czwartek, 12 września 2019

Dekalog i kłamstwo


  Nigdy nie myślałem, że będę pisał krytycznie o Dekalogu. Gdy stałem się już ateistą, uznałem Go za bardzo ogólny i nadmiernie uproszczony zbiór praw rzekomo Boskich i podobno ponadczasowych. Doszedłem do wniosku, że jeśli wierzący chcą tak wierzyć, ich sprawa. Historycznie bywało z Nim różnie, szczególnie od czasów chrześcijańskich, kiedy to Jego treść ewidentnie straciła na znaczeniu dla nowej religii i samych wiernych. I zachowałbym swoją opinię dla siebie, rzecz w tym, że mi się dziś Nim wymachuje, niczym czerwoną książeczką w czasach rewolucji kulturalnej w Chinach, przy czym ta książeczka była na swój sposób bardziej precyzyjna.

  Dekalog w wersji katolickiej, tej skróconej, już w pierwszych trzech przykazaniach jest anachroniczny i nie ma nic wspólnego z moralnością, natomiast są one nagminnie przez katolików łamane. Podobno Bóg jest jeden, ale katolicyzm namnożył bogów i armię świętych oraz dołożył boginię, której kult przerasta kult Boga Jedynego. A wszystkim należna jest cześć równa Bogu! Z wymienianiem imienia Boga nadaremnie katolicy nie mają żadnych problemów, natomiast obrali sobie inny dzień święty do świętowania niż wyznaczył go Bóg Jahwe. Istotnym jest to, że ktoś, kto mówi dziś o uniwersalności Dekalogu, a priori narzuca konieczność wiary w istnienie Boga, i tylko tego Boga, skoro On jest autorem całości.

  A kwestie moralne? Warto im się przyjrzeć bliżej, bo tu już jest gorzej. Przede wszystkim współczesne spojrzenie na przykazania Dekalogu cechuje wyjątkowa hipokryzja, więc może po kolei:
- czcij ojca swego i matkę swoją – mało, że nie jest sprecyzowane na czym owo czczenie ma polegać, to na domiar wszystkiego, nie tylko w dzisiejszych czasach stało się właściwie też anachronizmem. Ileż dzieci jest wychowywanych bez rodziców biologicznych, których często nawet nie znają? Ilu jest takich rodziców, którym odebrano prawa rodzicielskie? O jakim tu czczeniu mówić? Dekalog tego nie precyzuje;
- nie zabijaj – to jedno z najbardziej kontrowersyjnych przykazań. Gdyby nie humanizm, zabijanie w majestacie prawa miałoby się wciąż bardzo dobrze. Nawet dziś nie brak takich, którym się marzy przywrócenie kary śmierci w myśl prawa: oko za oko, śmierć za śmierć. Przypomnę, że dwa tysiąclecia chrześcijaństwa to również śmierć za pogaństwo, herezje czy rzekome czary. Nie wolno o tym zapominać, gdy ktoś nam wciska mit o chrześcijańskiej cywilizacji Europy. Nie wolno też ani na chwilę zapominać, że starotestamentowy Bóg chętnie do zabijania się uciekał. Jeśli zaś zastosować zawiły dogmat o Trójcy Świętej
to samo możemy powiedzieć o Jezusie Chrystusie;
- nie cudzołóż – tu już trudniej o większą hipokryzję, biorąc pod uwagę fakt, że Kościół katolicki wręcz się zafiksował wokół seksualności. Dla dzisiejszego Kościoła nie ma ważniejszego przykazania w Dekalogu. A seksualnością podobno obdarzył nas Bóg, mówiąc o rozmnażaniu i ani słowem o sakramentalnym małżeństwie. Pozwolę sobie na luźny, fantazyjny sarkazm: Mojżesz się w końcu zorientował, że seks daje większą rozkosz niż pragnienie Ziemi Obiecanej, więc go ograniczył zakazem cudzołożenia.
- nie kradnij – to jedyne sensowne i precyzyjne przykazanie w Dekalogu, które ma odzwierciedlenie w dzisiejszej moralności. Ale bez złudzeń, niejeden katolik jest i tak na bakier z tym przykazaniem, do tego stopnia, że okradanie współobywateli, w pewnych przypadkach stało się normą dozwoloną w świetle prawa. Że wspomnę sławetne „im się to po prostu należało”. Warto dodać, że chrześcijaństwo przez całe wieki nie miało problemu z grabieżą, która przecież pod kradzież podchodzi;
- nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu – wydawałoby się, że to przykazanie jest najprostsze do spełnienia. Nic podobnego, nawet kwiat instytucjonalnego Kościoła katolickiego, ma je w pewnej, niewymownej części ciała, i nic ich tak nie cieszy, jak fałszywe oskarżenia bliźnich, szczególnie tych, którym nie po drodze z tą religią. Innowierców i heretyków oskarżano o takie praktyki, które mógł wymyślić tylko ktoś chory psychicznie;
- nie pożądaj żony bliźniego swego – to jest już majstersztyk katolickiej moralności, bo ja się zapytam: czy wobec tego można pożądać męża bliźniej swojej? Niby się rozumie samo przez się, gdyby nie to, że to przykazanie ma charakter ewidentnie seksistowski i jest... niemożliwe do spełnienia. Należałoby iść za poleceniem Jezusa, i wydłubać sobie oczy, gdy pomyślimy, że obca żona, obcy mąż nam się podoba bardziej niż tylko wizualnie. Świat stałby się od razu miejscem wyłącznie ludzi ślepych! A przecież samo myślenie, nawet jeśli grzeszne, jeszcze nie jest sprawstwem;
- ani żadnej rzeczy, która jego jest – tu mamy podobną sytuację. Nie wierzę, że jest na ziemi ktoś, kto choć raz w życiu nie chciał mieć tego, co należało do bliźniego (ja pożądałem motoroweru kuzyna, bo nie miałem najmniejszych szans go mieć. Gdy już mogłem mieć, to mi się odechciało pożądać). A tak już zupełnie na marginesie, pytanie do wierzących: czy na pewno spowiadacie się z tego przewinienia wobec temu przykazaniu (nie wykluczam odpowiedzi twierdzących)?

