła się w tym miejscy, gdzie się zaczyna, nie byłoby jej wcale, czyli nie miałbym się nad czym zastanawiać. Koniec też znaczy to co znaczy, więc poza nim nie ma nic ;)

      Usuń