  W Dekalogu brak mi jednego przykazania: nie kłam. A skoro go nie ma, kłamstwo ma się wyjątkowo dobrze, również, jeśli nie przede wszystkim, wśród wierzących. Okłamują mnie, kiedy mówią, że Bóg jest dobry, sprawiedliwy, wszechmocny i miłosierny. Okłamują mnie kiedy mówią, że rozmawiają z Bogiem, choć dialogują tylko z Jego osobistym wyobrażeniem. Okłamują mnie mówiąc o cudach, objawieniach i wizjach. Okłamują mnie mówiąc, że wystarczy żyć z Bogiem, aby być szczęśliwym, że można Mu ofiarować cierpienie, że On mnie kocha, a świat stworzony przez Niego jest wyjątkowo pięknym. Okłamują mnie strasząc osobowym diabłem, bo jest on zaprzeczeniem tego wyjątkowego piękna. I na koniec okłamują mnie, że życie bez Boga to nihilizm i brak celu w życiu, ale o tym już w następnej notce. 


PS. Aby nie było niedomówień - przedstawiony pogląd na Dekalog jest mój, i tylko mój. Poza Katechizmem KK o treści Dekalogu, nie korzystałem z żadnych innych źródeł.
PS. Aż mnie korci odnieść się do Jezusowej interpretacji wybranych przykazań Dekalogu, szczególnie w kwestii tak rozreklamowanej dewizy miłości bliźniego. Być może, że się nie powstrzymam...


35 komentarzy:

  1. Jakoś nie dostrzegam w Twoim tekście krytyki Dekalogu. Krytykujesz tylko religię katolicką i katolików.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na to nie poradzę, że nie dostrzegasz. Odnoszę ją przede wszystkim do katolicyzmu, bo w mowa o Dekalogu w wersji katolickiej. Naprawdę nie zauważyłeś, że tak naprawdę nie mam krytycznych zastrzeżeń tylko do jednego przykazania – nie kradnij?

      Usuń
  2. E, zastanawiałem się jak do będziesz obnażał to zakłamanie dekalogu, choć mogłem się domyślić, że ograniczy się to do nieudolnego paszkwilu pod adresem tych, którzy go po prostu wyznają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo co Boja ;)
      W tym katolickim kraju, Dekalogiem podpierają się katolicy. Ty też. Podpierają się, a nie go wyznają – taki niuans. Gdyby go wyznawali w Polsce więzienia byłyby puste, a o nienawiści słyszelibyśmy tyle, co o Królowej Śniegu z baśni Andersena.

      Usuń
    2. Ale za to bez dekalogu wszystko byłoby cacy, bo ani się podpierać, ani przestrzegać nie byłoby czego i biedny Asmo nie miałby nawet możliwości powytykać sobie obłudy i zakłamania... :)

      Usuń
    3. Wyobraź sobie, że są kultury, które nie znają Dekalogu i mają jakby mniej okazji do zakłamania. ;)

      Usuń
    4. Tacy lepsi ludzie znaczy? Może i są. Ale ich praw pewnie nawet nie znasz.

      Usuń
    5. Tylko, co z tego, że nie znam. Kieruję się swoimi. ;)

      Usuń
    6. I uważasz się za lepszego?

      Usuń
    7. Nie za lepszego. Za szczęśliwego ;)

      Usuń
  3. Nawet nie wiesz Asmodeo, jak prawdziwe sa Twoje mysli. Nie wiesz tylko dlatego, ze prawdopodobnie nie studiowales Biblii. Przede wszystkim od czasu narodzin Jezusa prawa dekalogu przestaly obowiazywac. Ja wiem, ze nie wierzysz w Boga, lecz musze Ci to wyjasnic w sposob biblijny, bo przeciez wlasnie o te Ksiege chodzi. Bog wyraznie w Niej powiedzial, ze od tego czasu obowiazuje jedynie JEDNO PRZYKAZANIE: "miluj ludzi". I na tym koncza sie wszelakie Boze przykazania, ktorych przed Mojzeszem bylo ponad 600. Wszystkie te przykazania, jakie obowiazywaly wczesniej opieraly sie na milosci. Kk zachowal sobie te dziesiatke, bo nie rozumie istoty nauk biblijnych. Jest jeszcze jedna bardzo istotna sprawa, na ktora Ty tez nie zwrociles uwagi. Gdybys znal dekalog biblijny, a nie katechizmowy, zwrocilbys uwage na falsz, jaki wprowadzili do przykazan mojzeszowych katolicy. Drugie przykazanie schowali do swoich koscielnych lochow i zostalo im dziewiec przykazan. Cos musieli z tym zrobic. Zrobili! Rozdzielili ostatnie przykazanie na dwie czesci i wyszlo im dziesiec! :DD Nie bede Ci tlumaczyc wiecej, bo madrej glowie dosc po slowie. Jak masz oczy otwarte - spojrz :)) Wiesz, jak naprawde brzmi drugie biblijne przykazanie? Zagladnij do tej Ksiegi, a bedziesz wiedzial, jak katabasy dbaja o swoje finanse :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Cię uprzedzić – studiowałem Biblię bardzo dokładnie dwa razy, a teraz, z racji tematyki bloga, jestem wciąż na bieżąco, i moja przekonanie o nieistnieniu Boga nie ma tu nic do rzeczy.
      Na początek fragment z Mateusza: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim [5, 17]. I tu, jak zwykle w takich razach zapytam: czy niebo i ziemia przeminęły?
      Sprawa usunięcia drugiego przykazania, tego o obrazach, i rozdzielenie dziesiątego, z punktu widzenia wiary właściwie nie ma znaczenia, a jeśli ma – to niewielkie. Istotą zbawienia, które obiecuje Jezus jest wiara. Rezygnacja z tego przykazania nie niesie strasznych skutków, będzie się w najgorszym przypadku „najmniejszym w królestwie niebieskim”, co mnie osobiście upewnia w tym, że w tym niebie nie będzie równości, choć Jezus tę równość obiecuje. Ale takich sprzeczności w Biblii jest moc.

      Usuń
  4. PS. Mowisz Asmodeo, ze klamstwo ma sie dobrze przede wszystkim wsrod wierzacych, bo Cie oklamuja, ze ... itd itp. Czy czasami nie wydaje Ci sie, ze jestes na postumencie i kazdy tylko o tym marzy, aby Ci powiedziec prawde albo Cie oklamac :DD Ejze! Zejdz z tej wysokosci i pochyl sie czasami nad tym, co mysla inni. Jestes ateista i dobrze. Ja wierze w Boga i tez dobrze, czyli oboje mamy sie dobrze. Nie mam najmniejszej ochoty, by Cie oklamywac, wlewajac Ci miedzy uszy swoja ideologie. I Ty tez tego nie rob, bo jest mi calkiem dobrze z tym, co mam i co mysle :) Powiedzialam Ci o tym, bo wspomniales wierzacych, wiec chyba mialam prawo Ci deczko nazdac - nieprawdaz? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze by było, gdybyś lepiej poznała styl moich notek. To, że ostatni akapit notki ma charakter osobistej narracji z tego stylu wynika. Otóż, owe kłamstwa nie są li tylko kierowane do mnie, karmi się nimi wszystkich, łącznie z wierzącymi, ale nie czuję się upoważniony, aby za wszystkich się wypowiadać.

      Nie mam nic przeciw temu, że jesteś wierząca. Nic, czasami nawet wierzących podziwiam. Piszesz, że nie powinienem wylewać swojej ideologii, ale w tym stwierdzeniu coś nie gra. Otóż, ja nikogo nie nawracam na ateizm, nie jestem apostołem ateizmu. Moje teksty są krytyką tez, którymi mnie się zalewa, a które mają mnie przekonać o wyższości teizmu nad ateizmem. Jedną z tych tez było twierdzenie o uniwersalności i ponadczasowości Dekalogu. Chyba nie chcesz mnie zmusić, bym „łykał” takie tezy w milczeniu i z aprobatą, skoro się z nimi nie zgadzam?

      Tu nikt Ci nie zabroni wypowiedzieć swojej opinii na temat zawartych na blogu, czy w komentarzach treści, więc spokojnie, masz prawo. Nic Ci za to nie grozi ;)

      Usuń
  5. Asmo, nikt Cię chyba nie zmusza do życia wg Dekalogu, skoro nie należysz do "trzódki" wyznawców. Niech każdy żyje jak sobie życzy, a najlepiej na zasadzie "żyj i daj żyć innym". Generalnie mnie osoby wierzące w niczym nie przeszkadzają tak długo dopóki nie usiłują mnie przekonać, do tego w co sami wierzą.
    Niewątpliwie nawet i jaskiniowcy mieli jakiś swój "dekalog", bo życie w gromadzie zawsze wymaga przestrzegania pewnych norm, które to wspólne życie ułatwiają.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba czytałaś wstęp? Mnie Dekalog ni grzeje, ni ziębi i na pewno sam od siebie bym nie pisał. Tylko mi tu ktoś chciał udowodnić jakim uniwersalnym wynalazkiem jest ten zbiór praw moralnych.
      Pięknie pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Prawa moralne na przestrzeni milionów lat zawsze się zmieniały. Oczywiście zaraz ktoś będzie się starał mi udowodnić, że kiedyś ich nie było, ale były, choć zapewne nikt ich prawami moralnymi nie nazywał. Po prostu w każdej zbiorowości żywych stworzeń istniały pewne obowiązujące prawa, którym dana zbiorowość podlegała i jej członkowie musieli ich przestrzegać. I wcale nie mam tu na myśli "naczelnych", czyli człowiekowatych.

      Usuń
  6. każdy podsystem systemu wartości zwany "moralnością" jest gorszy od swojego, bo w przeciwnym przypadku przyjęło by się go jako swój, co oznacza innymi słowy, że każdy zawiera jakieś słabe punkty w porównaniu z tym swoim, tedy można go sobie poddać krytyce... dla czystego sportu na przykład, rozrywki intelektualnej... albo jak w Twoim przypadku gwoli pewnego rozliczenia się z przeszłością...
    /mam nadzieję, że nie podpadnę za ostatnie zdanie, bo już kiedyś Ci wspomniałem, jak odbieram większość Twoich postów/...
    ...
    ale wróćmy do meritum... otóż mam podobny odbiór posta, jak parę innych osób: że nie jest to krytyka zbiorku schematów funkcjonowania zwanego "Dekalogiem"... to co to jest?... akurat sam to wyjaśniasz w dyskusji /tylko innymi słowy/, iż chodzi raczej o umysły ludzi, którzy upierają się jakoby ten cały "Dekalog" /bez względu na wersję/ miał być "uniwersalny", a co za tym idzie oczekują lub wręcz wymagają, by inni też go przyjęli jako swój... i tu się z Tobą zgodzę, że to zjawisko potrafi być czasem bardzo upierdliwe...
    ...
    na koniec ciekawostka... otóż są ludzie posiadający cechę osobniczą zwaną "ateizm", którzy mimo tej cechy przyjmują wspomniany "Dekalog" jako swój, ale okrojony do tzw. "Septalogu" po odrzuceniu pierwszych trzech punktów... i okazuje się, że oni też mają przeświadczenie o rzekomej "uniwersalności" tego, tudzież próbują innym go narzucić...
    ba, spotykałem /przykładowo/ wyznawców asatru (tak się etykietkowali), których umysły funkcjonowały podobnie, aczkolwiek innego zbiorku zasad to dotyczyło... po prostu rzecz w tym, że egocentryzm objawiający się absolutyzmem moralnym zdarza się wyznawcom rozmaitych religii, a nawet ludziom bezwyznaniowym...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podpadniesz, przecież Ci nie będę narzucał tego, co masz o mnie myśleć. Gwoli ścisłości, i chyba u Ciebie z kolei ja nie podpadnę, rozliczyć z przeszłością, to ja się już dawno rozliczyłem. Nie mam zamiaru tkwić w tym rozliczaniu do końca życia.

      Jesteś bliższy prawdy w ocenie niż inni, na których się powołujesz. Bo ja tu zapytam, czy da się ocenić (krytykować) Dekalog bez odniesienia do tych, którzy nim „wymachują” przeciw, zamiast się do niego stosować? Jak napisałem we wstępie, siedziałbym cicho na jego temat, bo mnie sam Dekalog ani ziębi, ani parzy.

      Ja też z pewnymi ograniczeniami stosuję się do Dekalogu, nie kradnę, nie zabijam, nie pożądam żadnej rzeczy bliźniego, tylko nie przyjmuję za pewnik, że tymi aspektami moralnymi zostaliśmy nakazowo obdarzeni przez Bozię. Takie pojmowanie nadanej przez kogoś moralności jest deprecjacją człowieczeństwa.
      Nie wiem jak to jest być egocentrykiem, nigdy taka postawa mnie pociągała. Mam pełną świadomość tego, że we mnie jest niewiele oryginalności w zakresie wiedzy.

      Usuń
    2. "Dekalog bez odniesienia do tych, którzy nim „wymachują”" - Ciekawa teoria, krytyka zasad pod kątem tego, że ktoś ich nie wyznaje, albo mu się ta sztuka nie udaje. :) Tylko podobną zasadę zastosowałbym jednak do Ciebie w pierwszej kolejności, bo sam wymachujesz zasadami, do których tak naprawdę się nie stosujesz. I zawsze masz wymówkę dlaczego tak się dzieje. :D
      To, że nie udaje nam się na ogół przestrzegać zasad, wynika z ludzkiej słabości, a nie faktu, że zasady są złe.
      W sumie nawet mam problem coraz większy z pojęciem co chcesz udowodnić tym postem i czy akurat fakt krytycznego odniesienia się do dekalogu, daje się w dalszej części obronić tym, że fakt jego przestrzegania jest sporny. Chyba nie tędy droga. :)

      Usuń
    3. Chcesz rozmawiać o Dekalogu? Nie widzę przeszkód, tym bardziej, że to Ciebie zaliczam do grona tych, którzy tym Dekalogiem „wymachują” w sensie aktu nadrzędnego i historycznie doniosłego.
      Czy ja wymyślam jakieś zasady? Nie przypominam sobie, żebym był aż tak dobry. Chyba mnie przeceniasz ;)

      Ależ ja się z Tobą w pełni zgodzę, gdy piszesz: „To, że nie udaje nam się na ogół przestrzegać zasad, wynika z ludzkiej słabości”, ale już zupełnie nie rozumiem drugiej części zdania: „(...) a nie faktu, że zasady są złe”. Jeśli nie da się przestrzegać zasad, to właśnie znaczy tyle, że te zasady są złe! To tak, jakby Ci ktoś zakazał dotykać żelazka, bo nie dotyka się urządzeń pod napięciem.

      A którędy jest droga? Bezwzględne podporządkowanie się anachronicznym przykazaniom Dekalogu, które dodatkowo można interpretować w dowolnie wybrany sposób? Nie Radku, jeśli coś się zdewaluowało, jeśli nie pasuje do współczesności, powinno się to poddać krytyce, która być może pozwoli skonstruować nowy kanon etyczny. Ale bądźmy szczerzy, taka próba dziś, to porywanie się z motyką na słońce. Jedynym rozwiązaniem jest przestrzeganie prawa karnego, ale tylko w tych kategoriach moralnych, które da się jasno sprecyzować. Te przykazania, które dotyczą wiary w Boga, cudzołóstwa, pożądania czy wymaganego szacunku, dotykają tych stref życia osobowego, które powinny zależeć tylko i wyłącznie do naszego sumienia.

      Usuń
    4. A jesteś w stanie dowieść, że się nie stosuję?

      Co niby jest zdewaluowane? Można kraść zabijać i kłamać?

      Usuń
    5. Masz dziś skłonności do lawirowania? Napisałem wyraźnie, które przykazania się zdewaluowały (ostatnie zdanie poprzedniego komentarza).

      A niby do czego się nie stosujesz? Do jakich norm moralnych się stosujesz, to już Twoja sprawa i Twego sumienia. Chyba nie myślisz, że będę do niego zaglądał? Istotnym jest to, że tych norm, które nie są objęte prawem stanowionym, nie możesz narzucać innym.

      Usuń
    6. Jakby to powiedzieć... Twoje posty NARZUCAJĄ taką formę dyskusji.

      A co do narzucania... Przypomina mi się taka historyjka pewnego zakonnika (naszego rodaka nawet), który pojechał do Japonii nawracać na chrześcijaństwo:

      Japończycy złapali go od razu, po czym nie tylko nie dali się nawrócić, ale zażądali by sam wiarę porzucił. Ponieważ nie chciał, najpierw kilka miesięcy przerabiali go na gąbkę - tłocząc wodę w brzuch i wyciskając ją drewnianą prasą, a następnie zawiesili głową w dół do momentu aż po siedmiu dniach skonał.

      I tu faktycznie chcieli mu coś narzucić...

      Usuń
    7. Aha, czyli jak coś nie doczytasz to moja wina!

      Po co uciekasz do Japonii? Św. Wojciecha potraktowano całkiem podobnie. A wiesz jak chrześcijanie narzucali swoją wiarę poganom?

      Usuń
    8. Asmo, wiemy doskonale jak przebiegało nawracanie pogan.... nie sadzisz chyba, że katolicy tego nie wiedzą, oni nie chcą o tym słuchać....
      Hierarchia chrześcijaństwa była i jest najbardziej zorganizowanym prześladowcą (inkwizycja, metoda ognia i miecza, nawracanie żydów).
      Każdy 'bogobojny katolik' wie, że w średniowieczu panował pogląd, iż wiarę należy krzewić przy pomocy siły. Pogan trzeba zmusić do przyjęcia chrześcijaństwa, lub w razie oporu wyciąć ich w pień, ponieważ mają niebezpieczne konszachty z siłami zła. Takie podłoże ideologiczne dawało świetny pretekst do wszelkiego rodzaju łupieżczych wypraw zbrojnych.
      Niestety, żaden katolik nie chce o tym słyszeć.

      Usuń
    9. Myślę, że chrześcijanie (nie tylko katolicy) są świadomi metod jakie kiedyś stosowano i nie chodzi o słyszenie czy nie, ale o łatwe usprawiedliwienie. Najlepszy przykład to odwoływanie się do ludobójstwa rzekomo ludobójczej idei ateistycznej. Tymczasem ludzie zabijali się z różnych powodów, nawet niekoniecznie tylko religijnych. Oni te morderstwa religiami usprawiedliwiali i nie mam tu na myśli li tylko chrześcijaństwa.
      Mnie najbardziej ze wszystkie zdumiewają próby usprawiedliwiania krucjat, a takie próby są. A w końcu krucjaty nie tylko służyły zbrojnemu nawracaniu niewiernych, ile również wysyłaniu własnych wiernych na pewną śmierć.

      Usuń
    10. Daglezjo, tak raczej średnio wiecie, jak widać, opanowaliście za to doskonale mitologię. Ale jako niekatolik, nie będę się narzucał z tłumaczeniem. :)

      No wiem jak narzucali. Np. Indianom, choć tam nawracanie było też raczej efektem ubocznym konkwisty. :) Tym bardziej powinieneś rozróżniać kwestię "narzucania".

      Usuń
    11. A co tu jest do rozróżniania w kwestii nawracania? Nawet jeśli pominąć to siłowe, nawracanie samo w sobie jest nieetyczne. Jezus mówił o głoszeniu „dobrej nowiny”, a nie o nawracaniu. Jeśli ktoś nie widzi różnicy, to znaczy, że go „porąbało”. Nawracać można kogoś, kto wierzył i od wiary odszedł (i tak pozostaje pytanie, czy ktoś ma do tego prawo), niewierzącego (poganina) trzeba przekonać nie tylko słowem ale i własnym przykładem.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Wartości ogólnoludzkie' zawierają w sobie inne podrzędne, w nich są również zawarte te z dekalogu. Znaczy to,że różne wyznania ...uważają pewne zasady za dobre i obowiązujące. Aby niczego w życiu nie żałować, powinno się przestrzegać uniwersalnych zasad moralnych... Niestety, prawdą jest, że nieszczególnie przejrzyste są przykazania zawarte w Dekalogu i...np. czy 'Nie zabijaj' , odnosi się jedynie do ludzi, czy i do zwierząt...za czym bym optowała.
      Każde z nas wie, że kariera, pieniądze, władza, hazard, alkohol, narkotyki – nie są wartościami, potrzebnymi do budowania dobrego życia. Dlaczego więc jest to priorytetem współczesnego człowieka

      Usuń
    2. Tu mam problem. Nie wyobrażam sobie istnienia „uniwersalnych zasad moralnych” właśnie z powodu „nie zabijaj” w odniesieniu do zwierząt. Dekalog nie to miał na myśli. Rzekomy Stwórca nie przewidywał takiej opcji. Bądźmy szczerzy – człowiek musiałby być weganinem, a nawet świat zwierząt nie dla wszystkich gatunków to przewiduje. Skoro zwierzęta się zabijają, dlaczego człowiek ma nie zabijać dla pokarmu? Jedynym sensownym rozwiązaniem jest zabijać tylko tyle, ile jest nam bezwzględnie potrzebne z uwzględnieniem ochrony tych gatunków, którym z powodu zabijania grozi zagłada. Dlatego jestem wrogiem myślistwa, choć w pewnych warunkach i ono jest niezbędne.

      Niestety Dag, pieniądze akurat są w obecnych warunkach niezbędnym czynnikiem do życia, więc ja bym ich na równi z alkoholem i narkotykami nie stawiał ;).

      Usuń
  8. Asmo...chodziło mi o 'wielkie pieniądze', po tak zwanych trupach, dla zasady, dlatego by mieć, schować, taki Harpagoński sposób na bycie bogatym.
    O zabijaniu można by długo, obecnie w tych czasach i warunkach, w jakich żyjemy...niestety jesteśmy już wszystkożerni, z naciskiem na mięsożerni. To nasi przodkowie zrobili z nas mięsożerców i morderców, dawno, dawno temu..może z musu, może dla urozmaicenia sobie jadłospisu ha, ha, ha, a może dla kaprysu? No cóż, oni też byli jedynie ludźmi, i ich warunki życia były o wiele trudniejsze. Jest wiele publikacji na ten temat i nie będę tu wchodzić w szczegóły. Człowiek wcale nie musi zabijać, by żyć zdrowo. Z tego co wiem, człowiek stworzony był...by być weganinem. Czytałam na ten temat dużo , ale nie przytoczę tu niczego, bo...nie wiem czy to jest zgodne z prawdą, a poza tym nie pamiętam autorów...Czasem Świadkowie Jehowy zostawiają mi swoje czasopisma ...nie, nie jestem ich fanką, ale czasem przeczytam coś..i w jednej ze 'Strażnic' jest pięknie opisana zgoda, współistnienie ludzi i wszelkich innych gatunków, podobno taki był zamiar Stwórcy, kimkolwiek On był, by wszystko co jest w przyrodzie, wzajemnie się szanowało, pomagało sobie, żyło jakby w symbiozie, bez uszczerbku dla kogokolwiek....JA W TO WIERZĘ. Myślę, że coś poszło nie tak, i wielkie zawirowanie, uszkodzenie genów, brak materiałów, a może inne przeszkody ..z Ziemi zrobiły piekło, w którym przyszło nam żyć. To jest moje przekonanie. Tak jak jestem przekonana, że w każdym z nas jest Bóg tzn..'Dobro' i Szatan , czyli 'Zło'. My możemy zabijać w sobie jedno lub drugie...tu akurat mamy wolną wolę i od nas zależy jakim jesteśmy człowiekiem:-) Wiara, kościół, wyznanie do tego nie jest wcale potrzebne. ....Wiem..mam wielu przeciwników, dzięki takim poglądom straciłam przyjaciół i...dobrze mi z tym.
    Pozdrawiam Asmo:-)♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciw weganom, jeśli mi nie narzucają swoje weganizmu. Jest bowiem w tym oszustwo, tak jak u tych świadków Jehowy. Jeśli zabijanie zwierząt jest złe, żaden problem iść krok dalej, zabijanie roślin, jako istot żywych – też jest złe. Pozostałoby nam jeść odchody zwierząt i własne.

      Nie jest też nawet biblijną prawdą, że „podobno taki był zamiar Stwórcy, kimkolwiek On był, by wszystko co jest w przyrodzie, wzajemnie się szanowało, pomagało sobie, żyło jakby w symbiozie, bez uszczerbku dla kogokolwiek”. Dostaliśmy od niego uzębienie nie po to by żuć piasek i gryźć kamienie, co i tak by nic nie dało.

      Ale wciąż jedynym i poważnym argumentem jest fakt, że zabijanie w przyrodzie jest konieczne. Lew trawą się nie wyżywi, podobnie jak wilk czy jastrząb. Wyobraź sobie, że zając nie ma w przyrodzie śmiertelnych wrogów, podobnie jak inni roślinożercy. Znając możliwości rozrodu zajęcy, pewnie w krótkim czasie same zdychały by z głodu, a ziemia zmieniła by się w pustynię. Równowagę w populacji roślinożerców zapewniają drapieżniki. Spojrzyj na ludzi. Nie mając wrogów, stworzyli taką populację, która zagraża nie tylko im samym, ale wszystkiemu, co na tej planecie żyje.

      Odwzajemniam pozdrowiena

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń